pomozcie... martwa sypialnia - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SEKS, SEKSUALNOŚĆ, PSYCHOLOGIA » pomozcie... martwa sypialnia

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 20 ]

1 Ostatnio edytowany przez don_viteo (2018-08-18 03:09:28)

Temat: pomozcie... martwa sypialnia

Witajcie Szanowne Panie,

Zdaję sobie sprawę - forum dla kobiet. Liczę tu na wsparcie kobiet, próbowałem już dosłownie wszystkiego. I potrzebuję rad. Większość rad w internecie... ech... Przeczytałem swojego posta - nie, nie trolluję. To jest na serio. Trochę moje zwierzenia - może muszę to spuścić z serca gdzieś...

Ja mam 33 lata, małżonka 43 lata. Znamy się 8 lat, małżeństwo od 6. Pasierb 17, dzieci nasze 4 i 6. Z góry mówię - kocham ją i jest moją bratnią duszą. Przed miałem 7 partnerek z czego z 3 "pełny" seks. Nie wiem ile żona prócz byłego męża - i mnie to wali. Podejrzewam, że miała bogatsze życie seksualne ode mnie.

Seks kiedyś... Był - co parę dni. Albo 2x dziennie. Obecnie 1-2 na miesiąc. Była nawet 2 miesięczna przerwa. Nie jest to kwestia braku seksu po ciąży - wiadomo, po każdej ciąży dawaliśmy sobie na wstrzymanie. Mieliśmy małe mieszkanie - wiadomo, ciężko przy dzieciach. Ale nawet wtedy - było częściej niż teraz, gdy mamy większe mieszkanie, z własną sypialnią, która służy praktycznie tylko do spania. Kiedyś seks był... różny. Obecnie małżonka, pardon, kładzie się na plecach i tyle. Jak ją już posadowię "na górze" to po minucie lub dwóch i tak schodzi i się kładzie na plecach "zrób mi dobrze". Seks jest wtedy kiedy jej się chce, jak już zrobię jej "dobrze" to w sumie najlepiej żebym skończył jak najszybciej. Po takiej abstynencji to generalnie dla mnie nie problem, bo przez większość stosunku staram się nie skończyć za szybko, gryzienie wargi do krwi, itp.

Analizowałem wszystko w każdym aspekcie. Nie jestem samolubny, zawsze doprowadzam ją do orgazmu przynajmniej jednego. Rozmiar mam średni statystycznie. Fakt, mam problem, bo po każdej długiej abstynencji mam problem z dłuższym seksem - to jest logiczne. Pieszczę zawsze, aby ona była spełniona. Natomiast ja... przysłowiowego loda naliczyłem przez ostatnie 5 lat... 4 razy. Ona minetę - prawie zawsze. Seksem staram się okazywać miłość... Sam jednak też jej potrzebuję.

Wymówki jakie są przy każdej mojej próbie rozpoczęcia seksu są takie same.. "jestem zmęczona", "chcę obejrzeć serial"... Dołuje to bardzo. Gdyby ona była oschła i oddalona ogólnie - to może byłoby to logiczniejsze - nie kocha. Ale ona twierdzi, że kocha, tylko ona nie ma takich potrzeb i mam to uszanować. W ciągu dnia - no ideał żony. Nie chcę innej. Nie jest idealna, ma swoje wady - a kto ich nie ma?

Nie, nie opieprzam się w domu, wstaję wcześniej, robię jej kawę, w weekendy robię dzieciom śniadania - w tygodniu wychodzę do pracy zanim wstaną. Po powrocie zwykle z dziećmi gdzieś wychodzę. Potem ich usypiam - bo sami nie zasną jeszcze (maluchy). W weekendy odkurzacz, mop, szczotka kiblowa - moje zadania. Ja wynoszę śmieci. Panie, naprawdę - rada "wyręcz ją" jest nie na miejscu. Zakupów żona nie chce odpuszczać - woli je robić bo ona "wie lepiej co kupić". Gotowania - też nie chce odpuszczać, bo każdemu robi wedle życzenia. Jak próbuję ją wyręczyć to reaguje jakbym jej chciał zabrać zabawkę... Dziecinnie. Wygania z kuchni. Bywało, że sobotę - całą, od rana do wieczora spędzała w kuchni i gotowała zapasy na cały tydzień. Dosłownie chciałbym udusić, bo chciałbym gdzieś wyjść całą rodziną - nie można, bo ona ma robotę w kuchni. Udaje mi się jeszcze nastawiać pranie i rozwieszać, bo mnie szlag trafia jak ona rozwiesza pranie, zawsze największe ciuchy przy drzwiach od balkonu.

Myślałem o wyglądzie... Dobra, nie jestem Bradem Pittem. Ważyłem kiedyś 134kg. Szczerze? Wtedy czułem że mnie pożąda i było "w miarę". Obecnie 95kg, lecz walczę o mniej. Staram się być jak najatrakcyjniejszy dla Niej. Z różnych forów wiem, że higiena u niektórych jest na bakier - u mnie nie. Ćwiczę - trochę przybrałem "mięśni". Poniekąd jest to próba stracenia tłuszczu - od dziecka byłem przy sobie, z podstawówki pamiętam jedynie wyzwiska typu "grubas".

Żona ze swojej strony też bierze sporo na siebie, najstarszy ma problemy emocjonalne. Maluchy dają w kość... Ale ona ma pracę obok na 7h/dzień, a ja z 1,6h dojazdu po 8-9h/dzień.

Lecz wracając do clue sprawy. Przez ostatnie kilka lat przerwy oczywiście narastały, z dnia na dzień.... Radziłem sobie... Wiecie, kochanka nazywająca się Renata Rączkowska. Źle się z tym czułem. Rzuciłem to w ramach postanowienia noworocznego. Poniekąd najgorsze były pierwsze dwa miesiące - zbiegło się to w czasie z posuchą małżeńską. Z perspektywy czasu - nie brakuje mi tego. Porno w obecnych czasach jest... męczące. Ciężko znaleźć normalne. Minusem jaki ja widzę jest to, że obecnie... nawet nie to, że mi się chce. Jak sobie radziłem - też mi się chciało seksu. Może miałem lepszą wytrzymałość. Lecz obecnie... Widzę, że kobiety na mnie lecą. A ja... inaczej reaguję.

