Wplątałam się w dziwną sytuację..... mam 36 lat mąż pracuje poza PL, przyjeżdża raz na 3 miesiące, zbliżyłam się z kimś z pracy był romans..... teraz chciałabym to zakończyć a on mnie starszy, że jeśli to zrobię to powiadomi o wszystkim mojego męża. Nie chcę rozwalać małżeństwa i nie wiem co teraz mam zrobić.
Wplątałam się w dziwną sytuację..... mam 36 lat mąż pracuje poza PL, przyjeżdża raz na 3 miesiące, zbliżyłam się z kimś z pracy był romans..... teraz chciałabym to zakończyć a on mnie starszy, że jeśli to zrobię to powiadomi o wszystkim mojego męża. Nie chcę rozwalać małżeństwa i nie wiem co teraz mam zrobić.
Sama powiadom męża, zanim on to zrobi.
eee.. w romansie to się ludzie trochę lubią, a nie szantażują. nie wierzę w tę historię. chyba że to nastolatek jakiś..
Nie mogę pozwolić żeby mąż się dowiedział bo on tego nie zniesie.......
Ela210 no właśnie to jest dużo młodszy ode mnie mężczyzna
5 2018-08-03 20:23:00 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-08-03 20:23:24)
Nie mogę pozwolić żeby mąż się dowiedział bo on tego nie zniesie.......
Jakoś Ci to wcześniej nie przeszkadzało, że mąż może czegoś nie znieść...
mężczyzną bym nie nazwała..
Cóż los Ci odpłaci za zły wybór kochanka.
A dużo młodszy?
Wychłodzić -- to jedyne wyjście.
agniewit82 napisał/a:Nie mogę pozwolić żeby mąż się dowiedział bo on tego nie zniesie.......
Jakoś Ci to wcześniej nie przeszkadzało, że mąż może czegoś nie znieść...
Chodziło o to, że Autorka nie zniesie odciętcia od waluty zza granicy.
Wychłodzić -- to jedyne wyjście.
A co Twoim zdaniem znaczy "wychłodzić"?
Bo tak po mojemu, jeśli on zauważy takie "wychładzanie", to jeszcze bardziej może się wnerwić
11 2018-08-05 01:52:55 Ostatnio edytowany przez Secondo1 (2018-08-05 01:55:22)
On Ciebie nie straszy, ale szantażuje .
Jeżeli mu ulegniesz, to dasz mu sygnał , że może od Ciebie zadać cokolwiek w zamian za milczenie.
Trudno wymienić wszystkie jego potencjalne zachcianki od pieniędzy poczynając.
Bo przecież, nikt z miłości nie szantażowały ukochanej osoby.
Musisz wybierać co wolisz - być zabawką, niewolnicą w rękach kochanka czy wolna kobieta.
Ale, żeby być wolną kobietą, musiałabyś zacząć mówić prawdę .
Przynajmniej na policji, świadoma ze może to dotrzeć do męża.
A on nie ma zony powiedz mu iż jak ujawni sprawę mężowi ty ujawnisz prawdę jego żonie wtedy przynajmniej będzie uczciwie.
Można na kilka sposobów.
- Nagrać kochanka jak cię szantażuje i zagrozić zgoszeniem do prokuratora......
- Poprosić barczystych żuli by wytłumaczyli kochankowi co się może stać jak doniesie mężowi.......
- Uprzedzić męża, że jest taki jeden niegodziwiec co cię niewinną szantażuje chcąc wymusić seks.......
Ech, co a czasy, kiedyś to sprytna kochanka miała setki sposobów na skrócenie mężowskiego poroża. A dziś ??
Jak w tej piosence... "nie wierz nigdy kobiecie, dobrą radę Ci dam..."
Gary napisał/a:Wychłodzić -- to jedyne wyjście.
A co Twoim zdaniem znaczy "wychłodzić"?
