Opiszę problem jaki pojawił się w naszym związku. Ja mam 43 lata, żona 41. Jesteśmy małżeństwem od kilku lat. Wcześniej żadne z nas nie było w długotrwałym związku. Ja jakoś nie miałem szczęscia do kobiet, a żonie też nikt ciekawy się nie trafił. Naszym problem jest nasz seks. Żona miała endometriozę (to tłumaczy również dlaczego nie mamy dzieci) oraz zaczęła menopauzę przed 40tką. Jak się poznaliśmy to nasz seks był bardzo dobry (przynajmniej dla mnie, pozbawionego tego typu aktywności przez większośc życia). Menopauza minęła, i obecnie żona kompletnie straciła ochotę na seks. Co gorsza, seks stał się bolesny i stara się tego unikać. Ja z kolei bardzo to lubię, w końcu wreszcie mieszkam z kobietą, którą kocham i która pociąga mnie seksualnie.
Żona nigdy nie miała ochoty na seks oralny (otrzymywała to ode mnie, ale nigdy nie dawała), analny (ja również), zabawy gadżetami, itp. Próbowaliśmy lubrykantów - nie pomagają zbyt wiele, seks jest dalej bolesny. Uprawialiśy petting, ale zawsze kończy się zbyt szybko i poza tym jest trochę niewystarczający. Do tego żona raczej nie lubi, gdy ją dotykam w intymne miejsca. Ból oraz obawy przed złapaniem infekcji dróg moczowych (zawsze biorę prysznic lub kąpiel przed łóżkiem).
Próbowałem połączyć petting z masażem, wziąłem nawet kurs masażu. Żonie masaż się podobał, myślałem, że to będzie nowy element naszej gry, ale po jakimś czasie i tego zaczęła odmawiać.
Kupiłem seksowną bieliznę. Nałożyła kilka razy, ale nie miała ochoty na nic więcej.
Rozmawialiśmy o tym wiele razy. Żona przyznaje mi rację, że mnie rozumie. Ale nie proponuje żadnego rozwiązania.
Dodam, że poza sferą seksu, dogadujemy się dość dobrze. Oboje pracujemy w tej samej branży. Mamy dużo tematów do rozmów. Lubimy podróże, gimnastykę, pływanie, taniec. Finansowo nie mamy problemów, dobrze płatne prace, brak długów, wspólnie inwestujemy, oszczędzamy, itp. Do tego dobrze dogadujemy się z naszymi rodzinami.
Ciężko mi pogodzić się z brakiem seksu. Myślę o jakiejś dyskretnej pani, u której mógłbym to dostać. Lub o wizytach w salonie masażu. Czasami przez głowę przechodzi mi myśl o rozwodzie. Nie mamy dzieci, odpada jeden problem.
Czy ktoś może podsunąć rozwiązanie tego problemu?
Zapytaj żonę czy woli rozwód czy będzie tolerować Twoje przyjaciółki. Osobiście wybrałbym rozwód.
3 2018-08-22 20:51:24 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2018-08-22 20:54:18)
Opiszę problem jaki pojawił się w naszym związku. Ja mam 43 lata, żona 41. Jesteśmy małżeństwem od kilku lat. Wcześniej żadne z nas nie było w długotrwałym związku. Ja jakoś nie miałem szczęscia do kobiet, a żonie też nikt ciekawy się nie trafił. Naszym problem jest nasz seks. Żona miała endometriozę (to tłumaczy również dlaczego nie mamy dzieci) oraz zaczęła menopauzę przed 40tką. Jak się poznaliśmy to nasz seks był bardzo dobry (przynajmniej dla mnie, pozbawionego tego typu aktywności przez większośc życia). Menopauza minęła, i obecnie żona kompletnie straciła ochotę na seks. Co gorsza, seks stał się bolesny i stara się tego unikać. Ja z kolei bardzo to lubię, w końcu wreszcie mieszkam z kobietą, którą kocham i która pociąga mnie seksualnie.
