Poznałam niedawno mężczyznę, który mieszka w innym mieście. Spotkaliśmy się w moim miejscu pracy. On współpracuje z firmą, w której ja pracuję. Bardzo mi się spodobał, ja jemu również, ale przy pierwszym spotkaniu ani ja ani on nie mieliśmy śmiałości, żeby do siebie zagadać. Minęło parę miesięcy i znów pojawił się w naszej firmie. Ucieszyłam się bardzo, on również nie krył radości. Zagadał do mnie pierwszy, powiedział, że myślał, że już tu nie pracuję i że pytał o mnie mojego kolegi z pracy. Wymieniliśmy się numerami telefonów i praktycznie od razu umówiliśmy się na spotkanie. Spotkaliśmy się na kawie w moim mieście, bo on akurat był przejazdem. Było bardzo miło i dosyć szybko umówiliśmy się na kolejne spotkanie. Razem było nam bardzo dobrze ze sobą, ale w kontaktach tel czułam, że nie do końca wszystko jest w porządku. Przy najbliższej okazji zapytałam go co jest grane. Okazało się, że on nie jest sam. Ma żonę i dzieci, ale jak twierdzi jest w separacji, nie mieszka z nimi. Ja się tego niestety domyślałam, bo nigdy do mnie nie dzwonił tylko pisał smsy. W tamtym momencie nawet nie byłam zła ani zaskoczona tym co mi powiedział. W pewnym sensie odzyskałam wtedy spokój, bo wszystkie moje przypuszczenia okazały się słuszne, a najgorsza była niepewność. Od tamtej pory dosyć mocno się zdystansowałam. Dalej mamy kontakt, ale dosyć ograniczony. Ja nie jestem do końca pewna jego uczuć do mnie i boję się, że w pewnym momencie mnie zostawi. Dlatego też pierwsza nie inicjuję kontaktu. On natomiast mimo, że rzadziej się odzywa zaczął mnie dopytywać dlaczego do niego nie piszę. Odpowiedziałam mu więc, że nie czuję się na tyle dla niego ważna, żebym mu miała sobą zaprzątać głowę. Wiem, że ma ważniejsze sprawy ( miałam tu na myśli rodzinę, jego dzieci, bo przecież nawet jeśli faktycznie jest w separacji to one powinny być dla niego ważniejsze). On stwierdził, że przecież odpisuje jak tylko może. Ale co to właściwie znaczy? Dalej mam wątpliwości co do jego statusu związku...
Z jednej strony mi na nim zależy, bo było między nami na prawdę bardzo dobrze. Z drugiej strony nie do końca mu wierzę.
Co myślicie o takiej relacji? Czy uważacie, że on chce po prostu się mną zabawić czy może faktycznie szuka miłości, bo mu nie wyszło z tamtą kobietą?
Chciałabym to wiedzieć. W dniu, w którym przyznał się do tego, że ma rodzinę powiedział mi, że jak będzie na to czas to opowie mi więcej o swoim życiu. Czekam na ten dzień, ale na razie chyba się nie zapowiada, że nastąpi to szybko....
Czy uważacie, że on chce po prostu się mną zabawić czy może faktycznie szuka miłości, bo mu nie wyszło z tamtą kobietą?
Niestety żadne z nas nie ma kryształowej kuli.
Może się chce tylko zabawić a może mu z żoną nie wyszło i szuka nowej miłości.
Tylko on może ci odpowiedzieć.
Jak ci zależy to umów się na spotkanie, powiedz, że nie czujesz się pewnie i chciałabyś wiedzieć na czym stoisz. Dowiesz się jak sprawy się mają u niego i podejmiesz decyzję.
