Trochę głupio mi pisać na damski forum, ale potrzebuję punktu widzenia i rady właśnie kobiet, bo kto jak kto lepiej zrozumie kobietę niż druga kobieta.
Może na początek przedstawię się, jestem Adrian i mam 27 lat, moja żona 24, imienia już jej nie będę wymieniał.
Chciałbym opisać swój krępujący i dość wstydliwy problem w relacji ze swoją żoną.
Cały mój dylemat jest związany z tytułem wątku. Gdy się posprzeczamy, pokłócimy, czy nawet mamy delikatne spięcie i głupstwo, ona ma focha, i potem gdy idziemy spać, nie chce się kochać, trwa to różnie, od tygodnia do nawet dwóch trzech, w zależności od mojego "przewinienia".
Ona też nie jest święta, a ja na jej błędy patrzę z przymrużeniem oka, wybaczam, czasem zwrócę uwagę, aby wiecej tak nie robiła, bo ją kocham, i nie w głowie mi ją krzywdzić, czy sprawiać jej przykrość.
Ona niestety gdy według nie zawinie, bo często, nawet ja nie widzę że postąpiłem źle, to ona własnie karze mnie brakiem seksu
Nie wiem jak z nią postępować.
Może wymienię kilka moich "przewinień"
Nie wyniosłem śmieci od razu jak mnie poprosiła.
Nie pozmywałem od razu po obiedzie, poszedłem oglądać film a pozmywałem 2-3 godziny później, a jej gary w zlewie przeszkadzają.
Położyłem się spać i jej nie przytuliłem i nie okazałem czułości żadnej-3 tygodnie braku seksu. Bo podobno już jej nie kocham-jednorazowy "incydent" zmęczony byłem i położyłem się i zasnąłem od razu.
Rano gdy wychodziłem do pracy, ona się obudziła, i leżała w łóżku, nie pocałowałem ją w usta czy policzek na pożegnanie, nie chciało mi się wracać już bo się spieszyłem.
Nie ubrałem się ładnie, gdy przyszła jej dawna kumpela, a chciała się mną pochwalić, a mi po pracy się nie chciało-byłem w dresach na literę N.
I takie tam.