Miłość bez przyszłości - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Miłość bez przyszłości

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 16 ]

1

Temat: Miłość bez przyszłości

Cześć,
Pierwszy raz piszę tu, nie wiem co mam zrobić, mam różne myśli, ale przejdę do rzeczy.
Jestem z chłopakiem około roku. Mamy po 21 lat. Bardzo się kochamy. Są wzloty i upadki, ale zawsze dochodziliśmy do porozumienia. Jest jednak problem, mianowicie nie dla mnie, a dla mojego chłopaka. Bardzo mnie kocha widzę to z resztą ja jego też bardzo. Problemem jest jednak religia. Jednak oboje jesteśmy wierzący, z tym że ja prawosławna, a on katolik. Dzisiaj przyznał się mi, że rodzice wbijają mu do głowy, że ten związek nie ma sensu, bo nie dojdziemy do porozumienia w przyszłości, jak nawet teraz się kłócimy. On mi oczywiście zaznaczył, że nie słucha ich i że robi i tak swoje, ale chwilowo mnie nie widzi w swojej przyszłości. Wcześniej jak byliśmy w związku, to nie było problemu. Ostatnio jak się poklocilismy, to zauważyłam to. Mówi mi, że z czasem chce się przekonać, ale bardzo mnie kocha i źle jest mu z tym.
Kurde, nie wiem co robić. Mi bardzo zależy na tym związku. Kocham to. Ja nie widzę problemu, tylko on jest w niepewności i mówi mi,że chwilowo nie widzi ze mną przyszłości. Jak mam to odebrać ? sad
Jest mi źle

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Miłość bez przyszłości

musisz czekać na jego decyzje i zaakceptować ją, nawet jeśli będzie to oznaczało rozstanie.
chyba, że jesteś gotowa z miłości zmienić wyznanie.
wiara (lub jej brak) to jedna z fundamentalnych kwestii w związku i z pewnoscią temat będzie się ciągnął z wami całe życie.

Odp: Miłość bez przyszłości

Z czym konkretnie macie problem? W czym Wam Wasze religie przeszkadzają? Oboje wierzycie w tego samego Boga. Czy problemem jest kwestia obrządku ślubu? Można poszukać i dowiedzieć się ale jestem przekonana ze zarówno kościół katolicki jak i prawosławny uznają śluby tego drugiego wyznania. Czy problemem ma być wychowanie dzieci? Można przecież chodzić do dwóch różnych kościołów, dzieci nauczą się tolerancji, będą silniej związane z Bogiem. Czy problemem ma być obchodzenie świąt? Będziecie mieć dwa razy częściej święta, nie będziecie się kłócić o to z którą rodziną spędzać które święta bo bedą w rożnym czasie. Cieszcie się sobą, bądźcie szczęśliwi i nie szukajcie problemów na siłę.

4

Odp: Miłość bez przyszłości
karmelowa_truskawka napisał/a:

Z czym konkretnie macie problem? W czym Wam Wasze religie przeszkadzają? Oboje wierzycie w tego samego Boga. Czy problemem jest kwestia obrządku ślubu? Można poszukać i dowiedzieć się ale jestem przekonana ze zarówno kościół katolicki jak i prawosławny uznają śluby tego drugiego wyznania. Czy problemem ma być wychowanie dzieci? Można przecież chodzić do dwóch różnych kościołów, dzieci nauczą się tolerancji, będą silniej związane z Bogiem. Czy problemem ma być obchodzenie świąt? Będziecie mieć dwa razy częściej święta, nie będziecie się kłócić o to z którą rodziną spędzać które święta bo bedą w rożnym czasie. Cieszcie się sobą, bądźcie szczęśliwi i nie szukajcie problemów na siłę.

