Czy z tego związku może coś być? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy z tego związku może coś być?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 33 ]

Temat: Czy z tego związku może coś być?

Poznałam kilka miesięcy temu faceta na portalu po okołu, po miesiącu postanowiliśmy być razem, ja mam 24 lata i właśnie skończyłam studia i już pracę na pełen etat, on ma 22 i kończy studia, piszę pracę inżynierską. Na początku typowo jak to na początku - wielka chemia, spotkania, seks itd. Jednak już po jakimś czasie zaczęły wychodzić różnice, które nie wiem czy są do przeskoczenia.

Mój chłopak praktycznie nigdy nie podróżował, nie czytał literatury, nie prowadził zbyt dużego życia towarzyskiego. Tłumaczy to tym, że jego rodzice bardzo mało zarabiają i ma liczne rodzeństwo, przez co rodziców nie było stać na żadne wycieczki klasowe itd. Przez to również nie zawsze miał pieniądze na imprezy typu 18 czy studniówka, musiał dorabiać sobie samemu w weekendy aby wyjść gdzieś z domu, bo rodzice dawali mu pieniądze tylko na ciuchy, lekarzy i jedzenie.

Po liceum stwierdził, że nie może sobie w takiej sytuacji pozwolić na studia dziennie i pomimo dobrych wyników w nauce musiał pójść do pracy + studiować zaocznie. No i nie miał praktycznie żadnych umiejętności, więc musiał brać pierwszą lepszą ofertę, aby w ogóle móc pracować i się utrzymać. Tak więc twierdził, że po liceum tylko pracował za praktycznie najniższą krajową, po pracy uczył się na studia, w weekendy jeździł na zajęcia, pieniędzy po opłaceniu rachunków - mieszkanie, (dalej mieszkał z rodzicami, ale dorzucał się do rachunków jak za wynajem), opłaty za studia, internet, telefon, jedzenie itd nie zostawało mu praktycznie za dużo. I taki stan utrzymuje się do tej pory, jednakże twierdzi, że jeszcze z pół roku i dostanie normalną pracę, tylko po prostu jest spora konkurencja na rynku pracy(on studiuje informatykę i twierdzi, że teraz masa osób próbuje dostać się do branży przez zarobki, przez co nie jest lekko, w dodatku studiuje zaocznie więc podobno jest gorzej oceniany niż student dzienny). On twierdzi, że jak dostanie już pracę w zawodzie na początku nie będą to kokosy, tylko praktycznie najniższa krajowa i dopiero po 2-3 latach wyjdzie finansowo na prostą i zacznie wtedy żyć, podróżować,zrobi prawo jazdy i kupi auto, zacznie robić jakieś ciekawsze rzeczy, na które potrzeby pieniędzy itd. Rodzine chce zakładać w okolicach 30, dopóki nie będzie miał odpowiedniej pracy i zarobków, co jest dla mnie zrozumiałe.

Wszystko wydawałoby się, że jest okej, ale ja powoli czuję, że jesteśmy z innych światów. Znamy się krótko, a zaczyna brakować nam tematów do rozmowy. Moi rodzice również nie należą do bogatych, trochę sobie dorabiałam podczas studiów i zawsze było mnie stać na wycieczki, podróże, praktycznie każde wakacje tydzień-dwa zagranicą lub w Polsce góry/morze. Czytam sporo różnych książek ok 30 rocznie, interesuję się różnymi rzeczami, mam masę znajomych i często wychodzę z domu, kiedyś na imprezy, teraz raczej na domówki u znajomych. Wcześniej pracował dziennie i sobie dorabiałam, w tym roku skończyłam studia i udało mi się dostać na staż do dużej korporacji, obecnie jestem już po stażu na umowie i zarabiam naprawdę przyzwoicie przez to, że znam 3 języki obce, wynajmuję sama kawalerkę i po opłaceniu wszystkich rachunków, zostawieniu paru stów na drobne wydatki, spotkania z innymi, zostaje mi trochę kasy do odłożenia. Powoli odczuwam potrzebę założenia rodziny, chciałabym mieć pierwsze dziecko za 2-3 lata. Przez co często jest mi z nic czasem rozmawiać, bo nie mamy żadnej wspólnej pasji. On czytał tylko książki tematyczne związane z informatyką, nie podróżował, nie chodził na imprezy, wydarzenia, ja nie mam żadnej styczności z informatyką więc często gdy ja chcę z nim porozmawiać o książkach czy podróżach, a on ze mną o informatyce to kończy się to klapą. Nawet o sporcie nie możemy porozmawiać, ponieważ ja lubię czasami pooglądać trochę meczy piłki nożnej, siatkowej, czasami wychodzę ze znajomymi na mecze, on natomiast nigdy nie lubił piłki nożnej, nie oglądał, jedynie czasami jakieś sporty walki.

No po prostu tak się dobraliśmy, że praktycznie nic nas nie łączy. Na początku jeszcze jakoś było tak, że po prostu spotykaliśmy i żadnemu z nas nie zatykała się jadaczka, rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, obecnie czasami są takie chwile, gdzie panuje niezręczna cisza, bo brakuje tematów do rozmowy i ogranicza się to wszystko do rozmów o pogodzie, "jak tam w szkole/pracy, co tam u XYZ", albo oglądamy jakiś film/serial i komentujemy. Czuję się przez to jak w starym małżeństwie. Nie wiem już sama czy to problem jest ze mną w moim podejściu, czy po prostu na serio do siebie nie pasujemy. Myślałam więc, żebyśmy znaleźli jakaś wspólną pasję np taniec lub siłownię, no tylko, że on teraz pracuje, po pracy uczy się, przygotowuje do zmiany pracy, piszę pracę inżynierską(jest na ostatnim, 4 roku studiów zaocznych) a resztę wolnego czasu poświęca mi, którego zresztą zbyt dużo nie ma.
Przesadzam?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Czy z tego związku może coś być?

jesteś bardzo ogarnięta jak na swój wiek smile Dużo od siebie wymagasz więc nic w tym dziwnego ,że wymagasz też od innych. Według mnie zrób tak jak podpowiada Ci podpowiada serce...Jeżeli czujesz ,że to TEN i  z nim chcesz iść przez życie otwarta droga,ale jeżeli pytasz o poradę ludzi z zewnątrz to ja CI powiem ,że z moich obserwacji takie związki się przeważnie nie udają...Twój chłopak może nie udźwignąć na swoich barkach Twoich ambicji, nie sprostać im , poczuć się sfrustrowany... Ty za to będziesz wiecznie niezadowolona bo będziesz musiała dźwignąć tą rodzinę ( jeżeli taką założycie ). Póki co jest chyba wiek na wspólne podróże , realizowanie pasji , rozwój kariery...tutaj może się jakoś dotrzecie.. Jeżeli jednak już masz w głowie " białą sukienkę " i dzieci to może być problem tym bardziej ,że on jest jak Ci o tym otwarcie mówi niegotowy. Nic w tym dziwnego ma dopiero 22lata a mężczyźni troszkę później dojrzewają emocjonalnie.

