Miałam romans w pracy. Ja wolna. On z rodziną. Trwało to ponad 2 lata. Skończyło się pol roku temu. Pod wpływem impulsu wygadałam. Wtedy uważałam, że to najlepsze co zrobiłam. Że się w końcu uwolniłam. Szybko przekonalam się, że jest inaczej. Uczucia zostały. Codziennie tęsknię. Chodzę na terapię. Zajmuje sobie czas. Jest ze mną dużo lepiej. Ale tęsknota nie odchodzi. Teraz przy okazji świąt jest silniejsza. Mówię sobie, że to oszust i zdrajca. Że dość już krzywdy. Że nie zmarnuje na Niego minuty więcej. Że z takim człowiekiem i tak nie da się żyć. Tylko, że to nie działa. Próbuję się umawiac- a po spotkaniu ryczę w poduszkę. Nie chce tak żyć. Boję się, że taka zostanę.
Byłe kochanki, napiszcie jak sobie poradzilyscie.
Boję się że jutro się do Niego odezwę. Że znowu dam mu satysfakcję. Nie chce znowu być żałosna.
I dobrze zrobilas ja zrobilam to samo. Jestes samotna wiec nie pakuj sie juz w takie zwiazki. Ja tez czasami mysle o nim, ale juz coraz mniej a minelo 4 miesiace. Ja czuje ulge, bylam jego odskocznia od dnia codziennego i plasterkiem na jego rany. Nie ma co sie meczyc sa inni.
Jesli facet nie zostawil zony po 2 latch to nigdny nie zostawi, tak to wmawial by ci rozne opowiesci jaki to on bedny bo uwaizany.
nie jesteś lepsza od niego.
rzeczywiście jest się z czym obnosić na forum (pokrzywdzona przez los).....warujesz jak suczka u drzwi jego domu, więc nie waruj i nie wypatruj cudzego męża i ojca.
I dobrze zrobilas ja zrobilam to samo. Jestes samotna wiec nie pakuj sie juz w takie zwiazki. Ja tez czasami mysle o nim, ale juz coraz mniej a minelo 4 miesiace. Ja czuje ulge, bylam jego odskocznia od dnia codziennego i plasterkiem na jego rany. Nie ma co sie meczyc sa inni.
Jesli facet nie zostawil zony po 2 latch to nigdny nie zostawi, tak to wmawial by ci rozne opowiesci jaki to on bedny bo uwaizany.
Nie mam zamiaru.
Chciałabym się uwolnić, a w takie dni jak dzisiaj zaczynam wątpić w to czy kiedyś mi sie to uda.
Co Ci pomaga?
Ja chyba w jakiś sposób jeszcze czekam. Wiem, że ten człowiek nic nie zrobi. Ale od czasu do czasu pojawia się głupia nadzieja.
Nie wiem, co mogłoby Ci pomóc. Przeżywasz żałobę po niespełnionej miłości, zapewne trochę to potrwa.
Bądź silna, jego numer zablokuj, usuń go z wszelkich komunikatorów. Nie odzywaj się, bo będziesz tego żałowała.
No mi pomaga to ze wiem ze byl dupkiem bo mial kochanki przez 30 lat swojego malzenstawa. I co by mi po takim bylo mnie tez by pewno zdradzal. U mnie nie ma opcji powrotu do niego to czlowiek egoista zapatrzony we wlasne pieniadze i w wygodne zycie, a z drugiej strony grajacy dobrego meza i ojca (dzieci juz dorosle) bojacy sie skompromitowac ze jak to on moglby zone zostawic. Juz jedna z moich poprzedniczek prawie do zony poszla i jej powiedziala, zona do tej pory mu wypomina bo sie domyslila o niej. Nich sie nadal meczy on bo u niego nie ma juz nic w malzenstwie zadego ciepla ani milosci, nie mowiac o zaufaniu.
Poflirtuj z innymi to tez pomaga. Ja zaczelam wychodzic z ludzmi poznalam swietne osoby moje zycie towarzyskie jest teraz kolorowe, a nie siedzialam w domu i o nim myslalam.
Pamietaj mysl o sobie.
Aha pamietaj ze okres swiatczno noworoczny jest najgorszy. Wroc do pracy po nowym roku i skup sie na pracy bedzie lepiej. Jak masz z kim pogadac to to wypluj z siebie, ja mam kolezanke 60 lat i ona bardzo wyrozumiala jest potrafila mnie wysluchac i doradzic.