Żona nigdy nie miała ochoty na seks oralny (otrzymywała to ode mnie, ale nigdy nie dawała), analny (ja również), zabawy gadżetami, itp. Próbowaliśmy lubrykantów - nie pomagają zbyt wiele, seks jest dalej bolesny. Uprawialiśy petting, ale zawsze kończy się zbyt szybko i poza tym jest trochę niewystarczający. Do tego żona raczej nie lubi, gdy ją dotykam w intymne miejsca. Ból oraz obawy przed złapaniem infekcji dróg moczowych (zawsze biorę prysznic lub kąpiel przed łóżkiem).
Próbowałem połączyć petting z masażem, wziąłem nawet kurs masażu. Żonie masaż się podobał, myślałem, że to będzie nowy element naszej gry, ale po jakimś czasie i tego zaczęła odmawiać.
Kupiłem seksowną bieliznę. Nałożyła kilka razy, ale nie miała ochoty na nic więcej.
Rozmawialiśmy o tym wiele razy. Żona przyznaje mi rację, że mnie rozumie. Ale nie proponuje żadnego rozwiązania.
Dodam, że poza sferą seksu, dogadujemy się dość dobrze. Oboje pracujemy w tej samej branży. Mamy dużo tematów do rozmów. Lubimy podróże, gimnastykę, pływanie, taniec. Finansowo nie mamy problemów, dobrze płatne prace, brak długów, wspólnie inwestujemy, oszczędzamy, itp. Do tego dobrze dogadujemy się z naszymi rodzinami.
Ciężko mi pogodzić się z brakiem seksu. Myślę o jakiejś dyskretnej pani, u której mógłbym to dostać. Lub o wizytach w salonie masażu. Czasami przez głowę przechodzi mi myśl o rozwodzie. Nie mamy dzieci, odpada jeden problem.
Czy ktoś może podsunąć rozwiązanie tego problemu?
Czy ja dobrze zrozumiałam?
Ty jestes ta stroną aktywną, ty proponujesz, ty urozmaicasz.. A żona jest pasywna?
No..no.. Skąd sie biorą ostanio na pęczki takie "perły"?
Moim zdaniem... zostaw ją... może w innych związkach oboje odżyjecie:)
Mam ten sam problem ,tylko z drugiej strony .Czytając Twój wpis uśmiechnęłam się, bo tez zastanawiam się, czy w takim razie nie poszukać dyskretnego pana, niezobowiązującego tzw. romansu, który zaspokoiłby moje potrzeby seksualne, ale nie naruszał obecnego związku.
Myślę, że żona jest zniechęcona do seksu przez przedwczesną menopauzę, seks kojarzy jej się z bólem i nie jest dla niej przyjemny.
Wygląda to na jakąś blokadę psychiczną. Może idźcie wspólnie do seksuologa?
Rozstać się zawsze można, a zdradzać to niezbyt fajnie...
jeśli poza seksem dogadujecie się na każdej innej płaszczyźnie, przyjaznicie, lubicie, kochacie, to pogadaj z żoną, moze zgodzi się abyś swoje potrzeby seksualne załatwiał poza związkiem. Nie kazdy, dla kogo ta sfera przestaje byc wazna, chce sie z tego powodu rozwodzic, bo cala reszta może go satysfakcjonowac. Jest wiele związków otwartych i funkcjonują dobrze. Kwestia tego, jak dużo ich łączy i co jest ważne...
7 2018-08-23 10:38:34 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-08-23 10:42:03)
jeśli poza seksem dogadujecie się na każdej innej płaszczyźnie, przyjaznicie, lubicie, kochacie, to pogadaj z żoną, moze zgodzi się abyś swoje potrzeby seksualne załatwiał poza związkiem. Nie kazdy, dla kogo ta sfera przestaje byc wazna, chce sie z tego powodu rozwodzic, bo cala reszta może go satysfakcjonowac. Jest wiele związków otwartych i funkcjonują dobrze. Kwestia tego, jak dużo ich łączy i co jest ważne...
Nie masz racji Adiaphoro, obawiam się. Postawienie sprawy w ten sposób otwarcie często niszczy związek, nawet jak się wydaje, że nie. I wbrew wszelkiej logice. funkcjonują dobrze związki otwarte w równowadze- gdzie obydwoje mają otwarcie innych partnerów i dodatkowo sypiają z sobą.
