Witam, nigdy nie spodziewałam się, że napiszę tutaj. Wiele razy czytałam inne wątki, ale każdy różni się od mojego. Mam wielki problem. Sprawa dotyczy mojego związku, a może raczej dziwnej relacji. Na wstępie powiem, że mam 23 lata, mój chłopak 21. Spotykamy się od prawie roku. Jest to już mój któryś związek, poprzednie kończyły się z różnych powodów. Mój były też miał za sobą burzliwe związki, zwłaszcza ostatni. Nie wiem już co robić. Proszę o rady, gdyż nie chcę tym tematem już obarczać swoich znajomych (mamy wspólnych).
Nasz relacja od początku nie zwiastowała związki. Bardzo za nim nie przepadałam, nasłuchałam się różnych opinii i miałam wyrobione złe zdanie. Tak się złożyło, że raz wyszliśmy ekipą z pracą (pracowaliśmy w dużej firmie dwa lat bez żadnego cześć itp.) Na następny dzień on do mnie napisał, pisał, chciał się spotkać, ja odmawiałam, nie chciałam wejść w związek z kimś młodszym. Po pewnym czasie spotkaliśmy się, wszystko zaczęło iść w dobrym kierunku. Spędzaliśmy razem dużo czasu, cały czas o mnie zabiegał, wszędzie zapraszał, zabierał na wycieczki. Istna sielanka, którą burzyła była dziewczyna. Cały czas pisała, dzwoniła, groziła, wymyślała ciążę, później pisała też do mnie. On kilka razy się z nią widział w trakcie spotkań ze mną. Zawsze mi o tym mówił, ale nie chciałam kontynuować. Miałam dość znajomości, gdzie ciągnie się przeszłość.
Dziewczyna w końcu odpuściła. Zaczęło się budowanie związku. Nie byłam pewna, on był, aż za bardzo. W pewnym momencie pojawiła się miłość, wielkie zakochanie, nocowanie u siebie, spędzanie każdej chwili razem. A potem nagle boom i wszystko się rozwaliło. Odkąd mi zaczęło zależeć on się wycofał. Przestał się starać, mam wrażenie, że zaczął na mnie żerować, wieczne wyjścia na mój koszt, obiady na mój koszt, kino itp.
Zaczęły się kłótnie. Przy każdej ze mną zrywał. Wiele razy mnie blokował i po kilku dniach w sumie mojego proszenia wracał. Za każdym razem to samo, kłótnia, kilka dni przerwy, powrót.
Zaczęłam być zmęczona. Na początku zawsze starałam się załagodzić konflikt. Po kłótni gryzłam się w język. Kłótnie zawsze wynikały z tego, że albo robimy tak, jak on chce albo się nie spotykamy. Powiem jeszcze, że on mieszka z rodzicami. Mam z nimi świetny kontakt i zawsze w momencie kryzysu stoją po mojej stronie, bo wiedzą, że ma ciężki charakter przez kilka rzeczy, które przeszedł. Nie będę wchodziła w szczegóły, ale uszedł z życiem i podobno od tamtego momentu jest nerwowy.
Zawsze kiedy mi coś nie pasuje mówi, że jak mi się nie podoba mogę odejść.
Jestem impulsywna, on również. Pewien czas pracowaliśmy razem, byliśmy na zmianach sami, we dwoje. To nas jeszcze bardziej zniszczyło. Był u mnie codziennie, jeździliśmy razem, gdyż on miał samochód, a ja nie (praca w innym mieście). Postanowiliśmy odejść po jednej z kłótni.
W każdej sytuacji go wyręczałam, załatwiałam sprawy urzędowe, dosłownie wszystkie, brakowało żebym podcierała mu tyłek. Po jednej z kłótni zerwaliśmy. Spotkaliśmy się ponownie, żeby wspólnie załatwić l4, sam to zaproponował. Pisał czasami. Po spotkaniu przespaliśmy się razem i zaczęliśmy się codziennie widywać. Zmieniliśmy plan, on zaczął mnie zapraszać do siebie na noc i było dobrze. Do dnia dzisiejszego. Wielka kłótnia. Mieliśmy wyjść, on żebym go przytuliła, powiedziałam, że nie ma czasu, bo jesteśmy już spóźnieni. Obraził się, wyszedł, zablokował mnie wszędzie, nie odebrał telefonu. Napisał, że mogę przyjechać po swoje rzeczy teraz albo jutro. Wolę pojechać jutro, jak go nie będzie, ale nie wiem co robić. Meczę się, jestem tutaj sama, on ma wszystkich. Nie mam blisko rodziny. Bez niego zamykam się w domu i siedzę sama i czekam, sama nie wiem na co. Kłótni było milion. Wiele z mojej winy, ale zawsze musi być po jego. Ostatnio mi powiedział, że gdyby tylko chciał zmieszałby mnie z błotem, potem ochłonął, przytulał się i było okej, kiedy dzisiaj powiedziałam, że chcę żeby mnie za to przeprosił, powiedział, że nie ma za co.
