Jesteśmy małżeństwem od 13 lat a 15 lat razem. W grudniu dowiedziałam się o zdradzie przez przypadek. Byliśmy dobrym małżeństwem, wspólne podróże to nasza pasja no i salsa. On był cudownym ojcem bo mężem, dbał o o nas o dom. W październiku poznał tą kobietę kiedy zaczął jeździć na szkolenia. Zdrada rozwaliła moje życie na kawałki. Postanowiliśmy pójść na terapię. Mojemu mężowi terapia bardzo pomogła, dużo rzeczy mu uświadomiła, zmienia się chce wszystko naprawić i walczy o nas. Problem jest w tym, że to ja nie potrafię się z tym pogodzić. Im więcej czasu mija tym mam większą ochotę odejść. Nie ma dnia żebym nie miała ich przed oczami, w necie ciągle próbuję wyszukiwać informacje na temat tej kobiety, do tego dochodzą jeszcze sny. Kocham go bardzo ale nie potrafię się z tym pogodzić.
Bardzo ci współczuję, jesteś z nim nadal?
Moje wyrazy współczucia, ewcia.
Niestety, nie potrafię odpowiedzieć na Twoje pytanie. Nie wiem jak wyglądała ta sytuacja, ani nie wiem jaka była i jest wasza relacja. Nie wiem też, czy będziesz potrafiła spojrzeć temu człowiekowi w oczy i powiedzieć, że go kochasz - tak naprawdę.
Znam pary, które przez to przeszły i mają się dobrze. Potrzebowali czasu.
Na ten przykład, moja przyjaciółka zdradziła swojego męża. Raz. Przyznała się od razu, zniósł to bardzo ciężko. Odsunął ją od siebie, odciął się, a ona postanowiła dać mu czas. Odzywała się tylko raz dziennie wieczorem, żeby porozmawiać - powiedzieć, że przeprasza, poprosić o kolejną szansę. Obiecywała, że nigdy nie postąpi tak ponownie, że zerwie kontakty, że zgodzi się na ustępstwa pod względem tego jak się zachowuje byleby udowodnić swojemu mężowi, że jest warta zaufania znowu. Poszli razem na terapię i po mniej więcej roku znowu zaczęli funkcjonować normalnie. Nie jest idealnie, oczywiście, i wiem że jego to czasem jeszcze boli... ale budują swoją wspólną przyszłość.
Bardzo ci współczuję, jesteś z nim nadal?
Oczywiście, że jestem. Bardzo szczegółowo wszystko opisałam ale nie wiem dlaczego jest tylko mała część tej wiadomości.
A więc jesteśmy małżeństwem od 13 lat a 15 lat razem. W grudniu dowiedziałam się o zdradzie przez przypadek. Byliśmy dobrym małżeństwem, wspólne podróże to nasza pasja no i salsa. On był cudownym ojcem bo mężem, dbał o o nas o dom. W październiku poznał tą kobietę kiedy zaczął jeździć na szkolenia. Zdrada rozwaliła moje życie na kawałki. Postanowiliśmy pójść na terapię. Mojemu mężowi terapia bardzo pomogła, dużo rzeczy mu uświadomiła, zmienia się chce wszystko naprawić i walczy o nas. Problem jest w tym, że to ja nie potrafię się z tym pogodzić. Im więcej czasu mija tym mam większą ochotę odejść. Nie ma dnia żebym nie miała ich przed oczami, w necie ciągle próbuję wyszukiwać informacje na temat tej kobiety, do tego dochodzą jeszcze sny. Kocham go bardzo ale nie potrafię się z tym pogodzić
Dodam jeszcze, że od grudnia nie mam kontaktu z mamą i siostrą męża. Moja teściowa w obecności moich dzieci wykrzyczała mi, że to wszystko moja wina i że mi się należało. Póki co minęło pół roku ale boję się, że to będzie miało wpływ na nasze bycie razem dalej
Dlaczego oczywiście?
Dlaczego oczywiście?
Bo go kocham ...
Jak się kocha, to się walczy. Myślę, że każdy ma 1 szansę zasługuje. Tylko czemu to jest tak cholernie trudne i bolesne ? Nie wiem czy będę miała na tyle sił aby to udźwignąć
8 2018-08-06 08:41:24 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2018-08-06 09:05:39)
Nikt nie ma obowiązku wybaczyć zdrady. Każdy kto bierze się za "zdradzanie" powinien wiedzieć, że konsekwencje tego kroku mogą być różne. Wciąż słyszę o tym, że nalezy wybaczyć, pozwolić zagoić się ranie, dać drugą szansę... Tylko ja myslę, że czasem się da, a czasem nie...
Bywa, że po prostu zdrada ujawniła braki w związku, których się nie da nadrobić, naprawić czy zrekonstruować. Coś się wypaliło, coś umarło i żadna terapia tego nie zmieni. W zdradzonym powstały zmiany które z czasem po prostu zniszczą to, co jeszcze nie zostało zniszczone przez samą zdradę. Mowię tu o katastrofie zaufania, wiary i zwykłego poczucia bezpieczeństwa w związku. Tego nie da się przywrócić na żądanie. Jeśli małżeństwo ma mieć stabilne podstawy, to bez ufności, pewności i spokoju niczego nie da się dalej ciagnąć.
Daj sobie nieco czasu na odpowiedź, czy przyjmiesz przeprosiny męża... Teraz niczego nie deklaruj i nie obiecuj, wszystko jest jeszcze za świeże. To, że mąż oprzytomniał i chce naprawy związku, to bardzo szlachetne. Jednak może nie wystarczyć i powinnaś to jasno zakomunikować, aby potem nie mial do ciebie pretensji. Za jakiś czas odpowiesz i jemu i sobie, czy jego starania wystarczyły.
(...) Wciąż słyszę o tym, że nalezy wybaczyć, pozwolić zagoić się ranie, dać drugą szansę... Tylko ja myslę, że czasem się da, a czasem nie... (...)
Przebaczyć komuś wcale nie znaczy, że musisz tolerować jego zachowania. Akt przebaczenia odbywa się w twoim własnym umyśle. To naprawdę nie ma nic wspólnego z drugą osobą. Prawdziwe przebaczenie to uwolnienie się od tkwiącego wewnątrz bólu. Wybaczenie jest aktem uwolnienia się od negatywnej energii.
Przebaczenie komuś nie jest też równoznaczne z podjęciem decyzji o dalszym wspólnym życiu. Można przebaczyć i zdecydować o życiu osobnym.
Znam związki, które mimo zdrady (a może dzięki niej) są bardzo udane, znam też takie, które zdrada doprowadziła do rozstania. Odpowiedź na pytanie zawarte w tytule brzmi: tak, odbudowanie jest możliwe, ale wymaga to między innymi pozbycia się, nie zaś hodowania, negatywnych emocji związanych ze zdradą.
To poważny temat.Wiąze się z szeregiem następstw.Poruszę tu kwestię kobiecego stanowiska.Jeśli w przypływie miłości kobieta decyduje się przyjąć ponownie na "swoje łono" faceta.Musi w tym momencie wziąść odpowiedzialność "jakby z góry", ponieważ puszczenie w niepamięć tego czynu.Wymaga od niej istnej walki i ciągłego "szarpania się ze swoimi myślami"Musi dostrzegać na nowo w swoim mężczyznie tego właściwego....To jest bardzo trudne, ponieważ fundamentem związku jest prawda, a tak prawda przez zdradę została zachwiana.Poczucie gniewu, krzywdy, poczucie zdeptania, żalu, taki przeogromny koktail stoi i trzeba go wypić.Czasem wypicie takiej mieszanki może wywołać torsje i w konsekwencji ...całkowite odsunięcie .A czasem pozostaje długo nie strawiony i tkwiąc w środku staje się uczuciem, które wierci przysparzając samych negatywnych reakcji.Widząc szklankę masz wybór wziąść do ręki i zaryzykować i wypić.Czy "drink" zostawić odwrócić się i odejśc.
Znam związki, które mimo zdrady (a może dzięki niej) są bardzo udane, znam też takie, które zdrada doprowadziła do rozstania. Odpowiedź na pytanie zawarte w tytule brzmi: tak, odbudowanie jest możliwe, ale wymaga to między innymi pozbycia się, nie zaś hodowania, negatywnych emocji związanych ze zdradą.
Tylko jak tych emocji się pozbyć
12 2018-08-06 11:25:18 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2018-08-06 11:25:57)
To jest odpowiedź na posty z wątku stworzonego (i zamkniętego) dzisiaj.
(...) puszczenie w niepamięć tego czynu. (...)
Ależ owo 'puszczenie w niepamięć' jest utopią. Dopóki nie dopadnie amnezja (wszytsko jedno czy będzie ona efektem urazu głowy czy choroby), dopóty pamiętać będzie.
(...) Wymaga od niej istnej walki i ciągłego "szarpania się ze swoimi myślami" (...)
Efektem szarpania się jest coraz mocniejsze zaciskanie sobie pętli na szyi.
