Czy mieszkając razem z moim partnerem albo chyba partnerem i ojcem mojego dziecka mogę isc do spowiedzi i przyjąć komunie? Od dawna spimy osobno i w sumie chyba nic nas nie łączy poza dzieckiem i cała materialna otoczka, która tak długo staraliśmy się zdobyć. On już nie chce ślubu, a ja Już chyba nie chce z nim być. Tylko na razie nie mam gdzie się podziac. Czy mogę teraz skorzystać z spowiedzi czy dopiero gdy się wyptowaze, albo On to zrobi.
1 2019-02-24 23:01:45 Ostatnio edytowany przez Malamyszka25 (2019-02-24 23:04:52)
Cytat ks. Jacek Salij
Odmowa rozgrzeszenia wynika z zupełnie innych powodów niż z klasyfikowania grzechów według ich ciężaru. Najogólniej rzecz biorąc, rozgrzeszenia odmawia się wówczas, kiedy istnieje uzasadniona obawa, że ktoś o miłosierdzie Boże zabiega nieprawdziwie: nie żałuje za grzech albo nie zamierza unikać okazji do grzechów następnych, albo wręcz swoje życie ułożył w niezgodzie z Bogiem.
Odpowiedz sobie sama, jakie są Twoje powody.
Dokładnie tak jak wyzej.
To zależy, co chcesz robić dalej. Jednym z warunków sakramentu pokuty jest postanowienie poprawy. Jeśli chcesz tego, możesz iść już dziś, spowiedź będzie ważna.
Przy okazji pogadaj szczerze z księdzem. Przed spowiedzią pomódl się o dobrego spowiednika.
Czy mieszkając razem z moim partnerem albo chyba partnerem i ojcem mojego dziecka mogę isc do spowiedzi i przyjąć komunie? Od dawna spimy osobno i w sumie chyba nic nas nie łączy poza dzieckiem i cała materialna otoczka, która tak długo staraliśmy się zdobyć. On już nie chce ślubu, a ja Już chyba nie chce z nim być. Tylko na razie nie mam gdzie się podziac. Czy mogę teraz skorzystać z spowiedzi czy dopiero gdy się wyptowaze, albo On to zrobi.
Nie możesz ze względu na czynnik zgorszenia. Jeśli ludzie wiedzą, że mieszkacie razem jako para i zobaczą Cię przystępującą do spowiedzi to niestety ale jesteś dla nich powodem zgorszenia. Poza tym mieszkanie z kimś z wygody a nie z miłości uważam co najmniej za nieuczciwość wobec tej osoby... Trzeba niestety najpierw to pole uporządkować.
Malamyszka25 napisał/a:Czy mieszkając razem z moim partnerem albo chyba partnerem i ojcem mojego dziecka mogę isc do spowiedzi i przyjąć komunie? Od dawna spimy osobno i w sumie chyba nic nas nie łączy poza dzieckiem i cała materialna otoczka, która tak długo staraliśmy się zdobyć. On już nie chce ślubu, a ja Już chyba nie chce z nim być. Tylko na razie nie mam gdzie się podziac. Czy mogę teraz skorzystać z spowiedzi czy dopiero gdy się wyptowaze, albo On to zrobi.
Nie możesz ze względu na czynnik zgorszenia. Jeśli ludzie wiedzą, że mieszkacie razem jako para i zobaczą Cię przystępującą do spowiedzi to niestety ale jesteś dla nich powodem zgorszenia. Poza tym mieszkanie z kimś z wygody a nie z miłości uważam co najmniej za nieuczciwość wobec tej osoby... Trzeba niestety najpierw to pole uporządkować.
Przepraszam chodziło oczywiście nie o spowiedź, a przystąpienie do Komunii Św.
Każdy ma prawo się nawrócić...jeżeli żałujesz za swoje grzechy i wyspowiadasz się szczerze to możesz przyjąć Komunię ŚW. Jednak jak już wspomniano potrzebne jest postanowienie poprawy.
