Witajcie,
To mój pierwszy post - już nie wiem gdzie mam szukać pomocy a parter nie zgadza się na terapię dla par...
Jesteśmy ze sobą prawie 5lat, od 3lat mieszkamy razem. Mamy wspólne pasje, cele i pomysł na życie - bardzo dobrze się dogadujemy i lubimy siebie, uwielbiamy razem spędzać czas, słowem to jest osobą, z którą chce spędzić resztę życia i jestem tego od kilku miesięcy w 100% pewna. Od kilku miesięcy ponieważ po roku wspólnego mieszkania mój partner popadł w pracoholizm. Pracował na dwa etaty, do tego bronił magisterkę i przygotowywał się do dwóch bardzo wymagających certyfikatów, trwało to około roku. W tym czasie bardzo się od siebie oddaliliśmy, praktycznie mijaliśmy się jak współlokatorzy i niewiele nas łączyło, w ogóle ze sobą nie rozmawialiśmy, kochaliśmy się rzadko. Walczyłam o niego praktycznie do końca (pozdawał egzaminy) ale mimo zapewnień, że teraz już będziemy dla siebie najważniejsi niewiele się zmieniło. W listopadzie 2017 byłam już pewna, że kończę ten związek i zaczęłam szukać mieszkania, wiedziałam że zrobiłam co mogłam i nie potrafię dłużej walczyć samotnie o nas. Święta Bożego Narodzenia spędziłam w rodzinnej miejscowości, spotkałam się z mężczyzną, którego znałam jako dziecko a potem straciliśmy kontakt na 20lat. Na pierwszym spotkaniu doszło między nami do zbliżenia. Mimo, że oficjalnie wciąż byłam w związku - tak, zdradziłam. Po powrocie z rodzinnej miejscowości praktycznie po kilku dniach wyprowadziłam się i zakończyłam związek.
Mieszkałam sama przez prawie trzy miesiące, w tym czasie kontynuowałam znajomość z kolegą z dzieciństwa - ustaliśmy, że spotykamy się bez zobowiązań (nie jest to typ osoby, z która chciałabym cokolwiek więcej)- zainteresowanie, rozmowy, zabawa, seks - tak to wyglądało. Mimo wszystko dzięki tej znajomości wzrosła moja pewność siebie i samoocena - po roku bycia duchem dla mężczyzny, z którym mieszkasz nagle okazuje się, że ktoś może docenić to kim jestem.
Pod koniec stycznia mój były wtedy parter zaczął o mnie walczyć. Z początku nie ufna, bałam się, że tak naprawdę nic się nie zmieniło w jego zachowaniu wciąż kontynuowałam obie znajomości: pozwalałam byłemu o siebie zabiegać i robić mu "nadzieję" a jednocześnie wciąż spotykałam się z kolegą. W marcu podjęłam decyzję, że daje nam kolejną szansę, wróciliśmy do siebie.
Mój partner dowiedział się o wszystkim czytając moje wiadomości... odzyskał i skopiował dane z mojego telefonu by sprawdzić wszystko... mamy za sobą mnóstwo bardzo bolesnych rozmów i awantur ale wciąż walczymy. Są miesiące kiedy jest dobrze jak nigdy - on faktycznie się zmienił, doceniamy teraz każdą chwilę razem, oboje staramy się o siebie. Każde z nas próbuje naprawiać w sobie to co wtedy doprowadziło do rozstania, ale...
Temat tej zdrady i znajomości wciąż w nim siedzi, powraca w najmniej oczekiwanych momentach i nie pozwala pójść do przodu. Bardzo dużo wypytywał mnie o szczegóły tych spotkań, o seks jakby chciał sobie to wszystko wyobrażać co dla mnie jest niezrozumiałe. Od jakiegoś czasu mój partner uważa, że jedynym co pomoże mu zakończyć tą historie jest spotkanie w trójkę z tym kolegą. Na moje pytania co chce tym osiągnąć i o czym chce z nim rozmawiać nie potrafi odpowiedzieć... dla mnie to jest totalnie chore, uważam, że własne brudy pierze się w domu a jedyną osobą, którą powinien oskarżać jestem ja.
Kochamy się, chcemy być ze sobą ale on nie potrafi mi wybaczyć i zapomnieć na dłużej niż kilka miesięcy - czy to ma w ogóle sens? Czy zgodzić się na spotkanie? (o ile w ogóle kolega się zgodzi brać udział w tym dramacie)
Proszę o Waszą opinię.