3 Ostatnio edytowany przez ulle (2018-12-20 13:23:33)

Odp: Czy z tego związku może coś być?

Napisałaś w taki sposób, że tak naprawdę widać, że jesteś na nie do tego chłopaka. Nie wymieniłas chyba żadnej jego zalety, jedynie te rzeczy, ktore twoim zdaniem, są wadami.
Nie wróży to dobrze waszej znajomości. Dziwię ci się, że nastawiasz się tak negatywnie.
Chłopak z całą pewnością do czegoś w życiu dojdzie, bo poznał smak biedy i zna wartość pracy oraz pieniędzy.
Jeśli będzie miał przy sobie wspierająca go pozytywnie dziewczynę, to osiągnie bardzo dużo.
Skoro masz do niego aż tak negatywne, żeby nie powiedzieć pogardliwe podejście, to zostaw go w spokoju, bo ty jako taka będziesz non stop podcinała mu skrzydła.
Nie wynos się tak bardzo nad tego chłopaka, tylko dlatego, że gdzieś tam w swoim życiu wyjechałaś i przeczytałaś parę książek. Ten facet na pewno jest bardzo inteligentny i podejrzewam, że zauważył już twoja wyniosłość, zarozumialstwo. Nic dziwnego, że zaczął mieć dystans do waszej znajomości, zamilkł i powoli się wycofuje. Nie ma, moja droga, dymu bez ognia, więc przyczyn waszego rozchodzenia się szukaj tam, gdzie trzeba, a nie w tych powodach, o których nam tu napisalas.

4

Odp: Czy z tego związku może coś być?

Hipergamia się odezwała.

Odp: Czy z tego związku może coś być?

Nie, z tego związku nic nie będzie.
Jeśli kolejnego faceta też będziesz traktować przez pryzmat jego sytuacji materialnej, też nic z tego nie będzie.
Szukaj kogoś, kto wg Ciebie jest równy Tobie, a wtedy wszystko będzie proste.

Kurcze, w moim rodzinnym domu też się nie przelewało. Nigdy nie byłam za granicą, na imprezy nie chodziłam, miałam wąskie grono znajomych, i nikt nigdy nie potraktował mnie jako gorszej. Z chłopakami chodziłam na spacery, oglądaliśmy mecze, filmy i zawsze znalazł się temat do rozmów. Aby odciążyć rodziców, poszłam na studia wieczorowe i do pracy.
Chłopak, którym prawie gardzisz, wydaje się być normalnym i odpowiedzialnym człowiekiem. Daj mu spokój i go zostaw, bo jeszcze się chłopak przy Tobie zmieni.

6

Odp: Czy z tego związku może coś być?

Przesadzacie, po prostu macie inne oczekiwania od życia. Facet próbuje walczyć z biedą, rozwija się, więc raczej nie będzie myślał o rodzinie. Dopiero jak odkuje się z biedy będzie raczej chciał się wybawić i dopiero potem założyć rodzinę.

Ty zapewne dzięki pomocy finansowej rodziców już się wybawiłaś, wybalowałaś i szukasz już stabilizacji. Moim zdaniem już zdecydowałaś o zerwaniu, tylko szukasz jeszcze usprawiedliwienia. Więc powiem ci - nie jesteś niczemu winna, tak samo jak facet nie jest niczemu winny, ty oczekujesz faceta, który ci dorówna, a jego życie rzucało kłody pod nogi i potrzebuje kilku lat, aby wyjść na prostą. Tak więc jeśli szukasz stabilizacji to powinnaś sobie znaleźć faceta starszego o kilka lat, twój obecny chłopak zapewne sobie poradzi, ale zajmie mu to na pewno dużo czasu

7

Odp: Czy z tego związku może coś być?
Pokręcona Owieczka napisał/a:

Chłopak, którym prawie gardzisz, wydaje się być normalnym i odpowiedzialnym człowiekiem. Daj mu spokój i go zostaw, bo jeszcze się chłopak przy Tobie zmieni.

otóż to ! Tego zapomnaiłam dopisać. Będąc w związku z dziewczyną , która ciągle tylko wymaga a nie umie docenić nabawi sie frustracji  i kompleksów. Znałam takie jedno małżeństwo i mąż prawie popełnił samobójstwo bo wciąż nie mógł sprostać.

8

Odp: Czy z tego związku może coś być?

A gdzie tu niby ona wymaga? Ja nie widzę powodów aby czepiać się dziewczyny, napisała tylko tyle, że nie mają o czym rozmawiać, co jest oczywiste, bo są na różnych etapach dorosłości. Facet dopiero wchodzi na rynek pracy, dziewczyna ma już stabilną pracę i robi karierę więc zaczyna myśleć o poważnym związku, dzieciach, ślubie. Ja nie widzę tutaj ani jednego złego słowa na faceta,  ani nigdzie nie pisze, że jej facet powinien to i tamto.

9

Odp: Czy z tego związku może coś być?
ulle napisał/a:

Napisałaś w taki sposób, że tak naprawdę widać, że jesteś na nie do tego chłopaka. Nie wymieniłas chyba żadnej jego zalety, jedynie te rzeczy, ktore twoim zdaniem, są wadami.
Nie wróży to dobrze waszej znajomości. Dziwię ci się, że nastawiasz się tak negatywnie.
Chłopak z całą pewnością do czegoś w życiu dojdzie, bo poznał smak biedy i zna wartość pracy oraz pieniędzy.
Jeśli będzie miał przy sobie wspierająca go pozytywnie dziewczynę, to osiągnie bardzo dużo.
Skoro masz do niego aż tak negatywne, żeby nie powiedzieć pogardliwe podejście, to zostaw go w spokoju, bo ty jako taka będziesz non stop podcinała mu skrzydła.
Nie wynos się tak bardzo nad tego chłopaka, tylko dlatego, że gdzieś tam w swoim życiu wyjechałaś i przeczytałaś parę książek. Ten facet na pewno jest bardzo inteligentny i podejrzewam, że zauważył już twoja wyniosłość, zarozumialstwo. Nic dziwnego, że zaczął mieć dystans do waszej znajomości, zamilkł i powoli się wycofuje. Nie ma, moja droga, dymu bez ognia, więc przyczyn waszego rozchodzenia się szukaj tam, gdzie trzeba, a nie w tych powodach, o których nam tu napisalas.

Ja zaś, Ferdynanda Kiepskiego w tym gościu widzę.
I rozgoryczenie Autorki, rozumiem.

Odp: Czy z tego związku może coś być?
Excop napisał/a:

Ja zaś, Ferdynanda Kiepskiego w tym gościu widzę.
I rozgoryczenie Autorki, rozumiem.

A gdzie Ty tego Kiepskiego w nim widzisz? Bo ja widzę Faceta, który własnymi rękoma chce coś osiągnąć i dobrze mu to wychodzi. A że nie zarabia tak jak Autorka to trudno, za kilka lat może uda mu się zarobić więcej niż ona w korporacji.

