Wakacyjny romans...? Pomocy... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Wakacyjny romans...? Pomocy...

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 10 ]

1 Ostatnio edytowany przez Gad (2018-07-24 09:28:03)

Temat: Wakacyjny romans...? Pomocy...

Hej,

Proszę o pomoc. Jestem absolutnie słaba w relacje damsko męskie.

Pojechałam na wakacje do innego kraju i spotkałam super mężczyznę. Spędziliśmy ze sobą kilka dni. Początkowo po prostu spędzaliśmy czas i wszystko się zgadzalo. Coś się wydarzyło i zaczęliśmy się całować to przerodziło się to w seks. Spotkaliśmy się ponownie. Pporuszył temat tego zdarzenia - ze takie sytuacje po prostu nie zdarzają mu się w zyciu i ze nie chciałby żebym się rezerwowała, ze on sam nie wie co z tym zrobić. Ze zastanawiał się czy się ze mną wogle spotykać, ze dystans między miejscem mojego zamieszkania a jego jest przerażający. Stanęło na tym ze zapominamy o skrupułach i spędzamy ze sobą czas jeszcze przez chwile i zobaczymy co dalej. Pokazałam wiele swoich kart on zdaje się tylko dwie „nie wiem co dalej” i „super mi z Tobą”. Po rozstaniu zapanowała cisza. Odezwałam się kilka dni później pogadaliśmy. Rozmowa i z jego perspektywy i z mojej była zdystansowana ale nie pisaliśmy półsłówkami.

Nie wiem co robić. ścierają się we mnie dwie frakcje „jesteś kobieta, powinnaś siedzieć i czekać bo wykonałaś już i tak nadprogramowy ruch” i „jesteś osoba walczącą, sprawdzaj opcje”.

proszę o radę.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Wakacyjny romans...? Pomocy...

Nic więcej nie możesz zrobić, a tak całkiem szczerze, to uważam, że nic z tego nie będzie. Miło spędziliście czas, a po jego zachowaniu widać, że nie chce zobowiązań.

3

Odp: Wakacyjny romans...? Pomocy...

Trzeba było korzystać z super chwil w wakacje... chyba korzystałaś i bardzo dobrze.

Ale to już koniec... dzieli Was bardzo duża odległość, nie znacie się. Chyba że macie mnóstwo czasu i pieniędzy aby do siebie latać samolotem.

4 Ostatnio edytowany przez Gad (2018-07-24 11:22:35)

Odp: Wakacyjny romans...? Pomocy...

Mam możliwości, pieniądze i nie planuje długo zostać w kraju.

Pytanie jest tez bardziej generalne. Co uważacie o podziale na „damskie” zachowanie i „męskie”. Czy faktycznie pozostawianie inicjatywy dalej w rękach mężczyzny to jest istotna rzecz? Czy kobieta, która próbuje rozmawiać dalej mimo ze facet nie podejmuje dalszych rozmów (choć jest grzeczny i wydaje się ze przynajmniej w kategoriach grzecznościowych odpowiada) to desperatka?

Desperatka może nie jest dobrym określeniem. Chciałabym jednak poznac opinie dot podziałów. Bo jestem typem walczącym.

Odp: Wakacyjny romans...? Pomocy...
Gad napisał/a:

Czy kobieta, która próbuje rozmawiać dalej mimo ze facet nie podejmuje dalszych rozmów (choć jest grzeczny i wydaje się ze przynajmniej w kategoriach grzecznościowych odpowiada) to desperatka?

Tak. Tylko desperatka walczy o coś, co nie istnieje. Zresztą - w drugą stronę też to działa, jakby tak robił mężczyzna, to też desperat. Skoro druga strona nie daje Ci sygnałów innych niż "było miło, ale się skończyło", to o co Ty chcesz tu walczyć?
Swoją drogą, z pozostałej treści Twojego posta też zalatuje desperacją - mam pieniądze na samolot i w razie czego będę do niego latać... nieważne, że on tego wcale nie chce...

6 Ostatnio edytowany przez Gad (2018-07-24 11:54:51)

Odp: Wakacyjny romans...? Pomocy...

Nie napisałam, że będę jeździć. Jeśli miałabym to robić musiałabym mieć po drugiej stronie osobę, która tego chce i jest gotowa włożyć coś od siebie.

Pytam o to co mieści się w kanonie zachowań „desperacji” albo tego co przystoi kobiecie i mężczyźnie (jakkolwiek głupio to brzmi) ponieważ zdarzyło mi się być obiektem zainteresowania mężczyzn, którzy nie zniechęcali się mimo moich zdawkowych odpowiedzi, albo braku reakcji. I przyznam, że do pewnego stopnia budziło to moj podziw, ponieważ wiem, że takie zachowania nie przychodzą łatwo (przynajmniej dla mnie nie byłyby super łatwe)

Pracuje również z klientem i takie zachowania - walka kiedy druga strona nie powie wprost „nie” albo odpowiada na zaczepki/rozmowy jest naturalna i trudno mi postrzegac czasem relacje międzyludzkie poza tymi kategoriami. Nigdy zreszta nie byłam wychowywana w kanonie męskie - damskie.