Spotkanie w trójkę jest według mnie absolutnie bez sensu i nic dobrego z tego wyniknąć nie może.
Według mnie musicie z partnerem ustalić raz na zawsze - zostawiacie to w tyle I idziecie dalej albo się rozstajecie.
Nie da się żyć w związku gdzie raz jest ok, jesteście pogodzeni a za tydzień wraca przeszłość i są kłótnie. Trzeba się na coś zdecydować.
Kolega był tylko narzędziem, porządki musisz zrobić sama.
Zastanów się, czy na pewno chcesz być z kimś, kogo zdradzałaś. Jaką masz pewność, że za jakiś czas, znów coś pochłonie cały jego czas i uwagę, a Ty zostaniesz odstawiona na bok, nie będziesz szukać pewności siebie i zainteresowania u innego faceta?
Tak jak napisała Jjbp, nie da się żyć w związku, gdzie co rusz jest poruszany wątek zdrady. To jest jego ból i cierpienie, do których ma całkowite prawo, ale wałkowanie tego miesiącami, latami jest samobójstwem.
Któreś z Was musi podjąć decyzję co dalej.
4 2018-11-06 12:54:18 Ostatnio edytowany przez DoswiadczonyDaro (2018-11-06 13:00:02)
To są chore jazdy kogoś kto sobie nie umie poradzić z sytuacją. Nie chcę tu się odnosić to tego, czy musi czy nie ale sam wasz powrót do siebie powinien oznaczać przerobienie tego co doprowadziło wcześniej do rozstania. Pojawił się jednak temat zastępczy, który przesłonił wszystko. Przesłonił stare rzeczy dokładając jednocześnie siebie (w sensie kolejnego problemu poza tymi wcześniejszymi w sensie elementów wspólnego życia). Jak więc zamierzasz rozwikłać ten węzeł gordyjski? Bo problem zrobił się naprawdę duży, skoro dopuszczasz możliwość spotkania, co świadczy o tym, że tracisz po prostu rozsądek, tracisz zdolność trzeźwego myślenia. A tamten facet nie odbił cię chłopakowi i co miałby mu powiedzieć? Jaka byłaś w łóżku? Nie umiesz sama wyciągnąć wniosków z tej sytuacji? To co robiłaś w tym okresie może nie wygląda faktycznie fajnie z perspektywy waszego obecnego związku i twojego chłopaka ale to temat zamknięty. Chłopak chce się bawić w psychologa? To niech idzie na studia psychologiczne ale najpierw niech ochłonie i dopiero wtedy możecie coś razem budować.
Kolega był tylko narzędziem, porządki musisz zrobić sama.
W tym tkwi sedno. Wcześniejsze życie (nie tylko z chłopakiem) nie zbudowało twojego poczucia wartości i dalej łatwo jest je zaburzyć. Zastanów się na czym chcesz budować?
Pomysł ze spotkaniem w trójkę jest głupi jak tapeta w motylki Kompletnie bez sensu. Pomysłodawca chce temu drugiemu dać po mordzie ? O czym mieliby w ogóle rozmawiać i co sobie wyjaśniać ? Ten Twój koleś zaczyna niebezpiecznie fiksować. To chyba taki typ, który tylko lubi "gonić króliczka", ale jak już go ma to "króliczek" staje się nudny. Dla Twojego własnego zdrowia psychicznego zalecałbym całkowicie "nowe otwarcie" z kimś całkiem innym. Tamten związek już jest zatruty i nic tego nie zmieni.
Po co on się chce spotykać z tym kochankiem? Na mordobicie o cnotę autorki tematu?
Dziwny ten Twój partner, zamiast się Ciebie pozbyć z życia raz na zawsze, to jakieś szopki chce odstawiać. Dzieci nie macie, dobytku wspólnego chyba też nie, a przynajmniej nie wspomniałaś o takowym... nic tylko odwrócić się na pięcie i spalić wszystkie mosty.
Dziwny ten Twój partner, zamiast się Ciebie pozbyć z życia raz na zawsze, to jakieś szopki chce odstawiać. Dzieci nie macie, dobytku wspólnego chyba też nie, a przynajmniej nie wspomniałaś o takowym... nic tylko odwrócić się na pięcie i spalić wszystkie mosty.
