Świat jest mały a Internet daje anonimowość,ale tylko tym rozsądnym i rozważnym, czego niestety nie można powiedzieć o mojej synowej. Czytając wątki na tym oto forum natrafiłam, nie uwierzycie, na wpisy mojej synowej. Poza historyjkami, z których dowiedziałam się jakie to "przyzwoite i cnotliwe" życie prowadziła zanim poznała mojego syna, byłam i jestem świadkiem wpisów na temat ich związku. Dowiaduję się, że ona- ideał biedny cierpi w związku z niepewności o przyszłość i obsmarowuje mojego syna. Wszyscy się nad nią litują, bo biedna kobieta nie pisze przecież jak wygląda jej rola w małżeńskim życiu, nie pisze jak manipuluje chłopakiem a potem mężem od kilku lat, nie pisze jak sprytnie z mamusią realizują swoje plany ustawienia się w życiu, nie pisze jak od dnia ślubu odsunęła matkę i brata od męża, wmawiając mu, że rozbijamy ich małżeństwo. Nie pisze, że ma tyle empatii co kot napłakał i ma w nosie, że matka męża od 3 lat płacze codziennie i wpada w obłęd jak Szwed z "Amerykańskiej sielanki" nie pojmując jak to się stało, że syn odwrócił się od niej. I są dni, że czekam, ale są takie jak dzisiaj, że mam ochotę napisać do niej, że wiem, że to ona pisze te wszystkie rzeczy. Są też takie najgorsze chwile, kiedy, aby odzyskać kontakt z synem, wbrew własnym zasadom, jakiś diabelski głos podpowiada mi szantaż i manipulację. Ale to nie moja natura.
Jak myślicie co powinnam zrobić?
Jak myślicie co powinnam zrobić?
Może podesłać synowi link do wątku żony? Potem do swojego.
i jaki przewidujesz efekt?
Zawsze mówię,że *Medal ma dwie strony* Ot takie powiedzenie.Podesłanie linka synowi to może nie taki głupi pomysł,ale prawda:co z tego wyniknie? Odezwać się na forum do synwej pod jej wątkami i wykonać *szach mat*?
No właśnie, co się stanie?
- jeżeli wyślę linka - młodzi się pokłócą, pogodzą a później 100% że chciałam rozbić małżeństwo i jak zwykle nie dobra matka troszcząca się o dziecko tylko wredna teściowa wtrącająca się w nie swoje sprawy
- jeżeli przyznam się na forum że jestem kim jestem, co zrobi synowa? zamknie się w sobie, trochę ze wstydu trochę z wściekłości, i na kim tę wściekłość wyładuje? na mnie, bo przecież teściowa winna całemu światu. Zrobi wszystko, żebym już nigdy nie zobaczyła syna. Zrobiła już dużo w tym kierunku, ale nie jestem pewna czy "nigdy", jeszcze mam nadzieję...
Co powinnaś zrobić?
Nie wtrącać się. Syn jest dorosłym mężczyzną, podejmuje własne decyzje, poradzi sobie.
Syn, aby uwierzył w to, musi sam zobaczyć to. Na własne oczy.
Co powinnaś zrobić?
Nie wtrącać się. Syn jest dorosłym mężczyzną, podejmuje własne decyzje, poradzi sobie.
Decyzje można podjąć w konkretnej sprawie, póki co, to nie zna tematu.
Sielanka, być może odkryŁaś już swoje "karty", bo skoro synowa jest uczestnikiem forum, to zapewne czyta opisywane tutaj historie. Rozważasz dwa warianty swojego zachowania, ... powiem szczerze, że sama nie wiem jak zachowaŁabym sie w takiej sytuacji. Jeśli jej wątek jest nadal aktywny, to "pociągnęŁa" bym temat jakimiś dodatkowymi pytaniami, aby byŁo więcej dowodów do ustalenia tożsamości autorki.
Na wszelki wypadek skopiuj jej wątek, jeśli nie teraz, to kiedyś może się "przydać".
Czasem decyzje, te wŁaściwe dŁużej "dojrzewają.
9 2018-08-17 17:44:36 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-08-17 17:45:42)
Cyngli napisał/a:Co powinnaś zrobić?
Nie wtrącać się. Syn jest dorosłym mężczyzną, podejmuje własne decyzje, poradzi sobie.Decyzje można podjąć w konkretnej sprawie, póki co, to nie zna tematu.
Sielanka, być może odkryŁaś już swoje "karty", bo skoro synowa jest uczestnikiem forum, to zapewne czyta opisywane tutaj historie. Rozważasz dwa warianty swojego zachowania, ... powiem szczerze, że sama nie wiem jak zachowaŁabym sie w takiej sytuacji. Jeśli jej wątek jest nadal aktywny, to "pociągnęŁa" bym temat jakimiś dodatkowymi pytaniami, aby byŁo więcej dowodów do ustalenia tożsamości autorki.
Na wszelki wypadek skopiuj jej wątek, jeśli nie teraz, to kiedyś może się "przydać".
Czasem decyzje, te wŁaściwe dŁużej "dojrzewają.
Nie zgadzam się, uważam, że dobrze wie, z kim żyje.
Nikt nie jest ślepy w 100%.
Poza tym, ja nie wierzę, że można drugiego człowieka odsunąć od rodziny wbrew jego woli. Ten facet się odsunął od matki i brata, bo sam chciał.
Nie jest bezwolną amebą.
----
Łatwiej jest myśleć, że zła synowa robi synowi wodę z mózgu, niż zaakceptować fakt, że prawdopodobnie źle się wychowało własnego syna.
Jeśli się mylę, to przepraszam.
Nie zgadzam się, uważam, że dobrze wie, z kim żyje.
Nikt nie jest ślepy w 100%.
Ja nazywam taką przypadŁość: pomroczność jasna.
Poza tym, ja nie wierzę, że można drugiego człowieka odsunąć od rodziny wbrew jego woli. Ten facet się odsunął od matki i brata, bo sam chciał.
Nie jest bezwolną amebą.
MógŁ przejść tzw. "pranie mózgu", albo może to być zwyczajne wygodnictwo w dociekaniu prawdy.
Brak szczegóŁów, a autorka nie wskazaŁa wątku synowej.
Łatwiej jest myśleć, że zła synowa robi synowi wodę z mózgu, niż zaakceptować fakt, że prawdopodobnie źle się wychowało własnego syna.
Jeśli się mylę, to przepraszam.
Myślę, że powinnaś przeprosić Sielankę.
Ferowanie takich wyroków, jest dla mnie nie do przyjęcia i to w wypowiedzi matki, która ma nastoletnie dziecko. Pożyjemy, zobaczymy...
Mój syn jeszcze nie jest nastolatkiem, na szczęście.
Ale znam sporo przypadków idealizowania swoich dzieci przez rodziców, co jest szkodliwe zarówno dla dzieci, jak i dla rodziców.
Nawet w mojej rodzinie jest taki przypadek, a konkretnie mama mojego taty, a moja droga babcia. 14 lat mija od jego śmierci spowodowanej nadużywaniem alkoholu, a ona wciąż uparcie twierdzi, że ojciec nigdy nie pił...
No nic, poczekam na resztę danych i przeproszę, jeśli się okaże, że nie miałam racji.
Mój syn jeszcze nie jest nastolatkiem, na szczęście.
Źle się wyraziŁam, powinnam napisać kilkulatkiem. Bo wŁaśnie to miaŁam na myśli, pisząc o wieku twojego syna, że przed tobą jeszcze daleka droga... do statusu teściowej.
Ale znam sporo przypadków idealizowania swoich dzieci przez rodziców, co jest szkodliwe zarówno dla dzieci, jak i dla rodziców.
