Prosze o szczera rade na temat burzliwego zwiazku. Jakikolwek kometarz - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Prosze o szczera rade na temat burzliwego zwiazku. Jakikolwek kometarz

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 8 ]

Temat: Prosze o szczera rade na temat burzliwego zwiazku. Jakikolwek kometarz

Czesc, na poczatku dziekuje za czas poswiecony przeczytaniu mojego watku. Moja sytuacja jest w danym momencie tragiczna. Pewnie z mojej winy ale tez... sama juz nie wiem co myslec..poznalam faceta ktory wydawal sie 'normalny'. Bedac szczera nie podobal mi sie fizycznie na poczatku ani tez nie uderzal w moj gust intelektualny jednak wierzylam w jego dobroc i dobra opinie mojej rodziny na jego temat. Historia jest ze on byl na poczatku kochany, potulny wrazliwy do stopnia ze plakal (choc wiem teraz ten placz mogl wynikac z jego sumienia). Ja dlugo przyznam nie bylam zaangazowana w zwiazek. Nie szukalam nigdy milosci, jestem dobra osoba ale troche nie stala, roztrzepana i zwariowana ale tez lubiaca harmonie. Nie lubie wchodzic naprawde na tematy atrakcyjnosci ale za mna cale zycie ludzie nie przejda obok nie spojrzac. To moze byc tez moje przeklenstwo, smutne..;/ inna sprawa jednak by sie nie rozpisywac najwazniejsze fakty. Nasz zwiazek byl burzliwy ale i tez dopiero teraz zaczynam wiazac wszystko w calosc. Byly partner staral sie kilka miesiecy ciezko, ja nie docenialam jako ze pewna nie bylam swoich uczuc i szczerze ja boje sie slubu i dzieci!!! Ja nie chcialam sie przeprowadzic do niego. Cos co zaczelo totalnie zmieniac go ze przestal mna sie interesowac byla moja wina mianowicie moja praca. Prosze tu nie przestawajcie czytac i oceniac z gory. Za jego plecami pracowalam w klubie z rozywka dla mezczyn aczkolwiek ja bylam tam osoba tylko od dopilnowania tranzakcji sprzedawania alcohol. Nie bylo to duzo miesiecy, sama brzydzilam sie tam wejsc, wole nie pamietac nocy w pracy ale pieniadze jakie zarabialam sa az nierealne. Mieszkam poza polska, pochodze z rodziny gdzie Mama wyjezdala za granice, Taty nie bylo nigdy bo ciezko jest sie utrzymac. Moze jestem nadwrazliwa na sytuacje finansowa iz gory probuje by historia sie nie powtorzyla ale wiem jak mnie bolalo dziecinstwo... wracajac do rzeczy. Nie powiedzialam mu nic, dowiedzial sie sam. Juz nie sluchal wyjasnien. On az plakal wtedy.. ja bylam na etapie wlasniej dezycji porzucenia pracy i oddania sie milosci.  Chodze do Kosciola i wiem jakie to zle. Nie potrzebuje tu rachunku sumienia. Tylko prosze niech ktos subiektywnie oceni. Jesli popelnilam blad i robie wszystko by go naprawic: rzucam prace z dnia na dzien, zrywam kontakty ze znajomymi, zmieniam sien ucze sie gotowac, sprzatac i dbac o kogos a on tego nie docenia. Postanowilismy byc razem ale nasz zwiazek stal sie jeszcze burzliwszy. On tez nie jest swiety, dopiero sie dowiedzialam ze caly czas ponad rok gdy niby zrywalismy (wiadomo ze zaraz i tak ktos by wrocil pierwszy), on potrafil tego samego dnia widziec swoja byla. O 2 i o 3 razie jakby to ujac wiedzialam ale o 1 znalam inna historie. Ja wtedy nie pracowalam jeszcze w miejscu jakim bylam a on nastepnego dnia po odzykanej wolnosci widzial sie z byla dziewczyna. O to