pożądanie... wbrew woli - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SEKS, SEKSUALNOŚĆ, PSYCHOLOGIA » pożądanie... wbrew woli

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 15 ]

Temat: pożądanie... wbrew woli

Nie miałam pojęcia, że będę na forum pisać o czymś takim, ale potrzebuję  obiektywnego, chłodnego spojrzenia na całą sprawę. Co do realu: opinie moich bliskich są cenne, ale oni nie są w tej sytuacji bezstronni, więc spytam i Was...  może podsuniecie mi jakieś konstruktywne rozwiązania?

W dużym skrócie:  już się z zakochania  „wyleczyłam”, minęło sporo czasu, ale  tkwi jeszcze gdzieś we mnie czysto fizyczne pożądanie.

Oboje jesteśmy wolni. On znaczył dla mnie wiele jako człowiek, jako przyjaciel (i wiem, że to samo myśli o mnie). Nigdy nie było między nami nic więcej. Moje uczucie wkradło się niespodziewanie i zadziałało, jak tykająca bomba zegarowa - wszystko okropnie pogmatwało i wiele zmieniło (przez ostatnie miesiące to prawdziwy rollercoaster: od prób pogłębienia relacji z jego inicjatywy, aż do unikania siebie nawzajem - z obu stron). Na szczęście już nie czuję do niego tego, co jeszcze pół roku temu... a jednak pociąg jakimś cudem pozostał.

To, że pragnę go teraz w ten sposób to dla mnie trudne doświadczenie. Czuję się czasami bezradna wobec reakcji własnych zmysłów. Chciałabym po prostu przestać tak czuć.

Zastanawiam się co mogę z tym zrobić? (Niestety , kontaktu - choćby przelotnego - całkowicie nie unikniemy.) Jakieś praktyczne pomysły? Jak Wy dajecie radę w podobnych sytuacjach (o ile wam się trafiają)?

P.S.
I tak, wiem, temat wydaje się Wam śmieszny, mi jednak do śmiechu nie jest, niestety... Ktoś może napisze też, że podchodzę do opisanej sprawy, jak nastolatka... Cóż, nie jestem nastolatką, na co dzień zachowuję się zupełnie dorośle i do życia, relacji z innymi podchodzę dojrzale, tylko ta jedna, z pozoru drobna, rzecz mnie dziwnie przerasta... hmm

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: pożądanie... wbrew woli
Lawinia napisał/a:

Nie miałam pojęcia, że będę na forum pisać o czymś takim, ale potrzebuję  obiektywnego, chłodnego spojrzenia na całą sprawę. Co do realu: opinie moich bliskich są cenne, ale oni nie są w tej sytuacji bezstronni, więc spytam i Was...  może podsuniecie mi jakieś konstruktywne rozwiązania?

W dużym skrócie:  już się z zakochania  „wyleczyłam”, minęło sporo czasu, ale  tkwi jeszcze gdzieś we mnie czysto fizyczne pożądanie.

Oboje jesteśmy wolni. On znaczył dla mnie wiele jako człowiek, jako przyjaciel (i wiem, że to samo myśli o mnie). Nigdy nie było między nami nic więcej. Moje uczucie wkradło się niespodziewanie i zadziałało, jak tykająca bomba zegarowa - wszystko okropnie pogmatwało i wiele zmieniło (przez ostatnie miesiące to prawdziwy rollercoaster: od prób pogłębienia relacji z jego inicjatywy, aż do unikania siebie nawzajem - z obu stron). Na szczęście już nie czuję do niego tego, co jeszcze pół roku temu... a jednak pociąg jakimś cudem pozostał.

To, że pragnę go teraz w ten sposób to dla mnie trudne doświadczenie. Czuję się czasami bezradna wobec reakcji własnych zmysłów. Chciałabym po prostu przestać tak czuć.

Zastanawiam się co mogę z tym zrobić? (Niestety , kontaktu - choćby przelotnego - całkowicie nie unikniemy.) Jakieś praktyczne pomysły? Jak Wy dajecie radę w podobnych sytuacjach (o ile wam się trafiają)?

P.S.
I tak, wiem, temat wydaje się Wam śmieszny, mi jednak do śmiechu nie jest, niestety... Ktoś może napisze też, że podchodzę do opisanej sprawy, jak nastolatka... Cóż, nie jestem nastolatką, na co dzień zachowuję się zupełnie dorośle i do życia, relacji z innymi podchodzę dojrzale, tylko ta jedna, z pozoru drobna, rzecz mnie dziwnie przerasta... hmm

Klin klinem smile Jak znajdziesz kogoś fajnego i tylko dla siebie, to myśli o byłym ulotnią się jak dym ze świecy.

