Niszczymy swoje życie? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Niszczymy swoje życie?

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 112 ]

Temat: Niszczymy swoje życie?

Postaram się w skrócie.
Pisze, ponieważ grozi mi samobójstwo emocjonalne. Próbuje się ratować, choć nie wiem czy warto.
Mój mąż naszą miłość, która trwa 22 lata (mnóstwo burz, ale też szczęścia) sprzedał, bo po 2-tygodniach się zakochał.
Bardzo dużo w życiu przeszlismy A przy niej się uśmiecha.
Mam mu pozwolić popełnić największy życiowy błąd, nawet jeśli to błąd.
I co ja mam zrobić?
To tylko namiastką tych okoliczności.
Walczyć do upadłego czy się poddać? A może zupełnie coś innego?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Niszczymy swoje życie?

Chcesz ratować małżeństwo ? Czy jego przed nową kobietą?
Największy życiowy błąd czyli zostawienie Ciebie ?

3

Odp: Niszczymy swoje życie?

To bardzo skomplikowane.
Tak, chce ratować małżeństwo, bo go kocham i on mnie też, tego jestem pewna.
Uparł sie jednak, że tym razem nie będzie po mojemu, a on musi się ratować. Jest alkoholikiem trzezwym od 5 lat.
Naprawdę dużo przeszliśmy.

4

Odp: Niszczymy swoje życie?

Jesteś pewna że Cię kocha jak zakochał się w innej ?

Odp: Niszczymy swoje życie?
Nie_idealna napisał/a:

Mam mu pozwolić popełnić największy życiowy błąd, nawet jeśli to błąd.

Nie_idealna napisał/a:

Uparł sie jednak, że tym razem nie będzie po mojemu

Tak mnie trochę te zdania zastanowiły... uważasz, że wolno Ci i powinnaś kierować życiem drugiego człowieka?

6

Odp: Niszczymy swoje życie?

to przykre, ale nie da się walczyć o miłość.On podjął decyzję i się wyprowadza?

7

Odp: Niszczymy swoje życie?

Piszesz , ze Twój mąż jest trzeźwym od 5 lat alkoholikiem.
W jaki sposób pomagałaś mu wyjść z nałogu ?

Głaszcząc go po główce , czy konsekwentnie wylewając butelki alkoholu ?
Chroniąc go przed spaniem w swoich sikach, czy pozwalając mu dotknąć dna ?

Bądź dalej konsekwentna w stanowczej miłości wobec niego.
On wybiera i bierze pełna odpowiedzialność za swoje decyzje, za swoje życie .
Ty możesz mu jedynie pomoc ale nie zatracając siebie, chroniąc siebie.

Łączy Was mnóstwo wspólnych przeżyć , doświadczeń .
To zbudowało Wasza intymność , ale to nie powód , by którekolwiek z Was wykorzystywało ten fakt dla siebie:
- on żądając zrozumienia dla swojego romansu, zdrady
- Ty traktując go jak dłużnika

Masz prawo a nawet może obowiązek do odcięcia się od jego romansu, zdrady i postępowania tak, by zadbać o swoje zdrowie , w tym psychiczne.

8

Odp: Niszczymy swoje życie?
Nie_idealna napisał/a:

Mam mu pozwolić popełnić największy życiowy błąd, nawet jeśli to błąd.

Jesteś jego matką? Starszą siostrą? Aniołem Stróżem?
Puść go wolno, skoro chce odejść. Miłości nie wymusisz.

Wiem, że boli. Ale jedyne, co możesz zrobić, to zacząć układać sobie życie na nowo. Bez niego.

Odp: Niszczymy swoje życie?

A mi się wydaje, że rozpatrujesz tę sytuację jako porażkę.
Bo to Ty przy nim byłaś, wspierałaś, dużo przeszłaś, więc uważasz, że należy Ci się jego wdzięczność i oddanie, gdy on tymczasem zakochał się w innej i jest szczęśliwy. Oczywiście, ludzie w związkach powinni być ze sobą na dobre i na złe, ale ludzie się zmieniają.
Przeszliście wiele, walczyliście, ale on poszukał nowej drogi do szczęścia. Nie wiesz, czy jest to błąd, teraz kierujesz się emocjami, czujesz się pokrzywdzona i reagujesz w taki sposób.
Weź dystans, może zrobiłaś już wszystko by ratować to małżeństwo. Nie zmusimy nikogo do miłości. Zbierz siły i złóż pozew o rozwód z orzeczeniem.

10

Odp: Niszczymy swoje życie?

Ja uważam, że autorka powinna postąpić tak jak sama czuje. Nie chce rozwodu ma do tego prawo i podstawy prawne też.
Często jak jedna strona "zakocha się" to padają rady "puść wolno", "rozwiedź się" "Miłość się skończyła" itp. ciągle myśli się o tej osobie co "odchodzi" ,że ona ma prawo, że jej się należy wolność itp. Mało kto myśli o tej osobie porzuconej, czego ona chce?, czy się godzi na to ,żeby ktoś urządzal jej życie, bez jej udziału.
Wiadomo faktów nie zmienimy, jak ktoś odszedł do innej/innego to odszedł, ale to nie daje mu prawa do tego co ta/ten opuszczony ma myśleć  czy zrobić.
Autorko wątku , kochasz męża, nie chcesz rozwodu to go nie dawaj.

Odp: Niszczymy swoje życie?
QuQu napisał/a:

Autorko wątku , kochasz męża, nie chcesz rozwodu to go nie dawaj.

Rozwód daje sąd, więc jeśli będą przesłanki, a raczej będą,to nikt się nie będzie pytać autorki, czego ona chce.
Z drugiej strony, nie wiem jak sobie wyobrażasz bycie z osobą, która nie chce być z Tobą, nie kocha Cię. To jest masochizm.
Robienie komuś na złość, to ostatnia rzecz jaką powinno się robić.
Trzeba pogodzić się z sytuacją, wiem że to nie jest łatwe, ale słuszne.

12

Odp: Niszczymy swoje życie?
QuQu napisał/a:

Ja uważam, że autorka powinna postąpić tak jak sama czuje. Nie chce rozwodu ma do tego prawo i podstawy prawne też.
Często jak jedna strona "zakocha się" to padają rady "puść wolno", "rozwiedź się" "Miłość się skończyła" itp. ciągle myśli się o tej osobie co "odchodzi" ,że ona ma prawo, że jej się należy wolność itp. Mało kto myśli o tej osobie porzuconej, czego ona chce?, czy się godzi na to ,żeby ktoś urządzal jej życie, bez jej udziału.
Wiadomo faktów nie zmienimy, jak ktoś odszedł do innej/innego to odszedł, ale to nie daje mu prawa do tego co ta/ten opuszczony ma myśleć  czy zrobić.
Autorko wątku , kochasz męża, nie chcesz rozwodu to go nie dawaj.

Serio uważasz, że lepsze dla osoby porzuconej jest usilne uczepienie się małżonka, który:
a) nie szanuje
b) nie kocha
c) chce odejść
d) ma już kogoś innego?

To zwyczajne UPOKORZENIE SIĘ. I to na własne życzenie.
Lepsze będzie dla Autorki pielęgnowanie żalu i urazy, walczenie o faceta, który jej nie chce, utrudnianie życia sobie i jemu (bo tym właśnie będzie brak zgody na rozwód), ponoszenie związanych z tym kosztów nie tylko emocjonalnych, ale i finansowych...? Dla mnie NIE.