I to też nie zawsze, bo mężczyzn to przerasta..
Więc po prostu nie obciążaj tym żony i niech dom pozostanie domem.
Ale jeśli problemem jest unikanie seksu z powodu bólu, to dlaczego nie stosujecie odpowiednich środków, np nawilzających, czy czegoś w tym stylu?
8 2018-08-23 12:07:01 Ostatnio edytowany przez adiafora (2018-08-23 12:14:26)
adiaphora napisał/a:jeśli poza seksem dogadujecie się na każdej innej płaszczyźnie, przyjaznicie, lubicie, kochacie, to pogadaj z żoną, moze zgodzi się abyś swoje potrzeby seksualne załatwiał poza związkiem. Nie kazdy, dla kogo ta sfera przestaje byc wazna, chce sie z tego powodu rozwodzic, bo cala reszta może go satysfakcjonowac. Jest wiele związków otwartych i funkcjonują dobrze. Kwestia tego, jak dużo ich łączy i co jest ważne...
Nie masz racji Adiaphoro, obawiam się. Postawienie sprawy w ten sposób otwarcie często niszczy związek, nawet jak się wydaje, że nie. I wbrew wszelkiej logice. funkcjonują dobrze związki otwarte w równowadze- gdzie obydwoje mają otwarcie innych partnerów i dodatkowo sypiają z sobą.
I to też nie zawsze, bo mężczyzn to przerasta..
Więc po prostu nie obciążaj tym żony i niech dom pozostanie domem.
Ale jeśli problemem jest unikanie seksu z powodu bólu, to dlaczego nie stosujecie odpowiednich środków, np nawilzających, czy czegoś w tym stylu?
Ja raczej obstawiam, ze zony seks nie interesuje bo nigdy specjalnie nie interesował. Z opisu wynika, ze traktowała go bardziej w ramach obowiązku. Wiadomo, facet ma potrzeby "to trzeba mu dac" jak myśli wiele kobiet, i slusznie, bo rzadko ktory facet wytrzyma w zwiazku posuche, bo zonie juz sie odechcialo...Zazwyczaj zdradza a jak nie, to odbija sie to na jego zdrowiu psychofizycznym i w ogóle związku. Dobrze wiec, gdyby to dawanie wynikalo z wlasnej potrzeby a nie obowiazku. Mamy tu na forum panów, którz żyją w takich związkach, odseparowanych od lozka i wiemy, ze to praktycznie juz trąci depresją, tak to przezywają.
Może być prawda, co napisał autor, ze żonie nie trafił się nikt lepszy a jak wiadomo, niektórzy, samotni cale życie, zwlaszcza kobiety, nie wybrzydzają, wiec, gdy trafi się miły, dobry facet, to nie czekaja na ksiecia z bajki. Cyklicznie pojawia się tu masa wątków gdzie kobiety pisza, ze wyszły za maz za faceta, który był dla nich dobry ale niespecjalnie ich pociągał. W tym układzie prędzej czy później seks zdechnie bo ilez można się zmuszać do czegoś, co jest obojętne.wiec o ile na poczatku ten seks jeszcze jakoś funkcjonuje to z czasem zanika. Wymowką sa zmeczenie, bol glowy, urojone kłopoty ze zdrowiem...gdy sa dzieci, to zycie kreci sie wokol dzieci i one tez są dobrą wymówką.... A gdy urojone nie są to juz na legalu mamy zwolnienie od seksu a maz, który liczy na jakieś pieszczoty traktowany jest jako cham i egoista, bo ona przecież jest chora a on myśli tylko o jednym...
Zona autora - tak caly czas czuje - nie chce uprawiac z nim seksu nie przez menopauze. Jej nawet nie interesują żadne pieszczoty ani bliskość intymna. Nie chce jej się nawet postarać, aby dac mu jakakolwiek przyjemnosc. To on się stara, próbuje, wymyśla, inicjuje a ona kręci nosem i systematycznie odsuwa go od siebie. Opcje są dwie, albo jej nie pociąga seksualnie (nawet zakladajac optymistycznie, ze go kocha), wiec logiczne, ze kombinuje, jak się wymiksowac od tych spraw na tyle na ile się da. Albo w ogóle od zawsze ma tak niskie libido, ze seks jest na ostatnim miejscu na liście jej potrzeb. I być może świetnie by funkcjonowała z aseksualnym facetem w zwiazku, ale jej się taki nie trafił a z tym jest jej dobrze na innych płaszczyznach wspólnego życia, gdzie laczy ich swiatopoglad, poczucie humoru, zainteresowania, pasje itp.