Rozgoryczenie pojawiło się teraz? Znają się kilka miesięcy, powinna była na początku przedstawić mu swoje plany i oczekiwania, uniknęłaby rozczarowania i rozgoryczenia, bo facet sam by się z tej znajomości ulotnił.

11

Odp: Czy z tego związku może coś być?
Excop napisał/a:

Ja zaś, Ferdynanda Kiepskiego w tym gościu widzę.
I rozgoryczenie Autorki, rozumiem.

Ferdek kiepski raczej na studiach by nie dał rady a juz szczegolnie informatyki. Może tu trzeba szukac przyczyny - informatycy są często nerdami co w książkach siedzą. Dla maczo, jakim zapewne jestes, są obiektem drwin i śmiechów.

12 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2018-12-20 19:57:34)

Odp: Czy z tego związku może coś być?

Coś mi strasznie śmierdzi ten wpis. Dużo nieścisłości.

magdaalenkaa napisał/a:

Mój chłopak praktycznie nigdy nie podróżował

Zarabia w okolicach najniższej krajowej, jest studentem więc ma wyższą stawkę(ubezpieczenie płaci szkoła) czyli zarabia około 1800-2000 na rękę.  Płaci rodzicom jak za pokój + za szkołę, pokoje kosztują około 700-800 złotych miesięcznie.
Studia zazwyczaj kosztują od 2000 - 3000 za pół roku czyli 4000 - 6000 w skali roku. Co miesięcznie daje 300-500 złotych. Wariant pesymistyczny = 1800 - 1300 złotych = 500 złotych.  Wariant optymistyczny = 1800 - 1000 = 800 złotych miesięcznie.
Tak więc ten facet wcale nie jest jaki biedny, skoro zostaje mu kilka stów miesięcznie. Jakby odłożył 200 złotych miesięcznie to mógłby mieć prawie 2500 rocznie na wakacje. Tak więc to, że nie podróżował to tylko wyłącznie jego wybór i sposób obchodzenia się z pieniędzmi.

magdaalenkaa napisał/a:

nie czytał literatury, nie prowadził zbyt dużego życia towarzyskiego.

Nie każdy musi lubić czytanie książek. Dla mnie osobiście facet, który nie przeczytał i nie zamierza przeczytać ani jednej książki w swoim życiu drastycznie odpycha. Więc to jest zrozumiałe. Ale jak wytłumaczyć brak życia towarzyskiego? Przecież pieniądze nie stanowią tutaj problemu.

magdaalenkaa napisał/a:

Tłumaczy to tym, że jego rodzice bardzo mało zarabiają i ma liczne rodzeństwo, przez co rodziców nie było stać na żadne wycieczki klasowe itd. Przez to również nie zawsze miał pieniądze na imprezy typu 18 czy studniówka, musiał dorabiać sobie samemu w weekendy aby wyjść gdzieś z domu, bo rodzice dawali mu pieniądze tylko na ciuchy, lekarzy i jedzenie.

Wycieczki szkole z tego co pamiętam to koszta rzędu 10-50 złotych, do tego dochodzą zniżki grupowe itd.(nie mówię o wczasach). I takie wycieczki nie zdarzają się zbyt często, tylko raz na jakis czas, a nauczyciele informarują z wyprzedzeniem. Wątpie, aby rodzice chcieli oszczędzić 10 złotych na wycieczce dla syna.

magdaalenkaa napisał/a:

Po liceum stwierdził, że nie może sobie w takiej sytuacji pozwolić na studia dziennie i pomimo dobrych wyników w nauce musiał pójść do pracy + studiować zaocznie.

Mało ambitne wyjście, nie od dziś wiadomo, że studia poziom studiów zaocznych jest drastycznie niski. Znam masę osób z biednych domów, które poszły na ciężkie studia i pracowały w wolnych czasie plus w weekendy, do tego dostali stypendium(dochód nie może przekraczać około 800 złotych na osobę w domu). Akademik kosztuje 200-300 zł miesięcznie. Tak więc wybrał mniej ambitną ścieżkę kariery, ale to jeszcze da się zrozumieć.

magdaalenkaa napisał/a:

No i nie miał praktycznie żadnych umiejętności, więc musiał brać pierwszą lepszą ofertę, aby w ogóle móc pracować i się utrzymać. Tak więc twierdził, że po liceum tylko pracował za praktycznie najniższą krajową

A kto mu bronił zdobyć umiejętności? W wielu pracach dla studenta nie zarabia się najniższej krajowej tylko znacznie więcej. W dodatku poszedł na informatykę więc zakładam, że coś przy komputerze umiał zrobić skoro wybrał taki kierunek. Gdyby poszukał na pewno znalazłby coś lepiej płatnego.

magdaalenkaa napisał/a:

twierdzi, że jeszcze z pół roku i dostanie normalną pracę, tylko po prostu jest spora konkurencja na rynku pracy(on studiuje informatykę i twierdzi, że teraz masa osób próbuje dostać się do branży przez zarobki, przez co nie jest lekko, w dodatku studiuje zaocznie więc podobno jest gorzej oceniany niż student dzienny)

To bzdura, wszędzie w mediach trąbią o braku iluś-tam tysięcy(bodajże 50.000) pracowników w IT i biorą praktycznie każdego, kto cokolwiek umie, nawet po kursach internetowych.

nieregulaminowy link

Studenci informatyki cieszą się najniższym bezrobociem wśród wszystkich studentów. 

nieregulaminowy link
Co do trybu studiów to sam wybrał- nie od dziś wiadomo, że studenci zaoczni przerabiają połowę materiału studentów dziennych (5 dni vs 2 dni nauki)

magdaalenkaa napisał/a:

On twierdzi, że jak dostanie już pracę w zawodzie na początku nie będą to kokosy, tylko praktycznie najniższa krajowa i dopiero po 2-3 latach wyjdzie finansowo na prostą i zacznie wtedy żyć, podróżować,zrobi prawo jazdy i kupi auto, zacznie robić jakieś ciekawsze rzeczy, na które potrzeby pieniędzy.

Uhmm jasne. Prawo jazdy kosztuje niewiele ponad 1000 złotych, według artykułów pracownicy IT nie zaczynają od małych stawek, podróżować mógł już odkąd zaczął pracować - kwestia zarządzania pieniędzmi. Nie wszystkie pasje kosztują fortunę.

Nie wiem czy tylko ja mam takie odczucia, ale ten facet wydaję mi się jest tzw. facetem-wymówką. Na wszystkich zwala winę tylko nie na siebie - na rodziców, że mało zarabiali i mu nie dawali. Potem na brak pracy w kraju i niskie zarobki, potem na to, że go na nic nie stać(pomimo tego, że mógł oszczędzać kilka stów miesięcznie i zrobić sobie chociażby prawo jazdy, albo raz na jakiś czas gdzieś pojechać, skoro tak bardzo marzą mu się podróże)

Generalnie dorosły facet i na nic go nie stać, a za wszystkim stoją biedni rodzice, brak pracy(z tą informatyką się wtopił), trudna sytuacja na rynku pracy. Mi się wydaje, że facet to jakiś nieudacznik życiowy i wcale nie studiuje tej informatyki, albo jest małym chłopcem nie przystosowanym do życia. Rozumiem, że nie każdy musi dużo zarabiać, ale gdyby faktycznie był taki ambitny to już dawno pracowałby w tej informatyce, a nie wymyślał bajki o trudnym rynku pracy, skoro cały internet mówi co innego. Tak samo nie rozumiem jak niskie zarobki mają mu blokować prowadzenie życia towarzyskiego. On tych znajomych chce "kupić" czy co.