Poznałam niedawno mężczyznę, który mieszka w innym mieście. Spotkaliśmy się w moim miejscu pracy. On współpracuje z firmą, w której ja pracuję. Bardzo mi się spodobał, ja jemu również, ale przy pierwszym spotkaniu ani ja ani on nie mieliśmy śmiałości, żeby do siebie zagadać. Minęło parę miesięcy i znów pojawił się w naszej firmie. Ucieszyłam się bardzo, on również nie krył radości. Zagadał do mnie pierwszy, powiedział, że myślał, że już tu nie pracuję i że pytał o mnie mojego kolegi z pracy. Wymieniliśmy się numerami telefonów i praktycznie od razu umówiliśmy się na spotkanie. Spotkaliśmy się na kawie w moim mieście, bo on akurat był przejazdem. Było bardzo miło i dosyć szybko umówiliśmy się na kolejne spotkanie. Razem było nam bardzo dobrze ze sobą, ale w kontaktach tel czułam, że nie do końca wszystko jest w porządku. Przy najbliższej okazji zapytałam go co jest grane. Okazało się, że on nie jest sam. Ma żonę i dzieci, ale jak twierdzi jest w separacji, nie mieszka z nimi. Ja się tego niestety domyślałam, bo nigdy do mnie nie dzwonił tylko pisał smsy.
Nie przyszło Ci do głowy, że jeśli jest w separacji z żoną i mieszka sam - to przecież nic go nie ogranicza w kontaktach z Tobą, a mimo tego pisze wyłącznie smsy ?
Na moje oko, to jego żona nic o tej ich separacji nie wie, a on pisze do Ciebie czasami ukradkiem z (za przeproszeniem) toalety, albo kiedy wychodzi na spacer z psem.
W tamtym momencie nawet nie byłam zła ani zaskoczona tym co mi powiedział. W pewnym sensie odzyskałam wtedy spokój, bo wszystkie moje przypuszczenia okazały się słuszne, a najgorsza była niepewność. Od tamtej pory dosyć mocno się zdystansowałam. Dalej mamy kontakt, ale dosyć ograniczony. Ja nie jestem do końca pewna jego uczuć do mnie i boję się, że w pewnym momencie mnie zostawi. Dlatego też pierwsza nie inicjuję kontaktu. On natomiast mimo, że rzadziej się odzywa zaczął mnie dopytywać dlaczego do niego nie piszę. Odpowiedziałam mu więc, że nie czuję się na tyle dla niego ważna, żebym mu miała sobą zaprzątać głowę. Wiem, że ma ważniejsze sprawy ( miałam tu na myśli rodzinę, jego dzieci, bo przecież nawet jeśli faktycznie jest w separacji to one powinny być dla niego ważniejsze). On stwierdził, że przecież odpisuje jak tylko może. Ale co to właściwie znaczy? Dalej mam wątpliwości co do jego statusu związku...
I słusznie. Przecież fakty mówią same za siebie w tej sytuacji.
Nie odpisuje Ci, bo nie może. Nie chce przecież, żeby go żona na tym przyłapała.
Z jednej strony mi na nim zależy, bo było między nami na prawdę bardzo dobrze. Z drugiej strony nie do końca mu wierzę.
Co konkretnie masz na myśli pisząc, że było między Wami naprawdę dobrze ? To brzmi tak, jakbyście byli parą od jakiegoś czasu, tymczasem z tego co napisałaś wcześniej wynika, że macie za sobą raptem dwa spotkania i sporadyczny kontakt przez smsy.
Co myślicie o takiej relacji? Czy uważacie, że on chce po prostu się mną zabawić czy może faktycznie szuka miłości, bo mu nie wyszło z tamtą kobietą?
Chciałabym to wiedzieć. W dniu, w którym przyznał się do tego, że ma rodzinę powiedział mi, że jak będzie na to czas to opowie mi więcej o swoim życiu. Czekam na ten dzień, ale na razie chyba się nie zapowiada, że nastąpi to szybko....
Osobiście uważam, że nie powinno się wchodzić w związki z żonatymi/zajętymi mężczyznami.
Tak naprawdę relacja jest pomiędzy nim, a jego żoną, a pomiędzy Wami jest flirt, czy też romans.
Przepraszam, ale Twoim zdaniem - jaką możesz mieć relację w związku z żonatym facetem ?
