Finanse w związku/małżeństwie. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Finanse w związku/małżeństwie.

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 18 ]

Temat: Finanse w związku/małżeństwie.

Jak w temacie. Jak wyglada sprawa Waszych finansów w związku/małżeństwie? Jak dzielicie się opłatami? 

Nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiałam. Jesteśmy z moim mężem już naście lat razem. Mamy dwoje dzieci. Wspólny kredyt na mieszkanie. Tylko jak teraz na to spojrzę to nie mam tak naprawdę nic swojego. 

Zarabiam 1/4 tego co mój mąż. Nigdy sama nie dostałabym kredytu na mieszkanie. Ratę za kredyt płaci on. To połowa mojej pensji. Płaci też czynsz i za prąd. Za resztę kupuje jedzenie, chemię i różne pierdoły potrzebne bardziej lub mniej. Sprzęt elektroniczny i agd kupił on. Ja dołożyłam tylko 1/20 do remontu mieszkania. Na wiecej nie było mnie stać. Opłacam tylko abonament telefoniczny, zajęcia dodatkowe dzieciaków, jakieś opłaty w szkole. Na zakupy jedzeniowe dokładam się póki mam. Staram się dzieciakom kupować też ubrania i buty. Jak zabraknie robimy zakupy wspólnie. Na siebie wydaję minimum potrzebne by wyjść do ludzi. Dbam o ubrania, kosmetyki. Nie wybieram drogich i tylko niezbędne. Kiedyś pozwalałam sobie wydać więcej ale czuję, że to nie było fair wobec mojego męża. Gdyby nie on tak naprawdę miałabym wielkie G.

Jak jest u Was drogie Panie?

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez samotnax4 (2018-09-05 06:18:51)

Odp: Finanse w związku/małżeństwie.

Mialam moment, ze zarabialam duzo wiecej niz moj maz. Potem zmienil prace, ja zrezygnowalam ze swojej na poczet innej mniej platnej i on zarabial lepiej przez okolo 5 lat. Teraz mamy takie same dochody.  Jestesmy malrzenstwem i pieniadze, konto, wszystko mamy wspolne. Ja robie oplaty, zakupy, wszystko oplacam. Ja dbam o to, aby cos zostalo na czarna godzine. Ale robie to ze wspolnych pieniedzy. Nie ma moje, twoje.  Jest nasze. Nie wyobrazam sobie dzielenia twoja wyplata, moja. A gdybym stracila prace albo byla na wychowawczym? Jak to dzielic? Takie rozwiazanie nie jest dla mnie smile

3

Odp: Finanse w związku/małżeństwie.

Gdybym ja straciła pracę szybko szukałabym nowej. Czegokolwiek do czasu znalezienia takiej, która była by wg mnie najlepsza. Źle bym się czuła bedąc, brzydko mówiąc, "utrzymanką".
Na wychowawczy urlop nie poszłam. Nawet nie proponowałam takiego rozwiązania, choć wiem, że na upartego mąż dałby radę opłacić wszystko. Tylko czemu miałby to robić? Nie lubię prosić go o pieniądze. Wolę moje drobniaki. Po drugie myślę już o przyszłości, emerytura itp. a urlop wychowawczy niestety nie wpływa pozytywnie na jej wysokość. A co jak on odejdzie pierwszy z tego padołu, z czego będę żyć jeśli wcześniej sama o to nie zadbam? Nie wiele tego będzie ale zawsze coś. Nawet nie chcę myśleć o czasie w którym miałabym nie mieć pracy.

To nie jest tak do końca, że dzielimy na moje twoje. Pieniądze są wspólne na wspólne niezbędne wydatki. Natomiast jeśli chodzi o przyjemności to jest podział. Ja na swoje potrzeby, on na swoje.