No mi pomaga to ze wiem ze byl dupkiem bo mial kochanki przez 30 lat swojego malzenstawa. I co by mi po takim bylo mnie tez by pewno zdradzal. U mnie nie ma opcji powrotu do niego to czlowiek egoista zapatrzony we wlasne pieniadze i w wygodne zycie, a z drugiej strony grajacy dobrego meza i ojca (dzieci juz dorosle) bojacy sie skompromitowac ze jak to on moglby zone zostawic. Juz jedna z moich poprzedniczek prawie do zony poszla i jej powiedziala, zona do tej pory mu wypomina bo sie domyslila o niej. Nich sie nadal meczy on bo u niego nie ma juz nic w malzenstwie zadego ciepla ani milosci, nie mowiac o zaufaniu.
Poflirtuj z innymi to tez pomaga. Ja zaczelam wychodzic z ludzmi poznalam swietne osoby moje zycie towarzyskie jest teraz kolorowe, a nie siedzialam w domu i o nim myslalam.
Pamietaj mysl o sobie.
Ja byłam pierwsza. On też panicznie bał się kompromitacji i oceny rodziny. Przez lata był najlepszym synem, ojcem itp. Taka gwiazda rodziny. Moja wizyta mu to zabrała. Myślałam, że będzie mu żal utraty rodziny, rozstania z żoną czy jej wyprowadzki z dziećmi. A jemu było żal tylko tej maski, która spadła mu z twarzy. Tej iluzji, która budował latami.
Dużo wychodzę. Robię nowe rzeczy. Święta mnie dobijają. Czuję się samotna. Chciałabym kogoś poznać. Umówiłam się na kilka randek z sympatii, ale to nie jest chyba droga dla mnie.
No i mój największy problem polega na tym, że nikt mi się nie podoba.
Aha pamietaj ze okres swiatczno noworoczny jest najgorszy. Wroc do pracy po nowym roku i skup sie na pracy bedzie lepiej. Jak masz z kim pogadac to to wypluj z siebie, ja mam kolezanke 60 lat i ona bardzo wyrozumiala jest potrafila mnie wysluchac i doradzic.
Bardzo dużo pomogli mi znajomi z pracy, ale po 2 latach już mają dość. Rozumiem ich, bo w sumie ile można słuchać tych samych dramatów. Dużo pomaga mi też siostra, ale w okresie świątecznym nie chce już jej głowy zawracać. Stąd temat tu na forum.
A myslalas nad zmiana pracy po co zostawac w tym miejscu gdzie z nim pracowalas. Moj mi oferowal prace u siebie dzieki bogu nie wypalilo bo mialabym teraz niezle przejscia, dobrze ze myslalam logicznie i doszlam do wniosku ze nie ma co jeszcze z nim pracowac i miec romans, bylabym uwiazana moze na wieki.
Niestety musisz przetrwac.
Na stara milosc najlepsza nowa milosc tylko moze tym razem ktos wolny i gotowy na powazny zwiazek.
On z Tobą nie będzie -- to już wiesz.
Kochasz go pewnie, ale nie możesz z nim żyć. To też pewnie już wiesz.
Zatem jesteś samotna. Czyli jesteś w sytuacji miliona ludzi samotnych, którzy szukają kogoś z kim by chcieli żyć.
Oprócz tego masz dodatkowe uczucie do tego twojego żonatego kochanka. To uczucie nie zniknie i szkoda czasu, aby z nim walczyć. Trzeba na razie go zamaskować, starać się żyć mimo tego. To pewnie nigdy nie minie -- nawet jak będziesz stara. Ale on nie jest taki idealny... on taki jest w twojej głowie. Ciężko ten obraz zniszczyć i dlatego trzeba z tym żyć.
Nawet jak kogoś nowego poznasz, to uczucia do żonatego kochanka nie znikną. One zawsze będą. MOże z biegiem lat przygasną, aby wybuchnąć na nowo gdy go kiedyś przypadkiem spotkasz, albo gdy w stałym związku będzie chwilowo gorzej. Lepeij kochać i przegrać niż nie kochać nigdy.
Prawdopodobnie zapytana teraz czy jeśli cofnę czas to chciałabyś o wszytkim zapomnieć odpowiesz że nie chcesz tracić tych pięknych chwil co mieliście razem. Również gdybym się cofnąłw czasie i Cię ostrzegał to byś mnie zignorowała. I tak samo zrobisz teraz -- zignorujesz co do Ciebie mówię.