13

Odp: Niszczymy swoje życie?

Nie uważam ,że "uczepianie" się kogoś kto odchodzi to jest rozwiązanie.
Uważam, że "pozwalanie" odejść takiej osobie to zgoda na to aby ktoś decydował o przyszłości autorki.

Są prawne przesłanki do tego , aby rozwód nie został orzeczony. Nawet prawo dopuszcza taka możliwość.
Tak, tak sąd pyta czego chcą strony smile i dla sądu w pewnych okolicznościach jest to wiążące smile


" Serio uważasz, że lepsze dla osoby porzuconej jest usilne uczepienie się małżonka, który:
a) nie szanuje
b) nie kocha
c) chce odejść
d) ma już kogoś innego?

To zwyczajne UPOKORZENIE SIĘ. I to na własne życzenie.
Lepsze będzie dla Autorki pielęgnowanie żalu i urazy, walczenie o faceta, który jej nie chce, utrudnianie życia sobie i jemu (bo tym właśnie będzie brak zgody na rozwód), ponoszenie związanych z tym kosztów nie tylko emocjonalnych, ale i finansowych...? Dla mnie NIE. "

Nie zawsze to tak wygląda , uwierz mi na słowo.
Cyngli czy jesteś w trakcie rozwodu, czy po ?

Uważam, że łatwo dajemy się wkręcać w sytuacje, ze to ten/ta odchodząca osoba ma "prawo" być, czuć a ta porzucona/porzucony to tylko ma przyjąć sytuację i się pogodzić.

14 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-10-05 09:31:50)

Odp: Niszczymy swoje życie?
QuQu napisał/a:

Nie uważam ,że "uczepianie" się kogoś kto odchodzi to jest rozwiązanie.
Uważam, że "pozwalanie" odejść takiej osobie to zgoda na to aby ktoś decydował o przyszłości autorki.

Są prawne przesłanki do tego , aby rozwód nie został orzeczony. Nawet prawo dopuszcza taka możliwość.
Tak, tak sąd pyta czego chcą strony smile i dla sądu w pewnych okolicznościach jest to wiążące smile


" Serio uważasz, że lepsze dla osoby porzuconej jest usilne uczepienie się małżonka, który:
a) nie szanuje
b) nie kocha
c) chce odejść
d) ma już kogoś innego?

To zwyczajne UPOKORZENIE SIĘ. I to na własne życzenie.
Lepsze będzie dla Autorki pielęgnowanie żalu i urazy, walczenie o faceta, który jej nie chce, utrudnianie życia sobie i jemu (bo tym właśnie będzie brak zgody na rozwód), ponoszenie związanych z tym kosztów nie tylko emocjonalnych, ale i finansowych...? Dla mnie NIE. "

Nie zawsze to tak wygląda , uwierz mi na słowo.
Cyngli czy jesteś w trakcie rozwodu, czy po ?

Uważam, że łatwo dajemy się wkręcać w sytuacje, ze to ten/ta odchodząca osoba ma "prawo" być, czuć a ta porzucona/porzucony to tylko ma przyjąć sytuację i się pogodzić.

A co Autorce da niezgodzenie się na rozwód? Satysfakcję? Bo przecież od tego mąż się nie odkocha i do domu nie wróci... Nie chce się zgodzić, to niech się nie zgadza, nikt nie zmusza - tylko w jakim celu to?

Zresztą - żeby Autorka mogła nie zgodzić się na rozwód, musiałaby najpierw udowodnić, że to mąż jest wyłącznie winny rozkładu pożycia, bo tylko w takim przypadku sąd będzie ją pytać o zgodę. A to wcale nie jest takie proste i jednoznaczne... lata szarpaniny...

15

Odp: Niszczymy swoje życie?
santapietruszkaA  napisał/a:

co Autorce da niezgodzenie się na rozwód? Satysfakcję? Bo przecież od tego mąż się nie odkocha i do domu nie wróci... Nie chce się zgodzić, to niech się nie zgadza, nikt nie zmusza - tylko w jakim celu to?

Jej mąż się zakochał a może niedługo się odkocha ? Skąd wiemy, że to nie "kolejna pomyłka" kryzysu wieku średniego ?

Ile jest małżeństw z "musu" ? dużo, no może coraz mniej , ale są. Ludzie chcą to się pobierają nie zawsze MUSI BYĆ MIŁOŚĆ smile
A jak mowa o rozwodzie to miłość się skończyła to CIACH, bo okazuje się ,że nie może być małżeństwa bez miłości.

16

Odp: Niszczymy swoje życie?
QuQu napisał/a:
santapietruszkaA  napisał/a:

co Autorce da niezgodzenie się na rozwód? Satysfakcję? Bo przecież od tego mąż się nie odkocha i do domu nie wróci... Nie chce się zgodzić, to niech się nie zgadza, nikt nie zmusza - tylko w jakim celu to?

Jej mąż się zakochał a może niedługo się odkocha ? Skąd wiemy, że to nie "kolejna pomyłka" kryzysu wieku średniego ?

Ile jest małżeństw z "musu" ? dużo, no może coraz mniej , ale są. Ludzie chcą to się pobierają nie zawsze MUSI BYĆ MIŁOŚĆ smile
A jak mowa o rozwodzie to miłość się skończyła to CIACH, bo okazuje się ,że nie może być małżeństwa bez miłości.

Szczerze, to nie rozumiem. Na siłę ma go trzymać? Do kaloryfera przywiązać? Po co?

17

Odp: Niszczymy swoje życie?
santapietruszka napisał/a:

Zresztą - żeby Autorka mogła nie zgodzić się na rozwód, musiałaby najpierw udowodnić, że to mąż jest wyłącznie winny rozkładu pożycia, bo tylko w takim przypadku sąd będzie ją pytać o zgodę. A to wcale nie jest takie proste i jednoznaczne... lata szarpaniny...

To może być taki przypadek, ale czy z tego powodu że może być trudno t autorka ma zrezygnować ?

Ja nie wiem co ma zrobić autorka wątku.
Ja jej daję prawo o decydowaniu o tym co chce zrobić.

18 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-10-05 09:50:29)

Odp: Niszczymy swoje życie?
QuQu napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

Zresztą - żeby Autorka mogła nie zgodzić się na rozwód, musiałaby najpierw udowodnić, że to mąż jest wyłącznie winny rozkładu pożycia, bo tylko w takim przypadku sąd będzie ją pytać o zgodę. A to wcale nie jest takie proste i jednoznaczne... lata szarpaniny...

To może być taki przypadek, ale czy z tego powodu że może być trudno t autorka ma zrezygnować ?

Ja nie wiem co ma zrobić autorka wątku.
Ja jej daję prawo o decydowaniu o tym co chce zrobić.

Ależ ja jej tego prawa nie odbieram. Tylko zapytałam - co miałoby na celu niezgodzenie się na rozwód, które sugerujesz, co by to Autorce dało, jakie korzyści? Bo według mnie po prostu sama sobie uprzykrzyłaby życie, wcale nie mężowi, który i tak zrobi, co chce, czy z rozwodem, czy bez - chętnie poznam opinię z drugiej strony i tyle smile

Odp: Niszczymy swoje życie?