Odp: Finanse w związku/małżeństwie.
TaMalina napisał/a:

Gdybym ja straciła pracę szybko szukałabym nowej. Czegokolwiek do czasu znalezienia takiej, która była by wg mnie najlepsza. Źle bym się czuła bedąc, brzydko mówiąc, "utrzymanką".
Na wychowawczy urlop nie poszłam. Nawet nie proponowałam takiego rozwiązania, choć wiem, że na upartego mąż dałby radę opłacić wszystko. Tylko czemu miałby to robić? Nie lubię prosić go o pieniądze. Wolę moje drobniaki. Po drugie myślę już o przyszłości, emerytura itp. a urlop wychowawczy niestety nie wpływa pozytywnie na jej wysokość. A co jak on odejdzie pierwszy z tego padołu, z czego będę żyć jeśli wcześniej sama o to nie zadbam? Nie wiele tego będzie ale zawsze coś. Nawet nie chcę myśleć o czasie w którym miałabym nie mieć pracy.

To nie jest tak do końca, że dzielimy na moje twoje. Pieniądze są wspólne na wspólne niezbędne wydatki. Natomiast jeśli chodzi o przyjemności to jest podział. Ja na swoje potrzeby, on na swoje .

A czy podział obowiązków macie podobny ??
Chyba nie do końca jest MY … przyjemności każdego  to nie jest część WAS ???

Może sama niepotrzebnie tak ustawiłaś zasady ? z pewnością dbasz o męża i to pozwala mu oddawać się pracy zawodowej …

5

Odp: Finanse w związku/małżeństwie.
chceuciekacstad napisał/a:

A czy podział obowiązków macie podobny ??
Chyba nie do końca jest MY … przyjemności każdego  to nie jest część WAS ???

Może sama niepotrzebnie tak ustawiłaś zasady ? z pewnością dbasz o męża i to pozwala mu oddawać się pracy zawodowej …

Jak urodziłam pierwsze dziecko podział obowiązków byłbtypowo tradycyjny. Mężczyzna zarabia na utrzymanie rodziny a kobieta dba o ognisko domowe. I to było ok bo nie pracowałam.
Niedlugo potem poszłam do pracy. Po pracy zarobkowej dorabiałam w domu jak to matka, żona i kochanka. Dużo pomagała mi teściowa. Ugotowała nawet obiad. Złota kobieta. Mąż pracował w domu od rana do późnych godzin nocnych.
Jak dziecko dostało się do przedszkola doszły obowiązki, które na chwilę przejęła teściowa. Nie wiele bo tylko wożenie/odwożenie dziecka do przedszkola i gotowanie obiadów. Męża obowiazkiem było wykąpać dziecko. Pobawić się przez godzinę dziennie. Tyle lub aż tyle. Ta chwila wolnego była dla mnie. On takiej chwili nie miał.
Po drugim dziecku schemat był podobny, z tą różnicą, że mąż sam zaprowadził i przyprowadził z przedszkola.
Teraz jest jeszcze inaczej. To jednak historia do innegi działu. W każdym razie mąż mniej pracuje. Bardzo dużo obowiązków domowych przejął. Nie trzeba już prowadzić dzieciaków do szkoły, ale chodzi na zebrania. Wozi na zajęcia dodatkowe. Gotuje obiady! Sprzątaniem, praniem, prasowaniem zajmuję się ja. Odrabianie lekcji po połowie.

Co do przyjemności. Jeśli są wspólne to ok. Kupimy razem. Korzystamy razem. Nie zawsze godzę się z ceną więc albo daję ile mogę albo mówię, że nie mam. Decyzję podejmuje on. To nie jest też tak, że np. chcemy kupić TV żeby pooglądać filmy. Wyciągamy pieniądze z portfela i liczymy ile kto daje. Kupujemy wiedząc ile razem mamy pieniędzy, ile trzeba będzie wydać na rachunki itd, ile zostanie. Jeśli jego konto będzie bardziej obciążone to pokrywamy z mojego. Nie ma problemu. Ma dostęp do mojego konta.

Jeśli przyjemności są tylko dla niego czy dla mnie np. fryzjer, wyjście na kawę z koleżanką, czy jakieś hobby - jego to łowienie ryb, wtedy każdy płaci ze swojej kieszeni. Biorąc oczywiście pod uwagę czy starczy na opłaty. 
Ponieważ moja pensja jest taka a nie inna, realizacja moich własnych przyjemności jest ograniczona. Mam tyle na ile zapracowałam. Owszem, zawsze chciałoby się więcej. Nie czuję jednak by to mąż miał za to płacić.