Ja bardzo przeżywam, angażuję się, nie wiem już co robić dalej. Nie mam żadnej pasji, niczym się zająć nie mogę. Własnie mamy zacząć pracę w dużej korporacji, ale w tej samej. Ja nie mogę zostać bez pracy, gdyż utrzymuję się sama, nie tak jak on. Możecie coś doradzić?
Daj sobie z nim spokój, on cię niszczy. Sama byłam w związku z młodszym od siebie i nic z tego dobrego nie wyszło. Jest niedojrzałym chłopcem, który jeszcze nim będzie. A ty tylko tracisz czas, robi z tobą co tylko zechce.
A jeśli już chcesz być z nim postaw sprawę jasno albo będzie traktował cie jak należy albo koniec z tym.
Jeśli postanowi się nie zmieniać to znaczy ze nie zależy mi na tobieżąco.
Nie daj się wykorzystywać.
Zdjaę sobie z tego sprawę. Mamy takie same charaktery, dlatego nie umiemy się dogadać, ale sama już nie wiem. Rozmawialiśmy kilka razy, przy zerwaniu tak na spokojnie. On powiedział, że kocha, ale w ogóle się nam nie układa.
Mam u niego jeszcze swoje rzezy.
Daj sobie z nim spokój, on cię niszczy. Sama byłam w związku z młodszym od siebie i nic z tego dobrego nie wyszło. Jest niedojrzałym chłopcem, który jeszcze nim będzie. A ty tylko tracisz czas, robi z tobą co tylko zechce.
A jeśli już chcesz być z nim postaw sprawę jasno albo będzie traktował cie jak należy albo koniec z tym.
Jeśli postanowi się nie zmieniać to znaczy ze nie zależy mi na tobieżąco.Nie daj się wykorzystywać.
4 2018-12-01 00:11:19 Ostatnio edytowany przez 1990rusałka (2018-12-01 00:15:46)
Aż mam nerwice jak to czytam.Każdy maly powod wystarcza do zerwania i potem takiego nic nie obchodzi. Miałam to samo i wiek nie zmienia nic....był 5lat starszy ode mnie, poszedl do młodszej. Przytulenie....tp mogło byc wazne.Problem taki: tym razem spelnilabys zachcianke byłoby ok, a za chwile coś innego sie nie spodoba. I znowu zerwanie. Odda sie całą siebie a potem nic tylko nerwica bo oni nie docenią.
Słuchaj jako starej daty jeszcze ci powiem. Takie uzaleznienie od niego,moze kiedyś być straszna przemocą domową. Nic nie znalazłam o nałogach ale ostroznie z takimi. Potrafia uzaleznic od siebie i zaatakować za byle co. Potem taki sie tlumaczy a bo on nerwowy. To zadanie dla terapeuty a nie dla ciebie.
5 2018-12-01 00:16:42 Ostatnio edytowany przez Patryszis (2018-12-01 00:23:04)
Wiem, że to jest trudne. Ja ze swoim byłam 3 lata aż w końcu ktoś pokazał mi ze nie warto. Ale zanim zdążyłam to zrozumieć zmieniłam się strasznie. To ty musisz być tą twardą. W końcu o nim zapomnisz ale minie sporo czasu. Ja nawet do tej poey czasem zaglądam na jego fb, ale powrotu nie chce.
Co do przemocy w domu tak to możliwe, na wychodzę dostałam super prezent. Dostałam drzwiami od samochodu a ślady do tej pory.
Teżel zostawiłam u niego rzeczy ale do tej pory ich nie zabrałam. a juz minęło prawie 2 lata.
Nie daj sobie wmówić ze to wszysto to twoja wina.