Wg mnie, najlepszą rzeczą jaką może zrobić dla siebie Autorka, to pójść na terapię. Jako osoba, która żyła z alkoholikiem, jest narażona na bycie współuzależnioną od niego. Przez lata go pielęgnowała, wspierała, pomagała, a teraz została porzucona. I z tym musi się zmierzyć.
To czy on się zwiąże na stałe z nową, czy nie, nie ma znaczenia.

20

Odp: Niszczymy swoje życie?

Autorka napisała, że są 22 lata małżeństwem.
Nie wiemy zbyt wiele o ich sytuacji. rodzinnej, materialnej itp. więc możemy tyko teoretyzować.
Co nam daje małżeństwo ? trzeba by zacząć od tego jakie są PRAWA I OBOWIĄŻKI MAŁŻONKÓW, ale chyba wszyscy w małżonkowie to wiedzą prawda ?

NP.  korzyści materialnych
1. Majątek
    - Jeśli małżonkowie mają majątek, po rozwodzie podział , spłata, nie zawsze jest kasa na spłatę, - wiadomo zawsze coś tam można zrobić, ale wszyscy na tym tracą
    - sytuacja ekstremalna , majątek podzielony , były mąż ma prawo do 1/2 majątku (domu) może chcieć zamieszczać z nową miłością we wspólnym domu
2. Emerytura
    - jeśli  to małżonek "robił karierę" a kobieta była "kurą domową" to jako wdowa "dziedziczy" emeryturę męża, jako rozwiedziona zostaje z niczym
jeszcze pewnie kilka przykładów by się znalazło

21 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-10-05 10:10:55)

Odp: Niszczymy swoje życie?
QuQu napisał/a:

Autorka napisała, że są 22 lata małżeństwem.
Nie wiemy zbyt wiele o ich sytuacji. rodzinnej, materialnej itp. więc możemy tyko teoretyzować.
Co nam daje małżeństwo ? trzeba by zacząć od tego jakie są PRAWA I OBOWIĄŻKI MAŁŻONKÓW, ale chyba wszyscy w małżonkowie to wiedzą prawda ?

NP.  korzyści materialnych
1. Majątek
    - Jeśli małżonkowie mają majątek, po rozwodzie podział , spłata, nie zawsze jest kasa na spłatę, - wiadomo zawsze coś tam można zrobić, ale wszyscy na tym tracą
    - sytuacja ekstremalna , majątek podzielony , były mąż ma prawo do 1/2 majątku (domu) może chcieć zamieszczać z nową miłością we wspólnym domu
2. Emerytura
    - jeśli  to małżonek "robił karierę" a kobieta była "kurą domową" to jako wdowa "dziedziczy" emeryturę męża, jako rozwiedziona zostaje z niczym
jeszcze pewnie kilka przykładów by się znalazło

No, tak, a w drugą stronę - za parę lat zniedołężniały małżonek dostaje kopa od kochanki i wraca do żony, która ma obowiązek zmieniać mu pampersy...

Nie znamy szczegółów, ale jeśli mąż jest od 5 lat trzeźwym alkoholikiem, to raczej wielkiej kariery nie zrobił big_smile

22 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-10-05 10:15:29)

Odp: Niszczymy swoje życie?
QuQu napisał/a:
santapietruszkaA  napisał/a:

co Autorce da niezgodzenie się na rozwód? Satysfakcję? Bo przecież od tego mąż się nie odkocha i do domu nie wróci... Nie chce się zgodzić, to niech się nie zgadza, nikt nie zmusza - tylko w jakim celu to?

Jej mąż się zakochał a może niedługo się odkocha ? Skąd wiemy, że to nie "kolejna pomyłka" kryzysu wieku średniego ?

Słyszałaś o czymś takim jak godność?
Jeśli szczytem marzeń Autorki jest bycie opcją zapasową w sytuacjach, gdy ''kochanka się okaże kolejną pomyłką kryzysu wieku średniego'', to ja nie mam więcej pytań.

Owieczka dobrze napisała. Terapia dla Autorki i to szybko.

23

Odp: Niszczymy swoje życie?

Tak GODNOŚC !! smile)
Kobiety powinny mieć godność , ale tylko te zamężne smile)
Ktoś słyszał o godności u kochanki ??

Bo godność na nas kobiety zstępuje z niebios wraz z zamążpójściem smile

24

Odp: Niszczymy swoje życie?
QuQu napisał/a:

Tak GODNOŚC !! smile)
Kobiety powinny mieć godność , ale tylko te zamężne smile)
Ktoś słyszał o godności u kochanki ??

Bo godność na nas kobiety zstępuje z niebios wraz z zamążpójściem smile

Każdy powinien mieć godność. Bez wyjątku.
Ale fakt, że druga osoba jej nie ma, nie powinna dawać nam prawa do tracenia naszej własnej GODNOŚCI.

25

Odp: Niszczymy swoje życie?
QuQu napisał/a:

Tak GODNOŚC !! smile)
Kobiety powinny mieć godność , ale tylko te zamężne smile)
Ktoś słyszał o godności u kochanki ??

Bo godność na nas kobiety zstępuje z niebios wraz z zamążpójściem smile

Przecież jak nie chcą mieć godności, to przymusu nie ma... nie rozumiem Twojego oburzenia big_smile

26

Odp: Niszczymy swoje życie?

Ja nie rozpatruję co autorka "powinna" zrobić , lub co ja na jej miejscu bym zrobiła.
Ja jej daję prawo do jej decyzji , chce pozostać w tym związku z "jakichś " powodów ma do tego prawo, czy będzie szczęśliwa ? nie wiem a czy była do tej pory szczęśliwa ? nie wiem , może nie.
Może nie była szczęśliwa i na szczęściu jej nie zależy , może , może , może ... to jej życie

Ja tylko mówię, że jeśli chce postąpić tak czy inaczej , ale w zgodzie ze sobą to ma do tego prawo.
I nawet są na to paragrafy smile

Jeśli nie chce być z "takim" mężem to też ma do tego prawo i też są paragrafy.
Łatwo dajemy się wkręcać , że sytuacja jest czarno-biała

27

Odp: Niszczymy swoje życie?
QuQu napisał/a:

Ja nie rozpatruję co autorka "powinna" zrobić , lub co ja na jej miejscu bym zrobiła.
Ja jej daję prawo do jej decyzji , chce pozostać w tym związku z "jakichś " powodów ma do tego prawo, czy będzie szczęśliwa ? nie wiem a czy była do tej pory szczęśliwa ? nie wiem , może nie.
Może nie była szczęśliwa i na szczęściu jej nie zależy , może , może , może ... to jej życie

Ja tylko mówię, że jeśli chce postąpić tak czy inaczej , ale w zgodzie ze sobą to ma do tego prawo.
I nawet są na to paragrafy smile

Jeśli nie chce być z "takim" mężem to też ma do tego prawo i też są paragrafy.
Łatwo dajemy się wkręcać , że sytuacja jest czarno-biała

A czy ktoś tu Autorce odbiera prawo do decyzji??? Dyskutujemy sobie - jeden zrobiłby tak, inny inaczej. To jest forum. Co z tego wybierze Autorka i jakie wyciągnie wnioski - to jej sprawa.

