O mój borze, czy ty też jesteś nastolatką jak ona? Bo zachowujesz się na podobnym poziomie - gdzie dojrzałość, postawienie granic, dbanie o siebie? To, co piszesz - o nie robieniu afery, to jakiś tylko strach, nie wiem - przed czym? Czego się boisz, co się wydarzy, jak jej napiszesz: przemyślałam wiele spraw, i nie chcę się już z tobą widywać, za dużo mnie to kosztuje.
Napisałam tak mojej wieloletniej przyjaciółce. Prawdziwej przyjaciółce przez wiele lat, takiej, która mnie NIE obgadywała ani nie raniła. Ale po pewnym czasie nasza relacja się zmieniła, było to dla mnie trudne. Po kilku rozmowach w końcu napisałam jej, że robię to dla siebie - mi jest źle, dlatego kończę tę relację. Oczywiście, po drugiej stronie jest osoba, którą może zranić to zachowanie ale zawsze ZAWSZE masz prawo postawić siebie na pierwszym miejscu. Wspaniale, że bierzesz pod uwagę uczucia tej fałszywej koleżanki, ale nie może być tak, że jej uczucia będą zawsze ważniejsze niż twoje. Nie masz obowiązku ochrony jej przed wszelkimi przykrościami kosztem znoszenia jej trudnych zachowań. To niesprawiedliwe - wobec Ciebie.
Oczywiście, ona też może nie zdawać sobie sprawy ze swoich zachowań i ich wpływu na ciebie. Skoro tak bardzo ją "chronisz" i nigdy jej nie stawiałaś granic, nie mówiłaś, że nie życzysz sobie tych pytań czy zachowań, to teraz ona może być bardzo zdziwiona, że ni stąd ni zowąd zrywasz relację, w której do tej pory (z jej perspektywy) było OK. Bo przecież nic nie mówiłaś, to było ok, dlaczgeo nic nie mówiłaś?
Szczerze? Takie znoszenie uciążliwych koleżanek po to by ich nie zranić to obosieczny miecz. I ty się poranisz, znoszeniem tego wszystkiego, tej frustracji (po co te negatywne uczucia w życiu?), i zranisz ją (bo nie dajesz jej szansy na poprawienie swojego zachowania, a zerwanie relacji będzie bolało bardziej niż stawianie granic na wcześniejszych etapach).