3

Odp: pożądanie... wbrew woli

To nie jest śmieszne. wink

Na Twoim miejscu zaczęłabym od akceptacji tego stanu. Z moich obserwacji wynika, że im bardziej pragniemy coś "wyprzeć" z naszej świadomości, tym bardziej zyskuje na sile. W końcu wpadamy w taki stan, że wydaje się, że nie mamy nad sobą kontroli. Radziłabym przyznać, przed samą sobą, że to pożądanie to część Ciebie. Tak samo wartościowa, jak inne elementy. Takie oswojenie tego uczucia powinno dać Ci poczucie równowagi.

Mam wrażenie, że dotychczas omijały Cię takie porywy. Może się mylę, ale wyglądasz na osobę zasadniczą, trochę zdystansowaną. Jeśli mam rację, to musi być dla Ciebie szczególnie trudne doświadczenie.

4

Odp: pożądanie... wbrew woli

I dzięki, Dziewczyny.

Pomysł z klinem nie dla mnie. Ja nie z tych, co na siłę szukają. Jak coś mnie znajdzie spontanicznie, to super...

O tym drugim (akceptacja) nie pomyślałam. Skupiałam się raczej na zwalczaniu... wink

Heresy napisał/a:

Mam wrażenie, że dotychczas omijały Cię takie porywy. Może się mylę, ale wyglądasz na osobę zasadniczą, trochę zdystansowaną. Jeśli mam rację, to musi być dla Ciebie szczególnie trudne doświadczenie.

Porywy bywały różne, ale nigdy tak silne. Zakochana zresztą byłam też tylko kilka razy. Taki ze mnie typ i nie chodzi o to, że się murem odgradzam, ale po prostu jakoś u mnie jest tak, że nie jestem szczególnoe kochliwa. Nie jestem też typem desperatki. I w sumie dobrze mi z tym. Jeśli poznam tego Jedynego, super, jeśli nie - też będę szczęśliwa.

Zdystansowana i zasadnocza? Zależy od sprawy, okoliczności, ludzi. Jestem/bywam... różna. Może tu, na forum mniej mnie widać całej?  Raz bardziej, raz mniej wyluzowana, ale to też zależy od stopnia znajomości. Masz rację - to jest trudne. Myślę też, że ze względu na to, co nas ze sobą łączyło.. Może mój charakter też tu odgrywa jakąś rolę.

5

Odp: pożądanie... wbrew woli

A dlaczego nie możecie być razem.? I czy On wie, co Ty czujesz? Oboje jesteście wolni.
Myślę że tęsknisz za bliskością i nie jest to takie czyste pożądanie..za bardzo Ci to w głowie siedzi..

6

Odp: pożądanie... wbrew woli
Ela210 napisał/a:

A dlaczego nie możecie być razem.? I czy On wie, co Ty czujesz? Oboje jesteście wolni.
Myślę że tęsknisz za bliskością i nie jest to takie czyste pożądanie..za bardzo Ci to w głowie siedzi..

Rozpoznaję moje uczucia i to co głębokie, emocjonalne... Tego już po prostu w stosunku do niego nie ma. I nie jest też tak, że na okrągło to rozkminiam. Tylko czasem są takie momenty, że to się samo narzuca....

Całe to zakochanie.. ulotniło się w trakcie burzliwych ostatnich miesięcy, za dużo by opowiadać smile

To jest w ogóle smutne, że przyjaźń może się rozbić o takie rzeczy, jak zakochanie jednej ze stron. Słowa i gesty... On wie, co było... I dawał/nadal daje bardzo sprzeczne sygnały. Z tego co mówi, nie kocha mnie, choć jestem mu bardzo bliska. Dystans go bolał, potem kontakt też... Taka szarpanina nie wpływała dobrze na żadne z nas.

Nie, nie tęsknię za nim. Ale jest ten jeden szczegół.... niestety.

7

Odp: pożądanie... wbrew woli

Nie wiem Lawinia, za mało szczegółów.
Czasami te uczucia są tak pomieszane.. Miałam właśnie napisać, że tęsknisz.. ale uprzedziłaś mnie że nie.
Postawiłaś krzyżyk na relacji, to całkowite odcięcie będzie najlepsze.
Ale przyznam, że nie do końca mi się to składa...

8 Ostatnio edytowany przez Lawinia (2018-10-24 18:36:09)

Odp: pożądanie... wbrew woli

Ela 210
Mnie też to się nie składa. Sama tego nie rozumiem. Zwariować można wink Dla mnie to też nowe i dziwne.

