Czy są jeszcze jakieś szanse ? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy są jeszcze jakieś szanse ?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 3 ]

1

Temat: Czy są jeszcze jakieś szanse ?

Witam, postanowiłem zarejestrować się na tym forum ponieważ uznałem że opinia ze strony kobiet będzie najtrafniejszą.
A więc od początku.
W połowie listopada poznałem dziewczynę na siłowni w klubie dwuboju olimpijskiego. Jestem zawodnikiem startującym w zawodach i ona poprostu sama z siebie postanowiła też zacząć trenować i przyszła do nas. Trener dał ja pod moją opiekę i uczyłem ja wszystkiego od podstaw. Dalej wywiązała się między nami dobrze zapowiadająca się relacja, zaczęliśmy dużo rozmawiać ze sobą zarówno na spotkaniach jak i poprzez Messengera, spotykaliśmy się prawie codziennie na treningach. Potem zaprosila mnie do siebie kilka razy. Ja jestem osobą bezpośrednią i otwartą, w połowie grudnia powiedziałem jej że stała się dla mnie kimś ważnym i zależy mi na niej. Odpowiedziała że jest świeżo po związku który się zakończył na początku listopada i że nie mówi nie, ale widzi że moimi zamiarami nie jest tylko to aby ją mieć dla jednego. Od razu dodam tutaj że jak się dowiedziałem później była wcześniej w dwóch związkach nieudanych, ponieważ w pierwszym facet z dnia na dzień powiedział jej że nic do niej nie czuje a w drugim facet sam nagle zniknął, urwał kontakt. Zaangażowała się mocno zwłaszcza z tym drugim bo jak sama powiedziała wiele ja to kosztowało nerwów i czasu żeby się z nim skontaktowac, co i tak koniec końców się nie udało.
Ok,  wracając do tematu. Na święta wróciła do siebie do domu ( mieszka 50km od miasta w którym ja mieszkam, a tutaj poprostu wynajmuje mieszkanie z koleżanką bo studiuje  ). W trakcie tej przerwy od siebie napisała mi że się za mną stęskniła. Pisaliśmy ze sobą codziennie i dużo, praktycznie o wszystkim. Po świętach wróciła. Sylwestra spędziliśmy niemalże całego razem. W ciągu dnia trening, potem basen, a na noc zaprosiła mnie do siebie. Wyszliśmy na miasto, trochę popiliśmy i wróciliśmy do niej. Nic więcej nie było. Kilka dni później gdy ja odwiozlem pod mieszkanie zapytalem ja czy coś się zmieniło od ostatniego czasu gdy jej powiedziałem że mi na niej zależy, to odpowiedziała że owszem, jej również zaczęło zależeć co sobie uświadomiła podczas pobytu w domu u siebie na święta, ale potrzebuje czasu żeby się przełamać. Wtedy też się pocałowaliśmy  po raz pierwszy. Dodam jeszcze że dzień przed sylwestrem miałem wizytę u znajomego w szpitalu na prześwietlenie RTG mojego stawu kolanowego bo miałem z nim nie małe kłopoty i postanowiła wtedy sama z siebie że pojedzie ze mną żebym się tak nie denerwował, a miała do przejechania godzinę w jedna stronę.
Cały styczeń wszytko było ok. W lutym zaczęły miec miejsce wydarzenia których żałuję bardzo bo przyczyniły się one do tego że nasza relacja się zepsuła. Teraz gdy analizuje to wszystko z perspektywy czasu stwierdzam ze byłem za bardzo natarczywy, brakowało mi cierpliwości, miałem zbyt wygórowane oczekiwania wobec niej, co wynikało z tego że nasza relacja nie była symetryczna, ponieważ ona trzymała dystans, potrzebowała czasu, a ja już byłem za bardzo zaangażowany w to, zakochany poprostu. Zacząłem mieć wątpliwości co do niej, przeprowadzilem z nią dwie rozmowy o tym które mogły mieć taki lekko pretensjonalny wydźwięk. Teraz, to aż mi głupio o tym mówić, bo zachowałem się jak jakiś napalony małolat co chciał żeby już wskoczyła mu w ramiona. W trakcie tych rozmów nie była jakaś oburzona na mnie, sama mówiła że chce mi dać szansę, i że sama jest zła na siebie że każe mi czekać.