Sam, lepiej bym tego nie wyraził!
Schizma, to pole do popisu dla papieża i patriarchy, bo w praktyce, to to samo, pomijając kalendarze. smile

5

Odp: Miłość bez przyszłości

Dokładnie.. przeciez to nie jest np. problem relacji typu buddysta - katolik albo muzułmanka -katolik.
Myślę ze albo chłopak przesadza albo szuka na sile problemu. Chyba ze nie wie ze katolicy i prawoslawni sa podobni w wielu kwestiach.
Wartosci wyznajecie podobne. Milosc jest w stanie przezwyciezyc takie niedogodnosci

6 Ostatnio edytowany przez Ferreus somnus (2018-09-28 08:46:50)

Odp: Miłość bez przyszłości
sinsan15 napisał/a:

Dokładnie.. przeciez to nie jest np. problem relacji typu buddysta - katolik albo muzułmanka -katolik.
Myślę ze albo chłopak przesadza albo szuka na sile problemu. Chyba ze nie wie ze katolicy i prawoslawni sa podobni w wielu kwestiach.
Wartosci wyznajecie podobne. Milosc jest w stanie przezwyciezyc takie niedogodnosci

Wątpię aby jego rodzina była tak oblatana i okopana w teologii i scholastyce by kruszyć kopie o Filioque tongue

Co najwyżej to ten płaskogłowy, zacietrzewiony katolicki szowinizm, którego na naoglądałem się przy okazji obserwowania relacji katolicko-prawosławnych na Podlasiu.

A to że dla niego religia i opinia rodziny jest ważniejsza niż Ty to słabość okrutna. Możliwe że to tylko przykrywka.

7

Odp: Miłość bez przyszłości

Mówi mi, że nie wyobraża sobie świąt. To, w jakiej wierze będą dzieci. Jeszcze kilka miesięcy temu, podobno wyobrażał i miał tą przyszłość, a wczoraj jak go zapytałam to stwierdził, że ma czarną dziurę i nic nie widzi. Powiedział, że może to się zmieni. Ale czegoś się boi, jak go zapytałam czego, to powiedział że sam nie wie. Aj..:(

8 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-09-28 10:09:52)

Odp: Miłość bez przyszłości

KK nie ma nic przeciwko takim związkom, są nawet ułatwienia formalne ze strony Watykanu- wiem, bo parę lat temu  siostra wyszła za prawosławnego.
Ale ślub był prawosławny- bo ze strony prawosławnej były utrudnienia formalne. efekt wojny na górze. Wiele lat temu babcia miała podobny dylemat i wtedy musiała przejść na katolicyzm- ale to było wieki temu.
więc wiem na pewno, że jeżeli twoi rodzice chcą prawosławnego ślubu- to KK nie zrobi przeszkód - siostrze pomogli w tym, natomiast gdybyście chcieli ślub katolicki- to będą "prawosławne" utrudnienia..
Jak się kochacie to obejdziecie ten dylemat..
PS co mogę doradzić to załatwianie takich spraw na górze- czyli Kuria a nie jakiś ksiądz czy Pop Pan na zagrodzie..Bo są uregulowania prawne na górze..

9

Odp: Miłość bez przyszłości

A może on mnie wgl nie kocha... teraz to mi ciężko go rozszyfrować. Mam wrażenie, że coś mąci. Mówiłam mu, że prawdziwa miłość przetrwa wszystko, a religia nie powinna być problemem, jeśli się kogoś kocha. Jak go zapytałam, czy mnie kocha to odpowiedział, że tak, ale wcześniej potrafił mi to powiedzieć sam, a teraz ja go muszę pytać, by usłyszeć odpowiedź.
To miłość podtrzymuje uczucia, a nie uczucia miłość. Dziwny jest, bo jak go zapytałam co do mnie czujesz, to chwila ciszy i odpowiedź, że już sam nie wie. W dodatku, nie nalegam na spotkania, on sam chce się ze mną spotykać, dzisiaj też, powiedział, że jak znajdzie czas to wpadnie do mnie, bo oczywiście wczoraj podczas spotkania mama potrafiła do niego zadzwonić i miałam wrażenie jakby chciała wymusić ma nim powrót do domu. Słyszałam, jak mówiła, że,, ty siedzisz u A..., a jutro masz pomóc dziadkom. Zastanów się lepiej''. Coś w tym stylu słowa. Może on z racji tego, że jego rodzice mnie nie akceptują, ale mnie kocha to nie potrafi tego przetrwać. Bo z jednej strony rodzice go (chyba) terroryzują tym związkiem i chcą chyba zrobić wszystko, by jak najmniejszy mieć kontakt i by ten związek chyba nie przetrwał, a z drugiej strony mówi mi że mnie kocha, tęskni.