28

Odp: Niszczymy swoje życie?

Dobrze ,że dyskutujemy ja akurat uważam, że autorka powinna poszukać rozwiązań, które przybliżą ją do "jej" celu.

29

Odp: Niszczymy swoje życie?

To niestety bolesna lekcja życia- nie kocha się z wdzięczności. Może go przez lata wspierałaś i oczekiwałaś tego samego, to tak nie działa.
Sprawy rozwodowe reguluje prawo. Autorka niech da sobie komfort robienia tak, by dbać o swoje interesy a nie ułatwianie wszystkiego mężowi.
Zresztą wcale nie wiemy, czy chce rozwodu mąż, autorka zamilkła.
Niezależnie jak sprawy się potoczą, w głowie trzeba sobie dać prawo do rozwiązania tego małżeństwa i zadbać o siebie.

30 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-10-05 10:33:34)

Odp: Niszczymy swoje życie?
QuQu napisał/a:

Dobrze ,że dyskutujemy ja akurat uważam, że autorka powinna poszukać rozwiązań, które przybliżą ją do "jej" celu.

Tylko że Autorka właściwie nie ma jeszcze celu, dlatego tu napisała... smile

Nie_idealna napisał/a:

I co ja mam zrobić?
To tylko namiastką tych okoliczności.
Walczyć do upadłego czy się poddać? A może zupełnie coś innego?

Więc nic złego w tym, że ktoś napisze, co by zrobił na jej miejscu, prawda? A to ona później zdecyduje, co uważa za najlepsze dla siebie smile

31

Odp: Niszczymy swoje życie?
Nie_idealna napisał/a:

Postaram się w skrócie.
Pisze, ponieważ grozi mi samobójstwo emocjonalne. Próbuje się ratować, choć nie wiem czy warto.
Mój mąż naszą miłość, która trwa 22 lata (mnóstwo burz, ale też szczęścia) sprzedał, bo po 2-tygodniach się zakochał.
Bardzo dużo w życiu przeszlismy A przy niej się uśmiecha.
Mam mu pozwolić popełnić największy życiowy błąd, nawet jeśli to błąd.
I co ja mam zrobić?
To tylko namiastką tych okoliczności.
Walczyć do upadłego czy się poddać? A może zupełnie coś innego?

Dlaczego z góry zauważyłaś, że będzie, to jego życiowy błąd? Może jego uczucie do Ciebie znikło.Dużo w Tobie zuchwalstwa i brak refleksji.Nie walczy się o kogoś, którego wolą jest ułożenie sobie wszystkiego na nowo.Chcesz mu przeszkadzać i na siłę związać i zatrzymać przy sobie? To głupie!

32

Odp: Niszczymy swoje życie?
Nie_idealna napisał/a:

Postaram się w skrócie.
Pisze, ponieważ grozi mi samobójstwo emocjonalne. Próbuje się ratować, choć nie wiem czy warto.
Mój mąż naszą miłość, która trwa 22 lata (mnóstwo burz, ale też szczęścia) sprzedał, bo po 2-tygodniach się zakochał.
Bardzo dużo w życiu przeszlismy A przy niej się uśmiecha.
Mam mu pozwolić popełnić największy życiowy błąd, nawet jeśli to błąd.
I co ja mam zrobić?
To tylko namiastką tych okoliczności.
Walczyć do upadłego czy się poddać? A może zupełnie coś innego?

Ja bym zawalczyła, 2 tygodniowa miłość to jeszcze nie jest miłość, to zauroczenie.W dodatku takie które faktycznie może okazać się śliskim gruntem. Myslę że warto siąść i na spokojnie przegadać jak to się stało , jak się dzieje po co , dlaczego. I wtedy podjąć decyzję czy  pozwolić odejść czy chronić.

33

Odp: Niszczymy swoje życie?
pavasaris napisał/a:
Nie_idealna napisał/a:

Postaram się w skrócie.
Pisze, ponieważ grozi mi samobójstwo emocjonalne. Próbuje się ratować, choć nie wiem czy warto.
Mój mąż naszą miłość, która trwa 22 lata (mnóstwo burz, ale też szczęścia) sprzedał, bo po 2-tygodniach się zakochał.
Bardzo dużo w życiu przeszlismy A przy niej się uśmiecha.
Mam mu pozwolić popełnić największy życiowy błąd, nawet jeśli to błąd.
I co ja mam zrobić?
To tylko namiastką tych okoliczności.
Walczyć do upadłego czy się poddać? A może zupełnie coś innego?

Ja bym zawalczyła, 2 tygodniowa miłość to jeszcze nie jest miłość, to zauroczenie.W dodatku takie które faktycznie może okazać się śliskim gruntem. Myslę że warto siąść i na spokojnie przegadać jak to się stało , jak się dzieje po co , dlaczego. I wtedy podjąć decyzję czy  pozwolić odejść czy chronić.

Chronić. Siebie.
Niezależnie od tego co będzie dalej.
Dać mężowi wolność, w tym prawo do spieprzenia sobie życia czy ułożenia go z nową kobietą.
Kochać siebie. Ta sytuacja jest po coś- a kij ma 2 końce.
Może właśnie uwalniasz się od kogoś, kto ciągnął w dół..
Autorko, żyjesz?

34 Ostatnio edytowany przez ZielonaKama (2018-10-05 16:43:00)

Odp: Niszczymy swoje życie?
Cyngli napisał/a:
QuQu napisał/a:

Ja uważam, że autorka powinna postąpić tak jak sama czuje. Nie chce rozwodu ma do tego prawo i podstawy prawne też.
Często jak jedna strona "zakocha się" to padają rady "puść wolno", "rozwiedź się" "Miłość się skończyła" itp. ciągle myśli się o tej osobie co "odchodzi" ,że ona ma prawo, że jej się należy wolność itp. Mało kto myśli o tej osobie porzuconej, czego ona chce?, czy się godzi na to ,żeby ktoś urządzal jej życie, bez jej udziału.
Wiadomo faktów nie zmienimy, jak ktoś odszedł do innej/innego to odszedł, ale to nie daje mu prawa do tego co ta/ten opuszczony ma myśleć  czy zrobić.
Autorko wątku , kochasz męża, nie chcesz rozwodu to go nie dawaj.

Serio uważasz, że lepsze dla osoby porzuconej jest usilne uczepienie się małżonka, który:
a) nie szanuje
b) nie kocha
c) chce odejść
d) ma już kogoś innego?

To zwyczajne UPOKORZENIE SIĘ. I to na własne życzenie.
Lepsze będzie dla Autorki pielęgnowanie żalu i urazy, walczenie o faceta, który jej nie chce, utrudnianie życia sobie i jemu (bo tym właśnie będzie brak zgody na rozwód), ponoszenie związanych z tym kosztów nie tylko emocjonalnych, ale i finansowych...? Dla mnie NIE.

Mozna przestac kochac, ale wciaz szanowac.
I dlatego maz oswiadcza zonie, ze sie zakochal i chce odejsc.
Jak dla mnie gorsze jest ukrywanie romansu, podwojne zycie.

A zona walczyc o meza oczywiscie moze, przynajmniej dopoki jest 'jej mezem'.
On i tak zrobi co uzna.

