Jestem z moim chłopakiem od trzech miesięcy, zaczęliśmy związek po niecałym miesiącu znajomości.
Po wejściu w ten związek dowiedziałam się, że kiedy zaczęliśmy się spotykać, to początkowo miał jeszcze dziewczynę, rzucił ją dopiero kiedy ze mną zaczęło dążyć ku czemuś więcej. Ostatnie wiadomości wymienione z nią były zaledwie 3 dni przed naszym wejściem w związek, od tego czasu nie utrzymywali kontaktu bo postawił sprawę stanowczo.
Dowiedziałam się o tej dziewczynie dopiero jak już byliśmy razem, wcześniej jakoś naiwnie założyłam że skoro poświęca mi tyle czasu i jest porządny to nie ma nic do ukrycia. Na dodatek zabierał mnie ze sobą do znajomych, którzy też znali tą poprzednią dziewczynę.
Jednak uważam, że nie jest to w porządku ani do mnie ani do niej. Byli razem 6 lat. Uważam, że człowiek powinien poprzedni związek przepracować, pobyć trochę czasu w samotności, a takie rzucanie się ze związku w związek nic dobrego nie przynosi. To mi wzbudza nieufność, że ze mną też tak kiedyś może zrobić.
Żeby było jeszcze lepiej wynajmuje mieszkanie wspólnie z siostrą swojej byłej i chłopakiem tej siostry. Była mieszka w innym mieście, w ostatnim roku mieli związek na odległość z uwagi na jej pracę. Teraz ta była przyjeżdża na kilka dni w odwiedziny do siostry tak więc jej ponowne spotkanie z moim chłopakiem jest raczej nieuniknione. Mieli na koncie już powroty, pomimo, że nie był to udany związek, chociaż w ciągu tych 6 lat nie był z żadną inną dziewczyną.
Aktualnie co prawda przebywa on w rodzinnym domu, jednak musi też przyjeżdżać tutaj z racji pracy, więc jej nie uniknie - nawet nie wie na ile konkretnie ta była przyjeżdza. Chłopak ma pokój przechodni połączony z kuchnią, przez jego pokój idzie się też do łazienki i wyjścia, więc myślę że dość często będą się na siebie napotykać i będą okazje do rozmów. Zapewnia mnie, że nic do niej nie czuje, nie wrócą, nie chce z nią być, ja jednak boję się, że odżyje jakiś sentyment, że ona go jakoś weźmie na litość, zapewni o zmianach i on jej ulegnie. Nie potrafię być spokojna, a on nie chce ze mną rozmawiać - unika tematu lub zapewnia, że będzie dobrze. Ogólnie ze mną też nie jest idealny związek, ostatnio trochę narosły problemy i nie możemy się dogadać - ja bardzo chcę szczerych, głębszych rozmów, ale on unika.
Ta była to niezła manipulantka z tego co wiem, bardzo wątpię w jej czyste intencje i odwiedzenie siostry. Przecież to niezręczna i bolesna sytuacja przebywać kilka dni w mieszkaniu swojego byłego? Czy mogła się już całkiem wyleczyć i jej jej to obojętne, czy chce jeszcze próbować coś ugrać?
Mój chłopak jest porządnym ii dobrym człowiekiem, ale jego problem jest to, że nie chce nikogo skrzywdzić i daje się czasem ponieść emocjom.
Co myślicie o tej sytuacji? Mam powody do obaw czy powinnam ufać chłopakowi? Jak to się może skończyć? Znacie może podobne przypadki?