Wczoraj byłem w delegacji, tankowałem i ni z gruchy ni pietruchy zagadałem do kobiety stojącej obok mnie w kolejce do kasy. Taka rozmowa z dupy, nie wiem co mnie opętało. Opamiętałem się, gdy kobieta zaproponowała, że skoro się fajnie rozmawia to żebyśmy podjechali do niej na kawę, bo mieszka niedaleko, a kawa na orlenie droga. Rzuciłem, że niezmiernie miło się z nią rozmawiało, ale muszę lecieć - dała mi swój numer jakbym znów był w okolicach. Drogie Panie - ja do teraz nie wiem co się tam odjaniepawliło.  Że księgowa i sekretarka w firmie mi puszcza sygnały to wiem - ale nie robią tego tak otwarcie. Jak tak myślę, to zauważam jak wiele sygnałów olałem od różnych kobiet... I to jest najgorsze. Jakieś kobiety, które oceniają mnie tylko powierzchownie - wykazują większą atrakcję do mnie niż moja ukochana. To jest bez sensu.

Muszę jakoś naprawić nasze życie seksualne. Nie wiem jak. Próbowałem kilka razy rozmawiać. W jej ocenie to jest mój problem bo mam za duże potrzeby. K*A! raz na 2-3 dni do dużo?? Jasne, 2x na dzień byłoby super - ale mówmy o potrzebie, od drugiego dnia dostaję na łeb. Proszę o porady - szczególnie od kobiet >40.  Jeśli jakoś tego nie naprawię to wiem że to się źle skończy. Brak walenia postanowiony, a jestem uparty.

Czemu piszę? Dziś mija 3 tydzień od ostatniego seksu. Wszystkie sygnały jakie dostawałem od żony wskazywały, że dziś jest "ten" dzień. Uśmiechy, czułości, dzieci położone o rekordowej godzinie wcześnie spać, ja się wykąpałem, ona też... I poszła spać. To ja wziąłem i po raz pierws, za zy od nowego roku otwarłem piwo...drugie...trzecie... I piszę. I rozmyślam. Bo nie wiem co więcej zrobić. Czuję, że wyczerpałem moje męskie możliwości zrozumienia tego wszystkiego. Pomóżcie!

Tak, wiem, facet nie ma seksu, peszek w ch*. Wiecie jak to jest być dzień w dzień odrzucanym przez ukochaną osobę? Próbuję całować - dłuższy pocałunek niż 5 sekund - unik i ucieczka. Próbuję przytulić - wykręca się. Czuję się jakbym był najohydniejszym facetem i była ze mną albo dla kasy albo dla ch* wie czego - bo nie zarabiam kokosów - ot dobrze, ale bez przesady, więcej od niej. To po co? Żeby jej kto śmieci wyniósł i dzieci zajął, aby mogła w spokoju gotować, albo facebooka czytać. Ale z drugiej strony schizofrenicznie podkreśla że kocha, uwielbia, gotuje pode mnie rzeczy mimo, że mówię, aby odpuściła bo ja zjem wszystko... Kompletnie nie rozumiem. Uzewnętrzniłem się. Proszę o rady. Z forów ogólnych wynika tylko rozwiązanie pt. znajdź partnerkę która ma podobne potrzeby do twoich. Ale czy to dobre rozwiązanie?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: pomozcie... martwa sypialnia

Tu może pomóc tylko i wyłącznie spokojna szczera rozmowa, bez pretensji. Możesz też żonie wydrukować tego posta i dać do przeczytania w formie listu.

Ogólnie chodzi o to, by sprowokować ją do udzielenia odpowiedzi na pytanie, dlaczego nie chce się kochać.

3 dzieci, w tym 2 małe, ma prawo być zmęczona. Pomożesz jej w weekend, ale w tygodniu za bardzo czasu nie masz. Do tego teraz okres letni, dzieci nudzą się w domu i pewnie dają w kość. Małżonka starsza jest od Ciebie, trochę wcześnie na początki menopauzy, ale kto wie, może coś się dzieje z jej hormonami?

Czy żona bierze pigułki anty?

3

Odp: pomozcie... martwa sypialnia

Mam nadzieję, że 8 lat temu wziąłeś pod uwagę różnicę wieku jaka Was dzieli. Niestety ona będzie co raz bardziej widoczna.
25 latek i 35 latka mają podobne potrzeby, natomiast teraz ta różnica będzie się pogłębiać, Ty będziesz miał 43, czyli jeszcze w pełni formy, a Twoja żona już 53, i być może już po menopauzie.

4 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-08-18 19:57:01)

Odp: pomozcie... martwa sypialnia

A dla Ciebie Ona jest nadal atrakcyjna? Czy taką się czuje?. Chociaż wlasciwie to jej problem, jesli się taką nie czuje, ale szukając rozwiązania..
Jaka jest ta Wasza relacja? Partnerstwo, czy namuśkuje Ci z racji różnicy wieku?
Schudleś już 40 kg, a piszesz ze jeszcze chcesz? Po co? Masz jakąś obsesję na punkcie wyglądu?

Lady Siggy do menopauzy 43 latce jeszcze daleko..to raczej 55-60 lat..i wątpię czy u niej mozna na to zrzucić..

5

Odp: pomozcie... martwa sypialnia

Z tą menopauzą, to różnie. Moja mama miała 48lat, jak się u niej zaczęła.

6

Odp: pomozcie... martwa sypialnia
Cyngli napisał/a:

Z tą menopauzą, to różnie. Moja mama miała 48lat, jak się u niej zaczęła.

A moja 58 ale to bez znaczenia..
Bez szczerej spokojnej rozmowy mozemy sobie gdybać..
Czy w ogole na ten temat rozmawiacie, autorze? Czy żona uwaza ze to jest wasz problem czy tylko Twój?

7

Odp: pomozcie... martwa sypialnia

Pewnie, że bez. Ale może jakieś wahania hormonalne mieć, a to wpływa na libido.

8 Ostatnio edytowany przez zwyczajny gość (2018-08-18 21:03:14)

Odp: pomozcie... martwa sypialnia

Witaj w klubie smile
Skończyła się pora godowa, teraz tylko boli głowa.....

W sumie nic nie zrobisz, ten typ tak ma. Na wszystko będzie odpowiedź: "nie mam takich potrzeb" ....koniec dyskusji.
Możesz:
- żyć jak dotychczas (cenzury jak dotąd w necie nie ma, a ręce jeszcze sprawne) zwłaszcza jak w innych sprawach OK.
- szukać seksu poza domem - kłopotliwe, choroby itp.
- zmienić na nowszy model - w sumie nierealne bo dzieci.