Pod koniec lutego znowu zacząłem się zachowywać tak jakbym miał do niej pretensje jakieś, zacząłem mniej z nią rozmawiać, zdystansowałem się, a czara goryczy wylała się w momencie kiedy prowadzila długa i żywa rozmowę z jakimś kolesiem na treningu. Wtedy się odsunalem, nie przeszkadzałem im, byłem wściekły w środku i widziala to jaki byłem niezadowolony. Wtedy też po raz pierwszy wyszedłem bez pożegnania niezauważenie. Potem tego samego dnia przeprowadziłem z nią 3 rozmowę pisemnie ( nie mamy z tym problemu żeby rozmawiać o takich rzeczach przez messengera ) i wtedy już odpowiedziała że strasznie ja to wkurzylo że zrobiłem tak że wyszedłem bez pożegnania i patrzyłem na nią takim "złym" wzrokiem. Napisała też że może sobie rozmawiać z kim chce itd., i że więcej już tego nie będzie tolerować oraz że się zniechęciła do mnie. 2 dni później odwiozlem ja pod mieszkanie i porozmawiałem w cztery oczy o tej sytuacji. Próbowałem wyjaśnić, że zastanowiłem się nad tym wszystkim i zrozumiałem swoje błędy, wyciągnąłem wioski. Skończyło sie. Wiedziała też to że byłem w niej zakochany i bardzo mi na niej zależało. Jej też zależało ale się zniechęciła poprostu. Powiedziała, że nie poszło tak jakby tego chciała. Potem chodziła trochę przybita ta sytuacją, ale sie szybko w sumie "ogarnęła".
Teraz, aktualnie umawia się z tym gościem o którego byłem zazdrosny, a mnie traktuje jak kolege, chcociaz i tak mało że mną rozmawiać bo wie że jest jakiś zgrzyt poprostu. Mnie to strasznie irytuje, zaistniała sytuacja, już wolałbym żeby była na mnie w jakiś sposób nie miła, niż tak mnie traktowała.
Było mi bardzo ciężko, po tym jak sobie uświadomiłem że skończył się pewien epizod. Nie jestem w stanie jej unikać, chciałem zapomnieć, ale nie da rady, bo trenujemy w jednym klubie i trener planuje starty dla nas w tych samych zawodach też.
Musialo minąć kilka dni ( przez ten czas ja unikałem na treningach ) żebym się mógł pozbierać. Potraktowalen tą sytuację jaka okazję do wzmocnienia swojego charakteru, swojej osobowości, dostałem solidnego kopniaka do pracy nad tym w czym tak zawalilem oraz przestałem skupiać na niej swoją uwagę tylko na sobie.
Nie mniej jednak, wciąż kłębią się myśli że jest ona kimś naprawdę o kogo chciałbym walczyć dalej. Tak bardzo mi na niej zależy. Choć wiem że szanse nie są duże, to stwierdzam że warto by było. Jeszcze nigdy z nikim tak dobrze się nie dogadywałem, jej charakter bardzo mi odpowiada, wygląd zewnętrzny, zainteresowania, pasje. Nasza relacje opieraliśmy na szczerości i otwartości.
I jeszcze bardziej boli mnie to gdy uświadamiam sobie że to zostało zepsute przez moje wygórowane oczekiwania, próbe przyśpieszania naszych relacji i frustracjami z tego wynikającymi. Po prostu za bardzo chciałem sam i to mnie zgubiło.
Co do gościa z którym aktualnie się umawia to znam go i nie spodziewam się żeby to miało jakaś lepszą przyszłość, aczkolwiek mogę się mylić.
Pytanie moje jest takie czy mogę mieć nadzieję na to że za jakiś dłuższy czas, powiedzmy parę miesięcy, pół roku uda mi się znowu odbudować z nią to co było. To nie są jakieś pobożne, rozpaczliwe życzenia. Czuję się gotowy do tego że to może nie wyjść i trzeba się będzie z tym pogodzić. Jednak mimo wszystko chciałbym spróbować jeszcze raz. Tym razem nauczony już tym doświadczeniem z przeszłości.

