Witam, jestem 20 letnim facetem i przychodzę z nietypowym problemem. Jestem już w związku 6 miesięcy. Przez 3 pierwsze miesiące inicjowałem zbliżenia oralne dla mojej partnerki bo nie była ona gotowa na seks i również nie była gotowa aby dotknąć moich genitaliów także ani razu w tamtym czasie nie doznałem przyjemności. Po 3 miesiącach przyszedł seks ale jakby nie jest to częste z tego powodu iż ona boi się czasami seksu bo nie chce zajść w ciążę. Oczywiście się zabezpieczamy ale to trudny temat który nie ma związku z moim problemem.
W końcu odważyła się i pomogła mi ręką przy masturbacji. Przez kolejne 3 miesiące wszystko ja inicjowałem i ją zaspakajałem a bardzo rzadko to ona mnie zaspokajała. I teraz pytanie. Czy to jest tak trudne do pomyślenia przez kobietę, że facet przeżywa frustrację gdy się go nie zaspokaja? Widzę, że jest podniecona to działam dalej, sprawiam jej orgazm minetką i później tylko leży i rozmawiamy. Nie pomyśli, że ja też tego potrzebuję? Problem jest dla mnie absurdalny bo mi nigdy nie przeszło przez myśl aby zostawić jej podniecenie na pastwę losu.
Tak samo ona nie umie się odblokować do oralu dla mnie. Udało się jej to dwa razy dwa miesiące temu ale to było bardzo krótko. Co też mnie razi bo przed naszym związkiem była w relacji z jakimś facetem któremu zrobiła 2 razy loda bez żadnych ceregieli chociaż zapewnia że bardzo tego żałuje. Ale to niszczy jakoś moje ego bo dla mnie nie potrafi tego zrobić chociaż twierdzi, że mnie kocha. Jak o tym rozmawiać? I jak mogę jakoś uporać się z tymi problemami?
Przepraszam, że chaotycznie ale sam już cierpię z tego powodu...
Pozdrawiam