Autorko zastanów się, bo z tym facetem jest coś nie tak. Przed oczami pojawia mi się obraz ofiary życiowej, która ma pretensje do wszystkich, tylko nie do siebie samego.

13

Odp: Czy z tego związku może coś być?

Zerwij z nim. Poszukaj sobie kogoś z co najmniej równej sobie ligi, a nie z niższej. Nigdy nie zobaczysz w nim żadnych zalet, bo cały czas będziesz patrzyła na niego przez pryzmat materializmu.

14

Odp: Czy z tego związku może coś być?
magdaalenkaa napisał/a:

Poznałam kilka miesięcy temu faceta na portalu po okołu, po miesiącu postanowiliśmy być razem, ja mam 24 lata i właśnie skończyłam studia i już pracę na pełen etat, on ma 22 i kończy studia, piszę pracę inżynierską. Na początku typowo jak to na początku - wielka chemia, spotkania, seks itd. Jednak już po jakimś czasie zaczęły wychodzić różnice, które nie wiem czy są do przeskoczenia.

Mój chłopak praktycznie nigdy nie podróżował, nie czytał literatury, nie prowadził zbyt dużego życia towarzyskiego. Tłumaczy to tym, że jego rodzice bardzo mało zarabiają i ma liczne rodzeństwo, przez co rodziców nie było stać na żadne wycieczki klasowe itd. Przez to również nie zawsze miał pieniądze na imprezy typu 18 czy studniówka, musiał dorabiać sobie samemu w weekendy aby wyjść gdzieś z domu, bo rodzice dawali mu pieniądze tylko na ciuchy, lekarzy i jedzenie.

Po liceum stwierdził, że nie może sobie w takiej sytuacji pozwolić na studia dziennie i pomimo dobrych wyników w nauce musiał pójść do pracy + studiować zaocznie. No i nie miał praktycznie żadnych umiejętności, więc musiał brać pierwszą lepszą ofertę, aby w ogóle móc pracować i się utrzymać. Tak więc twierdził, że po liceum tylko pracował za praktycznie najniższą krajową, po pracy uczył się na studia, w weekendy jeździł na zajęcia, pieniędzy po opłaceniu rachunków - mieszkanie, (dalej mieszkał z rodzicami, ale dorzucał się do rachunków jak za wynajem), opłaty za studia, internet, telefon, jedzenie itd nie zostawało mu praktycznie za dużo. I taki stan utrzymuje się do tej pory, jednakże twierdzi, że jeszcze z pół roku i dostanie normalną pracę, tylko po prostu jest spora konkurencja na rynku pracy(on studiuje informatykę i twierdzi, że teraz masa osób próbuje dostać się do branży przez zarobki, przez co nie jest lekko, w dodatku studiuje zaocznie więc podobno jest gorzej oceniany niż student dzienny). On twierdzi, że jak dostanie już pracę w zawodzie na początku nie będą to kokosy, tylko praktycznie najniższa krajowa i dopiero po 2-3 latach wyjdzie finansowo na prostą i zacznie wtedy żyć, podróżować,zrobi prawo jazdy i kupi auto, zacznie robić jakieś ciekawsze rzeczy, na które potrzeby pieniędzy itd. Rodzine chce zakładać w okolicach 30, dopóki nie będzie miał odpowiedniej pracy i zarobków, co jest dla mnie zrozumiałe.

Wszystko wydawałoby się, że jest okej, ale ja powoli czuję, że jesteśmy z innych światów. Znamy się krótko, a zaczyna brakować nam tematów do rozmowy. Moi rodzice również nie należą do bogatych, trochę sobie dorabiałam podczas studiów i zawsze było mnie stać na wycieczki, podróże, praktycznie każde wakacje tydzień-dwa zagranicą lub w Polsce góry/morze. Czytam sporo różnych książek ok 30 rocznie, interesuję się różnymi rzeczami, mam masę znajomych i często wychodzę z domu, kiedyś na imprezy, teraz raczej na domówki u znajomych. Wcześniej pracował dziennie i sobie dorabiałam, w tym roku skończyłam studia i udało mi się dostać na staż do dużej korporacji, obecnie jestem już po stażu na umowie i zarabiam naprawdę przyzwoicie przez to, że znam 3 języki obce, wynajmuję sama kawalerkę i po opłaceniu wszystkich rachunków, zostawieniu paru stów na drobne wydatki, spotkania z innymi, zostaje mi trochę kasy do odłożenia. Powoli odczuwam potrzebę założenia rodziny, chciałabym mieć pierwsze dziecko za 2-3 lata. Przez co często jest mi z nic czasem rozmawiać, bo nie mamy żadnej wspólnej pasji. On czytał tylko książki tematyczne związane z informatyką, nie podróżował, nie chodził na imprezy, wydarzenia, ja nie mam żadnej styczności z informatyką więc często gdy ja chcę z nim porozmawiać o książkach czy podróżach, a on ze mną o informatyce to kończy się to klapą. Nawet o sporcie nie możemy porozmawiać, ponieważ ja lubię czasami pooglądać trochę meczy piłki nożnej, siatkowej, czasami wychodzę ze znajomymi na mecze, on natomiast nigdy nie lubił piłki nożnej, nie oglądał, jedynie czasami jakieś sporty walki.

No po prostu tak się dobraliśmy, że praktycznie nic nas nie łączy. Na początku jeszcze jakoś było tak, że po prostu spotykaliśmy i żadnemu z nas nie zatykała się jadaczka, rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, obecnie czasami są takie chwile, gdzie panuje niezręczna cisza, bo brakuje tematów do rozmowy i ogranicza się to wszystko do rozmów o pogodzie, "jak tam w szkole/pracy, co tam u XYZ", albo oglądamy jakiś film/serial i komentujemy. Czuję się przez to jak w starym małżeństwie. Nie wiem już sama czy to problem jest ze mną w moim podejściu, czy po prostu na serio do siebie nie pasujemy. Myślałam więc, żebyśmy znaleźli jakaś wspólną pasję np taniec lub siłownię, no tylko, że on teraz pracuje, po pracy uczy się, przygotowuje do zmiany pracy, piszę pracę inżynierską(jest na ostatnim, 4 roku studiów zaocznych) a resztę wolnego czasu poświęca mi, którego zresztą zbyt dużo nie ma.
Przesadzam?

Nie przesadzasz. Była tu ostatnio pani, które dopiero po 5 latach małżeństwa skapnęła się, że uważa swojego męża za idiotę. Nie polecam czekać tak długo. Do czytania książek, interesowania się światem i posiadania znajomych nie potrzeba pieniędzy, tylko chęci. On tych chęci nie ma i nigdy miał nie będzie, nawet jak zacznie lepiej zarabiać.

