Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 105 ]

1 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2018-10-04 09:37:26)

Temat: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Witam, proszę Was o pomoc, jestem bliski obłędu …
Krótko opiszę swoją historię, gwarantuje że będzie się działo… gotowy scenariusz na film …
Wydawało by się ze dwie pokrewne dusze zawsze się dogadają … czasami jednak życie pisze inne scenariusze …
Moje story podzielę na dwie części: „Ex żona” oraz „Ona”…
„Ex żona”
Jestem facetem, mam 42lata, 2 lata temu moja była żona miała romans (z 21latkiem) po którym rozpadło się moje małżeństwo; przeżyłem dramat, moje życie rozpadło się, straciło sens …
Czy byliśmy idealnym małżeństwem? na pewno nie, natomiast na pewno „normalnym” jakich 90% wokoło; oboje mieliśmy pracę, żyliśmy w miarę spokojnie, dostatnie, bywały też kłótnie …. głównie o to że zarabiałem mniej, byłem mało ambitny…  i już nie godziłem się być „tatą i mamą” na pełny etat ; żona robiła karierę , zarabiała pieniądze więc wydawało się jej że może siedzieć w pracy do wieczora, z weekendami włącznie …
zarabiała więcej, pracowała w nieruchomościach, ja jako inżynier; krótko mówiąc było w miarę ok …ale pewnie czegoś brakowało, może miłości, może zbyt dużo problemów, rutyna …
nigdy jej nie zdradziłem, przez 10 lat małżeństwa nie dałem jej najmniejszych powodów do zazdrości, niepokoju; starałem się być przede wszystkim jak najlepszym ojcem dla syna … bo na co dzień brakowało mu matki … widocznie nie starczyło mi sił aby być jeszcze super mężem … przyznaję …ale dawałem tyle ile mogłem … czasem kwiaty, jakiś prezent, miłe słowo … niestety, dalej już poszło jak wspomniałem wcześniej…
Gwoździem do trumny był wyjazd żony na tygodniowe wakacje z kochankiem we wrześniu 2016 do Grecji; w tym czasie mój syn został ze mną w domu; zaczął w tym czasie szkołę – 1 klasa; wiadomo , było sporo stresu.
Odnośnie samego jej romansu,  nie będę opisywał szczegółów bo byłoby tego za dużo ale działo się …
Telefony od gówniarza z pogróżkami (żebym wyskoczył z nim na solo, że dostanę wpier***),  szyderstwa ze strony ex; poniżanie, wyśmiewanie mojej męskości, zarobków, zaradności itd….
Krótko mówiąc to był koszmar… wszystko trwało jakieś 2 miesiące, nie jadłem , nie spałem , schudłem 15kg .. wielokrotnie mówiłem, prosiłem żeby dała sobie spokój z tym idiotą … nie słuchała …ba, do niczego się nie przyznawała, zrobiła ze mnie psychopatę, pośmiewisko przed całą jej rodziną …  omal nie zwariowałem, byłem bliski obłędu, kochałem ją i nienawidziłem jednocześnie, nie mogłem patrzeć jak cierpi moje dziecko, jak płacze w trakcie naszych kłótni , jak ona kłamie, do niczego się nie przyznaje…  umierałem z dnia na dzień .. nie wiedziałem co robić; odejść czy zostać… zostać dla syna czy zacisnąć zęby i odejść .. w końcu zatrudniłem detektywów, prawda wyszła na jaw, schadzki weekendowe oraz wakacje w Grecji; to był koniec .. wyprowadziłem się z domu, to był jeden z najgorszych dni w moim życiu ..  w jej trakcie mój 6 letni syn płacząc trzymał mnie za nogawkę i prosił „tatusiu, nie odchodź” natomiast ex potrafiła powiedzieć „ widzisz Kubusiu, tata odchodzi bo cie nie kocha” … w takich momentach czujemy gniew, bezradność, umieramy, serce przestaje bić …
To był 20 września …. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę jak bardzo ja kochałem, niestety było już za późno …. Nie moglibyśmy już nigdy być razem, wiedziałem o tym…
Dzięki Bogu przeżyłem, z pomocą rodziny i znajomych … przez kolejne miesiące mieszkałem „kątem” u znajomych z pracy … codziennie płacząc do poduszki , zadając sobie pytanie „ dlaczego” ???…
Oczywiście romans żony skończył się bardzo szybko, na wspomnianych wakacjach; małolat poszedł w tango i wreszcie doszło do niej co zrobiła … pomimo tego wciąż do niczego się nie przyznawała … niby chciała wrócić ale wciąż udawała że nic się nie stało … chwilę później kolejny „wujek” nocował w naszym mieszkaniu od czasu do czasu, syn mi wszystko opowiadał … odwiedzając syna widziałem w mieszkaniu butelki po winie, kwiaty, nową bieliznę itd…
Moja samoocena była na poziomie „0”, męskość, zaradność, „gówniana” praca (zdaniem ex)… itd. …
Powiedziałem sobie „DOŚĆ CHŁOPIE, WEŻ SIĘ W GARŚĆ BO SKOŃCZYSZ W PSYCHIATRYKU” ; zacząłem bardziej dbać o siebie, dieta, siłownia, bieganie; wspólne wyjścia z przyjaciółmi … aby przestać się zadręczać, myśleć, przezywać, zapomnieć …
Może takie rzeczy wydają się banalne ale naprawdę pomagają, oczyszczają głowę …
Oczywiście w międzyczasie … cały czas odwiedzałem syna , mieliśmy (mamy) zawsze świetny kontakt … jakieś 2-3 razy  w tygodniu. Oczywiście ex od razu zobaczyła moją przemianę, nowe ciuchy, większa pewnośc siebie … z tego powodu robiła mi jakieś głupie wywody, widać było że szlag ja trafia, że jednak ten ex mąż nie był taki beznadziejny … tak czy siak, mleko się rozlało, doszło już do niej że „mnie już nie ma, że już straciła męża”
Za namową znajomych w grudniu zarejestrowałem się na Badoo… mówili , „co ci szkodzi, spróbuj, nic nie tracisz”… i tak też zrobiłem .. i stało się … po jakiś 3 tygodniach poznałem JĄ … i o tym będzie 2 kolejna część mojego story …

„Ona” – będę nazywał ją Ola
To był 8 grudnia 2016 … po 2 tygodniowym klikaniu na portalu wreszcie zobaczyłem ją …
Piękna, hipnotyzująca, wywarzona, mająco to coś w sobie, 40 lat, po rozwodzie, bez dzieci ..
Pracowała w korpo jako asystentka zarządu, była zadowolona z pracy i zarobków …pomyślałem IDEAŁ … po prostu strzał amora, przeznaczenie …. Napisałem wiadomość, odezwała się … to było TO … Zakochałem się od pierwszego wejrzenia, a raczej głosu przez telefon, później poszło już jak z płatka, dziesiątki godzin na telefonie, mnóstwo wspólnych pasji, zainteresowań, kino, film, książki, muzyka …. Po prostu JEDNOŚĆ DUSZ …. Takie coś czuje się od razu albo wcale …
I ten jej głos, zabójczo seksowny, niesamowita inteligencja, świetne poczucie humoru, krótko mówiąc idealna kobieta … nie było końca tematów do rozmów, czasami potrafiliśmy przegadać 4-5 godzin każdego dnia , do 2-3 na ranem …
Wzajemne poranne pobudki „przez telefon” , miłe słowa na dzień dobry, smsy za dnia, na dobranoc ….
Wreszcie poczułem że żyję, że spotkałem kogoś wyjątkowego, ciepłego, tak innego niż ex w sposobie patrzenia na życie … na wszystko wokoło … Ci którzy przeżyli coś podobnego wiedzą o czym piszę.
Pierwsze spotkanie pod koniec stycznia… pojechałem na weekend do niej do Warszawy (wtedy mieszkałem we Wrocławiu)… zatrzymałem się u znajomego na te 2 noce …
Cudowne 3 dni, romantyczne kolacje, spacery, disco, mnóstwo rozmów …
Skończyło się tylko na pocałunkach, było fantastycznie …. One również była wniebowzięta … dziękowała za najpiękniejszy weekend w jej życiu

W międzyczasie rozpoczął się mój proces rozwodowy, walczyłem o orzeczenie winy ex…
Ola wiedziała jaka jest moja sytuacja, niczego nie ukrywałem …

Przyszły kolejne spotkania z, widywaliśmy się co 2 tygodnie z uwagi na fakt że co drugi tydzień miałem syna na weekend. Raz ja jechałem do Wawy, raz ona do mnie do Wrocławia.
Za każdym razem spotykaliśmy się wynajętych mieszkaniach, ja nie miałem warunków (wynajmowałem pokój u znajomych) a ona mówiła że „nie ma warunków na swoim mieszkaniu” , ok pomyślałem ….

Wspomniała o rodzinie i dziecku, nie miałem nic przeciwko, naprawdę chciałem je z nią mieć, wydawała się być idealną kandydatką … zakochałem się po uszy …
Połączyło nas coś niesamowitego, zrozumienie, rozmowy, niesamowita namiętność, cudowny, gorący sex … czegoś takiego nie przeżyłem nigdy wcześniej ….
Zaufałem jej, bezgranicznie, zwłaszcza że otwarcie mówiliśmy o byłych związkach, o partnerach …
Była otwarta w sprawach sexu, otwarcie mówiła co lubi czego nie, wspominała o wcześniejszych kochankach (głownie 20 letnich) których miała po rozpadzie własnego małżeństwa które również bardzo przeżyła, w ten sposób chciała się dowartościować jako kobieta … pomyślałem OK, pewnie, nie oceniam, miała do tego prawo…

Po trzech miesiącach moja ex zaczęła prosić o oto abym wrócił ; powiedziałem NIE i skończyłem temat ; nowej partnerce oczywiście o tym nie mówiłem, nie chciałem wprowadzać zamieszania, dla mnie temat byłego małżeństwa został zakończony. Pojawiły się pytania z jej strony, ja na dowód tego że nie kłamię dałem jej telefon do ręki, sprawdziła wszystko, korespondencję, smsy, Messengera .. itd. … jak się później okazało to był błąd … chciałem być uczciwy a okazałem się zwykłym idiotą …
Stała się bardzo podejrzliwa, o koleżanki z pracy, nawet o kobiety które oglądaliśmy w telewizji, paranoja …
Zaczęło mnie to trochę denerwować i prosiłem ją żeby przystopowała …

Po 3 miesiącach znajomości powiedziała że nie możemy funkcjonować na odległość …
Pojawiła się opcja jej przeprowadzki, pomyślałem „trochę za szybko ale co tam, damy radę”… pytała czy damy rade finansowo, mówiłem OK, damy radę ….
Zwolniła się z pracy praktycznie z dnia na dzień , informując mnie o tym po fakcie … dokładnie mówiąc poszła na L4 od psychiatry by mieć płacone 80% pensji…
Chwilę potem pojechaliśmy na wspólne wakacje do Egiptu, cudowne, fantastyczne 7 dni. Zaraz po tym przyjechała do Wrocławia , wynająłem mieszkanie … a chwile później dowiedziałem się że tak naprawdę to ona nie będzie w stanie wcale wspomóc mnie finansowo bo ma swoje zobowiązania, długi itd. …
Pomyślałem, co tak , damy rade, wziąłem kredyt … reasumując, to wspólne mieszkanie kosztowało mnie ponad 30tys … pieniędzy których nie miałem a które musiałem pożyczyć … prawda jest taka że ją

Przed jej przyjazdem zdecydowała się wynająć mieszkanie w Warszawie, pomogłem jej w remoncie bo szczerze mówiąc nie nadawało się do wynajęcia (już wiedziałem dlaczego wstydziła się mnie tam gościć wcześniej).
Nie miała w ogóle kuchni !!! jej mąż odchodząc nie zdążył jej zamontować …. Nie miała nawet zlewu, baterii, żadnych mebli, używała przenośnej, elektrycznej kuchenki a naczynia myła w łazience w umywalce …. Trochę mnie to zszokowało ale nic, pomogłem jej w tym remoncie, wykańczając również łazienkę…

Zamieszkaliśmy we Wrocławiu w maju 2017. Początkowo było ok, ja pracowałem ona szukała pracy ale bezskutecznie … pojawiły się pierwsze kłótnie. … że zbyt późno przychodzę z pracy, że nie rozmawiamy tak często jak wcześniej; że nie mam już dla niej tyle czasu … była sfrustrowana brakiem pracy a ja tym że to wszystko mnie zbyt dużo kosztuje …
Stawała się coraz bardziej podejrzliwa, całkowicie bezpodstawnie przetrzepała cały mój telefon, laptop … dokumenty rozwodowe, dowody w sprawie itd. …

Patrząc jednak w drugą stronę, naprawdę chciała w tym związku coś zmienić na +; wymyślała coraz to nowe zabawy, gry, quizy tak aby jeszcze nas do siebie zbliżyć …. Zamiast oglądać ogłupiającą TV… mówiła „Paweł, pracujmy nad naszym związkiem.. rozmawiajmy, miejmy wspólne plany” … i za to bardzo, bardzo jestem jej wdzięczny…
Bardzo chciała mieć dziecko, rodzinę … ze mną … czuła że to jej ostatni dzwonek … ja nie miałem z tym problemu ale najpierw chciałem zakończyć mój rozwód …
Chyba faktycznie byłem zbyt przytłoczony toczącym się procesem, kłopotami z ex która robiła mi problemy z widzeniem dziecka … to wszystko na pewno miało wpływ na naszą relacją .. pomimo wszystko NIGDY nie mówiłem praktycznie wcale o moim rozwodzie, trzymałem to wszystko na dystans aby ONA jak najmniej to odczuwała … jedynie 2-3 dni przed kolejną rozprawą przygotowywałem się do tego; ona o tym wiedziała i nie robiła z tego powodu problemów.

Jednoczenie Ola zaczęła szukać dla mnie lepszej, lepiej płatnej pracy (miałem 4000net)… całymi dnami przeszukiwała Internet, sama również szukała …
Cały czas powtarzała „Paweł, jesteś wart milion dolarów… wykształcony, inteligentny”
„Paweł, jesteś w złym miejscu, nie na stanowisku na jakie zasługujesz” … nie ukrywam że bardzo podnosiła mnie na duchu, w ex małżeństwie byłem raczej przegrańcem w oczach byłej żony …

Pierwsze niepokojące zachowania z jej strony zauważyłem w czasie naszych wspólnych weekendów z moim synem … nie dawała sobie rady z tym że większą uwagę skupiam na dziecka pomimo tego że naprawdę starałem się to dobrze balansować … to wtedy po raz pierwszy podczas kłótni powiedziała do mnie „sperd***, jesteś hu*”, słyszał to mój syn .. obaj byliśmy w szoku … doszło to tego że bałem się przywozić dziecko do naszego domu, Ola czasami miała super humor, bawiła się z synem a potem narzekała że jest zbyt głośny, hałaśliwy, nadpobudliwy … kolejny raz „spierd*” usłyszałem po raz kolejny w obecności syna na naszych wspólnych wakacjach … przepraszała, obiecała że to było ostatni raz, że ją sprowokowałem …

Kochałem, wybaczyłem, zapomniałem … życie toczyło się dalej … z czasem zaczął mnie irytować fakt że ja wydaje sporo na wspólne życie (wziąłem kolejny kredyt) podczas gdy ona oszczędza i odkłada pensje … tłumaczyła że to na czarną godzinę, jak już nie będzie pobierać pieniędzy po skończeniu L4…
Stale szukała pracy, chodziła na rozmowy ale nic z tego nie wynikało … był już zniechęcona …. Pocieszałem, wspierałem jak mogłem …w przeciągu 7 miesięcy spędzonych we Wrocławiu dołożyła się 900zł.
Czasami potrafiła przyczepić się do słowa „hello” powiedzianym rano … czemu nie „kochanie”? … bardzo często słyszałem „wulgaryzm, hello … co to jest , tekst jak do kolegi?” … szlag mnie trafiał .. wpadłem w paranoję … zacząłem się kontrolować co mówię , co piszę … wykasowałem wszystkie „podejrzane” jej zdaniem znajomości na FB, wyciszałem korespondencję na Messengerze, aby nie tworzyć pretekstu, nie dawać jej powodu do dyskusji … ograniczyłem kontakt ze znajomymi, kolegami … nigdzie nie wychodziłem aby jej nie denerwować …
Nawet w restauracji jak wspomniałem mimochodem że „obsługuje nas miła kelnerka” słyszałem „wulgaryzm, co za koleś … może się z nią umówisz od razu co ?” …

W międzyczasie dowiedziałem się że Ola zażywa leki, antydepresanty … przyznała że w przeszłości chorowała na nerwicę lękową którą już rzekomo wyleczyła … przeżyła bardzo rozwód, mąż odszedł do innej, twierdzi że ich małżeństwo było zgodne, że mąż ją bardzo kochał, bezgranicznie ale ona po prostu o niego nie dbała .. i dlatego odszedł do innej … przed odejściem namówił ją do aborcji, usunęła dziecko i do tej pory ma żal do siebie że tak postąpiła; niestety, dla niej on wciąż jest tym który kochał, szanował, był zrobić dla niej wszystko …. Jak twierdzi w ich związku nie działał tylko sex więc małżeństwo się posypało …

Nie lubiła gotować, ale dla mnie zaczęła, praktycznie uczyła się od początku … cieszyłem się jak dziecko …. Fajnie, zrobiła to specjalnie dla mnie … wielokrotnie podkreślała że w jej byłym małżeństwie mąż tego od niej nie oczekiwał, „kochał ją za to jaka była … nie wymuszał na niej takich rzeczy …” ; pomyślałem „kurczę, czy ja aż tyle wymagam, obiad raz na tydzień ?”
Miała w zwyczaju zamawiać obiad z restauracji obok niż pójść do sklepu i kupić parę produktów i samemu to zrobić … to też mnie irytowało … nie ma pieniędzy ale na jedzenie z knajpy jej nie szkoda … „trudno, pomyślałem … przeżyję, to nie dramat, ważne aby był spokój”

Cały czas powtarzała (i powtarza to do tej pory) że jestem „despotą, dyskutantem,  że chcę ją sobie przyporządkować, że chce ją zmieniać, że liczy się tylko moje zdanie … że jej były mąż nie zwracał na takie rzeczy uwagi , że była z nim szczęśliwa itd. ..” … czasami sam się zastanawiałem czy tak faktycznie nie jest, wpadłem w paranoję…

Pierwszy raz dostałem w twarz na Andrzejkach w Krakowie w ubiegłym roku; to była kumulacja wielu rzeczy, moja frustracja wiecznymi uwagami, to zrobiłem, czego nie, o czym zapomniałem itd. …
Była to impreza w dużej disco, zrobiła mi „wywód” że zrobiłem sobie selfie z żonami moich kolegów ze studiów … że specjalnie się lansowałem aby zrobić sobie z nimi zdjęcie; kurcze, znamy się od 20 lat … nie wytrzymałem … od słowa do słowa;  powiedziałem że „koniec z nami”  …. Dostałem w twarz … resztę imprezy spędziliśmy osobno … miałem dość, byłem tak zmęczony kolejnym „wymysłem” z jej strony …
Po powrocie do domu znajomych dostałem jeszcze parę razy …. za to że zignorowałem ją na imprezie i się z nią nie bawiłem, dla niej to było niewytłumaczalne i niewybaczalne ; do tej pory o tym pamięta i wypomina przy byle okazji, kłótni ….
Rano miałem poobijaną twarz, moi znajomi tylko pukali się w głowę co ja z nią robię …