Ja zostałam kochanką przez przypadek - facet zataił przede mną że ma żonę i dzieci. Spotykałam się z nim na szczęście krócej bo nie całe pół roku ale jak mi po wspólnym namiętnym weekendzie oznajmił że ma żonę którą kocha i do niej wraca to mój świat się zawalił. Schudłam sporo, nie jadłam, byłam jak zwłoki. Nie pomógł sport, książki czy znajomi. Pomógł mi dopiero facet którego przypadkiem poznałam w barze, kiedy sama wylazłam z domu w nocy szukając guza. Na starą miłość najlepsza jest nowa miłość.
Oprócz tego masz dodatkowe uczucie do tego twojego żonatego kochanka. To uczucie nie zniknie i szkoda czasu, aby z nim walczyć. Trzeba na razie go zamaskować, starać się żyć mimo tego. To pewnie nigdy nie minie -- nawet jak będziesz stara.
Nawet jak kogoś nowego poznasz, to uczucia do żonatego kochanka nie znikną. One zawsze będą. MOże z biegiem lat przygasną, aby wybuchnąć na nowo gdy go kiedyś przypadkiem spotkasz, albo gdy w stałym związku będzie chwilowo gorzej. Lepeij kochać i przegrać niż nie kochać nigdy.
Gary, głupoty gadasz. Oczywiście, że to uczucie zniknie. Co więcej, być może przerodzi się w obrzydzenie, niechęć albo nawet wstyd, że kochało się taką osobę.
Autorko dobrą podjełaś decyzję, teraz trzeba trochę czasu i wyjdziesz na prostą. Życzę ci abyś za niedługi czas myślała o tym facecie jako atrapie mężczyzny niewartym ani jednej łzy.
Nie ma to jak akrobatyka umysłowa.. Oddzielić siebie od osoby kochanka jako tą czystą, oszukaną, a jego do szuflady obrzydzenie, dupek itp wrzucić.
Do tego ma prawo Pani oszukana powyżej co do istnienia żony, ale nie dorosła, świadoma kobieta!.
Weż się dziewczyno w garść, miałaś romans bo oboje chcieliście, robienie z siebie ofiary jest po prostu nie w porządku. Podziękować sobie za dobre chwile i przyjąć fakty do wiadomości trzeba.
Sama sobie winna jesteś? Możliwe, ale niczego to nie zmienia w tym, że się w gościu zakochałaś wiedząc, że żonaty on i dzieciaty.
Wiedząc, ze on żonaty i dzieciaty, urwałaś to w końcu.
Może nie ze szlachetności, bo oczekiwałaś czegoś więcej, niż schadzek na godziny.
Przejrzenie na oczy, najlepszym lekarstwem okazało się.
To, co teraz się dzieje, to "skutki uboczne" powziętej decyzji. Trzeba odchorować "odstawienie".
To, co teraz się dzieje, to "skutki uboczne" powziętej decyzji. Trzeba odchorować "odstawienie".
I to jest w zasadzie puenta tej dyskusji. Obecna sytuacja jest konsekwencją dwa lata temu podjętej decyzji. Należało liczyć się z tym, że sprawy przybiorą taki obrót, w końcu często, żeby nie napisać najczęściej, taki przybierają. Te okropne żony ostatecznie okazują się nie takie złe, a kochanki nie takie wspaniałe. To są tylko słowa, słowa, słowa, naiwnością jest wierzyć we wszystko, co się słyszy.
Teraz trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i niestety uznać ten rozdział za zamknięty. Wracając do wspomnień i usiłując odświeżyć tę znajomość prawdopodobnie nie zyskasz niczego, możesz za to oparzyć się jeszcze bardziej.
Dobrych, spokojnych świąt, takich pomimo wszystko, życzę...
A myslalas nad zmiana pracy po co zostawac w tym miejscu gdzie z nim pracowalas. Moj mi oferowal prace u siebie dzieki bogu nie wypalilo bo mialabym teraz niezle przejscia, dobrze ze myslalam logicznie i doszlam do wniosku ze nie ma co jeszcze z nim pracowac i miec romans, bylabym uwiazana moze na wieki.
Niestety musisz przetrwac.
Na stara milosc najlepsza nowa milosc tylko moze tym razem ktos wolny i gotowy na powazny zwiazek.