Takich mężusiów, co tyrają na wszystko, a ich żonki śmieją się z nich za ich plecami, jest całkiem sporo. Autorka napisała starał się, no to łaskawie wyraziła chęć na związek. Takiemu nic nie wytłumaczysz. Wbił sobie do głowy, że to oczywiście żadna wina Autorki co się działo, więc musi rozliczyć się z jedynym złym. Są tacy, że można im zdjęcia żonek dawać jak seksują się za ich plecami, a oni i tak nie uwierzą, albo stwierdzą, że żonka została uwiedziona albo zmuszona.
Tooooooooooooooooooootalna załamka cherrylips! Masakra...
Ale nie zgadniesz z czym... no way... Zgaduj gdzie jest zonk?
dowiedział się o wszystkim czytając moje wiadomości... odzyskał i skopiował dane z mojego telefonu by sprawdzić wszystko... mamy za sobą mnóstwo bardzo bolesnych rozmów i awantur ale wciąż walczymy.
Walczymy? Jakie dno, jakie dno... Twój mega haker odzyskał dane z telefonu? I teraz się pławicie w tej boskiej prawdzie o twoim drugim chłopaku? Jesteś masochistką emocjonalną co?
.. on faktycznie się zmienił, doceniamy teraz każdą chwilę razem, oboje staramy się o siebie. Każde z nas próbuje naprawiać w sobie to co wtedy doprowadziło do rozstania, ale...
Ojej... prawie urocze. Nie kupuję tego szitu.
Temat tej zdrady i znajomości wciąż w nim siedzi, powraca w najmniej oczekiwanych momentach i nie pozwala pójść do przodu.
Twój luby to jest małe dziecko. Maturka, certyfikaty, metroman, korporacja. Jeszcze jeden mebel by się przydał -- dziewczyna wierna i pokorna jak piesek.
Bardzo dużo wypytywał mnie o szczegóły tych spotkań, o seks jakby chciał sobie to wszystko wyobrażać co dla mnie jest niezrozumiałe.
Dla mnie jest zrozumiałe. To ten typ właśnie. Zamęczy Cię na śmierć.
Od jakiegoś czasu mój partner uważa, że jedynym co pomoże mu zakończyć tą historie jest spotkanie w trójkę z tym kolegą.
Buaaahahaha! Jaaasne. Cudowne leczenie... najpierw szpiegostwo telefonu, potem masochizm w rozmowach, a jak emocje opadną, to spotkanie w trójkę.
Hmm... a jak emocje opadną, to seks w trójkę, czy srebrna kula w łeb twojemu kochankowi?
Na moje pytania co chce tym osiągnąć i o czym chce z nim rozmawiać nie potrafi odpowiedzieć...
Jak potrafię odpowiedizeć... Chodzi o emocje... Przeżywanie tego, amplituda radości i złości. Jesteście na sado-masochistycznej fali emocjonalnej. Ktoś się już ciął nożem? Była krew? Łzy? Znasz to:
Wszystkie symptomy jak z podręcznika: przyspieszony puls, hiperwentylacja, niezdolność do odejścia, po tym jak opadała czerwona mgiełka pożądania, niesamowity haj przed i totalny, miażdżący dół po wszystkim, beznadziejne próby wymazania wstydu, nawet na kilka minut
Kochamy się, chcemy być ze sobą ale on nie potrafi mi wybaczyć i zapomnieć na dłużej niż kilka miesięcy - czy to ma w ogóle sens?
Boooskie... chodować emocje przez pół roku, aby potem wybuchnąć jak wulkan. Takie to podniecające... dżizas.
Czy zgodzić się na spotkanie? (o ile w ogóle kolega się zgodzi brać udział w tym dramacie)
Proszę o Waszą opinię.
Jeśli nie uważasz się za uzależnioną od uderzeń adrenaliny, to spakuj się i uciekaj. Jak tego nie zrobisz, to miło byłoby jakbyś do nas napisała pozdrowienia za parę lat... oby nie z psychiatryka lub trumny.
Gość, który przegrzebałby mi telefon, żeby odzyskać i przekopiować z niego moje prywatne wiadomości zostałby natychmiastowo wykopany z mojego życia.
Gość, który przegrzebałby mi telefon, żeby odzyskać i przekopiować z niego moje prywatne wiadomości zostałby natychmiastowo wykopany z mojego życia.