Jeśli nie wyszłoby mu z tamtą kobietą, jak określasz jego żonę, to już dawno byłby przecież po rozwodzie i jako wolny człowiek mógłby bez większego skrępowania zarządzać swoim czasem i swoim telefonem.
Tymczasem on wyraźnie musi się kryć z kontaktami z Tobą.
Nie uważasz tego za dziwne ? Nie zastanawia Cię to ?
Prawda jest taka, że jeżeli mężczyźnie zależy na kontakcie z jakąś kobietą, jeżeli faktycznie chce jej coś opowiedzieć, objaśnić - to to po prostu robi, a nie zasłania się brakiem czasu.
Moim zdaniem on chce trzymać Cię w emocjonalnym odwodzie, tak żeby mieć czasoumilacz podczas wizyt w mieście, w którym mieszkasz.
mika_ napisał/a:Czy uważacie, że on chce po prostu się mną zabawić czy może faktycznie szuka miłości, bo mu nie wyszło z tamtą kobietą?
Niestety żadne z nas nie ma kryształowej kuli.
Może się chce tylko zabawić a może mu z żoną nie wyszło i szuka nowej miłości.
Tylko on może ci odpowiedzieć.
Jak ci zależy to umów się na spotkanie, powiedz, że nie czujesz się pewnie i chciałabyś wiedzieć na czym stoisz. Dowiesz się jak sprawy się mają u niego i podejmiesz decyzję.
tak właśnie chcę zrobić, bo szczerze męczy mnie to już dosyć długo
Albo zacznij badać mocniej teren - zapros go na miasto, jakas impreze itd. albo skoncz te znajomosc i tyle.
mika_ napisał/a:Poznałam niedawno mężczyznę, który mieszka w innym mieście. Spotkaliśmy się w moim miejscu pracy. On współpracuje z firmą, w której ja pracuję. Bardzo mi się spodobał, ja jemu również, ale przy pierwszym spotkaniu ani ja ani on nie mieliśmy śmiałości, żeby do siebie zagadać. Minęło parę miesięcy i znów pojawił się w naszej firmie. Ucieszyłam się bardzo, on również nie krył radości. Zagadał do mnie pierwszy, powiedział, że myślał, że już tu nie pracuję i że pytał o mnie mojego kolegi z pracy. Wymieniliśmy się numerami telefonów i praktycznie od razu umówiliśmy się na spotkanie. Spotkaliśmy się na kawie w moim mieście, bo on akurat był przejazdem. Było bardzo miło i dosyć szybko umówiliśmy się na kolejne spotkanie. Razem było nam bardzo dobrze ze sobą, ale w kontaktach tel czułam, że nie do końca wszystko jest w porządku. Przy najbliższej okazji zapytałam go co jest grane. Okazało się, że on nie jest sam. Ma żonę i dzieci, ale jak twierdzi jest w separacji, nie mieszka z nimi. Ja się tego niestety domyślałam, bo nigdy do mnie nie dzwonił tylko pisał smsy.
Nie przyszło Ci do głowy, że jeśli jest w separacji z żoną i mieszka sam - to przecież nic go nie ogranicza w kontaktach z Tobą, a mimo tego pisze wyłącznie smsy ?
Na moje oko, to jego żona nic o tej ich separacji nie wie, a on pisze do Ciebie czasami ukradkiem z (za przeproszeniem) toalety, albo kiedy wychodzi na spacer z psem.mika_ napisał/a:W tamtym momencie nawet nie byłam zła ani zaskoczona tym co mi powiedział. W pewnym sensie odzyskałam wtedy spokój, bo wszystkie moje przypuszczenia okazały się słuszne, a najgorsza była niepewność. Od tamtej pory dosyć mocno się zdystansowałam. Dalej mamy kontakt, ale dosyć ograniczony. Ja nie jestem do końca pewna jego uczuć do mnie i boję się, że w pewnym momencie mnie zostawi. Dlatego też pierwsza nie inicjuję kontaktu. On natomiast mimo, że rzadziej się odzywa zaczął mnie dopytywać dlaczego do niego nie piszę. Odpowiedziałam mu więc, że nie czuję się na tyle dla niego ważna, żebym mu miała sobą zaprzątać głowę. Wiem, że ma ważniejsze sprawy ( miałam tu na myśli rodzinę, jego dzieci, bo przecież nawet jeśli faktycznie jest w separacji to one powinny być dla niego ważniejsze). On stwierdził, że przecież odpisuje jak tylko może. Ale co to właściwie znaczy? Dalej mam wątpliwości co do jego statusu związku...