35

Odp: Niszczymy swoje życie?
ZielonaKama napisał/a:
Cyngli napisał/a:
QuQu napisał/a:

Ja uważam, że autorka powinna postąpić tak jak sama czuje. Nie chce rozwodu ma do tego prawo i podstawy prawne też.
Często jak jedna strona "zakocha się" to padają rady "puść wolno", "rozwiedź się" "Miłość się skończyła" itp. ciągle myśli się o tej osobie co "odchodzi" ,że ona ma prawo, że jej się należy wolność itp. Mało kto myśli o tej osobie porzuconej, czego ona chce?, czy się godzi na to ,żeby ktoś urządzal jej życie, bez jej udziału.
Wiadomo faktów nie zmienimy, jak ktoś odszedł do innej/innego to odszedł, ale to nie daje mu prawa do tego co ta/ten opuszczony ma myśleć  czy zrobić.
Autorko wątku , kochasz męża, nie chcesz rozwodu to go nie dawaj.

Serio uważasz, że lepsze dla osoby porzuconej jest usilne uczepienie się małżonka, który:
a) nie szanuje
b) nie kocha
c) chce odejść
d) ma już kogoś innego?

To zwyczajne UPOKORZENIE SIĘ. I to na własne życzenie.
Lepsze będzie dla Autorki pielęgnowanie żalu i urazy, walczenie o faceta, który jej nie chce, utrudnianie życia sobie i jemu (bo tym właśnie będzie brak zgody na rozwód), ponoszenie związanych z tym kosztów nie tylko emocjonalnych, ale i finansowych...? Dla mnie NIE.

Mozna przestac kochac, ale wciaz szanowac.
I dlatego maz oswiadcza zonie, ze sie zakochal i chce odejsc.
Jak dla mnie gorsze jest ukrywanie romansu, podwojne zycie.

A zona walczyc o meza oczywiscie moze, przynajmniej dopoki jest 'jej mezem'.
On i tak zrobi co uzna.

Z tym szacunkiem to się jeszcze okaże smile
Powiedzenie o 2 tygodniowym romansie VS długie małżeństwo po przejsciach to głupota. Ale mleko się rozlało, słowa padły, ujawniła się korozja związku, niezależnie czy Pani Nowa Miłość Męża okaże się prawdziwym uczuciem czy tylko wydzwaniającą do domu w porze kolacji wariatką.

36

Odp: Niszczymy swoje życie?
Ela210 napisał/a:
ZielonaKama napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Serio uważasz, że lepsze dla osoby porzuconej jest usilne uczepienie się małżonka, który:
a) nie szanuje
b) nie kocha
c) chce odejść
d) ma już kogoś innego?

To zwyczajne UPOKORZENIE SIĘ. I to na własne życzenie.
Lepsze będzie dla Autorki pielęgnowanie żalu i urazy, walczenie o faceta, który jej nie chce, utrudnianie życia sobie i jemu (bo tym właśnie będzie brak zgody na rozwód), ponoszenie związanych z tym kosztów nie tylko emocjonalnych, ale i finansowych...? Dla mnie NIE.

Mozna przestac kochac, ale wciaz szanowac.
I dlatego maz oswiadcza zonie, ze sie zakochal i chce odejsc.
Jak dla mnie gorsze jest ukrywanie romansu, podwojne zycie.

A zona walczyc o meza oczywiscie moze, przynajmniej dopoki jest 'jej mezem'.
On i tak zrobi co uzna.

Z tym szacunkiem to się jeszcze okaże smile
Powiedzenie o 2 tygodniowym romansie VS długie małżeństwo po przejsciach to głupota. Ale mleko się rozlało, słowa padły, ujawniła się korozja związku, niezależnie czy Pani Nowa Miłość Męża okaże się prawdziwym uczuciem czy tylko wydzwaniającą do domu w porze kolacji wariatką.

Ela210, ja to bym w te 2 tygodnie watpila. Tu sie chlopu moze 'pomylilo'...

37

Odp: Niszczymy swoje życie?

Trochę się zagalopowaliscie z interpretacją, ale rozumiem, bo przecież nikt nie zna sytuacji od a do zet.
Trwa to krótko, ale znienacka mnie zaskoczyło.
On jest zauroczony i szuka odskoczni. Rozmowy, zrozumienia może.
Może też chce mnie ukarać.
Do córki mówił, że i tak nie potrafi iść do łóżka z inna kobietą.
Boję sie jednak, że ona nie popusci.
Ta kobieta siedzi od 4 lat na portalu randkowym, jest rozwodka i przez ten czas nie stworzyla żadnego związku.
Probowalam z nią rozmawiać, żeby dała nam szansę na ratowanie naszej rodziny, ale posylala mi tylko szydercze usmiechy.
Czy mam to Jakoś przeczekać i rozgrac to sposobem czy walczyc po trupach?
Czuje złość, zawiść, rozpacz i ból.
Mąż powiedzial ze być może robi głupotę, ale mam mu pozwolić samemu zdecydować.
Szczegolow jest duzo więcej, ale nie mam siły pisać

38

Odp: Niszczymy swoje życie?

O masakra... z córką o tym rozmawia? A ty po co z tą kobietą ?
Wchodzisz w rolę mamuśki nad nim, chcesz go obronić przed złą babą?..
Same błędy...
Same błędy...

39 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-10-05 17:58:17)

Odp: Niszczymy swoje życie?

Autorko, czy Ty masz do samej siebie jakikolwiek szacunek? Pomijając już samego męża, po jaką choinkę upokarzasz się przed obcą babą? Przecież on to nie zabaweczka, którą ona Ci kradnie... Wcale się nie dziwię, że dostałaś od niej jedynie szydercze uśmieszki, szczerze mówiąc... Przecież Twój mąż jest dorosły i nie jest ubezwłasnowolniony, ona go na siłę nie ciągnie zapewne... Może stąd wynika męża zauroczenie, że Ty go traktujesz jak dziecko, a tamta kobieta jak mężczyznę? Czy mąż chodzi/chodził na terapię AA?

... rozmowy ojca z córką na temat tego, z kim ojciec poszedłby do łóżka, nie kumam wcale...

Zastanów się nad terapią dla siebie, Autorko, tak jak Ci tu doradzano. Będzie Ci znacznie łatwiej ogarnąć myśli smile

40

Odp: Niszczymy swoje życie?

Tak, możesz się czuć oszukana, zła i wszystko inne. Byłaś z nim, kiedy potrzebował pomocy, a kiedy wyszedł z dołka, on znalazł nową babę. Masz prawo do wszelkich negatywnych uczuć, ale nie żebraj i nie saraj się go na siłę zatrzymać. Nie zmusisz go, a tylko stracisz do siebie szacunek.

41 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-10-05 19:36:15)

Odp: Niszczymy swoje życie?

Oprócz tego alkoholizmu: jakie bylo Wasze malżeństwo? Moze mąż był ba tyle słaby, że Ty nosilaś spodnie? Przecież wykrzyczał Ci, że Tym razem nie bedzie po Twojemu?
Dobrze Ci z tym było, ze tak za niego decydowalas?
Nie piszę żeby Cię dobijać, tylko żeby ruszyć dalej, musisz pojąć, co się właściwie dzieje.
Tak.niszczyczycie swoje zycie, bo moze trzeba je zniszczyć, żeby na nowo zbudować razem lub osobno.

