Witam wszystkich.
Wiem że jest forum dla Kobiet jednak proszę o radę i może jakieś wsparcie bądź wskazówkę co dalej. Moje małżeństwo właśnie się kończy już za chwilę rozwód a ja jestem w kompletnej rozsypce. Zrozumiałem że tkwiłem w toksycznej relacji w której dałem całego siebie i wszystko co miałem. Byliśmy małżeństwem przez 8 lat, starałem się jak mogłem, były prezenty, kwiaty kolacje bez uprzedzenia. Pracowałem tylko ja, często ponad moje siły, nie mieliśmy dzieci tylko psa na którego przelałem swoje uczucia. Jednak ona powoli odsuwała mnie od znajomych, od rodziny. Powoli i systematycznie zatruwała mnie, czułem się coraz gorzej bo dawała mi do zrozumienia że są lepsi ode mnie, bogatsi, przystojniejsi a ja ciągle walczyłem…o nas.
10 miesięcy temu po jednej z jej awantur nie wytrzymałem i poszedłem z domu. Po około tygodniu spotkaliśmy się ona powiedziała rozwód i że mam zabierać swoje rzeczy potem po dwóch tygodniach stwierdziła dajmy sobie czas. A w następny weekend powiedziała że już kogoś ma i jest szczęśliwa.
Nie potrafię po tym wszystkim pozbierać i nie rozumiem czemu sobie zasłużyłem na to że dla kobiety poświęciłem wszystko, moją miłość, czas, pieniądze, siebie. Mam poczucie w chwili obecnej że to moja wina pomimo tego że spora część ludzi powtarza mi że tak nie jest. Odnoszę teraz wrażenie że jestem stary(38 lat), nieatrakcyjny, i biedny. Wszystko co miałem najlepszego poświęciłem dla kobiety która wytarła tym sobie buty. Czuję się kompletnie zdołowany, często płacze gdy jestem sam(śmieszne jak na faceta). Cały czas czuję jakbym przegrał wszystko i już nie zasługuję na to żeby ktoś mnie kiedyś pokochał. Teraz z perspektywy czasu nawet nie jestem pewien czy wiem co znaczy być kochanym.
Ciągłe poczucie tego że byłem dobrym mężem(bo już nie wiem co jeszcze mógłbym zrobić) daje mi poczucie przegranej. Czuję się jakbym był pustą skorupą człowieka, próbuję żyć, pracować, ćwiczyć ale nie przynosi mi to ulgi. Mówi się że najlepsze na rany to nowa miłość, ale po wysłaniu swojego profili na Tindera, Badoo, Sympatię nic nie drgnęło. Poznałem kilka kobiet ale nie ma w tym żadnej chemii.
Czasem marzę o tym żeby to wszystko się nie wydarzyło, że obudzę się w pewnym młodszym wieku i uznam że to był zły sen. Staram się jakoś pozbierać to moje życie do kupy bo oprócz walizki nie mam nic a z tego co widzę to dla kobiet to trochę mało w chwili obecnej.
Może któraś z kobiet jest mi w stanie powiedzieć co dalej, wiem że wiele z was przeżyło gorsze sytuacje, bo spora część facetów to wyjątkowe chamy które pija, biją, zdradzają. A ja przez te wszystkie lata nawet nie patrzyłem na inne kobiety stąd może teraz nawet nie wiem jak podrywać. Jestem chyba kaleką emocjonalnym i życiowym.
Marcin