Przedstawił Ci też dość dziwną wizję IT, bo o ile ja znam tę branżę, to tam naprawdę mają gdzieś, czy ktoś skończył studia i w jakim trybie, liczą się umiejętności. Poza tym najniższa krajowa to jednak przesada, chyba że koleś chce po tych studiach pracować w sklepie komputerowym. Generalnie koleś jest jakimś albo megapesymistą, albo lubi zwalać na świat zewnętrzny wszystkie swoje wady i porażki.

15

Odp: Czy z tego związku może coś być?

Dziwi mnie że ty w ogóle się z nim związałaś. Zgadzam się z Katarzyna13652, kao_makao, Entropia - do posiadania ambicji, bycia ciekawym człowiekiem nie potrzeba pieniędzy. Twój facet po prostu chce być nudny i tego nie zmienisz. Brak pieniądzy to nie wymówka, aby nie mieć pasji, ambicji, znajomych, dobrej pacy.

16

Odp: Czy z tego związku może coś być?

A ja tam stanę w obronie tego pana. Facet nie miał łatwego startu, na wszystko musi sam zapracowac. Dodatkowo dostrzega potrzebe nauki/rozwoju. Nie czytał literatury ale czy to znaczy ze nie czyta w ogóle. Skoro studiuje zaoczmie to chyba czyta i to moze nawet po angielsku bo takie są głównie książki z IT. Po prostu może Zola i Dostojewski nie jest w jego stylu. Nie podróżował bo nie wyniósł tego z rodzinnego domu, ale wyniósł zaradność, pracowitość i ambicje. Studia zaoczne a nie dzienne to nie droga na łatwizne ale chęć samodzielności i posiadania własnych pieniedzy zamiast polegania na kieszonkowym od rodziców. Informatycy często są introwerdykami co nie czyni z nich głąbów.

17

Odp: Czy z tego związku może coś być?

Czemu mi to wygląda na prowokację? Może jestem podejrzliwy ale to narzekanie jest hm... jakieś takie naciągane.
- Ojjoijojo jestem super, znam 3 języki, mam 1000 znajomych na fejsie, imprezuje co weekend i byłam x razy na wczasach, bo mi rodzice w LO stawiali.

jak nie prowo to:

wielka chemia, spotkania, seks itd. Jednak już po jakimś czasie zaczęły wychodzić różnice, które nie wiem czy są do przeskoczenia.

Tak to jest. Hormony przeszły, już nie jesteście naćpani czymś podobnym do amfetaminy to finito. Rozstajecie się i sprawa załatwiona. Romansik do odchaczenia. Następnym razem będziesz wiedziała, że masz wiązać się tylko z:
- facetami w twoim wieku - bogatymi z domu,
- starszymi z ustabilizowaną karierą.
Problemy rozwiązane.

18

Odp: Czy z tego związku może coś być?
Znerx napisał/a:

Czemu mi to wygląda na prowokację? Może jestem podejrzliwy ale to narzekanie jest hm... jakieś takie naciągane.
- Ojjoijojo jestem super, znam 3 języki, mam 1000 znajomych na fejsie, imprezuje co weekend i byłam x razy na wczasach, bo mi rodzice w LO stawiali.

Języków nauczyłam się sama, zaczynałam już w szkole średniej, dopiero na studiach zapisałam się do szkoły językowej, za którą płaciłam niewiele i i miałam zajęcia 2 razy w tygodniu, głównie po to, aby rozmawiać. Gramatyki i słówek uczyłam się samodzielnie w domu korzystając z internetu i książek. Rodzice się za mnie tego nie nauczyli, to wszystko moja ciężka praca. Przez całe studia sobie dorabiałam, więc to nie jest tak, że rodzice wszystko mi sponsorowali. Mogłabym nie pracować i brać pieniądze, ale tego nie zrobiłam. Sami prosili mnie, abym przyjmowała od nich pieniądze, bo twierdzili, że sama mogę sobie nie poradzić, a nawet jak sobie poradzę to stracę najlepsze lata na siedzenie w domu.
Nie rozumiem wiec zarzutów zarzutów.

Tak to jest. Hormony przeszły, już nie jesteście naćpani czymś podobnym do amfetaminy to finito. Rozstajecie się i sprawa załatwiona. Romansik do odchaczenia.
W życiu nie brałam narkotyków.
Następnym razem będziesz wiedziała, że masz wiązać się tylko z:
- facetami w twoim wieku - bogatymi z domu,
- starszymi z ustabilizowaną karierą.
Problemy rozwiązane.

W życiu nie brałam narkotyków. Dlaczego zarzucacie mi, że chodzi o kasę? Zarabiam obecnie dużo więcej od niego i wcale mi to nie przeszkadza, od zawsze twierdziłam, że kobieta powinna być niezależna finansowo od faceta i polegać głównie na sobie, a nie liczyć na to, że facet utrzyma.

Nie rozumiem też waszych zarzutów, że facet nie jest ambitny, bo jest i świetnie sobie radzi. Prosiłam tylko o opinię o tym, czy związek z dużymi różnicami w podejściu do życia(pasje,rozwijanie się) ma prawo się udać, jeżeli mamy swoje światy i praktycznie nic nas nie łączy. Jest mi z nim dobrze ale zastanawiam się po prostu czy dać nam szansę, czy dojdziemy do jakiegoś kompromisu np jak facet znajdzie dobrą prace to pomyśli wcześniej o ślubie, dzieciach, czy raczej taki związek nie wypali, bo on będzie ciągle stawiał na swoim. Ale widzę, że dyskusja tutaj nie ma sensu, bo zaraz padają jakieś zarzuty wobec mnie albo chłopaka, a nie taki był temat rozmowy.

Odp: Czy z tego związku może coś być?
magdaalenkaa napisał/a:

Prosiłam tylko o opinię o tym, czy związek z dużymi różnicami w podejściu do życia(pasje,rozwijanie się) ma prawo się udać, jeżeli mamy swoje światy i praktycznie nic nas nie łączy. Jest mi z nim dobrze ale zastanawiam się po prostu czy dać nam szansę, czy dojdziemy do jakiegoś kompromisu np jak facet znajdzie dobrą prace to pomyśli wcześniej o ślubie, dzieciach, czy raczej taki związek nie wypali, bo on będzie ciągle stawiał na swoim. Ale widzę, że dyskusja tutaj nie ma sensu, bo zaraz padają jakieś zarzuty wobec mnie albo chłopaka, a nie taki był temat rozmowy.

A jak myślisz? Czy wyobrażasz sobie związek dwóch ludzi, którzy nie mają o czym ze sobą rozmawiać, nie potrafią spędzać wspólnie czasu, a na wakacje wybierają się w dwa różne kierunki?
Tu nie chodzi o kompromisy, bo tu nie ma nawet kiedy iść na kompromis. Rozumiem, gdybyście byli kinomanami, ale każdego z Was pasjonowało inne kino, wtedy idąc na kompromis, raz oglądacie jego film,a drugim razem Twój. A tutaj Ty chciałabyś obejrzeć film, kiedy Twój facet nie lubi telewizji.

