Hej. Piszę po raz pierwszy w życiu na takim forum. Szukałam już kogoś z problemami podobnymi do moich, ale nie znalazłam. Liczę na to że ktoś podpowie mi co zrobić, bo ja już sama sobie nie radzę.
Zacznę od tego że jako dziecko byłam wulkanem energii. Bawiłam się z kim popadnie, miałam pełno znajomych, potrafiłam poznać jakieś dziecko i już byliśmy najlepszymi kolegami. Byłam radosna, wesoła, wszędzie było mnie pełno. W przedszkolu znalazłam "tą jedyną" przyjaciółkę z którą trzymałam się później kilka lat. Chodziłyśmy razem do podstawówki, gimnazjum i razem miałyśmy pójść do liceum. Wszystko skomplikowało się kiedy w ostatniej klasie gimnazjum zaczęłam chorować, opuszczałam bardzo dużo lekcji w efekcie czego nauczyciele nie wypuścili mnie dalej, musiałam powtarzać rok. W tym samym czasie w wakacje poznałam chłopaka który kompletnie zawrócił mi w głowie. I wtedy w momencie kiedy go poznałam zmieniło się wszystko. Znajomi z gimnazjum przestali się do mnie odzywać, kiedy widzieli mnie na ulicy obgadywali mnie po cichu między sobą, albo udawali że mnie nie widzą, a moja "naj" przyjaciółka? Również ją straciłam, znalazła nowe koleżanki w szkole, i przestała się odzywać. Wtedy tak naprawdę zostałam sama, został mi jedynie chłopak który nigdy nie powinien pojawić się w moim życiu. Po 3 latach on również z niego zniknął, zdradzał mnie oszukiwał, a przy tym wszystkim traktował jak śmiecia, i kompletnie zdeptał moją osobę.. Stałam się wtedy bardzo małomówna, chodziłam wiecznie smutna albo zła, nie uśmiecham się już, mało rzeczy mnie śmieszy. Całymi dniami potrafię siedzieć i gapić się w okno. Kilka dziewczyn próbowało się zaprzyjaźnić ze mną w szkole, ale ja każdego odpychałam. To były tylko takie koleżanki "w szkole" poza szkoła stałam się niewidzialna dla wszystkich.. A dzisiaj? Mam 21 lat skończyłam szkołę ale.. nie mam pracy. Każdy myśli że nie chce pracować bo jestem leniwa, prawda jest taka że ja się boje ludzi. Boje się tego że bede musiała z nimi rozmawiać, uśmiechać się do nich, być miła, albo że spotkam ludzi z dawnych czasów.. Mieszkam z chłopakiem, poznałam go przez internet bo już nawet nie wychodzę z domu. Nie chodzę sama nawet do sklepu, boje się. Mam wrażenie że wszyscy na mnie patrzą, że mnie obgadują. Nie umiem rozmawiać z obcymi ludźmi plącze mi się jezyk, albo mowie tak cicho ze nikt mnie nie słyszy. Potrafię całymi dniami lezeć w łóżku, a jak ktoś puka do mieszania nawet nie otwieram drzwi. Mój chłopak pracuje więc nie wie jak to naprawdę jest, wie że szukam pracy ale nie zmusza mnie jakoś bardzo, on po prostu uwaza że jeżeli bedzie dla mnie cos odpowiedniego wtedy ja znajde. Nie rozmawiałam z nim o tym, wstydze się. Zresztą wątpie by ktokolwiek to zrozumiał. Kiedy byłam młodsza mama chodziła ze mną do psychologa, byłam nawet 2 razy u psychiatry, ale nic nie stwierdził. Aktualnie moi rodzice mieszkają za granicą od kilku lat, rodzinę mam daleko, mam tylko chłopaka znowu powtórka z rozrywki, tyle że ten traktuje mnie jak księżniczkę. Ale pomimo tego że jestem szczęśliwa nie umiem tego okazywać. Jestem zazwyczaj oschła, albo wredna. Nawet własnej rodziny się wstydzę, boję? sama nie wiem. Jak mam do nich jechać po kilku miesiącach nie widzenia wymyślam że nie mogę, bo praca, bo tamto, nawet oni nie znają prawdy.. Nie wiem już co mam robić, nie raz miałam myśli głupie, uważam że moje życie jest takie bez sensu, ucieka mi miedzy palcami kazdy dzien a ja nic nie potrafie z tym zrobic, ciagle stoje w miejscu. Jak patrze na zdjecia znajomych jak sie bawia, ciesza zyciem, jezdza na wakacje az wyc mi sie chce, ze ja jestem nikim i nic nie mam. Prosze niech ktos coś napisze, cokolwiek bo nie wiem co robic z tym wszystkim..