Bo tak po mojemu, jeśli on zauważy takie "wychładzanie", to jeszcze bardziej może się wnerwić
Nie odcinać się od razu, ale np. z powodu jego szantażu być na niego złym. Nie mówić o sobie, o swoich uczuciach, grać na czas.
jedyna i najprostsza metoda - przyznać się mężowi i jasno zadeklarować co dalej zamierzasz. Mając nadzieję że będzie słuchał. Ale tylko to Cię uwolni - a zobaczysz że uwolni. Nie jest to idealne ale chyba jedyne wyjście w obecnej sytuacji. Natomiast musisz mieć świadomość że to początek i trzeba być przygotowanym na różne scenariusze (o ile naprawdę chcesz walczyć o obecny związek). Zmiana pracy będzie tylko pierwszym krokiem - gdyż prawie nie możliwe będzie utrzymać Twoją relację z mężem gdy obok świadomość iż pracujesz i masz kontakt z osobą z którą tak zraniłaś czyjeś uczucia
jedyna i najprostsza metoda - przyznać się mężowi i jasno zadeklarować co dalej zamierzasz. Mając nadzieję że będzie słuchał. Ale tylko to Cię uwolni - a zobaczysz że uwolni. Nie jest to idealne ale chyba jedyne wyjście w obecnej sytuacji. Natomiast musisz mieć świadomość że to początek i trzeba być przygotowanym na różne scenariusze (o ile naprawdę chcesz walczyć o obecny związek). Zmiana pracy będzie tylko pierwszym krokiem - gdyż prawie nie możliwe będzie utrzymać Twoją relację z mężem gdy obok świadomość iż pracujesz i masz kontakt z osobą z którą tak zraniłaś czyjeś uczucia
Wiesz, czytając Teojego posta pomyślałam - w czym autorka ma problem ??
- przecież wchodząc w romans, odcięła się od małżeństwa .
To skąd nagle wzięły się jej problemy i co niby jest jej problemem?
- to ze maz odejdzie nie powinno wchodzić w rachubę , wchodząc w romans sama odeszła już emocjonalnie od męża , wiec jego odejście fizyczne nie powinno jej przeszkadzać .
Po co wiec miałaby cokolwiek zmieniać .
Tak sie kończy zdradzanie męża. Dobrze ci tak... na drugi raz się nauczysz że takich rzeczy się nie robi.
Jeśli masz tego typu tajemnice przed mężem, to nie jest to związek partnerski. Zafundowałaś mężowi związek zbudowany na piasku i jest mała szansa aby on przetrwał bo zdradzasz, kłamiesz, masz tajemnice. Skoro manipulujesz w takich sprawach to w innych zapewne też i dlatego kiedyś to się i tak rozsypie. Jeśli chcesz uratować związek to w pierwszej kolejności przestań kłamać i ponieś konsekwencje tego co robiłaś dotychczas. To może oznaczać, że mąż Cię zostawi. Może jeśli już nie będziesz więcej kłamać i będziesz się starać to wróci.
No ale czemu Wy tak jedziecie po kobiecie? przecież napisała że to jest wina męża tak? Przecież to on zaniedbuje ją i rodzinę, pracuje zagranicą przyjeżdża raz na 3 miesiące a ona jest młoda i chce korzystać z życia zanim się zestarzeje. Miało być tak pięknie i mąż miał o niczym nie wiedzieć ale kochanek chce dalej sobie używać ale jej już się nie chce (pewnie słaby w te klocki)
Zamiast pomóc kobiecinie, przecież od razu widać jak jest maltretowana przez męża, to ją rugacie, aj ajajaj, no nie ładnie.
No ale czemu Wy tak jedziecie po kobiecie? przecież napisała że to jest wina męża tak? Przecież to on zaniedbuje ją i rodzinę, pracuje zagranicą przyjeżdża raz na 3 miesiące a ona jest młoda i chce korzystać z życia zanim się zestarzeje. Miało być tak pięknie i mąż miał o niczym nie wiedzieć ale kochanek chce dalej sobie używać ale jej już się nie chce (pewnie słaby w te klocki)
Zamiast pomóc kobiecinie, przecież od razu widać jak jest maltretowana przez męża, to ją rugacie, aj ajajaj, no nie ładnie.
To powinna z mężem porozmawiać o problemach i spróbować je naprawić zanim zdradziła. Tak zachowują się normalni ludzie. A jeśli rozmowy nie pomagają, nie ma poprawy to wtedy się kończy związek i nawet mąż nie będzie miał pretensji bo nie byli w stanie się porozumieć i nie pasują do siebie. Znam takie przypadki i każdy poszedł w swoją stronę w zgodzie bez traumatycznych wspomnień. Partnerka tymczasem zafundowała mężowi niespodziankę i będzie oczekiwała że się nie dowie albo że wybaczy. Pewnie się dowie. Widzę marne szanse na taki związek. To nawet nie jest związek, tylko oszustwo.
Tak sie kończy zdradzanie męża. Dobrze ci tak... na drugi raz się nauczysz że takich rzeczy się nie robi.