Nie ma reguł, czy jak znajdzie pracę, czy zacznie myśleć o założeniu rodziny. To jego powinnaś o to zapytać. Najlepiej i najszybciej, to wprost. Jak wyobraża sobie przyszłość? Z jakiegoś powodu zdecydowaliście się na bycie razem, z jakiego? Chemia? Czasem to za mało.

20 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2018-12-20 18:10:02)

Odp: Czy z tego związku może coś być?
magdaalenkaa napisał/a:

Prosiłam tylko o opinię o tym, czy związek z dużymi różnicami w podejściu do życia(pasje,rozwijanie się) ma prawo się udać, jeżeli mamy swoje światy i praktycznie nic nas nie łączy. Jest mi z nim dobrze ale zastanawiam się po prostu czy dać nam szansę, czy dojdziemy do jakiegoś kompromisu np jak facet znajdzie dobrą prace to pomyśli wcześniej o ślubie, dzieciach, czy raczej taki związek nie wypali, bo on będzie ciągle stawiał na swoim. Ale widzę, że dyskusja tutaj nie ma sensu, bo zaraz padają jakieś zarzuty wobec mnie albo chłopaka, a nie taki był temat rozmowy.

Nie jestem pewna, czy różnice między Wami, które tak bardzo podkreślasz w rzeczywistości są aż tak bardzo wyraźne.
Bo czy np. brak pasj Twojego faceta wynika z niechęci do rozwijania się, czy braku czasu, bo jak pracuje, studiuje i jeszcze z Tobą spędza czas, to może mu zwyczajnie na nic więcej czasu nie starcza? Może jakby miał więcej czasu, to zamiast książek związanych że studiowanym kierunkiem złapałby do ręki coś bardziej rozwijającego. A to, że nie było go stać na podróżowanie i nie złapał wcześniej bakcyla, wcale nie oznacza, że gdy będzie już miał taką możliwość, to z niej nie skorzysta, znajdzie w tym radość i zrozumie, co kryje się pod pojęciem „podróże kształcą”.
Piszesz, że nie macie wspólnych tematów do rozmów. Aż się wierzyć nie chce. Nie rozmawiacie chociażby o tym, co się dzieje wokół Was, np. o ociepleniu klimatu, sytuacji w kraju, na świecie, o tym, co zwraca Twoją czy jego uwagę, co Was porusza? Znasz jego wartości? Wiesz, co jest dla niego w życiu ważne?

21

Odp: Czy z tego związku może coś być?
magdaalenkaa napisał/a:
Znerx napisał/a:

Czemu mi to wygląda na prowokację? Może jestem podejrzliwy ale to narzekanie jest hm... jakieś takie naciągane.
- Ojjoijojo jestem super, znam 3 języki, mam 1000 znajomych na fejsie, imprezuje co weekend i byłam x razy na wczasach, bo mi rodzice w LO stawiali.

Języków nauczyłam się sama, zaczynałam już w szkole średniej, dopiero na studiach zapisałam się do szkoły językowej, za którą płaciłam niewiele i i miałam zajęcia 2 razy w tygodniu, głównie po to, aby rozmawiać. Gramatyki i słówek uczyłam się samodzielnie w domu korzystając z internetu i książek. Rodzice się za mnie tego nie nauczyli, to wszystko moja ciężka praca. Przez całe studia sobie dorabiałam, więc to nie jest tak, że rodzice wszystko mi sponsorowali. Mogłabym nie pracować i brać pieniądze, ale tego nie zrobiłam. Sami prosili mnie, abym przyjmowała od nich pieniądze, bo twierdzili, że sama mogę sobie nie poradzić, a nawet jak sobie poradzę to stracę najlepsze lata na siedzenie w domu.
Nie rozumiem wiec zarzutów zarzutów.

Tak to jest. Hormony przeszły, już nie jesteście naćpani czymś podobnym do amfetaminy to finito. Rozstajecie się i sprawa załatwiona. Romansik do odchaczenia.
W życiu nie brałam narkotyków.
Następnym razem będziesz wiedziała, że masz wiązać się tylko z:
- facetami w twoim wieku - bogatymi z domu,
- starszymi z ustabilizowaną karierą.
Problemy rozwiązane.

W życiu nie brałam narkotyków. Dlaczego zarzucacie mi, że chodzi o kasę? Zarabiam obecnie dużo więcej od niego i wcale mi to nie przeszkadza, od zawsze twierdziłam, że kobieta powinna być niezależna finansowo od faceta i polegać głównie na sobie, a nie liczyć na to, że facet utrzyma.

Nie rozumiem też waszych zarzutów, że facet nie jest ambitny, bo jest i świetnie sobie radzi. Prosiłam tylko o opinię o tym, czy związek z dużymi różnicami w podejściu do życia(pasje,rozwijanie się) ma prawo się udać, jeżeli mamy swoje światy i praktycznie nic nas nie łączy. Jest mi z nim dobrze ale zastanawiam się po prostu czy dać nam szansę, czy dojdziemy do jakiegoś kompromisu np jak facet znajdzie dobrą prace to pomyśli wcześniej o ślubie, dzieciach, czy raczej taki związek nie wypali, bo on będzie ciągle stawiał na swoim. Ale widzę, że dyskusja tutaj nie ma sensu, bo zaraz padają jakieś zarzuty wobec mnie albo chłopaka, a nie taki był temat rozmowy.

Albo znajdziecie coś wspólnego co Was połączy albo związek nie ma racji bytu. Jak to ktoś już wyżej napisał, jesteś z trochę innej ligi. Chłopak z racji biedy miał inne priorytety w życiu niż Ty, nie miał czasu na imprezy tylko zapieprzał żeby mieć jakiekolwiek swoje pieniądze. Co do informatyki, ja go popieram. Kończę inny kierunek, też związany z IT i widzę ile amatorów pcha się do zabawy, bo zarobki. Ludzie po studiach humanistycznych na siłę próbują się przebranżowić na programistę, żeby zarabiać pieniądze, przez co absolwentom jest ciężej na rynku. Natomiast na pewnoe nie będzie zarabiał najniższej krajowej, chyba, że dosłownie NIC nie wyniósł ze studiów.

22

Odp: Czy z tego związku może coś być?
Pokręcona Owieczka napisał/a:

Kurcze, w moim rodzinnym domu też się nie przelewało. Nigdy nie byłam za granicą, na imprezy nie chodziłam, miałam wąskie grono znajomych, i nikt nigdy nie potraktował mnie jako gorszej. Z chłopakami chodziłam na spacery, oglądaliśmy mecze, filmy i zawsze znalazł się temat do rozmów.

Właśnie chciałam do tego nawiązać: nie rozumiem, dlaczego osoby, które nie podróżowały i nie jeździły po świecie, są często stawiane przez otoczenie na gorszej pozycji? Ja też nigdzie nie wyjeżdżałam, to była moja decyzja, nie i już. Co to ludziom przeszkadza? Te podróże to jakiś punkt na życiowej liście obowiązkowy do odhaczenia czy jak?