Miałem dość, po powrocie do Wrocławia powiedziałem że to koniec, że nie chce z nią być … wpadła w szał … bicie, plucie, kopanie …. rzucanie telefonem o ścianę , później utopiła go w klozecie … chciałem wyjść, zabrała klucze …. zaczęła pić alkohol, prosiłem by przestała … nie słuchała.. powiedziała „teraz mi zapłacisz za tą ignorancję na Andrzejkach w Krakowie, pożałujesz…” nie dała mi spać, ściągała ze mnie kołdrę, włączyła muzykę na głos… chciałem ją uciszyć , przekonać aby poszła spać … odwrotny efekt, agresja, bicie … a na koniec zamknęła mnie na balkonie w samych majtkach i podkoszulce (w listopadzie); siedziałem tak prawie godzinę a ona śmiała się i powtarzała „ tak samo się czułam na Andrzejkach, jak gówno …”
W końcu wszedłem do środka, usnąłem na siedząco na sofie, ona pijana zasnęła …

Powiedziałem DOŚĆ, wyprowadzam się … w jej trakcie usłyszałem „spierd*** mały fiutku” , mam cie w dupie …. wypier*** z tego mieszkania, jesteś „człowiek porażka, bez pieniędzy, auta czy dobrą pensją” , frajerem, z marną pensją , hu**** samochodem … nie dziwię się że była żona od ciebie odeszła … 40 letni biedak” …. Podczas przeprowadzki połowę rzeczy zbierałem na korytarzu… paranoja, wyrzucała mnie z mieszkania za które przecież sam płaciłem” … w trakcie wyprowadzki dzwoniłą do swojej 80 letniej matki i wymyślała niestworzone historie …. mówiła jej „gentelman starej daty wyprowadza się , facet bez klasy wreszcie daje mi spokój mamo” …
Powiedziałem jej, Ola wracaj do Warszawy, z nami koniec.. dość agresji, rękoczynów, nie mam już pieniędzy aby nas utrzymywać …

Po raz kolejny przepraszała, błagała … że to depresja z powodu braku pracy, przyjaciół których zostawiła w Wawie itd. …
Zarzekała się że nie poznaje siebie; nigdy, nigdy przenigdy nie robiła takich rzeczy, ze wszystkie jej poprzednie związki były zgodne, bez krzyku, nerwów, licytowania się , dyskutanctwa itd. … znowu wzbudziła we mnie poczucie winy że to może ze mną jest coś nie tak …. Faktycznie myślę że może to ze mną jest coś nie tak.
W końcu grudnia wróciła do Warszawy, zapłaciłem za przeprowadzkę… Znajomi i rodzina mówili „bardzo dobrze zrobiłeś , uciekaj póki masz szansę…. „

Niestety, wróciłem po miesiącu …. Bo prosiła, bo błagała, bo kochałem, bo tłumaczyłem sobie i innym że miała ciężki okres, że depresja, że brak pracy, że brak przyjaciół … znajomi pukali się w czoło …
Zaczęła prace w agencji nieruchomości … 1500zł na rękę .. pomyślałem, super „dobre i to na początek” …
W międzyczasie zdecydowaliśmy że ja przeprowadzę się do niej i tam będę szukał pracy …
Po kilku miesiącach znalazłem prace w Wawie i od maja tego roku mieszkamy razem już tutaj …
Pamiętam jak w zeszłym roku obiecała że jak się przeprowadzimy i będziemy mieszkać w jej mieszkaniu …  będę mógł sobie oszczędzić pieniądze, w ten sposób chciała się odwdzięczyć za mieszkanie we Wrocławiu i fakt że musiałem brać na to kredyt.
Mieszkanie opłaca jej były mąż w ramach ugody rozwodowej w sądzie … także ona nigdy nie musiała płacić za kredyt hipoteczny oraz czynsz … wszystko opłaca jej były mąż … taka sytuacja ma miejsce od jakiś 5 lat.


Wydawało by się że to idealne rozwiązanie dla nas, możemy pracować i oboje odkładać nie płacąc za dach nad głową … ale co z tego jeżeli ona zarabia wciąż te marne 1500zł ? dwoiła się i troiła ale nie była w stanie zarobić nic więcej ; wciąż szuka pracy ale bezowocnie …. chodzi na rozmowy ale nic z tego nie wynika …
Z tego powodu płace jej za mieszkanie 1000zł, oprócz tego opłacam rachunki…. zakupy, media, restauracje, kino , itd. … w sumie to jakieś lekko 3000 wliczać jakieś 200-300zł jakie jestem w stanie jeszcze jej dorzucić na „paznokcie czy rzęsy” … ona żyła skromnie, wiedziała że z 1500zł wypłaty za dużo nie będzie mogła zrobić … więc z tego opłacała kredyt odnawialny, fryzjer, papierosy … czasami faktycznie sama kupowała bilety do kina czy do teatru, koncert .. pomimo takiej marnej pensji… wiedziałem że też się stara dać od siebie …

Wymarzyła sobie torebkę za 800zł… ma jedną jedyną od 6 lat … kupiłem jej w prezencie , obiecałem jej , była wdzięczna; pojechaliśmy na weekend do Sopotu, była zmęczona tą gównianą pracą i sfrustrowana cała tą beznadzieją… kupiłem jej kolczyki, była zachwycona …

Przez te 9 miesięcy pracy w agencji od stycznia zarobiła łącznie jakieś 2000zł prowizji … tragedia, więcej wydałem na paliwo aby wozić ją od nieruchomości do nieruchomości po całej Warszawie … ale widziałem że ma z tego radość, że ta profesja daje jej satysfakcję , wspierałem ile mogłem, pocieszałem, dodawałem otuchy …
Proszę , uwierzcie mi, naprawdę mnie to cieszyło, pomimo tej niskiej pensji widziałem tą radość w jej oczach … to zaangażowanie, wspierałem ją w tym tyle ile byłem w stanie…
Niestety, bardzo często odnosiłem wrażenie że nie widzi kompletnie mojego zaangażowania w tej sprawie; czasami nie mogłem pojechać gdzieś autem z różnych względów.. potrafiła mi to wypomnieć że „co ja takiego dla niej robię wielkiego”, że jako facet to powinien być mój obowiązek, nie przeczyłem, chodziło mi czasem o jej brak zrozumienia …

Do tego doszło ciśnienie posiadania dziecka, jak najszybciej bo ona ma już 40 lat … tłumaczyłem że kocham, że zależy mi na niej ale teraz to nie najlepszy moment … wciąż się kłócimy, nie mamy ustabilizowanej sytuacji finansowej … wszystko krok po kroku; niestety ona ma wizję że wkrótce będzie za późno i coś jej umknie, coś przegapi w swoim życiu …
Często płakała że ona nie czuje że ja chcę mieć z nią dziecko; że na tym mi już nie zależy bo mam już syna, jestem spełnionym ojcem … a ona nie chce być sama na „tym świecie, że chce mieć kogoś (dziecko) kto będzie ją kochał bezinteresownie bez względu na wszystko …” Kocham ją ale boję się tych huśtawek nastrojów, tych awantur, braku stabilu finansowego z jej strony … bardzo bym chciał ale nie poradzimy sobie żyjąc tylko z mojej pensji … ona wydaje się tego rozumieć…


W ten sam sposób mijały kolejne miesiące .. lipiec, sierpień, wrzesień … wzloty i upadki, fantastyczne dni, pełne troski i ciepła przeplatane kłótniami , jej agresją , wyzywaniem , także biciem od czasu do czasu …
Przyznaje, jest to chore ale powoli zacząłem się do tego przyzwyczajać … Ola się zdenerwuje, wykrzyczy .. a na drugi dzień będzie lepiej …. Słowo „wulgaryzm” słyszałem coraz częściej, gdy się z czymś nie zgadzałem , gdy mówiłem „dość” … niestety chwile po tym już o tym nie pamiętałem a raczej udawałem że tak jest …
Parę razy w kłótni groziła mi że będzie zeznawać w sądzie przeciwko mnie, że będzie trzymać stronę mojej żony … to był kolejny znak że coś jest nie tak …. że muszę zatajać pewne informacje odnośnie mojego rozwodu w obawie przed jej „zemstą” ….

Stawałem się coraz bardziej obojętny, wiedziałem że cokolwiek nie zrobię , zawsze będzie mało … ona pytał co mi jest … ja jej tłumaczyłem „Oluś, nie rozumiem Cie, proszę nie zachowuj się tak, zmień się” .. ona powtarzała w kółko „miłość jest bezwarunkowa, jeżeli mnie kochasz, akceptujesz mnie taką jaka jestem … jeżeli jest inaczej … to nie jest miłość Paweł, ty mnie po prostu nie kochasz…”
Coraz częściej „lapałem focha, miałem już dość tłumaczenia się co zrobiłem z co nie, zadzwoniłem, nie zadzwoniłem .. itd… i za każdym razem był to jej zdaniem dowód na to że mam ją w dupie” …

Często w nerwach wypominała mi że wyliczam wydatki, co i kiedy jej kupiłem co nie jest prawdą … przez cały ten okres naprawdę dawałem wszystko co miałem … cały czas wypominała mi że nie rozumiem jej sytuacji finansowej, że ona nie ma pieniędzy, nie ma za co żyć a ja mam to w dupie ….
Wspominałem jej że chciałbym w końcu trochę oszczędzić… i kupić trochę lepszy samochód (jeżdżę 18letnią toyotą); mówiłem to w dobrej wierze, aby było wygodniej, bezpieczniej …
Po prostu było mi wstyd bo jeździłem najgorszym autem w firmie pomimo że mam kierownicze stanowisko ..
Wielokrotnie wcześniej Ola w nerwach szydziła z tego mojego „porsche” … nie rozumiała tego, mówiła tylko stale „IDZ, ZOSTAW MNIE … ODEJDZ I KUO SOBIE LEPSZE AUTO, MNIE MASZ Z DUPIE WIĘC TERAZ MIEJ TE SWOJE PIENIĄDZE TYLKO DLA SIEBIE” … dziecinne, prostackie teksty z ust 40 latki … nigdy nie mogłem tego zrozumieć …


Odszedłem w ostatni weekend.. NA ZAWSZE …. Kolejna awantura …. Wyzwiska … bicie… opluwanie ….. kopanie … musiałem wezwać policję bo nie chciała mnie wypuścić z domu … to był horror … dostała szału jak powiedziałem jej że „dość, odchodzę” i że wygrałem już sprawę w sądzie więc nie będzie mnie już szantażować … uwierzcie mi, to był koszmar … wyzwiska .. „wulgaryzm śmieciu, jesteś psem, wulgaryzm, małym fiutem, z wulgaryzm marnym autem oraz pensją, że już umówiła się na dobre jeb***n z jakimś 25 latkiem z Badoo który wreszcie ją ostro zerżnie” … nie dowierzałem w to co słyszę ….
Dzień później zrobiłem obdukcję „w razie W” ... bo przed wejściem policji którą nie chciała wpuścić przez 2 GODZINY specjalnie wymazała się moją krwią i rozerwała koszulkę… a po ich wejściu do mieszkania skarżyła się że ją biję od 3 godzin …
A propos krwi, rozcięła mi skórę na głowie telefonem, biła mnie pasem … piszczele mam opuchnięte od kopania (ledwo chodzę) …
A żeby było mało, na koniec zadzwoniła do mojej byłej żony i obiecała jej pomóc w uzyskaniu większych alimentów, że pomoże jej mnie „załatwić”  … byłem w takim szoku że tylko słuchałem, ie byłem w stanie wymówić ani słowa… słuchałem jak obie na mnie jadą … jak mnie wyśmiewają …. I klechają sobie jak dobre przyjaciółki … I oczywiście Ola wychwalała swojego byłego męża który rzekomo naprawdę ją kochał i szanował, i że naprawdę był super facetem z dobrą pensją , nie taką jałmużną jak ja (nie wspominała o tym że zmusił ją do usunięcia ciąży) …
A to wszystko dlatego że powiedziałem : DOŚĆ, ODCHODZĘ…

To była ta ostatnia sobota tj. 29.09 … tego samego dnia wieczorem zadzwoniła jeszcze do moich 80 rodziców i płacząc w słuchawkę naopowiadała im różnych głupot na mój temat .. na szczęście jej nie uwierzyli …

Obecnie jestem u znajomych, szukam mieszkania … serce mi pęka, krwawi… po prostu nie rozumiem, jak mogła to wszystko zrobić … nie rozumiem , nie dowierzam …


Na koniec powiem tyle.. serce mi pęka bo mam świadomość ze oprócz tej ciemnej strony Ola miała mnóstwo pozytywów; zbudowała mnie na nowo, jako faceta i jako kochanka; pomogła mi znaleźć lepszą pracę abym czuł się spełniony; cieszyły ją małe rzeczy ; doceniała naprawdę drobnostki ; liczyła się dla niej relacja, rozmowa … robienie czegoś razem, zaraziła mnie kinem, teatrem, innym sposobem spędzenia czasu niż ten przed telewizorem …
Może się mylę ale mam wrażenie że zniszczyłem jej życie, że nie rozumiałem jej potrzeb, że byłem zbyt zajęty „sobą”, swoim rozwodem, aby nie zauważyć że cierpi, że potrzebuje ciepła , spokoju …
Z drugiej jednak strony starałem się jak mogłem, do tego stopnia że bardzo często kontrolowałem się w tym co robię, co mówię … poranne liściki, często kupowałem kwiaty, czasami jakiś mały prezent … dawałem tyle ile mogłem …

Jak widzicie, dużo się działo (dzieje) się w moim życiu …
Jestem cholernie zmęczony, zrezygnowany …
Jak mogłyście się przekonać, kobiety też biją, i poniżają … pomimo tego że kochają i są kochane …
Pewnie wiele z Was powie że za szybką wszedłem w nową relację, związek .. pewnie tak , ale tego nie kalkulowałem .. to było po prostu TO …
Zostają tylko strzępy nerwów i rozdarte, nieszczęśliwe dusze … wielka szkoda … bo tak naprawdę wciąż ją KOCHAM.

Powiedzcie mi , czy mogłem zrobić coś więcej, czy mogłem uratować ten związek, czy to miało prawo się udać … ???
Zwracam się do Was jako Facet, który kochał i chciał, któremu bardzo zależało … BARDZO …

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Nie mogłeś nic więcej zrobić.
Starałeś się, ale nie wyszło, nie z Twojej winy. Czasem tak jest, że jak czegoś bardzo chcemy, to nic z tego nie wychodzi.

Myslałeś o terapii, by sobie to wszystko poukładać w głowie na spokojnie?

3

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Moim zdaniem zrobiłeś wszystko co mogłeś . Bardzo dobrze że nie jesteście razem ona stosowała wobec Ciebie przemoc i podziwiam, że ani razu nie poniosło cię żeby jej oddać chociażby broniąc się .
Jak dlamnie ta dziewczyna ma coś z głową.

4

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Myslałeś o terapii, by sobie to wszystko poukładać w głowie na spokojnie?


Dziękuję za odpowiedź Cyngli, tak ... myślałem o tym .... pewnie pójdę , inaczej zwariuję...

5

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

]Moim zdaniem zrobiłeś wszystko co mogłeś . Bardzo dobrze że nie jesteście razem ona stosowała wobec Ciebie przemoc i podziwiam, że ani razu nie poniosło cię żeby jej oddać chociażby broniąc się .
Jak dlamnie ta dziewczyna ma coś z głową

Dziękuje za odpowiedź....
Wiesz, wiem że stosowała przemoc ale zastanawiam się czy to moja wina ???
Wielokrotnie wspominała że "z uśmiechniętej, radosnej dziewczyny zrobiłem potwora, prawdziwą jędzę" ; ona zdawała sobie sprawę z tego jak się zachowuje ... jej zdaniem to był wpływ mojej postawy, fochów, obrażania się o byle co ... uwierzcie mi, naprawdę próbowałem ale po prostu czasami brakowało już cierpliwości; zamiast wałkowania w kółko ten sam temat wolałem się zamknąć w drugim pokoju i przeczekać burzę ; ona nie rozumiała tej mojej postawy ... Ile można zapewniać że się kocha, że jest dla mnie ważna tylko te cholerne kłótnie mnie zabijają, coś we mnie pęka wiec automatycznie stawałem się coraz bardziej obojętny; łudziłem się że wreszcie będzie dobrze ....
Ona walczyła o Nas do końca, powtarzała że nie jest z pokolenia "ikea" , że chce naprawiać to co nie działa a nie wymieniać na "nowy model" , to była to piękna postawa, doceniałem to ale naprawdę czasami miałem już dość ... ile to razy jechałem do pracy ze łzami w oczach ... zastanawiałem się co zastanę po powrocie ... jak bumerang wracał temat "nie mamy wspólnych planów, traktujesz mnie jak plaster na nieudane małżeństwo" ... to nie prawda ... nigdy nie powiedziałem ze moja ex była lepsza.. NIGDY .. wiedziała że jest dla mnie wygraną w totka ... ale temat rodziny, dziecka wracał praktycznie co parę dni ... z wiadomych powodów mówiłem "Oluś, kocham Cie, chce być z tobą ale teraz nie możemy sobie pozwolić na dziecko" ... ona już tego nie słuchała, dla niej to był jasny sygnał że NIE CHCE  ... co nie było prawdą ...

Wyprowadzałem się z łzami w oczach pare razy w przeciągu ostatnich miesięcy, kolejna awantura, mówię dość i wyprowadzam się... uwierzcie mi ... już nie wytrzymywałem , ona traktowała to jako "labilność" emocjonalną, że zachowuje się jak dziecko a nie dojrzały facet... może i miała rację ale czasami po prostu już BRAK CIERPLIWOŚCI, COŚ PĘKA ... CHCESZ UCIEKAĆ ...
Za każdym razem wracałem, bo kochałem, bo czułem się za nią odpowiedzialny ... bo miała ciężko sytuację materialna itd ...
Mówiła wiele razy że jestem dla niej NAJWAŻNIEJSZY, nie ma nikogo innego; jako jedynaczka chce mieć we mnie bratnią duszę, przyjaciela, kochanka, oparcie itd ... robiłem co w mojej mocy .. naprawdę ...
Zdawała sobie sprawę że wkrótce jej rodzice umrą i zostanie sama... bez nikogo bliskiego ... ja byłem JEDYNYM jej wsparciem

Wyprowadzając sie w sobotę po ostatniej awanturze zablokowałem jej połączenia , FB, messengera .. nie mam siły aby czytać jakichkolwiek wiadomości od niej ... przez pierwsze pare dni dzwoniła, coś pisała .. już przestała ... nagrała mi nawet na sekretarkę "bicie własnego serca" ...