Nawet w mojej rodzinie jest taki przypadek, a konkretnie mama mojego taty, a moja droga babcia. 14 lat mija od jego śmierci spowodowanej nadużywaniem alkoholu, a ona wciąż uparcie twierdzi, że ojciec nigdy nie pił...No nic, poczekam na resztę danych i przeproszę, jeśli się okaże, że nie miałam racji.
Ja, raczej staram się zawsze odnosić do omawianej historii, indywidualnie, a nie przez pryzmat poznanych, czy też zasŁyszanych historii. Zawsze mam na uwadze to, że ludzie nie są klonami...
Ludzie nie są klonami, to fakt. Aczkolwiek pewne zachowania bywają schematyczne.
i jaki przewidujesz efekt?
Przewiduję, że dojdzie do konfrontacji. Może nawet będzie to konfrontacja nieprzyjemna. Gołym okiem widać, że w Twojej rodzinie nawarstwiło się wiele niewyrażonych żali Ty-syn, Ty-synowa, synowa-syn i to mógłby być dobry pretekst, żeby zacząć z sobą rozmawiać.
Dziękuje wam kobiety, szczególnie tym rozważnym, które wiedzą , że życie szykuje niespodzianki, Ja jeszcze 3 lata temu żyłam w przekonaniu, że mój syn to mój przyjaciel. Wszyscy mi mówią że dobrze synów wychowałam ( gdyby wiedzieli!!!) Trudny przypadek, to prawda. Dlatego cieszyłam się, że planuje założenie rodziny. Byłam szczęśliwa że będę miała" córkę." Wiedziałam, że nie będzie jej łatwo, bo niestety znam ten charakter. Do ślubu było ok. A później natychmiast odcięcie od rodziny, szok. Teraz ona żali się na forum na sfrustrowanego męża. A jak odcinała go od rodziny, która zawsze była jego wsparciem to nie miała empatii i współczucia. Energia wraca. Nie żal mi jej, żal mi syna. Gdyby była zgoda, byłaby pomoc, wsparcie, od tego ma się rodzinę. Jak zakłada się rodzinę to trzeba brać pod uwagę rodziców, braci, siosty itp. Nie żyjemy na pustyni, a chłopaki to Rzadko osierocone dzieci. Chciałabym po prostu odzyskać kontakt z synem, zwyczajnie jak matka, nie idealna przecież , ale zwyczajna, tęskniąca. Mówi się o zaborczych matkach. Naprawdę to matki są zaborcze? Dlaczego nie o zazdrosnych i zaborczych żonach, nieakceptujących w swoim życiu kobiet, które były najbliższe dla mężów przez tyle lat.
Sielanko, skąd pewność, że to żona odizolowała męża? Może to była jego decyzja? Przecież to dorosły mężczyzna.
To prawda, pewności nie ma żadnej. Ale wiele na to wskazuje. Nie chcę opisywać szczegółów. Tak czy inaczej przestałam się opłacać a mogłabym przeszkadzać w realizacji planów.Oczywiście gdyby syn nie chciał....Ale życie nie jest takie proste. Są ludzie dobrzy i źli. Mądrzy i głupi. Naiwni i sprytni manipulatorzy. Empatyczni i zimni. Myślę, że moja synowa sprawdziła wcześniej jaki wpływ ma na przyszłego męża. Ale życie ją przerosło. Nie zdawała sobie sprawy, że można zmanipulować, ale charakteru nie zmienisz. Natura ludzka jest złożona. Myślę, że ten związek wydobył z syna cechy, które dotąd były skrzętnie ukryte. Poza tym proza życia. Czasami myślę że chodziło tylko o "ustawienie się w życiu"- oby nie.
Myślę, że ten związek wydobył z syna cechy, które dotąd były skrzętnie ukryte. Poza tym proza życia. Czasami myślę że chodziło tylko o "ustawienie się w życiu"- oby nie.
Skąd masz takie informacje, skoro nie masz z nimi kontaktu?
Bez szczegółów będzie ciężko coś konkretnie napisać. Same domysły.
sielanka napisał/a:Myślę, że ten związek wydobył z syna cechy, które dotąd były skrzętnie ukryte. Poza tym proza życia. Czasami myślę że chodziło tylko o "ustawienie się w życiu"- oby nie.
Skąd masz takie informacje, skoro nie masz z nimi kontaktu?
-no przeczytałam wątek mojej synowej na forum a więc wiem co się dzieje
- chodzi o zachowanie syna wobec mnie od momentu ślubu i o zerwanie kontaktów. Można się spierać o różne sprawy ale zerwać kontakty z matką? w życiu nie uwierzyłabym że mój syn jest do tego zdolny. Myślałam i czułam że mieliśmy dobry kontakt.
santapietruszka napisał/a:sielanka napisał/a:Myślę, że ten związek wydobył z syna cechy, które dotąd były skrzętnie ukryte. Poza tym proza życia. Czasami myślę że chodziło tylko o "ustawienie się w życiu"- oby nie.
Skąd masz takie informacje, skoro nie masz z nimi kontaktu?
-no przeczytałam wątek mojej synowej na forum a więc wiem co się dzieje
- chodzi o zachowanie syna wobec mnie od momentu ślubu i o zerwanie kontaktów. Można się spierać o różne sprawy ale zerwać kontakty z matką? w życiu nie uwierzyłabym że mój syn jest do tego zdolny. Myślałam i czułam że mieliśmy dobry kontakt.
No dobra, przeczytałaś wątek, ale skąd wiesz, że to Twoja synowa, skoro kontaktu nie macie?
No cóż, odpowiem tak:
bo moja synowa jest nierozważną młodą osobą niepotrafiącą chronić swojej prywatności przed całym światem , ma natomiast przekonanie o swojej wyjątkowości , mądrości życiowej i nieomylności. Jak z taką potęgą podyskutujesz?;)
i żeby było jasne- przez przypadek czytając wątki
Sielanko!
Rola rodzica jest podobna do wyprawiania dziecka na wycieczkę. Pomagasz mu się pakować, robisz kanapki, odprowadzasz na dworzec, pomagasz wnieść bagaże do pociągu. Ale przychodzi moment kiedy ten młody człowiek bierze bagaże i musi ruszyć SAM w SWOJE życie. Ty już nie masz wpływu na to jak on je przeżyje, kto skrzywdzi jego, kogo skrzywdzi on. To co mu dałaś na drogę, to ma. Już mu nie włożysz kolejnej pary skarpet. Albo musi je sobie wyprać, albo kupić nowe, ale twoja rola skończyła się jak on ruszyl w swoją podróż. Daj mu ją odbyć. Może nie będzie z tym szczęśliwy, ale to już nie twój wybór jak on będzie dalej żył. Znalazł sobie kobietę z którą chce iść dalej przez życie, musisz mu pozwolić cierpieć przy jej boku.
Daj mu iść swoją drogą, popełniać swoje błędy i odnosić swoje sukcesy. Nie podsyłaj mu wątków, nie pisz jej tego co o niej wiesz. Daj im samym rozwiązywać swoje problemy. Jak ktoś cię o zdanie czy pomoc poprosi- pomóż z całym oddaniem na jakie cię stać. Do tego czasu daj im żyć po swojemu.
No cóż, odpowiem tak:
bo moja synowa jest nierozważną młodą osobą niepotrafiącą chronić swojej prywatności przed całym światem , ma natomiast przekonanie o swojej wyjątkowości , mądrości życiowej i nieomylności. Jak z taką potęgą podyskutujesz?;)
i żeby było jasne- przez przypadek czytając wątki
Strasznie musisz nie lubić tej Twojej synowej. Zawsze tak było, na wejściu, czy czymś Ci podpadła? W końcu syn się z jakiegoś powodu z nią ożenił... nie powinnaś tego zaakceptować?
