Jak w tytule.... coraz bardziej doskwiera mi samotnosc. Mimo, ze mam meza, dwoje udanych dzieci i ciekawa prace to niestety brak mi zaprzyjaznionej kolezanki, z ktora moglabym porozmawiac, czy gdzies wyjsc. Wydaje mi sie, ze wszyscy wokol maja znajomych, oddanych przyjaciol tylko ja jestem jakas dziwna. Czy moze macie podobne problemy?
2 2019-01-03 09:22:48 Ostatnio edytowany przez justyna1973 (2019-01-03 09:23:32)
Witaj. Mam tak samo, męża, dzieci ale brak kogokolwiek, żeby chociaż tak po prostu wyjść z domu.
Jestem tez po 40stce.
Skąd jesteś? ☺
z Bialegostoku☺.
Witaj. Mam tak samo, męża, dzieci ale brak kogokolwiek, żeby chociaż tak po prostu wyjść z domu.
Jestem tez po 40stce.
Mam podobnie. Skąd jesteś?
6 2019-01-05 10:12:42 Ostatnio edytowany przez zwyczajny gość (2019-01-05 10:16:35)
Takie czasy.....Mamy wielu znajomych, ale niewielu przyjaciół, takich prawdziwych.
Ludzie zagonieni za kasą, w walce z problemami. A tu presja środowiska i mediów by więcej, więcej.
Kiedyś ludzie niewiele posiadali, ale po równo . I mieli czas na spotkania, wspólne imprezy, rozmowy.
Jak się podróżowało pociągiem to wszyscy rozmawiali a teraz każdy ze wzrokiem utkwionym w smartfona.....300 kilometrów i nikt się nie odezwie...
Co ciekawe (nieciekawe) wraz z wiekiem taka izolacja postępuje. Każdy zajęty swoim, mało czasu i więzy się rozluźniają.
Smutne.
justyna1973 napisał/a:Witaj. Mam tak samo, męża, dzieci ale brak kogokolwiek, żeby chociaż tak po prostu wyjść z domu.
Jestem tez po 40stce.Mam podobnie. Skąd jesteś?
Mieszkam ok 45 km od Poznania.
8 2019-01-18 17:56:49 Ostatnio edytowany przez niepodobna (2019-01-18 17:58:10)
Takie czasy.....Mamy wielu znajomych, ale niewielu przyjaciół, takich prawdziwych.
Ludzie zagonieni za kasą, w walce z problemami. A tu presja środowiska i mediów by więcej, więcej.Kiedyś ludzie niewiele posiadali, ale po równo
. I mieli czas na spotkania, wspólne imprezy, rozmowy.
Jak się podróżowało pociągiem to wszyscy rozmawiali a teraz każdy ze wzrokiem utkwionym w smartfona.....300 kilometrów i nikt się nie odezwie...
Co ciekawe (nieciekawe) wraz z wiekiem taka izolacja postępuje. Każdy zajęty swoim, mało czasu i więzy się rozluźniają.
Smutne.
Może ta koncentracja na problemach i posiadaniu to tylko część, może ludziom z wiekiem po prostu zmienia się świadomość, rodzaj wrażliwości i potrzeby, i działoby się tak nawet bez czynników zewnętrznych.
Ci, którym się nie zmieniło, mają pecha. Z czasem są coraz bardziej samotni.
Lou71.71 napisał/a:justyna1973 napisał/a:Witaj. Mam tak samo, męża, dzieci ale brak kogokolwiek, żeby chociaż tak po prostu wyjść z domu.
Jestem tez po 40stce.Mam podobnie. Skąd jesteś?
Mieszkam ok 45 km od Poznania.
Chciałabyś popisać?
Hej, mam podobnie, a w dodatku nie mam męża
Myślę, że w pewnym wieku po prostu trudniej jest nawiązywać relacje. Jednak większość osób w naszym wieku koncentruje się głównie na rodzinie, a jeśli ktoś tej rodziny nie ma lub współmałżonek nie jest przyjacielem, to o poczucie samotności nietrudno. Ludzi łączy podobna sytuacja życiowa, wtedy znajduje się czas na podtrzymywanie znajomości - moje koleżanki spędzają czas z rodziną. Jak przy takich sporadycznych kontaktach, ma się zrodzić jakaś głębsza więź, dająca poczucie wsparcia?
Ja w wieku 40 lat pewnie też będę bez znajomych i przyjaciół, a dodatkowo bez męża i dzieci . No cóż, takie życie. Im człowiek dojrzalszy, tym trudniej się z kimś zaprzyjaźnić.
Ja w wieku 40 lat pewnie też będę bez znajomych i przyjaciół, a dodatkowo bez męża i dzieci
. No cóż, takie życie. Im człowiek dojrzalszy, tym trudniej się z kimś zaprzyjaźnić.
Dlaczego tak uważasz? Ja mam córkę - chociaż tyle dobrego. Ale z 6-latką nie pogada się jak z dorosłym
kao_makao napisał/a:Ja w wieku 40 lat pewnie też będę bez znajomych i przyjaciół, a dodatkowo bez męża i dzieci
. No cóż, takie życie. Im człowiek dojrzalszy, tym trudniej się z kimś zaprzyjaźnić.