Czasami w przeszłości straszyła samobójstwem, e będę ją miał na sumieniu, że skoczy pod pociąg, że połknie tabletki ... paranoja... koszmar ...

Nie ma już tej pracy, zrezygnowała ze stałej pensji (1500zł) na poczet większej prowizji .... jest bez środków do życia ... po mnie ma tylko ubezpieczenie na życie i opiekę madyczną w Enel Medzie która zakupiłem dla niej parę miesięcy temu w mojej firmie... tego jej nie zabiorę, pękło by mi serce ...

6

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

A ja mysle, ze to ona potrzebuje terapii, nie Ty. Widac, ze wkladales w ten związek naprawdę duzo energii i miłości, a ona zwyczajnie nie potrafiła tego docenic i uszanować. Co z tego, ze pchnęła Cie w kierunku lepszej pracy skoro z byle powodu poniżała Cie w naprawdę podły sposob? Jak dla mnie to toksyk na maksa i należałoby trzymać sie od niej z daleka.

7

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Ja myślę, że zrobiłeś sobie "wielką krzywdę" tym "związkiem" .
Człowiek z poranioną duszą przyciąga jakieś "męty". To na pewno nie była "MIŁOŚĆ" , raczej na siłę chciałeś się uleczyć po małżeństwie, podnieść swoją samoocenę itp. Próbujesz wyliczać ile ona dla Ciebie zrobiła, a mnie się wydaję, że raczej dla siebie to robiła.
Jesteś dobrym człowiekiem, ale łatwowiernym i chyba nie do końca znasz siebie.
Twoja ex i ta druga , obie w nieruchomościach, tyle ,że ex radziła sobie bardzo dobrze a ta druga nie. Może chciałeś stworzyć sobie małżeństwo bis, żeby było jak za pierwszym razem tylko z inną kobietą.
A i jeszcze jedno, warto słuchać przyjaciół , oni naprawdę chcą dla nas dobrze, nie są zaangażowani i widzą sytuacje takimi jakie one są.

Dobrze zrobiłeś ,że skończyłeś tę chorą znajomość, być może teraz będziesz ostrożniejszy, czego CI szczerze życzę, bo wydaje mi się ,że jesteś "normalny" w tym pokręconym świecie smile

8

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Terapia Ci potrzebna nie dlatego, że coś z Tobą nie tak, tylko żeby się podnieść po przemocowym związku. Warto przepracować emocje z tym związane, żebyś w przyszłości nie wpakował się w podobne bagienko.

To nie Twoja wina, że byłeś ofiarą przemocy. Nikt nie ma prawa Cię bić i traktować jak ścierę od podłogi.
Jedyny błąd, to że nie odszedłeś wcześniej.

9

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...
Primo42 napisał/a:

]Moim zdaniem zrobiłeś wszystko co mogłeś . Bardzo dobrze że nie jesteście razem ona stosowała wobec Ciebie przemoc i podziwiam, że ani razu nie poniosło cię żeby jej oddać chociażby broniąc się .
Jak dlamnie ta dziewczyna ma coś z głową

Dziękuje za odpowiedź....
Wiesz, wiem że stosowała przemoc ale zastanawiam się czy to moja wina ???
Wielokrotnie wspominała że "z uśmiechniętej, radosnej dziewczyny zrobiłem potwora, prawdziwą jędzę" ; ona zdawała sobie sprawę z tego jak się zachowuje ... jej zdaniem to był wpływ mojej postawy, fochów, obrażania się o byle co ... uwierzcie mi, naprawdę próbowałem ale po prostu czasami brakowało już cierpliwości; zamiast wałkowania w kółko ten sam temat wolałem się zamknąć w drugim pokoju i przeczekać burzę ; ona nie rozumiała tej mojej postawy ... Ile można zapewniać że się kocha, że jest dla mnie ważna tylko te cholerne kłótnie mnie zabijają, coś we mnie pęka wiec automatycznie stawałem się coraz bardziej obojętny; łudziłem się że wreszcie będzie dobrze ....
Ona walczyła o Nas do końca, powtarzała że nie jest z pokolenia "ikea" , że chce naprawiać to co nie działa a nie wymieniać na "nowy model" , to była to piękna postawa, doceniałem to ale naprawdę czasami miałem już dość ... ile to razy jechałem do pracy ze łzami w oczach ... zastanawiałem się co zastanę po powrocie ... jak bumerang wracał temat "nie mamy wspólnych planów, traktujesz mnie jak plaster na nieudane małżeństwo" ... to nie prawda ... nigdy nie powiedziałem ze moja ex była lepsza.. NIGDY .. wiedziała że jest dla mnie wygraną w totka ... ale temat rodziny, dziecka wracał praktycznie co parę dni ... z wiadomych powodów mówiłem "Oluś, kocham Cie, chce być z tobą ale teraz nie możemy sobie pozwolić na dziecko" ... ona już tego nie słuchała, dla niej to był jasny sygnał że NIE CHCE  ... co nie było prawdą ...

Wyprowadzałem się z łzami w oczach pare razy w przeciągu ostatnich miesięcy, kolejna awantura, mówię dość i wyprowadzam się... uwierzcie mi ... już nie wytrzymywałem , ona traktowała to jako "labilność" emocjonalną, że zachowuje się jak dziecko a nie dojrzały facet... może i miała rację ale czasami po prostu już BRAK CIERPLIWOŚCI, COŚ PĘKA ... CHCESZ UCIEKAĆ ...
Za każdym razem wracałem, bo kochałem, bo czułem się za nią odpowiedzialny ... bo miała ciężko sytuację materialna itd ...
Mówiła wiele razy że jestem dla niej NAJWAŻNIEJSZY, nie ma nikogo innego; jako jedynaczka chce mieć we mnie bratnią duszę, przyjaciela, kochanka, oparcie itd ... robiłem co w mojej mocy .. naprawdę ...
Zdawała sobie sprawę że wkrótce jej rodzice umrą i zostanie sama... bez nikogo bliskiego ... ja byłem JEDYNYM jej wsparciem

Wyprowadzając sie w sobotę po ostatniej awanturze zablokowałem jej połączenia , FB, messengera .. nie mam siły aby czytać jakichkolwiek wiadomości od niej ... przez pierwsze pare dni dzwoniła, coś pisała .. już przestała ... nagrała mi nawet na sekretarkę "bicie własnego serca" ...

Czasami w przeszłości straszyła samobójstwem, e będę ją miał na sumieniu, że skoczy pod pociąg, że połknie tabletki ... paranoja... koszmar ...

Nie ma już tej pracy, zrezygnowała ze stałej pensji (1500zł) na poczet większej prowizji .... jest bez środków do życia ... po mnie ma tylko ubezpieczenie na życie i opiekę madyczną w Enel Medzie która zakupiłem dla niej parę miesięcy temu w mojej firmie... tego jej nie zabiorę, pękło by mi serce ...

Wiesz jak mnie uderzył mój ex też zastanawiałam się czy to moja wina czy go nie sprowokowalam potem mi wmawiał że tego nie zrobił . NIKT ALE TO NIKT NIEMA PRAWA NIKIGO BIĆ ZAPAMIETAJ TO !!!!.
Starałeś się robiłeś co mogłeś myślę że z tobą jest wszystko jak najbardziej ok . Ona ma problemy i to bardzo duże  . Jej mąż tak naprawdę mógł by ci powiedzieć prawdę jaka ona jest podejrzewam że ściemniła ci o ich cudownym związku .

Zastanawiam się ile ty musiałeś wycierpieć że już ze łzami wracałeś do domu w obawie co cię czeka

10

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Napiszę krótko: tak rozsądnych i ciepłych facetów to ze świecą szukać, a osoba niezdrowa na umyślne (wspomniana w tekście Ola) nigdy tego nie doceni, choćbyś dla niej flaki wyprówał i stawał na rzęsach.
Życzę wszystkiego dobrego, bo na to bezsprzecznie zasługujesz.

11

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Primo, miałeś pecha w życiu z żoną, niestety nie ma tak prosto i następnym razem trafiłeś na Olę- która miała ze sobą takie problemy, że zmieliłaby Cię na papkę.
Idż na terapię, jak piszą wyżej, nie dlatego że z Tobą coś nie tak, ale dlatego by sobie te sytuacje pod lupą obejrzeć i uniknąć błędów w przyszłości..
Żaden Twój związek do końca porażką nie był- z żoną masz syna, z Olą poczułeś się mężczyzną spełnionym z kobietą, ale na partnerkę się nie nadawała..
Do 3 razy sztuka, chciałoby się rzec, ale by się to udało, trzeba sobie to przeanalizować, czy nie ma jakiegoś systemowego błędu w tym ..

12

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Witam Was serdecznie ...
Dziękuję za wskazówki ... opinie .... to dla mnie bardzo ważne, pomocne  ...
Chcę mieć pewność że dobrze zrobiłem, że to nie miało prawa się udać ... że nie zwariowałem dając Jej, Nam kolejnej szansy ...

Za każdym razem kiedy wspominałem że już nie mogę , że już nie mam sił, mówiła :
"I co teraz, chcesz mnie zostawić bez środków do życia, bez pieniędzy ???"
"Traktujesz mnie jak śmiecia, pozbywasz się mnie bo masz pracę... dla ciebie jestem zerem ....gdybyś jej nie miał, dreptał byś koło mnie i cicho siedział" .... paranoja ...
"Wykorzystałeś mnie bo byłam ci potrzebna jako klin w małżeństwie .. a teraz mnie porzucasz jak śmieć , przedmiot" ...

Nijak się miały moje tłumaczenia, że 3 dni spokoju i 3 dni kłótni to na nic, to nie ma sensu ... umęczamy się tym oboje ...
Ona wydawała się tego nie widzieć...

A propos wyprowadzki, na koniec powiedziała mi że już "dawno by mnie kopnęła w dupę jak by znalazła pracę...  tak naprawdę to była jeszcze ze mną dla tej jałmużny" którą oferowałem z mojej marnej pensji .... SZCZYT CHAMSTWA I PROSTACTWA !!!

Trudno, mam nadzieje że kiedyś pożałuje,  zapłacze, pomyśli sobie że ten Primo nie był wcale taki zły wink

13 Ostatnio edytowany przez Mordimer (2018-10-04 13:19:19)

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Przeczytałem twoją historię. Jeśli jest ona prawdziwa to mogę tylko tobie współczuć. Jak widać upadłeś na dno. Ty nie tylko jesteś w czarnej dupie ale ty się w niej urządziłeś. Najpierw zostałeś zdradzony przez żonę a potem trafiłeś na BORDERKĘ. Samoocena i godnośś na poziomie rynsztoka. Po jednej takiej kłótni z wyzwiskami typu - niezaradny biediaku, mały ch.. czy spie... to dałbym sobie z nią raz na zawsze spokój. A ty co ? Ty ciągle wchodziłeś w te bagno. Jeśli nie będziesz siebie szanował to nikt ciebie nie będzie. Pozwoliłeś sobie wejść na głowę i wyszło jak wyszło. Byłeś workiem treningowym. Ciekaw jestem czy przepraszałeś te kobiety za to, że żyjesz ?

Gdzie twoje jaja i godność ? Mam takie wrażenie, że ty się uzależniłeś emocjonalnie od tej wariatki. Czeka ciebie dłuuuuga psychoterapia i leczenie psychiatryczne.

Mam nadzieję, że odetniesz sie od tego wszystkiego i zaczniesz ogarniać swoje życie. Próbowałeś i jak widzisz nic z tego nie wyszło. Było coraz gorzej. Ja ciebie doskonale rozumiem bo też miałem podobne perypetie z pewną borderką. Im bardziej byłem wyrozumiały, cierpliwy i empatyczny tym gorzej mnie traktowała.  Życze Ci abyś wreszcie odnalazł ten upragniony spokój i zrealizował swoje wszystkie cele i marzenia.

Powodzenia.


Ps. Więcej nie szukaj sobie kobiety na badoo bo to rak.

14

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Kompletna masakra. Trudno uwierzyć, że ponad 40-sto letni mężczyzna mógł z własnej i nieprzymuszonej woli funkcjonować w tak chorej relacji. W mojej ocenie Twoja dobroć i wyrozumiałość ociera się o totalny brak zdrowego rozsądku. Konflikty są stałym elementem każdego związku, ale po sposobie w jaki radziła sobie z nimi Twoja partnerka trudno nie dostrzec, że dokonałeś niewłaściwego wyboru. Zdrowy emocjonalnie człowiek ewakuowałby się  z tej relacji najpóźniej po pierwszych rękoczynach. Myślę jednak, że nie bez przyczyny wybierasz na partnerki kobiety dominujące...
Wydajesz się być miłym mężczyzną, ale dla mnie Twój poziom "ugodowości" w związku byłby trudny do zniesienia wink

15

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Przeczytałam historię z zapartym tchem. Zdecydowanie to druga strona miała problemy ze sobą i powinna się leczyć terapeutycznie. Ty pewne rzeczy tolerowałeś bo kochałeś, ale to nie jest najlepsze rozwiązanie gdy partner zachowuje się toksycznie. Właśnie w takich sytuacjach należy drugą stronę przywołać do porządku, nie można tolerować i pomagać w taki sposób, że zachowanie się kultywuje i wzmacnia. Trzeba ją było natychmiast wysłać na terapie bo swoim zachowaniem zabiła ten związek. Tyle tylko mogłeś zrobić Ty. Przez litowanie się nic nie poprawiłeś. Nie doprowadziło was to do poprawy sytuacji. To tak jakby głodnemu dawać ciągle rybę zamiast wędki. Przez tak długie przebywanie z osobą toksyczną, nie wiem czy masz świadomość, ale stałeś się osobą współuzależnioną. Nie jestem terapeutą, psychologiem- nie znasz się na takich sytuacjach i nie miałeś narzędzi by tym pokierować w dobrą stronę. Należało zacząć od terapii już dawno.
Teraz w miejscu gdzie aktualnie się znalazłeś powinieneś zainwestować w swoją przyszłość (rozwój inteligencji emocjonalnej) i samodzielnie udać się na terapie by wykryć źle wydeptane mechanizmy w głowie. Musisz coś zmienić w swoim myśleniu i postrzeganiu dla własnego dobra.
A tak na marginesie 4 tys netto to mało? Czy niektórym się nie pomieszało w tyłkach? ...

16

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Primo42

Witaj, u Nas na forum. Twoja historia dowodzi i pokazala mi, w co juz watpilam, ze sa na swiecie wspaniali mezczyzni. Niestety problem w tym jest taki, ze czesto czlowiek wrazliwy, a jestes takim, jest brutalnie wykorzystany.Czesto spotyka, to nas kobiety, taka zadyma zyciowa i stanowisko ofiary......tm razem to mezczyzna doznaje koszmaru........Nie ma zadnej rzeczy w Twoim zachowaniu, ktora moglaby ulec metamorfozie. Jestes normalnym facetem. Niepotrzebnie zaprzatasz sobie glowe i ranisz sam siebie, oczekujac wyjasnien...,,Ta kobieta jest osoba chora psychicznie! A, to wiaze sie z tym, ze cokolwiek, i jak kolwiek, bys nie postapil, to i tak bylaby porazka! Za szybko wszedles w zwiazek, I dlatego tak sie stalo. Byles oczarowany kims, kogo w danej chwili potrzebowales.............Badz dobrej mysli, Bedzie dobrze, tylko teraz pamietaj, daj sobie wiecej czasu....i badz bardziej czujny...ona dawala niepokojace objawy juz od poczatku.....sorry ale bedac kobieta powazna, nie przesiaduje sie na portalu i nie bzyka mlodzieniaszkow.

17

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Primo42 jeśli masz ochotę poczytaj o zaburzeniu osobowości z pogranicza borderline, chociaż moim zdaniem nie masz się co zastanawiać nad jej zachowaniem.
Zacznij żyć dla siebie i dla swojego syna smile Nie ma nic piękniejszego niż więź rodzicielska. Jesteś wartościowym facetem, tylko zbyt pochopnie podejmujesz decyzje. Powinieneś być bardziej konsekwentny i stanowczy, coś zbyt szybko zmieniasz decyzje. Nie wracaj już do niej. powodzenia smile

18

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...
Mordimer napisał/a:

Przeczytałem twoją historię. Jeśli jest ona prawdziwa to mogę tylko tobie współczuć. Jak widać upadłeś na dno. Ty nie tylko jesteś w czarnej dupie ale ty się w niej urządziłeś. Najpierw zostałeś zdradzony przez żonę a potem trafiłeś na BORDERKĘ. Samoocena i godnośś na poziomie rynsztoka. Po jednej takiej kłótni z wyzwiskami typu - niezaradny biediaku, mały ch.. czy spie... to dałbym sobie z nią raz na zawsze spokój. A ty co ? Ty ciągle wchodziłeś w te bagno. Jeśli nie będziesz siebie szanował to nikt ciebie nie będzie. Pozwoliłeś sobie wejść na głowę i wyszło jak wyszło. Byłeś workiem treningowym. Ciekaw jestem czy przepraszałeś te kobiety za to, że żyjesz ?

Gdzie twoje jaja i godność ? Mam takie wrażenie, że ty się uzależniłeś emocjonalnie od tej wariatki. Czeka ciebie dłuuuuga psychoterapia i leczenie psychiatryczne.

Mam nadzieję, że odetniesz sie od tego wszystkiego i zaczniesz ogarniać swoje życie. Próbowałeś i jak widzisz nic z tego nie wyszło. Było coraz gorzej. Ja ciebie doskonale rozumiem bo też miałem podobne perypetie z pewną borderką. Im bardziej byłem wyrozumiały, cierpliwy i empatyczny tym gorzej mnie traktowała.  Życze Ci abyś wreszcie odnalazł ten upragniony spokój i zrealizował swoje wszystkie cele i marzenia.

Powodzenia.


Ps. Więcej nie szukaj sobie kobiety na badoo bo to rak.




Dzięki Mordimer, masz rację ... uzależniłem sie od niej ... to fakt ...
Na pewno pójdę na tą terapię ... to pewne ....

19

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...
Niebanalna92 napisał/a:

Przeczytałam historię z zapartym tchem. Zdecydowanie to druga strona miała problemy ze sobą i powinna się leczyć terapeutycznie. Ty pewne rzeczy tolerowałeś bo kochałeś, ale to nie jest najlepsze rozwiązanie gdy partner zachowuje się toksycznie. Właśnie w takich sytuacjach należy drugą stronę przywołać do porządku, nie można tolerować i pomagać w taki sposób, że zachowanie się kultywuje i wzmacnia. Trzeba ją było natychmiast wysłać na terapie bo swoim zachowaniem zabiła ten związek. Tyle tylko mogłeś zrobić Ty. Przez litowanie się nic nie poprawiłeś. Nie doprowadziło was to do poprawy sytuacji. To tak jakby głodnemu dawać ciągle rybę zamiast wędki. Przez tak długie przebywanie z osobą toksyczną, nie wiem czy masz świadomość, ale stałeś się osobą współuzależnioną. Nie jestem terapeutą, psychologiem- nie znasz się na takich sytuacjach i nie miałeś narzędzi by tym pokierować w dobrą stronę. Należało zacząć od terapii już dawno.
Teraz w miejscu gdzie aktualnie się znalazłeś powinieneś zainwestować w swoją przyszłość (rozwój inteligencji emocjonalnej) i samodzielnie udać się na terapie by wykryć źle wydeptane mechanizmy w głowie. Musisz coś zmienić w swoim myśleniu i postrzeganiu dla własnego dobra.
A tak na marginesie 4 tys netto to mało? Czy niektórym się nie pomieszało w tyłkach? ...