10

Odp: Miłość bez przyszłości
Agnel napisał/a:

A może on mnie wgl nie kocha... teraz to mi ciężko go rozszyfrować. Mam wrażenie, że coś mąci. Mówiłam mu, że prawdziwa miłość przetrwa wszystko, a religia nie powinna być problemem, jeśli się kogoś kocha. Jak go zapytałam, czy mnie kocha to odpowiedział, że tak, ale wcześniej potrafił mi to powiedzieć sam, a teraz ja go muszę pytać, by usłyszeć odpowiedź.
To miłość podtrzymuje uczucia, a nie uczucia miłość. Dziwny jest, bo jak go zapytałam co do mnie czujesz, to chwila ciszy i odpowiedź, że już sam nie wie. W dodatku, nie nalegam na spotkania, on sam chce się ze mną spotykać, dzisiaj też, powiedział, że jak znajdzie czas to wpadnie do mnie, bo oczywiście wczoraj podczas spotkania mama potrafiła do niego zadzwonić i miałam wrażenie jakby chciała wymusić ma nim powrót do domu. Słyszałam, jak mówiła, że,, ty siedzisz u A..., a jutro masz pomóc dziadkom. Zastanów się lepiej''. Coś w tym stylu słowa. Może on z racji tego, że jego rodzice mnie nie akceptują, ale mnie kocha to nie potrafi tego przetrwać. Bo z jednej strony rodzice go (chyba) terroryzują tym związkiem i chcą chyba zrobić wszystko, by jak najmniejszy mieć kontakt i by ten związek chyba nie przetrwał, a z drugiej strony mówi mi że mnie kocha, tęskni.

A, no właśnie.
Moim zdaniem, spiertał się gość, by przed szereg nie wyjść przed jego rodzinę.
Wynajduje przeszkody, wydumane, bo boi się postawić rodzicielom.
Uspokój go, że jesteście tej samej wiary -,dokladnie, tej samej. Przełożonych w wierze macie innych tylko.
A to, szczegół. Bez znaczenia dla Was, akurat.
Nikt nie zabroni ochrzcić dziecka w tym, czy tym drugim obrządku, gdy dochowacie się potomstwa.
Oba ważne będą dla obu odłamów czcicieli Matki Boskiej. smile

11

Odp: Miłość bez przyszłości

Jeden kościół rozpadł sie na dziesiątki przez pychę i głupotę, a ludzie biorą to serio...

12

Odp: Miłość bez przyszłości
Excop napisał/a:
Agnel napisał/a:

A może on mnie wgl nie kocha... teraz to mi ciężko go rozszyfrować. Mam wrażenie, że coś mąci. Mówiłam mu, że prawdziwa miłość przetrwa wszystko, a religia nie powinna być problemem, jeśli się kogoś kocha. Jak go zapytałam, czy mnie kocha to odpowiedział, że tak, ale wcześniej potrafił mi to powiedzieć sam, a teraz ja go muszę pytać, by usłyszeć odpowiedź.
To miłość podtrzymuje uczucia, a nie uczucia miłość. Dziwny jest, bo jak go zapytałam co do mnie czujesz, to chwila ciszy i odpowiedź, że już sam nie wie. W dodatku, nie nalegam na spotkania, on sam chce się ze mną spotykać, dzisiaj też, powiedział, że jak znajdzie czas to wpadnie do mnie, bo oczywiście wczoraj podczas spotkania mama potrafiła do niego zadzwonić i miałam wrażenie jakby chciała wymusić ma nim powrót do domu. Słyszałam, jak mówiła, że,, ty siedzisz u A..., a jutro masz pomóc dziadkom. Zastanów się lepiej''. Coś w tym stylu słowa. Może on z racji tego, że jego rodzice mnie nie akceptują, ale mnie kocha to nie potrafi tego przetrwać. Bo z jednej strony rodzice go (chyba) terroryzują tym związkiem i chcą chyba zrobić wszystko, by jak najmniejszy mieć kontakt i by ten związek chyba nie przetrwał, a z drugiej strony mówi mi że mnie kocha, tęskni.