Czasami o tym myślę. Ale coraz mniej kojarzę to miejsce z Nim. Praca jest fajna, mam dużo swobody. Szkoda mi to zmieniać. To bardzo fajne miejsce.
Chciałabym tą nową miłość.
Nie ma to jak akrobatyka umysłowa.. Oddzielić siebie od osoby kochanka jako tą czystą, oszukaną, a jego do szuflady obrzydzenie, dupek itp wrzucić.
Do tego ma prawo Pani oszukana powyżej co do istnienia żony, ale nie dorosła, świadoma kobieta!.
Weż się dziewczyno w garść, miałaś romans bo oboje chcieliście, robienie z siebie ofiary jest po prostu nie w porządku. Podziękować sobie za dobre chwile i przyjąć fakty do wiadomości trzeba.
Nie robię z siebie czystej osoby. Oszukana? Tak.
19 2018-12-24 12:44:34 Ostatnio edytowany przez lanikita (2018-12-24 12:45:08)
Excop napisał/a:To, co teraz się dzieje, to "skutki uboczne" powziętej decyzji. Trzeba odchorować "odstawienie".
I to jest w zasadzie puenta tej dyskusji. Obecna sytuacja jest konsekwencją dwa lata temu podjętej decyzji. Należało liczyć się z tym, że sprawy przybiorą taki obrót, w końcu często, żeby nie napisać najczęściej, taki przybierają. Te okropne żony ostatecznie okazują się nie takie złe, a kochanki nie takie wspaniałe. To są tylko słowa, słowa, słowa, naiwnością jest wierzyć we wszystko, co się słyszy.
Teraz trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i niestety uznać ten rozdział za zamknięty. Wracając do wspomnień i usiłując odświeżyć tę znajomość prawdopodobnie nie zyskasz niczego, możesz za to oparzyć się jeszcze bardziej.
Dobrych, spokojnych świąt, takich pomimo wszystko, życzę...
Łatwo się mówi. Gorzej wykonać. Wiem wszystko co napisałaś, ale myśli i tak ścigają. Więc pewnie popisze tu na forum, żeby z siebie je wyrzucić.
W pewnym momencie trafiłam na forum. Poczytalam losy kochanek i odeszłam. okazało się, że to była najłatwiejsza cześć. Potem było trzeba siedzieć w jednym pomieszczeniu dzień w dzień i razem pracować. W końcu wyprowadził się z domu na kilka miesięcy. A że sily coraz mniej, to uwierzyłam, że już będzie dobrze. Ale pan stchorzyl.
A że stał w miejscu jak slup-ani z roboty ani z domu, a że nerwów ma dosyć, problemu rozwiązać nie chciał, to ostatkami sił znalazłam się u Niego w domu. Polecam wszystkim kochankom. Na początku żałowałam strasznie. Poszłam tam wściekła, chciałam dać mu w gębę i wrócić do domu. Ale tak mnie wkurzył, że pobiegłam do żony. Impuls. Nic nie planowałam, nawet nie wiedziałam co powiedzieć. Ale polecam, bo potem nie ma już do czego wracać. Raz na zawsze zamyka się ta furtkę. I o dziwo wszyscy myślą, że to było najlepsze rozwiązanie.
To nie żona okazuje się lepsza czy kochanka gorsza. To po prostu tchórzostwo męża, który popłynie z prądem. Ja związałam się z człowiekiem, który nie podejmowal żadnych zobowiązań ani decyzji. Całe swoje życie miał z przypadku. Człowiek, który nigdy nie związalby się z żadną kobietą, gdyby nie wpadka.
Jednak najbardziej otworzyła mi oczy rozmowa z Nim po kilku miesiącach. To że nie próbował nic ratować. Że sobie egzystuje z dnia na dzień. A jedyne co go boli, to utrata dobrego wizerunku. Że nie robi nic że swoim życiem.
To i terapia. Zrozumiałam swoje błędy. Zrozumiałam jego zachowania.
Jak widzę w ostatniej chwili wyjął głowę spod gilotyny..
Uszanuj to, ze ktoś nie musi żyć wg Twoich zasad i to, ze w tym układzie On też miał prawo wyboru i wybrał.
Jak widzę w ostatniej chwili wyjął głowę spod gilotyny..
Uszanuj to, ze ktoś nie musi żyć wg Twoich zasad i to, ze w tym układzie On też miał prawo wyboru i wybrał.