6

Odp: Finanse w związku/małżeństwie.
TaMalina napisał/a:

Gdybym ja straciła pracę szybko szukałabym nowej. Czegokolwiek do czasu znalezienia takiej, która była by wg mnie najlepsza. Źle bym się czuła bedąc, brzydko mówiąc, "utrzymanką".
Na wychowawczy urlop nie poszłam. Nawet nie proponowałam takiego rozwiązania, choć wiem, że na upartego mąż dałby radę opłacić wszystko. Tylko czemu miałby to robić? Nie lubię prosić go o pieniądze. Wolę moje drobniaki. Po drugie myślę już o przyszłości, emerytura itp. a urlop wychowawczy niestety nie wpływa pozytywnie na jej wysokość. A co jak on odejdzie pierwszy z tego padołu, z czego będę żyć jeśli wcześniej sama o to nie zadbam? Nie wiele tego będzie ale zawsze coś. Nawet nie chcę myśleć o czasie w którym miałabym nie mieć pracy.

To nie jest tak do końca, że dzielimy na moje twoje. Pieniądze są wspólne na wspólne niezbędne wydatki. Natomiast jeśli chodzi o przyjemności to jest podział. Ja na swoje potrzeby, on na swoje.

Sama napisalas gdyby nie on mialabym wielkie G wiec nie bardzo rozumiesz. Czasem jest tak, ze czlowiek traci prace i zanim znajdzie nowa mija chwila i co wtedy?  Zapytalas, wiec odpisalam.

Odp: Finanse w związku/małżeństwie.
TaMalina napisał/a:
chceuciekacstad napisał/a:

A czy podział obowiązków macie podobny ??
Chyba nie do końca jest MY … przyjemności każdego  to nie jest część WAS ???

Może sama niepotrzebnie tak ustawiłaś zasady ? z pewnością dbasz o męża i to pozwala mu oddawać się pracy zawodowej …

Jak urodziłam pierwsze dziecko podział obowiązków byłbtypowo tradycyjny. Mężczyzna zarabia na utrzymanie rodziny a kobieta dba o ognisko domowe. I to było ok bo nie pracowałam.
Niedlugo potem poszłam do pracy. Po pracy zarobkowej dorabiałam w domu jak to matka, żona i kochanka. Dużo pomagała mi teściowa. Ugotowała nawet obiad. Złota kobieta. Mąż pracował w domu od rana do późnych godzin nocnych.
Jak dziecko dostało się do przedszkola doszły obowiązki, które na chwilę przejęła teściowa. Nie wiele bo tylko wożenie/odwożenie dziecka do przedszkola i gotowanie obiadów. Męża obowiazkiem było wykąpać dziecko. Pobawić się przez godzinę dziennie. Tyle lub aż tyle. Ta chwila wolnego była dla mnie. On takiej chwili nie miał.
Po drugim dziecku schemat był podobny, z tą różnicą, że mąż sam zaprowadził i przyprowadził z przedszkola.
Teraz jest jeszcze inaczej. To jednak historia do innegi działu. W każdym razie mąż mniej pracuje. Bardzo dużo obowiązków domowych przejął. Nie trzeba już prowadzić dzieciaków do szkoły, ale chodzi na zebrania. Wozi na zajęcia dodatkowe. Gotuje obiady! Sprzątaniem, praniem, prasowaniem zajmuję się ja. Odrabianie lekcji po połowie.

Co do przyjemności. Jeśli są wspólne to ok. Kupimy razem. Korzystamy razem. Nie zawsze godzę się z ceną więc albo daję ile mogę albo mówię, że nie mam. Decyzję podejmuje on. To nie jest też tak, że np. chcemy kupić TV żeby pooglądać filmy. Wyciągamy pieniądze z portfela i liczymy ile kto daje. Kupujemy wiedząc ile razem mamy pieniędzy, ile trzeba będzie wydać na rachunki itd, ile zostanie. Jeśli jego konto będzie bardziej obciążone to pokrywamy z mojego. Nie ma problemu. Ma dostęp do mojego konta.