7

Odp: Wakacyjny romans...? Pomocy...
Gad napisał/a:

Nie napisałam, że będę jeździć. Jeśli miałabym to robić musiałabym mieć po drugiej stronie osobę, która tego chce i jest gotowa włożyć coś od siebie.

Pytam o to co mieści się w kanonie zachowań „desperacji” albo tego co przystoi kobiecie i mężczyźnie (jakkolwiek głupio to brzmi) ponieważ zdarzyło mi się być obiektem zainteresowania mężczyzn, którzy nie zniechęcali się mimo moich zdawkowych odpowiedzi, albo braku reakcji. I przyznam, że do pewnego stopnia budziło to moj podziw, ponieważ wiem, że takie zachowania nie przychodzą łatwo (przynajmniej dla mnie nie byłyby super łatwe)

Pracuje również z klientem i takie zachowania - walka kiedy druga strona nie powie wprost „nie” albo odpowiada na zaczepki/rozmowy jest naturalna i trudno mi postrzegac czasem relacje międzyludzkie poza tymi kategoriami. Nigdy zreszta nie byłam wychowywana w kanonie męskie - damskie.


Na słowo desperacja przychodzi mi do głowy po pierwsze ta historia https://www.netkobiety.pl/t113252.html. Tutaj zostały przekroczone wszystkie bariery desperacji.

Natomiast ciężko jest odpowiedzieć na Twoje pytanie, bo każda relacja zaczyna się inaczej. Dylemat "napisać pierwszej, czy nie" będzie taką samą zagadką jak, co było pierwsze jajko, czy kura.

Jest tyle różnych charakterów, jeden się podda po jednej zdawkowej odpowiedzi, inny będzie pisał dalej, bo pomyśli, że jesteś nieśmiała i małomówna, trzeci będzie się zastanawiał trzy dni co zrobić.
Są ludzie bardziej pewni siebie i są mniej, bardziej przebojowi i mniej.  Ci bardziej pewni i przebojowi zrobią ruch jako pierwsi, bez względu, czy to kobieta, czy mężczyzna.


Dzisiaj podział na damskie i męskie zanika.

8

Odp: Wakacyjny romans...? Pomocy...

Dziękuje, za odpowiedz smile. Niestety nie mogę otworzyć linka, ale przypuszczam ze może tam się kryć coś hardcorowego.

W sytuacji, w której jestem wszystko wydaje mi się jasne - jeśli chłopakowi by zależało to odezwałby się po zainicjowaniu kontaktu przezemnie. Mimo ze rozmowa była zdystansowana, nie należała do super krótkich to była raczej miła. Zapytałam czy da znać o wydarzeniu, w którym brał udział   po jego zakończeniu i zrobił to, potem cisza.

Wiele rzeczy puściłam luzem w swoim zyciu z myślą „niech inni robią ja się poddam temu co jest” i nie chciałabym żeby to była kolejna. Pozostaje mi ogarnąć głowę i zastanowic się czy jestem gotowa na bardzo prawdopodobne olanie mnie tym razem smile

9 Ostatnio edytowany przez marakujka (2018-07-24 15:25:25)

Odp: Wakacyjny romans...? Pomocy...
Gad napisał/a:

Nie napisałam, że będę jeździć. Jeśli miałabym to robić musiałabym mieć po drugiej stronie osobę, która tego chce i jest gotowa włożyć coś od siebie.

Pytam o to co mieści się w kanonie zachowań „desperacji” albo tego co przystoi kobiecie i mężczyźnie (jakkolwiek głupio to brzmi) ponieważ zdarzyło mi się być obiektem zainteresowania mężczyzn, którzy nie zniechęcali się mimo moich zdawkowych odpowiedzi, albo braku reakcji. I przyznam, że do pewnego stopnia budziło to moj podziw, ponieważ wiem, że takie zachowania nie przychodzą łatwo (przynajmniej dla mnie nie byłyby super łatwe)

Pracuje również z klientem i takie zachowania - walka kiedy druga strona nie powie wprost „nie” albo odpowiada na zaczepki/rozmowy jest naturalna i trudno mi postrzegac czasem relacje międzyludzkie poza tymi kategoriami. Nigdy zreszta nie byłam wychowywana w kanonie męskie - damskie.


Teraz raczej ten kanon właściwych i akceptowalnych zachowań jest bardzo pojemny. Kobieta robiąca pierwszy krok nie jest raczej postrzegana jako desperatka (chyba że jest w tym nachalność, choć ta nie ma nic do płci).

Tylko że kanon to jedno, a rzeczywistość to drugie. Nie wiem, ale nie za bardzo przychodzą mi na myśl udane związki, o których wiem, ze to kobieta stawiała pierwsze kroki i starała się "wypracować" miłość u mężczyzny. Czym tym mężczyzną był Polak, Francuz czy Duńczyk. Więc próbować możesz, ale pewnie, gdyby miłostka wdarła się w niego głębiej, to sam zadzwoniłby, pisał, przyjechał.

10

Odp: Wakacyjny romans...? Pomocy...

Jeśli coś do niego czujesz to walcz, przecież nie zawsze to musi facet wykonać ten pierwszy krok

Posty [ 10 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Wakacyjny romans...? Pomocy...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024