Cześć, jest to moj pierwszy wpis tutaj, jestem w bardzo ciężkiej sytuacji psychicznej i kompletnie nie wiem co robic.
Byłam w 2 letnim związku, który zakończył się tydzień temu. Wspólnie zdecydowaliśmy się rozstać. Powodem rozstania jak to moj były twierdzi, były kłótnie i nie dogadywanie się. Wszystko zaczęło się psuć kiedy popełniłam największy błąd swojego życia będąc sprowokowana i można się domyśleć po prostu pijana. Nie zdradziłam go, lecz okłamałam i ukrywałam przez pół roku sytuacje która bardzo wpłynęła na nasz związek. Byłam na imprezie, następnie udałam się z moim znajomym na plaże i leżeliśmy objęci. Trzymaliśmy się za ręce, nie miało to dla mnie żadnego emocjonalnego znaczenia i kiedy uświadomiłam sobie co się stało, ustaliłam z moim kolega ze nikt nigdy ma się o tym nie dowiedzieć, ze kocham mojego chłopaka i obiecaliśmy sobie ze to nigdy nie ujrzy światła dziennego. Ale po pół roku dowiedziałam się ze on, każdemu rozpowiedzial ze się całowaliśmy i ogolnie "szczycił się" ze "robił" zajęta laske. Taki typ tzw. ruchacza. Bardzo tego żałowałam i dusiłam to w sobie i jakiś czas temu ta informacja doszła do mojego chłopaka. Spotkał się ze mna i sam chciał żebym się do tego przyznała lecz ja szlam w zaparte i przysięgałam mu ze nie wiem o co chodzi. W końcu się przyznałam i wyszło jeszcze gorzej niż bym mu od początku powiedziała prawdę. Przez to on myślał ze zrobiłam cos więcej, ze może było więcej takich sytuacji z innymi. Wiem ze źle zrobiłam, ze zniszczyłam tym wszystko, całe poczucie bezpieczeństwa,zaufania. Przeszliśmy bardzo trudny okres. Wybaczył mi to. Przez 3 miesiące po tym zdarzeniu było między nami dobrze, zaczęło się znów układać. Wiadomo były kłótnie jak to w związku, nieporozumienia jednak nie odczułam tego jakos mocno i byłam z nim bardzo szczęśliwa i wdzięczna ze postanowił mi wybaczyć . On kocha mnie całym swoim sercem i jestem tego pewna w 100%. Tydzień temu pokłóciliśmy się znowu o jakaś błachostke i stwierdził ze ma już tego dosyć, ze kocha mnie ale będzie lepiej dla nas obojga jak nie bedziemy razem. Bardzo przeżywam każda kłótnie, nawet o błachostke, mamy dokładnie takie same charaktery przez co często się kłóciliśmy, jednak nie było to dla mnie problemem na taka skale, aby się z nim rozstać. Spotkaliśmy sie,oznajmiłam mu ze jestem w stanie od niego odejść jeśli on tego chce jeśli będzie szczęśliwy. Z wielkim bólem serca powiedziałam mu to. Uzgodniliśmy ze bedziemy mieli ze sobą kontakt i mamy wspólnych przyjaciół, jest najważniejsza osoba w moim życiu dlatego nie chciałam urywać tego kontaktu. Stwierdziliśmy ze bedziemy się spotykać, nawet sami. Na ostatnim spotkaniu doszło do czułości i całowania się. Prawdę mówiąc nie wytrzymaliśmy. Mówił ze bardzo mnie kocha, czule mnie nazywał. Wszystko było dobrze przez dwa dni po tym,nie mówiliśmy o tym co się stało lecz nie wiedziałam na czym stoję. I chyba popełniłam błąd bo chciałam z nim ustalic, co dalej? Powiedział ze to nie powinno mieć miejsca. Czuje się strasznie zle jak mnie potraktował, dał mi nadzieje a później ja odebrał. Kocham go nad życie, wiem ze on mnie tez. Bardzo chce z nim być jednak on nie. Co mam zrobic? Jak go przekonać to tego ze miłość przezwycięży wszystko? Jak się zachowywać? Bardzo proszę was o pomoc:( rycze każdego wieczoru i nie mogę się pozbierać bardzo mnie to wszystko boli.
Nie przekonywać. On prawdopodobnie to przemyślał kilkukrotnie, co też wynika z Twojego posta.
Dorośnij i wyciągnij wnioski na przyszłość.
A odnośnie tego co teraz: Nie pisz, nie dzwoń, wykasuj numer, zablokuj na fejsie, instagramie, snapchacie i każdym innym medium społecznościowym jakie macie. Nie pytaj o niego znajomych, powiedz wręcz, że mają Ci nic nie mówić. Staraj się nie chodzić tam, gdzie wiesz, że go spotkasz.
Odetnij się i zacznij postrzegać sama siebie w kategoriach singielki.
On już od Ciebie odszedł.
Tak, jak pisze Lady Loka.
4 2019-01-26 10:55:09 Ostatnio edytowany przez Wzl (2019-01-26 10:55:56)
Czuje się strasznie zle jak mnie potraktował, dał mi nadzieje a później ja odebrał. Kocham go nad życie, wiem ze on mnie tez. Bardzo chce z nim być jednak on nie.
Jeżeli się nie odetniesz to takie fazy powrotów - rozstań będą co jakiś czas.
To takie etapy radzenia sobie ze zdradą partnera. Gdy serce wygrywa (przecież ją dalej kocham, tak było nam dobrze razem, nie mogę bez niej żyć) wtedy wydaje się jakby mu przeszło i może będzie już dobrze. Później jest czas dla rozumu (ona mnie oszukała, kochałem tylko moje jej wyobrażenie, nigdy jej już nie zaufam a bez tego nie da się być w związku) - wtedy nie chce być z tobą.
Trzeba dać mu czas. Niektórzy potrafią wybaczyć.