42

Odp: Niszczymy swoje życie?
Ela210 napisał/a:

Oprócz tego alkoholizmu: jakie bylo Wasze malżeństwo? Moze mąż był ba tyle słaby, że Ty nosilaś spodnie? Przecież wykrzyczał Ci, że Tym razem nie bedzie po Twojemu?
Dobrze Ci z tym było, ze tak za niego decydowalas?
Nie piszę żeby Cię dobijać, tylko żeby ruszyć dalej, musisz pojąć, co się właściwie dzieje.
Tak.niszczyczycie swoje zycie, bo moze trzeba je zniszczyć, żeby na nowo zbudować razem lub osobno.


Nie wiem czy dobrze zrobiłam, ale skorzystalam z Twojej rady.
Jesteśmy po szczerej rozmowie.
Musimy coś zakończyć, żeby na nowo zbudować o ile się uda.
Za dużo zła się wydarzyło, żeby to naprawić bez odciecia grubą kreską.
Każdy ma zająć się sobą.
On wynajął pokój i chyba wyjedzie na kilka tygodni za granicę.
Na koniec powiedział, że cudnie byłoby się teraz godzić w łóżku ale to nam nie pomoże, nie tędy droga. I musi już iść zanim się rozplacze.
Poczulam spokój, ale bardzo się boję ....

43

Odp: Niszczymy swoje życie?

Nadal się boję, mam gorszą traumę, niż wtedy kiedy zmarł mi tata.
Próbuje funkcjonować, ale to nie jest życie ....

44

Odp: Niszczymy swoje życie?

e tam 2 tygodnie to nie milosc to zauroczenie i dupa szaleje. Moj kochanek do pol roku mowil mi ze zaluje ze mnie wczesniej nie poznal bo tak byl zauroczony. Potem wszystko mija wroci z podwinietym ogonkiem, a mozliwe ze to ta kobieta go kopnie w dupe.

45

Odp: Niszczymy swoje życie?
Nie_idealna napisał/a:

Nadal się boję, mam gorszą traumę, niż wtedy kiedy zmarł mi tata.
Próbuje funkcjonować, ale to nie jest życie ....

To kiedyś minie, wiem, dasz radę, masz siłę , o której istnieniu do niedawna nie miałaś pojęcia.
Nie czekaj , aż minie rób to co w danej chwili trzeba i nie cofaj się myślami, planuj zwykłe, bieżące rzeczy, nie myśl o przyszłości ona sama przyjdzie i przyniesie CI najlepsze rozwiązanie.

46

Odp: Niszczymy swoje życie?
Nie_idealna napisał/a:

Nadal się boję, mam gorszą traumę, niż wtedy kiedy zmarł mi tata.
Próbuje funkcjonować, ale to nie jest życie ....


Dorośli ludzie sami podejmują decyzje i powinni ponieść tego  konsekwencje.

Tak jak piszą pozostali - zadbaj o siebie pod każdym względem,...  terapia , finanse.

Czasami takie otrzeźwienie  jest wystarczające, czasami trzeba pozwolić przyjść nowemu .
Pamiętaj że tam gdzie cos się kończy … robi miejsce dla nowego.

Zadbaj o siebie , zabezpiecz sprawy majątkowe jak najszybciej... doświadczenie pokazuje że w euforii szczęścia zdradzający są hojniejsi.... później różnie to bywa , zwłaszcza gdy spadają różowe okulary dotyczące nowej miłości.

smile

47

Odp: Niszczymy swoje życie?

Nie mam siły.
Umieram po kawałku,  psychicznie, fizycznie.
Nie wiem ile wydole, skończy się to w końcu zawałem (mam obciążenia genetyczne)
W domu robię tylko, co muszę, w pracy jak robot.
Co drugi dzień córką mnie wozi autem, bo boję się wsiąść za kierownicę.
W nocy nie śpię, budzę się, waga leci.
Chwilami czuje, że dam radę, a zaraz rozwalam się na kawałeczki.
Nie mogę pojąć jak.można zafundować taka traumę człowiekowi, który oddał serce i życie.
Zawsze powtarzal, że jedna miłość na całe życie.
Uczucie nadal między nami istnieje, choć on chce to zabić. Tak samo jak i pożądanie.
On w końcu oprzytomnieje, ale boję się że to za późno, że zniszczy to co najcenniejsze.
Jaką trzeba być kobietą, żeby tak zrobić innej kobiecie?

48 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-10-09 17:05:00)

Odp: Niszczymy swoje życie?
Nie_idealna napisał/a:

Jaką trzeba być kobietą, żeby tak zrobić innej kobiecie?

Ona Ci nic nie obiecywała. To Twój mąż Ci tak zrobił.

49

Odp: Niszczymy swoje życie?
Nie_idealna napisał/a:

Nie mam siły.
Umieram po kawałku,  psychicznie, fizycznie.
Nie wiem ile wydole, skończy się to w końcu zawałem (mam obciążenia genetyczne)
W domu robię tylko, co muszę, w pracy jak robot.
Co drugi dzień córką mnie wozi autem, bo boję się wsiąść za kierownicę.
W nocy nie śpię, budzę się, waga leci.
Chwilami czuje, że dam radę, a zaraz rozwalam się na kawałeczki.
Nie mogę pojąć jak.można zafundować taka traumę człowiekowi, który oddał serce i życie.
Zawsze powtarzal, że jedna miłość na całe życie.
Uczucie nadal między nami istnieje, choć on chce to zabić. Tak samo jak i pożądanie.
On w końcu oprzytomnieje, ale boję się że to za późno, że zniszczy to co najcenniejsze.
Jaką trzeba być kobietą, żeby tak zrobić innej kobiecie?

On to zrobil, nie tamta kobieta.
On chcial i zrobil.
A Ty dasz rade, masz dzieci, masz na pewno przyjaciol.
Swiat sie nie konczy, choc na razie tak to odczuwasz.
Jesli masz sile i wierzysz, ze warto, to walcz o swoje malzenstwo.

50 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-10-09 17:34:14)

Odp: Niszczymy swoje życie?
Nie_idealna napisał/a:

Nie mam siły.
Umieram po kawałku,  psychicznie, fizycznie.
Nie wiem ile wydole, skończy się to w końcu zawałem (mam obciążenia genetyczne)
W domu robię tylko, co muszę, w pracy jak robot.
Co drugi dzień córką mnie wozi autem, bo boję się wsiąść za kierownicę.
W nocy nie śpię, budzę się, waga leci.
Chwilami czuje, że dam radę, a zaraz rozwalam się na kawałeczki.
Nie mogę pojąć jak.można zafundować taka traumę człowiekowi, który oddał serce i życie.
Zawsze powtarzal, że jedna miłość na całe życie.
Uczucie nadal między nami istnieje, choć on chce to zabić. Tak samo jak i pożądanie.
On w końcu oprzytomnieje, ale boję się że to za późno, że zniszczy to co najcenniejsze.
Jaką trzeba być kobietą, żeby tak zrobić innej kobiecie?

ech, zabieraj się za siebie od fizycznej strony i to natychmiast.
Zapisz na fitness, jogę  .. dbaj o odżywianie. nawet na siłę..
tamta kobieta, odpuść myślenie o niej.. kiedyś to zrozumiesz..