(...) Poczucie gniewu, krzywdy, poczucie zdeptania, żalu, taki przeogromny koktail stoi i trzeba go wypić.Czasem wypicie takiej mieszanki może wywołać torsje i w konsekwencji ...całkowite odsunięcie .A czasem pozostaje długo nie strawiony i tkwiąc w środku staje się uczuciem, które wierci przysparzając samych negatywnych reakcji. (...)
Gdy, używając Twych porównań, wypije się ten koktajl i nie strawi się go, to ciążyć będzie zawsze, a efektem będą ciągłe mdłości. Torsje zaś (także w sensie dosłownym) doprowadzają do oczyszczenia organizmu.
Tylko jak tych emocji się pozbyć
Chcąc pozbyć się emocji nie możesz ciągle w nich grzebać - z nimi tak jak z raną po operacji, która nie zabliźni się, gdy pacjent w niej grzebie, a paprać się będzie, gdy wprowadzi się do niej kolejne zarazki. Ty, zamiast pozwolić na zabliźnienie, grzebiesz w niej i nawet oczyszczenie (terapia) nic nie pomogło, bo dalej naruszasz tkankę.
Zanim zrobisz cokolwiek dalej, odpowiedz sobie na pytanie: "Dlaczego nie pozwalam ranie na zabliźnienie się?"
Z uwagi na informacje zawarte w zamkniętym wątku, a dające pełniejszy obraz sytuacji, wątki ze sobą połączyłam, podmieniając pierwszy post. Niestety wypowiedzi po połączeniu pojawiają się w takiej kolejności, jak zostały napisane i umieszczone na forum, stąd możliwe wrażenie pewnego chaosu, za co przepraszam.
Z pozdrowieniami, Olinka
Salomonka napisał/a:(...) Wciąż słyszę o tym, że nalezy wybaczyć, pozwolić zagoić się ranie, dać drugą szansę... Tylko ja myslę, że czasem się da, a czasem nie... (...)
Louise L. Hay napisał/a:Przebaczyć komuś wcale nie znaczy, że musisz tolerować jego zachowania. Akt przebaczenia odbywa się w twoim własnym umyśle. To naprawdę nie ma nic wspólnego z drugą osobą. Prawdziwe przebaczenie to uwolnienie się od tkwiącego wewnątrz bólu. Wybaczenie jest aktem uwolnienia się od negatywnej energii.
Przebaczenie komuś nie jest też równoznaczne z podjęciem decyzji o dalszym wspólnym życiu. Można przebaczyć i zdecydować o życiu osobnym.
Znam związki, które mimo zdrady (a może dzięki niej) są bardzo udane, znam też takie, które zdrada doprowadziła do rozstania. Odpowiedź na pytanie zawarte w tytule brzmi: tak, odbudowanie jest możliwe, ale wymaga to między innymi pozbycia się, nie zaś hodowania, negatywnych emocji związanych ze zdradą.
Tak to zabrzmialo, jakby zdradzony był winien temu, że posiada negatywne emocje związane ze zdradą
Napisałam wyżej, ze nie mamy obowiązku wybaczać i tyle. Nikt nie musi brać na siebie nawet części winy za zdradę partnera. Można nie wybaczyć i pójśc własną drogą. Wybaczenie może przyjdzie, kiedys po latach... Nic na siłę i nic z obowiązku.
Fajne rzeczy piszesz; Dzięki zdradzie związki są udane:) Może trzeba kogoś zabić, żeby zdać sob ie sprawę z wartości zycia ludzkiego. Nic tylko próbować
Być może po zdradzie niektóre związki są udane, natomiast na dzień dzisiejszy ciężko w to uwierzyć. U nas teraz też jest ok jak można tak to nazwać. Mąż ostatnio mi powiedział, że przez te ostatnie pół roku jest tak dobrze w naszym związku jak jeszcze nigdy nie było. Ja tak nie uważam
Dzisiaj, natomiast stwierdził, że gdyby seks wcześniej wyglądał tak jak teraz to nie doszło by do zdrady. A gdzie w tym wszystkim jest uczucie ? miłość ?
Dzisiaj, natomiast stwierdził, że gdyby seks wcześniej wyglądał tak jak teraz to nie doszło by do zdrady. A gdzie w tym wszystkim jest uczucie ? miłość ?
Twój mąż Cię zdradził a teraz wybiela samego siebie i udaje ze zdrada wam pomogła a jemu najbardziej . Kpina i tyle Ci powiem i dziwie się ze jeszcze za drzwiami go nie ma za takie gowniane gadki . Wyszło na to ze nic się nie stało w jego opinii . Teraz ty mu zrób to samo i użyj tych wszystkich słów które usłyszałaś od niego o tej całej „ poprawie związku „ .
Uwierz mi ze by się zapłakał.
ewcia1307 napisał/a:Dzisiaj, natomiast stwierdził, że gdyby seks wcześniej wyglądał tak jak teraz to nie doszło by do zdrady. A gdzie w tym wszystkim jest uczucie ? miłość ?
Twój mąż Cię zdradził a teraz wybiela samego siebie i udaje ze zdrada wam pomogła a jemu najbardziej . Kpina i tyle Ci powiem i dziwie się ze jeszcze za drzwiami go nie ma za takie gowniane gadki . Wyszło na to ze nic się nie stało w jego opinii . Teraz ty mu zrób to samo i użyj tych wszystkich słów które usłyszałaś od niego o tej całej „ poprawie związku „ . Mi
Uwierz mi ze by się zapłakał.
Dokładnie czasami mam takie myśli, żeby zrobić mu dokładnie tak samo, jednakże ja tak nie potrafię
Szary80 napisał/a:ewcia1307 napisał/a:Dzisiaj, natomiast stwierdził, że gdyby seks wcześniej wyglądał tak jak teraz to nie doszło by do zdrady. A gdzie w tym wszystkim jest uczucie ? miłość ?
Twój mąż Cię zdradził a teraz wybiela samego siebie i udaje ze zdrada wam pomogła a jemu najbardziej . Kpina i tyle Ci powiem i dziwie się ze jeszcze za drzwiami go nie ma za takie gowniane gadki . Wyszło na to ze nic się nie stało w jego opinii . Teraz ty mu zrób to samo i użyj tych wszystkich słów które usłyszałaś od niego o tej całej „ poprawie związku „ . Mi
Uwierz mi ze by się zapłakał.Dokładnie czasami mam takie myśli, żeby zrobić mu dokładnie tak samo, jednakże ja tak nie potrafię
Jak wyobrażasz sobie dalsze wasze życie bo z tego co widzę nie jest Ci lekko a nigdy już o tym nie zapomnisz .
Dzisiaj, natomiast stwierdził, że gdyby seks wcześniej wyglądał tak jak teraz to nie doszło by do zdrady. A gdzie w tym wszystkim jest uczucie ? miłość ?
Podpisuję się pod słowami Szarego - Twój mąż po pierwsze winą za swoje świadomie podejmowane decyzje zaczyna obciążać Ciebie, w ten sposób odsuwając od siebie uwagę (jakież to schematyczne!), a po drugie wyraźnie bagatelizuje to, co się stało. To niestety nie rokuje dobrze.
Byliśmy dobrym małżeństwem, wspólne podróże to nasza pasja no i salsa. On był cudownym ojcem bo mężem, dbał o o nas o dom.
Napisałaś, że o zdradzie dowiedziałaś się przypadkiem, jeśli do tego dodać powyższą wypowiedź, to dla mnie znaczy tyle, że mąż 'cudownie' udawał chcąc uśpić Twoją czujność, co mu się zresztą wyraźnie udało, albo też żyłaś w jakimś wyidealizowanym świecie, choć tak naprawdę wcale nie było kolorowo. Innej opcji po prostu nie widzę.
Czy mąż choć próbował sygnalizować, że czegoś mu w Waszym związku brakuje?
21 2018-08-08 00:19:42 Ostatnio edytowany przez authority (2018-08-08 00:20:31)
Olinko jak czego brakuje to się o to się domaga bądź w ostateczności odchodzi a nie zdradza.
O miłość się nie walczy weź korektę na to iż gdybyś to ty go zdradziła on by ci tego nigdy nie wybaczył.
Olinko jak czego brakuje to się o to się domaga bądź w ostateczności odchodzi a nie zdradza.
Dla mnie to oczywista oczywistość, przy czym uważam, że nawet nie domaga się, ale rozmawia, sygnalizuje, szuka rozwiązań. Zdrada to destrukcyjna droga na skróty.
Usiłuję tylko dojść do tego, jak to możliwe, że to małżeństwo było, zdaniem Autorki, tak 'idealne', a jednak mąż miał romans. W idealnym małżeństwie romanse się nie zdarzają. I absolutnie nie chodzi o to, aby obwiniać Ewcię, ale żeby jej uświadomić, że być może on nawet nie próbował robić cokolwiek, aby mieć taki seks, jak ma teraz, a mimo to zupełnie mu to nie przeszkadza, by dziś twierdzić, że to właśnie w tej materii coś było nie tak. Mało tego, w czasie przed i kiedy zdradzał, to tak doskonale zamydlił jej oczy, grając rolę wspaniałego męża, że Autorka niczego nie zauważyła.