Piszę tak, jak czuję. A czy sama mam w tym momencie idealny kontakt z moimi uczuciami, emocjami, reakcjami w stosunku do tej sprawy to też nie jestem w stanie może ocenić poprawnie....

Dzięki za Twój punkt widzenia, pozwolił zobaczyć niektóre elementy choćby moich reakcji w innym świetle.

Nie podaję szczegółów bo są raczej nieistotne. Istotne, jak ja to teraz odbieram i czego doświadczam. Jeśli nadal go kocham i sama zakopałam to pod powierzchnią świadomości, to faktycznie niewesołą konkluzja... hmm

Edycja: choć nie sądzę, by to było to

9

Odp: pożądanie... wbrew woli

Obrzydź sobie go jakoś big_smile

10

Odp: pożądanie... wbrew woli
GabrielaKlym napisał/a:

Obrzydź sobie go jakoś big_smile

Np. wyobrażaj sobie, że dłubie w nosie i wyciera smarki w łózko, w ścianę, w firankę...

11

Odp: pożądanie... wbrew woli

Po co smarki? Wyjdź za niego, może po jakiś 5, 10 lub 20 latach Ci przejdzie..

12

Odp: pożądanie... wbrew woli

To brzmi dosc dziwnie. Z jednej was do siebie ciagnie i macie wobec siebie dosc sile emocje, z drugiej mowisz, ze "to nie to". Twoj opis wyglada bardziej jakbys probowala go wyprzec na sile niż utwierdzala sie w tym, że nie czujesz do niego emocji.

13 Ostatnio edytowany przez Gary (2018-10-26 11:59:15)

Odp: pożądanie... wbrew woli
Lawinia napisał/a:

smutne, że przyjaźń może się rozbić o takie rzeczy, jak zakochanie jednej ze stron.

Zabiliście zakochanie. To zbrodnia.


daje bardzo sprzeczne sygnały. Z tego co mówi, nie kocha mnie, choć jestem mu bardzo bliska.

Cóóżżżżż... od lubienia, przez przyjaźń, do miłości wiedzie jedna ciągła droga pod górę człowieczeństwa. Nie ma przeskoków. To jest płynne. Trzeba jednak wiedzieć czego się chce.



Dystans go bolał, potem kontakt też... Taka szarpanina nie wpływała dobrze na żadne z nas.
Nie, nie tęsknię za nim. Ale jest ten jeden szczegół.... niestety.

Jesteście jak ludzie, którzy znaleźli wieeeelki diament. On nie wiedział czy mu się podoba, a Ty uznałaś, że nie lubisz jarmarcznych szkiełek. Wyrzuciliście diament. Potem ktoś Wam powiedział, że był wart fortunę, i teraz to boli.

Miałaś uczucie, miałaś zakochanie, miałaś pożądanie... Wszystko zmarnowałaś. I nawet pożądania teraz nie zrealizujesz.


Co robić? Tak... klin klinem, choć przyjaciela nigdy nie zapomnisz.

14 Ostatnio edytowany przez Lawinia (2018-10-26 19:01:54)

Odp: pożądanie... wbrew woli

Cóż, fakt faktem - to wszystko bardzo skomplikowane jest. Myślałam dzisiaj o tym i sama już nie wiem ile we mnie czego, jakie są proporcje przyjaźni, zauroczenia, pożądania. Zwariowane.

Trisha 92

Czy wypieram na siłę zakochanie? Nie wiem, może tak jest. Może nie chcę by był dla mnie tak ważny, bo ja dla niego nie jestem? Nie wiem, boję się tego, że to mnie porani? Pojęcia nie mam. Najtrudniej mi sobie poradzić ze stroną fizyczną całego zagadnienia. Wszystko inne wyparowało, albo... tak jak sugerujesz... wepchnęłam je gdzieś głęboko na dno...

GabrielaKlym , santapietruszka

Obrzydzić go sobie? Heh… na ten pomysł wpadła moja przyjaciółk:, kiedy tylko ma okazję wyciąga wszystkie jego wady, zwłaszcza dotyczące wyglądu. Sprawia , że udaje mi się nawet z tego wszystkiego śmiać. I skutkuje to... dopóki go nie zobaczę. Ja wiem, że on nie wygląda jak jakiś Apollo (w słowach przyjaciółki dużo racji), ale i tak mi się podoba. Nawet, jak przekonuję samą siebie, że nie...
BTW Może numer ze smarkami coś pomoże big_smile Pomyślę o tym, jak znowu go zobaczę wink

Gary

Zabiliśmy moje zakochanie, owszem. Zbrodnia? Raczej nieunikniona konsekwencja.

Wiedzieć, czego się chce? Ja wiedziałam, wtedy. Teraz to, czego chcę i tak nie ma znaczenia, prawda?