51

Odp: Niszczymy swoje życie?
Nie_idealna napisał/a:

Jaką trzeba być kobietą, żeby tak zrobić innej kobiecie?

A co Ty obwiniasz Ta kobiete. Nie widzisz ze to Jego wina za slepa jestes. On jest dorosly samiec i to on podjal decyzje zeby Cie zdradzac.
Nie wiesz takze jaka jej historia .

52

Odp: Niszczymy swoje życie?

Owszem. Winny jest on, bez,wahania. Ma tak czasem zawziety charakter, że działa bardzo destrukcyjnie.
Co do tej baby, to Po prostu nie ogarniam , że można być kimś takim, niezależnie czy chodzi o mnie czy nie.
Dbam o siebie. Nie czuje, że żyje ani psychicznie, ani fizycznie, ale to jedno zmuszam się robić, bo to mój jedyny akumulator.
Nawet mój mąż, który się poniewiera teraz na wynajętym pokoju przyszedł wczoraj rano styrany i głodny zauważa, że pięknie wyglądam. Przytulilam go, odwzajemnil.
A dziś była jazda, bo coś ode mnie chciał, a ja nie zamierzam tolerować ich znajomości.
W pracy zakladam maskę, ale serce pęka.
Wiem, że jestem trochę irracjonalna, ale na chwilę obecna nie potrafię inaczej

53

Odp: Niszczymy swoje życie?
Nie_idealna napisał/a:

Owszem. Winny jest on, bez,wahania. Ma tak czasem zawziety charakter, że działa bardzo destrukcyjnie.
Co do tej baby, to Po prostu nie ogarniam , że można być kimś takim, niezależnie czy chodzi o mnie czy nie.
Dbam o siebie. Nie czuje, że żyje ani psychicznie, ani fizycznie, ale to jedno zmuszam się robić, bo to mój jedyny akumulator.
Nawet mój mąż, który się poniewiera teraz na wynajętym pokoju przyszedł wczoraj rano styrany i głodny zauważa, że pięknie wyglądam. Przytulilam go, odwzajemnil.
A dziś była jazda, bo coś ode mnie chciał, a ja nie zamierzam tolerować ich znajomości.
W pracy zakladam maskę, ale serce pęka.
Wiem, że jestem trochę irracjonalna, ale na chwilę obecna nie potrafię inaczej

Nie musisz niczego tolerować- masz prawo do złości. Nie chodzi mi tylko o wygląd, ale o zdrowie przede wszystkim..

54 Ostatnio edytowany przez QuQu (2018-10-10 08:21:45)

Odp: Niszczymy swoje życie?
Nie_idealna napisał/a:

Nie mam siły.
Umieram po kawałku,  psychicznie, fizycznie.
Nie wiem ile wydole, skończy się to w końcu zawałem (mam obciążenia genetyczne)
W domu robię tylko, co muszę, w pracy jak robot.
Co drugi dzień córką mnie wozi autem, bo boję się wsiąść za kierownicę.
W nocy nie śpię, budzę się, waga leci.
Chwilami czuje, że dam radę, a zaraz rozwalam się na kawałeczki.
Nie mogę pojąć jak.można zafundować taka traumę człowiekowi, który oddał serce i życie.
Zawsze powtarzal, że jedna miłość na całe życie.
Uczucie nadal między nami istnieje, choć on chce to zabić. Tak samo jak i pożądanie.
On w końcu oprzytomnieje, ale boję się że to za późno, że zniszczy to co najcenniejsze.
Jaką trzeba być kobietą, żeby tak zrobić innej kobiecie?

My kobiety jesteśmy niestety niesolidarne jako płeć.
Zamiast działać w jednej "drużynie" bardzo często działamy przeciw sobie.

Wiem dokładnie co czujesz, przeszłam to 10 miesięcy  temu, no może jeszcze nie całkiem, ale jest lepiej
spałam po 2-3 godziny na dobę , nie jadłam, schudłam około 17 kg, przyplątały się różne przypadłości.
Też nie mogłam inaczej, ale nie tędy droga.

Po pierwsze, przestań mu ufać , wiem to bardzo trudne, ja bardzo długo nie potrafiłam tego zrobić (żylam w bardzo udanym małżeństwie)
Idź po poradę do adwokata, skompletuj potrzebne dokumenty, dowody zdrady, pity, jego uprawnienia itp., póki on jest "zauroczony" masz przewagę, bo on o tym nie myśli, później możesz nie mieć takiej szansy.

Zrób plan na każdy dzień, z dietą co zjesz , o której , zakupy,
Ja w tym okresie uporządkowałam dokumenty, zrobiłam generalny przegląd szafy, wyrzuciłam wszystkie "przydasie"
Dużo rozmawiałam z przyjaciółką, zdarzało się że całą noc ( nie wiem czy ona czasami nie spała, ale nie miało to znaczenia , bo ja w kółko mówiłam to samo)

Stan na dziś jest taki, że rzeczywistość mojemu mężowi daje popalić, okazuje się , że nie stać go na życie jakie mu się "zamarzyło" i nie stać go na "nowe" fajne życie.
Nie wiem co będzie dalej u mnie, ale podobnie co Ciebie analizowałam przeszłość, przyszłość i stwierdziłam ,że nic nie wymyślę, bo nie wszystko zależy ode mnie, więc żyję tu i teraz , ale pilnując swoich i dzieci interesów.

Zajrzyj tu:
https://www.netkobiety.pl/p3374933.html#p3374933

55

Odp: Niszczymy swoje życie?

Nie mogę pojąć, co się z tym naszym życiem porobiło.
Żyć, by przetrwać i jeśli to co między nami było/jest prawdziwe uratować.
Czy czas jest w tym wypadku sprzymierzeńcem?

56

Odp: Niszczymy swoje życie?
Nie_idealna napisał/a:

Nie mogę pojąć, co się z tym naszym życiem porobiło.
Żyć, by przetrwać i jeśli to co między nami było/jest prawdziwe uratować.
Czy czas jest w tym wypadku sprzymierzeńcem?

Tak , tylko czas i spokój

57

Odp: Niszczymy swoje życie?

Wiem, że teraz świat Ci się na głowę, wali, ale za jakiś czas spojrzysz na swoje życie z innej perspektywy. Piszemy Ci tu, żebyś nie obwiniała tamtej, bo to prawda, ale etap chęci "zabicia tamtej" jest nam znany..:D mija. Każdy kij ma 2 końce.
Czytaj wątki na forum. Zwłaszcza takie długie pisane na bieżąco- jak wątek  MoniaCo i wszystko co pisała dalej w "kobietach na zakręcie".
Nie jesteś  sama.

58

Odp: Niszczymy swoje życie?

Dziękuję Wam za słowa, te dobre i krytykę. Wszystko jest potrzebne.
Sprobuje zacisnąć zęby i przetrwać.
Najgorsza jest ta samotność, to ona sprawia, że fiksuję.
A miało być już dobrze. Powoli.
Nie mam już wielu marzeń, chce tylko mieć rodzinę, dom i tą naszą miłość na wieki. Plus odrobinkę szczęścia.
Parszywy ten rok. Może znów zaświeci słońce?

