Zastanawiam się czy powiedzieć rodzicom, że przez cały czas nastoletni i studiowania od ok 13 do 25 roku życia chorowałam na depresje? Zaczęłam się leczyć dopiero gdy miałam 25 lat gdy było już tak źle że chciałam się zabić. Na szczęście pomogli mi specjaliści. Teraz dopiero widzę jak przez całe życie się męczyłam, nie wiedziałam o tej chorobie, myślałam, że ja już po prostu taka jestem – cały czas bez siły, niewyspana, zmęczona, nienawidząca siebie, okaleczająca się, bez humoru, bez celu w życiu, siedząca cały czas w domu przed komputerem, chcąca żeby to już wszystko się skończyło – myślałam że to taki mój lifestyle, że tego zmienić nie można. Okazało się że po lekach i terapii jestem zupełnie inną osobą. Teraz po raz pierwszy w życiu czuję że żyję. I nie wiem czy powiedzieć rodzicom, że tak naprawdę byłam chora a nie leniwa, egoistyczna, marudząca, żałosna, ciągle zmęczona, niewyspana księżniczka której trzeba było podstawiać wszystko pod nos i za nią wszystko robić bo panienka nie ma siły wstać z łóżka i rączek sobie pobrudzić. Wiele, wiele batalii i kłótni przeprowadziłam z rodzicami o to, że nic nie robię, nie sprzątam, nie pomagam w domu, nie chodzę do pracy, nie potrafię się skupić w szkole – to wszystko była moja wina i mojego charakteru. O psychologu i psychiatrze u mnie w domu się nie mówiło – depresja to nie choroba, to tylko twoje wymysły, wymówki, weź się ogarnij dziewczyno i funkcjonuj jak człowiek. Teraz już wiem że to nieprawda! Ja po prostu byłam chora! Wszystkie te rzeczy z przeszłości śnią mi się po nocach, codziennie mam sny, że próbuję wszystko naprawić, moje relacje z rodzicami, moje relacje z ludźmi ze szkoły (praktycznie tam nie istniałam, byłam niewidoczna) chcę zmienić przeszłość, ale tego już nie zmienię! Mogę tylko iść naprzód i cieszyć się nowym życiem.
Wobec tego nie wiem czy mówić im to wszystko. Czuję taki wewnętrzny przymus żeby się jakoś wytłumaczyć z tego że byłam wyrodną córką. Może wtedy te sny odejdą a moi rodzice spojrzą jakoś inaczej na mnie i nie wiem, w sumie czego oczekuje. Chcę się jakoś oczyścić. Nie chcę żeby potem na łożu śmierci mówili mi „ty córeczko kochana jesteś tylko nigdy nam nie pomagałaś jak potrzebowaliśmy…” . Z drugiej strony informacja że ich córka przez znaczną większość swojego życia pod ich dachem była ciężko chora i nikt tego nie wykrył może być dla nich przytłaczająca… oni są dobrymi ludźmi i nigdy nie chcieli dla mnie krzywdy, oni po prostu nie uznają chorób psychicznych.
Jeśli ma Ci to pomóc, to powinnaś powiedzieć.
Jeśli niczego to nie zmieni, a dziś jesteś już zdrowa i nie potrzebujesz ich wsparcia, to nie mów.
Lauro, czy to znaczy że chodziłaś do lekarzy, na terapię, w tajemnicy przed rodzicami? Co było przyczyną Twojej depresji? Czy rodzice zauważyli Twoją przemianę, że już "się ogarnęłaś"? Gdyby na przykład zapytali albo wyrazili zdziwienie, że tak się zmieniłaś to możesz wtedy im powiedzieć że miałaś depresję ale zostałaś wyleczona. Wtedy zobaczysz czy ich to interesuje i ewentualnie opowiesz im więcej.
oni są dobrymi ludźmi i nigdy nie chcieli dla mnie krzywdy, oni po prostu nie uznają chorób psychicznych.
vs.
I nie wiem czy powiedzieć rodzicom, że tak naprawdę byłam chora a nie leniwa, egoistyczna, marudząca, żałosna, ciągle zmęczona, niewyspana księżniczka której trzeba było podstawiać wszystko pod nos i za nią wszystko robić bo panienka nie ma siły wstać z łóżka i rączek sobie pobrudzić. Wiele, wiele batalii i kłótni przeprowadziłam z rodzicami o to, że nic nie robię, nie sprzątam, nie pomagam w domu, nie chodzę do pracy, nie potrafię się skupić w szkole – to wszystko była moja wina i mojego charakteru.