A Ciebie to cieszy, że ktoś ma problem? Lepiej Ci na duszy wtedy?
To w takim razie nieźle w głowie musisz mieć "poukładane", współczuję...
bardzo bym chciał aby twòj mąż dowiedział się jak najszybciej i wyjeb.... Cie z domu. Bo takie osoby tylko na to zasługuja
24 2018-08-07 04:40:20 Ostatnio edytowany przez Realista (2018-08-07 04:45:14)
mężczyzną bym nie nazwała..
Cóż los Ci odpłaci za zły wybór kochanka.
A kobietą byś ją nazwała? Proszę Cię... Mąż Ci zaufać jeszcze pracuje tam prawdopodobnie na was, jak Ci nie wstyd "kobieto"?
themusik napisał/a:Tak sie kończy zdradzanie męża. Dobrze ci tak... na drugi raz się nauczysz że takich rzeczy się nie robi.
A Ciebie to cieszy, że ktoś ma problem? Lepiej Ci na duszy wtedy?
To w takim razie nieźle w głowie musisz mieć "poukładane", współczuję...
A Ty co bronisz i jeszcze współczujesz komuś kto zdradza męża i boi się odpowiedzialności? Ty to naprawdę musisz mieć "poukładane" w głowie tak, że hej! Myślę, że Tobie bardziej trzeba współczuć.
Jak mam odebrać takie Love Story, skoro trudno mi uwierzyć w treść pisarki.Bo czy możliwe, że kobiecie nad której głową wisi przysłowiowa siekiera, utrata małżeństwa z i, to nie, za porozumieniem stron....że taka kobieta zupełnie chłodnym słowem stwierdza...że nie chce rozwalać małżeństwa.A gdzie jakieś wnioski ?Gdzie refleksje?Gdzie poczucie winy?
themusik napisał/a:Tak sie kończy zdradzanie męża. Dobrze ci tak... na drugi raz się nauczysz że takich rzeczy się nie robi.
A Ciebie to cieszy, że ktoś ma problem? Lepiej Ci na duszy wtedy?
To w takim razie nieźle w głowie musisz mieć "poukładane", współczuję...
To chyba ty masz źle poukładane w głowie bo jesteś jedną z tych osób co nie potrafią zrozumieć że zdrada jest ogromnym złem i taka osoba musi ponieść konsekwencje żeby się nauczyła życia.
Źle wyciągasz wnioski... nigdzie nie napisałem że mnie to cieszy i mi lepiej. Po prostu dobrze jej tak że ma problem. Skoro brakuje jej faceta to niech nie zgadza się żeby pracował za granicą. Mój brat pojechał ale tylko na 3 miechy a potem musiał prace szukać w POlsce bo żona się nie zgadzała.
To że mąż jest gdzie indziej nie może być tłumaczeniem żadnej żony która zdradza.
Ona nie ma problemu z tym że zdradziła tylko z tym że sprawa się rypnie!
Żałosne.
Annax napisał/a:themusik napisał/a:Tak sie kończy zdradzanie męża. Dobrze ci tak... na drugi raz się nauczysz że takich rzeczy się nie robi.
A Ciebie to cieszy, że ktoś ma problem? Lepiej Ci na duszy wtedy?
To w takim razie nieźle w głowie musisz mieć "poukładane", współczuję...To chyba ty masz źle poukładane w głowie bo jesteś jedną z tych osób co nie potrafią zrozumieć że zdrada jest ogromnym złem i taka osoba musi ponieść konsekwencje żeby się nauczyła życia.
Źle wyciągasz wnioski... nigdzie nie napisałem że mnie to cieszy i mi lepiej. Po prostu dobrze jej tak że ma problem. Skoro brakuje jej faceta to niech nie zgadza się żeby pracował za granicą. Mój brat pojechał ale tylko na 3 miechy a potem musiał prace szukać w POlsce bo żona się nie zgadzała.
To że mąż jest gdzie indziej nie może być tłumaczeniem żadnej żony która zdradza.
Ona nie ma problemu z tym że zdradziła tylko z tym że sprawa się rypnie!
Żałosne.
O Boże...Widzisz i nie grzmisz.
Nie chce mi się już Ciebie ani czytać ani komentować.
I nadal pozostanę przy swoim zdaniu - nie lubię ludzi, którzy złorzeczą innym (a najlepiej oczywiście anonimowo w internecie) tylko dlatego, że nie potrafią zająć się przede wszystkim sobą i swoimi problemami.