[post przeniesiony]
Zawsze jest tak, że kobieta się skarży, że facet w związku, domu nic nie robi, nie pomaga. U mnie jest odwrotnie.
Mąż zarabia, zbudował nam sam dom, wykańcza go, po pracy, dorabia po godzinach, ogólnie jest bardzo zapracowany.
Ja jestem na l4 drugie dziecko w drodze. Zajmuje się domem i dzieckiem. Nikt mi nie pomaga, mąż nie został z córką sam nigdy, a ma 3 lata. Wszytsko za niego robię w domu, nawet nosze drzewo, bo go nigdy nie ma. Ale ja jestem w domu, teoretycznie mam czas.
Jak go o coś poproszę to jest zły, że ja nie idę za niego robić plotu, dachu itp.
Już nie wiem co robić. Ostatnio robi afery, że On musi wcześnie wstawać, przeszkadza mu, że ja w salonie siedzę do późna. Chcę wieczorem odpocząć trochę, pobyć bez dziecka.
Każda rozmowa kończy się tym, że kobieta powinna iść na budowę nosić bloczki to zobaczy jak wygląda praca...
Nasz związek przestaje istnieć przez jakieś podziały. Wcześniej tego nie było jak nie było dzieci i każdy pracował. Jak ja mam z nim rozmawiać?
Żałuję budowy tego domu. Bo co ja mogę przy tym pomóc?
8 2020-02-23 08:45:26 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2020-02-23 08:48:36)
Rok temu twierdziłaś, że nie łączy Was nic, nie spicie ze sobą i jesteś z nim, bo nie masz gdzie się podziać.
W ciągu roku on został Twoim mężem, budujecie dom i macie drugie dziecko w drodze.
Gdzie u konsekwencja i zdrowy rozsądek? Skoro już rok temu było źle, to po co wchodziłaś w to jeszcze głębiej zamiast uciec z pierwszym dzieckiem?
edit. Pogubiłam się, bo w 2 innych tematach o seksie, starszych niż ten, ten pan jest przedstawiony jako mąż. Potem tutaj jest napisane, że nie chce ślubu, po czym znowu jest określony jako mąż.
To jak to w końcu wygląda?
Jak masz faceta, który Cię od lat nie szanuje, to po co robisz sobie z nim drugie dziecko zamiast odejść póki możesz?
Dokładnie też myślę podobnie jak Lady Loka.Najpierw nic Was nie łączyło,chciałaś się nawrócić,pójść do spowiedzi.A w następnym poście piszesz,że spodziewasz się kolejnego dziecka i mąż Cię tak źle traktuje,że zaczynasz żałować ,że zbudował ten dom.Wcale się Tobie nie dziwię,ale skoro widziałaś,że się Wam nie układa to po co dalej w to brnęłaś?Moim zdaniem lepiej nie będzie.Pogadaj z mężem o tym co Ci się nie podoba.Może to coś da.Ale sądząc po Twoim poście to On się nie zmieni.Jest gruboskórny w stosunku do Ciebie.Te typy tak mają.
Dokładnie też myślę podobnie jak Lady Loka.Najpierw nic Was nie łączyło,chciałaś się nawrócić,pójść do spowiedzi.A w następnym poście piszesz,że spodziewasz się kolejnego dziecka i mąż Cię tak źle traktuje,że zaczynasz żałować ,że zbudował ten dom.Wcale się Tobie nie dziwię,ale skoro widziałaś,że się Wam nie układa to po co dalej w to brnęłaś?Moim zdaniem lepiej nie będzie.Pogadaj z mężem o tym co Ci się nie podoba.Może to coś da.Ale sądząc po Twoim poście to On się nie zmieni.Jest gruboskórny w stosunku do Ciebie.Te typy tak mają.
Mam nowego męża. Tamtego dawno zostawiłam. Admin mi ten post przypioł tu
[post przeniesiony]
Malamyszka25 napisał/a:Zawsze jest tak, że kobieta się skarży, że facet w związku, domu nic nie robi, nie pomaga. U mnie jest odwrotnie.