Jest też druga strona medalu - właśnie to zdanie o seksie budzi moje podejrzenia, że teraz usiłujesz, Ewciu, nieomal desperacko męża przy sobie zatrzymać. Może się mylę, tym niemniej z Twoich postów przebija obraz osoby głęboko skrzywdzonej (jest to dla mnie zrozumiałe), a jednocześnie chyba w Waszym związku zaczynają się odwracać role. Przecież to nie Ty masz teraz o niego zabiegać, ale to on ma udowodnić, że jesteś ważna, że zasługuje na swoją szansę, to on ma zrobić wszystko, aby na powrót zdobyć Twoje zaufanie, przywrócić spokój i poczucie bezpieczeństwa. Jeśli tak się nie dzieje, to osobiście twierdzę, że chęć naprawy tego, co zdeptał, jest nieszczera, a jedynie podszyta strachem, może wygodą, niechęcią do dokonywania w swoim życiu zmian.
Z tego co piszesz wynika, że nie radzisz sobie z tą sytuacją bo przekroczona została granica, która jest dla Ciebie ważna. Jeśli dla kogoś takie zasady nie są tak ważne, to przymyka oko i idzie z prądem, akceptuje i żyje w takim udawanym związku. A więc Twój wybór czy będziesz się uśmiechać do zdjęcia i się dostosujesz do takich standardów, czy nie. Może zasługujesz na prawdziwy związek? Z taką osobą na pewno go nie stworzysz. Sugeruję udać się do dobrego terapeuty, ale bez męża i poważnie rozważyć plan B. Związek po zdradzie nie może być udany. Może być udawany.
Jestem 6 miesiecy po zdradzie.Nie radze sobie Mąż ukrywal romans i z dnia nadzien oznajmil mi ze mnie nie kocha mamy trojke dzieci szok byl nie do zniesienia.Odszwdl po miesiacu wrocil kiedy siedzialam z dziecmi na walizkach dwa dni przed nasza wyprowacka.Co przezylam w ten miesiac to byl koszmar dzieci po psychologach szpital schudlam 8kg w tydzien rodzina mnie pilniwala.Co najgorsze to w dzien kiedy odszedl nie mial odwagi mi tego powiedziec oznajmil to corce " Mam inna kobiete i jade do niej jeszcze pokazal jej zdjecie" Bylam w ten dzien w pracy wrocilam a tu zaplakana corka mi oznajmia Tata ma kochanke Swiat nam sie zawalil do ostatniej godziny maskowal sie jako Dobry maz i ojciec.Kochalam i kocham postanowilam wybaczyc ale nie wiem czy mam wybaczone nie umiem z tym zyc i jest coraz gorzej prosze pomozcie napiszcie cos.Ciagle nawrac i zastanawiam sie czym to sie skonczy
Jestem 6 miesiecy po zdradzie.Nie radze sobie Mąż ukrywal romans i z dnia nadzien oznajmil mi ze mnie nie kocha mamy trojke dzieci szok byl nie do zniesienia.Odszwdl po miesiacu wrocil kiedy siedzialam z dziecmi na walizkach dwa dni przed nasza wyprowacka.Co przezylam w ten miesiac to byl koszmar dzieci po psychologach szpital schudlam 8kg w tydzien rodzina mnie pilniwala.Co najgorsze to w dzien kiedy odszedl nie mial odwagi mi tego powiedziec oznajmil to corce " Mam inna kobiete i jade do niej jeszcze pokazal jej zdjecie" Bylam w ten dzien w pracy wrocilam a tu zaplakana corka mi oznajmia Tata ma kochanke Swiat nam sie zawalil do ostatniej godziny maskowal sie jako Dobry maz i ojciec.Kochalam i kocham postanowilam wybaczyc ale nie wiem czy mam wybaczone nie umiem z tym zyc i jest coraz gorzej prosze pomozcie napiszcie cos.Ciagle nawrac i zastanawiam sie czym to sie skonczy
Widzę, że jesteśmy w podobnej sytuacji. Trzymam kciuki za Ciebie i życzę powodzenia
authority napisał/a:Olinko jak czego brakuje to się o to się domaga bądź w ostateczności odchodzi a nie zdradza.
Dla mnie to oczywista oczywistość, przy czym uważam, że nawet nie domaga się, ale rozmawia, sygnalizuje, szuka rozwiązań. Zdrada to destrukcyjna droga na skróty.
Usiłuję tylko dojść do tego, jak to możliwe, że to małżeństwo było, zdaniem Autorki, tak 'idealne', a jednak mąż miał romans. W idealnym małżeństwie romanse się nie zdarzają. I absolutnie nie chodzi o to, aby obwiniać Ewcię, ale żeby jej uświadomić, że być może on nawet nie próbował robić cokolwiek, aby mieć taki seks, jak ma teraz, a mimo to zupełnie mu to nie przeszkadza, by dziś twierdzić, że to właśnie w tej materii coś było nie tak. Mało tego, w czasie przed i kiedy zdradzał, to tak doskonale zamydlił jej oczy, grając rolę wspaniałego męża, że Autorka niczego nie zauważyła.
Jest też druga strona medalu - właśnie to zdanie o seksie budzi moje podejrzenia, że teraz usiłujesz, Ewciu, nieomal desperacko męża przy sobie zatrzymać. Może się mylę, tym niemniej z Twoich postów przebija obraz osoby głęboko skrzywdzonej (jest to dla mnie zrozumiałe), a jednocześnie chyba w Waszym związku zaczynają się odwracać role. Przecież to nie Ty masz teraz o niego zabiegać, ale to on ma udowodnić, że jesteś ważna, że zasługuje na swoją szansę, to on ma zrobić wszystko, aby na powrót zdobyć Twoje zaufanie, przywrócić spokój i poczucie bezpieczeństwa. Jeśli tak się nie dzieje, to osobiście twierdzę, że chęć naprawy tego, co zdeptał, jest nieszczera, a jedynie podszyta strachem, może wygodą, niechęcią do dokonywania w swoim życiu zmian.
Nigdzie, nie napisałam, że było idealne tylko dobre. Ideałów raczej nie ma.
Co do seksu to owszem dawał wcześniej sygnały, że chce by on był inny. Mówił mi o tym, że seks jest dla niego ważny. Ja natomiast nie umiałam się przełamać. Moja blokada wynikała że wstydu przed nim, ponieważ nie raz usłyszałam, że jestem gruba i powinnam o siebie zadbać.
I owszem na początku całej sytuacji próbowałam desperacko męża zatrzymać. Seks był taki jakiego zawsze chciał, gotowałam dla niego coś nowego, piekłam ciasta stawałam na głowie żeby zrobić mu przyjemność. Jednakże na terapii uświadomiłam sobie, że nie tak ma to wyglądać, że to on powinien walczyć a nie ja. Dzisiaj jestem taką kobietą jaką byłam wcześniej, jedynie w kwestii seksu nie wróciłam do starych nawyków, ponieważ teraz również jest mi dobrze a nawet bardzo dobrze.
Teraz on walczy i się stara, wie , że rozważam odejście i rozwód ale zaznaczył, że będzie o mnie walczył i nie pozwoli mi odejść bo mnie kocha. Powiedział mi, że czasem żeby zrozumieć jak bardzo jest to w życiu ważne to trzeba to stracić. On stracił mnie i zrozumiał, że bardzo mnie kocha i gdyby mógł to cofnął by czas.
Dodam jeszcze, że jedno mnie zaskoczyło. Ponieważ czepiał się wcześniej mojego wyglądu a znalazł kobietę starszą od siebie, naprawdę brzydką. Ona wyglądała jakby była co najmniej 10/15 lat od niego starsza.
Przy niej czuję się naprawdę atrakcyjną kobietą, dlatego tym bardziej nie potrafię go zrozumieć.
ewcia1307 napisał/a:Szary80 napisał/a:Twój mąż Cię zdradził a teraz wybiela samego siebie i udaje ze zdrada wam pomogła a jemu najbardziej . Kpina i tyle Ci powiem i dziwie się ze jeszcze za drzwiami go nie ma za takie gowniane gadki . Wyszło na to ze nic się nie stało w jego opinii . Teraz ty mu zrób to samo i użyj tych wszystkich słów które usłyszałaś od niego o tej całej „ poprawie związku „ . Mi
Uwierz mi ze by się zapłakał.Dokładnie czasami mam takie myśli, żeby zrobić mu dokładnie tak samo, jednakże ja tak nie potrafię
Jak wyobrażasz sobie dalsze wasze życie bo z tego co widzę nie jest Ci lekko a nigdy już o tym nie zapomnisz .
Póki co nie myślę o tym, co będzie, czas to pokaże. Na dzień dzisiejszy ciężko mi wyobrazić sobie, że miałabym powiedzieć dzieciom, że odchodzę. Mój młodszy syn, by mi tego nie wybaczył. Natomiast mnie samej też jest ciężko, mimo wszystko ja nadal bardzo Kocham męża. Lubię kiedy mnie przytula, uwielbiam z nim podróżować, lubię po prostu z nim i przy nim być.
Współczuję, autorko.
