Witam, zrobił mi się już taki mętlik, że potrzebuje Waszej porady. Ja mam 26 lat, moja już była partnerka ma 23. Poznaliśmy się ponad 3 lata temu przez jeden z portali internetowych. Ja mieszkałem wtedy w Londynie, ona we wsi oddalonej od mojego rodzinnego miasta ponad 100 km. Początek znajomości to przede wszystkim pisaliśmy. Później kontakt się zerwał i przypadkowo odnowił jakiś rok później jak już wróciłem do Polski. Na nowo zaczęliśmy pisać, ale po kilku miesiącach z mojej winy kontakt się zatracił. Ona była wtedy w pracy zagranicą na wakacjach i samo z siebie wyszło, że przestałem odpisywać. Brak czasu, zabawa itp. Jakieś 10 miesięcy później odezwałem się do niej, ona była w związku już wtedy. Miała mi żal, że zerwałem wtedy kontakt, że myślała o mnie poważniej. Po 3 miesiącach zerwała z chłopakiem i zaczęliśmy się spotykać. W końcu widzieliśmy się pierwszy raz i następny. Było super. Coraz częściej przyjeżdżała do mnie na weekend, poznała moich rodziców, siostrę i przyjaciół. Cały czas do ostatniego czasu było naprawdę bardzo dobrze. Byliśmy teraz w ten weekend na weselu mojego najlepszego przyjaciela. Sama z siebie zamiast w sobotę to przyjechała w piątek. Piliśmy winko. Cofając jeszcze rozmowy na fb to ona cały czas wydawała się zauroczona bardziej nawet niż ja. To ja miesiąc temu mówiłem jej, że muszę to wszystko przemyśleć, bo na tamten moment nie byłe pewny. Ale ona mówiła, że na pewno się uda i damy radę. Później, że trzeba razem zamieszkać. No i przyszedł poranek po weselu przed poprawinami. I ona mi mówi, że dla niej to za szybko po byłym chłopaku i że wraca do domu. A miała zostać do poniedziałku, jeszcze w poniedziałek ona wiedziała, że mam dla niej niespodziankę zarezerwowaną, tylko nie wiedziała gdzie i co, ale cały czas dopytywała. Jeszcze na weselu zdjęcia nasze mamie wysyłała i cioci. Od tamtej pory nie miałem z nią kontaktu, ale chciałem tylko dowiedzieć się prawdy. Napisała, że ona nikogo naprawdę nie poznała, że przeprasza, że mnie tak skrzywdziła i ma nadzieje, że już nikt mnie tak nie zrani jak ona. I że naprawdę dla niej za szybko, myślała że da radę, ale jednak nie dała. I że może jej kiedyś wybacza i przepraszam na końcu. Już nicy na to nie odpisywałem, bo dowiedziałem się już tego co chciałem i uważam, że dalszy kontakt z nią już nie jest mi potrzebny. Chociaż bardzo mnie to boli, że sam się dziwię, że aż tak mnie to pochłonęło. Jeszcze jakiś czas temu mówiła, że ze mną to się nie można nudzić. Zawsze starałem się, żeby na tych randkach coś się działo. Dlatego tym bardziej nie wiem o co tutaj chodzi. Wiem, że kobieta tak z dnia na dzień nie zostawiam. Przerabiałem już jedno rozstanie po związku 3 letnim. Długo do siebie wtedy dochodziłem i to jest dopiero pierwsza dziewczyna po tym rozstaniu dla której udało mi się zaangażować. Wcześniej nie potrafiłem z żadną nic stworzyć, w głowie miałem ciągle moją ex. Tej się udało i teraz takie coś. Może ktoś spojrzy na to na spokojnie i coś mądrego napiszę.
Pozdrawiam