Sytuacja beznadzielna ......live is brutal and full zasadzkas.

P.S. Dobra wiadomość - po 50, 60-tce parcie na sex spada smile

9

Odp: pomozcie... martwa sypialnia
don_viteo napisał/a:

Witajcie Szanowne Panie,

Zdaję sobie sprawę - forum dla kobiet. Liczę tu na wsparcie kobiet, próbowałem już dosłownie wszystkiego. I potrzebuję rad. Większość rad w internecie... ech... Przeczytałem swojego posta - nie, nie trolluję. To jest na serio. Trochę moje zwierzenia - może muszę to spuścić z serca gdzieś...

Ja mam 33 lata, małżonka 43 lata. Znamy się 8 lat, małżeństwo od 6. Pasierb 17, dzieci nasze 4 i 6. Z góry mówię - kocham ją i jest moją bratnią duszą. Przed miałem 7 partnerek z czego z 3 "pełny" seks. Nie wiem ile żona prócz byłego męża - i mnie to wali. Podejrzewam, że miała bogatsze życie seksualne ode mnie.

Seks kiedyś... Był - co parę dni. Albo 2x dziennie. Obecnie 1-2 na miesiąc. Była nawet 2 miesięczna przerwa. Nie jest to kwestia braku seksu po ciąży - wiadomo, po każdej ciąży dawaliśmy sobie na wstrzymanie. Mieliśmy małe mieszkanie - wiadomo, ciężko przy dzieciach. Ale nawet wtedy - było częściej niż teraz, gdy mamy większe mieszkanie, z własną sypialnią, która służy praktycznie tylko do spania. Kiedyś seks był... różny. Obecnie małżonka, pardon, kładzie się na plecach i tyle. Jak ją już posadowię "na górze" to po minucie lub dwóch i tak schodzi i się kładzie na plecach "zrób mi dobrze". Seks jest wtedy kiedy jej się chce, jak już zrobię jej "dobrze" to w sumie najlepiej żebym skończył jak najszybciej. Po takiej abstynencji to generalnie dla mnie nie problem, bo przez większość stosunku staram się nie skończyć za szybko, gryzienie wargi do krwi, itp.

Analizowałem wszystko w każdym aspekcie. Nie jestem samolubny, zawsze doprowadzam ją do orgazmu przynajmniej jednego. Rozmiar mam średni statystycznie. Fakt, mam problem, bo po każdej długiej abstynencji mam problem z dłuższym seksem - to jest logiczne. Pieszczę zawsze, aby ona była spełniona. Natomiast ja... przysłowiowego loda naliczyłem przez ostatnie 5 lat... 4 razy. Ona minetę - prawie zawsze. Seksem staram się okazywać miłość... Sam jednak też jej potrzebuję.

Wymówki jakie są przy każdej mojej próbie rozpoczęcia seksu są takie same.. "jestem zmęczona", "chcę obejrzeć serial"... Dołuje to bardzo. Gdyby ona była oschła i oddalona ogólnie - to może byłoby to logiczniejsze - nie kocha. Ale ona twierdzi, że kocha, tylko ona nie ma takich potrzeb i mam to uszanować. W ciągu dnia - no ideał żony. Nie chcę innej. Nie jest idealna, ma swoje wady - a kto ich nie ma?

Nie, nie opieprzam się w domu, wstaję wcześniej, robię jej kawę, w weekendy robię dzieciom śniadania - w tygodniu wychodzę do pracy zanim wstaną. Po powrocie zwykle z dziećmi gdzieś wychodzę. Potem ich usypiam - bo sami nie zasną jeszcze (maluchy). W weekendy odkurzacz, mop, szczotka kiblowa - moje zadania. Ja wynoszę śmieci. Panie, naprawdę - rada "wyręcz ją" jest nie na miejscu. Zakupów żona nie chce odpuszczać - woli je robić bo ona "wie lepiej co kupić". Gotowania - też nie chce odpuszczać, bo każdemu robi wedle życzenia. Jak próbuję ją wyręczyć to reaguje jakbym jej chciał zabrać zabawkę... Dziecinnie. Wygania z kuchni. Bywało, że sobotę - całą, od rana do wieczora spędzała w kuchni i gotowała zapasy na cały tydzień. Dosłownie chciałbym udusić, bo chciałbym gdzieś wyjść całą rodziną - nie można, bo ona ma robotę w kuchni. Udaje mi się jeszcze nastawiać pranie i rozwieszać, bo mnie szlag trafia jak ona rozwiesza pranie, zawsze największe ciuchy przy drzwiach od balkonu.

Myślałem o wyglądzie... Dobra, nie jestem Bradem Pittem. Ważyłem kiedyś 134kg. Szczerze? Wtedy czułem że mnie pożąda i było "w miarę". Obecnie 95kg, lecz walczę o mniej. Staram się być jak najatrakcyjniejszy dla Niej. Z różnych forów wiem, że higiena u niektórych jest na bakier - u mnie nie. Ćwiczę - trochę przybrałem "mięśni". Poniekąd jest to próba stracenia tłuszczu - od dziecka byłem przy sobie, z podstawówki pamiętam jedynie wyzwiska typu "grubas".

Żona ze swojej strony też bierze sporo na siebie, najstarszy ma problemy emocjonalne. Maluchy dają w kość... Ale ona ma pracę obok na 7h/dzień, a ja z 1,6h dojazdu po 8-9h/dzień.

Lecz wracając do clue sprawy. Przez ostatnie kilka lat przerwy oczywiście narastały, z dnia na dzień.... Radziłem sobie... Wiecie, kochanka nazywająca się Renata Rączkowska. Źle się z tym czułem. Rzuciłem to w ramach postanowienia noworocznego. Poniekąd najgorsze były pierwsze dwa miesiące - zbiegło się to w czasie z posuchą małżeńską. Z perspektywy czasu - nie brakuje mi tego. Porno w obecnych czasach jest... męczące. Ciężko znaleźć normalne. Minusem jaki ja widzę jest to, że obecnie... nawet nie to, że mi się chce. Jak sobie radziłem - też mi się chciało seksu. Może miałem lepszą wytrzymałość. Lecz obecnie... Widzę, że kobiety na mnie lecą. A ja... inaczej reaguję.