23

Odp: Czy z tego związku może coś być?
Manzanita napisał/a:


Właśnie chciałam do tego nawiązać: nie rozumiem, dlaczego osoby, które nie podróżowały i nie jeździły po świecie, są często stawiane przez otoczenie na gorszej pozycji? Ja też nigdzie nie wyjeżdżałam, to była moja decyzja, nie i już. Co to ludziom przeszkadza? Te podróże to jakiś punkt na życiowej liście obowiązkowy do odhaczenia czy jak?

Bo to jest nowa moda dla nowego pokolenia : "Spend Money on Experiences, Not Things".
Czyli w przeciwieństwie do poprzedniego pokolenia które zbierało/kupowało przedmioty, współczesne pokolenie "zbiera doświadczenia". Oczywiscie z takich odwiedzin w Peru, w Maroku, nad Bajkałem, w Barcelonie i Paryżu czy latania helikopterem nad Wielkim Kanionem nie wynika poszerzenie choryzontów, ale po prostu wypada tam być, tak jak kiedys wypadało mieć 22 tomową encyklopedie na półce, boazerie w przedpokoju, magnetofon JVC czy alkohol z dewizowej strefy. Taka moda.

24

Odp: Czy z tego związku może coś być?

Ludzie, którzy nie podróżują mają po prostu często wąskie horyzonty. Gdybym nie odwiedziła kilka krajów ameryki południowej to nigdy nie doceniłabym, że mogę mieszkać w Polsce. Byłam w Irlandii i doświadczyłam wielu pozytywnych doznań od obcych ludzi, tylu pozytywnych rozmów w środkach komunikacji miejskiej nigdy nie odbyłam. W Polsce jedyne czego doświadczyłam to zrzędzenie starej babci i narzekanie na "nowe" pokolenie, albo na nachalnych desperatów uczących się podrywania.
W afryce widziałam wiele wspaniałych zwierząt jak również ludzi, którzy żyją bez prądu, internetu, całe plemienia, miliony ludzi tak żyje. Najciekawsze jest to, że pomimo ciężkich warunków i wielu groźnych chorób, śmierci czyhającej na każdym kroku ludzie w afryce nie chorują na depresję, trądzik, rzadko kto również choruje na nowotwór. To daje do myślenia.

Teraz jest moda, ale to jest tylko u osób dla których podróżowanie = leżenie na plaży w Bułgarii i robienie 100 zdjęć nagich fotek, aby wrzucić instagram i zbierać lajki.

Tego nie da się doświadczyć czytając książki czy oglądając filmy. Dla mnie podróże wiele znaczą i nie związałabym się z osobą, która całe życie chce spędzić w Polsce. Odwiedziłam już z 20 krajów i zamierzam odwiedzić co najmniej 2 razy więcej. Nie wymagam od faceta, aby podzielał moje zainteresowania, ale twierdzę, że facet powinien ruszyć swoje 4 litery i raz na kilka lat odwiedzić jakiś kraj.

Podróże wiele dają, przede wszystkim uczą nas doceniać kim jesteśmy, co mamy, gdzie mieszkamy. Dzięki podróżom wiem jak wychowanie i uwarunkowania społeczne, miejsce urodzenia ma na nas olbrzymi wpływ, że tak naprawdę nie jesteśmy kowalami losu ani Bogami życia.

25

Odp: Czy z tego związku może coś być?
Katarzyna13652 napisał/a:

Ludzie, którzy nie podróżują mają po prostu często wąskie horyzonty. Gdybym nie odwiedziła kilka krajów ameryki południowej to nigdy nie doceniłabym, że mogę mieszkać w Polsce. Byłam w Irlandii i doświadczyłam wielu pozytywnych doznań od obcych ludzi, tylu pozytywnych rozmów w środkach komunikacji miejskiej nigdy nie odbyłam. W Polsce jedyne czego doświadczyłam to zrzędzenie starej babci i narzekanie na "nowe" pokolenie, albo na nachalnych desperatów uczących się podrywania.
W afryce widziałam wiele wspaniałych zwierząt jak również ludzi, którzy żyją bez prądu, internetu, całe plemienia, miliony ludzi tak żyje. Najciekawsze jest to, że pomimo ciężkich warunków i wielu groźnych chorób, śmierci czyhającej na każdym kroku ludzie w afryce nie chorują na depresję, trądzik, rzadko kto również choruje na nowotwór. To daje do myślenia.

Teraz jest moda, ale to jest tylko u osób dla których podróżowanie = leżenie na plaży w Bułgarii i robienie 100 zdjęć nagich fotek, aby wrzucić instagram i zbierać lajki.

Tego nie da się doświadczyć czytając książki czy oglądając filmy. Dla mnie podróże wiele znaczą i nie związałabym się z osobą, która całe życie chce spędzić w Polsce. Odwiedziłam już z 20 krajów i zamierzam odwiedzić co najmniej 2 razy więcej. Nie wymagam od faceta, aby podzielał moje zainteresowania, ale twierdzę, że facet powinien ruszyć swoje 4 litery i raz na kilka lat odwiedzić jakiś kraj.

Podróże wiele dają, przede wszystkim uczą nas doceniać kim jesteśmy, co mamy, gdzie mieszkamy. Dzięki podróżom wiem jak wychowanie i uwarunkowania społeczne, miejsce urodzenia ma na nas olbrzymi wpływ, że tak naprawdę nie jesteśmy kowalami losu ani Bogami życia.

Ja wiem to samo, co ty, bez podróży. Nie lubię podróży, nie podróżuję i mam wrażenie, że wspólcześnie takich jak ja traktuje się gorzej, jak debili.

26

Odp: Czy z tego związku może coś być?

Katarzyna13652 rzeczy, o których piszesz, możesz się też dowiedzieć z książek w gminnej bibliotece w Pszczynie. Poza tym stwierdzenie, że ludzi w Afryce są biedni i rzadziej chorują na choroby cywilizacyjne nie jest jakoś szczególnie pogłębione i odkrywcze...

27 Ostatnio edytowany przez 1990rusałka (2018-12-20 21:43:26)

Odp: Czy z tego związku może coś być?

Przeczytalam i jedyne co widze:kasa,kasa,kasa, do tego zalozenie rodziny zyciowy cel. Podrozowanie, imprezy znajomi jako wyznacznik poziomu. Tylko ze tygodniowe wczasy za granice to wydatek paru tysiecy, rozrywka dla bogatych. Wspolczuje chlopakowi. Czytalam pobieznie,napisalam krotko,mozliwe ze bez sensu. kaomakao Tak samo sie czuje.

28

Odp: Czy z tego związku może coś być?