Wyjście z tej sytuacji jest - można się rozstać, jeśli to wszystkich satysfakcjonuje. Autor moze miec seks na boku w tajemnicy i udawac, ze jest ok i nie potrzebuje seksu do szczescia a ona udawac, ze w to wierzy... Albo uczciwie pogadac, co jest dla kogo ważne, najważniejsze a co nie i ustalić cos, co obojgu będzie odpowiadać. Bo seks to seks a milosc to milosc. Fajnie, gdy idzie w parze, ale gdy nie idzie to mozna sie dogadsc, gdy obojgu zalezy. A jak nie można to patrz wyżej - bzykanie w tajemnicy lub po prostu adios.
Skoro nie ma dzieci rozstanie się będzie dla autora najlepszą opcją. Podejrzewam że żona przy próbie naprawiania naprawiałaby tak by nic nie naprawić póki on nie wszedłby w taki wiek że już żadnej partnerki nie znajdzie.
00
Ech a potem zdziwienie że mężczyźni unikają kobiet w 4tej dekadzie życia...
10 2018-08-23 12:51:31 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-08-23 12:52:13)
Skoro nie ma dzieci rozstanie się będzie dla autora najlepszą opcją. Podejrzewam że żona przy próbie naprawiania naprawiałaby tak by nic nie naprawić póki on nie wszedłby w taki wiek że już żadnej partnerki nie znajdzie.
00
Ech a potem zdziwienie że mężczyźni unikają kobiet w 4tej dekadzie życia...
Jesteś w 4 dekadzie i unikasz kobiet?, współczuję.
Bo ja jestem 40 parolatką ( chyba dekada piąta ) i nie zauważylam, by mnie mężczyźni unikali..
A jaki to wiek w której mężczyzna nie znajdzie partnerki? Bo nie wydaje się, żeby taki istniał. No chyba że Pan jest zrzędą i marudą, ale wtedy i 30 latek ma problem.
tak, Adiaphoro, są takie kobiety jak piszesz.. ale tiu nie wiemy, bo autor się zmył..
11 2018-08-23 13:10:42 Ostatnio edytowany przez Ferreus somnus (2018-08-23 13:48:58)
Jesteś w 4 dekadzie i unikasz kobiet?, współczuję.
Bo ja jestem 40 parolatką ( chyba dekada piąta) i nie zauważylam, by mnie mężczyźni unikali..
Nie wiem czy to nieznajomość polszczyzny, zanikająca umiejętność czytania ze zrozumieniem, czy silenie się na niezbyt inteligentną złośliwość. Pozycyjności w języku polskim niby nie ma ale bierze się ją pod uwagę jeśli fleksja nie wskazuje inaczej (jeśli coś poplątalem niech specjalista mnie poprawi).
Jest różnica między:
"mężczyźni unikają kobiet w 4tej dekadzie życia"
a
"mężczyźni w 4tej dekadzie życia unikają kobiet"
Nie unikam kobiet. Ignoruję kobiet po trzydziestce chcących związku.
Odnoszę się do wypowiedzi adiaphory bo to akurat bardzo częsty motyw, kiedy to kobieta 30+ wiąże się z lęku przed samotnością lub popędu rozmnażania, ciśnie na ślub, później na dziecko, po dziecku mężczyzna ma juz być tylko ATM i wykonowyć połowę albo i więcej obowiązków domowych (w koncu ona zajmuje się dzieckiem). Zbyt wiele takich sytuacji widziałem.
Przerażajacy scenariusz, którym nie tylko mężczyzna jest bardziej samotny niż był, ale jeszcze ogólnie jego dobrostan się pogarsza. A rozwody i alimenty drogie są...
Strzeżonego pambuk strzeże...