Wczoraj byłem w delegacji, tankowałem i ni z gruchy ni pietruchy zagadałem do kobiety stojącej obok mnie w kolejce do kasy. Taka rozmowa z dupy, nie wiem co mnie opętało. Opamiętałem się, gdy kobieta zaproponowała, że skoro się fajnie rozmawia to żebyśmy podjechali do niej na kawę, bo mieszka niedaleko, a kawa na orlenie droga. Rzuciłem, że niezmiernie miło się z nią rozmawiało, ale muszę lecieć - dała mi swój numer jakbym znów był w okolicach. Drogie Panie - ja do teraz nie wiem co się tam odjaniepawliło.  Że księgowa i sekretarka w firmie mi puszcza sygnały to wiem - ale nie robią tego tak otwarcie. Jak tak myślę, to zauważam jak wiele sygnałów olałem od różnych kobiet... I to jest najgorsze. Jakieś kobiety, które oceniają mnie tylko powierzchownie - wykazują większą atrakcję do mnie niż moja ukochana. To jest bez sensu.

Muszę jakoś naprawić nasze życie seksualne. Nie wiem jak. Próbowałem kilka razy rozmawiać. W jej ocenie to jest mój problem bo mam za duże potrzeby. K*A! raz na 2-3 dni do dużo?? Jasne, 2x na dzień byłoby super - ale mówmy o potrzebie, od drugiego dnia dostaję na łeb. Proszę o porady - szczególnie od kobiet >40.  Jeśli jakoś tego nie naprawię to wiem że to się źle skończy. Brak walenia postanowiony, a jestem uparty.

Czemu piszę? Dziś mija 3 tydzień od ostatniego seksu. Wszystkie sygnały jakie dostawałem od żony wskazywały, że dziś jest "ten" dzień. Uśmiechy, czułości, dzieci położone o rekordowej godzinie wcześnie spać, ja się wykąpałem, ona też... I poszła spać. To ja wziąłem i po raz pierws, za zy od nowego roku otwarłem piwo...drugie...trzecie... I piszę. I rozmyślam. Bo nie wiem co więcej zrobić. Czuję, że wyczerpałem moje męskie możliwości zrozumienia tego wszystkiego. Pomóżcie!

Tak, wiem, facet nie ma seksu, peszek w ch*. Wiecie jak to jest być dzień w dzień odrzucanym przez ukochaną osobę? Próbuję całować - dłuższy pocałunek niż 5 sekund - unik i ucieczka. Próbuję przytulić - wykręca się. Czuję się jakbym był najohydniejszym facetem i była ze mną albo dla kasy albo dla ch* wie czego - bo nie zarabiam kokosów - ot dobrze, ale bez przesady, więcej od niej. To po co? Żeby jej kto śmieci wyniósł i dzieci zajął, aby mogła w spokoju gotować, albo facebooka czytać. Ale z drugiej strony schizofrenicznie podkreśla że kocha, uwielbia, gotuje pode mnie rzeczy mimo, że mówię, aby odpuściła bo ja zjem wszystko... Kompletnie nie rozumiem. Uzewnętrzniłem się. Proszę o rady. Z forów ogólnych wynika tylko rozwiązanie pt. znajdź partnerkę która ma podobne potrzeby do twoich. Ale czy to dobre rozwiązanie?


A kiedy się obudziłeś?

10

Odp: pomozcie... martwa sypialnia

cyngli: nie pigułki, spirala. obawa o ciążę nie wchodzi zatem w rachubę. rozmowy już były... problem w jej ocenie jest u mnie.

lady siggy: tak, wziąłem. po 10 latach prób znalezienia partnerki wśród rówieśniczek trafiłem na Nią... Nawet nie rówieśniczek, odraża mnie jak kobieta się patrzy na faceta jak na jakąś wyrocznię, tatusia, itp - stąd każda młodsza zawsze dla mnie była... dzieckiem. Co to za partnerka, którą trzeba sterować? Moja żona charakterem przebiła każdą, wyglądem - subiektywnie żadna kobieta z którą byłem nie równa się. tak, ładniejsze widziałem i znam. co więcej w kwestiach seksu nadawaliśmy na podobnych falach, z innymi tak nie było. z jedną dziewczyną byłem w związku 3 letnim, gdzie jedyne co miałem z seksu to okazjonalne zabawy oralne. W sumie to jest druga kobieta w moim życiu przy której czuję się kochany. A pierwsza całe wspomnienie zaprzepaściła, gdy się okazało po rozstaniu po jakimś roku, że regularnie doprawiała mi rogi z moim kumplem. Koleś się rozpłynął i może dobrze, bo bym siedział w ciupie za zabójstwo. Jak w końcu udało jej się poderwać faceta na którego polowała dość długo (dowiedziałem się od wspólnych znajomych) to dopiero wtedy zakończyła związek. Do tej pory nie wiem czemu sam tej taktyki nie zastosowałem - zawsze najpierw kończyłem związek, odchorowałem i dopiero szukałem, a każda kobieta jaką znam zawsze jak małpa - trzyma się jednej gałęzi, aż nie złapie porządnie drugiej. Tak właśnie ta co była drugą z "pełnym" seksem... Trochę dziadowsko dowiedzieć się, że byłem bolcem na boku.  Zawsze była oddalona, bo "przejechała się na narzeczonym", ale biorąc pod uwagę wcześniejsze związki i fakt, że była młodsza, śliczna... Zadurzyłem się, aż poznałem jej rzekomego narzeczonego, który nie wiedział nawet że miał taki status i nawet nie wiedział, że ją zdradzał z jej najlepszą przyjaciółką... Daliśmy sobie po mordach, każdy za coś innego co ta drugiemu powiedziała. Więc po wielokrotnych odrzuceniach przez kobiety, lub gdy ja odrzucałem (tak, to też się zdarzało i nie w kwestii wyglądu, serio), gdy znalazłem kogoś - wiesz, uczucie "to ta" i pełna wiara, że w końcu to "ta jedyna". Jestem typem faceta, który jeśli coś robi to z całym sercem, a nie na pół gwizdka. I tutaj jestem pewny jej miłości. Oby nie "do czasu", lecz nie mam powodów sądzić... Póki co.