Jeśli przyjemności są tylko dla niego czy dla mnie np. fryzjer, wyjście na kawę z koleżanką, czy jakieś hobby - jego to łowienie ryb, wtedy każdy płaci ze swojej kieszeni. Biorąc oczywiście pod uwagę czy starczy na opłaty. 
Ponieważ moja pensja jest taka a nie inna, realizacja moich własnych przyjemności jest ograniczona. Mam tyle na ile zapracowałam. Owszem, zawsze chciałoby się więcej. Nie czuję jednak by to mąż miał za to płacić.


Więc pytanie  zadajesz z ciekawości  ?
czy coś Cię trapi ? Jeśli obojgu Wam odpowiada taki układ , to ok.
A myślisz że mąż odmówiłby Ci gdybyś poszła do fryzjera i na TV nie dołożyła bo wydałaś na fryzjera ?

Albo z innej strony - może warto zastanowić się nad zmianą pracy/ kwalifikacji ?  Skoro tylko ilość kasy jest problemem - czyli jak zarabiać więcej ?

Porozmawiaj o tym z mężem .

8

Odp: Finanse w związku/małżeństwie.

Więc pytanie  zadajesz z ciekawości  ?
czy coś Cię trapi ? Jeśli obojgu Wam odpowiada taki układ , to ok.
A myślisz że mąż odmówiłby Ci gdybyś poszła do fryzjera i na TV nie dołożyła bo wydałaś na fryzjera ?
.

Myślę, że mężowi taki układ nie przeszkadza.

Nie. Nie odmówiłby mi dziś.

Był czas, że musiałam go prosić o kilka złoty na fryzjera czy cokolwiek innego. Nie były i w sumie nadal nie są to rzeczy niezbędne do życia, tylko poprawiające samopoczucie. Słysząc jednak prawie za każdym razem - ile?! czemu tak dużo ?! ale nie będzie na ti i na to! itp nauczyłam się nie pytać. Często też pośrednio dawał do zrozumienia, że to on jest żywicielem rodziny, że możemy się zamienić, on weźmie dziwcko na spacer a ja popracuję za niego. Ciężko to krótko streścić...

Pytanie głównie z ciekawości, ale wyniknęło z moich rozmyślań nad tym co właściwie w życiu osiągnęłam i z czym bym została gdybym została sama.
Czy są podobne osoby, które w taki sposób dzielą się kosztami życia i z czego to wynika.
Czy może są osoby, które w zwiazku nie pracują a wychowują dzieci - co też jest ok.

9

Odp: Finanse w związku/małżeństwie.

Rachunki po połowie, określona kwota leci na "fundusz wakacyjny", określiliśmy, ile miesięcznie wydajemy na jedzenie, a ile na przyjemności. Ja zarabiam więcej i więcej mam na te przyjemności itd, ale jakby coś nam się w domu zepsuło to ja pokrywam większość kosztów.

10

Odp: Finanse w związku/małżeństwie.

Pieniądze i seks to trudne sprawy do omówienia.

1. Czy w ogóle dasz rady otwarcie z mężem na ten temat rozmawiać?

2. Czy on jest sprawiedliwy i wie, że jak siedziałaś i pieluchy jego dzieciom zmieniałaś, to on się ksztacił i budował karierę i dzięki temu jak dzieci będą większe, to on będzie więcej zarabiał niż Ty? 

Jeśli jest szansa na normalną rozmowę bez fochów i wyrzutów, to co Cię trapi najbardziej? Że nie masz kasy na fryzjera, że musisz się spowiadać z wydatków? Czy martwisz się o przyszłość? Odkładacie pieniądze na trudne chwile? Masz odłożone pieniądze na swoim koncie? Testamenty spisane wzajemnie, aby w razie śmierci kurator sądowy nie rozporządzał majątkiem przypadającym na dzieci do czasu pełnoletniości?

Odp: Finanse w związku/małżeństwie.

U nas od zarabiania porządnych pieniędzy jest maż. Ja też nie zarabiam mało, na pewno więcej niż tak zwana średnia krajowa. Mogłabym nie robić nic. Nie byłoby problemu. Mam dostęp do wszystkich jego kont w banku. On do mojego też, ale jakoś tam nie zagląda wink. W życiu nie zdarzyło mi się, żeby mąż mi wyliczył cokolwiek. Wręcz przeciwnie, cieszy się jak sobie coś kupię.

12 Ostatnio edytowany przez Ferreus somnus (2018-09-05 21:29:04)

Odp: Finanse w związku/małżeństwie.

