Nawet nie wiem co napisać, rozwaliło mi się życie i nawet nie ma z kim porozmawiać.
Nie mam sił by żyć, nie mam sił by umrzeć.
Wszystko oddałam jednej osobie, która już ma to za nic.
Ja, niepoprawna optymistka staje się wrakiem.
Czy życie ma jeszcze sens, jeśli wszystko co się kochalo sypie się jak domek z kart?
2 2018-10-20 10:45:24 Ostatnio edytowany przez tooshy27 (2018-10-20 10:51:51)
Życie ma tylko sens, jeśli Ty sama nadasz temu życiu sens i cel.
Daj sobie czas na emocjonalne "przetrawienie" sytuacji.
Możliwe że za bardzo zatraciłaś się w związku, dlatego wydaje Ci się że druga osoba była całym Twoim światem, a to bardzo nie dobra sytuacja, druga osoba powinna być jedynie towarzyszem podróży.
Masz rację, ja to wszystko wiem, a nie umiem przetrwać i zacZąć czuć, że żyję
Masz rację, ja to wszystko wiem, a nie umiem przetrwać i zacZąć czuć, że żyję
Do tego trzeba czasu i akceptacji tego co się stało. Prawdopodobnie najlepsze co możesz teraz zrobić to zająć się swoim życiem, sama znasz siebie najlepiej, jeśli potrzebujesz towarzystwa innych osób, to zorganizuj sobie czas by tego towarzystwa było jak najwięcej. Postaraj się napiąć swój codzienny grafik tak, by nie mieć zbyt dużo czasu na niekończące się analizowanie tego dlaczego sprawy potoczyły się tak a nie inaczej, nie chodzi też o to by uciekać od całej sytuacji, pozwól sobie na odczuwanie bólu, ale nie fiksuj się tylko na tym.
Jeśli czujesz że cała sytuacja Cie przytłacza i sama sobie nie poradzisz zawsze możesz też skorzystać z pomocy psychoterapeuty.
Gdyby to było takie proste...
Zrezygnowałam kiedyś ze wszystkiego na rzecz związku i zostaję z niczym.
W dodatku w najgorszym okresie życia, w miejscu którego nienawidzę, które mnie dołuje.
Nie ma gdzie iść, nie ma do kogo, jedyne co mogę , to jeździć w samotności autem bez celu. A i tak wszystkie miejsca przypominaja mi nas. Całe życie.
Pracy mam dość, przytłacza mnie i nie chce tam wracać nawet a chyba muszę.
Patrzę wszędzie na ludzi i czuję ból i zazdrość.
Drugi miesiąc traumy. Nie tak miało być ....