Tak, jak napisaŁa Cyngli, cyt.: bez szczegóŁów będzie ciężko coś konkretnie napisać.
Ale, analizując wypowiedzi autorki, te, które zacytowaŁam, ponizej to:
- konflikt nastąpiŁ dopiero po ślubie. Już wcześniej też pisaŁa, że cieszyŁa się z ożenku syna:
... Do ślubu było ok. A później natychmiast odcięcie od rodziny, szok. Teraz ona żali się na forum na sfrustrowanego męża. A jak odcinała go od rodziny, która zawsze była jego wsparciem to nie miała empatii i współczucia...
- domniemywam, że doszŁa kwestia jakiś rozliczeń finansowych, synowa nie otrzymaŁa tego na co liczyŁa:
.
...Gdyby była zgoda, byłaby pomoc, wsparcie, od tego ma się rodzinę. Jak zakłada się rodzinę to trzeba brać pod uwagę rodziców, braci, siosty itp. Nie żyjemy na pustyni, a chłopaki to Rzadko osierocone dzieci.
- dodatkowo synowa nie akceptowaŁa dobrych relacji syna z matką:
...Mówi się o zaborczych matkach. Naprawdę to matki są zaborcze? Dlaczego nie o zazdrosnych i zaborczych żonach, nieakceptujących w swoim życiu kobiet, które były najbliższe dla mężów przez tyle lat.
No to przyszedł czas właściwy: ponieważ nie odbierasz ode mnie telefonów ( a przecież nie masz nic wspólnego z tym, że M. zerwał kontakty z rodziną to pragnę cię poinformować, że niunia55 to twoja teściowa.
Moim zdaniem zle zrobiłaś,pogorszysz jeszcze bardziej Wasze relacje.
Poza tym nie powinno się posiadać dwóch kont.(jeśli oczywiście niunia55 to Ty ale taki przypadek?)
Oj,nieładnie...
taka już jestem, że jak ktoś pyta to odpowiadam, ale niezbyt chętnie pietruszeczko:
nie wiem nawet sama jakie uczucia żywię do synowej, z reguły nie czuję nienawiści do ludzi, ale czy nie powinnam? w końcu jak ktoś cię skrzywdzi to co czujesz ? nadstawiasz drugi policzek? czekoladkami częstujesz?
Jeśli chodzi o życie ich to już 3 lata mają wolność, nie wtrącam się. I żeby było jasne nigdy nie zamierzałam. Cierpię w samotności Nie mogę pogodzić się tylko z faktem, że mnie tak potraktowali. To chyba normalne. Każda matka chciałaby wiedzieć co słychać u dziecka i żyć z nim w zgodzie i być w razie czego. Też nie? Współczesna psychologia- wolność , wolność, wolność a na starość samotność. Ty też będziesz kiedyś stary, wyeksploatowany, trudny i niepotrzebny i będziesz przeszkadzał w przeżywaniu pełnej wolności. To tłumaczyłam mojemu dziecku. Może się mylę, ale w miarę możliwości żyć należy według zasady: kiedy byłeś mały, matka cię nie porzuciła, nie przeszła obojętnie kiedy z czymś sobie nie radziłeś, nie spała gdy w nocy miałeś przykry sen pomimo obowiązków za dnia, przytulała gdy bolało - oddaj to samo swojemu dziecku, ale matce powiedz " dzień dobry" bo zasłużyła, nie zostawiaj jej samej bo ona cię nie porzuciła. I nie piszcie już więcej o tej wolności, bo to jasne
taka już jestem, że jak ktoś pyta to odpowiadam, ale niezbyt chętnie pietruszeczko:
nie wiem nawet sama jakie uczucia żywię do synowej, z reguły nie czuję nienawiści do ludzi, ale czy nie powinnam? w końcu jak ktoś cię skrzywdzi to co czujesz ? nadstawiasz drugi policzek? czekoladkami częstujesz?
Jeśli chodzi o życie ich to już 3 lata mają wolność, nie wtrącam się. I żeby było jasne nigdy nie zamierzałam. Cierpię w samotności Nie mogę pogodzić się tylko z faktem, że mnie tak potraktowali. To chyba normalne. Każda matka chciałaby wiedzieć co słychać u dziecka i żyć z nim w zgodzie i być w razie czego. Też nie? Współczesna psychologia- wolność , wolność, wolność a na starość samotność. Ty też będziesz kiedyś stary, wyeksploatowany, trudny i niepotrzebny i będziesz przeszkadzał w przeżywaniu pełnej wolności. To tłumaczyłam mojemu dziecku. Może się mylę, ale w miarę możliwości żyć należy według zasady: kiedy byłeś mały, matka cię nie porzuciła, nie przeszła obojętnie kiedy z czymś sobie nie radziłeś, nie spała gdy w nocy miałeś przykry sen pomimo obowiązków za dnia, przytulała gdy bolało - oddaj to samo swojemu dziecku, ale matce powiedz " dzień dobry" bo zasłużyła, nie zostawiaj jej samej bo ona cię nie porzuciła. I nie piszcie już więcej o tej wolności, bo to jasne
Też jestem teściową. Pytam z ciekawości, bo by mi do głowy nie przyszło obrabiać doopy synowej na jakimś forum w necie, gdyby miała jakiekolwiek problemy z moim synem i zmusiłoby ją to do zakładania wątku, a ja bym się domyśliła, że to o nich chodzi - wprost przeciwnie, starałabym się anonimowo pomóc, ewentualnie w realu rozmawiać... a że kontakt mi się z synem zmniejszył po ich ślubie czy nawet po jego wyprowadzce, logiczne, to jest już ich życie, nie moje, nie muszą mi się z każdego kroku spowiadać (zresztą syn nigdy nie musiał, jak chciał, to opowiadał, nie uzurpuję sobie prawa do życia jego życiem...)
no i Amen Pietruszeczko. Życzę ci żeby to twoje szczęście trwało, i żebyś nigdy nie musiała obrabiać ...synowej. Gdybyś się troszkę postarała to też byś zrozumiała, że nie taki był mój cel. Widać nigdy nie czułaś tego co ja i naprawdę, szczerze nie życzę ci. Zdrowy chorego nie zrozumie- zasada znana od wieków.
30 2018-08-17 23:21:10 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-08-17 23:23:52)
no i Amen Pietruszeczko. Życzę ci żeby to twoje szczęście trwało, i żebyś nigdy nie musiała obrabiać ...synowej. Gdybyś się troszkę postarała to też byś zrozumiała, że nie taki był mój cel. Widać nigdy nie czułaś tego co ja i naprawdę, szczerze nie życzę ci. Zdrowy chorego nie zrozumie- zasada znana od wieków.
Być może. Ale też nie napisałaś nic bliżej na temat tego, co Cię trapi, tylko jedynie o tym, jaka synowa zła, jest wątek na forum, zabrała Ci syna i takie tam. Uważasz, że będziemy się teraz wszyscy przekopywać przez wszystkie wątki i szukać, żeby Tobie coś doradzić? Nie wiem, czy komukolwiek się chce - a niestety według mnie z Twojego (przed)ostatniego posta wynika, że po prostu jesteś nadopiekuńczą matką, jeśli chcesz, żebym zmieniła zdanie, to nie rzucaj mi sloganami, że nie wiem, o czym mówię... No, nie wiem, mówię tylko o tym, co widzę. Synowej nie lubisz - źle widzę? Uważasz, że odcina syna od Ciebie - źle widzę? Jakieś przykłady, żeby móc o czymś podyskutować merytorycznie - nie widzę... Tylko tyle, że cierpisz w samotności. To nie jest argument.
sielanka napisał/a:no i Amen Pietruszeczko. Życzę ci żeby to twoje szczęście trwało, i żebyś nigdy nie musiała obrabiać ...synowej. Gdybyś się troszkę postarała to też byś zrozumiała, że nie taki był mój cel. Widać nigdy nie czułaś tego co ja i naprawdę, szczerze nie życzę ci. Zdrowy chorego nie zrozumie- zasada znana od wieków.