Autorko, swoim pierwszym wpisem troszkę sprowokowałas fakt, że ktoś ocenił ciebie albo tego chłopaka. Tak bardzo go obsmarowalas, że sorry.
Pytasz czy taki związek ma sens, a twoje wątpliwości budzą różnice w podejściu do życia, do samorozwoju i czy w razie czego on uprze się, że nie, bo będzie tak, jak on chce.
Otóż nikt ci tutaj nie odpowie czy chłopak po skończeniu studiów i rozpoczęciu pracy zawodowej, a na start przewiduje on jakieś trzy lata, zanim zacznie dobrze zarabiać, czy on będzie chciał założyć rodzinę, czy nie. Może i będzie chcial, ale może wcale nie z tobą? Albo uzna, że ma jeszcze czas? Przecież nikt tego nie przewidzi, nawet on sam pewnie tego nie wie.
I co to znaczy, że uprze się, żeby było, jak on chce. A co w tym dziwnego? To przecież normalne, że człowiek robi to, co uważa za dobre i odpowiednie dla niego. Miałby robić to, czego chce od niego np dziewczyna?
Dalej podtrzymuje pogląd, że ten związek już teraz się sypie, skoro tak naprawdę nie macie o czym tmrozmawuac, chociaż na samym początku buzie wam się nie zamykały, bo tyle mieliście sobie do powiedzenia.
Przemysl to, co napisałam do ciebie rano.

Odp: Czy z tego związku może coś być?
Katarzyna13652 napisał/a:

Ludzie, którzy nie podróżują mają po prostu często wąskie horyzonty.

Ciekawe stwierdzenie.
Wąskie horyzonty powiadasz?


Katarzyna13652 napisał/a:

Gdybym nie odwiedziła kilka krajów ameryki południowej to nigdy nie doceniłabym, że mogę mieszkać w Polsce.

Katarzyna13652 napisał/a:

W Polsce jedyne czego doświadczyłam to zrzędzenie starej babci i narzekanie na "nowe" pokolenie, albo na nachalnych desperatów uczących się podrywania.

30

Odp: Czy z tego związku może coś być?

Mikołejko, w wywiadzie nawiązując do podróży: "Zetknie się pani wyłącznie ze światem wrażeń zmysłowych. Podróż wewnętrzna jest o wiele ciekawsza od zwiedzania, od natręctwa turyzmu naszych czasów, proszę mi wierzyć."

31 Ostatnio edytowany przez KajkaKa (2018-12-21 22:51:52)

Odp: Czy z tego związku może coś być?

Pytasz ludzi o opinię i -jak sama widzisz - opinie są bardzo rozbieżne. Dlaczego? Bo ludzie są różni i mają różne systemy wartości. Ci, którzy sami często podróżują, i dla nich podróżowanie stanowi dużą wartość, piszą Ci, że chłopak jest beznadziejny skoro nie zaliczył kilku wypadów. Ci, dla których bywanie w różnych krajach nie jest ważne, są przeciwni. Na tym polega problem. Wszystko zależy od systemu wartości.

Nikt nie wybierze Ci człowieka, z którym potencjalnie możesz być szczęśliwa. W tej kwestii Ty sama jesteś najbardziej kompetentna, bo to Ty znasz swój system wartości i podług niego dokonujesz oceny ludzi.

Na takiej samej zasadzie ktoś bardzo religijny negatywnie oceniłby kogoś, kto w ogóle nie chodzi do kościoła, a ateiście przeszkadzałoby, że ktoś celebruje święta... a osoba, która lubi bywać w wyszukanych restauracjach skrytykowałaby kogoś, kto bywa tylko na kebabie itd... itp.

Znajdą się i tacy ludzie, dla których wydawanie kasy na zagraniczne podróże, odhaczanie na mapie modnych miejsc, jest płytkie... bo oni np. wolą łazić po polskich górach, czerpać radość z kontaktu z przyrodą i wcale do tego nie potrzebują zagranicy.

Podobnie jest wielu wybitnych specjalistów zafiksowanych na swojej wąskiej dziedzinie, niechętnie - bo też uznają to za stratę czasu, który mogą poświęcić na zgłębianie tego, co naprawdę ich interesuje - czytających beletrystykę.

Jednego jestem pewna. W związku bardzo ważne jest, by partner czymś nam imponował. Mogą to być różne kwestie, chyba nawet niekoniecznie to, czym sami się interesujemy. Może to być też zaradność, charyzma... cokolwiek. Wydaje mi się, że Twój partner Ci nie imponuje niczym i to jest problem. Odbieram to na zasadzie pewnego rodzaju mezaliansu. Ty zaszufladkowałaś go jako kogoś gorszego (tak wynika z Twojego systemu wartości), a to bardzo źle wróży związkowi. Jeśli przetrwa, będziesz go coraz bardziej dołować... i albo -jeśli mu bardzo będzie zależeć - będzie starał się podołać, nadążyć, ZADOWOLIĆ CIĘ, albo odpuści... czym rozczaruje Cię coraz bardziej... i bardziej...

Moim zdaniem, z tej mąki chleba nie będzie. Twoje oczekiwania unieszczęśliwią i Ciebie i jego.

Potrzebujesz mężczyzny, który bywał w szerokim świecie, najlepiej więcej niż Ty... który już zarabia porządnie...  I nie piszę tego złośliwie. Stwierdzam fakty. smile

32

Odp: Czy z tego związku może coś być?

Co za bzdury. Facet ma imponować czym - kasą, wyglądem? Jeżeli jedna osoba musi drugiej imponować to nie jest związek - no bo jeżeli facet imponuje kobiecie to znaczy, że to ona jest ta gorsza. Jak kobieta imponuje to facet gorszy.

No i właśnie - dlaczego niby facet ma imponować a kobieta nie? Seksizm pełną parą.

Po prostu powiedzenie "przeciwieństwa się przyciągają" to bzdura. Do dobrego związku trzeba mieć kilka wspólnych zainteresowań, robić coś razem itd. Jeżeli każde z nich żyje swoim światem to ani ona nie zrozumie jego, ani on jej. Oni są z zupełnie innych światów i mam wrażenie, że autorka wzięła sobie z braku laku mniej zaradnego życiowo faceta z gorszej ligi bo się nawinął, zamiast celować w kogoś ze swojej ligi.

33

Odp: Czy z tego związku może coś być?
Witold12 napisał/a:

Po prostu powiedzenie "przeciwieństwa się przyciągają" to bzdura. Do dobrego związku trzeba mieć kilka wspólnych zainteresowań, robić coś razem itd. Jeżeli każde z nich żyje swoim światem to ani ona nie zrozumie jego, ani on jej. Oni są z zupełnie innych światów i mam wrażenie, że autorka wzięła sobie z braku laku mniej zaradnego życiowo faceta z gorszej ligi bo się nawinął, zamiast celować w kogoś ze swojej ligi.

Nie lubię słowa liga, ale w zasadzie to prawda. Statystycznie związki najbardziej podobnych do siebie osób mają największe szanse na powodzenie. Im więcej łączy partnerów, tym lepiej. Wspólne poglądy, plany, zainteresowania, ale też podobny poziom intelektualny to podstawy budowania związku. Jak nie ma o czym gadać, to skończy się najdalej na seksie.

Posty [ 33 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy z tego związku może coś być?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024