Tydzien temu byłam u psychologa, on odesłał mnie do psychiatry, a ten do psychoterapeuty. Dostałam leki (depresja i lęki) oraz polecenie prowadzenia notatek tzw terapia pisaniem. Psychoterapeuta udostępnił mi swój login na takiej stronie internetowej (do prowadzenia terapii pisaniem, ułatwiającej i powiedział, że będzie przeglądac udostępniane przeze mnie wpisy. Koszt takiego spotkania to 150 zł z wglądem do moich zapisków lub 120 z analizowaniem ich na terapii, ale wtedy mam mniej czasu na wygadanie się. Która opcja wg Was jest lepsza? Czy ktos w ogóle próbował takiej formy terapii??
Nie mam pojęcia o samej terapii z pisaniem, na mnie pisanie nigdy nie działało w żaden sposób. Próbowałem tego na własną rękę. Natomiast zdecydowanie na samej terapii warto mieć jak najwięcej czasu, ponieważ ogólnie jest to tylko 50 minut, które leci jak z bicza strzelił. Ja ostatnio wygłosiłem monolog i terapeuta mi przerwał, że mówię już 30 minut.
Nie mam pojęcia o samej terapii z pisaniem, na mnie pisanie nigdy nie działało w żaden sposób. Próbowałem tego na własną rękę. Natomiast zdecydowanie na samej terapii warto mieć jak najwięcej czasu, ponieważ ogólnie jest to tylko 50 minut, które leci jak z bicza strzelił. Ja ostatnio wygłosiłem monolog i terapeuta mi przerwał, że mówię już 30 minut.
Dokładnie tak jest, warto zyskać jak najwięcej czasu.
Pomysł z pisaniem jest ciekawy. W ciągu tygodnia zdarza się tak wiele, mnóstwo myśli przelatuje przez głowę. Notatka pozwoli Ci nie pominąć na terapii niczego istotnego. Pomoże tez w zwerbalizowaniu pewnych rzeczy.
Chodząc na terapię robiłam sobie niekiedy takie notatki i było to bardzo pomocne.
Myślę że bieżący wgląd do Twoich zapisków może też ogromnie ułatwić pracę samemu terapeucie.
4 2018-12-30 10:59:08 Ostatnio edytowany przez Excop (2018-12-30 11:14:57)
Ja, do szuflady, piszę.
Tak mi poradził mój, znany służbowo od wielu lat, biegły psychiatra sądowy. Wspomniałem mu bowiem, że w okresie nastoletnim pisałem sobie i dla siebie opowiadania. Z perspektywy czasu, grafomanią to jest, ale sprawiało mi przyjemność.
Zalecił mi powrót do tego, więc sobie popisuję. Powoli, wielokrotnie poprawiając wcześniejsze zapisy.
Dobrze się z tym czuję, bo i moja partnerka poczytuje sobie to. Ile w tym mnie lub nas, nie wiem.
Ale daje to coś? Jest Ci LEPIEJ jakoś, Excop? I jeżeli partnerka to czyta... to wydaje mi się to trochę dziwne.
Ja tam sobie prowadzę dziennik w którym wieczorem piszę. Czasem to tylko parę linijek, czasem z kilka stron. Pomaga mi to uprządkować myśli i nabrać dystansu. Nauczyłam się pisania podczas terapii ze 20 lat temu i dziś mam małą górę zapisanych gęsto zeszytów
Tak raz na rok wracam do starych notatek i przypomianam sobie co się działo ileś tam lat temu- nostalgia pełną parą.
Ja prowadzę dziennik od czasów nastoletnich. Po prostu muszę pisać. To mi pomaga, rozjaśnia myśli, jak coś zapiszę, to jakoś to z siebie wyrzucam, czuję ulgę. Bardzo lubię pisać.
8 2018-12-30 18:42:21 Ostatnio edytowany przez Benita72 (2018-12-30 18:45:35)
Ja tez pisze - cos w rodzaju dziennika, czy pamiętnika, - od kilku lat (wcześniej namiętnie pisałam jako dziecko i nastolatka, potem była przerwa). Pomaga mi to m.in. w tym, ze przegladajac swoje wcześniejsze zapiski moge uchwycić zmiane w sposobie myslenia, albo zmiane perspektywy, - dla mnie to bardzo rozwijające.
ps. A jeśli się jest w terapii to na pewno jest to jakas metoda większego wglądu (przez terapeute), mysle, ze może to mieć wtedy sens, kiedy na sesjach ktoś bardzo się blokuje, lub ma problem z otwieraniem się.