A po drugie - autorki już tu nie ma, więc tym bardziej kończę tutaj dyskusję.
Wplątałam się w dziwną sytuację..... mam 36 lat mąż pracuje poza PL, przyjeżdża raz na 3 miesiące, zbliżyłam się z kimś z pracy był romans..... teraz chciałabym to zakończyć a on mnie starszy, że jeśli to zrobię to powiadomi o wszystkim mojego męża. Nie chcę rozwalać małżeństwa i nie wiem co teraz mam zrobić.
O tym należało pomyśleć wcześniej, zanim zaczęłaś romansować. Jeśli powiesz sama o tym mężowi,dobrze nie będzie, nie powiesz ,ktoś inny to zrobi też nie będzie dobrze.
Jakoś mi cię nie żal... Trzeba było trzymać nogi razem.
30 2018-08-07 18:27:17 Ostatnio edytowany przez ines 32 (2018-08-07 18:30:03)
Jak mam odebrać takie Love Story, skoro trudno mi uwierzyć w treść pisarki.Bo czy możliwe, że kobiecie nad której głową wisi przysłowiowa siekiera, utrata małżeństwa z i, to nie, za porozumieniem stron....że taka kobieta zupełnie chłodnym słowem stwierdza...że nie chce rozwalać małżeństwa.A gdzie jakieś wnioski ?Gdzie refleksje?Gdzie poczucie winy?
A skąd wiesz,że autorka nie ma poczucia winy? Skąd wiesz,że nie ma żadnych refleksji lub wniosków? To,że chce zakończyć ten romans to może właśnie te wyrzuty?Post krótki,rzeczowy i czytelny.Co tu więcej dodawać? Czy wedłóg Ciebie lament,płacz i żal są dowodem prawdy?
Uwierz,ludzie są różni i różnie postępują.Sama widziałam kilka reakcji i sytuacji ludzi w które ciężko uwierzyć a jednak;)
Autorka wpakowała się w kłopoty,więc może pomóżmy jej z tego jakoś wyjść?
31 2018-08-07 18:52:37 Ostatnio edytowany przez agniewit82 (2018-08-07 18:58:33)
nie jestem z siebie dumna....ale liczyłam na większe zrozumienie.....
szantażem bym tego nie nazwała bo ja nie pozwolę sobą sterować i jeśli on powie o tym mężowi cóż trudno....ale mam nadzieję na inne zakończenie tej sytuacji, kilka pomysłów z komentarzy zabrzmiało ciekawie
32 2018-08-07 19:00:47 Ostatnio edytowany przez agniewit82 (2018-08-07 19:01:07)
jeśli ktoś ma coś mądrego do napisania to poproszę na email a hejterkom bardzo dziękuję za komentarze.....
Summertime napisał/a:Jak mam odebrać takie Love Story, skoro trudno mi uwierzyć w treść pisarki.Bo czy możliwe, że kobiecie nad której głową wisi przysłowiowa siekiera, utrata małżeństwa z i, to nie, za porozumieniem stron....że taka kobieta zupełnie chłodnym słowem stwierdza...że nie chce rozwalać małżeństwa.A gdzie jakieś wnioski ?Gdzie refleksje?Gdzie poczucie winy?
A skąd wiesz,że autorka nie ma poczucia winy? Skąd wiesz,że nie ma żadnych refleksji lub wniosków? To,że chce zakończyć ten romans to może właśnie te wyrzuty?Post krótki,rzeczowy i czytelny.Co tu więcej dodawać? Czy wedłóg Ciebie lament,płacz i żal są dowodem prawdy?
Uwierz,ludzie są różni i różnie postępują.Sama widziałam kilka reakcji i sytuacji ludzi w które ciężko uwierzyć a jednak;)
Autorka wpakowała się w kłopoty,więc może pomóżmy jej z tego jakoś wyjść?