Nie chcę sobie wmówić, że to moja wina, ale mam miękki tyłek niestety. Mam u niego ładowarkę, telefon mi padł, a czekam na informację, czy dostałam się do pracy. Wiem, że powinnam go zostawić. Zresztą zablokował mnie wszędzie. Czy to możliwe, że on kocha, ale jest niedojrzały? Kolejna kwestia mieliśmy spędzić razem święta, bo niestety będę sama i wszystko poszło...
7 2018-12-01 00:33:36 Ostatnio edytowany przez Patryszis (2018-12-01 00:35:02)
Rozumiem Cię doskonale. Jeśli musisz odzyskać swoje rzeczy po prostu idź do niego, ale nie sama. Z kimś kto nie pozwoli Ci się "rzucić na jego szyje", żebyś znów nie uległa.
No niestety my z miękkim tyłkiem mamy przesrane.
Czy kocha i jest niedojrzałym? Hym no cóż... gdyby kochał to by to okazywał nawet przy byciu niedojrzałym. Zwyczajnie nie wie co traci
Nie licz na to, że spędzi z tobą święta, a jeśli nawet to co potem... znów będzie to samo.
Nie wiem czy kocha. Są takie wyjątkowe przypadki facetow widzialam tu kilku na forum. Ale to 1%. że oni są zakochani w tej jednej jedynej cale zycie. Tacy są warci ale jak mają problemy ze sobą to twardo z nimi bo inaczej nie bedziesz miec swojego życia. Na pewno sa jakies terapie. Taki musi miec postawione, że musi sie powaznie zmienić. Jak mu zalezy postara sie. Jak nie znajdzie inną i moze sie zmieni a ty bedziesz wolna. Nie daj sie w imie milosci ponizac teraz slownie kiedys fizycznie. Możesz z nim zostac ale na swoich warunkach niech bedzie normalność.
Wiem o tym, to taki paradoks wszystko wiem, ale nadal uważam, że gdybym postapiła inaczej nie byłoby dzisiaj tego posta, przytuliłabym się i po sprawie, teraz on mi robi łaskę. Pójdę chyba do niego, jak jego nie będzie.
Już dałam się wiele razy poniżyć, wiele razy prosiłam i wrcałam, zostawiłam milion wiadomości i dzisiaj zrobiłam to samo. Mega żałuję, ale taka jestem.
Chcę wiedzieć jasno, że to koniec, a nie być w zawieszeniu.
Nie wiem czy kocha. Są takie wyjątkowe przypadki facetow widzialam tu kilku na forum. Ale to 1%. że oni są zakochani w tej jednej jedynej cale zycie. Tacy są warci ale jak mają problemy ze sobą to twardo z nimi bo inaczej nie bedziesz miec swojego życia. Na pewno sa jakies terapie. Taki musi miec postawione, że musi sie powaznie zmienić. Jak mu zalezy postara sie. Jak nie znajdzie inną i moze sie zmieni a ty bedziesz wolna. Nie daj sie w imie milosci ponizac teraz slownie kiedys fizycznie. Możesz z nim zostac ale na swoich warunkach niech bedzie normalność.
11 2018-12-01 00:41:56 Ostatnio edytowany przez Patryszis (2018-12-01 00:44:31)
Chcesz wiedzieć czy to koniec? Zastanów sie jaki jest ten zwiazek i czy warto w nim tkwić. Jeśli nie to sama to skończ.
To że raz go nie przytuliłaś nie znaczy ze może Cię tak traktować
Przytulilabys ok moze on potrzebowal.Też nie lubilam pośpiechu. Ale tu nie problem. On by w końcu cos znalazl. Rodzice mieli wyrozumialosc i dla niego to zle. On musi byc wychowany i nauczyc sie jak cie traktować. Probowal chociaz sam wrócić?? czy zawsze ty musiałaś?
Ale, czy możesz powiedzieć, dlaczego prosisz go o powrót ?
Chłopak zachowuje się koszmarnie. Jak skończony cymbał.
Źle Cie traktuje, poniża, wykorzystuje - emocjonalnie i finansowo.
Świadomie Cię rani, jest w stosunku do Ciebie podły, złośliwy.
A Ty mimo tego wysyłasz milion wiadomości i błagasz o powrót ?
Czemu u licha ? Pojąć nie mogę ...
Po kiego czorta Ci jeszcze od niego mieć jasno, że to koniec ?
Nie potrafisz sama sobie tego powiedzieć ?
To Ty mu powiedz, że to koniec.
Czemu sobie to wszystko robisz ?