Być może. Ale też nie napisałaś nic bliżej na temat tego, co Cię trapi, tylko jedynie o tym, jaka synowa zła, jest wątek na forum, zabrała Ci syna i takie tam. Uważasz, że będziemy się teraz wszyscy przekopywać przez wszystkie wątki i szukać, żeby Tobie coś doradzić? Nie wiem, czy komukolwiek się chce - a niestety według mnie z Twojego (przed)ostatniego posta wynika, że po prostu jesteś nadopiekuńczą matką, jeśli chcesz, żebym zmieniła zdanie, to nie rzucaj mi sloganami, że nie wiem, o czym mówię... No, nie wiem, mówię tylko o tym, co widzę. Synowej nie lubisz - źle widzę? Uważasz, że odcina syna od Ciebie - źle widzę? Jakieś przykłady, żeby móc o czymś podyskutować merytorycznie - nie widzę... Tylko tyle, że cierpisz w samotności. To nie jest argument.
napisałam co mnie trapi zaczynając wątek, tam zawarte jest pytanie, no raczej trzeba czytać od początki
nigdy nie pisałam że synowa zabrała mi syna, zabrała- to twoja interpretacja oparta na stereotypach
synowej nie lubię? czy kiedykolwiek napisałam to? - twoja interpretacja oparta na sereotypach. Ja nawet myślę że gdybym miała szanse to bym ją polubiła, ale niestety nie dała mi tej szansy
I jeszcze chciałam podziękować żyworódce, że tak starannie analizowała moje wypowiedzi. Myślę, że jesteś bardzo mądrą kobietą a twoje wpisy trafne, wolne od agresji i stereotypów. Da się? da. Dziękuję
Trolu, wszystko się zgadza, rzeczy oczywiste i tak ma być z jedną uwagą- nie chciałbyś chyba aby twoje dziecko stojąc przy tych walizkach na pożegnanie przed podróżą naubliżało ci? Przyjąłbyś to bez urazy? A może tak jak we mnie wzbudziłobby to twój niepokój i obawy czy oby jest gotowe na tą podróż?
32 2018-08-18 01:16:13 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-08-18 01:16:58)
santapietruszka napisał/a:sielanka napisał/a:no i Amen Pietruszeczko. Życzę ci żeby to twoje szczęście trwało, i żebyś nigdy nie musiała obrabiać ...synowej. Gdybyś się troszkę postarała to też byś zrozumiała, że nie taki był mój cel. Widać nigdy nie czułaś tego co ja i naprawdę, szczerze nie życzę ci. Zdrowy chorego nie zrozumie- zasada znana od wieków.
Być może. Ale też nie napisałaś nic bliżej na temat tego, co Cię trapi, tylko jedynie o tym, jaka synowa zła, jest wątek na forum, zabrała Ci syna i takie tam. Uważasz, że będziemy się teraz wszyscy przekopywać przez wszystkie wątki i szukać, żeby Tobie coś doradzić? Nie wiem, czy komukolwiek się chce - a niestety według mnie z Twojego (przed)ostatniego posta wynika, że po prostu jesteś nadopiekuńczą matką, jeśli chcesz, żebym zmieniła zdanie, to nie rzucaj mi sloganami, że nie wiem, o czym mówię... No, nie wiem, mówię tylko o tym, co widzę. Synowej nie lubisz - źle widzę? Uważasz, że odcina syna od Ciebie - źle widzę? Jakieś przykłady, żeby móc o czymś podyskutować merytorycznie - nie widzę... Tylko tyle, że cierpisz w samotności. To nie jest argument.
napisałam co mnie trapi zaczynając wątek, tam zawarte jest pytanie, no raczej trzeba czytać od początki
nigdy nie pisałam że synowa zabrała mi syna, zabrała- to twoja interpretacja oparta na stereotypach
synowej nie lubię? czy kiedykolwiek napisałam to? - twoja interpretacja oparta na sereotypach. Ja nawet myślę że gdybym miała szanse to bym ją polubiła, ale niestety nie dała mi tej szansy
vs
Świat jest mały a Internet daje anonimowość,ale tylko tym rozsądnym i rozważnym, czego niestety nie można powiedzieć o mojej synowej. Czytając wątki na tym oto forum natrafiłam, nie uwierzycie, na wpisy mojej synowej. Poza historyjkami, z których dowiedziałam się jakie to "przyzwoite i cnotliwe" życie prowadziła zanim poznała mojego syna, byłam i jestem świadkiem wpisów na temat ich związku. Dowiaduję się, że ona- ideał biedny cierpi w związku z niepewności o przyszłość i obsmarowuje mojego syna. Wszyscy się nad nią litują, bo biedna kobieta nie pisze przecież jak wygląda jej rola w małżeńskim życiu, nie pisze jak manipuluje chłopakiem a potem mężem od kilku lat, nie pisze jak sprytnie z mamusią realizują swoje plany ustawienia się w życiu, nie pisze jak od dnia ślubu odsunęła matkę i brata od męża, wmawiając mu, że rozbijamy ich małżeństwo. Nie pisze, że ma tyle empatii co kot napłakał i ma w nosie, że matka męża od 3 lat płacze codziennie i wpada w obłęd jak Szwed z "Amerykańskiej sielanki" nie pojmując jak to się stało, że syn odwrócił się od niej. I są dni, że czekam, ale są takie jak dzisiaj, że mam ochotę napisać do niej, że wiem, że to ona pisze te wszystkie rzeczy. Są też takie najgorsze chwile, kiedy, aby odzyskać kontakt z synem, wbrew własnym zasadom, jakiś diabelski głos podpowiada mi szantaż i manipulację. Ale to nie moja natura.
Jak myślicie co powinnam zrobić?
To prawda, pewności nie ma żadnej. Ale wiele na to wskazuje. Nie chcę opisywać szczegółów. Tak czy inaczej przestałam się opłacać a mogłabym przeszkadzać w realizacji planów.Oczywiście gdyby syn nie chciał....Ale życie nie jest takie proste. Są ludzie dobrzy i źli. Mądrzy i głupi. Naiwni i sprytni manipulatorzy. Empatyczni i zimni. Myślę, że moja synowa sprawdziła wcześniej jaki wpływ ma na przyszłego męża. Ale życie ją przerosło. Nie zdawała sobie sprawy, że można zmanipulować, ale charakteru nie zmienisz. Natura ludzka jest złożona. Myślę, że ten związek wydobył z syna cechy, które dotąd były skrzętnie ukryte. Poza tym proza życia. Czasami myślę że chodziło tylko o "ustawienie się w życiu"- oby nie.