Nie ma poczucia winy, w jej tekście.Jakie są refleksje kobiety, która zdradziła małżonka, bo jej mąż za.....pierdzielał za granicą na chleb dla niej, a może i na podwyższony standard życia.Miłość i szacunek do tak "prastarej instytucji" jak małżeństwo wymaga pracy i poświęceń od obu stron.Chce zakończyć związek, gdyż pali jej się grunt pod nogami
*****
Bardzo z wieloma historiami tu się spotkałam. Osoba, która posiada w sobie odrobinę czułości i przemyśleń w stosunku do swojej winy nadmienia o tym..informuje.Czasami ludzie zaczynali tekst od skruchy, ale nie w sensie użalania się tylko tłumaczenia przed Nami, przed, że tak nazwe publicznością.Kiedy szereg osób podchodził w różny sposób, autor rozmawiał, dyskutował, tłumaczył, bronił się a czasem wkurzał...a tu widzę suchy post dziewczyny, która zlewająco stwierdza
jeśli on powie o tym mężowi cóż trudno..
I tak mówi kochająca żona na temat swojego męża ......CÓŻ TRUDNO
nie jestem z siebie dumna....ale liczyłam na większe zrozumienie.....
szantażem bym tego nie nazwała bo ja nie pozwolę sobą sterować i jeśli on powie o tym mężowi cóż trudno....ale mam nadzieję na inne zakończenie tej sytuacji, kilka pomysłów z komentarzy zabrzmiało ciekawie
Cóż trudno xD Co za podejście... kut.. opada. Weź miej cywilną odwagę i mu o tym powiedz, a nie że on tam zapieprza, a Ty mu rogi przyprawiasz czy to jest w porządku? Nie jestem za przemocą, ale niektórym to chyba by się strzał jakiś przydał na otrzeźwienie i zrozumienie chyba, że to skrajnie niski poziom inteligencji...
ines 32 napisał/a:Summertime napisał/a:Jak mam odebrać takie Love Story, skoro trudno mi uwierzyć w treść pisarki.Bo czy możliwe, że kobiecie nad której głową wisi przysłowiowa siekiera, utrata małżeństwa z i, to nie, za porozumieniem stron....że taka kobieta zupełnie chłodnym słowem stwierdza...że nie chce rozwalać małżeństwa.A gdzie jakieś wnioski ?Gdzie refleksje?Gdzie poczucie winy?
A skąd wiesz,że autorka nie ma poczucia winy? Skąd wiesz,że nie ma żadnych refleksji lub wniosków? To,że chce zakończyć ten romans to może właśnie te wyrzuty?Post krótki,rzeczowy i czytelny.Co tu więcej dodawać? Czy wedłóg Ciebie lament,płacz i żal są dowodem prawdy?
Uwierz,ludzie są różni i różnie postępują.Sama widziałam kilka reakcji i sytuacji ludzi w które ciężko uwierzyć a jednak;)
Autorka wpakowała się w kłopoty,więc może pomóżmy jej z tego jakoś wyjść?Nie ma poczucia winy, w jej tekście.Jakie są refleksje kobiety, która zdradziła małżonka, bo jej mąż za.....pierdzielał za granicą na chleb dla niej, a może i na podwyższony standard życia.Miłość i szacunek do tak "prastarej instytucji" jak małżeństwo wymaga pracy i poświęceń od obu stron.Chce zakończyć związek, gdyż pali jej się grunt pod nogami
![]()
*****
Bardzo z wieloma historiami tu się spotkałam.Osoba, która posiada w sobie odrobinę czułości i przemyśleń w stosunku do swojej winy nadmienia o tym..informuje.Czasami ludzie zaczynali tekst od skruchy, ale nie w sensie użalania się tylko tłumaczenia przed Nami, przed, że tak nazwe publicznością.Kiedy szereg osób podchodził w różny sposób, autor rozmawiał, dyskutował, tłumaczył, bronił się a czasem wkurzał...a tu widzę suchy post dziewczyny, która zlewająco stwierdza
jeśli on powie o tym mężowi cóż trudno..
I tak mówi kochająca żona na temat swojego męża......CÓŻ TRUDNO
Zgadzam się jakaś wyrachowana kobieta bez poczucia winy i autorefleksji.
Nawet tego nie skomentuję szkoda słów.
Wplątałam się w dziwną sytuację..... mam 36 lat mąż pracuje poza PL, przyjeżdża raz na 3 miesiące, zbliżyłam się z kimś z pracy był romans..... teraz chciałabym to zakończyć a on mnie starszy, że jeśli to zrobię to powiadomi o wszystkim mojego męża. Nie chcę rozwalać małżeństwa i nie wiem co teraz mam zrobić.
