Ostatnio zmagam się z trudną sytuacją z pracy. Chciałabym Wam o tym opowiedzieć i poprosić Was o pomoc, wsparcie, słowa otuchy, cokolwiek, z góry dziękuję za każdą formę pomocy.
Ostatnio w pracy zatrudnili młodego mężczyznę. Z początku wydawał się być miłym i pracowitym chłopakiem. Jednak później zaczął się wobec mnie dziwnie zachowywać. Najpierw próbował mnie podrywać, szukał ze mną kontaktu, jednak ja to ignorowałam i później zaczął kierować w moją stronę niestosowne seksualne żarty. Bardzo angażuję się w swoją pracę, on to widział i mówił np. że potrzebuję penisa aby się zrelaksować lub brakuje mi bara bara i tak zachowywał się przez kilka dni. Te żarty są dla mnie szczególnie obrzydliwe jako że w w wieku 7 lat byłam molestowana seksualnie przez sąsiada, w wieku 19 lat byłam molestowana przez ginekologa, który mnie tak dotykał, że mnie rozdziewiczył, pół roku później zostałam zgwałcona przez chłopaka który jak myślałam był moim przyjacielem przez kilka lat, a w wieku 23 lat zostałam zgwałcona przez nieznanego mi chłopaka na imprezie, prawdopodobnie wypiłam piwo do którego dodano tabletkę gwałtu, bo straciłam przytomność, gdy się ocknęłam byłam otumaniona, a on robił ze mną co chciał przez kilka godzin.
Nikt w pracy nie zna mojej przeszłości. Ogólnie w pracy byłam przygnębiona i bardzo smutna. Wreszcie jeden z moich kolegów zapytał mnie co się stało i powiedziałam że tamten gnojek żartuje ze mnie. Mój kolega od razu wezwał teamlidera i menadżera, ja opowiedziałam o wszystkim. Niestety efekt jest taki, że mój kolega stracił pracę a ja musiałam zmagać się dalej z tamtym gnojkiem, który już nie kierował do mnie seksualnych żartów, ale innego typu. Za każdym razem zgłaszałam sprawę do menadżera i teamlidera o zachowaniu tamtego osobnika, jednakże oni tylko upominali go i lekceważyli mój problem z tym gnojkiem.
Pewnego dnia nie wytrzymałam i sprawę zgłosiłam do głównego menadżera i głównej menadżer. Niestety nie miałam dowodów ani wystarczającej ilości świadków, aby można było zrobić cokolwiek z gnojkiem, a chłopaki zeznawali zupełnie coś innego niż ja, więc ostatecznie nie podjęto żadnych konkretnych kroków, robiono wszystko by sprawa ucichła.
Jednak zdarzył się cud i gnojek tydzień później sam zwolnił się z pracy. Postanowiłam więc poprosić o rozmowę z teamliderem i menadżerem by opowiedzieć im o mojej przeszłości, by następnym razem bardziej rozumieli mój problem gdyby pojawiła się podobna sytuacja. Oni nie wiedzą, czego rozmowa będzie dotyczyć, wyjaśniłam im tylko że chcę porozmawiać o czymś ważnym i wyjaśnić pewne kwestie. Ogólnie zgodzili się na rozmowę, jednak wciąż coś jest nie tak....
Nasza rozmowa miała odbyć się wczoraj, jednak nie odbyła się, ponieważ jeden z nich (teamlider) ciągle gdzieś uciekał, coś załatwiał... Postanowiłam z menadżerem że rozmowę przeprowadzimy na spokojnie po moim urlopie (czyli za 3 tygodnie).
Wiem, że oni nie wiedzą nic o mojej przeszłości, ale boli mnie to jak ludzie lekceważąco podchodzą do pewnych spraw.
Jeśli macie jakieś pomysły, jak zachęcić ich do rozmowy gdyby znowu wymigywali się od niej, jak poradzić sobie w tej sytuacji, co robić, co mówić, może jacyś mężczyźni chcieliby się wypowiedzieć w tej kwestii? Wy patrzycie inaczej na różne sprawy... Ogólnie jeśli ktoś chciałby mi cokolwiek napisać, dodać otuchy, pomóc, będę bardzo wdzięczna i z góry dziękuję.