ela210: tak, jest dla mnie atrakcyjna. Wkurza mnie jej malowanie, bez makijażu mi się podoba, po makijażu trochę sztucznie... wiem, że ma kompleksy do których się nie przyzna, ale ma. Szczerze to mnie to... jestem trochę walniętym facetem, bo dla mnie wygląd jest mało ważny. Ile ja kobiet, obiektywnie pięknych - odrzucałem bo nie czułem mięty? Kiedyś znajomi mnie spiknęli z taką, fajna dziewczyna, ona się zadurzyła po pierwszej randce, a ja ją spławiałem... Dalej się zastanawiam czy dobrze zrobiłem... Tak samo mnie wali co ludzie mówią. Każda kobieta mi mamuśkowała, najbardziej dziewczyna która podkreślała na każdym kroku że jest ode mnie 3 dni (dni!) starsza. Dziewczyny na pierwszych randkach potrafiły mi takie głodne kawałki zapodawać, że drugiej randki nigdy nie proponowałem. Robię rzeczy po swojemu, ktoś sobie gada, ja przytakuję a i tak mam to w d*e jeśli druga strona nie ma argumentu. Moja żona raczej tego nie robi, nie ma nazwijmy to "pełnego dyktatu", w wielu kwestiach ma po prostu rację - jest inteligentną kobietą. Natomiast nie ma tak, że "zna się na wszystkim" i zlewa moje zdanie w kwestiach gdzie ja mam rację. Większość kobiet będzie się sprzeczać dla samej idei sprzeczania. Kwestia schudniecia - tak, mam ochotę dojść do wyglądu "suchego". Nazwijmy to próżnością. Zawsze byłem otyły (lub "dobrze zbudowany", największa brednia... "dobrze zbudowany", a 95% kobiet grubasa zleje na dzień dobry - dobra rada, jak dziecko utuczycie to nie wciskajcie mu tego kitu, tylko powiedzcie otwarcie "chłopcze, albo schudniesz, albo kobiety będziesz widywał w formacie jpeg"). Jest to jakiś kompleks który posiadam i muszę go w końcu przezwyciężyć - przed 40-tką. Zresztą widzę to teraz po wzroku płci przeciwnej, czego nie miałem nigdy wcześniej... Chciałbym też w miarę długo pożyć. Mój dziadek zeszedł w wieku 63 lat. Ojciec ma 60 i w sumie to się dziwie że jeszcze nie miał zawału. Jestem przykładem genetycznej otyłości, tematykę zgłębiałem na poziomie praktycznie akademickim. Jeśli nie uda mi się zejść teraz do niskiego poziomu tłuszczu nie utrzymam tego z kilka lat to już nigdy tego nie zrobię, i zawsze będę gruby i skończę z kilkoma zawałami i udarami niedokrwiennymi jak dziadek. Lordoza nie pomaga - ja muszę mieć mało tłuszczu dla płaskiego przodu, po prostu mam zbyt zakrzywiony kręgosłup. Rozbudowałem mięśnie klatki, ale to dalej mało - bo postawa ciała jest jaka jest. Uda i łydki mam gigant po jeżdżeniu całą młodość na rowerze (taki popieprz byłem, po 200km dziennie trzepałem). Górna część brzucha jest już twarda, jeszcze mięśnie się nie rysują... Jeszcze trochę. Poza tym wiecie jakie to jest fajne, gdy widzisz znajomych z liceum czy podstawówki, chłopaki idą w brzuszki piwne, a ja im mogę dogadać "cokolwiek ja straciłem ty zyskałeś"? Mściwy jestem, tak. Skurwiele mi dogadywali kiedyś, a teraz przyjmują obelgi na klatę i wzrok w glebę. Karma to suka...

cyngli, ela210: tak, może menopauza, choć ja raczej widzę tarczycę (ciągle jej zimno) ale jak jej proponowałem, aby poszła i zrobiła badania to jedyne co usłyszałem, to, że ja sobie mogę zrobić badania bo mam chyba za dużo testosteronu. Pewno tak jest. Jak próbowałem namówić o 3 dziecko to mi już mówiła o tym, że trzecie muszę z inną... Ech... Ciężko z nią o tym rozmawiać. O wszystkim można, ale z tym... Od razu garda i atak.

zwyczajny gość: powtarzasz to co widzę z innych forów. tak, tego typu odpowiedzi znam. Mało zadowalające rozwiązanie, bo szczerze, z całym moim doświadczeniem z kobietami - nie znajdę już nigdy takiej, która mnie zakręci inteligencją. pewno musiałbym się jakoś przełamać, żeby "ruchać bez uczucia", będę miał wyrzuty... i tak źle i tak niedobrze sad

salomonka: o 8 obudził mnie syn, że chce jeść - tak, mało sypiam. coś co powinienem poprawić. coś chcesz dodać?

11

Odp: pomozcie... martwa sypialnia

Panie Viteo

Psychologiem nie jestem, ale chętnie zauważę, ze skoro pani małżonce temperament spadł, to może jej już sie nie podobasz? Nie kręcisz jej seksualnie i tyle, a nie ze zmęczona? Że to tylko wymówka, żeby ci przykro nie było?
Latasz wkoło niej jak sługa, a kobieta nie na myśl o słudze mokra się robi. Ma nad Tobą pełną kontrolę, czuje sie pewnie i bezpiecznie w związku, to też i pupki nie wypina.

12

Odp: pomozcie... martwa sypialnia
don_viteo napisał/a:

lady siggy: tak, wziąłem. po 10 latach prób znalezienia partnerki wśród rówieśniczek trafiłem na Nią... Nawet nie rówieśniczek, odraża mnie jak kobieta się patrzy na faceta jak na jakąś wyrocznię, tatusia, itp - stąd każda młodsza zawsze dla mnie była... dzieckiem. Co to za partnerka, którą trzeba sterować? Moja żona charakterem przebiła każdą, wyglądem - subiektywnie żadna kobieta z którą byłem nie równa się. tak, ładniejsze widziałem i znam. co więcej w kwestiach seksu nadawaliśmy na podobnych falach, z innymi tak nie było. z jedną dziewczyną byłem w związku 3 letnim, gdzie jedyne co miałem z seksu to okazjonalne zabawy oralne. W sumie to jest druga kobieta w moim życiu przy której czuję się kochany. A pierwsza całe wspomnienie zaprzepaściła, gdy się okazało po rozstaniu po jakimś roku, że regularnie doprawiała mi rogi z moim kumplem. Koleś się rozpłynął i może dobrze, bo bym siedział w ciupie za zabójstwo. Jak w końcu udało jej się poderwać faceta na którego polowała dość długo (dowiedziałem się od wspólnych znajomych) to dopiero wtedy zakończyła związek. Do tej pory nie wiem czemu sam tej taktyki nie zastosowałem - zawsze najpierw kończyłem związek, odchorowałem i dopiero szukałem, a każda kobieta jaką znam zawsze jak małpa - trzyma się jednej gałęzi, aż nie złapie porządnie drugiej. Tak właśnie ta co była drugą z "pełnym" seksem... Trochę dziadowsko dowiedzieć się, że byłem bolcem na boku.  Zawsze była oddalona, bo "przejechała się na narzeczonym", ale biorąc pod uwagę wcześniejsze związki i fakt, że była młodsza, śliczna... Zadurzyłem się, aż poznałem jej rzekomego narzeczonego, który nie wiedział nawet że miał taki status i nawet nie wiedział, że ją zdradzał z jej najlepszą przyjaciółką... Daliśmy sobie po mordach, każdy za coś innego co ta drugiemu powiedziała. Więc po wielokrotnych odrzuceniach przez kobiety, lub gdy ja odrzucałem (tak, to też się zdarzało i nie w kwestii wyglądu, serio), gdy znalazłem kogoś - wiesz, uczucie "to ta" i pełna wiara, że w końcu to "ta jedyna". Jestem typem faceta, który jeśli coś robi to z całym sercem, a nie na pół gwizdka. I tutaj jestem pewny jej miłości. Oby nie "do czasu", lecz nie mam powodów sądzić... Póki co.


Nie wątpię, że połączyło Was wspaniałe uczucie i się kochacie, bo to widać z pierwszego postu.
Tylko musisz się po prostu pogodzić z faktem, że ta różnica wieku będzie się pogłębiać i będzie co raz bardziej widoczna, a Wasze potrzeby seksualne mogą się rozmijać.

13

Odp: pomozcie... martwa sypialnia

Można by zwalić wszystko na różnicę wieku tyle że to niewiele wnosi. Podobałeś się jej taki hmm grubiutki teraz się zmieniłeś i może faktycznie mniej ją kręcisz. Wybrała sporo młodszego partnera nie bez powodu może lubi dominować/mamusiować czuć się tą bardziej doświadczoną. A tak teraz jesteś coraz bardziej wysportowany a ona pewnie nie i co za tym idzie jesteś coraz pewniejszy siebie a ona nie . Może w tym jest paradoksalnie problem odmawiając seksu pokazuje że to ona jeszcze ma kontrolę w waszej relacji. Jej też by się przydała aktywność fizyczna wspólne spacery tańce ale namówić ja na to będzie pewnie bardzo trudno.
W łóżku nie krzykniesz na nią nie złapiesz silnymi rękoma nie zdominujesz tylko grzecznie wyliżesz i do tego zawsze ona pierwsza taki scenariusz może jej się po prostu znudził. Może gdy ona ma ochotę pewnie wtedy gdy ma dni płodne pograj trochę trudnego do zdobycia albo każ jej się trochę wysilić zanim ją zadowolisz. Jak coś dostajesz bez wysiłku to to tak nie cieszy jak rzecz o którą musiałeś się postarać.

14

Odp: pomozcie... martwa sypialnia

To ja dodam coś ze swojego ogródka. Mam 44 lata to i jestem w bardzo podobnym wieku. Akurat w moim przypadku przy mojej rozpaczy libido spadło niemal.do zera. A jak można przeczytać na forum wielokrotnie powtarzałam jak seks jest dla mnie ważny. Ba nawet z zostawiłam faceta który tego seksu unikał. Apogeum moich seksualnych możliwość miałam 35-40 z tendencją spadkową choć minimum co drugi dzień. Dziś po prostu mi się nie chce. I uwierz mi boleję nad tym strasznie bo stawiałam sex na równi z miłością. Niemniej nie walczę z biologią. Akceptuję. Trochę jest tak jakby ta energia przeszła na inne aspekty życia. Niemniej współczuję ogromnie. Ja przez deficyt sexu potrafiłam nawet miewać i to w sumie dość regularnie orgazmy we śnie. I to całkowicie realne bo zwykle po budziłam się z tykającym punktem g. Męczyłam się strasznie. To był koszmar. Niezaspokojone seksualne potrzeby rozwalały mnie od środka. Nawet teraz ciężko mi wracać do tego myślami...

15

Odp: pomozcie... martwa sypialnia
karolcia_38 napisał/a:

To ja dodam coś ze swojego ogródka. Mam 44 lata to i jestem w bardzo podobnym wieku. Akurat w moim przypadku przy mojej rozpaczy libido spadło niemal.do zera. A jak można przeczytać na forum wielokrotnie powtarzałam jak seks jest dla mnie ważny. Ba nawet z zostawiłam faceta który tego seksu unikał. Apogeum moich seksualnych możliwość miałam 35-40 z tendencją spadkową choć minimum co drugi dzień. Dziś po prostu mi się nie chce. I uwierz mi boleję nad tym strasznie bo stawiałam sex na równi z miłością. Niemniej nie walczę z biologią. Akceptuję. Trochę jest tak jakby ta energia przeszła na inne aspekty życia. Niemniej współczuję ogromnie. Ja przez deficyt sexu potrafiłam nawet miewać i to w sumie dość regularnie orgazmy we śnie. I to całkowicie realne bo zwykle po budziłam się z tykającym punktem g. Męczyłam się strasznie. To był koszmar. Niezaspokojone seksualne potrzeby rozwalały mnie od środka. Nawet teraz ciężko mi wracać do tego myślami...

Sorry, mozesz jasniej, tu niezaspokojone potrzeby rozwalalające Cię od środka a libido spadło do zera. Nie rozumiem.