Niebardzo, bo potem znowu się wyprowadził.
Jego wybór polegał na braku wyboru. Nie szukam sposobu na powrót do Niego, a sposobu na poradzenie sobie z tym. I może historii od kochanek, które w końcu ułożyły sobie życie. Rad od kobiet, które przeszły to co ja i rozumieją dlaczego tak cięzko było to zakończyć i że najcięższe jest dopiero po romansie. Wolę popisać tutaj niż zrobić głupotę i napisać do Niego.
cloudyhead napisał/a:A myslalas nad zmiana pracy po co zostawac w tym miejscu gdzie z nim pracowalas. Moj mi oferowal prace u siebie dzieki bogu nie wypalilo bo mialabym teraz niezle przejscia, dobrze ze myslalam logicznie i doszlam do wniosku ze nie ma co jeszcze z nim pracowac i miec romans, bylabym uwiazana moze na wieki.
Niestety musisz przetrwac.
Na stara milosc najlepsza nowa milosc tylko moze tym razem ktos wolny i gotowy na powazny zwiazek.Czasami o tym myślę. Ale coraz mniej kojarzę to miejsce z Nim. Praca jest fajna, mam dużo swobody. Szkoda mi to zmieniać. To bardzo fajne miejsce.
Chciałabym tą nową miłość.
A czy zasługujesz na tą "nową miłość"??
lanikita napisał/a:cloudyhead napisał/a:A myslalas nad zmiana pracy po co zostawac w tym miejscu gdzie z nim pracowalas. Moj mi oferowal prace u siebie dzieki bogu nie wypalilo bo mialabym teraz niezle przejscia, dobrze ze myslalam logicznie i doszlam do wniosku ze nie ma co jeszcze z nim pracowac i miec romans, bylabym uwiazana moze na wieki.
Niestety musisz przetrwac.
Na stara milosc najlepsza nowa milosc tylko moze tym razem ktos wolny i gotowy na powazny zwiazek.Czasami o tym myślę. Ale coraz mniej kojarzę to miejsce z Nim. Praca jest fajna, mam dużo swobody. Szkoda mi to zmieniać. To bardzo fajne miejsce.
Chciałabym tą nową miłość.
A czy zasługujesz na tą "nową miłość"??
Wnioskujac po tytule tego watku, to raczej jeszcze nie
lanikita napisał/a:cloudyhead napisał/a:A myslalas nad zmiana pracy po co zostawac w tym miejscu gdzie z nim pracowalas. Moj mi oferowal prace u siebie dzieki bogu nie wypalilo bo mialabym teraz niezle przejscia, dobrze ze myslalam logicznie i doszlam do wniosku ze nie ma co jeszcze z nim pracowac i miec romans, bylabym uwiazana moze na wieki.
Niestety musisz przetrwac.
Na stara milosc najlepsza nowa milosc tylko moze tym razem ktos wolny i gotowy na powazny zwiazek.Czasami o tym myślę. Ale coraz mniej kojarzę to miejsce z Nim. Praca jest fajna, mam dużo swobody. Szkoda mi to zmieniać. To bardzo fajne miejsce.
Chciałabym tą nową miłość.
A czy zasługujesz na tą "nową miłość"??
A czemu nie?
lanikita każdy popełnia błędy niedaj sobie wmówić że nie zasługujesz na nową miłość bo na nią każdy zasługuje !
lanikita każdy popełnia błędy niedaj sobie wmówić że nie zasługujesz na nową miłość bo na nią każdy zasługuje !
Dzięki. Aż mi łzy naszły do oczu.
27 2018-12-25 14:07:12 Ostatnio edytowany przez GwiezdnyPył (2018-12-25 14:08:47)
GwiezdnyPył napisał/a:lanikita każdy popełnia błędy niedaj sobie wmówić że nie zasługujesz na nową miłość bo na nią każdy zasługuje !
Dzięki. Aż mi łzy naszły do oczu.
Wiesz ja nie potępiam ludzi każdy popełnia jakieś błędy jak nie teraz to może kiedys popełnić ..... Nikt z nas nie jest kryształowy a wmawiać komuś że na coś nie zasługuje to świństwo nikt nie jest w twojej skórze niewie co przeżywasz głowa do góry :-)
P.s widzisz dziewczyny też cię zrozumiały pomimo że napisałas w wątku o odmieniej tematyce ;-) pisz śmiało w wątku gdzie jesteśmy my;-)