Dziękuje wam kobiety, szczególnie tym rozważnym, które wiedzą , że życie szykuje niespodzianki, Ja jeszcze 3 lata temu żyłam w przekonaniu, że mój syn to mój przyjaciel. Wszyscy mi mówią że dobrze synów wychowałam ( gdyby wiedzieli!!!) Trudny przypadek, to prawda. Dlatego cieszyłam się, że planuje założenie rodziny. Byłam szczęśliwa że będę miała" córkę." Wiedziałam, że nie będzie jej łatwo, bo niestety znam ten charakter. Do ślubu było ok. A później natychmiast odcięcie od rodziny, szok. Teraz ona żali się na forum na sfrustrowanego męża. A jak odcinała go od rodziny, która zawsze była jego wsparciem to nie miała empatii i współczucia. Energia wraca. Nie żal mi jej, żal mi syna. Gdyby była zgoda, byłaby pomoc, wsparcie, od tego ma się rodzinę. Jak zakłada się rodzinę to trzeba brać pod uwagę rodziców, braci, siosty itp. Nie żyjemy na pustyni, a chłopaki to Rzadko osierocone dzieci. Chciałabym po prostu odzyskać kontakt z synem, zwyczajnie jak matka, nie idealna przecież , ale zwyczajna, tęskniąca. Mówi się o zaborczych matkach. Naprawdę to matki są zaborcze? Dlaczego nie o zazdrosnych i zaborczych żonach, nieakceptujących w swoim życiu kobiet, które były najbliższe dla mężów przez tyle lat.
Tak, kochasz synową i akceptujesz, wprost bije to z każdego Twojego postu i uderza w oczy.
to twoja interpretacja m masz do niej prawo. Nie lubieć, mieć żal, podawać fakty , interpretować zachowania ( w emocjach i na zimną) to różne sprawy pietruszeczko. Nie gorączkuj się tak bardzo że aż wytłuszczasz, bo pomyślę że mnie nie lubisz a przecież mnie nie znasz . Wystarczy że obie nie śpimy;)
I dodać chciałam jeszcze do żyworódki i cyngli, że wcale nie mam żalu za to złe wychowanie. Ja już wiem, że można wychowywać i nie wychować. że można dobrze wychowywać i nie wychować dobrego człowieka. Nie mnie oceniać jak wychowywałam, ale i did my best. A co wyszło wszyscy widzą;)
Pietrucha, może się zaprzyjaźnimy zamiast się spierać - jak przystał na dwie kobiety, dwie teściowe? chyba jednak nas coś łączy;)
Sielanko, to może upiecz ciasto i wybierz się do młodych z wizytą? Co masz do stracenia?
Trolu, wszystko się zgadza, rzeczy oczywiste i tak ma być z jedną uwagą- nie chciałbyś chyba aby twoje dziecko stojąc przy tych walizkach na pożegnanie przed podróżą naubliżało ci? Przyjąłbyś to bez urazy? A może tak jak we mnie wzbudziłobby to twój niepokój i obawy czy oby jest gotowe na tą podróż?
Oczywiście że zabolaloby. Jak człowiek widzi, że jego najważniejsze zadanie w życiu, za przeproszeniem, spieprzył jak ostatni partacz, to boli. Jeśli umiesz dziecko wychować, to ci na odchodnym nie naubliża, bo ceni sobie kontakt z tobą.
Ja swoim dzieciom się nie narzucam. Jak czują potrzebę kontaktu, to zadzwonią, odwiedzą. Jak nie, to bywa i pół roku bez żadnego kontaktu. Zadaniem rodzica jest we właściwym momencie oddać dziecko światu, a jeśli je dobrze wychował, to ono się odezwie. Jeśli nie- możesz mieć żal tylko do siebie.
Kochający syn nigdy w życiu by matce nie naubliżał bez powodu, musiało być niefajnie między Wami już wcześniej.
Nie rozumiem zwalania całej odpowiedzialności na synową, nie podałaś żadnych argumentów, przykładów. Po prostu według Ciebie to zła kobieta i już. Przykre.
Próbowałabym na Twoim miejscu wyciągnąć rękę do syna i jego żony, jeśli Ci zależy na poprawnych kontaktach. Spróbować nie zaszkodzi.
Trollu, pysznie napisane;), gratuluję
Kochający syn nigdy w życiu by matce nie naubliżał bez powodu, musiało być niefajnie między Wami już wcześniej.
Nie rozumiem zwalania całej odpowiedzialności na synową, nie podałaś żadnych argumentów, przykładów. Po prostu według Ciebie to zła kobieta i już. Przykre.
Próbowałabym na Twoim miejscu wyciągnąć rękę do syna i jego żony, jeśli Ci zależy na poprawnych kontaktach. Spróbować nie zaszkodzi.
niekoniecznie jak pokazuje życie, kochający - niekochający, bez powodu- a co wystarczy za powód, jaką miarą ocenić?
całej winy nigdy nie zwalałam i pisałam o tym wielokrotnie, to wy ciągle z tą synową, bo tak łatwiej, stereotypowo
i na koniec: wyciągnąć rękę zawsze warto, ale żebrać o miłość dziecka nie warto
Trollu, załóż odrębny wątek " jak znakomicie wychować dziecko"to się dołączę do dyskusji. Bez oceniania niczyich zasług
40 2018-08-18 09:10:56 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-08-18 09:23:23)
Co wystarczy za powód, hmm... Trudno powiedzieć, myślę, że każdy ma swoje granice.
Moja mama nigdy nie była dla mnie dobrą mamą, wszystko poza mną było ważniejsze, a mimo to nie zerwałam z nią kontaktu. Różne miałyśmy przejścia ze sobą, ale mama to mama.
Zależy Ci na synu, to spróbuj wykonać pierwszy krok. Nikt Ci nie każe żebrać o jego miłość, możesz wyciągnąć rękę do niego i dać mu szansę, by odwzajemnił uścisk. Może on tego chce? Może na to czeka?
Życie jest zbyt krótkie, żeby chować urazy.
14 lat temu straciłam ojca i żałuję, że byłam wtedy uparta i głupio-mądra, i nie powiedziałam mu, że go kocham. Daleko mu było do ideału rodzica, ale był jednak moim ojcem. Na swój sposób mnie kochał, wiedziałam o tym, ale byłam uparciuchem. Dziś mi żal.
Warto wybaczać. Warto nie chować urazy. Fajnie jest mieć czyste konto.
----
Problem z Twoimi postami jest taki, że mało w nich treści. Nie za bardzo jest się do czego odnieść. I ciężko rozszyfrować, o co konkretnie chodzi. Masz żal do synowej, do syna. Piszesz, że nie macie kontaktu, nie piszesz, co się konkretnie stało.
Jesteś rozczarowana postem Trolla, ale szczerze, to zgadzam się z nim. Coś musiało wydarzyć się złego między Tobą a synem, skoro naubliżał Ci i zerwał z Tobą kontakt. Ty znasz powód, my nie musimy, ale wniosek nasuwa się sam. Coś poszło nie tak po drodze.
Osobiście zgadzam się z Trollem. Gdzieś popełniłaś błąd w wychowaniu swojego syna. Wiele przykrych rzeczy w życiu od matki usłyszałam, ale nigdy jej nie ubliżyłam, są pewne granice, których się nie przekracza.
Od razu dodam, że nie ma czegoś takiego jak idealne wychowanie. Nikt nie jest alfą i omegą, ludzie mają swoje zasady i przekonania, wedle których żyją.
Pewnie śmiejesz się pod nosem, bo zapewne wiekiem bliżej mi do Twojego syna, niż do Ciebie. Co ja mogę wiedzieć o wychowywaniu dzieci. Uczę się na swoim dziecku, jak każda matka. Mam utrudnione zadanie, bo syn ma zaburzenie ze spektrum autyzmu. Jednak to mnie mega wyczuliło na pewno sytuacje i zachowania. Musiałam odrzucić wszelkie porady i schematy, bo na mojego syna nie działały i wymyślić swoje metody działania.
Twój syn jest dorosły, ale to dalej Twój syn. Ja bym wyciągnęła rękę, żeby później nie żałować. Czasem warto ustąpić.
Z ciekawości, wnuki już się pojawiły, czy jeszcze nie?