Dobrze jest mieć przyjaciółkę do której można napisać wszystko... Nie ryzykujemy, że ktoś znajdzie notatki, można liczyć na opinię mądrej osoby. Przypuszczam, że trudno znaleźć mądrą przyjaciółkę.
Przecież to seppuku.
Tyle lat chodziłem na różne terapie i cholera nikt mi nigdy nie zaproponował terapii pisaniem A szkoda. Nie wiedziałem, że coś takiego jest. Skorzystałbym, bo lepiej mi wychodzi pisanie swoich myśli, niż ich gadanie. Choć przez te lata gadania u terapeutów i tak jest z tym lepiej.
12 2018-12-31 09:53:52 Ostatnio edytowany przez Excop (2018-12-31 09:55:37)
Ale daje to coś? Jest Ci LEPIEJ jakoś, Excop? I jeżeli partnerka to czyta... to wydaje mi się to trochę dziwne.
O to właśnie chodzi, by identyfikować w tym, co napisałem, to, o czym dotąd nie rozmawialiśmy. Z różnych względów. Co miało, ma lub może mieć wpływ ma naszą przyszłość. Jestem introwertykiem raczej, więc potrzebuję niekiedy, przejęcia inicjatywy.
Trudno to wyjaśnić, ale pomaga.
Hmm, ja bym tam raczej nie chciała by ktokolwiek, nawet najbliższy, czytał moje przemyślenia, dlatego piszę po polsku. Mam krewki charakter i czasem lepiej jak wywalę jakieś zjadliwości na papier, uspokoję się i potem mogę już na luzie o danej sytuacji porozmawiać. Daje mi to wentyl bezpieczeństwa.
Właśnie dlatego, że jestem introwertykiem, wolę większość rzeczy zachowywać dla siebie.
Hmm, ja bym tam raczej nie chciała by ktokolwiek, nawet najbliższy, czytał moje przemyślenia, dlatego piszę po polsku. Mam krewki charakter i czasem lepiej jak wywalę jakieś zjadliwości na papier, uspokoję się i potem mogę już na luzie o danej sytuacji porozmawiać. Daje mi to wentyl bezpieczeństwa.
Właśnie dlatego, że jestem introwertykiem, wolę większość rzeczy zachowywać dla siebie.
Owszem, Beyond, ale te moje pisanie, nie jest zbiorem sekretów, intymnych zwierzeń lub innego rodzaju osobistym uzewnętrznianiem się. Żaden to, pamiętnik, czy inny diariusz. Piszę powieść. Gniot, jak na razie. Jedynym recenzentem jest właśnie moja partnerka.
Tyle, że pewne rzeczy z przeszłości lub obecnego czasu widzę w formułowanych zdaniach. I proszę ją, czy ona podobnie to rozumie. Tylko tyle.
Excop, ja nie mam sekretów przed narzeczonym, ale są takie myśli i uczucia, które raczej nie chcę rozprzestrzeniać zanim ochłonę i ogarnę się.
Piszę powieść, ale to również uwazam za zbyt prywatne.
Excop, ja nie mam sekretów przed narzeczonym, ale są takie myśli i uczucia, które raczej nie chcę rozprzestrzeniać zanim ochłonę i ogarnę się.
Piszę powieść, ale to również uwazam za zbyt prywatne.
Właśnie o to chodzi, że indywidualne podejście do tego rodzaju "terapii", bo mój psychiatra nie określił rady, bym wrócił do pisania, jako formy terapii.
To była tylko rada, bym robił coś, z efektów czego sam zacznę wyciągać wnioski. Powiedziałem o pisaniu, więc poradził, bym wrócił do tego. I czytał to, poprawiał. Tyle razy, aż uznam, że czas to schować do szuflady.
To, co chcę, by pozostało moim wyłącznie, w głowie przechowuję w dalszym ciągu.
U mnie to działa. Niestety musiałam zmienić terapeutę, bo zachorował i nasze spotkania nie były regularne. Plus taki, że nie musiałam przerabiać z nowym wszytskiego od poczatku, tylko udostępniłam notatki ze strony wpisując go jako Zaufanego. Pisałam na początku w celu uzyskania opinii, a teraz sama mogę Wam w 100% polecić tę metodę. Chociaz pewnie nie wszystkim podpasuje. I polecam stronę confessional.pl bo dla mnie była to pomoc w odzyskaniu życia. Pozdrawiam i życzę zdrówka