Twój mąż zrobić coś poniżej krytyki: winę przerzucił na Ciebie, bo seks był dla niego nie do końca taki, jak chciał. I zamiast usiąść i z Tobą o tym spokojnie i wyczerpująco porozmawiać: poszedł po najmniejszej linii oporu; znalazł sobie inną. Do seksu.
Moim zdaniem: ta zdrada jest poniżej jakiejkolwiek krytyki i do niczego się nie zmuszaj. Jeśli czujesz się na siłach- wybacz mi i żyjcie jak do tej pory. W końcu lubisz przy nim być.
Współczuję, autorko.
Twój mąż zrobić coś poniżej krytyki: winę przerzucił na Ciebie, bo seks był dla niego nie do końca taki, jak chciał. I zamiast usiąść i z Tobą o tym spokojnie i wyczerpująco porozmawiać: poszedł po najmniejszej linii oporu; znalazł sobie inną. Do seksu.Moim zdaniem: ta zdrada jest poniżej jakiejkolwiek krytyki i do niczego się nie zmuszaj. Jeśli czujesz się na siłach- wybacz mi i żyjcie jak do tej pory. W końcu lubisz przy nim być.
Póki co do niczego się nie zmuszam. Co do wybaczenia hmm tutaj moje myśli się biją. Owszem jest mi z nim dobrze ale jakie konsekwencje poniesie tej zdrady jeśli z nim zostanę ?
(...) jakie konsekwencje poniesie tej zdrady jeśli z nim zostanę ?
Gdy z nim nie zostaniesz, kogo dopadną większe konsekwencje? Ciebie czy Twego męża?
Jak rozumiem chętnie zostałabyś z nim, gdyby z tyłu głowy nie tłukła się myśl "zdradzony musi ponieść konsekwencje". To zwykle problem tych, którzy tworzą swą opinię/decyzję na bazie różnych "powinno się, trzeba, musi".
Szary80 napisał/a:ewcia1307 napisał/a:Dokładnie czasami mam takie myśli, żeby zrobić mu dokładnie tak samo, jednakże ja tak nie potrafię
Jak wyobrażasz sobie dalsze wasze życie bo z tego co widzę nie jest Ci lekko a nigdy już o tym nie zapomnisz .
Póki co nie myślę o tym, co będzie, czas to pokaże. Na dzień dzisiejszy ciężko mi wyobrazić sobie, że miałabym powiedzieć dzieciom, że odchodzę. Mój młodszy syn, by mi tego nie wybaczył. Natomiast mnie samej też jest ciężko, mimo wszystko ja nadal bardzo Kocham męża. Lubię kiedy mnie przytula, uwielbiam z nim podróżować, lubię po prostu z nim i przy nim być.
Coś Ci napisze . Po pierwsze nikt z nas nie jest w twojej skórze i nie czuje tego co Ty teraz bo z boku zawsze wyglada to inaczej i dużo łatwiej nam jest popisać co kto o tym myśli .
Po drugie to twoje życie i twój wybor z kim je spędzisz . Twój mąż zrobił coś za co od wielu tutaj dostałby kopa i ode mnie również . Wybaczyłas mu bo go kochasz bo dla dzieci bo tak musi być . Efekt twojej decyzji poznasz za pare lat i obys nie żałowała
Problem jest w tym, że to ja nie potrafię się z tym pogodzić. Im więcej czasu mija tym mam większą ochotę odejść. Nie ma dnia żebym nie miała ich przed oczami, w necie ciągle próbuję wyszukiwać informacje na temat tej kobiety, do tego dochodzą jeszcze sny. Kocham go bardzo ale nie potrafię się z tym pogodzić.
Wpadłaś w jakąś manię. Jeśli chcesz kontynuować związek to kobieto ogarnij się, a jeśli nie potrafisz się pogodzić to zakończ ten związek.
Jesteśmy małżeństwem od 13 lat a 15 lat razem. W grudniu dowiedziałam się o zdradzie przez przypadek. Byliśmy dobrym małżeństwem, wspólne podróże to nasza pasja no i salsa. On był cudownym ojcem bo mężem, dbał o o nas o dom. W październiku poznał tą kobietę kiedy zaczął jeździć na szkolenia. Zdrada rozwaliła moje życie na kawałki. Postanowiliśmy pójść na terapię. Mojemu mężowi terapia bardzo pomogła, dużo rzeczy mu uświadomiła, zmienia się chce wszystko naprawić i walczy o nas. Problem jest w tym, że to ja nie potrafię się z tym pogodzić. Im więcej czasu mija tym mam większą ochotę odejść. Nie ma dnia żebym nie miała ich przed oczami, w necie ciągle próbuję wyszukiwać informacje na temat tej kobiety, do tego dochodzą jeszcze sny. Kocham go bardzo ale nie potrafię się z tym pogodzić.
Dobry Wieczór. Potrzebuje Pani spokoju i dystansu, oraz czasu do podjęcia decyzji. Proszę rozważyć możliwość czasowej separacji i mam tu na myśli nie mieszkacie razem. Po tym okresie zdecyduje Pani co dalej. Proszę nie czekać, szkoda czasu, trzeba działać. Nie jest Pani w stanie zrozumieć dlaczego, więc szuka informacji o niej. Została Pani skrzywdzona, i to Pani powinno być lepiej po terapii, a nie mężowi. Pozdrawiam.
Nigdzie, nie napisałam, że było idealne tylko dobre. Ideałów raczej nie ma.
Napisałaś:
Jesteśmy małżeństwem od 13 lat a 15 lat razem. W grudniu dowiedziałam się o zdradzie przez przypadek. Byliśmy dobrym małżeństwem, wspólne podróże to nasza pasja no i salsa. On był cudownym ojcem bo mężem, dbał o o nas o dom.
Uznałam, że zrobiłaś literówkę i zamiast "i" wstawiłaś "bo", co znacząco zmienia wydźwięk tej wypowiedzi.
Co do seksu to owszem dawał wcześniej sygnały, że chce by on był inny. Mówił mi o tym, że seks jest dla niego ważny. Ja natomiast nie umiałam się przełamać. Moja blokada wynikała że wstydu przed nim, ponieważ nie raz usłyszałam, że jestem gruba i powinnam o siebie zadbać.
I owszem na początku całej sytuacji próbowałam desperacko męża zatrzymać. Seks był taki jakiego zawsze chciał, gotowałam dla niego coś nowego, piekłam ciasta stawałam na głowie żeby zrobić mu przyjemność. Jednakże na terapii uświadomiłam sobie, że nie tak ma to wyglądać, że to on powinien walczyć a nie ja. Dzisiaj jestem taką kobietą jaką byłam wcześniej, jedynie w kwestii seksu nie wróciłam do starych nawyków, ponieważ teraz również jest mi dobrze a nawet bardzo dobrze.
Teraz on walczy i się stara, wie , że rozważam odejście i rozwód ale zaznaczył, że będzie o mnie walczył i nie pozwoli mi odejść bo mnie kocha. Powiedział mi, że czasem żeby zrozumieć jak bardzo jest to w życiu ważne to trzeba to stracić. On stracił mnie i zrozumiał, że bardzo mnie kocha i gdyby mógł to cofnął by czas.Dodam jeszcze, że jedno mnie zaskoczyło. Ponieważ czepiał się wcześniej mojego wyglądu a znalazł kobietę starszą od siebie, naprawdę brzydką. Ona wyglądała jakby była co najmniej 10/15 lat od niego starsza.
Przy niej czuję się naprawdę atrakcyjną kobietą, dlatego tym bardziej nie potrafię go zrozumieć.
Odnoszę wrażenie, że samą siebie usiłujesz przekonywać, że sporo w tym wszystkim Twojej własnej winy. I niby w szczęśliwych małżeństwach zdrady się nie zdarzają, ale pamiętajmy, że on miał wybór, a swoją decyzję podjął świadomie.
Twierdzisz też, że mąż mówił, że seks jest dla niego ważny, ale chyba jednak nie było w tym wszystkim jakiejś wyraźnej próby rozwiązania zaistniałego problemu, skoro Ty nie zauważyłaś, że dzieje się coś, co może mieć takie następstwa. Moim zdaniem to był klasyczny romans, a nie akt desperacji, wynikający z poczucia bezsilności. Oczywiście teraz potrzebne jest jakieś usprawiedliwienie, a z drugiej strony przypuszczalnie jesteś właśnie karmiona dokładnie tym, co z góry wiadomo, że chciałabyś usłyszeć - to jeśli chodzi o te wszystkie "nie pozwoli mi odejść, bo mnie kocha" czy "czasem żeby zrozumieć, jak bardzo coś jest w życiu ważne, to trzeba to stracić". Tylko czy aby na pewno jest to wszystko szczere? Nie twierdzę, że nie, ale warto, abyś znalazła odpowiedź na to pytanie.
