Cześć dziewczyny,
Zacznę od początku. Mam chłopaka od roku, jak go poznałam to od razu wiedziałam, że to ON. A to nie było dla mnie zawsze takie oczywiste, bo miałam za sobą bardzo ale to bardzo trudny związek i rozstanie. Ale w koncu, udało mi się spotkać miłość. Więc o co chodzi ? 1.5 miesiąca temu, mojemu chłopakowi zmarł tato, najgorsze właśnie jest to że to było nagle, miał zator płucny, miał 55 lat i był fajnym, wesołym człowiekiem, bardzo dobrym człowiekiem. I wiadomo, że wszyscy byli w szoku. Zostawił żonę, dzieci czyli mojego chłopaka i jego siostre oraz firmę, którą prowadził z moim chłopakiem - teraz on prowadzi ją sam. Mój chłopak, musiał wtedy dużo wziąć na siebie, załatwienia różnego rodzaju, te związane z pogrzebem i z firmą, która jest dość duża, ja pomagałam mu w wielu sprawach, wspierałam, było mi go bardzo szkoda, bo widziałam że przecież on też przeżywa to a musi się jakby wziąć w garść już teraz, zaraz po śmierci taty. Od tamtego czasu mój chłopak jest dość nerwowy, bardzo stanowczy, np. nie pyta czy dzisiaj będziesz u mnie (pomieszkuje u niego) tylko mówi: "dzisiaj będziesz u mnie, zbieraj się" albo "obiorę Cie z uczelni i pojedziemy gdzieś tam i będziesz u mnie nocować" Ja bardzo lubię z nim być, wiadomo, ale jakoś tak zauważyłam, że on nie pyta czy chcę tylko tak ma być. Od tej śmierci ja u niego jestem bardzo często, staram się aby miał dobrą atmosferę, gotuje, staram się z nim być, bo wiem że też to przeżył. Kolejna rzecz - w poprzednią sobotę byliśmy na rodzinnej uroczystości u mnie, była taka sytuacja, że ja coś mówiłam do mojej kuzynki i stałam na parkingu i nie zauważyłam, że jestem na pasie samochodów a jechało auto, mój chłopak szarpnął mnie za ramię do siebie i powiedział głośno: "ku**a, chcesz żeby Cie auto rozjechało ?" A to auto przecież parkowało, jechało bardzo wolno i widział mnie kierowca przecież. Kilka osób z mojej rodziny to widziało i poczułam się z tym źle. Powiedziałam mu o tym, ale on uznał, że nie mam prawa mieć pretensji bo wkurzyło go że jestem taka roztargniona. Ogólnie jest dość zdystansowany do ludzi, czasem bywa chamski ( na tej uroczystości to pokazał w różnych sytuacjach) a taki nie był. I to jest najgorsze. W tym tygodniu powiedziałam, że może chciałby pójść do psychologa, bo ostatnio widzę że jest poddenerwowany ale powiedział, że nie chce o tym słyszeć i że jak mam tak z nim rozmawiać to z koleżankami mogę. Nie wiem co mam zrobić.. Opisałam to ogólnie ale uwierzcie mi że mam podstawy ku temu aby się martwić... Co o tym sądzicie ? Bo ja nie wiem już jak mu pomóc