----
Jeszcze małe P. S. do Pietruszki - sorry, że tutaj, ale muszę się pochwalić... Wreszcie udało się nam oswoić toaletę! ;-)
Dziękuje wam kobiety, szczególnie tym rozważnym, które wiedzą , że życie szykuje niespodzianki, Ja jeszcze 3 lata temu żyłam w przekonaniu, że mój syn to mój przyjaciel. Wszyscy mi mówią że dobrze synów wychowałam ( gdyby wiedzieli!!!) Trudny przypadek, to prawda. Dlatego cieszyłam się, że planuje założenie rodziny. Byłam szczęśliwa że będę miała" córkę." Wiedziałam, że nie będzie jej łatwo, bo niestety znam ten charakter. Do ślubu było ok. A później natychmiast odcięcie od rodziny, szok. Teraz ona żali się na forum na sfrustrowanego męża. A jak odcinała go od rodziny, która zawsze była jego wsparciem to nie miała empatii i współczucia. Energia wraca. Nie żal mi jej, żal mi syna. Gdyby była zgoda, byłaby pomoc, wsparcie, od tego ma się rodzinę. Jak zakłada się rodzinę to trzeba brać pod uwagę rodziców, braci, siosty itp. Nie żyjemy na pustyni, a chłopaki to Rzadko osierocone dzieci. Chciałabym po prostu odzyskać kontakt z synem, zwyczajnie jak matka, nie idealna przecież , ale zwyczajna, tęskniąca. Mówi się o zaborczych matkach. Naprawdę to matki są zaborcze? Dlaczego nie o zazdrosnych i zaborczych żonach, nieakceptujących w swoim życiu kobiet, które były najbliższe dla mężów przez tyle lat.
Sielanko, spróbuj nawiązać kontakt z synem, jeśli tak bardzo Ci na tym zależy. Jeśli minęło kilka lat, to może on także chce wyjaśnienia sytuacji między Wami i nawiązania relacji. Wyciągnij rękę pierwsza.
Przyszło mi do głowy, że skoro Twój syn źle potraktował Ciebie a teraz źle traktuje swoją żonę, bo bez powodu nie zakładałaby wątku, wcześniej nie umiał dogadać się z Tobą, a teraz nie umie dogadać się z żoną, to może on nie jest tą osobą, którą Ty byż chciała w nim widzieć. Może Tobie lepiej i łatwiej za rozdźwięki obciążyć winą Twoją synową, a w rzeczywistości to Twój syn może mieć sporo na sumieniu.
...I dodać chciałam jeszcze do żyworódki i cyngli, że wcale nie mam żalu za to złe wychowanie. Ja już wiem, że można wychowywać i nie wychować. że można dobrze wychowywać i nie wychować dobrego człowieka. Nie mnie oceniać jak wychowywałam, ale i did my best. A co wyszło wszyscy widzą
Ja nie oceniaŁam ciebie pod kątem wychowywania syna. I w peŁni podzielam twój wywód/opinie dot. wychowywania dziecka, ksztaŁtowania jego charakteru, osobowości przez rodziców... i nie tylko, bo dużą rolę odgrywa również szkoŁa, środowisko, w którym przebywa poza domem, a więc koledzy. Wzorce zbiera się zewsząd i wchŁaniają się one jak gąbka w umysŁ dziecka, zarówno te dobre jak i te zŁe. To jest bardzo dŁugoletni proces od narodzin dziecka, aż do jego peŁnoletności, a i później charakter też ulega zmianie wskutek różnych zdarzeń życiowych/losowych.
Wnioskuję, że dużo zŁego musiaŁo się zdarzyć między tobą, a synem, zważywszy na to, jak ciebie potraktowaŁ.
Mówią, że dzieci nie chowa się dla siebie, tylko dla świata.
Ale, ale... jakaś hierarchia wartości i traktowania najbliższych winna być zachowana.
Ja, pierwsza ręki bym nie wyciągnęŁa. PrzebaczyŁabym pozytywnym przesŁaniem, ale nie zaapomniaŁa.
Przebaczyć, a nie zapomnieć, to dwa różne odczucia.
43 2018-08-18 11:28:35 Ostatnio edytowany przez shqiptare (2018-08-18 11:32:21)
Przepraszam za to, że wtrącam się... ale, dlaczego, gdy odpowiadający pomagają Autorce, szczególnie Cyngli, to Autorka mówi na nich (bardziej na Cyngli) troll? Czy to nie jest przypadkiem chamskie? I skąd tyle jadu?
Przepraszam za to, że wtrącam się... ale, dlaczego, gdy odpowiadający pomagają Autorce, szczególnie Cyngli, to Autorka mówi na nich (bardziej na Cyngli) troll? Czy to nie jest przypadkiem chamskie? I skąd tyle jadu?
Autorka mówi troll do użytkownika o nicku troll, trudno, żeby mówiła do niego inaczej
Cyngli - teraz doczytałam, wielkie brawa dla młodego
45 2018-08-18 11:34:35 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-08-18 11:35:39)
Przepraszam za to, że wtrącam się... ale, dlaczego, gdy odpowiadający pomagają Autorce, szczególnie Cyngli, to Autorka mówi na nich (bardziej na Cyngli) troll? Czy to nie jest przypadkiem chamskie? I skąd tyle jadu?
Nieeee, troll to jeden z użytkowników forum, który się tu wcześniej wypowiedział :-).
Pietruszki, dzięki. Żebyś widziała, jaki dumny z siebie, masakra.
Nie doczytałam do końca tego wątku. Zwracam honor
https://www.netkobiety.pl/t96759.html
Wklejałam wczoraj cytat z tego wątku ale(o dziwo) nikt nie zauważył a coś mi się zdaje że trafiłam.Ostatni wpis Niuni55 jest akurat wczoraj..
Moim zdaniem autorka nie jest z nami szczera i nie pisze wszystkiego.
https://www.netkobiety.pl/t96759.html
Wklejałam wczoraj cytat z tego wątku ale(o dziwo) nikt nie zauważył a coś mi się zdaje że trafiłam.Ostatni wpis Niuni55 jest akurat wczoraj..
Moim zdaniem autorka nie jest z nami szczera i nie pisze wszystkiego.
Zauważyłam, ale jakoś nie chciało mi się bawić w detektywa... Skoro Autorka nie chce ujawniać szczegółów, to pewnie ma ku temu powody.
A jeśli podejrzewasz, że ma dwa konta, to zawsze możesz zgłosić ten fakt moderacji.
Diana, czytaŁam twój wpis, ale nie wstawiŁaś linka, a na buszowanie po wielu tematach nie miaŁam czasu.
PrzeczytaŁam historię Tysii. Też niewiele wniosŁa/wyjaśniŁa w temacie konfliktu rozgrywającego się między matką, a synem, co byŁo tego powodem. To jakiś temat TABU z obu stron. CaŁość wypowiedzi odnosi się stricte do zachowań męża, a syna Sielanki.
Jeżeli, żadna ze stron nie otworzy się, nie wyjawi powodów, to te nasze dywagacje w temacie, są bez znaczenia. Nie można ciągle wyrażać swoich opinii, opartych na domniemaniach.
Sielanka, zdecyduj się...albo, albo...
Sielanko, zastanawiam się, czy ten cały konflikt nie rozpoczął się od Twoich dzieci. Syn pokłócił się z siostrą - być może dziewczyny się nie polubiły lub był jakiś inny powód (pieniądze?) - córka przedstawiła swoją wersję a Ty nie byłaś obiektywna w tym sporze, podtrzymując stronę córki.
Bo jeśli tak było, syn mógł poczuć się nierozumiany, odrzucony i w konsekwencji odwrócił się od was obu. Kto wie, czy konflikt, który powstał między wami, nie rzutował na jego małżeństwo, stąd szukanie pomocy synowej na forum.