Dlaczego tak uważasz? Ja mam córkę - chociaż tyle dobrego. Ale z 6-latką nie pogada się jak z dorosłym
Ale dzięki małemu dziecku można zyskać dorosłych (przynajmniej) znajomych. Mam na myśli rodziców dzieci zaprzyjaźnionych ze sobą, np.w przedszkolu, czy na placu zabaw.
14 2019-01-18 21:03:07 Ostatnio edytowany przez Aga30 (2019-01-18 21:04:06)
Aga30 napisał/a:kao_makao napisał/a:Ja w wieku 40 lat pewnie też będę bez znajomych i przyjaciół, a dodatkowo bez męża i dzieci
. No cóż, takie życie. Im człowiek dojrzalszy, tym trudniej się z kimś zaprzyjaźnić.
Dlaczego tak uważasz? Ja mam córkę - chociaż tyle dobrego. Ale z 6-latką nie pogada się jak z dorosłym
Ale dzięki małemu dziecku można zyskać dorosłych (przynajmniej) znajomych. Mam na myśli rodziców dzieci zaprzyjaźnionych ze sobą, np.w przedszkolu, czy na placu zabaw.
Tak, ale są to sporadyczne relacje w czasie, gdy dzieci się odwiedzają. Nie mogę zadzwonić do takiej osoby w środku nocy. POza tym człowiek w pewnym wieku, po przejściach, nie ma ochoty ciągle szukać kontaktu. Ja nie mam.
Lou71.71 napisał/a:Aga30 napisał/a:Dlaczego tak uważasz? Ja mam córkę - chociaż tyle dobrego. Ale z 6-latką nie pogada się jak z dorosłym
Ale dzięki małemu dziecku można zyskać dorosłych (przynajmniej) znajomych. Mam na myśli rodziców dzieci zaprzyjaźnionych ze sobą, np.w przedszkolu, czy na placu zabaw.
Tak, ale są to sporadyczne relacje w czasie, gdy dzieci się odwiedzają. Nie mogę zadzwonić do takiej osoby w środku nocy.
Ale czasem takie znajomości pozostają. Gdy dzieci są starsze, to już nie tylko nie znamy ich kolegów, koleżanek, ale też rodziców.
A w środku nocy, to nawet do przyjaciółki nie zadzwoniłabym (poczekałabym do rana)
Aga30 napisał/a:Lou71.71 napisał/a:Ale dzięki małemu dziecku można zyskać dorosłych (przynajmniej) znajomych. Mam na myśli rodziców dzieci zaprzyjaźnionych ze sobą, np.w przedszkolu, czy na placu zabaw.
Tak, ale są to sporadyczne relacje w czasie, gdy dzieci się odwiedzają. Nie mogę zadzwonić do takiej osoby w środku nocy.
Ale czasem takie znajomości pozostają. Gdy dzieci są starsze, to już nie tylko nie znamy ich kolegów, koleżanek, ale też rodziców.
A w środku nocy, to nawet do przyjaciółki nie zadzwoniłabym (poczekałabym do rana)
Lou, to była metafora z tym środkiem nocy Chodzi o to, że co 2 tygodnie mam wolne weekendy, a moje koleżanki (tak samo jak mamy koleżanek mojej córki) weekendy spędzają z rodzinami. Na wakacje też z nimi nie pojadę. Z poważnym problemem też nie zadzwonię. Po prostu samotność.
kao_makao napisał/a:Ja w wieku 40 lat pewnie też będę bez znajomych i przyjaciół, a dodatkowo bez męża i dzieci
. No cóż, takie życie. Im człowiek dojrzalszy, tym trudniej się z kimś zaprzyjaźnić.
Dlaczego tak uważasz? Ja mam córkę - chociaż tyle dobrego. Ale z 6-latką nie pogada się jak z dorosłym
Dzieci mieć nie chcę, a męża pewnie nie będę mieć, bo nikt mnie nie zechce . A z tą dojrzałością i przyjaźnią, chodzi mi o to, że ktoś kto już przezył swoje i jest stabilnie (chociaż kijowo), nie chce wpuszczać do swojego życia kogoś nowego, nieznanego.
Takie czasy.....Mamy wielu znajomych, ale niewielu przyjaciół, takich prawdziwych.
Ludzie zagonieni za kasą, w walce z problemami. A tu presja środowiska i mediów by więcej, więcej.Kiedyś ludzie niewiele posiadali, ale po równo
. I mieli czas na spotkania, wspólne imprezy, rozmowy.
Jak się podróżowało pociągiem to wszyscy rozmawiali a teraz każdy ze wzrokiem utkwionym w smartfona.....300 kilometrów i nikt się nie odezwie...
Co ciekawe (nieciekawe) wraz z wiekiem taka izolacja postępuje. Każdy zajęty swoim, mało czasu i więzy się rozluźniają.
Smutne.
No jak się w przedziale wyciągnęło do jedzenia jajko w gazecie, albo kawałek kiełbasy to był lans. Od razu prestiż rósł. A teraz to już nie to samo. Zresztą ja to w ogóle nie lubię jeździć pociągami jak zlikwidowali "ciuchcie"