Tak samo jak pani która zakończyła i rozpoczeła związek zdradą, więc jes 1:1
Moim zdaniem nie masz się co obwiniać. Zdradziłaś faceta z jego winy - to on o ciebie nie dbał, nie zabiegał kiedy ty tego potrzebowałaś. Rozleniwił się w związku i zachowywał, jakby wszystko mu było obojętne. W tej sytuacji nie uważam, aby zdrada była czymś złym - sam sobie na to zapracował.
Potem nie byliście razem, więc mogłabyś w tej przerwie poznać nawet 1000 facetów i nic mu do tego.
Twój facet powinien sam sie uporać ze zdradą. Zaprosi tego gościa i w 99% nie wytrzyma tego psychicznie i albo się pobiją, albo twój facet coś sobie zrobi. Ale to jego problem - to on doprowadził do twojej zdrady.
Niestety w tym wypadku nie możesz mu pomóc, możecie jedynie pójść na jakąś terapie dla para albo do psychologa. Nie staraj się na siłe odbudować jego zaufania bo cokolwiek nie zrobisz jego psychika zrobi swoje i postąpi po swojemu
Niepokojące jest to, że facet grzebie ci w telefonie i robi kopie twoich prywatnych danych. Ja nie byłabym w stanie tego zaakceptować.
Moim zdaniem nie masz się co obwiniać. Zdradziłaś faceta z jego winy.
Spryciara
Moim zdaniem nie masz się co obwiniać. Zdradziłaś faceta z jego winy - to on o ciebie nie dbał, nie zabiegał kiedy ty tego potrzebowałaś. Rozleniwił się w związku i zachowywał, jakby wszystko mu było obojętne. W tej sytuacji nie uważam, aby zdrada była czymś złym - sam sobie na to zapracował.
Potem nie byliście razem, więc mogłabyś w tej przerwie poznać nawet 1000 facetów i nic mu do tego.
Twój facet powinien sam sie uporać ze zdradą. Zaprosi tego gościa i w 99% nie wytrzyma tego psychicznie i albo się pobiją, albo twój facet coś sobie zrobi. Ale to jego problem - to on doprowadził do twojej zdrady.
Niestety w tym wypadku nie możesz mu pomóc, możecie jedynie pójść na jakąś terapie dla para albo do psychologa. Nie staraj się na siłe odbudować jego zaufania bo cokolwiek nie zrobisz jego psychika zrobi swoje i postąpi po swojemuNiepokojące jest to, że facet grzebie ci w telefonie i robi kopie twoich prywatnych danych. Ja nie byłabym w stanie tego zaakceptować.
Ciekawe jak się poczujesz kiedy facet Cię zdradzi i powie że z Twojej winy... Łykniesz to jak pelikan?
15 2018-11-08 09:43:24 Ostatnio edytowany przez Airuf (2018-11-08 09:44:05)
Moim zdaniem nie masz się co obwiniać. Zdradziłaś faceta z jego winy - to on o ciebie nie dbał, nie zabiegał kiedy ty tego potrzebowałaś. Rozleniwił się w związku i zachowywał, jakby wszystko mu było obojętne. W tej sytuacji nie uważam, aby zdrada była czymś złym - sam sobie...
Oo, fajne. To ja proszę o listę rzeczy, które pozwolą mi zdradzić z winy partnerki. Jak się rozleniwi w związku to po jakim czasie można?
PS. Zdrada z definicji jest czymś złym
NIezbyt rozumiem autorkę... No, cóż, kobieta.
Ale od początku.
Była go pewna, na 100 %. To, że facet się rozwijał, pracował, uczył się, słowem - dbał o ich przyszłość... jej przeszkadzało. Zawiało nudą, bo chciała uwagi na 100%.
Potem zrywa z pierwszym, pojawia się drugi. Na pierwszym spotkaniu poszła z nim do łóżka. I odkrycie, że wzrosła jej samoocena, bo... z nowym łączy ją tylko zainteresowanie, zabawa, rozmowy, sex bez zobowiązań. Jak to niewiele trzeba...by podnieść samoocenę. To, że nowemu chodziło tylko o sex, wykorzystał jej położenie... jest ok. To, że ex jakoś myślał dalej... było nudne.
Ex chce wrócić, ale dowiaduje się, że był inny... Chce konfrontacji. W końcu zdradziła go, gdy byli jeszcze razem... Dominika pisze, że to była wina exa, bo ją olewał. Dziwne.
Dziwne jest ten... spaghetti incident.