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez ulle (2019-03-17 19:17:39)

Odp: Czy są jeszcze jakieś szanse ?
emilio napisał/a:

Witam, postanowiłem zarejestrować się na tym forum ponieważ uznałem że opinia ze strony kobiet będzie najtrafniejszą.
A więc od początku.
W połowie listopada poznałem dziewczynę na siłowni w klubie dwuboju olimpijskiego. Jestem zawodnikiem startującym w zawodach i ona poprostu sama z siebie postanowiła też zacząć trenować i przyszła do nas. Trener dał ja pod moją opiekę i uczyłem ja wszystkiego od podstaw. Dalej wywiązała się między nami dobrze zapowiadająca się relacja, zaczęliśmy dużo rozmawiać ze sobą zarówno na spotkaniach jak i poprzez Messengera, spotykaliśmy się prawie codziennie na treningach. Potem zaprosila mnie do siebie kilka razy. Ja jestem osobą bezpośrednią i otwartą, w połowie grudnia powiedziałem jej że stała się dla mnie kimś ważnym i zależy mi na niej. Odpowiedziała że jest świeżo po związku który się zakończył na początku listopada i że nie mówi nie, ale widzi że moimi zamiarami nie jest tylko to aby ją mieć dla jednego. Od razu dodam tutaj że jak się dowiedziałem później była wcześniej w dwóch związkach nieudanych, ponieważ w pierwszym facet z dnia na dzień powiedział jej że nic do niej nie czuje a w drugim facet sam nagle zniknął, urwał kontakt. Zaangażowała się mocno zwłaszcza z tym drugim bo jak sama powiedziała wiele ja to kosztowało nerwów i czasu żeby się z nim skontaktowac, co i tak koniec końców się nie udało.
Ok,  wracając do tematu. Na święta wróciła do siebie do domu ( mieszka 50km od miasta w którym ja mieszkam, a tutaj poprostu wynajmuje mieszkanie z koleżanką bo studiuje  ). W trakcie tej przerwy od siebie napisała mi że się za mną stęskniła. Pisaliśmy ze sobą codziennie i dużo, praktycznie o wszystkim. Po świętach wróciła. Sylwestra spędziliśmy niemalże całego razem. W ciągu dnia trening, potem basen, a na noc zaprosiła mnie do siebie. Wyszliśmy na miasto, trochę popiliśmy i wróciliśmy do niej. Nic więcej nie było. Kilka dni później gdy ja odwiozlem pod mieszkanie zapytalem ja czy coś się zmieniło od ostatniego czasu gdy jej powiedziałem że mi na niej zależy, to odpowiedziała że owszem, jej również zaczęło zależeć co sobie uświadomiła podczas pobytu w domu u siebie na święta, ale potrzebuje czasu żeby się przełamać. Wtedy też się pocałowaliśmy  po raz pierwszy. Dodam jeszcze że dzień przed sylwestrem miałem wizytę u znajomego w szpitalu na prześwietlenie RTG mojego stawu kolanowego bo miałem z nim nie małe kłopoty i postanowiła wtedy sama z siebie że pojedzie ze mną żebym się tak nie denerwował, a miała do przejechania godzinę w jedna stronę.
Cały styczeń wszytko było ok. W lutym zaczęły miec miejsce wydarzenia których żałuję bardzo bo przyczyniły się one do tego że nasza relacja się zepsuła. Teraz gdy analizuje to wszystko z perspektywy czasu stwierdzam ze byłem za bardzo natarczywy, brakowało mi cierpliwości, miałem zbyt wygórowane oczekiwania wobec niej, co wynikało z tego że nasza relacja nie była symetryczna, ponieważ ona trzymała dystans, potrzebowała czasu, a ja już byłem za bardzo zaangażowany w to, zakochany poprostu. Zacząłem mieć wątpliwości co do niej, przeprowadzilem z nią dwie rozmowy o tym które mogły mieć taki lekko pretensjonalny wydźwięk. Teraz, to aż mi głupio o tym mówić, bo zachowałem się jak jakiś napalony małolat co chciał żeby już wskoczyła mu w ramiona. W trakcie tych rozmów nie była jakaś oburzona na mnie, sama mówiła że chce mi dać szansę, i że sama jest zła na siebie że każe mi czekać.
Pod koniec lutego znowu zacząłem się zachowywać tak jakbym miał do niej pretensje jakieś, zacząłem mniej z nią rozmawiać, zdystansowałem się, a czara goryczy wylała się w momencie kiedy prowadzila długa i żywa rozmowę z jakimś kolesiem na treningu. Wtedy się odsunalem, nie przeszkadzałem im, byłem wściekły w środku i widziala to jaki byłem niezadowolony. Wtedy też po raz pierwszy wyszedłem bez pożegnania niezauważenie. Potem tego samego dnia przeprowadziłem z nią 3 rozmowę pisemnie ( nie mamy z tym problemu żeby rozmawiać o takich rzeczach przez messengera ) i wtedy już odpowiedziała że strasznie ja to wkurzylo że zrobiłem tak że wyszedłem bez pożegnania i patrzyłem na nią takim "złym" wzrokiem. Napisała też że może sobie rozmawiać z kim chce itd., i że więcej już tego nie będzie tolerować oraz że się zniechęciła do mnie. 2 dni później odwiozlem ja pod mieszkanie i porozmawiałem w cztery oczy o tej sytuacji. Próbowałem wyjaśnić, że zastanowiłem się nad tym wszystkim i zrozumiałem swoje błędy, wyciągnąłem wioski. Skończyło sie. Wiedziała też to że byłem w niej zakochany i bardzo mi na niej zależało. Jej też zależało ale się zniechęciła poprostu. Powiedziała, że nie poszło tak jakby tego chciała. Potem chodziła trochę przybita ta sytuacją, ale sie szybko w sumie "ogarnęła".
Teraz, aktualnie umawia się z tym gościem o którego byłem zazdrosny, a mnie traktuje jak kolege, chcociaz i tak mało że mną rozmawiać bo wie że jest jakiś zgrzyt poprostu. Mnie to strasznie irytuje, zaistniała sytuacja, już wolałbym żeby była na mnie w jakiś sposób nie miła, niż tak mnie traktowała.
Było mi bardzo ciężko, po tym jak sobie uświadomiłem że skończył się pewien epizod. Nie jestem w stanie jej unikać, chciałem zapomnieć, ale nie da rady, bo trenujemy w jednym klubie i trener planuje starty dla nas w tych samych zawodach też.
Musialo minąć kilka dni ( przez ten czas ja unikałem na treningach ) żebym się mógł pozbierać. Potraktowalen tą sytuację jaka okazję do wzmocnienia swojego charakteru, swojej osobowości, dostałem solidnego kopniaka do pracy nad tym w czym tak zawalilem oraz przestałem skupiać na niej swoją uwagę tylko na sobie.
Nie mniej jednak, wciąż kłębią się myśli że jest ona kimś naprawdę o kogo chciałbym walczyć dalej. Tak bardzo mi na niej zależy. Choć wiem że szanse nie są duże, to stwierdzam że warto by było. Jeszcze nigdy z nikim tak dobrze się nie dogadywałem, jej charakter bardzo mi odpowiada, wygląd zewnętrzny, zainteresowania, pasje. Nasza relacje opieraliśmy na szczerości i otwartości.
I jeszcze bardziej boli mnie to gdy uświadamiam sobie że to zostało zepsute przez moje wygórowane oczekiwania, próbe przyśpieszania naszych relacji i frustracjami z tego wynikającymi. Po prostu za bardzo chciałem sam i to mnie zgubiło.
Co do gościa z którym aktualnie się umawia to znam go i nie spodziewam się żeby to miało jakaś lepszą przyszłość, aczkolwiek mogę się mylić.
Pytanie moje jest takie czy mogę mieć nadzieję na to że za jakiś dłuższy czas, powiedzmy parę miesięcy, pół roku uda mi się znowu odbudować z nią to co było. To nie są jakieś pobożne, rozpaczliwe życzenia. Czuję się gotowy do tego że to może nie wyjść i trzeba się będzie z tym pogodzić. Jednak mimo wszystko chciałbym spróbować jeszcze raz. Tym razem nauczony już tym doświadczeniem z przeszłości.

