Rok temu myslalam, ze spotkalam cudownego chlopaka, facet idealny, czesto bylam u niego w domu, otwarcie mowilismy o naszym zwiazku miedzy wspolnymi znajomymi. Tak bylo 3mce.
Pewnego dnia odkrylam ze ma zone i dzieci za granica, przyznal sie. Moja pierwsza reakcja bylo obrzydzenie do niego, to jednak szybko minelo, bo bylam zakochana. Chcial ode mnie tylko seksu jak sie okazalo. Wrocila jego zona, on proponowal zeby dalej spotykac sie na seks, ja nie odmowilam, dwoil sie i troil jednak nie potrafil oszukac b.kontrolujacej zony i do niczego nie doszlo.
Przenioslam sie na drugi koniec europy 2mce pozniej. Nie bylo szans zeby mogl mnie odwiedzic. Nie napisal ani razu, nie zapytal co u mnie, nie chcial nawet jakis glupich nagich zdjec. Mi nie pozwalala moja duma na napisanie pierwszej, no i wiedzialam ze aktualnie 0 szans na spotkanie.
Teraz mija 1,5 roku od ostatniego naszego spotkania, a ja prawie codziennie o nim mysle i tez zawsze kiedy robie sobie dobrze.
Dzis pojawila sie szansa ze moge sie przeniesc do jego miasta, napisalam odrazu do wspolnych znajomych czy on jeszcze tam jest. Okazalo sie ze wyjechal 2tyg temu. Ponad rok zylam nadzieja, ze jeszcze go zobacze. mial jeszcze tam byc conajmniej rok. Wymyslalam scenariusze jak bedziemy sie kochali, jak przechytrzymy zone, jak sie bede zachowywala jak znowu bedzie sie przystawial i co mu powiem, jakie postawie warunki. Po prostu ukladalam sobie jakas iluzje szczescia wiedzac, ze obok jest rodzina, ktora jest dla niego wszystkim.
Nie wiem co teraz robic. Nie wiem gdzie jest, moze jest tysiac km ode mnie, ale mam ochote napisac do niego nagle po 1,5 roku i spotkac sie z nim, kochac chociaz te 40min. Wiem, ze to glupie i dalej zyje w tej iluzji. Wiem jednak ze gdybym sie znalazla w jego miescie mialabym jakis procent szans na seks.
Doradzcie prosze, czy napisac do niego i miec sadysfakcje, ze cos sie zrobilo i dac sobie powod zeby go olac, jak mnie zignoruje?
Czy jak przestac o nim myslec? Jak sobie go obrzydzic?
Bylabym wdzieczna za jakies artykuly psychologow o byciu ta druga i co robic w takiej sytuacji.
Myslalam nad wizyta u psychologa, ale u mnie to jednak potrzeba calej psychoterapi. Podejrzewam tez ze cierpie w niewielkim stopniu na syndrom braku milosci matczynej (autentycznej), dlatego nie przezywam faktycznie jakiegos rozpadu krotkiego zwiazku, tylko wlasnie przetrwiam emocje , odrzucenie z dziecinstwa.