Witaj Niebanalna , dziękuję za wiadomość ...

20

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...
Summertime napisał/a:

Primo42

Witaj, u Nas na forum. Twoja historia dowodzi i pokazala mi, w co juz watpilam, ze sa na swiecie wspaniali mezczyzni. Niestety problem w tym jest taki, ze czesto czlowiek wrazliwy, a jestes takim, jest brutalnie wykorzystany.Czesto spotyka, to nas kobiety, taka zadyma zyciowa i stanowisko ofiary......tm razem to mezczyzna doznaje koszmaru........Nie ma zadnej rzeczy w Twoim zachowaniu, ktora moglaby ulec metamorfozie. Jestes normalnym facetem. Niepotrzebnie zaprzatasz sobie glowe i ranisz sam siebie, oczekujac wyjasnien...,,Ta kobieta jest osoba chora psychicznie! A, to wiaze sie z tym, ze cokolwiek, i jak kolwiek, bys nie postapil, to i tak bylaby porazka! Za szybko wszedles w zwiazek, I dlatego tak sie stalo. Byles oczarowany kims, kogo w danej chwili potrzebowales.............Badz dobrej mysli, Bedzie dobrze, tylko teraz pamietaj, daj sobie wiecej czasu....i badz bardziej czujny...ona dawala niepokojace objawy juz od poczatku.....sorry ale bedac kobieta powazna, nie przesiaduje sie na portalu i nie bzyka mlodzieniaszkow.


Hej Summertime .... dziękuję za miłe słowa ...
Masz rację, sensowna , poważna babka nie zadaje się z małolatami .. prawe mówiąc mi to przeszkadzało, pomimo iż wydarzyło się to wcześniej, przed naszą znajomością  ....
Wiem że po rozwodzie miała paru kochanków, młodych facetów ... ale były to "związki" które trwały przez 2-4 lata; przeżyła traumę po odejściu męza i musiała "na nowe" odnaleźć w sobie kobietę ...  jednego nie rozumiałem .. o czym można gadać z 21 latkiem kiedy samej ma się 36? ... może się mylę ale popraw mnie wink

21

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...
myszak36 napisał/a:

Primo42 jeśli masz ochotę poczytaj o zaburzeniu osobowości z pogranicza borderline, chociaż moim zdaniem nie masz się co zastanawiać nad jej zachowaniem.
Zacznij żyć dla siebie i dla swojego syna smile Nie ma nic piękniejszego niż więź rodzicielska. Jesteś wartościowym facetem, tylko zbyt pochopnie podejmujesz decyzje. Powinieneś być bardziej konsekwentny i stanowczy, coś zbyt szybko zmieniasz decyzje. Nie wracaj już do niej. powodzenia smile

Cześć Myszak ..
Odnośnie BORDERLINE czytałem troche już wcześniej ...
Faktycznie, bardzo łatwo uzależniają od siebie ...
Są przebojowe, bardzo często inteligentne, przebiegłe, potrafią manipulować ... i bardzo , bardzo często są uzależnione od sexu ...aż do przesady ...
Czasami było tak, że na brak sexu z mojej strony reagowała agresją ...

Odnośnie syna, masz rację, zawsze był i będzie dla mnie najważniejszy ... odwiedzam go systematycznie co 3 tyg. jeżdzę do niego 450km w jedną stronę, jest to męczące oraz kosztowne; za każdym razem muszę wynajmować hotel lub jakieś mieszkanie abyśmy mieli tam na miejscu te 3 dni tylko dla siebie ... razem z nieszczęsnym paliwem, autostradą , hotelem itd taki weekend kosztuje mnie ponad 1000zł ... oprócz alimentów 1000zł; ale kocham go nad życie a on mnie ... pomimo tylu historii po drodze nigdy nie pozwoliłem aby "ktoś" stanął pomiędzy nami, oczywiście z całym szacunkiem dla niej ... ona była również ważna...

22

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...
evalougo napisał/a:

Napiszę krótko: tak rozsądnych i ciepłych facetów to ze świecą szukać, a osoba niezdrowa na umyślne (wspomniana w tekście Ola) nigdy tego nie doceni, choćbyś dla niej flaki wyprówał i stawał na rzęsach.
Życzę wszystkiego dobrego, bo na to bezsprzecznie zasługujesz.

Dziękuję ... bardzo

23

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Primo42, jesteś z nami od niedawna, więc zakładam, że masz żywo w pamięci postanowienia naszego regulaminu, którego przeczytanie i stosowanie jest obowiązkowe dla każdego Użytkownika ?
Tymczasem łamiesz punkt nr 12, który mówi iż: "Niedozwolone jest wstawianie przez Użytkownika swoich postów jeden pod drugim.
W przypadku chęci nadpisania pierwotnego postu Użytkownik powinien skorzystać
z funkcji edycji. Ponadto niedozwolone jest wstawianie postów niewnoszących treści do dyskusji w celu zwiększenia liczby opublikowanych przez Użytkownika postów. Niedozwolone jest również wstawianie postów cytujących jedynie zawartość poprzednich postów."

Proszę, zapoznaj się ponownie z regulaminem forum i nie umieszczaj kolejnych swoich postów i kolejnych i kolejnych - pod poprzednimi.
IsaBella77

24

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

dlaczego nie chcesz wrocic do zony?nie ma juz takich szans?
Czy ludzie naprawde mysla ze zwiazki to tylko szczescie?zwiazek to praca, ,kompromis, wybaczenie, pomysl o tym, o zonie i dziecku.
Ta Ola(smutne , bo tez mam tak na imie) chciala dziecka zeby ja kochalo??to podle!chce sie dziecko bo sie chce je kochac,bo kocham mojego mezczyzne i to jemu wlasnie chce je urodzic zeby je kochal.
placiles za nia ,pomagales, a ona cie bila, wyzywala,
zacznij szanowac siebie, miec swoje zdanie, byc konsekwentnym w szanowaniu siebie i konsekwentym w swoim zdaniu.
Nigdy nie potrafilabym uderzyc faceta, nawet gdyby mnie zranil ,tak nie robi kobieta, tak sie nie traktuje czlowieka, psa, nikogo!tak nie wolno, szanuj siebie i miej swoje zdanie!

25 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-10-04 22:50:48)

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...
liebe21 napisał/a:

dlaczego nie chcesz wrocic do zony?nie ma juz takich szans?
Czy ludzie naprawde mysla ze zwiazki to tylko szczescie?zwiazek to praca, ,kompromis, wybaczenie, pomysl o tym, o zonie i dziecku.

Serio? Koniecznie musi wybaczyć żonie, że go zdradzała z małolatem? Bo?

26

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

santapietruszka-myslisz ze czlowiek w srednim wieku znajdzie kobiete , piekna, poukladana, samotna, bez zobowiazan, pracujaca i niezdrazajaca, ideal poprostu?
wbijcie sobie ludziska do glowy ze nie ma szczesliwych zwiazkow, a jesli juz nawet znajdziemy wyjatki to szansa na zbudowanie takiego ,w  wieku 50 lat jest marna
szukajac fajnej kobiety , faceta mozemy sie nie doczekac
z tego co ten facet opowiada, zona go zdradzila, ale zalowala i chciala wrocic, maja dziecko!!!!!!dorosli patrza na swoje urazone ego, na urazone i zlamane serca, bo oczekuja idealnego zwiazku, ktorego nie ma i nigdy nie bedzie, a nie patrza na poranione dzieci!!
ja nie mowie ze facet ma do niej wrocic , tylko przemyslec,
zona go zdradzila , a czy mamy pewnosc ze Ola tego nie zrobila?i jaka bedzie kolejna laska??i kolejna i kolejna.
Zona i dziecko to nie to samo co chora psychicznie, rozchwiana kochanka, utrzymanka,
Wykonczyla by cie psychicznie, finansowo i emocjonalnie, uciekaj chlopie , i pomysl o tym co napisalam.

27 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-10-04 23:03:55)

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...
liebe21 napisał/a:

santapietruszka-myslisz ze czlowiek w srednim wieku znajdzie kobiete , piekna, poukladana, samotna, bez zobowiazan, pracujaca i niezdrazajaca, ideal poprostu?
wbijcie sobie ludziska do glowy ze nie ma szczesliwych zwiazkow, a jesli juz nawet znajdziemy wyjatki to szansa na zbudowanie takiego ,w  wieku 50 lat jest marna
szukajac fajnej kobiety , faceta mozemy sie nie doczekac
z tego co ten facet opowiada, zona go zdradzila, ale zalowala i chciala wrocic, maja dziecko!!!!!!dorosli patrza na swoje urazone ego, na urazone i zlamane serca, bo oczekuja idealnego zwiazku, ktorego nie ma i nigdy nie bedzie, a nie patrza na poranione dzieci!!
ja nie mowie ze facet ma do niej wrocic , tylko przemyslec,

Aha, to ma jej wybaczyć, bo jest już stary?

Według Ciebie, jak statystycznie nie ma szans, to należy zagryźć zęby i brać, co jest? Bo? Gdzie Ty wyczytałaś, że Autor chce ideał?

28

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Witam Was Liebe i Santpietruszka ...
A propos waszej konwersacji ...
Moja żona przestała dla mnie istnieć z chwilą kiedy kochanek/małolat zadzwonił do mnie pierwszy raz pijany i poprosił do telefonu mojego syna ...
Od samego początku było jasne że do niej nie wrócę ... psychicznie nigdy bym je tej zdrady nie wybaczył ...
Poza tym , jak wspomniałem w pierwszej wiadomości... to był "pierwszy" kochanek .. potem był kolejny i wreszcie pojawił się trzeci .. jak na razie ostatni ...
2 miesiące temu urodziła mu córkę, czyli mój 8letni syn ma teraz "przyszywaną" siostrę ... osobnym tematem jest fakt że jak słyszę od syna "miodu tam nie ma" ... już raz razem z mamą byli wyrzucani z domu przez "przyszywaną" teściową ... słowami "spier***lajcie z tego mieszkania" ... znam swoją byłą żonę bardzo dobrze, potrafi zajść za skórę, skusiła ją kasa bo facet ma jej sporo ...

29

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...
Primo42 napisał/a:

skusiła ją kasa bo facet ma jej sporo ...

A to ja tak dodam swoje przemyślenia - dlaczego Twoje dotychczasowe kobiety leciały na kasę? Zastanawiałeś się nad tym?

30

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

ja wole byc sama niz z chorym facetem
mam swoja godnosc i wole plakac z samotnosci niz ze zeszmacenia

31 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-10-05 07:35:45)

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...
liebe21 napisał/a:

santapietruszka-myslisz ze czlowiek w srednim wieku znajdzie kobiete , piekna, poukladana, samotna, bez zobowiazan, pracujaca i niezdrazajaca, ideal poprostu?
(...)
z tego co ten facet opowiada, zona go zdradzila, ale zalowala i chciala wrocic, maja dziecko!!!!!!dorosli patrza na swoje urazone ego, na urazone i zlamane serca, bo oczekuja idealnego zwiazku, ktorego nie ma i nigdy nie bedzie, a nie patrza na poranione dzieci!!

No tak, lepiej być z kimkolwiek, niż samemu...
Nie ważne, że potwór, ważne, że ma otwór...

Jakby ktoś nie załapał, ta wypowiedź jest ironią.

32

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Wracać do żony? Patrze i nie wierze w to co czytam yikes To jakiś komentarz zagorzałego katola? ....

33

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Nie, nie będę Cię poprawiać.Bo kobieta z wartościami nie będzie umawiała się z małolatami...a jeśli, to robiła, to znaczy, że nie doszukiwała się nawet  fajnych relacji, i niezle musi być zakompleksiona....lecząc swoje JA w ramionach dzieci....Wiem o czym piszę Primo42, ponieważ jestem w Waszym wieku i też mam zainteresowanie np mężczyzn o 10 lat młodszych....ale nie mogę się przemóc, na jakąś relację z młodzikiem bo, on mnie nie pociąga, widzę dzieciaka....a nie sexownego dojrzałego mężczyznę.....Dla mnie istotą u faceta jest mądrość i inteligencja..to jest ponad wymiarowy afrodyzjak.Jest jeszcze coś co w niej, co jest cwaniactwem, to kasa ....nie dopisuj więc sobie wielkich uczuć do siebie.Dla niej przewodnikiem i "marchewką" była kasa! Twoja........to dlatego tak bardzo Cię omamiała słodkimi słówkami....To nie czystość uczuć nią kierowała......a jedynie żądza z zysku z Ciebie.

34

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Hej Summertime i inni …
Wiesz, wydaje mi się że nie chodziło o kasę , przynajmniej na samym początku … to jej nie imponowało; przede mną umawiała się mnóstwo razy na randki z bogatymi facetami, biznesmenami itd. … ale nic z tego nie wychodziło, zwyczajnie ją nudzili, jak powtarzała „nie było tego czegoś” … zawsze powtarzała że liczyło się dla niej pokrewieństwo dusz i ciał … mogła mieć naprawdę faceta z kasą, to nie był problem ; jest piękną kobietą, sprytną, inteligentną  .. wygląda najwyżej na 30stkę… cały czas powtarzała że czekała właśnie na kogoś takiego jak ja … w swoim wieku, poukładanego … bez wybujałego EGO, z normalnym podejściem do życia …
przynajmniej tak mówiła … sam jeżdżę 18 starym autem, nie jestem milionerem a więc ten aspekt bym odrzucił, tym na pewno jej nie zaimponowałem …
Ale faktycznie, wielokrotnie wspominała ze były mąż o nią dbał, niczego im nie brakowało … czuła się komfortowo, miała ten komfort iż wielokrotnie mówił jej że nie musi pracować … że on będzie w stanie utrzymać rodzinę ..

I też takie było czasami jej podejście, uważała ze prawdziwy facet powinien zarobić na utrzymanie rodziny, powinien zadbać o jej komfort… mnie wielokrotnie zarzucała ze w moim byłem małżeństwie najprawdopodobniej byłem leniem, któremu się nie chciało zarabiać więcej więc było mi wygodniej , jak mawiała w nerwach „byłeś utrzymankiem swojej byłej żony, kupowała ci ciuchy, okulary .. kur*** co to jest , tak nie robi prawdziwy facet” … z tego powodu wybuchały konflikty, nie mogłem zrozumieć tych bzdur, takiego 0-1 stawiania sprawy … było to bardzo niesprawiedliwe … mówiłem „pewnie, tak byłoby najlepiej ale czasami życie pisze inne scenariusze i żona zarabia więcej” … ciężko było jej zrozumieć takie rozwiązanie …


A propos wspomnianego wyżej jej ex męża, pracował w przemyśle medycznym, zarabiał dobre pieniądze … wiem że był w porządku facetem, wypowiada się o nim w pozytywny sposób … jak opisałem wcześniej, nie dbała o niego , nie chciała dziecka wtedy kiedy on tego pragnął, poza tym miała podobno „platoniczny” romans … on się dowiedział, coś w nim pękło… nie wytrzymał, zakochał się w innej i odszedł .. ona do tej pory tego żałuje choć jak twierdzi i tak nie byliby razem .. łóżko nie funkcjonowało, ona była jego pierwszą kobietą , nie dawał rady …. I tak tkwili w tym „przyjacielskim” jak ona to nazywa  małżeństwie, opartym głownie na partnerstwie … miała w nim przyjaciela a nie faceta … nie miała sexu przez ostatnie 5 lat ich małżeństwa !!! … suma summarum to się rozleciało i on odszedł …
Wpadła w depresje, przytyła do 85kg
Przed odejściem zaszła z nim w ciąże ale wybrał tą drugą …ciąże usunęła… i to jest jej i niestety moje przekleństwo. Namówił ją do tego, zmanipulował … ALBO PO PROSTU MIAŁ JEJ JUŻ DOŚĆ …
Wkurza minie fakt że pomimo tego to jego wspominała czasami: , „bo kochał nad życie, bo rozumiał, bo nigdy nie podniósł głosu, bo jej nie krytykował, bo się nie licytował …”

Te małolaty to była próba odnalezienia samej siebie jako kobiety .. jej samoocena też była na poziomie „0” ,  schudła 25kg (uwierzcie mi, z brzydkiego kaczątka stała się piękną, sexowną kobietą … dopiero wtedy poznała co to sex, co to orgazm, w wieku 35 lat ; z mężem miała tylko przytulanie i trzymanie za ręcę . … z jednym młodzieniaszkiem była z przerwami 4 lata wiec było to chyba coś więcej niż krótka przygoda .. zresztą tego małolata bardzo dobrze wspomina … nauczył ją co to znaczy kobiecość, prawdziwy sex, … „że się zakochał , że byli zgodni, że chciał mieć z nią dziecko” … tylko ona wiedziała że im się nie uda ze względu na różnicę wieku – 15lat; przyznała że to był błąd , przespała sporo czasu ale było im dobrze, funkcjonowali bardzo zgodnie …

Natomiast przez nasz związek czułą się w pełni zaspokojona, dostała moją atencję jako kobieta, czuła się pożądana, sexowna … no i te setki wspólnych pasji, zainteresowań …ze mną chciała założyć rodzinę, dziecko , tak to sobie poukładała w głowie …  jak widać to nie wystarczyło …

Fakt, wymyślała historie krótce nie miały miejsca, że nie chce jeździć to jej rodziców, że mam ich w nosie co było kompletną bzdurą … raz powiedziałem że wołałbym nie jechać akurat wtedy bo mi nie pasuje.. dodała 3 grosze …
Odsunąłem się od znajomych … po historii z zeszłorocznych Andrzejek mieli o niej jasne zdanie …. UCIEKAJ …
Czasami pytali tylko mimochodem co tam u mnie, u Oli, czy jest ok, czy są dalej rękoczyny … kłamałem że OK ….. pamiętam jak w wakacje pojechałem z synem do jednych z nich na weekend, żona kolegi zapytała „Paweł, jesteś z nią szczęśliwy … bo wygląda że nie”  … kręciłem zapewniałem ,, kurw*** nie wiem po co kłamałem, błędne koło…
z mojej rodziny tylko rodzice dali się przekonać że „się zmieniła, że teraz jest, ok … nie kłócimy” … brat oraz bratowa mieli o mnie takie zdanie … IDIOTA i PANTOFLARZ … i mieli rację ale przez szacunek do mojej osoby mieliśmy normalny kontakt, o nią natomiast nigdy nie pytali o co niej … dla nich była skończona …
Uwierzcie mi, to koszmar żyć ze świadomością że NIKT nie toleruje twojej partnerki … chciałem krok po kroku wszystkich do niej przekonywać z powrotem… już teraz wiem że był to idiotyzm… zwłaszcza że ona również nie pałała wielką ochotą aby im się ponownie „przypodobać”  …

Wracając do pieniędzy … kłopoty pojawiły się kiedy powiedziałem wreszcie „Oluś , nie mogę już dłużej większości rzeczy opłacać bo najzwyczajniej już mam dość, nie stać” … pomimo większej pensji niż we Wrocku sam mam sporo swoich zobowiązań, alimenty 1000zł, pożyczka którą wziąłem na „nas” w zeszłym roku (800zł miesięcznie), comiesięczne wyjazdy do syna – ponad 1000zł …
Niby starała się to zrozumieć ale nie miała pojęcia ile faktycznie idzie na życie, zakupy , paliwo itd. …
Wieczne pretensje, gdzie ty masz te swoje 7000zł ? rachunek jest prosty wliczając w/w wydatki + kasę którą jej płaciłem za mieszkanie (next 1000zł) oraz rachunki + jakieś 200-300zł na krem, fryzjera itd. …

Mówiłem wielokrotnie, prosiłem ..”Oluś, proszę poszukaj na razie czegokolwiek, nawet za 2000-2500, nawet np w jakimś sklepie z damskimi ciuchami, gdziekolwiek aby się zahaczyć , na chwilę zanik znajdziesz prace w jakimś korpo za dużo lepszą kasę… w ten sposób będzie trochę lżej… pójdziesz do ludzi… nie będziesz siedzieć w domu i się dołować, myśleć o bzdurach … nie martw się…nie zostawię Cie, mam pensję .. pomogę Ci” … uwierzcie mi, sugerowałem, namawiałem …. Dla niej to była ujma na honorze że w ogóle facet może „COŚ TAKIEGO ZAPROPONOWAĆ” … ręce opadały …

Już wcześniej zauważyłem że mało sensownie wydawała pieniądze, nawet jak pracowała w kopro jak asystentka prezesa… nie na ciuchy .. ale na życie … codziennie do pracy taksówką (jakieś 1500zł miesięcznie); obiady zamawiane z baru mlecznego … zamiast cos samemu gotować … wybaczcie ale zarabiać 5500zl i jeździć taxi do pracy, to prawie 1/3 pensji wydanej na taksówkę !!!  PARANOJA … sugerowałem, mówiłem ze lepiej te pieniądze oszczędzać … metro, tramwaje są dla ludzi. ..nie słuchała …
Jak wspomniałem wcześniej, jej mąż płaci za mieszkanie ponad 5 lat wiec do tej pory nie ponosi żadnych kosztów z tym związanych...

