Cześć, potrzebuje waszej pomocy.
Przechodząc do sedna - czy pomimo miłości wiązalibyście się z osobą, której zostało parę lat życia?
Tak jest w moim przypadku, bardzo siebie lubimy, lecz sama myśl, że to będzie trwało tak krótko mnie przerasta, do tego nie jestem pewien, czy po takiej stracie bym się podniósł, dlatego wolę nie ryzykować, ale z drugie strony bardzo ją kocham. Co byście zrobili na moim miejscu? Osoba jest całkowicie zdrowa psychicznie i fizycznie niemalże też, po prostu w którymś momencie jej serce przestanie działać.
Współczuję ale lekarze nie zalecają przeszczepu serca ?
Skoro jest sprawna fizycznie i psychicznie to skąd taka diagnoza ? Co to za choroba ?
A co do miłości to mogą to być wasze najwspanialsze lata w życiu. Korzystaj z życia ile się da. Na pełnej petardzie. A ona też czuje to samo co ty do niej ?
Mój partner jest chory na nieuleczalną chorobę. Na co dzień tego nie widać, jeśli nie liczyć ton leków, regularnych kontroli w szpitalu itp., robić właściwie może też niemal wszystko poza tym, że szybciej się zmęczy. Co myślę? Staram się nie myśleć, czasem jest ciężko, ale też jest szansa, że jeszcze długo będę się cieszyć jego obecnością. Z drugiej strony są statystyki, na szczęście na tyle rozbieżne, że łatwo wybić je sobie z głowy. Oczywiście nie żałuję i nigdy nie żałowałam, nie miałam też chwili zawahania. Ot, wiedziałam, że to ten jedyny, niezależnie od tego, ile by to miało trwać. Uważam jednak, że warto przemyśleć różne aspekty życia z chorą osobą i to, jak byśmy na nie reagowali - bo jeśli wahasz się już teraz, mimo że nie żyjesz z tą osobą, to może być różnie.
4 2019-05-12 18:55:20 Ostatnio edytowany przez nudny.trudny (2019-05-12 18:55:49)
witaj,
Przechodząc do sedna - czy pomimo miłości wiązalibyście się z osobą, której zostało parę lat życia?
Nie miałem nigdy porównywalnej sytuacji z dziewczyną, ale wyobrażając sobie na gruncie relacji rodzinnych, kilka lat z kimś naprawdę ważnym miałoby większe znaczenie niż choćby kilkadziesiąt lat z kimś innym. Dlatego wybrałbym bycie razem, łącznie z potencjalnymi późniejszymi konsekwencjami, np. takimi jak wspomniałeś
sama myśl, że to będzie trwało tak krótko mnie przerasta, do tego nie jestem pewien, czy po takiej stracie bym się podniósł, dlatego wolę nie ryzykować.
nie mialabym z tym problemu.
Cześć, potrzebuje waszej pomocy.
Przechodząc do sedna - czy pomimo miłości wiązalibyście się z osobą, której zostało parę lat życia?
Tak jest w moim przypadku, bardzo siebie lubimy, lecz sama myśl, że to będzie trwało tak krótko mnie przerasta, do tego nie jestem pewien, czy po takiej stracie bym się podniósł, dlatego wolę nie ryzykować, ale z drugie strony bardzo ją kocham. Co byście zrobili na moim miejscu? Osoba jest całkowicie zdrowa psychicznie i fizycznie niemalże też, po prostu w którymś momencie jej serce przestanie działać.
A skąd moge wiedzieć, ile zostało mi jeszcze życia?
Jutro mogę mieć zawał. Albo mogę wpaść pod samochód. Pociąg, którym będę jechać może wypaść z toru. Mogę być ofiarą nożownika na środku ulicy. Mogą mi zdiagnozować nowotwór złośliwy.
Ekstremalne przykłady, ale tak naprawdę nikt z nas nie wie, jak długo jeszcze będzie żył. Wszyscy wchodzimy w związki z taką świadomością.