Od jakiegoś czasu stwierdziłem, że juz zawsze będę wymagał podziału na trzy konta. Moje, jej i wspólne. Kiedyś byłem w paru relacjach gdzie większość budżetu szła z mojej kieszeni, ale nigdy nie było to uszanowane. Pracę mam wyczepującą, mogę się dokładać więcej jeśli kobieta weźmie na siebie obowiązki domowe. Jeśli nie, to każdy pracuje na siebie a koszta mieszkania i mediów opłaca się po równo ze wspólnego konta. Wakacje każde opłaca ze swojej kieszeni. Własność nieruchomości dzielona proporcjonalnie do wkładu.
Wszystkie szczegóły wg umowy majątkowej/przedmałżeńskiej.

Odp: Finanse w związku/małżeństwie.
Ferreus somnus napisał/a:

Od jakiegoś czasu stwierdziłem, że juz zawsze będę wymagał podziału na trzy konta. Moje, jej i wspólne. Kiedyś byłem w paru relacjach gdzie większość budżetu szła z mojej kieszeni, ale nigdy nie było to uszanowane. Pracę mam wyczepującą, mogę się dokładać więcej jeśli kobieta weźmie na siebie obowiązki domowe. Jeśli nie, to każdy pracuje na siebie a koszta mieszkania i mediów opłaca się po równo ze wspólnego konta. Własność nieruchomości dzielona proporcjonalnie do wkładu. Wszystkie szczegóły wg intercyzy.


Jak współlokatorzy, każde ze swoim serkiem i papierem toaletowym. A masz co do tej intercyzy włożyć oprócz kredytu na 30 lat na 45 m2?

14 Ostatnio edytowany przez Ferreus somnus (2018-09-05 21:52:08)

Odp: Finanse w związku/małżeństwie.
czekoladazfigami napisał/a:
Ferreus somnus napisał/a:

Od jakiegoś czasu stwierdziłem, że juz zawsze będę wymagał podziału na trzy konta. Moje, jej i wspólne. Kiedyś byłem w paru relacjach gdzie większość budżetu szła z mojej kieszeni, ale nigdy nie było to uszanowane. Pracę mam wyczepującą, mogę się dokładać więcej jeśli kobieta weźmie na siebie obowiązki domowe. Jeśli nie, to każdy pracuje na siebie a koszta mieszkania i mediów opłaca się po równo ze wspólnego konta. Własność nieruchomości dzielona proporcjonalnie do wkładu. Wszystkie szczegóły wg intercyzy.


Jak współlokatorzy, każde ze swoim serkiem i papierem toaletowym. A masz co do tej intercyzy włożyć oprócz kredytu na 30 lat na 45 m2?

Nie obnoś się już tak z ta swoją pozycją finansową zapewnioną przez męża bo się ośmieszasz.

Odp: Finanse w związku/małżeństwie.
Ferreus somnus napisał/a:
czekoladazfigami napisał/a:
Ferreus somnus napisał/a:

Od jakiegoś czasu stwierdziłem, że juz zawsze będę wymagał podziału na trzy konta. Moje, jej i wspólne. Kiedyś byłem w paru relacjach gdzie większość budżetu szła z mojej kieszeni, ale nigdy nie było to uszanowane. Pracę mam wyczepującą, mogę się dokładać więcej jeśli kobieta weźmie na siebie obowiązki domowe. Jeśli nie, to każdy pracuje na siebie a koszta mieszkania i mediów opłaca się po równo ze wspólnego konta. Własność nieruchomości dzielona proporcjonalnie do wkładu. Wszystkie szczegóły wg intercyzy.


Jak współlokatorzy, każde ze swoim serkiem i papierem toaletowym. A masz co do tej intercyzy włożyć oprócz kredytu na 30 lat na 45 m2?

Nie obnoś się już tak z ta swoją pozycją finansową zapewnioną przez męża bo się ośmieszasz.

Do małżeństwa wniosłam mieszkanie kupione za gotówkę, sporo oszczędności i działkę na Mazurach. Więc mój mąż nie musiał mi niczego zapewniać... Przykro mi, nie trafiłeś. Także szukaj takiej co zgodzi się dzielić koszty mydła na pół. Nie wróże sukcesu.