12 2018-08-23 13:22:25 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-08-23 13:27:35)
Ela210 napisał/a:Jesteś w 4 dekadzie i unikasz kobiet?, współczuję.
Bo ja jestem 40 parolatką ( chyba dekada piąta) i nie zauważylam, by mnie mężczyźni unikali..
Nie wiem czy to nieznajomość polszczyzny, zanikająca umiejętność czytania ze zrozumieniem, czy silenie się na niezbyt inteligentną złośliwość. Pozycyjności w języku polskim niby nie ma ale bierze się ją pod uwagę jeśli flesksja nie wskazuje inaczej (jeśli coś poplątalem niech specjalista mnie poprawi).
Jest różnica między:
"mężczyźni unikają kobiet w 4tej dekadzie życia"
a
"mężczyźni w 4tej dekadzie życia unikają kobiet"Nie unikam kobiet. Ignoruję kobiet po trzydziestce chcących związku.
Odnoszę się do wypowiedzi adiaphory bo to akurat bardzo częsty motyw, kiedy to kobieta 30+ wiąże się z lęku przed samotnoiścią lub popędu rozmnażania, ciśnie na ślub, później na dziecko, po dziecku mężczyzna ma juz być tylko ATM i wykonowyć połowę albo i więcej obowiązków domowych (w koncu ona zajmuje się dzieckiem). Zbyt wiele takich sytuacji widziałem.
Przerażajacy scenariusz, którym nie tylko mężczyzna jest bardziej samotny niż był, ale jeszcze ogólnie jego dobrostan się pogarsza. A rozwody i alimenty drogie są...Strzeżonego pambuk strzeże...
mniejsza o słownictwo. Widzę błedy w Twoim tekście, ale nieważne, chodzi o sens.
Użyłeś generalizacji, na którą zareagowałam. Odpowiedziałeś- rozumiem. Ty unikasz kobiet po 30 chcących związku, Twoje prawo . Nic mi do tego.
Ale napisałeś, jakby to było regułą, a śmiem twierdzić że nie jest.
no i ok.. Minimalna złośliwość była:)- naturalna, łatwo mi przychodzi z natury. w zamian za generalizację, na to mam alergię.
Nie popieram takiego zachowania jak opisałeś w zwiazkach, obojętnie czy ze strony kobiety czy mężczyzny.
Niemniej jak poczułeś się urażony- przepraszam- każdy ma swój próg wrażliwości- będę Cię unikać na forum.
13 2018-08-23 14:05:27 Ostatnio edytowany przez Ferreus somnus (2018-08-23 14:06:46)
mniejsza o słownictwo. Widzę błedy w Twoim tekście, ale nieważne, chodzi o sens.
„A u was murzynów biją”?
Słowo "często" to żadna generalizacja bo odnosi się do statystycznie istotnej liczby w danej grupy, a nie całej grupy. Jednak całej grupy danych ludzi można ze względu na oną dość często przejawiającą się mniejszość unikać.
Dla przykładu kobieta może decydować nie spotykać się z mężczyznami typu bawidamek, którzy lubią filtrować, bo onegdaj jeden, dwa, czy trzy związki z takim skończyły się zdradą po jego stronie. A przecież nie każdy flirciarz, któremu łatwo idzie z kobietami, musi od razu zdradzać partnerkę czy to fizycznie czy emocjonalnie. Kapish?
Coś nietęgo u Ciebie z tym sensem
Niemniej jak poczułeś się urażony- przepraszam- każdy ma swój próg wrażliwości- będę Cię unikać na forum.
Podstawą złośliwości jest jej inteligentne zastosowanie. Niektórzy sadzą docinki ani to śmieszne ani inteligentne jw. Co najwyżej... niesmaczne. Uraziłaś nie moją dumę, a poczucie estetyki.
Unikać nie musisz, sil się tylko na trochę bardziej wyszukane złośliwości. Jam może gbur i ordynus ale raczej wyższej próby.
Kończę offtop.
Wcześniej żadne z nas nie było w długotrwałym związku. Ja jakoś nie miałem szczęścia do kobiet, a żonie też nikt ciekawy się nie trafił.