Mąż zarabia, zbudował nam sam dom, wykańcza go, po pracy, dorabia po godzinach, ogólnie jest bardzo zapracowany.
Ja jestem na l4 drugie dziecko w drodze. Zajmuje się domem i dzieckiem. Nikt mi nie pomaga, mąż nie został z córką sam nigdy, a ma 3 lata. Wszytsko za niego robię w domu, nawet nosze drzewo, bo go nigdy nie ma. Ale ja jestem w domu, teoretycznie mam czas.
Jak go o coś poproszę to jest zły, że ja nie idę za niego robić plotu, dachu itp.
Już nie wiem co robić. Ostatnio robi afery, że On musi wcześnie wstawać, przeszkadza mu, że ja w salonie siedzę do późna. Chcę wieczorem odpocząć trochę, pobyć bez dziecka.
Każda rozmowa kończy się tym, że kobieta powinna iść na budowę nosić bloczki to zobaczy jak wygląda praca...
Nasz związek przestaje istnieć przez jakieś podziały. Wcześniej tego nie było jak nie było dzieci i każdy pracował. Jak ja mam z nim rozmawiać?
Żałuję budowy tego domu. Bo co ja mogę przy tym pomóc?
A skąd wiesz, że to ten sam partner?
MarlenaWi napisał/a:Dokładnie też myślę podobnie jak Lady Loka.Najpierw nic Was nie łączyło,chciałaś się nawrócić,pójść do spowiedzi.A w następnym poście piszesz,że spodziewasz się kolejnego dziecka i mąż Cię tak źle traktuje,że zaczynasz żałować ,że zbudował ten dom.Wcale się Tobie nie dziwię,ale skoro widziałaś,że się Wam nie układa to po co dalej w to brnęłaś?Moim zdaniem lepiej nie będzie.Pogadaj z mężem o tym co Ci się nie podoba.Może to coś da.Ale sądząc po Twoim poście to On się nie zmieni.Jest gruboskórny w stosunku do Ciebie.Te typy tak mają.
Mam nowego męża. Tamtego dawno zostawiłam. Admin mi ten post przypioł tu
Dawno? W lutym jeszcze miałaś poprzedniego faceta.
W rok zdążyłaś rzucić go, poznać nowego i wyjść za niego za mąż? Dobre masz tempo, nie ma co.
Może tu jest problem, że łapiesz się facetów, z którymi relacja nie rokuje?
To jest trzeci mój związek w życiu, a drugi poważny. Mam 30 lat. Na co mam czekać? Mam małe dziecko, nie mogę sobie biegać na randki co wieczór. A żyć na kocioą łapę też już nie mam zamiaru
To jest trzeci mój związek w życiu, a drugi poważny. Mam 30 lat. Na co mam czekać? Mam małe dziecko, nie mogę sobie biegać na randki co wieczór. A żyć na kocioą łapę też już nie mam zamiaru
No spoko, tylko czy Ty naprawdę zdążyłaś go przed ślubem poznać? Na tyle, żeby zajść z nim w ciążę?
Ty się dziwisz, że on nie chce zostać sam z Twoją córką, skoro to nie jest też jego córka? Ja się nie dziwię.
Dziwię się Twojemu tempu znajomości, bo tak naprawdę tych problemów, które masz teraz mogłaś spokojnie uniknąć czekając z ciążą i ze ślubem.
Nie wiem. Ja wciąż mieszkam u siebie, jesteśmy w trakcie przeprowadzki, ślub kościelny w planach, cała rodzina wkręcona w organizacje, na razie mamy tylko cywilny. Dziecko bardzo chciałam, bo nie chce by córka była jedynaczką, a nie mogę mieć już później dzieci. Moją córke ma w planach adoptować, bo mój były chce się zrzec praw. Chyba się nie da nikomu zaufać... Nikogo poznać... Byłam z nim 5 lat, a teraz nagle nie chce nawet córki, wcześniej marzył o rodzinie. Chciałam mieć tylko rodzinę... Każdy mowi, że chce a potem zmienia zdanie. Ja sobie sama poradzę... Tylko po co tak oszukiwać
No i masz dziecko kosztem tego, że relacja Twoja i Twojego męża jest kijowa i rozmijacie się na najbardziej fundamentalnych rzeczach. Jesteś pewna, że tak to widzisz w przyszłości?