chodzi gdy wspomnialam na poczatku wczesniejszy jego placz bo wiedzialam ze mieli sex ale ze od razu to pominal... I tak ona wplata la sie w nasz zwiazek od poczatku. Ja zaczelam zyc w stresie wiekszym. Szczegolnie jak zrywamy, ja wychodze a inna wchodzi pozniej juz tego samego dnia ale tylko juz pozniej rozmawiala i doradzala.. Ja wybaczalam, winilam siebie. Wpadlam w nerwice i depresje. Jestem na skraju jakiegos wyczerpania psychicznego a on dalej sobie zarty robi. Postaral sie tylko ostatnio na moje urodziny ale ogolnie zero czulosci, zaaangazowania, tu nic nie ma tylko chyba moja milosc i zaslepienie. Wiecie co jest najgorsze to czego nikt praktycznie nie wie, o tym ze raz mnie z nerwow dusil, ze kilka razy rzucal we mnie praktycznie rzeczami. Ze codziennie musi byc cos to picia jako ze piwko czy kieliszek wina nie jest zly, pali trawe. Ja moze po bylej pracy ale jest przewrazliwiona jestem o porn czy rozne zberezne rzeczy. Ja widzialam jak faceci nie szanuja kobiet i nie toleruje tego. On od poczatku robil sobie zarty z tym. Ogladal, przesylal z kolegami. Ja probowalam tolerowac i tyle razy mowilam ze mnie to rani, boli jako kobiete. Wiem ze tu brzmie smiesznie ale uwierzcie mi tak jest! Jesli to dla mnie ma duze znaczenie dlaczego osoba ktora mnie kocha nie przestanie?? Tak bylo ze wszystkim. Wszystko odbilo sie na moim zdrowiu. On zabil we mnie szczescie, usmiech, pewnosc. Wspominalam wczesniej ze naprawde jestem atrakcyjna ale od niego nigdy nie uslyszalam slowa: ladnie wygladasz. Niby to mialo znaczy ze nie opiera sie tylko na zewnetrznosci. Moze dopowiem tekst najczulszy jaki w tym kierunku otrzymalo to ze wygladam lepiej od niego albo w moje urodziny zartobliwie ze sie strzaje ale ladnie w miare sie przygotowalam. My oboje jestemy narwani, chodzi o to gdzie sa limity w zyciu?? Gdzie zaczyna sie przebaczenie, gdzie wyniszczanie kogos lub sie wzajemnie?? Ja sie zmienilamni on. Probowalam mu mowic i prosic jako ze rozpoznaje swoje problemy i chcialam isc razem na terapie. On zgodzil sie po czym zerwalismy z blachego powodu, ja wlasnie siedze chora zdolowana w domu. On wiedzac ze tak jest, jadac 3h na koncert obok mnie nawet o nim nie wspomnial tylko jak zawsze daj mi spokoj. Chce odpoczac. Prosze niech ktos cokolwiek mi odpisze. Ja dodam moja Rodzina wie o wszystkim, wszystkim i nikt go nie lubi. Z reszta za takie rzeczy co tez mi robil..  on nawet moja biedna Kochana Mame potrafil wyzwac jako ze akurat wyszly jego grzeszki kaal nam obojgu sie zamknac. Ja nie bylam zawsze fair. Tez robie po zlosci czy nie dbalam o relacje z jego znajomymi ale temat rodzinny bym nie weszla. To ze jest koniec to wiadomo... on ze mna robi jakas chora osobe a dorowadzil mnie do takiego stanu.. jak ja mam tylko to zdrowo poukladac sobie. Czytam duzo, ogladam rzeczy by zrozumiec ale nawet gdy podlapie watek chwilowo, rownoczesnie zaraz przypomne sobie sytuacje jaki on dobry potrafil byc, szczegolnie przy innych. Czy ja zabilam jego dobroc czy on ze mna zrobil cos wew?? przepraszam za to cale rozstrzyganie, bledy i stylistyke. Nieswiadomie jako ze uzywam na codzien innego jezyka i moge cos zle skladac. Naprawde prosze o jakikolwiek kometarz. Zly czy dobry. Cokolwiek..