16

Odp: pomozcie... martwa sypialnia
don_viteo napisał/a:

cyngli: nie pigułki, spirala. obawa o ciążę nie wchodzi zatem w rachubę. rozmowy już były... problem w jej ocenie jest u mnie.

lady siggy: tak, wziąłem. po 10 latach prób znalezienia partnerki wśród rówieśniczek trafiłem na Nią... Nawet nie rówieśniczek, odraża mnie jak kobieta się patrzy na faceta jak na jakąś wyrocznię, tatusia, itp - stąd każda młodsza zawsze dla mnie była... dzieckiem. Co to za partnerka, którą trzeba sterować? Moja żona charakterem przebiła każdą, wyglądem - subiektywnie żadna kobieta z którą byłem nie równa się. tak, ładniejsze widziałem i znam. co więcej w kwestiach seksu nadawaliśmy na podobnych falach, z innymi tak nie było. z jedną dziewczyną byłem w związku 3 letnim, gdzie jedyne co miałem z seksu to okazjonalne zabawy oralne. W sumie to jest druga kobieta w moim życiu przy której czuję się kochany. A pierwsza całe wspomnienie zaprzepaściła, gdy się okazało po rozstaniu po jakimś roku, że regularnie doprawiała mi rogi z moim kumplem. Koleś się rozpłynął i może dobrze, bo bym siedział w ciupie za zabójstwo. Jak w końcu udało jej się poderwać faceta na którego polowała dość długo (dowiedziałem się od wspólnych znajomych) to dopiero wtedy zakończyła związek. Do tej pory nie wiem czemu sam tej taktyki nie zastosowałem - zawsze najpierw kończyłem związek, odchorowałem i dopiero szukałem, a każda kobieta jaką znam zawsze jak małpa - trzyma się jednej gałęzi, aż nie złapie porządnie drugiej. Tak właśnie ta co była drugą z "pełnym" seksem... Trochę dziadowsko dowiedzieć się, że byłem bolcem na boku.  Zawsze była oddalona, bo "przejechała się na narzeczonym", ale biorąc pod uwagę wcześniejsze związki i fakt, że była młodsza, śliczna... Zadurzyłem się, aż poznałem jej rzekomego narzeczonego, który nie wiedział nawet że miał taki status i nawet nie wiedział, że ją zdradzał z jej najlepszą przyjaciółką... Daliśmy sobie po mordach, każdy za coś innego co ta drugiemu powiedziała. Więc po wielokrotnych odrzuceniach przez kobiety, lub gdy ja odrzucałem (tak, to też się zdarzało i nie w kwestii wyglądu, serio), gdy znalazłem kogoś - wiesz, uczucie "to ta" i pełna wiara, że w końcu to "ta jedyna". Jestem typem faceta, który jeśli coś robi to z całym sercem, a nie na pół gwizdka. I tutaj jestem pewny jej miłości. Oby nie "do czasu", lecz nie mam powodów sądzić... Póki co.

ela210: tak, jest dla mnie atrakcyjna. Wkurza mnie jej malowanie, bez makijażu mi się podoba, po makijażu trochę sztucznie... wiem, że ma kompleksy do których się nie przyzna, ale ma. Szczerze to mnie to... jestem trochę walniętym facetem, bo dla mnie wygląd jest mało ważny. Ile ja kobiet, obiektywnie pięknych - odrzucałem bo nie czułem mięty? Kiedyś znajomi mnie spiknęli z taką, fajna dziewczyna, ona się zadurzyła po pierwszej randce, a ja ją spławiałem... Dalej się zastanawiam czy dobrze zrobiłem... Tak samo mnie wali co ludzie mówią. Każda kobieta mi mamuśkowała, najbardziej dziewczyna która podkreślała na każdym kroku że jest ode mnie 3 dni (dni!) starsza. Dziewczyny na pierwszych randkach potrafiły mi takie głodne kawałki zapodawać, że drugiej randki nigdy nie proponowałem. Robię rzeczy po swojemu, ktoś sobie gada, ja przytakuję a i tak mam to w d*e jeśli druga strona nie ma argumentu. Moja żona raczej tego nie robi, nie ma nazwijmy to "pełnego dyktatu", w wielu kwestiach ma po prostu rację - jest inteligentną kobietą. Natomiast nie ma tak, że "zna się na wszystkim" i zlewa moje zdanie w kwestiach gdzie ja mam rację. Większość kobiet będzie się sprzeczać dla samej idei sprzeczania. Kwestia schudniecia - tak, mam ochotę dojść do wyglądu "suchego". Nazwijmy to próżnością. Zawsze byłem otyły (lub "dobrze zbudowany", największa brednia... "dobrze zbudowany", a 95% kobiet grubasa zleje na dzień dobry - dobra rada, jak dziecko utuczycie to nie wciskajcie mu tego kitu, tylko powiedzcie otwarcie "chłopcze, albo schudniesz, albo kobiety będziesz widywał w formacie jpeg"). Jest to jakiś kompleks który posiadam i muszę go w końcu przezwyciężyć - przed 40-tką. Zresztą widzę to teraz po wzroku płci przeciwnej, czego nie miałem nigdy wcześniej... Chciałbym też w miarę długo pożyć. Mój dziadek zeszedł w wieku 63 lat. Ojciec ma 60 i w sumie to się dziwie że jeszcze nie miał zawału. Jestem przykładem genetycznej otyłości, tematykę zgłębiałem na poziomie praktycznie akademickim. Jeśli nie uda mi się zejść teraz do niskiego poziomu tłuszczu nie utrzymam tego z kilka lat to już nigdy tego nie zrobię, i zawsze będę gruby i skończę z kilkoma zawałami i udarami niedokrwiennymi jak dziadek. Lordoza nie pomaga - ja muszę mieć mało tłuszczu dla płaskiego przodu, po prostu mam zbyt zakrzywiony kręgosłup. Rozbudowałem mięśnie klatki, ale to dalej mało - bo postawa ciała jest jaka jest. Uda i łydki mam gigant po jeżdżeniu całą młodość na rowerze (taki popieprz byłem, po 200km dziennie trzepałem). Górna część brzucha jest już twarda, jeszcze mięśnie się nie rysują... Jeszcze trochę. Poza tym wiecie jakie to jest fajne, gdy widzisz znajomych z liceum czy podstawówki, chłopaki idą w brzuszki piwne, a ja im mogę dogadać "cokolwiek ja straciłem ty zyskałeś"? Mściwy jestem, tak. Skurwiele mi dogadywali kiedyś, a teraz przyjmują obelgi na klatę i wzrok w glebę. Karma to suka...

cyngli, ela210: tak, może menopauza, choć ja raczej widzę tarczycę (ciągle jej zimno) ale jak jej proponowałem, aby poszła i zrobiła badania to jedyne co usłyszałem, to, że ja sobie mogę zrobić badania bo mam chyba za dużo testosteronu. Pewno tak jest. Jak próbowałem namówić o 3 dziecko to mi już mówiła o tym, że trzecie muszę z inną... Ech... Ciężko z nią o tym rozmawiać. O wszystkim można, ale z tym... Od razu garda i atak.

zwyczajny gość: powtarzasz to co widzę z innych forów. tak, tego typu odpowiedzi znam. Mało zadowalające rozwiązanie, bo szczerze, z całym moim doświadczeniem z kobietami - nie znajdę już nigdy takiej, która mnie zakręci inteligencją. pewno musiałbym się jakoś przełamać, żeby "ruchać bez uczucia", będę miał wyrzuty... i tak źle i tak niedobrze sad

salomonka: o 8 obudził mnie syn, że chce jeść - tak, mało sypiam. coś co powinienem poprawić. coś chcesz dodać?