Próbował. Ostatnim razem nie rozmawialiśmy ponad tydzień. Przyjechał po swoje rzeczy. Poprosiłam o szczerą rozmowę, żeby nie rozstawać się w kłótni. Wysłucham mnie, powiedział, że kocha, ale nie widzi tego przez kłótnie. Ja również często jestem impulsywna. Dzisiaj powiedziałam albo idziemy albo wypad, więc poszedł. Rzucił mi jeszcze pieniądze za dzisiejszy obiad. Po tamtym tygodniu sam się odezwał pod pretekstem tego zwolnienia. Mieliśmy duże problemy jak chcieliśmy odejśc z pracy. Pojechaliśmy po umówieniu wizyty do mnie, mówił, że ładnie wyglądam, potem, że tęsknił i wyszło tak, że znowu się spotkaliśmy. Zapraszał mnie na wyjścia. Do wczoraj było ok.
Przytulilabys ok moze on potrzebowal.Też nie lubilam pośpiechu. Ale tu nie problem. On by w końcu cos znalazl. Rodzice mieli wyrozumialosc i dla niego to zle. On musi byc wychowany i nauczyc sie jak cie traktować. Probowal chociaz sam wrócić?? czy zawsze ty musiałaś?
To głupie, ale dlatego, że bardzo go kocham naprawdę. Jak jest dobrze, to jest cudownie. Super się dogadujemy, robimy to co wspólnie lubimy, a potem znowu źle, on twierdzi, że za dużo się spotykamy, za często. Sama nie wiem. Może ma rację. Nie wiem jak to zakończyć. Nie chcę być tutaj sama. Boję się, że będziemy razem pracować, gdzieś go spotkam i się załamie,
Ale, czy możesz powiedzieć, dlaczego prosisz go o powrót ?
Chłopak zachowuje się koszmarnie. Jak skończony cymbał.
Źle Cie traktuje, poniża, wykorzystuje - emocjonalnie i finansowo.
Świadomie Cię rani, jest w stosunku do Ciebie podły, złośliwy.A Ty mimo tego wysyłasz milion wiadomości i błagasz o powrót ?
Czemu u licha ? Pojąć nie mogę ...Po kiego czorta Ci jeszcze od niego mieć jasno, że to koniec ?
Nie potrafisz sama sobie tego powiedzieć ?
To Ty mu powiedz, że to koniec.Czemu sobie to wszystko robisz ?
To chyba nie jest taki przypadek o jakim pisałam. Te rzeczy co piszesz są malo wazne. Juz teraz odczuwasz zmiany co bedzie za 20 lat z takim?? Moderator to dobrze napisała ja tu nie widze zadnej milosci przeplatanej z nienawiscią, tu jest tylko zle traktowanie.
Nie wiem, ja jestem zauroczona tym początkiem. Czy moje wycofanie może coś dać? Odcięcie się i olanie sytuyaci? Kiedys potrafiłam, teraz nie.
To chyba nie jest taki przypadek o jakim pisałam. Te rzeczy co piszesz są malo wazne. Juz teraz odczuwasz zmiany co bedzie za 20 lat z takim?? Moderator to dobrze napisała ja tu nie widze zadnej milosci przeplatanej z nienawiscią, tu jest tylko zle traktowanie.
Nie masz się czego bać. Będziecie pracować w jednym miejscu...Praca jest praca. Będzie trudno ale dasz rade.
Znajdź sobie jakąś pasje, znajdź sb przyjaciół, nie siedzi sama oni ci pomogą.
Chodziłam na siłownię, ale to nasza wspólna..nie chcę go spotykać. Wiem, ja pracy potrzebuję bardziej niż on.
To idź do innej siłowni w miastach nie jedna jest
jak szczerze kocha to zmieni sie aby móc do ciebie wrócić
to o czym piszesz to nie milosc. Kochanie objawia sie np.w pewności że zawsze możesz liczyć na kogos. Poczytaj sobie tematy na forum tu są takie przypadki ale to 1% mezczyzn. Nie widze żeby twój chlopak cos takiego ci zapewniał. On tylko z tobą jest jak mu sie podoba. Nie ma woli rozwiązywania razem problemów. Naraża cie na nieprzyjemności. To co pisałam musi pokazać ze mu zależy. Jak dotąd tylko pokazał to co moderator wskazała.
Wiem, tam mam karnet. Jestem mega głupia. Za bardzo się zaangażowałam i to jest świeże.