A, no właśnie.
Moim zdaniem, spiertał się gość, by przed szereg nie wyjść przed jego rodzinę.
Wynajduje przeszkody, wydumane, bo boi się postawić rodzicielom.
Uspokój go, że jesteście tej samej wiary -,dokladnie, tej samej. Przełożonych w wierze macie innych tylko.
A to, szczegół. Bez znaczenia dla Was, akurat.
Nikt nie zabroni ochrzcić dziecka w tym, czy tym drugim obrządku, gdy dochowacie się potomstwa.
Oba ważne będą dla obu odłamów czcicieli Matki Boskiej. smile

Zapytałam go co teraz będzie, dlaczego jak mnie kocha, to nie widzi przyszłości ? To tak się da, kochać kogoś i nie widzieć przyszłości z drugą osobą? Strasznie mnie to boli, że tak mnie traktuje. sad
A może wgl tu nie chodzi o religię, jest coś innego. Może wgl nie widzi tej przyszłości ze mną, ale mimo wszystko nie potrafię zrozumieć. Dzisiaj odpowiedział mi tylko, że serce mu mocno bije i czegoś się boi. Zapytałam czego, to sam nie wie. Wczoraj powiedział, że boi się kolejnego rozstania. Nie wiem jak mam się zachować w stosunku do niego. Bo nie wiem na czym stoi nasz związek. Powiedział, że może się to ziemni i ma taką nadzieję, ale ja boję się, że on i tak czeka czasu , aby zakończyć to wszystko.

13

Odp: Miłość bez przyszłości
karmelowa_truskawka napisał/a:

Z czym konkretnie macie problem? W czym Wam Wasze religie przeszkadzają? Oboje wierzycie w tego samego Boga. Czy problemem jest kwestia obrządku ślubu? Można poszukać i dowiedzieć się ale jestem przekonana ze zarówno kościół katolicki jak i prawosławny uznają śluby tego drugiego wyznania. Czy problemem ma być wychowanie dzieci? Można przecież chodzić do dwóch różnych kościołów, dzieci nauczą się tolerancji, będą silniej związane z Bogiem. Czy problemem ma być obchodzenie świąt? Będziecie mieć dwa razy częściej święta, nie będziecie się kłócić o to z którą rodziną spędzać które święta bo bedą w rożnym czasie. Cieszcie się sobą, bądźcie szczęśliwi i nie szukajcie problemów na siłę.

Problem podobno jest w tym, że nie wyobraża sobie świąt. Szkoda, że on tylko patrzy na związek poprzez pryzmat świąt. Rozumiem to jest ważne, ale według mnie nie najważniejsze w życiu. Może szuka problemu tam gdzie go nie ma. Zapytałam się go, jak dużo szczęścia mi może zapewnić, odpowiedział że na chwilę obecną mało. Szkoda, że jeszcze kilka dni temu mówił, że oddał by za mnie życie. Zmienia fakty i już nie wiem, które to prawdziwe.

14

Odp: Miłość bez przyszłości

ja ci powiem czego się boi. samotności smile że odejdzie, a się okaże, że żadna go nie zechce.
ja bym mu ułatwiła decyzje i rozwiała jego wątpliwości szybkim cięciem.

15

Odp: Miłość bez przyszłości
sosenek napisał/a:

ja ci powiem czego się boi. samotności smile że odejdzie, a się okaże, że żadna go nie zechce.
ja bym mu ułatwiła decyzje i rozwiała jego wątpliwości szybkim cięciem.


Czyli rozumiem, że ty byś na moim miejscu go zostawiła? Czyli najwidoczniej wgl mnie nie kocha... sad

16

Odp: Miłość bez przyszłości
Agnel napisał/a:
sosenek napisał/a:

ja ci powiem czego się boi. samotności smile że odejdzie, a się okaże, że żadna go nie zechce.
ja bym mu ułatwiła decyzje i rozwiała jego wątpliwości szybkim cięciem.


Czyli rozumiem, że ty byś na moim miejscu go zostawiła? Czyli najwidoczniej wgl mnie nie kocha... sad

No, może Cię to zaboli, ale raczej nie, skoro problemem dla niego jest, jak będziecie spędzać święta... Ale my się tu możemy wszyscy mylić, zalecam szczerą rozmowę na ten temat z zainteresowanym smile

Posty [ 16 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Miłość bez przyszłości

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024