Kobiety nie tracą zainteresowania seksem ot tak! Nie ma co zwalać winę na wiek, poziom estrogenów, menopauzę.. Z wiekiem u kobiet chęc na sekscesy zwiększa się, co nawet w prześmiewczych żartach widać; Rycząca czterdziestka np.

Znam kobiety 0k. 50-tki, które w ciąże zaszły:) Bez "wspomagaczy" i takich tam:) Po prostu; Natura.


Nie chcę byc adwokatem diabła, ale nie idziesz na łatwiznę? Nie próbujesz wszystkiego zgonić na jej wiek? Bo łatwo? Bo w końcu kto zaprzeczy, że jest 10 lat starsza?

17

Odp: pomozcie... martwa sypialnia
Ela210 napisał/a:
karolcia_38 napisał/a:

To ja dodam coś ze swojego ogródka. Mam 44 lata to i jestem w bardzo podobnym wieku. Akurat w moim przypadku przy mojej rozpaczy libido spadło niemal.do zera. A jak można przeczytać na forum wielokrotnie powtarzałam jak seks jest dla mnie ważny. Ba nawet z zostawiłam faceta który tego seksu unikał. Apogeum moich seksualnych możliwość miałam 35-40 z tendencją spadkową choć minimum co drugi dzień. Dziś po prostu mi się nie chce. I uwierz mi boleję nad tym strasznie bo stawiałam sex na równi z miłością. Niemniej nie walczę z biologią. Akceptuję. Trochę jest tak jakby ta energia przeszła na inne aspekty życia. Niemniej współczuję ogromnie. Ja przez deficyt sexu potrafiłam nawet miewać i to w sumie dość regularnie orgazmy we śnie. I to całkowicie realne bo zwykle po budziłam się z tykającym punktem g. Męczyłam się strasznie. To był koszmar. Niezaspokojone seksualne potrzeby rozwalały mnie od środka. Nawet teraz ciężko mi wracać do tego myślami...

Sorry, mozesz jasniej, tu niezaspokojone potrzeby rozwalalające Cię od środka a libido spadło do zera. Nie rozumiem.


Oczywiście choć wydawało mi się dość jasne.

"Dziś po prostu mi się nie chce"- czaa reraźniejszy.
"Męczyłam się strasznie. To był koszmar...." czas przeszły. Teraz powinno być wszystko jasne. Mam nadzieję.

18 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-08-20 20:51:55)

Odp: pomozcie... martwa sypialnia

Aha..teraz rozumiem, bo myslalam ze co innego w dzień mialas, a co innego w nocy..:D
Ale jesli juz tu napisalas, to mam pytanie: przy tym spadku libido mialaś partnera? Jeśli tak, to myslalas coś z tym zrobić.z Twojej strony, czy uważalas, ze On ma to zaakceptować?
Czy poczulabyś się zdradzona, gdyby miał kochankę?

19

Odp: pomozcie... martwa sypialnia
Ela210 napisał/a:

Aha..teraz rozumiem, bo myslalam ze co innego w dzień mialas, a co innego w nocy..:D
Ale jesli juz tu napisalas, to mam pytanie: przy tym spadku libido mialaś partnera? Jeśli tak, to myslalas coś z tym zrobić.z Twojej strony, czy uważalas, ze On ma to zaakceptować?
Czy poczulabyś się zdradzona, gdyby miał kochankę?

Już Elu odpowiadam. Spadek libido takie definitywne już, według moich wcześniejszych aktywności w temacie mam od pół roku. Nawet w tym temacie bo miałam wielkie wątpliwości zważywszy na moje zamiłowanie do orgazmów poszłam do lekarza sprawdzić czy aby nie jestem chora. Wyrok brzmiał premenopauza. Odkąd żyje będąc z mężczyznami ŻADEN nie miał tak wysokiego libido jak ja. Każdy z nich w rezultacie był przytłoczony moją otwartością i zaangażowaniem w temacie. Dlatego całe życie jechałam na hamulcu. Bywało, że chodziłam po ścianach płacząc po kątach. Zdradziłam raz. I to męża. Pamiętam to jak dziś. Zero emocji. Z calkowitą premedytacją. Oczywiście temat rzeka. Po rozwodzie pomimo braku seksu następnego partnera nie zdradzałam choć chuć i chęć ogromna ale nie chciałam powtórki z rozrywki bo to nie moja bajka pomimo dość frywolnego podejścia do sexu. Ale za to zdradzał On. Po tym związałam się z kobietą. I tu długo otwierałam oczy ze zdumienia co to znaczy zaspokojenie. Do dziś jesteśmy razem. Obie w tym samym wieku ;-). Gdyby mnie zdradziła wybaczyłabym. Kiedyś miałabym problem z wybaczeniem im jestem starsza i bardziej świadoma rozumiem idee zdrady i niedoskonałości człowieka.

20

Odp: pomozcie... martwa sypialnia

Autorze, piszesz ze poza seksem twoje malzenstwo jest wzorowe.  Ale czy napewno?  Czy usmiechacie sie do siebie kiedy siebie widzicie?  Czy droczycie sie?  Czy ona smieje sie z twoich zartow?  Czy ona lubi twoj dotyk w niespodziewanych sytuacjach?  A moze wasza codzienna egzystencja to juz tylko codzienny biznes: pranie, gotowanie, sprzatanie, zadbanie o dzieci, zalatwianie spraw, oplacanie rachunkow, itd.  Tak niby wszystko ok, bez awantur, ale pozostawia niedosyt.  Najpierw trzeba naprawic zwiazek o ile nie jest za pozno.

Posty [ 20 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SEKS, SEKSUALNOŚĆ, PSYCHOLOGIA » pomozcie... martwa sypialnia

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024