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Prosze o szczera rade na temat burzliwego zwiazku. Jakikolwek kometarz
Aniulkanj napisał/a:

Czesc, na poczatku dziekuje za czas poswiecony przeczytaniu mojego watku. Moja sytuacja jest w danym momencie tragiczna. Pewnie z mojej winy ale tez... sama juz nie wiem co myslec..poznalam faceta ktory wydawal sie 'normalny'. Bedac szczera nie podobal mi sie fizycznie na poczatku ani tez nie uderzal w moj gust intelektualny jednak wierzylam w jego dobroc i dobra opinie mojej rodziny na jego temat. Historia jest ze on byl na poczatku kochany, potulny wrazliwy do stopnia ze plakal (choc wiem teraz ten placz mogl wynikac z jego sumienia). Ja dlugo przyznam nie bylam zaangazowana w zwiazek. Nie szukalam nigdy milosci, jestem dobra osoba ale troche nie stala, roztrzepana i zwariowana ale tez lubiaca harmonie. Nie lubie wchodzic naprawde na tematy atrakcyjnosci ale za mna cale zycie ludzie nie przejda obok nie spojrzac. To moze byc tez moje przeklenstwo, smutne..;/ inna sprawa jednak by sie nie rozpisywac najwazniejsze fakty. Nasz zwiazek byl burzliwy ale i tez dopiero teraz zaczynam wiazac wszystko w calosc. Byly partner staral sie kilka miesiecy ciezko, ja nie docenialam jako ze pewna nie bylam swoich uczuc i szczerze ja boje sie slubu i dzieci!!! Ja nie chcialam sie przeprowadzic do niego. Cos co zaczelo totalnie zmieniac go ze przestal mna sie interesowac byla moja wina mianowicie moja praca. Prosze tu nie przestawajcie czytac i oceniac z gory. Za jego plecami pracowalam w klubie z rozywka dla mezczyn aczkolwiek ja bylam tam osoba tylko od dopilnowania tranzakcji sprzedawania alcohol. Nie bylo to duzo miesiecy, sama brzydzilam sie tam wejsc, wole nie pamietac nocy w pracy ale pieniadze jakie zarabialam sa az nierealne. Mieszkam poza polska, pochodze z rodziny gdzie Mama wyjezdala za granice, Taty nie bylo nigdy bo ciezko jest sie utrzymac. Moze jestem nadwrazliwa na sytuacje finansowa iz gory probuje by historia sie nie powtorzyla ale wiem jak mnie bolalo dziecinstwo... wracajac do rzeczy. Nie powiedzialam mu nic, dowiedzial sie sam. Juz nie sluchal wyjasnien. On az plakal wtedy.. ja bylam na etapie wlasniej dezycji porzucenia pracy i oddania sie milosci.  Chodze do Kosciola i wiem jakie to zle. Nie potrzebuje tu rachunku sumienia. Tylko prosze niech ktos subiektywnie oceni. Jesli popelnilam blad i robie wszystko by go naprawic: rzucam prace z dnia na dzien, zrywam kontakty ze znajomymi, zmieniam sien ucze sie gotowac, sprzatac i dbac o kogos a on tego nie docenia. Postanowilismy byc razem ale nasz zwiazek stal sie jeszcze burzliwszy. On tez nie jest swiety, dopiero sie dowiedzialam ze caly czas ponad rok gdy niby zrywalismy (wiadomo ze zaraz i tak ktos by wrocil pierwszy), on potrafil tego samego dnia widziec swoja byla. O 2 i o 3 razie jakby to ujac wiedzialam ale o 1 znalam inna historie. Ja wtedy nie pracowalam jeszcze w miejscu jakim bylam a on nastepnego dnia po odzykanej wolnosci widzial sie z byla dziewczyna. O to chodzi gdy wspomnialam na poczatku wczesniejszy jego placz bo wiedzialam ze mieli sex ale ze od