Hej,
Pomieszkuję ze swoim chłopakiem w jego mieszkaniu studenckim, wynajmowanym. Mieszkam w innym mieście, do którego mam blisko, ale jakoś tak po zajęciach wiadomo późna godzina, obiadek, film i zawsze zostaję.. głównie bo on chce, średnio 3-4 dni. Ja kiedyś chciałam, ale teraz zaczynam widzieć w tym minusy. Zaczynany zachowywać się jak stare małżeństwo, a jesteśmy razem 2,5 roku. Nie powiem dogadujemy się, ale... namiętność przygasa, baa nawet wcale jej nie ma. On się stara, ale ja już mam dosyć każdy jego głupi ruch typu. wstawienie mokrych sztućców do szuflady, budzi u mnie wkur..... . Nie zdenerwowanie, a wkur... mam ochotę wyjść spakować się itp. Z jednej strony rozumiem, dlaczego się tak zachowuję, ponieważ lubię jak mi facet imponuje, chłopak wcześniej mu imponował (na 3roku) zaradnością, tym że mieszka sam, że ogarnia życie..,ale teraz jesteśmy na 5, a on nie ma zamiaru iść do pracy chociaż ma dużo czasu wolnego. Owszem chodzi na uczelni na godzinkę na taki wolontariat, ale potem nic. Niby się uczy i przygotowuje do egzaminu i to jego "praca". Ale ja widzę tylko obraz chłopak, kanapa, komputer. Mnie nosi, chodzę na rozmowy kwalifikacyjne itp, a on ma wszystko pod nosem, bo dobra lokalizacja i nic nie robi. On chce spędzać ze mną każda sekundę, a ja znnim się nudzę..mam dość siedzenia, tego że nie ma kasy, że potem, że kiedyś to on będzie królem świata.. Nie mówię też, że jest źle, problem bardziej widzę na przyszłość z jego charakterem. Boję się, że zostanę z takim filozofem, na którego ja będę pracować. Chłopak jest inteligentny i jak się go przydusi to się ogarnia, ale nie mam siły cały czas ogarniać...sama czasem tego potrzebuje żeby mnie ktoś wypchnął. Nie wiem, chce to ratować bo on jest kochany, zawsze mnie wspiera itp,. Wkurza mnie to, że w sumie ma tylko mnie bo kumple już dorośli, nie mają czasu bo pracują. Mówię mu idź na jakieś zajęcia sportowe, a on że a to dużo kasy, a to crossfit to pedały, a to ja nie lubię bla bla.... . Do tego jego rodzice wysyłają mi kasę, ja mam stypendium nie biorę już od rodziców, nie wyobrażam sobie nie mieć własnej kasy. Dla niego to spoko, ale już te mówi E się nie może doczekać aż zacznie zarabiać.. -_- massakra co robić?