Na moje urodziny w ubiegłym roku wydała ponad 1500zł, byłem w szoku, kupiła mi parę markowych ubrań , koszula , kurtka , portfel, bokserki  itd. .. mówiłem że niepotrzebnie, ze za dużo, że nie trzeba było … mówiła że chciała się odwdzięczyć za to że opłacam życie we Wrocku … wyobraźcie sobie ale zaraz po awanturze z listopada tamtego roku (rękoczyny i wyzwiska)  wtedy kiedy to spakowałem ją i pojechała do Warszawy … kazała sobie WSZYSTKIE PREZENTY ODDAĆ !!!  .. i do tej pory ich nie widziałem

35

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

O rety przecież  sad Umawiała się wielokrotnie z innymi bogatymi, gdyż celowała właśnie w temat materialny.Tylko inni odkryli w mig ją i nie pozwolii sobie na zagrywki.Natrafiła na Ciebie miękkiego....gdzie masz rozsądek? Gdzie refleksje? Cipka tak zarządziła Ci rozumem, że masz wyidealizowany obraz kobiety okropnej..która w imię zfiksowanego ego mazała się własną krwią by udupić Ciebie takiego....ukochanego......Nikt tak o zacnych zamiarach nie postępuje...

36

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Teraz chłopie powiem ci dlaczego ona się tak zachowywała.

ABORCJA

Aborcja to grzech bardzo ciężki. Jedna aborcja i kobieta jest opętana przez demony. Wiem co mówię bo kiedyś dla zabawy wywoływałem ze znajomymi duchy. Potem trafiłem do psychiatryka.
Tam nie umieli mi pomóc i dopiero egzorcysta mi pomógł.
Kiedy zaczął się nade mną modlić jakaś dziwna siła przejęła kontrolę nad moim ciałem.
Aborcja prowadzi do opętania i do zaburzeń psychicznych. Mało kto w to wierzy.

37

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...
Primo42 napisał/a:

Hej Summertime i inni …
Wiesz, wydaje mi się że nie chodziło o kasę , przynajmniej na samym początku … to jej nie imponowało; przede mną umawiała się mnóstwo razy na randki z bogatymi facetami, biznesmenami itd. … ale nic z tego nie wychodziło, zwyczajnie ją nudzili, jak powtarzała „nie było tego czegoś” … zawsze powtarzała że liczyło się dla niej pokrewieństwo dusz i ciał … mogła mieć naprawdę faceta z kasą, to nie był problem ; jest piękną kobietą, sprytną, inteligentną  .. wygląda najwyżej na 30stkę… cały czas powtarzała że czekała właśnie na kogoś takiego jak ja … w swoim wieku, poukładanego … bez wybujałego EGO, z normalnym podejściem do życia …
przynajmniej tak mówiła … sam jeżdżę 18 starym autem, nie jestem milionerem a więc ten aspekt bym odrzucił, tym na pewno jej nie zaimponowałem …
Ale faktycznie, wielokrotnie wspominała ze były mąż o nią dbał, niczego im nie brakowało … czuła się komfortowo, miała ten komfort iż wielokrotnie mówił jej że nie musi pracować … że on będzie w stanie utrzymać rodzinę ..

Takie były jej prawdziwe pobudki i rzeczywisty cel - znalezienie mężczyzny, który jej ten komfort finansowy zapewni.
Z jakiegoś powodu jednak nie udawało jej się z tymi bogatymi facetami, z biznesmenami etc.
Nie sądź jednak, że wybrała Cię bezinteresownie, albo że poznając Ciebie zmieniła nagle Twoje kryteria, bo urzekło ją Twoje bogate wnętrze.
Ona wyczuła, że jesteś podatny na jej manipulacje i żądania finansowe, a Ty w niedługim czasie jej to udowodniłeś - biorąc odpowiedzialności finansową za wspólne życie we Wrocławiu i posiłkując się kredytami, kiedy przestało Ci na wszystko wystarczać.

Primo42 napisał/a:

I też takie było czasami jej podejście, uważała ze prawdziwy facet powinien zarobić na utrzymanie rodziny, powinien zadbać o jej komfort… mnie wielokrotnie zarzucała ze w moim byłem małżeństwie najprawdopodobniej byłem leniem, któremu się nie chciało zarabiać więcej więc było mi wygodniej , jak mawiała w nerwach „byłeś utrzymankiem swojej byłej żony, kupowała ci ciuchy, okulary .. kur*** co to jest , tak nie robi prawdziwy facet” … z tego powodu wybuchały konflikty, nie mogłem zrozumieć tych bzdur, takiego 0-1 stawiania sprawy … było to bardzo niesprawiedliwe … mówiłem „pewnie, tak byłoby najlepiej ale czasami życie pisze inne scenariusze i żona zarabia więcej” … ciężko było jej zrozumieć takie rozwiązanie …

Dlaczego ciężko jej było zrozumieć że istnieją związki w których to kobieta zarabia więcej od mężczyzny ?
Czego jej brakowało aby to zrozumieć ? Rozsądku ? Empatii ?
Otóż niczego. Po prostu jej wymarzony i idealny model związku ma tak wyglądać, że to mężczyzna ma zapewniać całkowity komfort finansowy kobiecie i do tego za wszelką cenę dążyła.
Nie udało się motywacyjnymi pochlebstwami jakie stosowała początkowo, to postanowiła spróbować pretensjami i wyrzutami.
Uważam, że ta kobieta zrobiłaby wiele, aby ten wymarzony przez siebie status finansowy osiągnąć.
Dodatkowo, z Twoich wcześniejszych postów nie wynika, że była taka konsekwentna w swoim podejściu do prawdziwej męskości i do prawdziwej kobiecości.
Jakoś jej prawdziwa kobiecość nie znosiła przygotowywania prostych potraw dla Ciebie, robienia zakupów itp. Jedynym kompromisem jaki jej wzorzec tradycyjnego partnerstwa mógł znieść dla Ciebie, było zamawianie jedzenia na wynos.

Primo42 napisał/a:

A propos wspomnianego wyżej jej ex męża, pracował w przemyśle medycznym, zarabiał dobre pieniądze … wiem że był w porządku facetem, wypowiada się o nim w pozytywny sposób … jak opisałem wcześniej, nie dbała o niego , nie chciała dziecka wtedy kiedy on tego pragnął, poza tym miała podobno „platoniczny” romans … on się dowiedział, coś w nim pękło… nie wytrzymał, zakochał się w innej i odszedł .. ona do tej pory tego żałuje choć jak twierdzi i tak nie byliby razem .. łóżko nie funkcjonowało, ona była jego pierwszą kobietą , nie dawał rady …. I tak tkwili w tym „przyjacielskim” jak ona to nazywa  małżeństwie, opartym głownie na partnerstwie … miała w nim przyjaciela a nie faceta … nie miała sexu przez ostatnie 5 lat ich małżeństwa !!! … suma summarum to się rozleciało i on odszedł …
Wpadła w depresje, przytyła do 85kg
Przed odejściem zaszła z nim w ciąże ale wybrał tą drugą …ciąże usunęła… i to jest jej i niestety moje przekleństwo. Namówił ją do tego, zmanipulował … ALBO PO PROSTU MIAŁ JEJ JUŻ DOŚĆ …
Wkurza minie fakt że pomimo tego to jego wspominała czasami: , „bo kochał nad życie, bo rozumiał, bo nigdy nie podniósł głosu, bo jej nie krytykował, bo się nie licytował …”

Autorze. Nie jestem zwolenniczką lodowatych pryszniców, ale na litość, ocknij się i sztachnij feromona, jak mawiali starożytni Rosjanie ...
Nie dbała o męża, miała romans - do czego sama się przyznaje, to raz.
Nie miała z nim seksu od wielu lat, ale zaszła w ciążę - to dwa.
A trzy - to konkretnie w jaki sposób jej mąż namówił ją do przeprowadzenia aborcji ? W jaki sposób ją do tego zmusił ?
Rozumiem, że w jakiś sposób ja obezwładnił, pozbawił świadomości, przywiązał do ginekologicznego fotela i sam ten zabieg przeprowadził, podczas kiedy ona odpychała go w malignie i szeptała: nie, proszę, nie ... ?
Bo właśnie w taki sposób ona Tobie tą sytuację opisuje, a Ty jeszcze dodatkowo powtarzasz jak papuga.
Otóż NIE. Aborcja była jej świadomym wyborem i decyzją. W każdej chwili mogła przecież powiedzieć, że jednak nie. Że zmieniła zdanie.
Nic mi do tego, że Ola postanowiła ową ciążę usunąć. Nie demonizuję tego, ani temu nie przyklaskuję.
Jednak usprawiedliwianie dorosłej, świadomej kobiety w taki sposób, w jaki tłumaczyłbyś 12 latkę, jest po prostu niesmaczne w tej sytuacji.
Prędzej czy później będziesz musiał przyjąć do wiadomości, że ona jest zdolna do podejmowania własnych decyzji i również do ponoszenia za nie odpowiedzialności.
Jeśli ja byłabym w ciąży i chciałabym urodzić dziecko, to nie ma sposobu, żeby jakiś mężczyzna mógł mnie namówić do jej usunięcia. Przecież nie napadłby mnie na ulicy, nie przewrócił na chodnik i tej aborcji nie przeprowadził.
Dlaczego uważasz, że z Twoją ex-partnerką miałoby być inaczej ? Jakich cech jest pozbawiona, że to inni muszą być obarczani winą za jej własne decyzje ?

Primo42 napisał/a:

Te małolaty to była próba odnalezienia samej siebie jako kobiety ..

kolejne usprawiedliwienie o którym nawet nie wiesz, czy jest prawdziwe

Primo42 napisał/a:

jej samoocena też była na poziomie „0” ,  schudła 25kg (uwierzcie mi, z brzydkiego kaczątka stała się piękną, sexowną kobietą … dopiero wtedy poznała co to sex, co to orgazm, w wieku 35 lat ; z mężem miała tylko przytulanie i trzymanie za ręcę . …

- i to przytulanie i trzymanie za ręce doprowadziło do ciąży ? Proszę, skorzystaj ze swojego rozsądku Autorze. Wydajesz się być rozsądnym i ogarniętym człowiekiem, a jednak chcesz wmówić forumowiczom, że to było niepokalane poczęcie ?

Primo42 napisał/a:

z jednym młodzieniaszkiem była z przerwami 4 lata wiec było to chyba coś więcej niż krótka przygoda .. zresztą tego małolata bardzo dobrze wspomina … nauczył ją co to znaczy kobiecość, prawdziwy sex, … „że się zakochał , że byli zgodni, że chciał mieć z nią dziecko” … tylko ona wiedziała że im się nie uda ze względu na różnicę wieku – 15lat; przyznała że to był błąd , przespała sporo czasu ale było im dobrze, funkcjonowali bardzo zgodnie …
Natomiast przez nasz związek czułą się w pełni zaspokojona, dostała moją atencję jako kobieta, czuła się pożądana, sexowna … no i te setki wspólnych pasji, zainteresowań …ze mną chciała założyć rodzinę, dziecko , tak to sobie poukładała w głowie …  jak widać to nie wystarczyło …

Niestety, to prawie nigdy nie wystarcza Primo. Choć jest oczywiście bardzo ważne.
Ale dorośli ludzie zanim założą rodzinę, powinni to sobie oprócz w głowie, poukładać również w emocjach, w uczuciach i niestety - ale też i w portfelu.
Tak, żeby ta rodzina, i to dziecko - mieli wszyscy razem wzięci - normalne warunki do funkcjonowania i do życia.

Primo42 napisał/a:

Fakt, wymyślała historie krótce nie miały miejsca, że nie chce jeździć to jej rodziców, że mam ich w nosie co było kompletną bzdurą … raz powiedziałem że wołałbym nie jechać akurat wtedy bo mi nie pasuje.. dodała 3 grosze …
Odsunąłem się od znajomych … po historii z zeszłorocznych Andrzejek mieli o niej jasne zdanie …. UCIEKAJ …
Czasami pytali tylko mimochodem co tam u mnie, u Oli, czy jest ok, czy są dalej rękoczyny … kłamałem że OK ….. pamiętam jak w wakacje pojechałem z synem do jednych z nich na weekend, żona kolegi zapytała „Paweł, jesteś z nią szczęśliwy … bo wygląda że nie”  … kręciłem zapewniałem ,, kurw*** nie wiem po co kłamałem, błędne koło…
z mojej rodziny tylko rodzice dali się przekonać że „się zmieniła, że teraz jest, ok … nie kłócimy” … brat oraz bratowa mieli o mnie takie zdanie … IDIOTA i PANTOFLARZ … i mieli rację ale przez szacunek do mojej osoby mieliśmy normalny kontakt, o nią natomiast nigdy nie pytali o co niej … dla nich była skończona …
Uwierzcie mi, to koszmar żyć ze świadomością że NIKT nie toleruje twojej partnerki … chciałem krok po kroku wszystkich do niej przekonywać z powrotem… już teraz wiem że był to idiotyzm… zwłaszcza że ona również nie pałała wielką ochotą aby im się ponownie „przypodobać”  …

To nie do końca jest tak, że nie oni nie tolerowali Twojej partnerki, choć przecież skądinąd mogłaby się wydawać spoko kobietą.
Oni nie tolerowali tego, że ta kobieta robi Tobie krzywdę. Że cię rani, poniewiera, niszczy. To jest tym, co wkurza nas w toksycznych partnerach naszych bliskich. Nie lubimy ich za to, że krzywdzą naszych bliskich, osoby nam drogie. I w dupiu mamy fakt, że z drugiej strony mają nie wiem, nietuzinkowe poczucie humoru, czy świetne nogi.
Oni nie znosili jej nie dlatego że była jaką była, tylko że była taka dla Ciebie.
Ale to ciągle wspaniała wiadomość. Bo to oznacza, że ciągle są w Twoim życiu osoby które Ciebie kochają, cenią, szanują i pragną Twojego dobra. Taka przyjaźń to cenny dar.
Nie rozumiem też Twojej chęci ponownego przekonywania ich do niej. To dorośli ludzie i zdaje się, że potrafią wyrobić sobie własne opinie.
Poza tym, trudno byłoby Ci udowodnić im, że ona się zmieniła i że jesteś już bardzo szczęśliwy, skoro wcale tak nie jest.

Primo42 napisał/a:

Wracając do pieniędzy … kłopoty pojawiły się kiedy powiedziałem wreszcie „Oluś , nie mogę już dłużej większości rzeczy opłacać bo najzwyczajniej już mam dość, nie stać” … pomimo większej pensji niż we Wrocku sam mam sporo swoich zobowiązań, alimenty 1000zł, pożyczka którą wziąłem na „nas” w zeszłym roku (800zł miesięcznie), comiesięczne wyjazdy do syna – ponad 1000zł …
Niby starała się to zrozumieć ale nie miała pojęcia ile faktycznie idzie na życie, zakupy , paliwo itd. …
Wieczne pretensje, gdzie ty masz te swoje 7000zł ? rachunek jest prosty wliczając w/w wydatki + kasę którą jej płaciłem za mieszkanie (next 1000zł) oraz rachunki + jakieś 200-300zł na krem, fryzjera itd. …

Dlaczego po prostu nie zapytałeś, gdzie ona ma swoje 7000 zł ? Albo 3000zł ? Albo choć swój 1000zł ?
I tak po prostu znosiłeś pretensje i roszczenia finansowe zdrowej, młodej kobiety, której nie chciało się iść do pracy, a zamiast tego wolała na Tobie zwyczajnie żerować ?
Przepraszałeś, tłumaczyłeś ?
Jeszcze raz zapytam - ile ona ma lat, że musisz jej takie rzeczy tłumaczyć ? 12 ??

Primo42 napisał/a:

Mówiłem wielokrotnie, prosiłem ..”Oluś, proszę poszukaj na razie czegokolwiek, nawet za 2000-2500, nawet np w jakimś sklepie z damskimi ciuchami, gdziekolwiek aby się zahaczyć , na chwilę zanik znajdziesz prace w jakimś korpo za dużo lepszą kasę… w ten sposób będzie trochę lżej… pójdziesz do ludzi… nie będziesz siedzieć w domu i się dołować, myśleć o bzdurach … nie martw się…nie zostawię Cie, mam pensję .. pomogę Ci” … uwierzcie mi, sugerowałem, namawiałem …. Dla niej to była ujma na honorze że w ogóle facet może „COŚ TAKIEGO ZAPROPONOWAĆ” … ręce opadały …

A żerowanie na Tobie i wykorzystywanie Cię nie było dla niej ujmą na honorze ?
Tego nie uważała za oburzające i nieetyczne, a Tobie nie zapaliła się przy tym żadna lampka ostrzegawcza ?