Jeśli zaś chodzi o podejmowanie radykalnych decyzji, to jest takie mądre zdanie, które w takich sytuacjach bardzo pomaga: "nie pozwól odejść komuś, jeśli wiesz, że będziesz z zazdrością patrzeć jak układa sobie życie z kimś innym".
ewcia1307 napisał/a:Jesteśmy małżeństwem od 13 lat a 15 lat razem. W grudniu dowiedziałam się o zdradzie przez przypadek. Byliśmy dobrym małżeństwem, wspólne podróże to nasza pasja no i salsa. On był cudownym ojcem bo mężem, dbał o o nas o dom. W październiku poznał tą kobietę kiedy zaczął jeździć na szkolenia. Zdrada rozwaliła moje życie na kawałki. Postanowiliśmy pójść na terapię. Mojemu mężowi terapia bardzo pomogła, dużo rzeczy mu uświadomiła, zmienia się chce wszystko naprawić i walczy o nas. Problem jest w tym, że to ja nie potrafię się z tym pogodzić. Im więcej czasu mija tym mam większą ochotę odejść. Nie ma dnia żebym nie miała ich przed oczami, w necie ciągle próbuję wyszukiwać informacje na temat tej kobiety, do tego dochodzą jeszcze sny. Kocham go bardzo ale nie potrafię się z tym pogodzić.
Dobry Wieczór. Potrzebuje Pani spokoju i dystansu, oraz czasu do podjęcia decyzji. Proszę rozważyć możliwość czasowej separacji i mam tu na myśli nie mieszkacie razem. Po tym okresie zdecyduje Pani co dalej. Proszę nie czekać, szkoda czasu, trzeba działać. Nie jest Pani w stanie zrozumieć dlaczego, więc szuka informacji o niej. Została Pani skrzywdzona, i to Pani powinno być lepiej po terapii, a nie mężowi. Pozdrawiam.
Biorę separację pod uwagę, wczoraj i na terapii rozmawialiśmy o tej sytuacji. Ale mąż powiedział, że się nie wyproeadzi i nie zgadza się na taką sytuację. Powiedział, że on już ponosi konsekwencje bo boi się, że mnie straci. Gdybym ja miała gdzie się wyprowadzić to zrobiłabym to. A na moich rodziców nie mam co liczyć gdyż są bardzo religijni i niezaakceptowali by takiego zachowania.
Ja zarabiam niewiele ponad 2000 więc nie stać mnie na wynajem czego kolwiek
ewcia1307 napisał/a:Nigdzie, nie napisałam, że było idealne tylko dobre. Ideałów raczej nie ma.
Napisałaś:
ewcia napisał/a:Jesteśmy małżeństwem od 13 lat a 15 lat razem. W grudniu dowiedziałam się o zdradzie przez przypadek. Byliśmy dobrym małżeństwem, wspólne podróże to nasza pasja no i salsa. On był cudownym ojcem bo mężem, dbał o o nas o dom.
Uznałam, że zrobiłaś literówkę i zamiast "i" wstawiłaś "bo", co znacząco zmienia wydźwięk tej wypowiedzi.
ewcia1307 napisał/a:Co do seksu to owszem dawał wcześniej sygnały, że chce by on był inny. Mówił mi o tym, że seks jest dla niego ważny. Ja natomiast nie umiałam się przełamać. Moja blokada wynikała że wstydu przed nim, ponieważ nie raz usłyszałam, że jestem gruba i powinnam o siebie zadbać.
I owszem na początku całej sytuacji próbowałam desperacko męża zatrzymać. Seks był taki jakiego zawsze chciał, gotowałam dla niego coś nowego, piekłam ciasta stawałam na głowie żeby zrobić mu przyjemność. Jednakże na terapii uświadomiłam sobie, że nie tak ma to wyglądać, że to on powinien walczyć a nie ja. Dzisiaj jestem taką kobietą jaką byłam wcześniej, jedynie w kwestii seksu nie wróciłam do starych nawyków, ponieważ teraz również jest mi dobrze a nawet bardzo dobrze.
Teraz on walczy i się stara, wie , że rozważam odejście i rozwód ale zaznaczył, że będzie o mnie walczył i nie pozwoli mi odejść bo mnie kocha. Powiedział mi, że czasem żeby zrozumieć jak bardzo jest to w życiu ważne to trzeba to stracić. On stracił mnie i zrozumiał, że bardzo mnie kocha i gdyby mógł to cofnął by czas.Dodam jeszcze, że jedno mnie zaskoczyło. Ponieważ czepiał się wcześniej mojego wyglądu a znalazł kobietę starszą od siebie, naprawdę brzydką. Ona wyglądała jakby była co najmniej 10/15 lat od niego starsza.
Przy niej czuję się naprawdę atrakcyjną kobietą, dlatego tym bardziej nie potrafię go zrozumieć.Odnoszę wrażenie, że samą siebie usiłujesz przekonywać, że sporo w tym wszystkim Twojej własnej winy. I niby w szczęśliwych małżeństwach zdrady się nie zdarzają, ale pamiętajmy, że on miał wybór, a swoją decyzję podjął świadomie.
Twierdzisz też, że mąż mówił, że seks jest dla niego ważny, ale chyba jednak nie było w tym wszystkim jakiejś wyraźnej próby rozwiązania zaistniałego problemu, skoro Ty nie zauważyłaś, że dzieje się coś, co może mieć takie następstwa. Moim zdaniem to był klasyczny romans, a nie akt desperacji, wynikający z poczucia bezsilności. Oczywiście teraz potrzebne jest jakieś usprawiedliwienie, a z drugiej strony przypuszczalnie jesteś właśnie karmiona dokładnie tym, co z góry wiadomo, że chciałabyś usłyszeć - to jeśli chodzi o te wszystkie "nie pozwoli mi odejść, bo mnie kocha" czy "czasem żeby zrozumieć, jak bardzo coś jest w życiu ważne, to trzeba to stracić". Tylko czy aby na pewno jest to wszystko szczere? Nie twierdzę, że nie, ale warto, abyś znalazła odpowiedź na to pytanie.Jeśli zaś chodzi o podejmowanie radykalnych decyzji, to jest takie mądre zdanie, które w takich sytuacjach bardzo pomaga: "nie pozwól odejść komuś, jeśli wiesz, że będziesz z zazdrością patrzeć jak układa sobie życie z kimś innym".
Zdanie bardzo mądre, nie znałam tego.
Prawda jest taka, że z nim jest ciężko ale bez niego pewnie będzie jeszcze gorzej
U mnie jest jeszcze jeden problem. Otóż moja teściowa nigdy mnie nieakceptowała, przy zdradzie nawrzeszczała na mnie, że mi się należało i że sobie na to zasłużyłam . Nie mam z nią kontaktu od grudnia. Mąż rzadko do niej jeździ. Boję się, że prędzej czy później ona i tak rozwali to co między nami jest.
Teraz z pewnością twierdzi, że on jest ze mną tylko ze względu na dzieci a ja że nie odeszłam od niego bo sama nie dałabym rady.
On co prawda jest po naszej stronie ale nie wiem jak długo starczy mu na to sił
Twoim największym wrogiem... jesteś Ty.
Zdecydujesz się zejść z huśtawki, na której siedzisz?
Twoim największym wrogiem... jesteś Ty.
Zdecydujesz się zejść z huśtawki, na której siedzisz?
Owszem zgadzam się z tym, że teraz moim wrogiem jestem ja sama i to co w mojej głowie siedzi.
Mam zamiar porozmawiać z mężem powiedzieć czego dokładnie oczekuję od niego i w sumie od siebie też. Szansę już nam dałam ale będzie ciężko, to nie będzie łatwa droga
Ewa, te emocje nie wzięly się znikąd.
Uznanie swojej roli w problemach zwiazku jest bardzo wazne dla zrozumienia sytuacji, to kamyk na drodze do wybaczenia.
Tą lekcję odrobilas.
Ale jest jeszcze zlosc, ktorą szybciutko zamiotlas pod dywan, a ona i tak wylezie...
I to., ze w tym momencie danym nie dalas sobie prawa do wyrazenia tej zlosci i teraz masz..
Mąż wygodny jest bardzo..Sorry, ale dalas mu do ręki broń w postaci Twojego obwiniania się.
I z obawy o zbanowanie nie powiem co powiedzialabym Twojej tesciowej..
Tak więc albo sobie pozwolisz wyrazic tę zlosc albo pękniesz..Może na terapii bezpieczniej.? Mąż tez moze wyrazić zlosć na Ciebie.
I wtedy mozna coś na nowo..dopiero wtedy..
Pytanie niedyskretne: teraz zaczelas pożądać męża czy ze strachu,chęci utrzymania rodziny ten seks?
Jesli tak, to Cię to zdołuje w efekcie..nie warto.
Ewa, te emocje nie wzięly się znikąd.
Uznanie swojej roli w problemach zwiazku jest bardzo wazne dla zrozumienia sytuacji, to kamyk na drodze do wybaczenia.
Tą lekcję odrobilas.
Ale jest jeszcze zlosc, ktorą szybciutko zamiotlas pod dywan, a ona i tak wylezie...
I to., ze w tym momencie danym nie dalas sobie prawa do wyrazenia tej zlosci i teraz masz..
Mąż wygodny jest bardzo..Sorry, ale dalas mu do ręki broń w postaci Twojego obwiniania się.
I z obawy o zbanowanie nie powiem co powiedzialabym Twojej tesciowej..