Cały czas włącza mi się usprawiedliwianie go. Ja rozumiem okropny związek wcześniej i wypadek, ale mam wrażenie, że chce mnie sprowokować do takiego zachowania, jak było z tą byłą.
jak szczerze kocha to zmieni sie aby móc do ciebie wrócić
to o czym piszesz to nie milosc. Kochanie objawia sie np.w pewności że zawsze możesz liczyć na kogos. Poczytaj sobie tematy na forum tu są takie przypadki ale to 1% mezczyzn. Nie widze żeby twój chlopak cos takiego ci zapewniał. On tylko z tobą jest jak mu sie podoba. Nie ma woli rozwiązywania razem problemów. Naraża cie na nieprzyjemności. To co pisałam musi pokazać ze mu zależy. Jak dotąd tylko pokazał to co moderator wskazała.
Rozumiem Cię ze jesteś zakochana. Jużel nie jest waże jak było na początku tylko jak jest teraz. Skoro teraz tak cię traktuje to pomyśl jak będzie za jakiś czas.
Nie pacz na to, że miał trudo itd... okej tak było i szkoda... ale to nie zmienia faktów.
Usprawiedliwianie jego cznów nie zmieni go
Autorko, tak naprawdę w obecnej sytuacji fakt, że go bardzo kochasz, nie ma większego znaczenia.
Natomiast ogromne znaczenie ma to, że on Ciebie nie kocha.
Absolutnie nic w jego zachowaniu nie wskazuje na to, że mógłby darzyć Cię uczuciem.
On jest celowo podły i złośliwy w stosunku do Ciebie. On celowo i z rozmysłem Cię rani.
Czy tak postępuje osoba, która kocha ?
Podpowiem Ci - mężczyzna który kocha dba o kobietę, chroni ją, pomaga jej, opiekuje się nią, jest dla niej wyrozumiały, łagodny, cierpliwy, pomocny, bezinteresowny, darzy ją szacunkiem. To jest miłość. Tak się objawia.
Czy naprawdę chcesz znowu wybłagać jego powrót ?
Zmień sobie od razu może imię. Wycieraczka na drugie byłoby stosowne.
Zrozum, że zasługujesz na wszystko co najpiękniejsze i co najlepsze.
Zasługujesz na bycie z kimś, kto będzie Cię szczerze kochał.
Wiem, że nie. Wiem, że powinnam odpuścić. Olać temat. Wiem, że on będzie sam, a jak kogoś znadzie to na chwilkę. Może to ja mam problem? Dużo krzyczę w kłótniach, płaczę, sama nie wiem.
Autorko, tak naprawdę w obecnej sytuacji fakt, że go bardzo kochasz, nie ma większego znaczenia.
Natomiast ogromne znaczenie ma to, że on Ciebie nie kocha.
Absolutnie nic w jego zachowaniu nie wskazuje na to, że mógłby darzyć Cię uczuciem.On jest celowo podły i złośliwy w stosunku do Ciebie. On celowo i z rozmysłem Cię rani.
Czy tak postępuje osoba, która kocha ?
Podpowiem Ci - mężczyzna który kocha dba o kobietę, chroni ją, pomaga jej, opiekuje się nią, jest dla niej wyrozumiały, łagodny, cierpliwy, pomocny, bezinteresowny, darzy ją szacunkiem. To jest miłość. Tak się objawia.Czy naprawdę chcesz znowu wybłagać jego powrót ?
Zmień sobie od razu może imię. Wycieraczka na drugie byłoby stosowne.Zrozum, że zasługujesz na wszystko co najpiękniejsze i co najlepsze.
Zasługujesz na bycie z kimś, kto będzie Cię szczerze kochał.
on ma problem, ewentualnie wy obydwoje, ale nie ty jako jedyna! i jego wina jest o wiele wiele większa. Może swoje byłe traktował tak samo i one znalazły sily odejść.
A czemu płaczesz i krzyczysz ?
Bo jesteś niezrównoważoną histeryczką ?
Z tego co opisujesz wynika, że Wasz związek od początku pozbawiony był stabilizacji emocjonalnej i że kłótnie, konflikty i bezustanne rozstania i powroty pojawiły się dość wcześnie.
Takie doświadczenia są bardzo wyniszczające.
Z pewnością masz problem, jeśli pragniesz powrotu kogoś, kto naprawdę bardzo źle Cię traktuje i gotowa jesteś po raz kolejny prosić i błagać o to.