Cyngli napisał/a:[post przeniesiony]
Malamyszka25 napisał/a:Zawsze jest tak, że kobieta się skarży, że facet w związku, domu nic nie robi, nie pomaga. U mnie jest odwrotnie.
Mąż zarabia, zbudował nam sam dom, wykańcza go, po pracy, dorabia po godzinach, ogólnie jest bardzo zapracowany.
Ja jestem na l4 drugie dziecko w drodze. Zajmuje się domem i dzieckiem. Nikt mi nie pomaga, mąż nie został z córką sam nigdy, a ma 3 lata. Wszytsko za niego robię w domu, nawet nosze drzewo, bo go nigdy nie ma. Ale ja jestem w domu, teoretycznie mam czas.
Jak go o coś poproszę to jest zły, że ja nie idę za niego robić plotu, dachu itp.
Już nie wiem co robić. Ostatnio robi afery, że On musi wcześnie wstawać, przeszkadza mu, że ja w salonie siedzę do późna. Chcę wieczorem odpocząć trochę, pobyć bez dziecka.
Każda rozmowa kończy się tym, że kobieta powinna iść na budowę nosić bloczki to zobaczy jak wygląda praca...
Nasz związek przestaje istnieć przez jakieś podziały. Wcześniej tego nie było jak nie było dzieci i każdy pracował. Jak ja mam z nim rozmawiać?
Żałuję budowy tego domu. Bo co ja mogę przy tym pomóc?A skąd wiesz, że to ten sam partner?
Nie przewidziałam, że w ciągu roku zdążysz się rozstać, wyjść za mąż, urodzić dziecko i to wszystko z nowym partnerem. Nie odezwałaś się też w tej sprawie na mój adres mailowy, więc uznałam, że jest wszystko ok. Jeśli sobie tego życzysz, mogę przywrócić tamten temat.
Żyję w konkubinacie ze strony "tej uprawnionej", bo wdowiec ze mnie formalny, papierkowy, że się wyrażę.
Proboszcz przy okazji kolędy, jakiś czas temu powiedział mi to, co zawsze stoi u progu spożycia Ciała Pańskiego.
Odmówiłem pokuty i szczerej poprawy, bo kłamstwem by to było, gdybym miał podejść do Komunii po świętokradczej spowiedzi.
I podziękowałem tym samym, za opiekę duchową z ciężkim sercem, bo pozornie surowy, sympatyczny jest ten człowiek.
19 2020-03-25 09:04:12 Ostatnio edytowany przez Anma (2020-03-25 09:05:48)
Excop, skoro nie masz żadnych formalnych przeciwwskazan a chciałeś nawet przystąpic do spowiedzi, nie rozważasz czasem małżeństwa?
Czy ta kobieta z którą jesteś nie nadaje się do małżeństwa lub Ty z jakiegoś powodu go nie chcesz? O co biega?
Excop, skoro nie masz żadnych formalnych przeciwwskazan a chciałeś nawet przystąpic do spowiedzi, nie rozważasz czasem małżeństwa?
Czy ta kobieta z którą jesteś nie nadaje się do małżeństwa lub Ty z jakiegoś powodu go nie chcesz? O co biega?
Może po prostu oboje nie chcą ślubu? Dużo osób obecnie żyje ze sobą „bez papierka”.
Może po prostu oboje nie chcą ślubu? Dużo osób obecnie żyje ze sobą „bez papierka”.
Nie chodzi przecież o papierek. Jeżeli ktoś wierzy w Boga i zależy mu na zabawieniu, trzymając się nauki katolickiej, robi niewybaczalny błąd.
Dlatego zapytałam