Tak więc albo sobie pozwolisz wyrazic tę zlosc albo pękniesz..Może na terapii bezpieczniej.? Mąż tez moze wyrazić zlosć na Ciebie.
I wtedy mozna coś na nowo..dopiero wtedy..
Pytanie niedyskretne: teraz zaczelas pożądać męża czy ze strachu,chęci utrzymania rodziny ten seks?
Jesli tak, to Cię to zdołuje w efekcie..nie warto.
Na początku na pewno było że strachu, że go zdradzę. Jednakże od pewnego czasu tak nie jest. Jak wspominałam wcześniej jego stosunek do mnie również się zmienił. Przede wszystkim przestałam się sama siebie wstydzić. On zaczął mi mowić komplementy, że jestem ładna, że jestem wyjątkowa itp. Moje poczucie wartości wzrosło i seks stał się dla nas czymś wyjątkowym i fajnym.
Nie wiem dlaczego wcześniej się tak blokowałam
Ela210 napisał/a:Ewa, te emocje nie wzięly się znikąd.
Uznanie swojej roli w problemach zwiazku jest bardzo wazne dla zrozumienia sytuacji, to kamyk na drodze do wybaczenia.
Tą lekcję odrobilas.
Ale jest jeszcze zlosc, ktorą szybciutko zamiotlas pod dywan, a ona i tak wylezie...
I to., ze w tym momencie danym nie dalas sobie prawa do wyrazenia tej zlosci i teraz masz..
Mąż wygodny jest bardzo..Sorry, ale dalas mu do ręki broń w postaci Twojego obwiniania się.
I z obawy o zbanowanie nie powiem co powiedzialabym Twojej tesciowej..
Tak więc albo sobie pozwolisz wyrazic tę zlosc albo pękniesz..Może na terapii bezpieczniej.? Mąż tez moze wyrazić zlosć na Ciebie.
I wtedy mozna coś na nowo..dopiero wtedy..
Pytanie niedyskretne: teraz zaczelas pożądać męża czy ze strachu,chęci utrzymania rodziny ten seks?
Jesli tak, to Cię to zdołuje w efekcie..nie warto.Na początku na pewno było że strachu, że go zdradzę. Jednakże od pewnego czasu tak nie jest. Jak wspominałam wcześniej jego stosunek do mnie również się zmienił. Przede wszystkim przestałam się sama siebie wstydzić. On zaczął mi mowić komplementy, że jestem ładna, że jestem wyjątkowa itp. Moje poczucie wartości wzrosło i seks stał się dla nas czymś wyjątkowym i fajnym.
Nie wiem dlaczego wcześniej się tak blokowałam
Tak doczytuje to wszystko pomalutku i zbieram do jednego woreczka i wydaje mi się ze jesteś bardzo podatna kobieta . Taka która łatwo można „ ustawić „ według własnych reguł . Cokolwiek by się stało i cokolwiek bym zrobił to i tak Ty uważała byś ze tak musi być i tak będzie najlepiej „ dla nas „ . Nie mówię tutaj o przykładzie tej zdrady bo swoje zdanie już na ten temat wyraziłem ale myśle ze koleś gdyby przyłożył Ci decha przez plecy - czego Ci nie życzę oczywiście - to byś tez stwierdziła ze teraz żyje Ci się dużo lepiej bo skoro On tak twierdzi to tak musi być . Na sile starasz się wbijać do głowy ze przed tym wydarzeniem wszystko było be a teraz jest bajunia . Myśle ze to obawa przed jego strata bardziej Cię przeraża i cokolwiek zrobi zawsze przyłożysz do tego rękę lub zamkniesz oczka bo tak musi być a to nie dobrze . Nie będę Ci mówił co masz robić bo to twoje życie i twój wybor . Mam nadzieje ze jesteś i będziesz szczęśliwa .
ewcia1307 napisał/a:Ela210 napisał/a:Ewa, te emocje nie wzięly się znikąd.
Uznanie swojej roli w problemach zwiazku jest bardzo wazne dla zrozumienia sytuacji, to kamyk na drodze do wybaczenia.
Tą lekcję odrobilas.
Ale jest jeszcze zlosc, ktorą szybciutko zamiotlas pod dywan, a ona i tak wylezie...
I to., ze w tym momencie danym nie dalas sobie prawa do wyrazenia tej zlosci i teraz masz..
Mąż wygodny jest bardzo..Sorry, ale dalas mu do ręki broń w postaci Twojego obwiniania się.
I z obawy o zbanowanie nie powiem co powiedzialabym Twojej tesciowej..
Tak więc albo sobie pozwolisz wyrazic tę zlosc albo pękniesz..Może na terapii bezpieczniej.? Mąż tez moze wyrazić zlosć na Ciebie.
I wtedy mozna coś na nowo..dopiero wtedy..
Pytanie niedyskretne: teraz zaczelas pożądać męża czy ze strachu,chęci utrzymania rodziny ten seks?
Jesli tak, to Cię to zdołuje w efekcie..nie warto.Na początku na pewno było że strachu, że go zdradzę. Jednakże od pewnego czasu tak nie jest. Jak wspominałam wcześniej jego stosunek do mnie również się zmienił. Przede wszystkim przestałam się sama siebie wstydzić. On zaczął mi mowić komplementy, że jestem ładna, że jestem wyjątkowa itp. Moje poczucie wartości wzrosło i seks stał się dla nas czymś wyjątkowym i fajnym.
Nie wiem dlaczego wcześniej się tak blokowałamTak doczytuje to wszystko pomalutku i zbieram do jednego woreczka i wydaje mi się ze jesteś bardzo podatna kobieta . Taka która łatwo można „ ustawić „ według własnych reguł . Cokolwiek by się stało i cokolwiek bym zrobił to i tak Ty uważała byś ze tak musi być i tak będzie najlepiej „ dla nas „ . Nie mówię tutaj o przykładzie tej zdrady bo swoje zdanie już na ten temat wyraziłem ale myśle ze koleś gdyby przyłożył Ci decha przez plecy - czego Ci nie życzę oczywiście - to byś tez stwierdziła ze teraz żyje Ci się dużo lepiej bo skoro On tak twierdzi to tak musi być . Na sile starasz się wbijać do głowy ze przed tym wydarzeniem wszystko było be a teraz jest bajunia . Myśle ze to obawa przed jego strata bardziej Cię przeraża i cokolwiek zrobi zawsze przyłożysz do tego rękę lub zamkniesz oczka bo tak musi być a to nie dobrze . Nie będę Ci mówił co masz robić bo to twoje życie i twój wybor . Mam nadzieje ze jesteś i będziesz szczęśliwa .
Możliwe, że tak jest aczkolwiek naprawdę dobrze nam teraz razem. To on twierdzi, że teraz jest jak nigdy przedtem. Ja uważam, że jest ok natomiast nigdy tak dobrze jak było już nie będzie a z pewnością nie będzie tak samo.
I owszem boję się życia w samotności i boję się, że nie podołam z moją wypłatą razem z 2 dzieci
a ja ci powiem ze kazdemu moze pojawc sie taki moment slabosci w zyciu , KAZDEMU.Dalabym facetowi druga szanse skoro jest odpowiedzialnym facetem, jesli nie sprobujesz, inna zagarnie dobry material na meza i ulozy sobie z nim zycie
a ja ci powiem ze kazdemu moze pojawc sie taki moment slabosci w zyciu , KAZDEMU.Dalabym facetowi druga szanse skoro jest odpowiedzialnym facetem, jesli nie sprobujesz, inna zagarnie dobry material na meza i ulozy sobie z nim zycie
no zarąbisty materiał na męża. Dobry mąż/ partner/ żona/ partnerka nie zdradza.
nirvanka taka jestes twarda? czlowiek to nie maszyna, nie robot, nie zycze ci (jesli jestes w zwiazku) zeby pojawil ci sie na drodze facet ktory cie tak zakreci ze nie bedziesz wiedziala jak sie nazywasz, i uwierz mi, jestem osoba twardo stapajaca po ziemi, w glowie mi zadne romanse byly, a i mi sie przytrafilo, zdarzylo, i nie ma to wiekszego znaczenia teraz, mam tylko zal do osoby ktora potrafila mi tak oczy zamydlic!
a ja ci powiem ze kazdemu moze pojawc sie taki moment slabosci w zyciu , KAZDEMU.Dalabym facetowi druga szanse skoro jest odpowiedzialnym facetem, jesli nie sprobujesz, inna zagarnie dobry material na meza i ulozy sobie z nim zycie
Tylko to nie była jednorazowa zdrada. To był romans który trwał 2 miesiące. A co gdyby przypadkiem to nie wyszło ? Do dzisiaj by do niej jeździł ? Dlaczego on wtedy skoro nie myślał o mnie to nie pomyślał jak bardzo skrzywdzi dzieci ?
nirvanka taka jestes twarda? czlowiek to nie maszyna, nie robot, nie zycze ci (jesli jestes w zwiazku) zeby pojawil ci sie na drodze facet ktory cie tak zakreci ze nie bedziesz wiedziala jak sie nazywasz, i uwierz mi, jestem osoba twardo stapajaca po ziemi, w glowie mi zadne romanse byly, a i mi sie przytrafilo, zdarzylo, i nie ma to wiekszego znaczenia teraz, mam tylko zal do osoby ktora potrafila mi tak oczy zamydlic!