Z tego, co napisałeś można wysnuć  wniosek, że raczej nie.
Trafiłeś po prostu na dziewczynę, która nie ma żadnych problemów z akceptacją siebie oraz świetnie radzi sobie z ludźmi, którzy próbują przekraczac jej granice. Ona wydaje się ( na podstawie twojego opisu) na tyle pewna siebie i swojego zdania, że gdy raz podejmuje decyzję, to po prostu się jej trzyma.
Są kobiety, które łatwo jest zbajerowac, zmanipulować, ta wydaje się być odporna na coś takiego.
Pożegnała się z tobą i spotyka się teraz z kimś innym. Obojętne czy między nimi wyjdzie, czy nie, to chyba powinieneś zająć się sobą i przestać czekać.
Tak sądzę bazując na twoim opisie zdarzeń, ale jak będzie, to czas pokaże.

Tak czy siak teraz nie rób już nic w jej kierunku, bo w jej oczach tylko się pograzysz.
Potraktuj to jako lekcje i na przyszłość zapamiętaj sobie, że istnieją kobiety, które naprawdę bardzo się szanują.

3

Odp: Czy są jeszcze jakieś szanse ?

W połowie przestałem czytać, banał jak zawsze. Zakochany głupek, lata za niby (niedostępną) dziewoją, meczy jej dupe, z dnia na dzień ona widzi w nim desperata i przegrywa a nie faceta (sama nawet o tym nie wie, ale w jej mózgu zachodzą takie reakcje) druga sprawa pewnie nie byłeś w jej typie, nie była przy tobie po prostu mokra. To proste stworzenia, a jak słyszę że może poczekamy bo jej ciężko to uwierz mi Ty będziesz latał 3mc i nic a wpadnie
a)wysoki+przystojny
b)łobuz ala patol
c)bogaty
mu zajmie to 3 dni. Niestety polki są jednymi z bardziej zjebany** dup na świecie,noszą wysoko głowy ale stawiają też bardzo szeroko kroki. Mam ponad 100 na liczniku więc słuchaj rad.

Posty [ 3 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy są jeszcze jakieś szanse ?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024