I to jest to. Jak ktoś powie prawdę. Spojrzy z boku. Kocham chyba wyobrażenie o nim.
Twój facet jest kompletnie niedojrzały do związku.
Młoda jesteś i ogarnięta, poznasz jeszcze kogoś przy kim będziesz się zastanawiać dlaczego straciłaś tyle czasu u boku takiego beznadziejnego typka.
Ja wiem, że każdy ma rację. Ja sama wiem, że powinnam odpuścić. Najbardziej walczę z tym żeby nie pisać. Dzisiaj się nie odezwałam. Pojechałam po swoje rzeczy, jak jego nie było. Posiedziałam chwilkę, wypiłam kawę z jego rodziną i powiedzieli, że on wróci, że się zmieni w końcu. Mieliśmy razem być na święta, powiedzieli, że bez dyskusji mam być, bo nie chcą żebym była sama i traktują mnie już jak rodzinę. Każdy mówi ochłoń, dajcie sobie czas on wróci. Z jednej strony bardzo tego chcę, chcę jego powrotu, przytulenia itp. Jak było okej między nami było idealnie, ale z drugiej strony rozum mówi, że znowu będzie dobrze chwilkę i znowu źle.
Abstrahując myślicie że faceci cierpią po rozstaniu? Że z reguły wracają po jakimś czasie?
Ja wiem, że każdy ma rację. Ja sama wiem, że powinnam odpuścić. Najbardziej walczę z tym żeby nie pisać. Dzisiaj się nie odezwałam. Pojechałam po swoje rzeczy, jak jego nie było. Posiedziałam chwilkę, wypiłam kawę z jego rodziną i powiedzieli, że on wróci, że się zmieni w końcu. Mieliśmy razem być na święta, powiedzieli, że bez dyskusji mam być, bo nie chcą żebym była sama i traktują mnie już jak rodzinę.
A jeśli on będzie na tych świętach z jakąś swoją nową dziewczyną ? Ucieszą Cię one w takim samym stopniu ?
Nie daj się wciągać w sytuacje, w których możesz czuć się niekomfortowo i skrępowana.
Nie ma żadnego powodu, aby spędzać święta z rodziną byłego chłopaka, w dodatku krótko po rozstaniu. Nie jesteś przecież chyba masochistką ?
Każdy mówi ochłoń, dajcie sobie czas on wróci. Z jednej strony bardzo tego chcę, chcę jego powrotu, przytulenia itp. Jak było okej między nami było idealnie, ale z drugiej strony rozum mówi, że znowu będzie dobrze chwilkę i znowu źle.
Taaaak, czekaj cierpliwie, aż łaskawy pan do Ciebie wróci.
Za nic sobie miej dotychczasowe kłótnie, użeranie się, ranienie siebie nawzajem.
Bądź cierpliwa, i miła i staraj się zasłużyć na nagrodę, jaką będzie jego powrót.
Abstrahując myślicie że faceci cierpią po rozstaniu? Że z reguły wracają po jakimś czasie?
Każda istota posiadająca jakieś uczucia cierpi po rozstaniu i odczuwa dyskomfort. Tak więc faceci również cierpią po rozstaniu - nie jest to tylko domeną kobiet.
Jednak nie istnieje uniwersalna reguła powrotów. Jedni wracają, inni nie wracają.
I o ile nie zaszła w nich samych jakaś istotna zmiana, to czas pokazuje że bardzo szybko po szczęśliwym, wytęsknionym powrocie związek wraca na poprzednie tory.
Gdyby między Wami było dobrze, to mielibyście równowagę emocjonalną, dzięki której Wasz związek miałby niezbędny do funkcjonowania balans.
Wszyscy się przecież kłócą i sprzeczają
Jednak Wy od samego początku żrecie się między sobą i bezustannie rozstajecie się i wracacie do siebie tylko po to, żeby znowu się rozstać nawet z głupich i błahych powodów.
Naprawdę chciałabyś, aby tak wyglądało całe Twoje życie ?
Wyobrażasz sobie w tym całym cyrku jeszcze np. jakieś Wasze ewentualne dzieci ?
Przecież takie życie to koszmar.
jeśli w relacji, która trwa od "prawie roku" dzieją się takie rzeczy, to co będzie później? dzisiaj to jest oparte na emocjach i podlane hormonami, więc powinno być cudownie, a nie jest. za 2 lata będzie walka, za 5 zgliszcza. uciekaj. szkoda czasu.