każdy ma swój rozum i serce. jak się kogoś kocha to się go nie krzywdzi, a zdrada jest wyrządzeniem krzywdy. jak się kogoś zdradza to ma się go w dupie ot i cała filozofia. Niech każdy żyje jak chce mi nic do tego, ale fakt jest jeden jak się kocha to się nie zdradza.
nie zawsze cos jest takie jak nam sie wydaje,np: dostajesz dobra prace, bardzo dobra, poznajesz kogos tam, i widzicie sie codziennie, nie masz mozliwosci zeby bylo inaczej, podoba ci sie, ty jemu, mija miesiac, 2 , 4, 10, uwierz mi ze czasami moze sie cos wydarzyc co jest ponad nami, a czego sie potem zaluje i gdyby cofnac czas, nigdy by sie tego nie zrobilo, dlatego istnieje takie slowo jak PRZEBACZENIE, i naprawde po takim przebaczeniu zwiazek moze byc jeszcze spojniejszy, bo wie sie ze nigdy wiecej nie zrobi sie nic, co mogloby to zepsuc
50 2018-08-10 23:31:04 Ostatnio edytowany przez Nirvanka87 (2018-08-10 23:37:04)
zdrady się nie wybacza, tzn można ale to równia pochyła, jak się wybaczy zdradę to się będzie jeleniem do końca życia, bo jak ktoś zdradził raz daną osobę, to zdradzi i drugi i dziesiąty, aczkolwiek może wejść w nowy związek i tej innej osoby nie zdraadzać.
I nic nie jest usprawiedliwieniem zdrady, za zdradę odpowiada sam zdradzający. jak ma się partnera do dupy to się go zmienia, jak ma sie problem w związku to się go naprawia, a jak się nie da to się rozstaje i potem szuka nowych partnerów. jak się kogoś kocha to i najseksowniejszy facet w mieście może nam fujarą przed oczami majtać, a najładniejsza laska, cipką klaskać, a i tak się nie pójdzie z nimi do wyra, na kawę, nie zacznie się z nimi romansu. Kochanek/ kochanka to to tylko narzędzie "zbrodni", zdradzacz jest zbrodniarzem, a zdradzony ofiarą
Edit:
oczywiście to moje poglądy,do których nikogo nie przekonuję.
nie zawsze cos jest takie jak nam sie wydaje,np: dostajesz dobra prace, bardzo dobra, poznajesz kogos tam, i widzicie sie codziennie, nie masz mozliwosci zeby bylo inaczej, podoba ci sie, ty jemu, mija miesiac, 2 , 4, 10, uwierz mi ze czasami moze sie cos wydarzyc co jest ponad nami, a czego sie potem zaluje i gdyby cofnac czas, nigdy by sie tego nie zrobilo, dlatego istnieje takie slowo jak PRZEBACZENIE, i naprawde po takim przebaczeniu zwiazek moze byc jeszcze spojniejszy, bo wie sie ze nigdy wiecej nie zrobi sie nic, co mogloby to zepsuc
Przepraszam, ale nie istnieje coś takiego jak "nie masz możliwości, żeby było inaczej".
ZAWSZE da się zrobić inaczej tylko najczęściej osoba zdradzająca po prostu tego NIE CHCE.
Ciągnąc wątek pracy?
Poznaję kogoś w pracy, jest chemia. Można: porozmawiać i postawić sprawę jasno - nie zdradzam. Można zmienić pracę, można zmienić dział w pracy, można powiedzieć o sytuacji partnerowi i poprosić o wsparcie.
Można wszystko tylko trzeba chcieć zawalczyć o związek zamiast iść za pożądaniem i chemią.
jasne,kazdy mysli inaczej.Na moim miejscu, gdyby facet byl odpowiedzialny i zalowalby, sprobowalabym, gdybym byla taka zawzieta , zylabym w wiecznym rozgoryczeniu, zycie nie jest proste, i nie ma sie nigdy gwarancji na NIC, a odpowiedzialnego faceta czy kobiete nie jest znalezc latwo, w przeciwnosci co do sexu czy przyjemnosci znalezc zawsze mozna
gdyby facet był odpowiedzialny toby nie zdradził, gdyby facet kochał toby nie zdradził, gdyby facet myślał powaznie o związku i partnerce toby nie zdradził itp itd. oczywiście analogicznie kobiety.
odpowiedzialny, kochający zdradzacz to oksymoron
jasne,kazdy mysli inaczej.Na moim miejscu, gdyby facet byl odpowiedzialny i zalowalby, sprobowalabym, gdybym byla taka zawzieta , zylabym w wiecznym rozgoryczeniu, zycie nie jest proste, i nie ma sie nigdy gwarancji na NIC, a odpowiedzialnego faceta czy kobiete nie jest znalezc latwo, w przeciwnosci co do sexu czy przyjemnosci znalezc zawsze mozna
No właśnie Liebe, skąd Ty to bierzesz te generalizacje? Jedna będzie mieć wieczne rozgoryczenie jak zostanie, inna gdy odejdzie, nie sądź po sobie.
I głupio tak mówić o wieczności gdy pisze się pod wpływem rozżalenia z powodu krótkiego nieudanego romansiku..
55 2018-08-11 00:30:27 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2018-08-11 00:36:29)
nie zawsze cos jest takie jak nam sie wydaje,np: dostajesz dobra prace, bardzo dobra, poznajesz kogos tam, i widzicie sie codziennie, nie masz mozliwosci zeby bylo inaczej, podoba ci sie, ty jemu, mija miesiac, 2 , 4, 10, uwierz mi ze czasami moze sie cos wydarzyc co jest ponad nami, a czego sie potem zaluje i gdyby cofnac czas, nigdy by sie tego nie zrobilo, dlatego istnieje takie slowo jak PRZEBACZENIE, i naprawde po takim przebaczeniu zwiazek moze byc jeszcze spojniejszy, bo wie sie ze nigdy wiecej nie zrobi sie nic, co mogloby to zepsuc
Piszesz to wszystko, bo znasz z autopsji? https://www.netkobiety.pl/t113920.html W kontekście własnych przeżyć brzmisz w tym wątku jakbyś świadoma tego, że zrobiłaś głupotę, samą siebie usprawiedliwiała. W każdym razie dosyć kiepsko brzmisz.
"I głupio tak mówić o wieczności gdy pisze się pod wpływem rozżalenia z powodu krótkiego nieudanego romansiku.."
jestem po 13 latach udanego malzenstwa, i wlasnie przez kobiete ktora rozbila to malzenstwo, i po doswiadczeniu jak to nazwalas "krótkiego nieudanego romansiku" stwierdzam ze warto dac szanse, i szczerze mowiac jestem w podobnej sytuacji
i rozpatruje to ze strony zdradzonej jak i przezywajacej romans
liebe21 napisał/a:nie zawsze cos jest takie jak nam sie wydaje,np: dostajesz dobra prace, bardzo dobra, poznajesz kogos tam, i widzicie sie codziennie, nie masz mozliwosci zeby bylo inaczej, podoba ci sie, ty jemu, mija miesiac, 2 , 4, 10, uwierz mi ze czasami moze sie cos wydarzyc co jest ponad nami, a czego sie potem zaluje i gdyby cofnac czas, nigdy by sie tego nie zrobilo, dlatego istnieje takie slowo jak PRZEBACZENIE, i naprawde po takim przebaczeniu zwiazek moze byc jeszcze spojniejszy, bo wie sie ze nigdy wiecej nie zrobi sie nic, co mogloby to zepsuc
Piszesz to wszystko, bo znasz z autopsji? https://www.netkobiety.pl/t113920.html W kontekście własnych przeżyć brzmisz w tym wątku jakbyś świadoma tego, że zrobiłaś głupotę, samą siebie usprawiedliwiała. W każdym razie kiepsko brzmisz.
dokladnie glupote,jesli sie ma meza czy zone,w watku wyglada to inaczej bo jestem sama, nie mam meza, ale jak juz wczesniej napisalam, jestem po 13 letnim malzenstwie, po 4 latach zdarzyl sie romans, maz chce wrocic.Czy brzmi to kiepsko?moze...
dla mnie jest to jednak pewnego rodzaju doswiadczenie ktore pozwala spojrzec na to z kazdej strony inaczej, zrozumialam ze nie zawsze jest to tak jak nam sie wydaje, mowie o zdradzie,i jestem pewna ze kazdemu moze sie to przytrafic
58 2018-08-11 01:11:07 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-08-11 01:14:59)
"I głupio tak mówić o wieczności gdy pisze się pod wpływem rozżalenia z powodu krótkiego nieudanego romansiku.."
jestem po 13 latach udanego malzenstwa, i wlasnie przez kobiete ktora rozbila to malzenstwo, i po doswiadczeniu jak to nazwalas "krótkiego nieudanego romansiku" stwierdzam ze warto dac szanse, i szczerze mowiac jestem w podobnej sytuacji
i rozpatruje to ze strony zdradzonej jak i przezywajacej romans
bardzo łatwo sobie wszystko szuladkujesz i już coś stwiedzasz, ze warto czy nie warto, a nawet nie doszłaś do świadomości, że inne kobiety nie rozbiłają Ci małżeństwa, najwyżej mąż czy oboje częściej.
jak stoją Twoje sprawy w życiu tak stwierdzasz..
