Cześć wszystkim, mam 30 lat i borykam się z pewnym problemem. Postaram się go pokrótce opisać
Mając 17 lat podjąłem decyzję, że będę szedł przez życie całkiem sam. Pewnie nazwiecie to jakimś krótkotrwałym przejawem młodzieńczego buntu, ale ja konsekwentnie podejmowałem kolejne działania, izolowałem się od wszystkich rówieśników, odrzucałem propozycje dziewczyn, zaczynałem uczyć się programowania by w przyszłości podjąć pracę wymagającą minimalnego kontaktu z człowiekiem. Wszystko po to aby móc kiedyś stać się niezależnym, móc samemu kontrolować wydatki, nie być na niczyjej łasce, czy rezygnować ze swoich planów w imię drugiej osoby, znosić jej humory, towarzystwo. Doprowadziło mnie to do sytuacji gdzie faktycznie jestem programistą nie mam partnerki ani znajomych, mieszkam kilkaset kilometrów od rodzinnej miejscowości i z rodzicami kontaktuję się raz na parę miesięcy. Tu właśnie pojawia się problem. W rozmowach telefonicznych zaczęli poruszać temat mojej alienacji, martwią się o mnie, mama bardzo chciałaby mieć wnuki. Nie zamierzam oczywiście zmieniać swojego stanu, ale też niekomfortowo czuję się gdy oni coraz częściej o tym wspominają. Zapewne jest to spowodowane tym, że zbliżam się do wieku, w którym ludzie zakładają rodziny, pewnie słyszeli od znajomych, że ich dzieci żyją już tak lub tak, wtedy automatycznie przypominają sobie o mnie.
Jak mam rozmawiać z rodzicami, pogodzić ich z moim wyborem?
1 2018-07-28 20:37:19 Ostatnio edytowany przez Truteń (2018-07-28 20:38:44)
Cześć wszystkim, mam 30 lat i borykam się z pewnym problemem. Postaram się go pokrótce opisać
Mając 17 lat podjąłem decyzję, że będę szedł przez życie całkiem sam. Pewnie nazwiecie to jakimś krótkotrwałym przejawem młodzieńczego buntu, ale ja konsekwentnie podejmowałem kolejne działania, izolowałem się od wszystkich rówieśników, odrzucałem propozycje dziewczyn, zaczynałem uczyć się programowania by w przyszłości podjąć pracę wymagającą minimalnego kontaktu z człowiekiem. Wszystko po to aby móc kiedyś stać się niezależnym, móc samemu kontrolować wydatki, nie być na niczyjej łasce, czy rezygnować ze swoich planów w imię drugiej osoby, znosić jej humory, towarzystwo. Doprowadziło mnie to do sytuacji gdzie faktycznie jestem programistą nie mam partnerki ani znajomych, mieszkam kilkaset kilometrów od rodzinnej miejscowości i z rodzicami kontaktuję się raz na parę miesięcy. Tu właśnie pojawia się problem. W rozmowach telefonicznych zaczęli poruszać temat mojej alienacji, martwią się o mnie, mama bardzo chciałaby mieć wnuki. Nie zamierzam oczywiście zmieniać swojego stanu, ale też niekomfortowo czuję się gdy oni coraz częściej o tym wspominają. Zapewne jest to spowodowane tym, że zbliżam się do wieku, w którym ludzie zakładają rodziny, pewnie słyszeli od znajomych, że ich dzieci żyją już tak lub tak, wtedy automatycznie przypominają sobie o mnie.
Jak mam rozmawiać z rodzicami, pogodzić ich z moim wyborem?
Oni sobie mogą chcieć a ty rób swoje. Na twoim miejscu powiedziałbym, że to twój świadomy wybór, nie nadajesz się na ojca i nie chcesz skrzywdzić dziecka wychowując je na siłę. Moim zdaniem masz bardzo poważne i odpowiedzialne podejście, skoro nie czujesz się w roli ojca to dobrze z twojej strony, że na siłe nie próbujesz zakładać rodziny, zamiast robić coś wbrew sobie i krzywdzić małą istotę. Zbyt wiele w życiu widziałem osób, które nie powinny być rodzicami. Dzieciństwo i wychowanie wpływa na 80% zachowań w dorosłych życiiu, których potem nawet po wielu latach terapii często nie da się naprostować.
Na twoim miejscu odbył bym szczerą poważną rozmowę z rodzicami, przedstawił swoje stanowisko, powołała się na jakieś badania naukowe właśnie o wychowaniu i braku umiejętności wychowawczych itp. Wyjaśnił rodzinie swoją opinie i decyzje raz i stanowiczo. Następnie poprosił, aby nigdy do tego tematu nie wracali.
Z drugiej strony czuję od ciebie, jakbyś oszukiwał sam siebie i jednak chciał kogoś mieć i szukał tutaj pomocy, zasłaniając się wymówkami i pracą. Ten post przypomina bardziej wołanie o pomoc niż chęć opinii ale może jestem po prostu przewrażliwiony
Oni sobie mogą chcieć a ty rób swoje. Na twoim miejscu powiedziałbym, że to twój świadomy wybór, nie nadajesz się na ojca i nie chcesz skrzywdzić dziecka wychowując je na siłę. Moim zdaniem masz bardzo poważne i odpowiedzialne podejście, skoro nie czujesz się w roli ojca to dobrze z twojej strony, że na siłe nie próbujesz zakładać rodziny, zamiast robić coś wbrew sobie i krzywdzić małą istotę. Zbyt wiele w życiu widziałem osób, które nie powinny być rodzicami. Dzieciństwo i wychowanie wpływa na 80% zachowań w dorosłych życiiu, których potem nawet po wielu latach terapii często nie da się naprostować.