Primo42 napisał/a:

Już wcześniej zauważyłem że mało sensownie wydawała pieniądze, nawet jak pracowała w kopro jak asystentka prezesa… nie na ciuchy .. ale na życie … codziennie do pracy taksówką (jakieś 1500zł miesięcznie); obiady zamawiane z baru mlecznego … zamiast cos samemu gotować … wybaczcie ale zarabiać 5500zl i jeździć taxi do pracy, to prawie 1/3 pensji wydanej na taksówkę !!!  PARANOJA … sugerowałem, mówiłem ze lepiej te pieniądze oszczędzać … metro, tramwaje są dla ludzi. ..nie słuchała …
Jak wspomniałem wcześniej, jej mąż płaci za mieszkanie ponad 5 lat wiec do tej pory nie ponosi żadnych kosztów z tym związanych...

Po prostu spod jednego ochronnego parasola finansowego - swojego męża, chciała płynnie przejść pod Twój. Wybacz, ale w bajki o tym, jak to ona zarabiała górę złota w korpo trudno jest mi uwierzyć.
Żeby dostać i utrzymać takie stanowisko, trzeba reprezentować sobą naprawdę coś więcej, niż tylko duże oczekiwania finansowe.
Z dobrym CV, ze znajomością języków jaka jest zapewne na takim stanowisku niezbędna, ze swoim doświadczeniem - nawet nie musiałaby szukać pracy na odpowiednim pułapie finansowym.
Headhunterzy, agencje i wreszcie - posada - znaleźliby ją sami.

Primo42 napisał/a:

Na moje urodziny w ubiegłym roku wydała ponad 1500zł, byłem w szoku, kupiła mi parę markowych ubrań , koszula , kurtka , portfel, bokserki  itd. .. mówiłem że niepotrzebnie, ze za dużo, że nie trzeba było … mówiła że chciała się odwdzięczyć za to że opłacam życie we Wrocku … wyobraźcie sobie ale zaraz po awanturze z listopada tamtego roku (rękoczyny i wyzwiska)  wtedy kiedy to spakowałem ją i pojechała do Warszawy … kazała sobie WSZYSTKIE PREZENTY ODDAĆ !!!  .. i do tej pory ich nie widziałem

Czyli nie były to wcale żadne prezenty.
Żaden bezinteresowny dar z jej strony Cię nie spotkał.

38

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Myślę, że nie ma co drążyć sprawy rozstania z tą drugą. Ot, oboje mieliście już swoje zranienia i skrzywienia i to się nie poskładało. Tyle. Żona zdradziła, więc tu tym bardziej nie ma co składać. Ale rozwaliło mnie to z synem. Twierdzisz, że jesteś blisko, a widzisz się co 3 tygodnie... Nawet dla dorosłego to szmat czasu, a co dopiero dla dzieciaka. Co 3 tygodnie to można... nie wiem... babcię odwiedzić. Nie brakuje Ci dziecka? Nie chcesz się przeprowadzić z powrotem bliżej niego? Tak łatwo sobie wyjechałaś i przestałeś się widywać z synem, jak tylko pojawiła się nowa kobieta. Napisałeś, że to głównie Ty się opiekowałeś dzieckiem, a nie żona. Czemu nie walczyłeś o opiekę? Deklarujesz miłość do syna, a odstawiłeś go na boczny tor, jak tylko pokazała się na horyzoncie ta nowa dziewczyna. To chyba syn powinien być najważniejszy. Dziwna jest dla mnie taka postawa.

39

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Właśnie to samo miałam napisać, zajmij się synem, przeprowadz bliżej, pracuj i oszczędzaj, bo te pożyczki które zaciągałeś też nie świadczą o twojej mądrości. Powodzenia smile

40

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

IsaBella77 Entropia, myszak36

Dziękuję Wam za celne uwagi …
@IsaBella77
Masz racje w wielu kwestiach tzn. otworzyłaś mi oczy, spojrzałem na te rzeczy z innej perspektywy…
Co do jej ciąży i tematu sexu  z ex .. to faktycznie go nie miała przez parę ostatnich lat małżeństwa, trudno w to uwierzyć ale tak było (pokazywała mi korespondencję mailową z mężem na ten temat)… kiedy było już źle miedzy nimi i ona już wiedziała o tym romansie, próbowała rozmawiać , jakoś na niego wpłynąć … w akcie desperacji postanowiła że rzuci wszystko i wyjedzie do Australii … chciała o tym wszystkim zapomnieć / może liczyła że mąż się opamięta … fakt , faktem .. wyjechała na prawie rok … po przyjeździe „poszli do łóżka tylko raz” i wtedy wpadli … w jej głowie kotłowało się mnóstwo myśli, sądziła że może przez dziecko zdoła go przy sobie utrzymać … taka jest prawda ...

@ Entropia, myszak
Co do mojego syna, to nie jest takie proste jak się wydaje … To moja żona jako pierwsza wyjechała z Wrocławia aż do Świebodzina (250km)… prosiłem aby to przemyślała ze względu na szkołę syna, jego kolegów , nie słuchała .. pojechała …
Ale nawet wtedy jeździłem po niego co weekend; w piątek po pracy 250km w jedną i 250km w drugą … we Wrocławiu byliśmy przed północą … prawie 7 godzin w aucie, byłem cholernie zmęczony, mały już spał w foteliku ; próbowałem setki razy namówić żonę aby podwoziła mi go przynajmniej „w pół drogi” tak aby dziecko było u mnie parę godzin wcześniej; nie chciała się zgodzić, nie słuchała .. w ten sposób robiła krzywdę synowi, nie mnie …
W międzyczasie reszta mojej rodziny (rodzice) wrócili na Górny Śląsk … nie miałem już „tam” nikogo aby być przywiązanym do Wrocławia…

Konsultowałem tą sprawę z nauczycielami syna, z jego psychologiem .. nawet z moją adwokat … wszyscy byli zgodni że po rozwodzie trzeba powiedzieć sobie jedno: JUŻ NIGDY NIE BĘDZIE TAK SAMO, JUŻ NIGDY NIE BĘDZIECIE NORMALNĄ RODZINĄ …
Pamiętam że psycholog powiedziała mi „Panie Pawle, najważniejsze aby był Pan pewny że będzie Pan w stanie być u syna na 100% zgodnie z ustaleniami sądu … musi Pan pamiętać o tym że za jakiś czas Pan też może ułożyć sobie nowe życie z kimś innym ..  trzeba patrzeć w przyszłość … dla dziecka ważne jest aby wiedziało dużo wcześniej że będzie Pan na 100% … z mojego doświadczenia , biorąc pod uwagę odległość jaka was dzieli , proponuje aby były to 2-3 tygodnie … nie częściej … z przyczyn losowych może Pan nie być w stanie … „

Jestem w Warszawie, mam tutaj dużo lepiej płatną pracę … więc na razie tu zostaję … kobiety już nie mam ….trudno
Tam gdzie mieszka teraz moja żona, nie miałbym szans zarabiać nawet tyle co we Wrocławiu … a w moim przypadku teraz finanse mają duże znaczenie … muszę ponownie stanąć na nogi …
Mój syn rozumie bardzo dużo, rozmawiamy często .. wie że zawsze może liczyć na moją pomoc… pomimo tej sporej odległości ..
Wybaczcie ale bardzo łatwo jest powiedzieć „czemu się nie przeprowadzisz bliżej” … pomimo tego że bardzo za nim tęsknie, teraz nie mogę sobie na to pozwolić … czasami po prostu trzeba dokonywać tak trudnych wyborów… Plan jest taki aby przyjechał do mnie do Wawy na czas szkoły średniej …
Poza tym odwiedzam syna co 2-3 tygodnie ... w zależności od okoliczności ...

Co do odebrania syna matce …nigdy bym jej tego nie zrobił … pomimo tego co się stało, stara się być dobrą matką, teraz ma z dzieckiem bardzo dobry kontakt … poza tym kto słyszał aby w Polsce dziecko zostało przy ojcu ?? chyba w przypadku jakiejś skrajnej patologii ale nawet w takich przypadkach Temida jest ślepa …

41 Ostatnio edytowany przez Mami17 (2018-10-05 23:27:52)

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Primo 42,
powiem szczerze historia z cyklu nieprawdopodobne a jednak.

Zacznę od Ciebie... związek z byłą żoną wpłynął negatywnie na Twoje poczucie własnej wartości. Przestałeś w siebie wierzyć jako facet, jako mężczyzna, jako ojciec. Żona (była żona) podcięła Ci skrzydła na całym polu, w relacjach z ludźmi, w łóżku, w sferze zawodowej. Tak długo to powtarzała, że w końcu sam w to zacząłeś wierzyć.

I nagle w tej szarej, przytłaczającej codzienności pojawia się ona - Ola. Kobieta, która "docenia" Twoje czyny, docenia Ciebie w łóżku, komplementuje Twoje zdolności, namawia do znalezienia lepszej pracy. Ale...
Czy nie zastanowiło Cię od początku, że zwolnienie wystawia jej lekarz psychiatra, że wystawia je na tak długo, że ona ciągle jest na Twoim utrzymaniu??? Skoro planowaliście wspólną przyszłość to dlaczego ona odkładała na swoją czarną godzinę, przecież przy Tobie było jej tak dobrze, cudownie, co ukrywała, czego się obawiała, o czym wiedziała ona a ty nie. Czy nie uważasz, że skoro jej mąż ją tak kochał, szanował to dziwne, że nie są razem. Teraz już chyba wiesz, dlaczego nie są razem i że nie mógł jej kochać tak jak twierdziła.
To że znalazła Ci lepszą pracę to nie było dla ciebie, to ona zadbała o siebie, o to abyś miał więcej pieniędzy na jej utrzymywanie, na spełnianie jej kaprysów. Nie pisz więc, że doceniła Cię zawodowo, że doceniła Ciebie jako mężczyznę, bo to jakich słów używała i to co robiła, to nie było na pewno docenianie. To co ona robiła to było poniżanie, manipulacja Twoim życiem, Twoimi uczuciami. Widząc, że darzysz ją uczuciem, wykorzystywała to. Ty jako osoba uzależniona od jej "miłości" doszukiwałeś się we wszystkim jasnych stron, pozytywów. Wszystko co ona robiła złe, próbowałeś tłumaczyć depresją, brakiem pracy, doświadczeniami.
Gdzie w tym wszystkim byłeś Ty? Ty jako mężczyzna, Ty jako człowiek?
Mam nadzieję, że uda Ci się uwolnić od tej toksycznej pseudomiłości.

42

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Witaj Miami17:
Trafiłeś w sedno ...

"To że znalazła Ci lepszą pracę to nie było dla ciebie, to ona zadbała o siebie, o to abyś miał więcej pieniędzy na jej utrzymywanie, na spełnianie jej kaprysów."

Prawdę mówiąc zawsze o tym wiedziałem ...niestety łudziłem się że było inaczej ...

43 Ostatnio edytowany przez Mami17 (2018-10-06 14:33:40)

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

...

44

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...
Mami17 napisał/a:

Witaj,
Jestem kobietą smile

Pozdrawiam Mami 17

Wybacz, Mami, ale to żałosne jest...

45

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...
Mami17 napisał/a:
santapietruszka napisał/a:
Mami17 napisał/a:

Witaj,
Jestem kobietą smile

Pozdrawiam Mami 17

Wybacz, Mami, ale to żałosne jest...

Co jest żałosne, że napisał do mnie jak do faceta i zmienił mi moją nazwę. Chyba mam prawo sprostować sytuację. No chyba , że to odczytałaś w inny sposób?

O, sorry, może i faktycznie, przepraszam, nie widziałam wcześniejszego postu smile

46

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Mami17
Przepraszam wink

47

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Witam Was ponownie …
Przepraszam że wciąż zawracam Wam w głowie ale mam w głowie wielki mętlik … to cholerne obwinianie samego siebie … znów przyszło .. może słusznie / nie wiem …. PROSZĘ OCEŃCIE TO CHŁODNYM OKIEM …

Mam wrażenie że mimo wszystko Ja też dołożyłem sporą cegiełkę do tego że się nie udało … przynajmniej to bardzo często słyszałem z jej ust…
Najczęściej słyszałem „Paweł, nie mamy wspólnych planów … Ty nie planujesz, nie chcesz mieć ze mną rodziny…nie czuję tego … ja nie mam już czasu, boję się że coś mi umknie i już na zawsze będę żałować że nie postaraliśmy się o dziecko” … „Przepraszam ale o takie rzeczy się nie prosi, one pojawiają się automatycznie - mówiła” … pewnie że miała rację, bardzo często mówiła to ze łzami w oczach …
Wspominała nawet o adopcji jeżeli by nam się nie udało … naprawdę jej na tym zależało … serce mi pękało,  ja naprawę chciałem (może o tym otwarcie nie mówiłem) ale po prostu się bałem … wiele pięknych dni i chwil przeplatanych dziesiątkami kłótni, brak stabilności finansowej .. proszę potwierdźcie że miałem rację … że moje obawy nie były bezpodstawne …


Jak wspomniałem wcześniej, mieliśmy mnóstwo wspólnych pasji; pomimo słabej pensji, ona również w ramach swoich możliwości starała się dać coś od siebie .. w zeszłym roku zrobiła mi prezent , kupiła bilety na Depeche Mode, moja ukochana kapela (byłem wniebowzięty) … 2 tygodnie temu byliśmy na Zalewskim … 3 tygodnie temu w kinie … to były jej inicjatywy, prezenty dla mnie które kupiła … 2 mieniące temu też kupiła bilety do Teatru … dbała o takie rzeczy, chciała abyśmy robili wspólne rzeczy, aby nie tracić czasu siedząc na kanapie przed TV , m.in., tym mnie zafascynowała …
Zresztą starała się cały czas aby wyszukiwać jakieś atrakcje, aby gdzieś wyjść, aby ciekawie spędzić czas; no nie były jakieś wielkie eventy, darmowe kina plenerowe czy targi żywności … naprawdę dzięki niej wiele zobaczyłem, przeżyłem ….
Ja niestety nie miałem takiej smykałki, przeważnie było to kino, kwiaty … niem wiem , może to też odbierała jako „olewactwo z mojej strony”; coraz częściej powtarzała, „Paweł, proszę zorganizuj cos nam na dziś, ja podrzucam ci tyle ciekawych rzeczy; ty na nic nie wpadniesz” … szkoda tracic czas na siedzenie w domu, mówiła …

Uwielbiła podróże, z ex mężem zjeździli pół kuli ziemskiej; tym tez mi imponowała … i właśnie zależało jej na tym aby we mnie również „zaszczepić” bakcyla podróżnika … nawet czysto teoretycznego … z palcem na mapie …
Prosiła wiele razy, zaplanujmy jakąś podróż .. nawet za 5 lat .. miejmy taki plan .. przemyślmy to wszystko, przegadajmy to wszystko wspólnie …  brakowała jej tego, z ex planowali mnóstwo tego typu wypraw … ze mną jedynie była w Egipcie oraz w Pradze (prezent na jej 40stkę w zeszłym roku) .. nie wiem , może nie czułem tego typu rzeczy, może nie potrafiła przekazać mi tego bakcyla … myślę że mogłem „zrobić coś więcej w tym temacie” …
Zarzucała mi że dom traktuje jak hotel.. ze przychodzę z pracy , siadam na kanapie i włączam ogłupiającą TV… zamiast rozmawiać .. faktycznie czasami tak robiłem ale bez przesady .. chciałem po prostu trochę odtaić po przyjściu … posiłki zawsze jedliśmy razem przy stole, wtedy rozmawialiśmy najwięcej …nie wiem, może ta cholerna TV to też było nie potrzebne , Chryste, wpadłem w paranoję ..

Zachęcała aby pójść do szkoły tańca … kolejny świetny pomysł … niestety spalił na panewce … wybaczcie ale po prostu to byłyby wydane kolejne pieniądze których już mi brakowało … mówiła że byłby w stanie zapłacić za siebie … nic z tego nie wyszło …

Przepraszam że tak smęcę ale staram się zrozumieć te jej reakcje , zachowania …
W tym roku planowaliśmy pojechać do Albaniii w wakacje … nigdy nie była zainteresowana all incluseve, super hotelami , była podróżnikiem , zależało jej na tym kraju … po kolejnej kłótni powiedziałem jej wprost „Olu, przepraszam ale mam wrażenie że ten wyjazd jest bez sensu, jestem już tak cholernie zmęczony tą szarpaniną że odechciało mi” .. wiem ze było to chamskie ale uwierzcie mi … byłem na skraju …


Później obiecałem jej że pojedziemy gdzieś w październiku, będę wtedy już lepiej zarabiał … bardzo cieszyła się na tą wiadomość .. padło luźne hasło „Israel” …
Po kolejnej kłótni … kupiła bilet lotniczy do Islaela … napisała mi wiadomość jak byłem w pracy „Paweł, lecę do Israela, super oferta w Ryanairze, jeżeli nie chcesz polecę sama z koleżanką albo z kimś innym” (należy do wielu „kółek podróżniczych, tam ludzie stale organizują się na różne wspólne wyjazdy)… pomyślałem …kurcze czemu nie „polecę z nią, będzie super” .. kupiłem bilet dla siebie …. Niestety, później zaczęliśmy oglądać oferty hoteli, podliczać koszty i wyszło że będzie lekko 3000zł za pobyt 5-dnowy … przeliczyłem swoje możliwości … w tym miesiącu będę miał sporo innych wydatków, musze wyremontować auto, sypie się …
I właśnie w trakcie tej feralnej sobotniej (ostatniej) kłótni powiedziałem jej że jednak nie pojedziemy .. przynajmniej Ja, nie stać mnie na razie .. przeliczyłem moje możliwości .. możemy to przełożyć o miesiąc lub dwa… jeżeli bardzo chce może jechać z kimś innym, ja nie mam z tym problemu … to ją bardzo zabolało „dlaczego mówisz mi to teraz.. a nie 2 tyg wcześniej… znowu mnie olewasz, masz w nosie ten wyjazd …”
Rozumiem jej reakcję , czuła się zawiedziona… ale uwierzcie mi … byłem już wykończony kolejną kłótnia, wizja kolejnego wydatku już była ponad moje siły, prawdę mówiąc nie sądziłem ze ten wyjazd coś wniesie pozytywnego .. wszystkie nasze ostatnie wyjazdy były okraszone większymi lub mniejszymi scysjami …

To odebrała jako kolejne „oberwanie skrzydeł”  … załamała się i wkurzyła …coś w niej pękło … plus moja wyprowadzka w tym dniu + telefon do mojej żony … kumulacja mnóstwa dziadowskiej energii …

Pytam tylko dlaczego „ciepła, cudowna dziewczyna zamieniła się w takiego potwora” ???
Mówiła mi wiele razy że nie poznaje samej siebie, że brzydzi się sobą po takich kłótniach, rękoczynach … ale to  przeze mnie postarzała się o 10lat, zabiłem ją tym moim wiecznym dyskutantctwem, przekomarzaniem się, licytowaniem … może i miała rację .. sam nie wiem … fakt faktem, rzadko kiedy mogłem dochodzić swoich racji … chociaż ona również starała się unikać podnoszenia głosu …
Może powinienem się więcej starać , dać coś więcej od siebie w temacie „czegoś wspólnego” np. podróży  .. na tym jej bardzo zależało …
Tylko czy brak tego typu rzeczy może mieć taki wpływ na to co działo między nami …
Wiem że była to kumulacja jej wieku i coraz mniejszych szans na dziecko, frustracji wynikającej z braku pracy choć naprawdę wysyłała 10’tki CV, była niepewna naszego związku ze względu na dziesiątki kłótni , świadomość że zostanie sama na świecie jak „nam się nie uda” …

Wiele razy ze łzami w oczach mówiła „Paweł, widze że nam się nie układa, nie wiem dlaczego … niby oboje chcemy ale jest coś takiego co nam w tym przeszkadza …. Kocham Cie, wiem że Ty mnie również a jednak boję się że „to się rozjeżdża” , bardzo chcemy aby było OK ale to już jest chyba równia pochyła; to wypadkowo naszej przeszłości, bagaży z poprzednich związków, obaw, lęków przed zdradzeniem, odrzuceniem” … mówiła to płacząc, uwierzcie mi, takich rzeczy się nie wymyśla , ona wiedziała również że to wszystko się już wali …
W ostatnia sobotę płakała krzycząc „ nie zasłużyłam sobie na to Paweł, byłam z tobą 2 lata .. pomogłam ci we wszystkim … byłam z tobą w każdym momencie twojego rozwodu, problemów z ex żona, wtedy kiedy nie widywałeś syna .. wtedy byłam z tobą” .. To prawda …


Moi drodzy … kończąc .. serce mi pęka ale NIE WRÓCE JUŻ NIGDY… choć kocham ją wciąż ogromnie ….
Wciąż mam w pamięci słowa które tego dnia na mnie spadły …bicie, poniżanie ..  i telefonu do Ex aby „mnie udupić” .. takich rzeczy nie robi się NIGDY, bez względu na wszystko …
W takich chwilach traci się wiarę w ludzi …
Bóg mi świadkiem że chciałem … ogromnie …

48

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Autorze widze że nie zwracasz uwagi na to co napisałem uznając że to są głupoty. Reszta tak samo nie ma pojęcia o tym czym jest aborcja.