Sama sobie wymyśliłaś te określenia z drugiej zacytowanej części? Fakt, że życie z osobą chorą na depresję nie jest łatwe ale zrzucanie winy na charakter jest zwykłą ignorancją.
Myślę, że nie bardzo jest sens im o tym mówić bo skoro nie uznają chorób psychicznych to i tak powiedzą, że sobie to wymyśliłaś i teraz się usprawiedliwiasz.
Właśnie! Dlaczego czujesz potrzebę tłumaczenia się im z tego? Piszesz, że powiedzą Ci kiedyś cyt. „ty córeczko kochana jesteś tylko nigdy nam nie pomagałaś jak potrzebowaliśmy…”. A oni Ci próbowali jakoś pomóc przez te wszystkie lata?
Było, minęło. Żyj i nie oglądaj się na opinię rodziców. Jesteś dorosła, nie musisz tłumaczyć się z tego, że byłaś chora.
Możesz zakomunikować, ale z nastawieniem że dostaniesz zrozumienia. Musieliby się przyznać do lat zaniedbań, do przyczynienia się w pewnym stopniu, a od tego przecież całe życie uciekali.
Żyjesz pod jednym dachem z rodzicami i oni nie wiedzieli o Twojej psychoterapii? Jakoś ciężko mi w to uwierzyć.
Byłaś / Jesteś leczona farmakologicznie?
Lauro, czy to znaczy że chodziłaś do lekarzy, na terapię, w tajemnicy przed rodzicami? Co było przyczyną Twojej depresji? Czy rodzice zauważyli Twoją przemianę, że już "się ogarnęłaś"? Gdyby na przykład zapytali albo wyrazili zdziwienie, że tak się zmieniłaś to możesz wtedy im powiedzieć że miałaś depresję ale zostałaś wyleczona. Wtedy zobaczysz czy ich to interesuje i ewentualnie opowiesz im więcej.
Nie mieszkam z rodzicami, wyprowadziłam się już w wieku 18 lat daleko do innego miasta ale odwiedzam ich na jeden weekend średnio co 3 miesiące. Łatwo jest ukryć terapię gdy widujemy się tak rzadko. Poza tym gdy już przyjeżdżam po takiej rozłące, rodzice zawsze są bardzo ucieszeni, że mnie widzą, dbają o mnie, robią obiadki, rozmawiamy miło co tam u nas słychać. Jest zupełnie inaczej niż gdy mieszkaliśmy pod jednym dachem, mijaliśmy się w drzwiach a rozmowy to były ciągłe pretensje. To jest przeogromna zmiana zarówno u nich jak i u mnie. Moja wyprowadzka zdecydowanie przysłużyła się u nas na plus
Jeśli chodzi o przyczynę mojej depresji, to była to choroba układu moczowego, która bardzo obniżyła komfort mojego życia i z którą zmagam się do dziś. Rodzice pomagali mi ją leczyć ale spowodowała ona nieodwracalne zmiany na mojej psychice no i skutkiem ubocznym była depresja.
Lauro, w takim razie spróbuj porozmawiać. Bardzo możliwe że teraz z dystansu łatwiej im będzie zrozumieć. Gdyby jednak nie zrozumieli to być może poczujesz się lepiej przez to że próbowałaś.
NO pewnie ze musisz rodzinie powiedziec,przeciez depresja to nie jest nic wstydliwego,moze dopasc kazdego w kazdym wieku,bogatego czy biednego.Wyrzuc to z siebie i zwierz sie rodzinie.
Zastanawiam się czy powiedzieć rodzicom, że przez cały czas nastoletni i studiowania od ok 13 do 25 roku życia chorowałam na depresje? Zaczęłam się leczyć dopiero gdy miałam 25 lat gdy było już tak źle że chciałam się zabić. (...)
Może wtedy te sny odejdą a moi rodzice spojrzą jakoś inaczej na mnie i nie wiem, w sumie czego oczekuje. .
