Witajcie, wiem że to forum dla kobiet, jednak w przypadku tej sprawy odpowiedzi przedstawicielek płci pięknej byłyby bardziej wartościowe. Z tego co widzę to na tym forum odpowiedzi są raczej na poziomie, raczej bez robienia sobie czy trollowania, więc napiszę tutaj.
Mam 20 lat (niedługo już 21) i zastanawiam się co może być powodem, że co chwilę wpadam w relację typu friendzone. Mam dość sporo bliskich przyjaciółek z którymi mogę wyjść, porozmawiać, pośmiać się czy potańczyć w klubie. Jest to bardzo fajne, jednak praktycznie zawsze moje relacje z kobietami idą w kierunku koleżeństwa. Mam wrażenie że związki, czy inne sprawy to zupełna abstrakcja, podczas gdy co jakiś czas słyszę o podbojach miłosnych kumpli i ich przygodach damsko-męskich
Miałem dziewczynę 2 lata temu, oboje mieliśmy 18 lat. Trwało to dość krótko, bo kilka miesięcy. Ok, wiadomo że zdarza się że to nie to, nie spotyka się z reguły od razu tej właściwej osoby. Seksu nie było, ograniczaliśmy się do pieszczot, z resztą zbyt krótko to trwało żeby można było o tym mówić. Jakiś czas temu poznałem jedną dziewczynę, która mi się bardzo spodobała, bardzo dobrze też zaczęliśmy się dogadywać, mieliśmy podobne poczucie humoru i sporo wspólnych tematów. Mogłoby się wydawać że coś z tego wyjdzie, sam miałem nawet taką nadzieję. Starałem się robić tak żeby "poszło" w kierunku związku. Było kilka spotkań, zaprosiłem ją na obiad w knajpie, postawiłem drinka itd. Widać było że jest zadowolona i chciała się jeszcze spotkać w przyszłości. Po około miesiącu przy okazji jednej rozmowy, dostałem od niej wiadomość w której napisała że świetny ze mnie PRZYJACIEL, a jakiś czas potem wspomniała coś o chłopaku który jej się spodobał niedawno... Możecie sobie teraz wyobrazić moją minę
Dalsza część tutaj, bo wiadomość jest za długa. No i tak to wygląda, odnoszę wrażenie że kobiety kompletnie nie postrzegają mnie jako faceta, robię za swego rodzaju "męską przyjaciółkę", przez co miałem okazję już nieco zrozumieć kobiety, jednak dość kiepsko wpływa to na moje poczucie wartości jako faceta, osoby która mogłaby uszczęśliwić kobietę. Raz nawet pytałem się mniej więcej o to koleżankę i usłyszałem mniej więcej tyle co "jesteś super, jest bezstresowo, można pogadać o wszystkim ale zawsze traktowałam cię jak przyjaciela i musi jednak być to coś"
Zastanawiałem się co może być we mnie, ale wychodzi na to że osobowość jakąś chyba mam, ostatnio zacząłem chodzić na siłownię itd, coś tam w życiu robię Wiem, że ciężko tak stwierdzić nie znając mnie osobiście w czym rzecz, jednak liczę na to że Panie będące tutaj napiszą co może być przyczyną takiego rozwoju sprawy, zwłaszcza jeśli cały czas to występuje.
Druga sprawa jest chyba prostsza, mianowicie chodzi o reakcję ciała. Ogólnie dość łatwo dostaję wzwodu i często zdarza mi się to podczas tańca z ładnymi dziewczynami. Zawsze staram się wtedy zachowywać jak gdyby nigdy nic i nie tracić pewności, jednak ciekaw jestem jak dziewczyny reagują na taką sytuację. Podchodzi jakiś facet, zaprasza do tańca i w trakcie czuć coś twardego, a nie zawsze można się wytłumaczyć pudełkiem zapałek Gorzej jak sytuacja taka zdarzy się z koleżanką, którą się długo zna, a taka sytuacja też miała miejsce. Mam nadzieję że nie widziała. Czy takie coś obrzydza czy wręcz przeciwnie?
Przepraszam za post pod postem, ale myślałem że to wszystko się jakoś zmieści haha.