Na twoim miejscu odbył bym szczerą poważną rozmowę z rodzicami, przedstawił swoje stanowisko, powołała się na jakieś badania naukowe właśnie o wychowaniu i braku umiejętności wychowawczych itp. Wyjaśnił rodzinie swoją opinie i decyzje raz i stanowiczo. Następnie poprosił, aby nigdy do tego tematu nie wracali.
Z drugiej strony czuję od ciebie, jakbyś oszukiwał sam siebie i jednak chciał kogoś mieć i szukał tutaj pomocy, zasłaniając się wymówkami i pracą. Ten post przypomina bardziej wołanie o pomoc niż chęć opinii ale może jestem po prostu przewrażliwiony
Ale ja nigdzie nie napisałem, że czuję, że nie nadaję się na ojca. Nigdy o tym nie myślałem, może i byłbym dobrym, nie wiem. Taka wymówka byłaby kłamstwem, a nie zależy mi na ściemnianiu rodzicom. Wybrałem samotność by żaden człowiek mi nie przeszkadzał, ale też abym ja nikomu nie przeszkadzał - abym mógł mieć pretensje tylko do siebie i być zadowolonym, że coś osiągnąłem sam - taka filozofia. Tłumaczyłem to kiedyś rodzicom, ale oni wciąż łudzą się, że mi przejdzie, znając życie to w kręgu ich bliskich ten się żeni, ta wychodzi za mąż i chcieliby dla mnie tego samego. A ja chciałbym uciąć te spekulacje raz na zawsze.
I nie mój post nie jest wołaniem o pomoc, trwam już kilkanaście lat w swojej decyzji.
Nie borykasz się z żadnym problemem. Większość ludzi uważa posiadanie rodziny i dzieci za coś normalnego i nie rozumie, że ktoś może tego nie chcieć. Dlatego ci, którzy tym schematem nie podążają, budzą zdziwienie. Nic w tym niezwykłego. Jeśli jeszcze nie powiedziałeś rodzicom, że nie będą mieć wnuków, to lepiej ich oświeć, ale nie licz, że zrozumieją.
Ale ja też czuję, że z Twoim postem jest coś nie tak. Jak na osobę, która twierdzi, że nie potrzebuje innych osób, bardzo przejmujesz się opinią i akceptacją rodziców. którzy i tak mieszkają daleko od Ciebie. Gdybyś rzeczywiście tak lubił swój styl życia, raczej nie przejmowałbyś się tym, co myślą o tym inni.
5 2018-07-28 21:38:39 Ostatnio edytowany przez Truteń (2018-07-28 21:39:08)
Nie borykasz się z żadnym problemem. Większość ludzi uważa posiadanie rodziny i dzieci za coś normalnego i nie rozumie, że ktoś może tego nie chcieć. Dlatego ci, którzy tym schematem nie podążają, budzą zdziwienie. Nic w tym niezwykłego. Jeśli jeszcze nie powiedziałeś rodzicom, że nie będą mieć wnuków, to lepiej ich oświeć, ale nie licz, że zrozumieją.
Ale ja też czuję, że z Twoim postem jest coś nie tak. Jak na osobę, która twierdzi, że nie potrzebuje innych osób, bardzo przejmujesz się opinią i akceptacją rodziców. którzy i tak mieszkają daleko od Ciebie. Gdybyś rzeczywiście tak lubił swój styl życia, raczej nie przejmowałbyś się tym, co myślą o tym inni.
Nie przejmuję się niczyją opinią, po prostu mam w sobie empatię i rozumiem zmartwienie rodziców, a też z drugiej strony męczy mnie to, że gdy dzwonią wypytują o te rzeczy. Chciałbym, żeby raz na zawsze pogodzili się z moją decyzją, a na razie to ja tłumaczę a oni swoje.
Rób co chcesz, a rodziców miej gdzieś. Ja też swoim mówię, że chcę żyć sama, to zaraz słyszę, że umrę w samotności i na starość nikt mi szklanki wody nie poda. Śmiać mi się chce jak to słyszę. Żyj po swojemu i rób co uważasz za słuszne
Ale ja nigdzie nie napisałem, że czuję, że nie nadaję się na ojca. Nigdy o tym nie myślałem, może i byłbym dobrym, nie wiem. Taka wymówka byłaby kłamstwem, a nie zależy mi na ściemnianiu rodzicom. Wybrałem samotność by żaden człowiek mi nie przeszkadzał, ale też abym ja nikomu nie przeszkadzał - abym mógł mieć pretensje tylko do siebie i być zadowolonym, że coś osiągnąłem sam - taka filozofia. Tłumaczyłem to kiedyś rodzicom, ale oni wciąż łudzą się, że mi przejdzie, znając życie to w kręgu ich bliskich ten się żeni, ta wychodzi za mąż i chcieliby dla mnie tego samego. A ja chciałbym uciąć te spekulacje raz na zawsze.
I nie mój post nie jest wołaniem o pomoc, trwam już kilkanaście lat w swojej decyzji.
Z czego wynika Twoja "filozofia"? Dlaczego uważasz, że inni ludzie by Ci przeszkadzali?
Wątek zmyślony. Do usunięcia.
Nooo... jeśli jesteś taki twardziel, że tak wybrałeś, to na pewno masz powody i potrafisz swój wybór obronić.
Jakie mogą być powody? Strach przed dziewczynami... odpowidzialnością... seksem... niska samoocena, brak pewności siebie, przekonanie, że nie nadajesz się na męża, ojca. Na pewno masz powody, aby tak wybrać. Nawet jestem ciekaw jakie to są powody.
Tak z ciekawości Gary - po co tyle złośliwości?
Powody można łatwo zgadywać, bo w sumie każdy, który skazuje się na takowy stan mówi to samo