razu to pominal... I tak ona wplata la sie w nasz zwiazek od poczatku. Ja zaczelam zyc w stresie wiekszym. Szczegolnie jak zrywamy, ja wychodze a inna wchodzi pozniej juz tego samego dnia ale tylko juz pozniej rozmawiala i doradzala.. Ja wybaczalam, winilam siebie. Wpadlam w nerwice i depresje. Jestem na skraju jakiegos wyczerpania psychicznego a on dalej sobie zarty robi. Postaral sie tylko ostatnio na moje urodziny ale ogolnie zero czulosci, zaaangazowania, tu nic nie ma tylko chyba moja milosc i zaslepienie. Wiecie co jest najgorsze to czego nikt praktycznie nie wie, o tym ze raz mnie z nerwow dusil, ze kilka razy rzucal we mnie praktycznie rzeczami. Ze codziennie musi byc cos to picia jako ze piwko czy kieliszek wina nie jest zly, pali trawe. Ja moze po bylej pracy ale jest przewrazliwiona jestem o porn czy rozne zberezne rzeczy. Ja widzialam jak faceci nie szanuja kobiet i nie toleruje tego. On od poczatku robil sobie zarty z tym. Ogladal, przesylal z kolegami. Ja probowalam tolerowac i tyle razy mowilam ze mnie to rani, boli jako kobiete. Wiem ze tu brzmie smiesznie ale uwierzcie mi tak jest! Jesli to dla mnie ma duze znaczenie dlaczego osoba ktora mnie kocha nie przestanie?? Tak bylo ze wszystkim. Wszystko odbilo sie na moim zdrowiu. On zabil we mnie szczescie, usmiech, pewnosc. Wspominalam wczesniej ze naprawde jestem atrakcyjna ale od niego nigdy nie uslyszalam slowa: ladnie wygladasz. Niby to mialo znaczy ze nie opiera sie tylko na zewnetrznosci. Moze dopowiem tekst najczulszy jaki w tym kierunku otrzymalo to ze wygladam lepiej od niego albo w moje urodziny zartobliwie ze sie strzaje ale ladnie w miare sie przygotowalam. My oboje jestemy narwani, chodzi o to gdzie sa limity w zyciu?? Gdzie zaczyna sie przebaczenie, gdzie wyniszczanie kogos lub sie wzajemnie?? Ja sie zmienilamni on. Probowalam mu mowic i prosic jako ze rozpoznaje swoje problemy i chcialam isc razem na terapie. On zgodzil sie po czym zerwalismy z blachego powodu, ja wlasnie siedze chora zdolowana w domu. On wiedzac ze tak jest, jadac 3h na koncert obok mnie nawet o nim nie wspomnial tylko jak zawsze daj mi spokoj. Chce odpoczac. Prosze niech ktos cokolwiek mi odpisze. Ja dodam moja Rodzina wie o wszystkim, wszystkim i nikt go nie lubi. Z reszta za takie rzeczy co tez mi robil..  on nawet moja biedna Kochana Mame potrafil wyzwac jako ze akurat wyszly jego grzeszki kaal nam obojgu sie zamknac. Ja nie bylam zawsze fair. Tez robie po zlosci czy nie dbalam o relacje z jego znajomymi ale temat rodzinny bym nie weszla. To ze jest koniec to wiadomo... on ze mna robi jakas chora osobe a dorowadzil mnie do takiego stanu.. jak ja mam tylko to zdrowo poukladac sobie. Czytam duzo, ogladam rzeczy by zrozumiec ale nawet gdy podlapie watek chwilowo, rownoczesnie zaraz przypomne sobie sytuacje jaki on dobry potrafil byc, szczegolnie przy innych. Czy ja zabilam jego dobroc czy on ze mna zrobil cos wew?? przepraszam za to cale rozstrzyganie, bledy i stylistyke. Nieswiadomie jako ze uzywam na codzien innego jezyka i moge cos zle skladac. Naprawde prosze o jakikolwiek kometarz. Zly czy dobry. Cokolwiek..

