Cześć,
jestem ze swoją dziewczyną 1.5 roku. Ja mam 27 lat, ona 25. Mam problem, który jest ze mną od dłuższego czasu, a jest nim inicjatywa w związku. Nie mieszkamy razem, widujemy się najczęściej 1, 2 razy w tygodniu (kiedy nie dzieje się nic szczególnego, typu wspólny wyjazd itp). Podczas spotkań jest zawsze super i tutaj się bardzo dobrze zgrywamy. Chodzi o ich częstotliwość i z czyjej inicjatywy do nich dochodzi. Bo wygląda to tak, że w 90% z mojej. Pracujemy sporo ale moim zdaniem bez problemu moglibyśmy się widywać częściej. I nawet mówiłem o tym dziewczynie kilkukrotnie, że jednak chciałbym się widywać częściej i żeby może ona czasem coś zaproponowała ale jest to bezskuteczne. Przez tydzień-dwa po rozmowie faktycznie zadziała ale potem wszystko wraca do "normy". Kocham ją, ona kocha mnie (co podkreśla) a jej argumentem jest, że ona się przyzwyczaiła do takiego trybu życia i ciężko się jej przestawić (nie miała chłopaka przede mną przez kilka lat).
Jestem typem człowieka, który strasznie nie lubi się narzucać, a tak odbieram ciągłe proponowanie wszystkiego przeze mnie. Dlatego jest mi z tym ciężko. Czy wśród Was są dziewczyny, które też są tak pasywne w związku jeśli chodzi o wspólne spędzanie czasu? Czy uważacie, że jest coś co mogę zrobić aby zmienić obecną sytuację? Chciałbym usłyszeć opinię osób "z zewnątrz" na tę sprawę, może ktoś z Was był w podobnej sytuacji? Bo jest to jedyny temat który powoduje jakieś zgrzyty w naszym związku. Dzięki za wysłuchanie