59

Odp: Niszczymy swoje życie?
Nie_idealna napisał/a:

Dziękuję Wam za słowa, te dobre i krytykę. Wszystko jest potrzebne.
Sprobuje zacisnąć zęby i przetrwać.
Najgorsza jest ta samotność, to ona sprawia, że fiksuję.
A miało być już dobrze. Powoli.
Nie mam już wielu marzeń, chce tylko mieć rodzinę, dom i tą naszą miłość na wieki. Plus odrobinkę szczęścia.
Parszywy ten rok. Może znów zaświeci słońce?

Twoja rodzina, to dzieci.
Na marzenia będzie jest czas może marzenia się zmienią \.

dla mnie też parszywy sad

60

Odp: Niszczymy swoje życie?

Ja tylko z mojego doswiadczenia z kochankiem wiem ze facet ktory raz zdradzil zdradzi kolejny raz. Moj byly kochanek zmienial srednio co 3-4 lata byla nowa. To tylko kwestia czasu. Teraz sie uspokoi, wroci wszystko do normalnosci i mysle ze 2 lata to ten okres czasu kiddy zacznie szukac nastepnej. Nie koniecznie bedziesz wiedziala ze ja ma, bo juz bedzie wiedzial jak to ukryc jeszcze lepiej niz za pierwszym razem.

61

Odp: Niszczymy swoje życie?
cloudyhead napisał/a:

Ja tylko z mojego doswiadczenia z kochankiem wiem ze facet ktory raz zdradzil zdradzi kolejny raz. Moj byly kochanek zmienial srednio co 3-4 lata byla nowa. To tylko kwestia czasu. Teraz sie uspokoi, wroci wszystko do normalnosci i mysle ze 2 lata to ten okres czasu kiddy zacznie szukac nastepnej. Nie koniecznie bedziesz wiedziala ze ja ma, bo juz bedzie wiedzial jak to ukryc jeszcze lepiej niz za pierwszym razem.

Może tak być Cloudy. Ale w tym co się dzieje teraz nie chodzi o to, z którą będzie mąż, czy wróci, czy nie, tylko jaką kobietą stanie się autorka po przejsciu tej ścieżki, czy dalej w centrum będzie mężczyzna, czy jednak Ona postawi na siebie, czego jej życzę.

62

Odp: Niszczymy swoje życie?

Ela210 tutaj masz racje, ale nie wiem jak jest w srodku tego zwiazku.
U mojego kochanka zona po histeroktomi, zero seksu i obwinianie meza za to co sie stalo. Po tym wszytkim postawila na siebie ze teraz jej czas. Kobieta 60 lat. Czasami mi sie wydawalo ze ona wie co on robi, ale dla pieniedzy piekny dom, super samochod i jej wlasny biznes ktory on jej otowrzyl bo nigdy nie pracowala, przymknela usta skupila sie na sobie. Wie tylko o jednym jego romansie i tyle.
Takze zony czasami przymykaja oko. On wybiegnie zaspokoi sie, a ona ma swiety spokoj i pieniadze, bo seksu juz w malzenstwie nie ma wogole od 10 lat. Wygladalo to mniejwiecej tak, zel nawilzajacy on robil co ma zrobic ona lezala i tyle. 

Czasami zastanawialam sie czemu nie zakonczyla bo nie miala by wcale zle sama. Tutaj juz by nie chodzilo o dzieci bo sa prawie w moim wieku juz maja swoje rodziny. Jednak mysle ze jest od niego za bardzo uzalezniona, on ja wyrecza prawie we wszystkim nawet w gotowaniu. Pozatym dochodzi tez granie i na pokaz robienie z siebie super pieknej i swietnej rodziny do ludzi z zewnatrz.
On 5 lat od niej mlodszy wiec gdzie znajdzie takiego kolejnego.

Odp: Niszczymy swoje życie?
cloudyhead napisał/a:

Ela210 tutaj masz racje, ale nie wiem jak jest w srodku tego zwiazku.
U mojego kochanka zona po histeroktomi, zero seksu i obwinianie meza za to co sie stalo. Po tym wszytkim postawila na siebie ze teraz jej czas. Kobieta 60 lat. Czasami mi sie wydawalo ze ona wie co on robi, ale dla pieniedzy piekny dom, super samochod i jej wlasny biznes ktory on jej otowrzyl bo nigdy nie pracowala, przymknela usta skupila sie na sobie. Wie tylko o jednym jego romansie i tyle.
Takze zony czasami przymykaja oko. On wybiegnie zaspokoi sie, a ona ma swiety spokoj i pieniadze, bo seksu juz w malzenstwie nie ma wogole od 10 lat. Wygladalo to mniejwiecej tak, zel nawilzajacy on robil co ma zrobic ona lezala i tyle. 

Czasami zastanawialam sie czemu nie zakonczyla bo nie miala by wcale zle sama. Tutaj juz by nie chodzilo o dzieci bo sa prawie w moim wieku juz maja swoje rodziny. Jednak mysle ze jest od niego za bardzo uzalezniona, on ja wyrecza prawie we wszystkim nawet w gotowaniu. Pozatym dochodzi tez granie i na pokaz robienie z siebie super pieknej i swietnej rodziny do ludzi z zewnatrz.
On 5 lat od niej mlodszy wiec gdzie znajdzie takiego kolejnego.

Rozumiem, że piszesz to z punktu widzenia kochanki, ale tak naprawdę chyba nie wiesz, jak było w ich małżeństwie. Wiesz tyle, ile Ci powiedział.
Mi się nasunęło pytanie, po kiego grzyba on z nią był, skoro był niezależny finansowo, młodszy i nieszczęśliwy, bo nie miał seksu z żoną.
To jest dopiero tchórzostwo i perfidia.

Wracając do wątku Autorki, ja nie generalizuje zdradzaczy. Nie uważam, że jak się raz zdradzi, to będzie zdradzało się zawsze. Zdradzają Ci, którym czegoś brakuje w ich związku, albo uzależnieni od seksu (seksoholicy)
Skoro czegoś w związku brakuje, nie da się tego naprawić, to lepiej się rozejść.

64

Odp: Niszczymy swoje życie?

'Mi się nasunęło pytanie, po kiego grzyba on z nią był, skoro był niezależny finansowo, młodszy i nieszczęśliwy, bo nie miał seksu z żoną.
To jest dopiero tchórzostwo i perfidia'

Twierdzil ze sie finansowo nie wyplata bo fime zapisal tez jej wiec tez byla dyrektorem choc nawet palca tam nie przylozyla. 

Cos tam jeszcze  musi byc o czym ja nie wiem i to napewno

Piszesz ze tchorz i perfidia.

Dlatego ja wlasnie sie wycoafalam bo juz swiatelko mi sie swiecilo ze cos jest tam nie tak. Do tego klamstwa do mnie i wmawianie mi ze ja opusci jak sprzeda biznes. Typowe gadki.  Pieniedzy ma tyle ze do konca zycia on i ona, a nawet  jego dzieci i wnuki nie musza pracowac, wiec dla mnie jeszcze okazal sie materialista.

65 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-10-10 15:08:54)

Odp: Niszczymy swoje życie?

Jedno jest pewne- jeżeli ludzie są ze sobą w małżeństwie, to mają ku temu WAŻNY powód i  jest to ICH wybór. a nie jakiś smutny przymus.. smile

Posty [ 1 do 65 z 112 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Niszczymy swoje życie?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024