Masz szczescie że nie miałeś z nią dziecka bo po aborcji łono kobiety jest zainfekowane demonami. Poczytaj sobie albo posłuchaj konferencji egzorcystów na youtube.

Żadne z was nie ma wiary ani w Boga ani w demony i próbujecie tłumaczyć sytuacje autora na dziwne sposoby. Napisałem wam co się wydarzyło.

Ta Ola powinna iść do egzorcysty. Jak tylko się nad nią pomodli to od razu bedzie widać że ma poważny problem.

Sęk w tym że ludzie to debile i nie wierzą w takie rzeczy uznając to za bajki. Nie czytałem o tym - znam to z własnego doświadczenia.
Demony istnieją i dreczą ludzi ale kto w to wierzy?  Mało kto... to jest właśnie głupota ludzka.

49

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...
themusik napisał/a:

Autorze widze że nie zwracasz uwagi na to co napisałem uznając że to są głupoty. Reszta tak samo nie ma pojęcia o tym czym jest aborcja.

Masz szczescie że nie miałeś z nią dziecka bo po aborcji łono kobiety jest zainfekowane demonami. Poczytaj sobie albo posłuchaj konferencji egzorcystów na youtube.

Żadne z was nie ma wiary ani w Boga ani w demony i próbujecie tłumaczyć sytuacje autora na dziwne sposoby. Napisałem wam co się wydarzyło.

Ta Ola powinna iść do egzorcysty. Jak tylko się nad nią pomodli to od razu bedzie widać że ma poważny problem.

Sęk w tym że ludzie to debile i nie wierzą w takie rzeczy uznając to za bajki. Nie czytałem o tym - znam to z własnego doświadczenia.
Demony istnieją i dreczą ludzi ale kto w to wierzy?  Mało kto... to jest właśnie głupota ludzka.

Ty tak na serio ?

50

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Przepraszam, ale skąd Ty to wiesz?

51

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Jeśli to prawda to te forum robi się bez sensu ludzie którzy tu przychodzą na ogół są to cierpiące osoby potrzebujące pomocy albo osoby które już są po przejściach i pomagają . Mam wrażenie że zaczyna się tu żartować z ludzi .Szkoda bo te forum pomogło mi po rozstaniu, miałam się gdzie wygadać zostać nawet podniesiona do pionu .

52

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Mami17 ,
O czym Ty mówisz ????
Chryste, facetem ... o czym tu mowa ????
Jaka kobieta, jak mistyfikacja ???

nie wierzcie w te bzdury ...
Mami17 ... co ty mówisz ... kto ci naopowiadał takich bzdur ???
Wybaczcie, zwróciłem sie do Was o pomoc ... bo ledwo funkcjonuje a ktoś wysnuwa takie chore wnioski ???

53 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-10-06 12:31:45)

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Mami..wiem ale nie powiem, to słabe jest...naprawdę.
Tak naprawdę nigdy nie mozemy stwierdzič. Czy jakaś historia jest prawdziwa czy nie, więc zakladamy ze prawdziwa.
Książka? Na podstawie czego niby?:)))

Jak ktoś się chce tylko pobawić w pytanie odpowiedź, to i tak nic nie poradzisz, ze tak się mu nudzi..a skrzywdzic kogoś można. Mając do wyboru mój stracony czas czy czyjąś krzywdę,wybieram mój stracony czas.

54

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...
Primo42 napisał/a:

Mami17 ,
O czym Ty mówisz ????
Chryste, facetem ... o czym tu mowa ????
Jaka kobieta, jak mistyfikacja ???

nie wierzcie w te bzdury ...
Mami17 ... co ty mówisz ... kto ci naopowiadał takich bzdur ???
Wybaczcie, zwróciłem sie do Was o pomoc ... bo ledwo funkcjonuje a ktoś wysnuwa takie chore wnioski ???

Ciekawe o jakim szczególe mówi Mami17 który rzekomo zdradził prawdziwą płeć autora i od kogo się dowiedziała skoro to forum jest animowe ,chyba jedynie od autora tego wątku .

55

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Dziewczyny, Forumkowicze;  proszę uwierzcie mi ... jestem facetem ...
Wiem, to moja historia jest tak nieprawdopodobna że to gotowy materiał na książkę ... a jednak jest prawdziwa ...
Jestem na takim zakręcie że każdy Wasz wpis to dla mnie "jakieś" światełko, jakaś wskazówka ... na każdy wpis czekam z utęsknieniem ...

Właśnie wynająłem mieszkanie ... zaczynam od nowa ... znowu od "0"; od początku ... nie mam juz siły zaczynać kolejny raz ...
I te cholerne 4 ściany .. nikogo więcej... mam tu w Wawie tylko jednego kolegę, nikogo innego ... mam tylko Was .. nie róbcie tego ...
kto nie wierzy, niech zadzwoni .. i sie przekona ...

Wiele przeszedłem przez ostatnie 2 lata ... ostatnia rzecz jaką bym zrobił to robienie sobie jaj na tym forum i drwienie z zaangażowania mnóstwa ludzi którzy maja chęć pomocy  .. i często ratują życie ...

Miki17
nie wierzysz, zadzwoń ...

56

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Primo, nie zauważyłem tego pytania, może mi gdzieś się schowało.

Czemu ty się w obu przypadkach wyprowadzałeś? Żona Cię w rogi zrobiła - wyprowadziłeś się. Panna Ci zrobiła piekło przez swoje zaburzenia - wyprowadziłeś się.

Dlaczego?

57

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Wracając do tematu, zastanawiasz się, co jeszcze mógłbyś zrobić? Co chcialbyś? Nie być sobą, zyc pod dyktando Oli, wg jej przekonań jak powinno wyglądać zycie dwojga ludzi? Przeciez to bez sensu.. Nie wydaje mi się, że tak trudno się z Tobą dogadać.A jak ludziom ze sobą dobrze, to nie ma się pretensji, ze za slabe atrakcje ktoš wymysla i nie zabawia Pani, bo to świadczy tylko o przykrywaniu pustki. Mialaby dziecko, a to są nudne czynnosci i powtarzalne, co jakby stwierdzila ze nudny ten dziecięcy placz? Na odlew dziecku, czy Tobie.? Ona w tej chwili nie nadaje sie na matkę.kompletnie.

58

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...
Mami17 napisał/a:

No kobietki, nieźle dałyśmy się wkręcić.
Historia Pawła vel Primo 42 jest fikcją, historią wymyśloną, na dodatek pisaną przez kobietę.
To była prowokacja ze strony tej pani, aby wszcząć rozmowę na forum i się jej to udało.
Niektóre z Was bardzo się wkręciły.
Powiem szczerze, że ja na początku też dałam się nabrać, aż do pewnego momentu smile, ale nie mogę zdradzić szczegółów jak się wszystkiego dowiedziałam. W każdym razie nie absorbujcie już swojego czasu i umysłu tym tematem, bo zostałyśmy wkręcone.
Wcale się nie zdziwię jak powstanie na tej podstawie książka smile
Pozdrawiam

Mami17 - jeśli masz jakiekolwiek potwierdzenie na temat tych rewelacji, to bardzo proszę o kontakt do mnie: Isabella.Netkobiety@wp.pl. Dziekuję/ Moderator IsaBella77.
Jeśli jednak Twoje oskarżenia są bezpodstawne - Twój post zostanie usunięty

59

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Primo42

Pod zadnym pozorem, nie udzielaj danych prywatnych.Poczekamy na final wszyscy.

60

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...
Mami17 napisał/a:
IsaBella77 napisał/a:
Mami17 napisał/a:

No kobietki, nieźle dałyśmy się wkręcić.
Historia Pawła vel Primo 42 jest fikcją, historią wymyśloną, na dodatek pisaną przez kobietę.
To była prowokacja ze strony tej pani, aby wszcząć rozmowę na forum i się jej to udało.
Niektóre z Was bardzo się wkręciły.
Powiem szczerze, że ja na początku też dałam się nabrać, aż do pewnego momentu smile, ale nie mogę zdradzić szczegółów jak się wszystkiego dowiedziałam. W każdym razie nie absorbujcie już swojego czasu i umysłu tym tematem, bo zostałyśmy wkręcone.
Wcale się nie zdziwię jak powstanie na tej podstawie książka smile
Pozdrawiam

Mami17 - jeśli masz jakiekolwiek potwierdzenie na temat tych rewelacji, to bardzo proszę o kontakt do mnie: Isabella.Netkobiety@wp.pl. Dziekuję/ Moderator IsaBella77.
Jeśli jednak Twoje oskarżenia są bezpodstawne - Twój post zostanie usunięty


Okay, proszę usunąć wszystkie moje posty, bo przez konto nie mogę tego zrobić. Ja nie lubię być wkręcana w takie rzeczy, więc znikam z forum. Pozdrawiam

A my nie lubimy osób, które wpadają znienacka i robią szum, a potem strzelają fochy, że nikt nie reaguje od razu.

Mogłaś napisać do moderatorki na maila, by sprawę wyjaśnić, ale Tobie chodziło o coś innego, prawda?

61 Ostatnio edytowany przez Mami17 (2018-10-06 17:03:23)

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

...

62 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2018-10-06 15:17:38)

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...
Mami17 napisał/a:

Okay, Primo 42 przepraszam, ale myślałam, że facet nie potrafi tak opisywać zdarzeń .
O taka cała prawda, ale i tak znikam z forum, bo chyba zbytnio nie ufam ludziom.
Pozdrawiam

Dziękuję zatem za wyjaśnienie.
Jeśli chcesz usunąć swoje konto, proszę napisz na maila do którejkolwiek z moderatorek.
Jeśli jednak chcesz pozostać na forum, to przestań usuwać swoje posty, ponieważ stanowi to poważne naruszenie naszego regulaminu, i za takie postępowanie otrzymujesz właśnie I ostrzeżenie moderatorskie./ IsaBella77

63 Ostatnio edytowany przez Mami17 (2018-10-06 17:02:46)

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

...

64

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...
Mami17 napisał/a:

Okay, Primo 42 przepraszam, ale myślałam, że facet nie potrafi tak opisywać zdarzeń .
O taka cała prawda, ale i tak znikam z forum, bo chyba zbytnio nie ufam ludziom.
Pozdrawiam

Zachowanie godne smarkuli. Wejsc, narobic fermentu sugerujac, ze ma sie jakies informacje a potem napisac "myslalam ze facet nie potrafi tak opisywac zdarzen". Zenujace i obrazliwe przy okazji dla mezczyzn.Jakby byli jakimis szympansami, ktore nie potrafia zdania sklecic.
Mam nadzieje ze tym razem nie bedziesz gołsoslowna i.naprawde znikniesz z forum bo zadymiarzy tu nie potrzeba.

65

Odp: Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Tymczasem wracając do Autora.

Primo42 napisał/a:

Witam Was ponownie …
Przepraszam że wciąż zawracam Wam w głowie ale mam w głowie wielki mętlik … to cholerne obwinianie samego siebie … znów przyszło .. może słusznie / nie wiem …. PROSZĘ OCEŃCIE TO CHŁODNYM OKIEM …

Mam wrażenie że mimo wszystko Ja też dołożyłem sporą cegiełkę do tego że się nie udało … przynajmniej to bardzo często słyszałem z jej ust…
Najczęściej słyszałem „Paweł, nie mamy wspólnych planów … Ty nie planujesz, nie chcesz mieć ze mną rodziny…nie czuję tego … ja nie mam już czasu, boję się że coś mi umknie i już na zawsze będę żałować że nie postaraliśmy się o dziecko” … „Przepraszam ale o takie rzeczy się nie prosi, one pojawiają się automatycznie - mówiła” … pewnie że miała rację, bardzo często mówiła to ze łzami w oczach …
Wspominała nawet o adopcji jeżeli by nam się nie udało … naprawdę jej na tym zależało … serce mi pękało,  ja naprawę chciałem (może o tym otwarcie nie mówiłem) ale po prostu się bałem … wiele pięknych dni i chwil przeplatanych dziesiątkami kłótni, brak stabilności finansowej .. proszę potwierdźcie że miałem rację … że moje obawy nie były bezpodstawne …

Jako kobieta o bardzo chłodnym spojrzeniu, czuję się wywołana do tablicy wink
Primo - owszem. Oczywiście, że ludzie chcący być ze sobą robią plany. Jednak te plany tworzą się i wyrastają niejako z podwalin, jakim jest sam związek.
A u Was zaś, po początkowym bardzo krótkim okresie początkowej fascynacji, natychmiast zaczęły się ogromne problemy, a Wasza relacja zeszła na bardzo zaburzone, toksyczne tory.
W takiej sytuacji nawet podświadomie, ale jednak każdy normalny człowiek broni się przed snuciem dalekosiężnych planów na wspólną przyszłość.
Nie ma podstaw, aby ufać, że wszystko będzie dobrze. U Was zaraz po decyzji o wspólnym zamieszkaniu, zaczęły się chore "jazdy" które trwały aż do końca Waszej relacji, i na dodatek nasilały się.
Jaki normalny człowiek decyduje się w takiej sytuacji na powołanie dziecka na świat ?
Przecież urządzilibyście mu piekło na ziemi już od chwili jego narodzin, o ile w ogóle dotrwalibyście do tej chwili jako para. A myślę, że tak. Ty jeszcze ciągle się wahasz i masz wyrzuty sumienia, więc dodatkowy katalizator w postaci ciąży, byłby dodatkowym argumentem dla Ciebie na trwanie w tej relacji.
Reakcje Oli na różnicę zdań, poglądów, czy na stres w Waszym związku jakie opisywałeś, też nie dają komfortu psychicznego, przy którym można by być spokojnym o nią jako o matkę. Te wszystkie napady szału, agresji, psychozy wręcz - wybacz, ale ja bym jej jeża nawet nie dała do adopcji, a co dopiero dziecko ...

I tak naprawdę nie byłoby Was absolutnie na to dziecko stać. Nie było Was stać nawet na wspólne życie jakie prowadziliście razem, dlatego, że aby tak żyć, Ty musiałeś wziąć kilkadziesiąt tysięcy kredytu.
To nie jest mała suma. Myślisz, że ktoś dawałby Wam te pożyczki bez końca ? Albo, że Twoje 7000 pln rozciągałoby się jak guma, tak aby bez końca pomieścić w sobie Wasze rosnące ciągle zobowiązania ?

Decyzja o tym, żeby nie powoływać z tą kobietą dziecka - była jedną z najlepszych, jakie podjąłeś. Równie dobra była tylko jeszcze decyzja o zakończeniu związku.

Primo42 napisał/a:

Jak wspomniałem wcześniej, mieliśmy mnóstwo wspólnych pasji; pomimo słabej pensji, ona również w ramach swoich możliwości starała się dać coś od siebie .. w zeszłym roku zrobiła mi prezent , kupiła bilety na Depeche Mode, moja ukochana kapela (byłem wniebowzięty) … 2 tygodnie temu byliśmy na Zalewskim … 3 tygodnie temu w kinie … to były jej inicjatywy, prezenty dla mnie które kupiła … 2 mieniące temu też kupiła bilety do Teatru … dbała o takie rzeczy, chciała abyśmy robili wspólne rzeczy, aby nie tracić czasu siedząc na kanapie przed TV , m.in., tym mnie zafascynowała …
Zresztą starała się cały czas aby wyszukiwać jakieś atrakcje, aby gdzieś wyjść, aby ciekawie spędzić czas; no nie były jakieś wielkie eventy, darmowe kina plenerowe czy targi żywności … naprawdę dzięki niej wiele zobaczyłem, przeżyłem ….
Ja niestety nie miałem takiej smykałki, przeważnie było to kino, kwiaty … niem wiem , może to też odbierała jako „olewactwo z mojej strony”; coraz częściej powtarzała, „Paweł, proszę zorganizuj cos nam na dziś, ja podrzucam ci tyle ciekawych rzeczy; ty na nic nie wpadniesz” … szkoda tracic czas na siedzenie w domu, mówiła …

Moim zdaniem to bardzo fajne takie pasje i wyszukiwanie tych wszystkich świetnych rzeczy. Koncertów, eventów, wystaw, sztuk teatralnych. Serio, super.
Zwłaszcza, jak się siedzi w domu bez obowiązków domowych, oprócz zamawiania jedzenia na telefon. I bez pracy zawodowej.
No naprawdę, absolutna rewelacja. Serio, jak słowo daję. Gdybym ja na przykład nie pracowała i zajmowała się domem i zwyczajnym, codziennym życiem w mocno ograniczonym stopniu, też bym z całą pewnością wyszukiwała takie zdarzenia w sieci i cieszyła się nimi.
Życie jednak ma również i swoją przyziemną stronę smile nie ma nic złego w tym, że po ciężkim tygodniu pracy nie miałeś siły, ani zapału do zaskakiwania jej podobnymi niespodziankami. A w tym, że czasem chce się właśnie odpocząć przed telewizorem, z książką, na kanapie - nie ma nic złego, ani gorszącego.
Ludzie są różni. I takoż ich pasje. Jednak w tych różnicach nie ma nic niewłaściwego, co można byłoby skrytykować. Wręcz przeciwnie, te różnicę są piękne, mogą fascynować, uzupełniać się nawzajem.
Nie przyszłoby mi do głowy marudzić nad tym. Po co ? I właściwie ... o co ? Przecież to naturalny porządek rzeczy na świecie. Jeden człowiek jest taki, a inny siaki. Fajne jest to, a nie głupie.
Jak można to wartościować, przecież to nonsens.

