Jestem z facetem ponad 2 lata, niestety nie jest do końca dobrze między nami.. Jestem chorobliwie zazdrosna.. Mój partner miał przeszłość taką, że w jego życiu było mnóstwo kobiet nie był z nimi ale albo to się spotykał z nimi albo pisał o różnych tematach.. Miał tylko dwie na poważnie, gdzie też poza nimi pisał z innymi itd.. I ja byłam też tą kolejną, bo to coróż komentował przy mnie jakieś kobiety, to mi pokazywał jakieś, kiedy ja do niego mówiłam on oglądał teledyski i za chwilę mi się pytał co mówiłam albo oglądał jakieś i myślał sobie jakby to było dotknąć ich tyłka, albo też była taka sytuacja, że wchodzilismy do baru trzymając się za ręce, siedziały jakieś kobiety i do niego powiedziały "cześć" on puścił moją rękę odpowiedział im i szybko poszedł do przodu i za chwilę kiedy ja do niego dołączyłam zapytał mi się kto to był i można by tak wymieniać a wymieniać.. Teraz ogl się zmienił i już tych rzeczy nie robi, jedynie co to coróż, gdzieś na jakąś się spojrzy i obczai.. Widzę, że się zmienił i że się dla mnie stara, bo nie ma kontaktu z żadną kobietą już, ale ja przez to wszystko zmieniłam nastawienie wobec niego.. Oddaliłam się, chociaż boli mnie myśl o rozstaniu i wiem, że nie wytrzymała bym bez niego, bo jednak ma tą swoją drugą stronę, gdzie jest kochany i nie zamieniłabym go na żadnego innego.. Ale jednak zawsze kiedy on by chciał się poprzytulać, czy cokolwiek u mnie zapala się lampka "stop" i nie potrafię tak okazywać uczuć jak na początku kiedy nie było jeszcze tego wszystkiego.. Chciałabym zmienić nastawienie i myślenie o nim, ale już nwm jak.. Mam tak, że boję się kiedy patrzy się na inne, że ja mu się znudze i mnie zostawi, chociaż mnie zapewnia, że nie widzi świata poza mną i że się dla mnie zmienił.. Nie umiem przez to wszystko teraz ja się zmienić.. Bo zaczęłam już być chorobliwie zazdrosna i wpadłam jakby w trans, z którego nie umiem wyjść.. Co mogę zrobić, żeby zapomnieć o tym co było i cieszyć się tym co jest teraz? Urodziła nam się niedawno córeczka, a ja nie umiem do końca cieszyć się życiem..
Niestety Autorko.nie widzę szans na poprawę.Ja chyba też nie potrafiła bym zaufać i też te obawy...W moim przypadku moje podejrzenia potwierdziły się.Mamy intuicję.czasem warto jej posłuchać.Wiem że to trudne.ja tego bydlaka też mimo wszystko kocham.ale odeszłam.Dosc cierpienia.
Niestety Autorko.nie widzę szans na poprawę.Ja chyba też nie potrafiła bym zaufać i też te obawy...W moim przypadku moje podejrzenia potwierdziły się.Mamy intuicję.czasem warto jej posłuchać.Wiem że to trudne.ja tego bydlaka też mimo wszystko kocham.ale odeszłam.Dosc cierpienia.
To współczuję, bo wiem co to znaczy.. Ja wszystko rozumiem, że faceci lubią nacieszyć oko itd i nie byłabym zazdrosna o to, gdyby nie to co było.. Ja może jestem ze swoim dlatego, że dużo rozmawiamy ze sobą i to mi może daje jeszcze siłę i wiarę w to, że będzie lepiej.. Tylko to jest właśnie to.. Nie umiem jak na razie mu zaufać i uwierzyć w cokolwiek co on mówi.. Uwierzyłam już parę razy i o te pary razy chyba za dużo, bo za każdym razem się zawiodłam..przykładowo widzi mnie nagą, a za chwilę, jesteśmy gdzieś i patrzy się na innej tyłek itd..Cały czas mi powtarza, że co z tego, że się spojrzał, przecież i tak sobie z tego nic nie robi, że widział tam jakąś.. Ale tak po prostu mu w to nie wierzę, bo za bardzo mnie zranił.. Kiedyś na takie coś wgl uwagi nie zwracałam po prostu mnie to nie obchodziło, że się spojrzał czy cokolwiek ale teraz takie coś mnie boli, bo parę razy komentował jakieś albo właśnie jak już pisałam, że myślał, że fajnie by było dotknąć..dla mnie to by była już lekka przesada.. Po prostu zabija mnie przeszłość, to co on robił przy mnie i jak mnie traktował.. Bo teraz jest o wiele lepiej, tylko nie potrafię mu w nic uwierzyć.. Już nawet próbowałam zająć głowę czymkolwiek, teraz jest o wiele łatwiej bo jest maleństwo to jestem cały czas zajęta i tak nie myślę o tym, ale jak gdzieś jedziemy i widzę, że jakieś obczaja to po prostu wszystko wraca.. I szczerze powiem, że nie lubię tego w sobie.. Chciałabym to zmienić..
A jeszcze najgorsze jest to, że juz troszkę trwa to, że się zmienił i pomimo tego, że on wie, że przez niego taka się stałam, bo nawet samoocena mi spadła dosłownie do zera, to zaczyna być wobec mnie oschły.. "no bo przecież się zmieniłem, to byś chociaż trochę mogła mi zaufać".. Gdyby on wiedział, jak bardzo tego chcę.. Wierzę jeszcze w to, że z czasem to się zmieni... Jak dobrze, że są takie strony, można przynajmniej się wygadać i troszkę jest lżej..
No ale czemu samoocena Ci spadła ? Wciąż jesteś sobą
No ale czemu samoocena Ci spadła ? Wciąż jesteś sobą
Przez te wszystkie sytuacje co były.. Pokochałam go, zaufałam, a on to wszystko wykorzystał i zagrał na moich uczuciach, a jestem bardzo uczuciowa i bardzo się przejmuje.. Po prostu taka jestem.. Przez to, że komentował inne itd uwierzyłam, że mu nie wystarczam i chociaż mnie też komplementuje, ja mu w to nie wierzę bo od razu mam myśli, że "ciekawe o ilu jeszcze tak myślisz"
Ale w sumie masz rację nie patrzyłam na to z tej strony..
Co Ty tam gadasz.ze zagrał Ci na uczuciach...Jest z Tobą i tego się trzymaj