Sorry ale to, w szczególności "szczęście do kobiet" + "nikt ciekawszy się nie trafił", brzmi jak scenariusz w stylu:
- kobieta nie znalazła "swojego księcia", więc złapała sobie starego kawalera, którego "żadna inna nie chciała". Nie pije, nie bije i pensję przynosi. Co prawda to nie wzbudza pożądania, ale raz na miesiąc można się przez 5 min przemęczyć, po misjonarsku, przy zgaszonym świetle, 5 min i luz.
Taki związek z "braku laku".
Sorry ale to, w szczególności "szczęście do kobiet" + "nikt ciekawszy się nie trafił", brzmi jak scenariusz w stylu:
- kobieta nie znalazła "swojego księcia", więc złapała sobie starego kawalera, którego "żadna inna nie chciała". Nie pije, nie bije i pensję przynosi. Co prawda to nie wzbudza pożądania, ale raz na miesiąc można się przez 5 min przemęczyć, po misjonarsku, przy zgaszonym świetle, 5 min i luz.
Taki związek z "braku laku".
Też podobnie uważam. Tyle że przyszło mi jeszcze na myśl, że w Autorze musi być jakiś feler, czy to wygląd, czy brak znajmości sztuki miłosnej, czy chociaż flirtu, skoro nie tylko związek, ale i seks "udaly" mu się późno. Może żona nie tylko ze względu na brak pociągu, ale i brak satysfakcji z seksu się miga. Dobrego magika się raczej nie unika
Nie wiem jak to rozstrzygnąć, "dyskretnych pań " chętnych tylko na igraszki i niewymagajacych kompletnie zadnego zaangazowania czy planów nie jest znowu tak wiele, na te płatne trochę gotówki potrzeba, tak niepostrzeżenie może być ciężko tak problem rozwiązać. No i zawsze spokojniej jest uczciwie. Może separacja? Bo na zmianę priorytetów chyba marne szanse?
Dziękuje za odpowiedzi. Czy był we mnie jakiś feler? Prawdopodobnie tak, do przystojniaków się raczej nigdy nie zaliczałem; nie mam co prawda żadnych ułomności, ale przez większość życia to kobiety się trzymały ode mnie z daleka. Niby jestem dość zaradny finansowo i zawodowo, mam pasje i zainteresowania, ale powodzenia z kobietami nie było. No a jak nie było, to nie było gdzie się nauczyć dobrej sztuki miłosnej. Dodam, że to właśnie z żoną odkryłem sztukę kochania tak na poważnie.
Czy żona zdecydowała się być ze mną bo nikogo innego nie było? Też tak mogło być. Jak się ma ponad 35 lat, to wiadomo, że wybór jest już mocno ograniczony.
Myślałem o zaproponowaniu żonie otwartego związku. To chyba by nie było złe rozwiązanie. A gdy się nie zgodzi, to chyba jedynym wyjściem będzie rozwód. Trochę szkoda mi ją zostawiać. Jak już wspomniałem wcześniej, dzięki niej poznałem piękno seksu i miłości. Obecnie miłość jest dalej, ale seks zniknął. Może więc na początek spróbuję poszukać coś na boku, zobaczę jak się z tym będę czuł. Ktoś wspomniał, że nie jest zbyt wiele pań zainteresowanych seksem bez zobowiązań. No cóż, być może uda mi się taką znaleźć. W ostateczności zostaje salon masażu.
17 2018-08-23 18:53:37 Ostatnio edytowany przez gagatka0075 (2018-08-23 18:56:15)
Dziękuje za odpowiedzi. Czy był we mnie jakiś feler? Prawdopodobnie tak, do przystojniaków się raczej nigdy nie zaliczałem; nie mam co prawda żadnych ułomności, ale przez większość życia to kobiety się trzymały ode mnie z daleka. Niby jestem dość zaradny finansowo i zawodowo, mam pasje i zainteresowania, ale powodzenia z kobietami nie było. No a jak nie było, to nie było gdzie się nauczyć dobrej sztuki miłosnej. Dodam, że to właśnie z żoną odkryłem sztukę kochania tak na poważnie.