Jeśli się nie mylę, to z sytuacji w której się znalazłaś - poniekąd na własne życzenie - wyjść będzie niezmiernie ciężko. Po pierwsze - trwa to zbyt długo, po drugie - przyznanie racji jednej stronie może spowodować gniew u drugiej. Sukces może wam przynieść jedynie chęć porozumienia (wybaczenia) wszystkich stron - no ale ktoś musi zacząć.
Ale to tylko moje gdybanie - nie wiem, co się wydarzyło.
51 2018-08-18 14:52:01 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-08-18 14:53:18)
nie pisze jak od dnia ślubu odsunęła matkę i brata od męża, wmawiając mu, że rozbijamy ich małżeństwo.
A ja myślę, że coś Wam się tu nie zgadza
52 2018-08-18 18:16:50 Ostatnio edytowany przez żyworódka (2018-08-18 18:23:29)
Brawo, Santapietruszka.
Cytuję fragment wypowiedzi autorki wątku pt. "Życie peŁne obawy", "rzekomo" synowej Sielanki:
...Mój M ma bardzo małą rodzinę praktycznie tylko mamę i siostrę, niestety z obojgiem aktualnie nie utrzymuje kontaktów. Jego rodzice są rozwiedzeni, a z tatą nie miał kontaktu od czasu rozwodu rodziców, więc ja nawet go nie poznałam. Tak naprawdę nie jestem w stanie określić kiedy zaczęły się problemy. Przed ślubem zrzucałam wszystko na stres związany z jego organizacją. Po ślubie zamieszkaliśmy w jednym mieszkaniu z jego siostrą i jej narzeczonym (wspólne mieszkanie odziedziczone po dziadkach).
Analizując:
- wątek zostaŁ zaŁożony w dn. 01.07. 2016 roku.
- po prawie rocznej przerwie Niunia55 wŁaczyŁa się do dyskusji w dn. 07.06..2017 roku, napisaŁa kilka postów.
- wątek znowu byŁ nieaktywny prawie przez rok czasu,
- następnie w dn. 17.08.2018 roku reaktywowaŁa go Niunia05 vel Sielanka ujawniając, że jest jej/autorki teściową.
...Ja jeszcze 3 lata temu żyłam w przekonaniu, że mój syn to mój przyjaciel. Wszyscy mi mówią że dobrze synów wychowałam ( gdyby wiedzieli!!!) Trudny przypadek, to prawda. Dlatego cieszyłam się, że planuje założenie rodziny. Byłam szczęśliwa że będę miała" córkę."
No, nie zgadza się.
Sielanko, czekamy na wyjaśnienia.
Kurde, przez chwilę przestraszyłam się że to o mnie, ale ja nigdzie nie założyłam swojego wątku, poza tym nigdzie nie obsmarowywałabym męża, bo niczego złego o nim nie myślę i jesteśmy wzorową, kochająca się parą.
Ale nasza sytuacja jest podobna - niedługo po ślubie mąż całkowicie urwał kontakty z rodzicami i siostrą. I chciałabym jako taka "synowa" wtrącić słowo.
NIE MIAŁAM Z TYM NIC WSPÓLNEGO.
Sielanko, czasami tak jest, że synowe nie buntują swoich mężów. To dorośli ludzie i oni sami wiedzą co robią, naprawdę. Na przykład w naszej sytuacji ja wielokrotnie go namawiałam by się pogodził, bo dla mnie to obce... Ja mam kochających i wspaniałych rodziców. Pytałam czy tęskni, czy myśli. Mówi że na początku tak, ale z biegiem lat obojętność w nim rośnie, złość też (że jego matka nawet palcem nie kiwnęła by nawiązać kontakt).
On sam podjął taką decyzję, za wszystkie lata młodości, za to jak matka go traktowała. Nie była złą kobietą, ale ogólnie to ukryty tyran i ktoś do kogo nie docierają żadne argumenty.
Jestem pewna że ona tez uważa że to ja odsunęłam syna od niej. A ja kompletnie z tym nic wspólnego nie miałam, byłam jakąś trzecią osobą w tle. Sądzę że on po prostu miał dostatecznie dużo siły w sobie by się od matki odciąć dopiero gdy miał już mnie, żonę, kogoś kto będzie przy nim w każdej sytuacji. Próbowałaś tak na to spojrzeć? Przecież gdybyś była ważna, nie zrobiłby tego.
Rodzice kochają swoje dzieci bezwarunkowo, ale w drugą stronę to już tak nie działa.
Próbowałaś nawiązać z nim kontakt, próbowałaś wchodzić oknem gdy wyrzucali Cię drzwiami?
"Pytałam czy tęskni, czy myśli. Mówi że na początku tak, ale z biegiem lat obojętność w nim rośnie, złość też (że jego matka nawet palcem nie kiwnęła by nawiązać kontakt."
A dlaczego to matka właśnie ma nawiązać kontakt? Co takiego mu zrobiła? Ona zerwała ten kontakt, że ma nawiązywać?
"Sądzę że on po prostu miał dostatecznie dużo siły w sobie by się od matki odciąć dopiero, gdy miał już mnie, żonę, kogoś kto będzie przy nim w każdej sytuacji."
coś w tym jest, dostał wsparcie...i poparcie ( i o to mam żal)
"Przecież gdybyś była ważna, nie zrobiłby tego."- też tak myślę, chociaż to bardzo przykre. Nie martwi cię, że dla twojego męża matka nie jest ważna?Może ty w przyszłości nie będziesz ważna dla twojego syna. Geny się dziedziczy.
"Próbowałaś nawiązać z nim kontakt, próbowałaś wchodzić oknem gdy wyrzucali Cię drzwiami?"
A dlaczego mam wchodzić tym oknem i być wyrzucaną? Może obrazisz się na to co napiszę, ale pachnie mi to "biorcą"". Ludzie powinni się wzajemnie szanować, a nie szantażować z wykorzystaniem ról społecznych- zależy ci to błagaj, ja już mam żonę to jestem górą i jesteś mi nie potrzebna? Założyłam rodzinę, mam męża, swoją kochaną mamę i tatę, a reszta to nie moja sprawa. Uważam, że też twoja i słusznie teściowa ma żal do ciebie. Możesz w tej sytuacji komfortowo żyć? A co mówisz dzieciom, kiedy pytają o babcię?
No ale u ciebie też jest inna sytuacja, bo wszystko w związku "gra".
Postawa mojej synowej jest taka:
mój małżonek mnie nie szanuje, i myślę, że to jego wina i myślę o rozwodzie. Ale, fakt że zerwał kontakty z matką i bratem to już dobrze, bo to już absolutnie nie jego wina. Bo na mnie krzyczeć nie wolno i szanować trzeba a jego matka? no cóż, widać okropna i zasłużyła.
A prawda ludowa mówi: " Kto nie uszanuje matki, nie uszanuje żony".
Oj Sielanka... namieszaŁaś w tym wątku Tysii88.
WŁaśnie przed chwilą chciaŁam wejść do niego, myśląc, że napisaŁaś do autorki sprostowanie, przeproszenie za oczywistą pomyŁkę... a tu co... "blade lico". Pokazuje się napis, o treści: " BŁędny adres. Podany link jest nieprawidŁowy lub nieaktualny", co oznacza, że moderacja go wykasowaŁa.
MaczaŁaś w ty palce? Raczej jest to pytanie retoryczne. Nawet tutaj w swoim wątku nie odniosŁaś się, nie napisaŁaś żadnego wyjaśnienia, co w moich oczach stawia cię w bardzo niekorzystnym świetle.
[/quote=żyworódka]Oj Sielanka... namieszaŁaś w tym wątku Tysii88.