16 Ostatnio edytowany przez Ferreus somnus (2018-09-05 23:59:34)

Odp: Finanse w związku/małżeństwie.
czekoladazfigami napisał/a:
Ferreus somnus napisał/a:
czekoladazfigami napisał/a:

Jak współlokatorzy, każde ze swoim serkiem i papierem toaletowym. A masz co do tej intercyzy włożyć oprócz kredytu na 30 lat na 45 m2?

Nie obnoś się już tak z ta swoją pozycją finansową zapewnioną przez męża bo się ośmieszasz.

Do małżeństwa wniosłam mieszkanie kupione za gotówkę, sporo oszczędności i działkę na Mazurach. Więc mój mąż nie musiał mi niczego zapewniać... Przykro mi, nie trafiłeś. Także szukaj takiej co zgodzi się dzielić koszty mydła na pół. Nie wróże sukcesu.

Może tak a może nie. Tutaj każdy może twierdzić, że jest krewnym Cesarza Lewantu, jeśli ma taką fantazję. Twój stan posiadania mnie ryra. Ja tam przeciwieństwie do Ciebie nie zwykłem ludziom po portfelu czy po garnkach zaglądać. Ani przechwalać sie swoim stanem posiadania.

Ogólnie, powiedziałaś tak wiele a udało ci się jedynie udowodnić to że:
1) Nie umiesz czytać ze zrozumieniem. Choćby dlatego że w mojej koncepcji każde płaciłoby za swoje mydło oddzielnie tongue. Innego bardziej podstawowego przeoczenia nawet nie chce mi się wytykać,
2) Można wyciągnąć wieśniaczkę ze wsi ale wsi z wieśniaczki nigdy. Możesz dalej łaskać swoje ego żałosnymi wyjazdami osobistymi czy obnosić się zamożnością. Rozmowy z tobie podobnymi nuworyszami są poniżej mojej wątpliwej godności.

Odp: Finanse w związku/małżeństwie.

Ty słoneczko ludzi ze wsi nie obrażaj. Za ciężko pracują żeby ich jakiś krecik z pseudokorpo karierą ich obrażał. Jak rolnik przyjeżdża kupować synowi czy córce mieszkanie to za gotówkę, a nie za kredyt na 35 lat.

18

Odp: Finanse w związku/małżeństwie.
Gary napisał/a:

Pieniądze i seks to trudne sprawy do omówienia.

1. Czy w ogóle dasz rady otwarcie z mężem na ten temat rozmawiać?

2. Czy on jest sprawiedliwy i wie, że jak siedziałaś i pieluchy jego dzieciom zmieniałaś, to on się ksztacił i budował karierę i dzięki temu jak dzieci będą większe, to on będzie więcej zarabiał niż Ty? 

Jeśli jest szansa na normalną rozmowę bez fochów i wyrzutów, to co Cię trapi najbardziej? Że nie masz kasy na fryzjera, że musisz się spowiadać z wydatków? Czy martwisz się o przyszłość? Odkładacie pieniądze na trudne chwile? Masz odłożone pieniądze na swoim koncie? Testamenty spisane wzajemnie, aby w razie śmierci kurator sądowy nie rozporządzał majątkiem przypadającym na dzieci do czasu pełnoletniości?

Ad. 1 Nie wiem dokładnie o czym miałabym z nim rozmawiać. Tu nie chodzi o fryzjera, to taki przykład był tylko z życua wzięty. Potrafię sobie świetnie poradzić bez takich dodatków. To tylko mój problem czy mnie na to stać czy nie.
Odkładam co miesiąc jakieś grosze. W dwóch miejscach. Jedno jest trudne do ruszenia więc powoli coś się zbiera. Drugie jest pod ręką, więc jak zabraknie na coś to muszę uszczknąć.
Na plus jest fakt, że pozbyłam się karty kredytowej. Nie lubiłam z niej korzystać, ale mój mąż bardzo chętnie. Potem musiałam to spłacać i oczywiście zaraz znowu brakowało...
Testamenty? Nawet o tym nie myślałam.

Ad. 2 Szczerze sama na to nie wpadłam.

Posty [ 18 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Finanse w związku/małżeństwie.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024