"Zakop.Nie dowie się nikt"
37 2018-08-08 15:32:00 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2018-08-08 15:38:29)
Jak mam odebrać takie Love Story, skoro trudno mi uwierzyć w treść pisarki.Bo czy możliwe, że kobiecie nad której głową wisi przysłowiowa siekiera, utrata małżeństwa z i, to nie, za porozumieniem stron....że taka kobieta zupełnie chłodnym słowem stwierdza...że nie chce rozwalać małżeństwa.A gdzie jakieś wnioski ?Gdzie refleksje?Gdzie poczucie winy?
Nie ma poczucia winy, w jej tekście.Jakie są refleksje kobiety, która zdradziła małżonka, bo jej mąż za.....pierdzielał za granicą na chleb dla niej, a może i na podwyższony standard życia.Miłość i szacunek do tak "prastarej instytucji" jak małżeństwo wymaga pracy i poświęceń od obu stron.Chce zakończyć związek, gdyż pali jej się grunt pod nogami smile
*****
Bardzo z wieloma historiami tu się spotkałam. smile Osoba, która posiada w sobie odrobinę czułości i przemyśleń w stosunku do swojej winy nadmienia o tym..informuje.Czasami ludzie zaczynali tekst od skruchy, ale nie w sensie użalania się tylko tłumaczenia przed Nami, przed, że tak nazwe publicznością.Kiedy szereg osób podchodził w różny sposób, autor rozmawiał, dyskutował, tłumaczył, bronił się a czasem wkurzał...a tu widzę suchy post dziewczyny, która zlewająco stwierdza
jeśli on powie o tym mężowi cóż trudno..
I tak mówi kochająca żona na temat swojego męża smile......CÓŻ TRUDNO
Jesteś do bólu stereotypowa.Ludzie zaczynali tekst od skruchy BO O CO INNEGO PYTALI.A autorka nie ma ochoty nikogo tu wciągać w to co czuje i jak jej z tym jest.Jesteś w stanie to zrozumieć?
Zgadzam się jakaś wyrachowana kobieta bez poczucia winy i autorefleksji.
To nie jest historia romansu.Ona nie miała ochoty dzielić się z Wami refleksjami i wnioskami tudzież poczuciem winy.
Ona chciała zapytać co ma robić w takiej sytuacji więc się nie obrażajcie się,że nie wprowadziła Was w swoje życie i przemyślenia nad nim.
Możecie odpowiedzieć albo nie.
Ja na przykład nie mam żadnego pomysłu na taką sytuację.
Realista napisał/a:Zgadzam się jakaś wyrachowana kobieta bez poczucia winy i autorefleksji.
To nie jest historia romansu.Ona nie miała ochoty dzielić się z Wami refleksjami i wnioskami tudzież poczuciem winy.
Ona chciała zapytać co ma robić w takiej sytuacji więc się nie obrażajcie się,że nie wprowadziła Was w swoje życie i przemyślenia nad nim.
Możecie odpowiedzieć albo nie.
Ja na przykład nie mam żadnego pomysłu na taką sytuację.
Po sposobie pisania można sporo wywnioskować jakie ma podejście autorka z resztą sam fakt, że mężowi przyprawia rogi świadczy samo za siebie. Nie wiesz czym jest obrażanie się, to była opinia, a nie obrażanie się.
"Możecie odpowiedzieć albo nie." Możemy odpowiedzieć, zapytać i napisać własne zdanie to gwarantuje konstytucja przynajmniej jeszcze.
Po sposobie pisania można sporo wywnioskować jakie ma podejście autorka z resztą sam fakt, że mężowi przyprawia rogi świadczy samo za siebie. Nie wiesz czym jest obrażanie się, to była opinia, a nie obrażanie się.
"Możecie odpowiedzieć albo nie." Możemy odpowiedzieć, zapytać i napisać własne zdanie to gwarantuje konstytucja przynajmniej jeszcze.
Jak znasz tę osobę to po sposobie pisania możesz się czegokolwiek dowiedzieć co nie zostało napisane.Ale jak nie znasz-lepiej nie snuj fantazji.
Napisałeś własne zdanie na temat zdradzania męża.A nie o tym był temat.