?
MaczaŁaś w ty palce?
Nie, nie prosiłam moderacji o usunięcie wątku. Zresztą jakie miałabym do tego prawo? Ja go nie zakładałam. I nie zrobiłam nic złego. Trollowanie owszem jest złe, ale dbanie o prywatność jest rzeczą najważniejszą.
Pozdrawiam
Sielanko!
Rola rodzica jest podobna do wyprawiania dziecka na wycieczkę. Pomagasz mu się pakować, robisz kanapki, odprowadzasz na dworzec, pomagasz wnieść bagaże do pociągu. Ale przychodzi moment kiedy ten młody człowiek bierze bagaże i musi ruszyć SAM w SWOJE życie. Ty już nie masz wpływu na to jak on je przeżyje, kto skrzywdzi jego, kogo skrzywdzi on. To co mu dałaś na drogę, to ma. Już mu nie włożysz kolejnej pary skarpet. Albo musi je sobie wyprać, albo kupić nowe, ale twoja rola skończyła się jak on ruszyl w swoją podróż. Daj mu ją odbyć. Może nie będzie z tym szczęśliwy, ale to już nie twój wybór jak on będzie dalej żył. Znalazł sobie kobietę z którą chce iść dalej przez życie, musisz mu pozwolić cierpieć przy jej boku.
Daj mu iść swoją drogą, popełniać swoje błędy i odnosić swoje sukcesy. Nie podsyłaj mu wątków, nie pisz jej tego co o niej wiesz. Daj im samym rozwiązywać swoje problemy. Jak ktoś cię o zdanie czy pomoc poprosi- pomóż z całym oddaniem na jakie cię stać. Do tego czasu daj im żyć po swojemu.
Cały wątek okazał się psu na budę, ale ta wypowiedź powinna być wyeksponowana na stronie głównej, jako mądrość do wykucia na pamięć przez wszystkie matki.
Niezwykła napisał/ła
"Cały wątek okazał się psu na budę,"
???
Nie, nie okazał się.
"Pytałam czy tęskni, czy myśli. Mówi że na początku tak, ale z biegiem lat obojętność w nim rośnie, złość też (że jego matka nawet palcem nie kiwnęła by nawiązać kontakt."
A dlaczego to matka właśnie ma nawiązać kontakt? Co takiego mu zrobiła? Ona zerwała ten kontakt, że ma nawiązywać?
"Sądzę że on po prostu miał dostatecznie dużo siły w sobie by się od matki odciąć dopiero, gdy miał już mnie, żonę, kogoś kto będzie przy nim w każdej sytuacji."
coś w tym jest, dostał wsparcie...i poparcie ( i o to mam żal)
"Przecież gdybyś była ważna, nie zrobiłby tego."- też tak myślę, chociaż to bardzo przykre. Nie martwi cię, że dla twojego męża matka nie jest ważna?Może ty w przyszłości nie będziesz ważna dla twojego syna. Geny się dziedziczy."Próbowałaś nawiązać z nim kontakt, próbowałaś wchodzić oknem gdy wyrzucali Cię drzwiami?"
A dlaczego mam wchodzić tym oknem i być wyrzucaną? Może obrazisz się na to co napiszę, ale pachnie mi to "biorcą"". Ludzie powinni się wzajemnie szanować, a nie szantażować z wykorzystaniem ról społecznych- zależy ci to błagaj, ja już mam żonę to jestem górą i jesteś mi nie potrzebna? Założyłam rodzinę, mam męża, swoją kochaną mamę i tatę, a reszta to nie moja sprawa. Uważam, że też twoja i słusznie teściowa ma żal do ciebie. Możesz w tej sytuacji komfortowo żyć? A co mówisz dzieciom, kiedy pytają o babcię?
Ale co ja mam do jego ostatecznych decyzji? Namawiałam go, pytałam.
Stwierdzasz że to za mało. Że daję za duże wsparcie i poparcie.
Zauważ że nawet odnośnie mojej sytuacji potępiasz mnie, niby dlaczego? Jeśli już tak całą sobą nie chcesz widzieć żadnej swojej winy (choć nie jest możliwe by urwał kontakt bez Twojej winy), to chociaż zdaj sobie sprawę, że wine ponosi Twój syn, a nie synowa.
A dlaczego to Ty masz wyciągnąć rękę? Bo to Tobie jest z tym źle. To Ty cierpisz i chcesz zmienić sytuację. Zmień ją więc.
Ale prawdopodobnie, tak jak moja teściowa, rozmowę zaczęłabyś od pretensji, wytykania ich błędów, marudzenia. A tego się boi Twój syn i ma tego dość.
"Ale co ja mam do jego ostatecznych decyzji? Namawiałam go, pytałam. "
Wytłumaczę: Od dnia ślubu teściowa to też twoja rodzina ( wiem, że w obecnych czasach niektórzy tak nie uważają:() Skoro tak, to masz prawo decydować jakie będą z nią relacje. Mąż się obraził - ok, ale to już jest też twoja rodzina, babcia twoich dzieci i masz prawo utrzymywać z nią kontakt.
Nie potępiam ciebie. Wyrażam swój punkt widzenia.
"Jeśli już tak całą sobą nie chcesz widzieć żadnej swojej winy (choć nie jest możliwe by urwał kontakt bez Twojej winy), to chociaż zdaj sobie sprawę, że winę ponosi Twój syn, a nie synowa."
Oj, masz rację. Wielokrotnie o tym pisałam. To stereotypy robią zamieszanie w wątku. Co do synowej .... to tak jak do ciebie...są po ślubie. Wiesz, ślubu kościelnego udzielał im taki młody zaznaczam ksiądz. W kazaniu podczas mszy pięknie przypominał co to jest rodzina.
"Ale prawdopodobnie, tak jak moja teściowa, rozmowę zaczęłabyś od pretensji, wytykania ich błędów, marudzenia. A tego się boi Twój syn i ma tego dość"
Pewnie tak, nikt nie jest doskonały, a ja to już napewno.
Do Niezwykłej: pięknie napisane o tym spektaklu teatralnym na twoim wątku, naprawdę. Gdybym tak cudownie potrafiła wyrażać siebie.... ach. Pozdrawiam
Żona ma być lojalna wobec męża. Nie wobec teściowej.
lojalna? tak czyli postępować zgodnie z ustaleniami i potrzebami, nie kłamać i nie oszukiwać. Nie jedna kobieta "przejechała" się na bezrefleksyjnej lojalności. Ja nie mam absolutnie na myśli wizyt bez wiedzy męża.
I dodam, że sama byłam synową. Dla mnie byłby to problem. Nie czułabym się komfortowo. Chyba, że to z tzw. "życiowej głupoty", ale o tym nie rozmawiamy, a autorka postu brzmi bardzo rozsądnie i dojrzale ( wiek tu nie ma dużego znaczenia).
lojalna? tak czyli postępować zgodnie z ustaleniami i potrzebami, nie kłamać i nie oszukiwać. Nie jedna kobieta "przejechała" się na bezrefleksyjnej lojalności. Ja nie mam absolutnie na myśli wizyt bez wiedzy męża.
I dodam, że sama byłam synową. Dla mnie byłby to problem. Nie czułabym się komfortowo. Chyba, że to z tzw. "życiowej głupoty", ale o tym nie rozmawiamy, a autorka postu brzmi bardzo rozsądnie i dojrzale ( wiek tu nie ma dużego znaczenia).
No to dla Ciebie to byłby problem.
Nie każdy musi myśleć tak, jak Ty.
Co do szczerości, to nie okazałaś jej nawet nam, forumowiczom.
a co dla ciebie znaczy szczerość na publicznym forum?