Wiesz co? Jeśli jako dziecko mieszkałaś z rodzicami i oni niczego nie zauważyli, nie wierzyli, to sobie odpuść. Oni tego nie widzieli bo nie chcieli widzieć, nie chcieli zrozumieć.
Wyjaśnienie im tego teraz niczego nie zmieni, nie będzie miało na Ciebie wpływu. Najważniejsze, że wyszłaś z tego. .
Pewnie chcesz im powiedzieć, bo wyobrażasz sobie, że oni to zrozumieją i wszystko będzie miało happy end - ale nie oczekuj, że rodzice to zrozumieją. Mieli wiele lat, by choć spróbować.
Ja mam ciągle w głowie słowa mojej matki: "ale jakie Ty możesz miec problemy?" Co prawda nie miałam nigdy ciężkiej depresji, ale zaburzenia nastroju miałam, depresje miałam dopiero na studiach, gdzie też chciałam się zabić. I te jej słowa dzwoniące w mojej głowie - jakie ty możesz mieć problemy? - powstrzymały mnie od szukania jakiejkolwiek pomocy. Nie powiedziałam nikomu - ani żadnej koleżance, ani nie poszłam do lekarza, o rodzicach nie wspominając. Męczyłam się sama kilka lat. Uważałam, że nie mam prawa mieć depresji, przecież studia to najlepszy czas w życiu... Myślałam też, że skoro o czego doświadczam to najlepsze chwile, to nie chcę doczekać kolejnych.
Mam wrażenie, że Twoi rodzice są podobni. Powiedziałabyś im o depresji, a oni odpowiedzieliby: ale jaka depresja? Wystarczy się ogarnąć i chcieć, wystarczy się uśmiechać, od czego Ty mogłaś mieć depresję, przecież wszystko miałaś zapewnione, jedzenie i ubranie, zero zmartwien. Nie ryzykowałabym mówienie im czegokolwiek - jak byś się poczuła, gdybyś usłyszała takie słowa jak napisałam? Wszystkie Twoje uczucia, przeżycia zdyskredytowane, zaprzeczone?
11 2018-10-21 14:59:25 Ostatnio edytowany przez RoxiFoxi (2018-10-21 15:00:14)
TAK
Nie traktuj tej depresji jak części swojej tożsamości, ale chorobę.
Podobnie jak cukrzyk, czy alergik powinien poinformować swoją rodzinę że jest chory, żeby w razie czego wiedzieli jak zareagować, tak samo Ty masz taki obowiązek.
To że teraz nie masz depresji nie znaczy że nie wróci ona w przyszłości pod wpływem stresu, czy przykrych zdarzeń. Jako osoba z tendencją do depresji, powinnaś poinformować swoją rodzinę z czym wiąże się ta choroba i zachęcić rodziców do zgłębienia tematu na własna rękę np. podejść do biblioteki i wypożyczyć jakąś książkę, albo wydrukować broszurki informacyjne z internetu dla bliskich osób z chorobami psychicznymi.
Z drugiej strony informacja że ich córka przez znaczną większość swojego życia pod ich dachem była ciężko chora i nikt tego nie wykrył może być dla nich przytłaczająca… oni są dobrymi ludźmi i nigdy nie chcieli dla mnie krzywdy, oni po prostu nie uznają chorób psychicznych.
To rodzicielski obowiązek reagować na problemy zdrowotne dzieci, więc jeśli Twoi rodzice zaniedbali Ciebie na tyle, że nie zauważyli Twojej depresji to ich problem, nie Twój i nie powinnaś się bać że poczują się przytłoczeni. Sami podjęli decyzję o założeniu rodziny, a w konsekwencji o tym że zapewnią ci należytą opiekę w razie czego(szczególnie kiedy byłaś jeszcze niepełnoletnia).
Twoją powinnością jest dbanie o własne zdrowie, a informowanie rodziny o swoim stanie może zwiększyć szansę na to że będą Ci w stanie odpowiednio pomóc w razie kryzysu.
To zalezy od rodzicow. Jezeli maja duzo zrozumienia i empatii to tak. Jezeli zas sa typowym Januszem i Grazyna uwazajacymi, ze depresja to tylko wymysl millenialsow i wystarczy wziac sie za siebie to lepiej nie. Szkoda twojego zdrowia i samopoczucia.