W regulaminie,którego zapewne nie czytałeś napisane jest wyraźnie coś w tej kwestii w punkcie szóstym.No i tu niestety nawet konstytucja Ci nie pomoże
Dobry Wieczór. Mogę doradzić aby Pani nie poddała się szantażowi tego mężczyzny. Sytuacja dla Pani trudna emocjonalnie. Proszę się nie poddawać, nie wolno okazywać słabości temu człowiekowi, to tak na początek. Nalezy dokumentować takie zachowania- nagrywać, zatrzymywać smsy, e-maile, jeżeli rodzina, znajomi wiedzieli o romansie, proszę ich przygotować, że mogą być świadkami (w bliżej nieokreślonej sprawie) gdyby sprawy poszły nie tak jakby Pani chciała. Jeśli chodzi o ratowanie związku nalezy przygotować się do rozmowy z mężem. Jakakolwiek tajemnica dostarczy ciekawych scenariuszy do brazylijskich seriali. Nie znam szczegółów tej sytuacji tak wiec doradztwo w tym zakresie jest ograniczone. Pozdrawiam.
Przyznać się mężowi zanim dowie się od kochanka. Ulegnięcie szantażyście tylko skłoni go do dalszego szantażu.
Hej...znam taką sytuację bo sama się w takiej znalazłam....byłam szantazowana do tego stopnia że bałam się wychodzić z domu.... najgorsze to to że człowiek jest że wszystkim sam...i musi sobie z tym radzić...bo nie można z nikim o tym porozmawiać....na szczęście poradzilam sobie...szłam w zaparte..Nie dałam się temu dupkowi....po dłuższym czasie sprawa ucichła...a ja wyjechałam na 2mc do pracy za granice....Nie zazdroszczę sytuacji...
Gdybyś potrzebowała pomocy i wsparcia słowem....Pisz na e-mail.... pozdrawiam
themusik napisał/a:Annax napisał/a:A Ciebie to cieszy, że ktoś ma problem? Lepiej Ci na duszy wtedy?
To w takim razie nieźle w głowie musisz mieć "poukładane", współczuję...To chyba ty masz źle poukładane w głowie bo jesteś jedną z tych osób co nie potrafią zrozumieć że zdrada jest ogromnym złem i taka osoba musi ponieść konsekwencje żeby się nauczyła życia.
Źle wyciągasz wnioski... nigdzie nie napisałem że mnie to cieszy i mi lepiej. Po prostu dobrze jej tak że ma problem. Skoro brakuje jej faceta to niech nie zgadza się żeby pracował za granicą. Mój brat pojechał ale tylko na 3 miechy a potem musiał prace szukać w POlsce bo żona się nie zgadzała.
To że mąż jest gdzie indziej nie może być tłumaczeniem żadnej żony która zdradza.
Ona nie ma problemu z tym że zdradziła tylko z tym że sprawa się rypnie!
Żałosne.O Boże...Widzisz i nie grzmisz.
Nie chce mi się już Ciebie ani czytać ani komentować.
I nadal pozostanę przy swoim zdaniu - nie lubię ludzi, którzy złorzeczą innym (a najlepiej oczywiście anonimowo w internecie) tylko dlatego, że nie potrafią zająć się przede wszystkim sobą i swoimi problemami.
A po drugie - autorki już tu nie ma, więc tym bardziej kończę tutaj dyskusję.
Tak się składa że jej nie złorzecze - po prostu potępiam czyny zasługujące na potępienie. Ty nie potępiasz tylko głaszczesz po głowie i współczujesz. Współczujesz bo zdradziła męża a kochanek okazał się palantem?
Jakby tego nie zrobiła nie miałaby problemu.
Niech będzie dorosła i poniesie konsekwencje.
To ty masz problem bo popierasz zdrady. Twój system wartości jest chory a poziom moralny bliski dna.
I jeszcze odnosisz się do Boga. Złamała 6 przykazanie więc niech ponosi konsekwencje.
Hej...znam taką sytuację bo sama się w takiej znalazłam....byłam szantazowana do tego stopnia że bałam się wychodzić z domu.... najgorsze to to że człowiek jest że wszystkim sam...i musi sobie z tym radzić...bo nie można z nikim o tym porozmawiać....na szczęście poradzilam sobie...szłam w zaparte..Nie dałam się temu dupkowi....po dłuższym czasie sprawa ucichła...a ja wyjechałam na 2mc do pracy za granice....Nie zazdroszczę sytuacji...
Następna co zdradziła. Żyjemy w ciężkich czasach. W zasadzie znaleźć żone z zasadami to prawdziwy cud dzisiaj.
Annax napisał/a:themusik napisał/a:To chyba ty masz źle poukładane w głowie bo jesteś jedną z tych osób co nie potrafią zrozumieć że zdrada jest ogromnym złem i taka osoba musi ponieść konsekwencje żeby się nauczyła życia.