Można być przystojniakiem i nie mieć wdzięku, uroku, ognia, czyli tego co jest magnesem dla tej drugiej strony. A jak się seksu po prostu chce i potrzebuje, to znaleźć go od lat młodzieńczych, nawet bez związku, nie tak trudno. Może potrzeby nie były tak duże albo chciałeś tylko na poważnie.
Myślałem o zaproponowaniu żonie otwartego związku. To chyba by nie było złe rozwiązanie. A gdy się nie zgodzi, to chyba jedynym wyjściem będzie rozwód. Trochę szkoda mi ją zostawiać. Jak już wspomniałem wcześniej, dzięki niej poznałem piękno seksu i miłości. Obecnie miłość jest dalej, ale seks zniknął.
Zapytać zawsze można. Ryzyko jest, ale może i jej tego potrzeba. Kobieta 41-letnia jeszcze nie jest taka stara, by rezygnować z przyjemności. Niemniej przykro czytać, że mimo miłości się znaczy dla drugiej osoby tyle tylko, ile razy się mu daje. Nieważne kto, aby z dziurą i chęcią.
Może więc na początek spróbuję poszukać coś na boku, zobaczę jak się z tym będę czuł. Ktoś wspomniał, że nie jest zbyt wiele pań zainteresowanych seksem bez zobowiązań. No cóż, być może uda mi się taką znaleźć. W ostateczności zostaje salon masażu.
Weź pod uwagę, że nie miałeś powodzenia jako kawaler, więc to jeszcze dodatkowo ogranicza szanse. Chyba że raptem nabierzesz mega pewnosci siebie i uroku Jacka Nicholsona a w odpuszczenie win ze strony żony jak się wyda z profesjonalistkami szczerze wątpie.
Znam takich, którzy z powodu braku seksu odeszli od żon i mocno żałowali. Tyle że oni rozbili rodziny, co w sumie okazało się zbyt wielką ceną za tę przyjemność. Wy dzieci nie macie to i straty moralne dużo mniejsze.
No i zawsze jest ryzyko na powtórke z rozrywki - bardzo fajny początek, a potem to już jak zwykle
Dziękuje za odpowiedzi. Czy był we mnie jakiś feler? Prawdopodobnie tak, do przystojniaków się raczej nigdy nie zaliczałem; nie mam co prawda żadnych ułomności, ale przez większość życia to kobiety się trzymały ode mnie z daleka. Niby jestem dość zaradny finansowo i zawodowo, mam pasje i zainteresowania, ale powodzenia z kobietami nie było. No a jak nie było, to nie było gdzie się nauczyć dobrej sztuki miłosnej. Dodam, że to właśnie z żoną odkryłem sztukę kochania tak na poważnie.
Czy żona zdecydowała się być ze mną bo nikogo innego nie było? Też tak mogło być. Jak się ma ponad 35 lat, to wiadomo, że wybór jest już mocno ograniczony.
Myślałem o zaproponowaniu żonie otwartego związku. To chyba by nie było złe rozwiązanie. A gdy się nie zgodzi, to chyba jedynym wyjściem będzie rozwód. Trochę szkoda mi ją zostawiać. Jak już wspomniałem wcześniej, dzięki niej poznałem piękno seksu i miłości. Obecnie miłość jest dalej, ale seks zniknął. Może więc na początek spróbuję poszukać coś na boku, zobaczę jak się z tym będę czuł. Ktoś wspomniał, że nie jest zbyt wiele pań zainteresowanych seksem bez zobowiązań. No cóż, być może uda mi się taką znaleźć. W ostateczności zostaje salon masażu.
Znajdziesz bardzo dużo pań , które będą zainteresowane seksem bez zobowiązań. Prześledź ile jest wątków, które piszą kobiety niezaspokajane seksualnie.
Seks jest ważny w związku i jeżeli jeden z partnerów nie odczuwa potrzeby uprawianie seksu, to tak naprawdę reszta zaczyna się powoli walić.
Jeżeli postawisz sprawę otwarcie musisz się liczyć z tym ,że żona przyjmie to jako wyrażenie zgody na romans. Wątpię, że się zgodzi. Postaw się na jej miejscu, zgodziłbyś się .Nawet , gdyby jednak się zgodziła, to będzie początek końca waszego małżeństwa.