Hej,
Poznałam faceta 11 lat starszego ode mnie. Spotykamy się 4 miesiące. Początek super, dogadujemy się, mamy wspólne tematy, wspólne pasje, potrafimy ze sobą spędzać czas. Ja niestety mu nie ufam. Zostałam zraniona, boję się. Wiem, że utrzymuje kontakt ze swoją byłą dziewczyną, bo kiedyś przez przypadek to zobaczyłam. Potem sam mi to potwierdził. Kiedy zapytałam jak to jest i co to znaczy dla mnie to powiedział, że po prostu utrzymuje kontakt od zawsze (zerwali ze sobą 4 lata temu) i zapytał czy teraz ma się odciąć od wszystkich? No jasne, że nie, ale się obawiam, że mnie okłamie. Powiedział, że nie, że nie kłamię i nic takiego nie ma miejsca. Spotykamy się regularnie. Weekendy spędzamy razem, w tygodniu codziennie do mnie dzwoni. Wszystko było okej, ale ta informacja rozszarpała mi psychikę. Jestem zdołowana, boję się i nie wiem co robić. Nie zatruwam mu życia, nie gadam o tym, nie robię dzikich awantur, ale w środku usycham. Podobał mi się długi czas, ale nigdy tego jakoś nie okazywałam i gdy wreszcie jakoś udało się nam spotkać a potem znów bardzo się cieszyłam. Zaczynam go darzyć uczuciem,bardzo mi zależy na tej znajomości,ale nie wiem czy jemu też, czy nie chodzi tylko o to, że jestem młoda i w miarę zgrabna i zadbana. Z drugiej strony jego gesty mówią co innego. Jest zawsze dla mnir dostępny, zaprasza mnie w różne miejsca,do siebie, do kina, zawsze chcę za mnie płacić, chociaż ja nie zawsze się zgadzam i chcę się zrewanżować,bo uważam,że to fer. Dba o mnie,nie zaniedbuje, przytula i całuje. Ostatnio byliśmy też u jego znajomych. Nie wiem już sama co myśleć. Nie jestem jakiś bluszczem, nie narzucam się ,ale wiem,że jak to nie wypali to chyba peknie mi serce z żalu. Bo ja naprawdę go lubię i to bardzo i może nawet więcej, ale moja zazdrość i wyobrażenia mnie niszczą. Już staram się panować nad tym,ale to mnie opętało. O koleżanki też bywam zazdrosna tzn.jak już mówiłam nie robię dzikich awantur, ale psychicznie,w sobie jestem już zmęczona. Zmęczona tym wszystkim. Nie chcę go stracić... Ale nie wiem czy to wytrzymam, tą niepewność. I dodam tylko, że jego rodzina nic o mnie nie wie. Może to zależy od osoby,ale ja ze swoimi rodzicami mam dobry kontakt i zawsze im większość rzeczy, spraw i sytuacji opowiadam. On też raczej ma dobry kontakt i często odwiedza rodziców, ale gdy jest u mnie to nigdy nie mówi gdzie jest i z kim jakby się wstydził, ukrywał...sama nie wiem. Wkopałam się w bagno i nie wiem jak wyjść z tego. Mój mózg robi mi żarty.