Źle wyciągasz wnioski... nigdzie nie napisałem że mnie to cieszy i mi lepiej. Po prostu dobrze jej tak że ma problem. Skoro brakuje jej faceta to niech nie zgadza się żeby pracował za granicą. Mój brat pojechał ale tylko na 3 miechy a potem musiał prace szukać w POlsce bo żona się nie zgadzała.
To że mąż jest gdzie indziej nie może być tłumaczeniem żadnej żony która zdradza.
Ona nie ma problemu z tym że zdradziła tylko z tym że sprawa się rypnie!
Żałosne.O Boże...Widzisz i nie grzmisz.
Nie chce mi się już Ciebie ani czytać ani komentować.
I nadal pozostanę przy swoim zdaniu - nie lubię ludzi, którzy złorzeczą innym (a najlepiej oczywiście anonimowo w internecie) tylko dlatego, że nie potrafią zająć się przede wszystkim sobą i swoimi problemami.
A po drugie - autorki już tu nie ma, więc tym bardziej kończę tutaj dyskusję.Tak się składa że jej nie złorzecze - po prostu potępiam czyny zasługujące na potępienie. Ty nie potępiasz tylko głaszczesz po głowie i współczujesz. Współczujesz bo zdradziła męża a kochanek okazał się palantem?
Jakby tego nie zrobiła nie miałaby problemu.
Niech będzie dorosła i poniesie konsekwencje.
To ty masz problem bo popierasz zdrady. Twój system wartości jest chory a poziom moralny bliski dna.
I jeszcze odnosisz się do Boga. Złamała 6 przykazanie więc niech ponosi konsekwencje.
W jakim celu odświeżyłeś ten starszy już wątek?
Szukasz zaczepki?
Popelilas jeden blad w romans pozamalzenski najlepiej wejsc z osoba w tej samej sytuacji co TY. Dlatego ja wybralam sobie na romas faceta tez zonatego, samotnego nie chcialam bo balam sie ze sie zakocha i mi problemow narobi. Zawsze miej dowody ja mam mejle na poczcie w razie #CO# do mnie pisal ze zdjeciami jak podskoczy zonka dostanie caly arsenal. Nie mam zamiaru sie tego pozbywac.
Skuteczność takiego szantażu zależy od tego na ile on byłby w razie czego wiarygodny przed Twoim mężem, czyli co on konkretnego, oprócz twierdzeń, ma na Ciebie Jesli tylko to, ze sobie moze pogadać, to ja bym się niczego nie obawiała.
witaj,
przeżyłem to na własnej skórze ... małolat mojej byłej żony dzwonił do mnie, wysyłał mi ich wspólne zdjęcia gdy postanowiła go "kopnąć w dup**" ...
Jedyne co mogę ci polecić z naprawdę "dobrego serca" ... POWIEDZ MĘŻOWI PRAWDĘ... bo dowie się o tym na 100% , teraz lub za jakąś chwilę gdy młody gentelman wypije za dużo i weźmie go na zwierzenia ...
W przypadku mojego byłego małżeństwa ... a kochałem moją żonę ... to co na zawsze je przekreśliło to były jej kłamstwa .... do niczego NIGDY się nie przyznała ... nawet na jotę ... pomimo dowodów, zdjęć, nagrań video detektywów ... zawiodłem się na niej bardzo ... później (nawet do tej pory) już czułem do niej tylko obrzydzenie...
Pamiętaj, pomimo tego co zrobiłaś ... bądź fair (o lie można) i przyznaj się do tego romansu ... jest szansa że facet to "przełknie" po jakimś czasie ...
Najgorsze, to być robionym w konia ... i dowiedzieć się o tym jako ostatni ...
Z mojej perspektywy to było niemożliwe aby wrócić ... ale próbuj, ludzie są różni ...nie należy niczego przekreślać ...
A propos mojej sprawy ... detektywi pomimo zebranych ewidentnych dowodów zdrady mojej żony , przez dłuższą chwilę namawiali mnie aby dać jej szansę ... aby ratować to małżeństwo ... bo widzieli że bardzo kochałem i ją i syna ... niestety, pomimo serca które chciało ... powiedziałem KONIEC .... bo wiedziałem że znienawidziłbym ją za to do końca życia i zrobiłbym jej piekło na ziemi ...
Wiem jedno ... nigdy nie zapomnę tego pierwszego telefonu dzwoniącego gówniarza i przechwalającego się że "ma moją żonę..."