1. Zaproponowałaś wspólną terapię, z której nic nie wyszło. Idź na nią sama, z własnymi - nie jego - problemami.
2. Zrezygnuj z wychowywania dorosłego mężczyzny.
3. Skończ z rozstrzyganiem kwestii "kto winien?".

3 Ostatnio edytowany przez balin (2018-10-20 09:17:09)

Odp: Prosze o szczera rade na temat burzliwego zwiazku. Jakikolwek kometarz

Z całą pewnością potrzebujesz terapii. Nie można się z nikim wiązać, ze względu na to co powie rodzina, czy tak wypada. Nie można iść do pracy, którą się brzydzi. Nie można rezygnować ze swojego życia towarzyskiego, bo tego ktoś chce. Twoja cała wartość jest poza Tobą, jest zewnętrznością, pozorem. Sama nawet podkreślasz, że Twój atut to wygląd. To co w środku to już kompletny bałagan i zagubienie.
Twój post to krzyk i proszenie o uwagę. Idź do dobrego terapeuty. Tak się nie da żyć. To wszystko trzeba zacząć porządkować.

4

Odp: Prosze o szczera rade na temat burzliwego zwiazku. Jakikolwek kometarz

Wiesz co? Moim celem nie jest jeżdżenie po tobie ale musze to napisać dosadnie. Jesteś debilem.

Jest tylu fajnych facetów a ty się marnujesz z jednąstką na którą nie warto spojrzeć nawet.
Ja nie wiem... czemu kobiety są takie głupie?

Czy ty nie widzisz że ten facet nie jest warty twego poświęcenia? Twojego cierpienia?
Jak możesz tego nie dostrzegać?  Gdzie masz swój rozum?

5

Odp: Prosze o szczera rade na temat burzliwego zwiazku. Jakikolwek kometarz
themusik napisał/a:

Wiesz co? Moim celem nie jest jeżdżenie po tobie ale musze to napisać dosadnie. Jesteś debilem.

Jest tylu fajnych facetów a ty się marnujesz z jednąstką na którą nie warto spojrzeć nawet.
Ja nie wiem... czemu kobiety są takie głupie?

Czy ty nie widzisz że ten facet nie jest warty twego poświęcenia? Twojego cierpienia?
Jak możesz tego nie dostrzegać?  Gdzie masz swój rozum?

Debil to jest ten facet ona poprostu jest ślepo zakochana i z miłości zrobiła dużo za dużo dla tego związku .

6

Odp: Prosze o szczera rade na temat burzliwego zwiazku. Jakikolwek kometarz

Naprawdę żal ci tego związku? Piszesz, że on potrafi być dobry (...), dobrzy ludzie nie zostawiaja za sobą ścieżki z czyichś łez. Byłaś spragniona milości, czułości i bliskości, nie zaznałas tego w domu. Grałaś tylko pewną siebie, niezależną i wolną, a tam gdzieś w środku, hodowałaś maleńką dziewczynkę, która za odrobinę dobroci, nawet udawanej, gotowa była  obdarzyć kogoś uczuciem, na które ten ktoś nie zaslugiwał.

Wiem, przez co przechodzisz i jak cierpisz, ale ten ból mija. W efekcie jest niczym, w porównaniu z bólem jaki przezywamy wiążąc się z nieodpowiednim partnerem i marnując sobie życie.

Dużą lekcję wyniosłaś z tego związku i to jest naporawdę spory plus tej sprawy, doceń to. Nie powinno się nikogo kochać bardziej niż siebie. Zadbaj o siebie, bądź dla siebie dobra, zwłaszcza teraz, gdy przechodzisz te trudne chwile. Może gdzies wyjedź na krótko? Jakieś wakacje, słońce, plaża, poprawią ci nastrój. smile

7

Odp: Prosze o szczera rade na temat burzliwego zwiazku. Jakikolwek kometarz

Mężczyźni, którzy płaczą z byle powodu są słabi. Słabi ludzie niszczą innych by na chwilę zakleić płatem własne kompleksu miast budować lepszą wersję siebie. Idź na terapię stan się silniejsza i znajdź silnego mężczyznę by Cię inspirował a nie wtrącał do kręgu wiecznego przerzucania się winą.

8

Odp: Prosze o szczera rade na temat burzliwego zwiazku. Jakikolwek kometarz

Witaj. Dobrze zrobilas popedzajac go... jesli kiedys bylby twoim mezem ( nie daj Boze) to dopiero by sie rozchulal w tych romansach bo wtedy jest inna proza zycia i obowiazki.
Zadbaj o siebie - jestes mloda kobieta bez zobowiazan (typu dziecko czy slub). Prosze - daj sobie czas i zacznij zyc na nowo bez niego. Jak bedziesz myslec o nim nawet gdy najfajniejszy facet na ciebie  spojrzy ty tego nie zauwazysz lub bedziesz odsuwac takich od siebie...

Ja jestem po 40 i tez mam trudna sytuacje w zwiazku - ale ja mam zobowiazania a te ograniczaja podjecie wlasciwej decyzji dla siebie - i to bardzo ! :-(
Duzo odwagi i dobroci dla Ciebie :-*

Posty [ 8 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Prosze o szczera rade na temat burzliwego zwiazku. Jakikolwek kometarz

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024