Ja bym się cieszyła tym, że choć krótko, to jednak będziecie razem. Poza tym, Wy się bardzo lubicie czy kochacie? Co na to ta osoba? Czy ona wie o Twoich dylematach?
witaj,
Nie miałem nigdy porównywalnej sytuacji z dziewczyną, ale wyobrażając sobie na gruncie relacji rodzinnych, kilka lat z kimś naprawdę ważnym miałoby większe znaczenie niż choćby kilkadziesiąt lat z kimś innym.
No coś w tym jest. Nawet krótszy związek, czy jakieś momenty mogą być kiedyś tym, co będziesz lepiej wspominał niż długie lata, które ci po prostu przelecą.
Chyba nikt ci nic lepszego nie powie autorze wątku. Decyzja i tak należy do Ciebie. A co do miłości to nigdy nie wiadomo. Może nowa pojawi się za miesiąc, a może przez lata jej nie znajdziesz.
Cześć, potrzebuje waszej pomocy.
Przechodząc do sedna - czy pomimo miłości wiązalibyście się z osobą, której zostało parę lat życia?
Tak jest w moim przypadku, bardzo siebie lubimy, lecz sama myśl, że to będzie trwało tak krótko mnie przerasta, do tego nie jestem pewien, czy po takiej stracie bym się podniósł, dlatego wolę nie ryzykować, ale z drugie strony bardzo ją kocham. Co byście zrobili na moim miejscu? Osoba jest całkowicie zdrowa psychicznie i fizycznie niemalże też, po prostu w którymś momencie jej serce przestanie działać.
Ja bym w to nie wchodził.
Nie masz pewności, że jutro to ciebie nie rozjedzie samochód czy nie zostanie wykryta jakaś poważna choroba,
nie masz również pewności, że jeszcze kiedykolwiek spotkasz prawdziwą miłość, taką w którą zaangażujesz się na 100%.
Facet - czego ty się boisz, wyobrażeń, że będzie bolało? Jesteś typem cierpiętnika? czemu sobie nie wyobrażasz, że na starość też będzie cię bolał, albo jak cię jakaś laska zacznie zdradzać i będziesz się czuł podle z rogami.
Myślisz, że można wyeliminować cierpienie, niefajne emocje?
...no niby można, można zamknąć się w 4 ścianach, by żadne wydarzenia nie dotykały, i tak toczyć nudny, monotonny żywot przez kolejnych 50 lat.
A jak poczuje się Twoja ukochana, gdy dowie się, że z powodu wyobrażenia swoich strachów, lęków zostawiasz ją?
Na pewno ją kochasz? Zależy Ci na tym, co najlepsze dla ukochanej osoby?
Jeśli czujesz, że tego nie uniesiesz, to nie wchodź w to. Będziesz cierpiał, a ona będzie cierpiała podwójnie.
11 2019-05-14 09:53:57 Ostatnio edytowany przez Excop (2019-05-14 10:23:56)
Myślę, ze Autor pyta jednak nie o to, czy jest gotowy na ewentualne poświęcenie dla ukochanej, a raczej o to, czy po zostawieniu jej, będzie mógł bez obawy spojrzeć w lustro, gdy odejdzie od chorej kobiety. Ukochanej, ze przypomnę...
Takiego wyboru dokonuje się na własny rachunek.
By nie było, że "uległem podszeptom", gdy po wszystkim on sam, jej rodzina, a być może i jego własna, patrzeć na niego nie będą mogli.
Miłość, to złożona sprawa. Te wszystkie "motylki", fragmentem tylko jest całości obrazu. Dla niej, być może ostatnim. Dla Ciebie, Autorze, jednym z wcześniejszych pozostanie chociaż. Bo przyszłość przed sobą masz. Ale decyduj samodzielnie jednak.
Jakości uczucia, nie da się zmierzyć, niestety.
Jeśli czujesz do tej osoby naprawdę coś silnego, to nie wahalabym sie. Niestety zycie ludzkie jest nieprzewidywalne. Moze być tak, że mnie jutro cos pierdyknie i po krzyku. A takie plany byly na cale życie. Ponadto to byloby naprawdę budujace dla chorego, ze przez te reszte zycia przejdzie ramie w ramię z ukochana osoba.