Mieliśmy? Cóż, jeśli przyjaźń była diamentem, to tak - mieliśmy. To, co było między nami było wyjątkowe. Teraz nie ma. Posypało się, bo się zakochałam. Podziało się trochę i teraz widzę go inaczej. A on? Nie chcę się zastanawiać nad tym, co on myśli, co czuje. Grunt, żeby opuścił moją głowę i przestał "działać" na zmysły...

Co masz na myśli, mówiąc, że zmarnowałam? Jak - zmarnowałam? Nie widzę tak tego. Do tanga trzeba dwojga. Zabrakło do równania i tyle. Próbowaliśy utrzymać choćby przyjaźń ale i to się posypało. Jeśli coś zmarnowałam, to... tak, przyjaźń zmarnowałam, bo zakochałam się. Bo on się dowiedział. Bo nie potrafił zachować się jednoznacznie. Nie mam sobie nic do zarzucenia, ja "grałam" czysto...

Klin klinem? W tym momencie zabawnie absurdalny pomysł z wyobrażaniem sobie, jak wyciera nos w firankę wydaje się mniej kłopotliwy.

15 Ostatnio edytowany przez Lawinia (2020-02-20 16:28:14)

Odp: pożądanie... wbrew woli

Hm... Aktualizacja tematu po dwóch latach. Może ktoś mi pomoże go zrozumieć... I mnie samą?!

Przez ostatnie dwa lata nasz kontakt zupełnie się urwał. Przeszliśmy chybs wszystkie możliwe etapy. Od trudnej rozmowy, przez niepewność i niejednoznaczności, po oschłość, aż do mówienia sobie "cześć" i jakiej-takiej normalności, to znaczy poznawania się na ulicy i niezobowiazujących rozmów. Zawsze też, mimo nawet tego chłodu w relacjach pamiętał, pisał w ważnendla mnie dni.

Ostatnio znów mamy okazję widywać się częściej. Ilekroć mnie widzi, podchodzi, zagaduje pyta co słychać... Jeśli tak się składa, że jedziemy tym samym pociągien na przykład to robi wszystko, by siedzieć obok, czekać, aż wybiorę miejsce i konwersować sobie dalej. Nigdy nie przechodzi obok.

Tyle przez te dwa lata się zmieniło, tyloma rzeczami chciałabym się z nim podzielić, ale nie chcę znowu wpaść po uszy, mam w sobie jakiś opór przed pogłębianiem naszej znajomości. Więc rozmawiam z nim o głupotach... Nawet kiedy widzę, że on chce podjąć jakiś ważniejszy temat, chce wiedzieć co u mnie, chce podzielić się ze mną tym, co u niego...

A ja po prostu już tak nie umiem. On chce wrócić do status quo ante, do przyjaźni, widzę to. Ale ja nie wiem sama. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę z tego, jak za nim tęskniłam, jak mi go brakowało! A kiedy pierwszy raz rozmawialiśmy po tak długiej przerwie znów poczułam, że nie jest mi obojętny. Tak głupio mi o tym pisać!

Za każdym razem kiedy podchodzi do mnie, patrzy na mnie, czuję życzliwość z jego strony. Kiedy rozmawiamy i orientuje się, że ja znów dryfuję w stronę błahych spraw i unikam mówienia o tym, co ważne to dostosowuje się. Z uśmiechem i cierpliwością. Patrzy mi w oczy. Nie zraża się niczym. Chce być blisko.

Ja już nic nie rozumiem, ani moich reakcji, ani jego zachowania.

Może uznał, że to dwuletnie, powolne dochodzenie do siebie i układanie naszyvh relacji pozwala na odnowiwnie intensywniejszych kontaktów? Może brakuje mu tego, co było? Może zwyczajnie się stęsknił? Może uznał, że już jest bezpiecznie, że ja przebolałam, co miałam przeboleć? Tak bardzo nie wiem. Wydawało mi się, że nic do niego nie czyj, że zapomniałam, a teraz... Znów nie jestem pewna i tak okropnie się tego boję.

Dla tych, co czytali mój nowszy wątek, wiecie, że przechodzę dość trudny czas i ta sytuacja z nim wcale mi nie ułatwia życia.

Będę wdzięczna za obiektywne spojrzenie na sytuację smile

EDYCJA: Moderacjo, wątek idzie w nieco innym kierunku, czy można go przenieść do innego działu? (o ile wgl zostanie pociągnięty dalej). Dzięki smile

Posty [ 15 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SEKS, SEKSUALNOŚĆ, PSYCHOLOGIA » pożądanie... wbrew woli

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024