Primo42 napisał/a:

Uwielbiła podróże, z ex mężem zjeździli pół kuli ziemskiej; tym tez mi imponowała … i właśnie zależało jej na tym aby we mnie również „zaszczepić” bakcyla podróżnika … nawet czysto teoretycznego … z palcem na mapie …
Prosiła wiele razy, zaplanujmy jakąś podróż .. nawet za 5 lat .. miejmy taki plan .. przemyślmy to wszystko, przegadajmy to wszystko wspólnie …  brakowała jej tego, z ex planowali mnóstwo tego typu wypraw … ze mną jedynie była w Egipcie oraz w Pradze (prezent na jej 40stkę w zeszłym roku) .. nie wiem , może nie czułem tego typu rzeczy, może nie potrafiła przekazać mi tego bakcyla … myślę że mogłem „zrobić coś więcej w tym temacie” …
Zarzucała mi że dom traktuje jak hotel.. ze przychodzę z pracy , siadam na kanapie i włączam ogłupiającą TV… zamiast rozmawiać .. faktycznie czasami tak robiłem ale bez przesady .. chciałem po prostu trochę odtaić po przyjściu … posiłki zawsze jedliśmy razem przy stole, wtedy rozmawialiśmy najwięcej …nie wiem, może ta cholerna TV to też było nie potrzebne , Chryste, wpadłem w paranoję ..

Tak smile wpadłeś w paranoję.
Po pierwsze - kasa. Jak chce się podróżować, to trzeba mieć środki na to. Nie mówię o hotelach, o all inclusivach, o drinkach z palemką, o restauracjach. Ale o jakiejkolwiek akomodacji, i o przelotach.
Owszem, są tanie loty, które można kupić o wiele wcześniej, korzystając z preferencyjnych warunków cenowych. Ale nawet jeśli wykupisz je pół roku przed planowaną podróżą, to do czasu wylotu musisz uzbierać kwotę, która zapewni Ci jakikolwiek dach nad głową i jakiekolwiek wyżywienie podczas podróży. Generalnie - podróżuje się wtedy, kiedy się ma pieniądze i urlop.
A Wy tych pieniędzy nie mieliście. Setny raz, ale powtórzę, bo wciąż w głębi serca chowam nadzieję, że tym razem to do Ciebie dotrze - nie mieliście wystarczających środków nawet na zwykłe codzienne życie. Bez dodatku dziecka, czy podróży.
Przecież dlatego że Wam brakowało na powszednie wydatki i utrzymanie Ty musiałeś brać pożyczki.
Ja również miałam możliwość jeżdżenia po świecie, dużo, nawet bardzo dużo, jednak odbywało się to dzięki mojej pracy, gdzie było to niezbędne, wymagane podczas pewnych działań.
Ten komfort zapewniał mi firmowy budżet, jednak nie mogłam nie zauważyć, że są to kolosalne kwoty. 2 tygodnie operacji w Chinach, na dziewięciu palisadach - przelot, zwyczajny hotel, standard wyżywienie. Praca podczas całego pobytu, więc zero wydatków na zwiedzanie, przewodników, wycieczki - a mimo tego, kosztowało to 27 tysięcy.
W kwestii oglądania telepatorni myślę, że większość ludzi z przyjemnością "oddycha" odmóżdża się przed TV przez jakąś godzinkę po pracy. Ja akurat tego nie robię, ale tylko dlatego, że zastępuję TV książką. I biada temu, kto będzie w tym czasie do mnie dziamgotał smile po godzinie mam tak oczyszczoną głowę, że mogę zrobić wszystko i rozmawiać o wszystkim. Bez przesady z demonizowaniem TV, przecież nie oglądałeś go po przyjściu z pracy przez następnych 6 godzin ?
Wyobrażam sobie, że ktoś kto nie pracuje i ciągle jest w domu może nie rozumieć potrzeby krótkiego wytchnienia w odmóżdżającej pustce po powrocie z pracy, ale osobiście nie dostrzegam w oglądaniu TV wielkiego występku przeciwko relacji dwojga ludzi.

Primo42 napisał/a:

Zachęcała aby pójść do szkoły tańca … kolejny świetny pomysł … niestety spalił na panewce … wybaczcie ale po prostu to byłyby wydane kolejne pieniądze których już mi brakowało … mówiła że byłby w stanie zapłacić za siebie … nic z tego nie wyszło …

Taka prawda - life is brutal. Nie stać Cię na coś, to Cię nie stać i nie pójdziesz. Powiem więcej - gdyby owa zdrowa, normalna kobieta była łaskawa pójść do normalnej pracy, i nie uważałaby podejmowanie obowiązków zawodowych za uwłaczające jej godności - mogłaby zrobić coś w temacie szkoły tańca. Mogłaby sama zarobić pieniądze na to, żeby opłacić kurs dla Was obojga. Wtedy moglibyście cieszyć się tym fajnym pomysłem. A tak - posłużyło jej to za kolejny argument do dodatkowego marudzenia.
Takie rzeczy nie są naprawdę skomplikowane i rządzi nimi jedna prosta zasada - nie stać mnie = nie biorę udziału.
W tym, że brakowało Ci pieniędzy nie ma nic złego.

Primo42 napisał/a:

Przepraszam że tak smęcę ale staram się zrozumieć te jej reakcje , zachowania …
W tym roku planowaliśmy pojechać do Albaniii w wakacje … nigdy nie była zainteresowana all incluseve, super hotelami , była podróżnikiem , zależało jej na tym kraju … po kolejnej kłótni powiedziałem jej wprost „Olu, przepraszam ale mam wrażenie że ten wyjazd jest bez sensu, jestem już tak cholernie zmęczony tą szarpaniną że odechciało mi” .. wiem ze było to chamskie ale uwierzcie mi … byłem na skraju …

Nie chamski - normalne. Kto chciałby wydać krocie i wyjechać w towarzystwie roszczeniowej, zaburzonej furiatki na urlop, który z założenia ma być przyjemnością, oddechem od codzienności ?
Ja bym nie chciała. Zadziwiające z jaką łatwością dochodziło u Twojej byłej partnerki do tych diametralnych przemian - od łajna do miodu. Dziwi mnie też fakt, że od Ciebie żądała tego samego.
Że wydawała się być zaskoczona tym, że Ty nie potrafisz tak łatwo przejść od przemocy fizycznej, od darcia na sobie ubrań, kopania, bicia, drapania - do sielankowego planowania wspólnego wyjazdu.
Gdyby mnie spotkało coś takiego ze strony bliskiej osoby, natychmiast odcięłabym się od niej jak od niebezpiecznego wariata. Na każdej płaszczyźnie.
A Ty nie dość, że tyle razy byłeś na coś takiego narażony, to jeszcze po tym wszystkim sam czynisz sobie wyrzuty, że nie potrafiłeś tak błyskawicznie przełączyć w swoim sercu pstryczka 'miód --> goowno'.

Primo42 napisał/a:

Później obiecałem jej że pojedziemy gdzieś w październiku, będę wtedy już lepiej zarabiał … bardzo cieszyła się na tą wiadomość .. padło luźne hasło „Israel” …
Po kolejnej kłótni … kupiła bilet lotniczy do Islaela … napisała mi wiadomość jak byłem w pracy „Paweł, lecę do Israela, super oferta w Ryanairze, jeżeli nie chcesz polecę sama z koleżanką albo z kimś innym” (należy do wielu „kółek podróżniczych, tam ludzie stale organizują się na różne wspólne wyjazdy)… pomyślałem …kurcze czemu nie „polecę z nią, będzie super” .. kupiłem bilet dla siebie …. Niestety, później zaczęliśmy oglądać oferty hoteli, podliczać koszty i wyszło że będzie lekko 3000zł za pobyt 5-dnowy … przeliczyłem swoje możliwości … w tym miesiącu będę miał sporo innych wydatków, musze wyremontować auto, sypie się …
I właśnie w trakcie tej feralnej sobotniej (ostatniej) kłótni powiedziałem jej że jednak nie pojedziemy .. przynajmniej Ja, nie stać mnie na razie .. przeliczyłem moje możliwości .. możemy to przełożyć o miesiąc lub dwa… jeżeli bardzo chce może jechać z kimś innym, ja nie mam z tym problemu … to ją bardzo zabolało „dlaczego mówisz mi to teraz.. a nie 2 tyg wcześniej… znowu mnie olewasz, masz w nosie ten wyjazd …”
Rozumiem jej reakcję , czuła się zawiedziona… ale uwierzcie mi … byłem już wykończony kolejną kłótnia, wizja kolejnego wydatku już była ponad moje siły, prawdę mówiąc nie sądziłem ze ten wyjazd coś wniesie pozytywnego .. wszystkie nasze ostatnie wyjazdy były okraszone większymi lub mniejszymi scysjami …


Szczerze mówiąc - miała trochę racji w tym. Dość długo utrzymywałeś ją w przekonaniu, że polecicie razem i ona na to liczyła i spodziewała się tego.
Tez bym się pewnie trochę wkurzyła.
Z drugiej strony - rozumiem też Ciebie. Jak już napisałam wyżej - ludzie będący w związkach w których dzieje się tak ekstremalnie źle jak w Waszym - rzadko chyba mają ochotę na wspólny wyjazd na wakacje, czy urlop.
A w Waszej relacji działo się bardzo, bardzo źle. Była przemoc emocjonalna, fizyczna, psychiczna, ekonomiczna. Nie było chyba żadnej płaszczyzny, która działałaby jak należy. Naprawdę, ciężko w takiej sytuacji planować i realizować wspólną podróż.
Dodatkowo nie było Cię na to zwyczajnie stać, co się okazało po dokonaniu wstępnych przeliczeń. To nie rozumiem - miałeś ukraść, żeby pokazać jej, że jej nie olewasz i że nie masz w nosie tego wyjazdu ?

Primo42 napisał/a:

To odebrała jako kolejne „oberwanie skrzydeł”  … załamała się i wkurzyła …coś w niej pękło … plus moja wyprowadzka w tym dniu + telefon do mojej żony … kumulacja mnóstwa dziadowskiej energii …

Nie żartuj. Telefonowanie do Twojej byłej żony po Waszej kłótni czy rozstaniu nazywasz kumulacją dziadowskiej energii big_smile ?
Przecież to jest kosmiczne świństwo zrobić coś takiego. Jak można w ogóle o czymś takim pomyśleć ?
W mojej ocenie jest to straszna podłość, a nie żadna tam zła energia. Ona chciała świadomie zaszkodzić Ci, zawiązując jednocześnie pakt przeciwko Tobie z Twoją byłą żoną, tak to się rzeczywiście nazywa.

Primo42 napisał/a:

Pytam tylko dlaczego „ciepła, cudowna dziewczyna zamieniła się w takiego potwora” ???
Mówiła mi wiele razy że nie poznaje samej siebie, że brzydzi się sobą po takich kłótniach, rękoczynach … ale to  przeze mnie postarzała się o 10lat, zabiłem ją tym moim wiecznym dyskutantctwem, przekomarzaniem się, licytowaniem … może i miała rację .. sam nie wiem … fakt faktem, rzadko kiedy mogłem dochodzić swoich racji … chociaż ona również starała się unikać podnoszenia głosu …
Może powinienem się więcej starać , dać coś więcej od siebie w temacie „czegoś wspólnego” np. podróży  .. na tym jej bardzo zależało …
Tylko czy brak tego typu rzeczy może mieć taki wpływ na to co działo między nami …
Wiem że była to kumulacja jej wieku i coraz mniejszych szans na dziecko, frustracji wynikającej z braku pracy choć naprawdę wysyłała 10’tki CV, była niepewna naszego związku ze względu na dziesiątki kłótni , świadomość że zostanie sama na świecie jak „nam się nie uda” …

Jest to bardzo złożone pytanie i odpowiedź na nie może być równie wielowątkowa.
Być może ona wcale nie zamieniła się w potwora, tylko takim potworem jest / była, a jedynie Twój brak uległości we wszystkim wyzwolił w niej i zintensyfikował paskudne cechy.
Być może nigdy nie była ciepłą, cudowną dziewczyną, a jedynie Ty uważałeś ją za kogoś takiego.
Być może, a nawet pokuszę się o stwierdzenie, że z całą pewnością - cierpi na poważne zaburzenia emocjonalne i psychiczne, które nie leczone i nie diagnozowane - eskalowały do takiego stopnia. Być może taka jest jej prawdziwa natura. A być może, że Wy oboje tak nawzajem wpływaliście, że takie było wzajemne oddziaływanie, że pod wzajemnymi wpływami nie wydobyło się z niej, z Was to co najlepsze, tylko wręcz przeciwnie, to co najgorsze.
Jeśli brzydziła się sobą po atakach na Ciebie, to dlaczego ciągle je powtarzała Primo ?
Nie wiesz dlaczego ? A ja wiem. Bo CHCIAŁA i MOGŁA. Takie są fakty. Jeśli nie chce robić czegoś z czym mam problem (uzależnienie, przemoc, hazard) to szukam pomocy. Świadomy problemu, dorosły człowiek szuka w takich sytuacjach leczenia, terapii i pomocy. Tylko tyle. Nie powtarza ciągle aktów przemocy, po to, żeby po kilku dniach biadolić że brzydzi się sobą, tylko robi z tym porządek.
Przestań bredzić już o tym, jak to za mało zrobiłeś w kwestii czegoś wspólnego. Na jej zachcianki nie było Cię stać, a ona nie była jakoś chętna żeby je sfinansować.
Ty zrezygnowałeś dla niej z częstych i regularnych kontaktów ze swoim synem człowieku, nie rozumiem jak to może do Ciebie nie docierać ?!
Przecież to z jej powodu przeprowadziłeś się do Warszawy, odbierając sam sobie możliwość normalnych spotkań z dzieckiem, z których mógłbyś korzystać przecież przynajmniej do czasu wyprowadzki byłej żony z synkiem do Świebodzina.
Nie przychodzi mi do głowy większe poświęcenie na rzecz związku, niż rezygnacja z własnego dziecka.
Im dłużej będziesz usprawiedliwiał tą kobietę, niczym 12 letnią dziewczynkę, którą trzeba tłumaczyć i ochraniać, tym dłużej będziesz musiał w tym bagnie pływać.

Jak człowiek ma kumulację wieku, pragnienia dziecka, braku pracy i czego tam jeszcze, to żeby poprawić swoją sytuację zaczyna bić swojego partnera, poniżać go, szantażować i szkodzić mu ?
Bez żartów, nie wiem kto będzie w stanie pojąć tą pokrętną logikę.

Wybacz, ale w te dziesiątki CV bez odpowiedzi, z takim doświadczeniem jakie rzekomo miała naprawdę nie wierzę.
Kiedyś zdarzyło mi się pracować przez wiele lat w najlepszym korpo świata. Nie byłam tam oczywiście asystentką prezesa, tylko szeregowym manago w jednym z projektów.
Kiedy skończyłam kontrakt lokalny i po miesiącu odpoczywania w domu wychyliłam ostrożnie czułki na rynek pracy, zainteresowanie łowców głów wprawiło mnie w niemałe zaskoczenia, zakłopotanie i rozterki.
Albo coś jest nie tak z jej rzekomym doświadczeniem, albo coś jest nie tak z rozsyłaniem CV.

Primo42 napisał/a:

Wiele razy ze łzami w oczach mówiła „Paweł, widze że nam się nie układa, nie wiem dlaczego … niby oboje chcemy ale jest coś takiego co nam w tym przeszkadza …. Kocham Cie, wiem że Ty mnie również a jednak boję się że „to się rozjeżdża” , bardzo chcemy aby było OK ale to już jest chyba równia pochyła; to wypadkowo naszej przeszłości, bagaży z poprzednich związków, obaw, lęków przed zdradzeniem, odrzuceniem” … mówiła to płacząc, uwierzcie mi, takich rzeczy się nie wymyśla , ona wiedziała również że to wszystko się już wali …
W ostatnia sobotę płakała krzycząc „ nie zasłużyłam sobie na to Paweł, byłam z tobą 2 lata .. pomogłam ci we wszystkim … byłam z tobą w każdym momencie twojego rozwodu, problemów z ex żona, wtedy kiedy nie widywałeś syna .. wtedy byłam z tobą” .. To prawda …

Przestań się nad nią użalać, bo naprawdę nie ma ku temu powodów.
A Ty sobie zasłużyłeś na to, żeby przez 2 lata być bitym, opluwanym, szantażowanym ?
Pomogła Ci w czym tak konkretnie ? Co zrobiła dla Ciebie ? Bo żadna ofiarność i bezinteresowność z tego co napisałeś o niej teraz i z tego co pisałeś wcześniej nie wynika.
Tak, przeprowadziła się do Ciebie do Wrocławia, po czym łaskawie pozwoliła Ci się przez dłuższy czas utrzymywać, i brać kredyty.
Czy bez jej obecności nie przebrnąłbyś przez rozwód ?
A co do widywania syna - nie widywałeś go również z jej powodu, a po przeprowadzce do Warszawy - przede wszystkim z jej powodu.
Czytając Twoją historię i Twoje rozterki naprawdę mało widzę jej dobroczynnego wpływu na Ciebie i Twoje życie.
Mam bardziej wrażenie, że zostałeś przemielony przez maszynkę do mięsa. Najpierw przez swoją byłą żonę, i niemal natychmiast po tym przez Olę.

Primo42 napisał/a:

Moi drodzy … kończąc .. serce mi pęka ale NIE WRÓCE JUŻ NIGDY… choć kocham ją wciąż ogromnie ….
Wciąż mam w pamięci słowa które tego dnia na mnie spadły …bicie, poniżanie ..  i telefonu do Ex aby „mnie udupić” .. takich rzeczy nie robi się NIGDY, bez względu na wszystko …
W takich chwilach traci się wiarę w ludzi …
Bóg mi świadkiem że chciałem … ogromnie …

I tego się trzymaj.
Jeśli potrzebujesz treści i miłości w swoim życiu - zwróć się w stronę syna.
Nie gloryfikuj jej, nie usprawiedliwiaj.
Nie ma ku temu powodów.
To jest tak samo dorosła, świadoma osoba, jaką i Ty jesteś.
Skoro od Ciebie można było wymagać, żebyś dla dobra tego związku pracował, starał się, zarabiał, poświęcał - to od niej można oczekiwać dokładnie tego samego.
Partner nie jest od tego, żeby wypełniać nasze kompulsje, wynagradzać nam krzywdy z przeszłości. To nie jest narzędzie, które ma sprawić, żebyśmy poczuli się lepiej, a jeśli tego nie zrobi, to możemy zacząć je oskarżać, maltretować i gniewać się, że nie poprawiło nam samopoczucia.

Posty [ 1 do 65 z 105 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Tu FACET - proszę o pomoc - jestem bliski obłędu ...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024