I krótki romans z jednym wybacz "bzyknięciem" to nie 4 lata z kimś.. więc znowu coś upraszczasz..
O sorry w sumie doczytałam że to romans po 4 latach- nie wiadomo jak długi, ale poważny, bo się rozstaliście
Ela210
uwazam ze jesli fat jest odpowiedzialny a malzenstwo bylo ok, a zdarzyla sie zdrada, powinno sie dac szanse
zdrada ,to jest czasami chwila, moment nad ktorym ciezko zapanowac, pisze ZDARZYC nie zdarzac
a co z tym zrobi zdradzony to juz indywidualna sprawa
Ela210
uwazam ze jesli fat jest odpowiedzialny a malzenstwo bylo ok, a zdarzyla sie zdrada, powinno sie dac szansezdrada ,to jest czasami chwila, moment nad ktorym ciezko zapanowac, pisze ZDARZYC nie zdarzac
a co z tym zrobi zdradzony to juz indywidualna sprawa
Kiedyś też tak myślałam a teraz jestem w takiej sytuacji. Ciężko jest bardzo bo w głowie właśnie siedzi myśl, że jak naprawdę się kocha to się nie zdradza. Sama miałam czasami różne propozycje. Kiedyś nawet spotkanie z moją pierwszą wielką miłością z tym, że nigdy do niczego nie doszło bo w głowie był mój mąż
liebe21 napisał/a:Ela210
uwazam ze jesli fat jest odpowiedzialny a malzenstwo bylo ok, a zdarzyla sie zdrada, powinno sie dac szansezdrada ,to jest czasami chwila, moment nad ktorym ciezko zapanowac, pisze ZDARZYC nie zdarzac
a co z tym zrobi zdradzony to juz indywidualna sprawaKiedyś też tak myślałam a teraz jestem w takiej sytuacji. Ciężko jest bardzo bo w głowie właśnie siedzi myśl, że jak naprawdę się kocha to się nie zdradza. Sama miałam czasami różne propozycje. Kiedyś nawet spotkanie z moją pierwszą wielką miłością z tym, że nigdy do niczego nie doszło bo w głowie był mój mąż
A ja nigdy tak nie myślałam i będąc zdradzoną też tak nie myślę. Moim zdaniem- oczywiście mogę się mylić, ale liebe, usprawiedliwiasz męża bo tak łatwiej dalej z nim być. Ja ze swoim też jestem, ale wiem, ze to co zrobił było złe i nic go nigdy i w żadnych okolicznościach przyrody nie usprawiedliwi, a wybaczyć mu do końca życia nie wybaczę, między nami już nigdy nie będzie jak kiedyś i tylko on może sobie z tego powodu pluć w brodę, jego wina i przez to teraz nie będzie miał ze mną idealnego (na nasze warunki i relacje) życia, jakie mógłby mieć, gdyby nie zdradził.
liebe21 napisał/a:Ela210
uwazam ze jesli fat jest odpowiedzialny a malzenstwo bylo ok, a zdarzyla sie zdrada, powinno sie dac szansezdrada ,to jest czasami chwila, moment nad ktorym ciezko zapanowac, pisze ZDARZYC nie zdarzac
a co z tym zrobi zdradzony to juz indywidualna sprawaKiedyś też tak myślałam a teraz jestem w takiej sytuacji. Ciężko jest bardzo bo w głowie właśnie siedzi myśl, że jak naprawdę się kocha to się nie zdradza. Sama miałam czasami różne propozycje. Kiedyś nawet spotkanie z moją pierwszą wielką miłością z tym, że nigdy do niczego nie doszło bo w głowie był mój mąż
nie kazdy jest taki sam, sa slabsi i silniejsi, maja silniejsza wole albo slabsza, i powiedz komu latwiej zyc?najlepiej skreslic bo sie nie nadaje.
Moim zdaniem zdarzyc sie moze , i wybaczyc mozna.
ewcia1307 napisał/a:liebe21 napisał/a:Ela210
uwazam ze jesli fat jest odpowiedzialny a malzenstwo bylo ok, a zdarzyla sie zdrada, powinno sie dac szansezdrada ,to jest czasami chwila, moment nad ktorym ciezko zapanowac, pisze ZDARZYC nie zdarzac
a co z tym zrobi zdradzony to juz indywidualna sprawaKiedyś też tak myślałam a teraz jestem w takiej sytuacji. Ciężko jest bardzo bo w głowie właśnie siedzi myśl, że jak naprawdę się kocha to się nie zdradza. Sama miałam czasami różne propozycje. Kiedyś nawet spotkanie z moją pierwszą wielką miłością z tym, że nigdy do niczego nie doszło bo w głowie był mój mąż
A ja nigdy tak nie myślałam i będąc zdradzoną też tak nie myślę. Moim zdaniem- oczywiście mogę się mylić, ale liebe, usprawiedliwiasz męża bo tak łatwiej dalej z nim być. Ja ze swoim też jestem, ale wiem, ze to co zrobił było złe i nic go nigdy i w żadnych okolicznościach przyrody nie usprawiedliwi, a wybaczyć mu do końca życia nie wybaczę, między nami już nigdy nie będzie jak kiedyś i tylko on może sobie z tego powodu pluć w brodę, jego wina i przez to teraz nie będzie miał ze mną idealnego (na nasze warunki i relacje) życia, jakie mógłby mieć, gdyby nie zdradził.
to mnie zaskoczylas teraz delikatnie mowiac....
alez oczywiscie ze juz nigdy nie bedzie tak samo, slyszalam jednak ze mozna to malzenstwo zrobic innym, rownie ciekawym, ale innym
nie czujesz przewagi?nie masz wrazenia ze on teraz bedzie inny bo wiedzial co mogl stracic na zawsze?ja wiem ze to nie jest pocieszajace ale z drugiej strony , ja gdybym przyjela meza spowrotem(a byl wczoraj u mnie i ciagle chce wrocic) mialabym za plecami juz takie swoje zycie, nie stresowalabym sie czy zdradza czy nie, ale przy pierwszej takiej informacji wiem co mam i na czym sama stoje, zegnam wtedy goscia na zawsze
ja zdecydowałam się zostać tylko dlatego, że byłam w ciąży gdy dowiedziałam się o zdradzie, która ponoć była duzo dużo wcześniej, aczkolwiek, ja już w nic mu nie wierzę. Dziecko nie jest niczemu winne i chce, zeby miał normalny dom, a mąż jest ojcem idealnym. W ciąży to nawet go lubiłam, po porodzie nawet już tego nie było, teraz uczę sie na nowo go lubić, żeby dziecko nie odczuwało między nami negatywnych emocji. jeżeli by mi sie nie udało osiągnąć stworzenia pozytywnej atmosfery w domu to nie byłoby sensu być ze sobą nawet dla dziecka. Tak czy siak, na razie mi idzie całkiem dobrze, jest coraz lepiej, a co do miłości? Kocham go tak samo mocno, jak on mnie...
ja zdecydowałam się zostać tylko dlatego, że byłam w ciąży gdy dowiedziałam się o zdradzie, która ponoć była duzo dużo wcześniej, aczkolwiek, ja już w nic mu nie wierzę. Dziecko nie jest niczemu winne i chce, zeby miał normalny dom, a mąż jest ojcem idealnym. W ciąży to nawet go lubiłam, po porodzie nawet już tego nie było, teraz uczę sie na nowo go lubić, żeby dziecko nie odczuwało między nami negatywnych emocji. jeżeli by mi sie nie udało osiągnąć stworzenia pozytywnej atmosfery w domu to nie byłoby sensu być ze sobą nawet dla dziecka. Tak czy siak, na razie mi idzie całkiem dobrze, jest coraz lepiej, a co do miłości? Kocham go tak samo mocno, jak on mnie...
powiem ci ze przez moj romans z facetem, stwierdzam ze taki typ faceta, o slabej sile woli ( zapewne takich mamy mezow) flirt czy sex z inna kobieta nie mial dla nich wiekszego znaczenia, moj tata tez zdradzil mame,tylko ja o tym wiem, bo widzialam i slyszalam, jak wyszlo" tak jakby"na jaw, ojciec wszystko urwal ,to bylo 20 lat temu(??) do tej pory sa razem z mama, ta kobieta nie miala dla niego znaczenia, czysto meska huc, i znowu powiem ze nikogo nie tlumacze tylko pisze jak bylo.
Przez ten czas po zdradzie meza, duzo myslalam, w miedzyczasie romans, stwierdzam ze facet jesli ma zone i ja kocha, jest odpowiedzialny, to ONA jest dla niego najwazniejsza, to z nia wszystko buduje, do tego dazy, to daje mu sens zycia , i na tym nalezy sie skupic i korzystac, bo zycie krotkie a my coraz starsi