I słusznie. Przecież fakty mówią same za siebie w tej sytuacji.
Nie odpisuje Ci, bo nie może. Nie chce przecież, żeby go żona na tym przyłapała.mika_ napisał/a:Z jednej strony mi na nim zależy, bo było między nami na prawdę bardzo dobrze. Z drugiej strony nie do końca mu wierzę.
Co konkretnie masz na myśli pisząc, że było między Wami naprawdę dobrze ? To brzmi tak, jakbyście byli parą od jakiegoś czasu, tymczasem z tego co napisałaś wcześniej wynika, że macie za sobą raptem dwa spotkania i sporadyczny kontakt przez smsy.
mika_ napisał/a:Co myślicie o takiej relacji? Czy uważacie, że on chce po prostu się mną zabawić czy może faktycznie szuka miłości, bo mu nie wyszło z tamtą kobietą?
Chciałabym to wiedzieć. W dniu, w którym przyznał się do tego, że ma rodzinę powiedział mi, że jak będzie na to czas to opowie mi więcej o swoim życiu. Czekam na ten dzień, ale na razie chyba się nie zapowiada, że nastąpi to szybko....Osobiście uważam, że nie powinno się wchodzić w związki z żonatymi/zajętymi mężczyznami.
Tak naprawdę relacja jest pomiędzy nim, a jego żoną, a pomiędzy Wami jest flirt, czy też romans.
Przepraszam, ale Twoim zdaniem - jaką możesz mieć relację w związku z żonatym facetem ?
Jeśli nie wyszłoby mu z tamtą kobietą, jak określasz jego żonę, to już dawno byłby przecież po rozwodzie i jako wolny człowiek mógłby bez większego skrępowania zarządzać swoim czasem i swoim telefonem.
Tymczasem on wyraźnie musi się kryć z kontaktami z Tobą.
Nie uważasz tego za dziwne ? Nie zastanawia Cię to ?Prawda jest taka, że jeżeli mężczyźnie zależy na kontakcie z jakąś kobietą, jeżeli faktycznie chce jej coś opowiedzieć, objaśnić - to to po prostu robi, a nie zasłania się brakiem czasu.
Moim zdaniem on chce trzymać Cię w emocjonalnym odwodzie, tak żeby mieć czasoumilacz podczas wizyt w mieście, w którym mieszkasz.
tych spotkań było więcej, przedstawiłam tylko zarys całej sytuacji, żeby się nie rozpisywać i nie podawać zbyt wielu szczegółów. dziękuję za Twoje uwagi. myślę podobnie i dlatego chcę przy najbliżej okazji z nim szczerze o tym porozmawiać. też uważam, że najpierw powinien zakończyć poprzedni związek a nie wplątywać mnie w tak trudną sytuację, gdy tak na prawdę nie powinien zaczynać jakiejkolwiek relacji z inną kobietą. sam mi powiedział, że nie chce zostawiać dzieci i to jest niby powód dla, którego jeszcze się nie rozwiódł. tylko tutaj właśnie powstaje pytanie. dlaczego pisze tylko smsy skoro jest w separacji?
ostatnio to właściwie ja ograniczyłam z nim kontakt, bo mu zwyczajnie już nie ufam. czasem mi go brakuje, ale mam z tyłu głowy te wszystkie niedomówienia i to powoduje, że nie chcę inicjiwać z nim kontaktu. On cały czas próbuje podtrzymywać kontakt tylko jakie są jego intencje tego nie wiem. I dlatego postaniwiłam z nim poważnie pogadać w cztery oczy. Dzięki jeszcze raz za rady
separacja, dobre sobie