Do napisania trochę zainspirowała mnie MotoMegi - w jednej dyskusji zwróciła uwagę, że nie zawsze to, co wydaje się celem działania, jest w rzeczywistości przyczyną aktywności.
Prosty przykład - wiele osób budzi się z myślą "MUSZĘ iść do pracy". OK, na pewno niektórzy muszą,
najbardziej trywialnym uzasadnieniem tej teorii jest zobowiązanie w postaci umowy o pracę, ale jest to tylko umowa, którą można łatwo rozwiązać,
wiadomo, z pracy jest kasa na jedzenie, mieszkanie i in. przyjemności - ale można żyć bez kasy, znam wiele osób, które kombinują, i jakoś funkcjonują bez stałej pracy, nie mówiąc o tym, że można znaleźć sobie zarabiającego małżonka , albo zadłużyć się, albo...
inni - muszą robić kariery, znam kilka osób, które opowiadały, jak to są niezbędni w pracy, jak muszą być non-stop pod telefonem, na wakacjach z laptopikiem i cały czas w pracy... a jednak ich firmy nie przestały istnieć po ich odejściu
OK, to teraz druga strona medalu - ja w sumie nie muszę pracować, mógłby mnie M. utrzymywać
ale nie dałabym rady, moje poczucie niezależności zostałoby kompletnie zrujnowane, poza tym co ja miałabym robić w domu? sprzątać, gotować,... brrrr, nie! jestem inżynierem i lubię patrzeć się na "moje" urządzenia w akcji
Podobnie dzieje się w innych sferach życia - tysiące tematów, gdzie nieszczęśliwe osoby rozpisują się jak to MUSZĄ być ze swoim mężem/żoną, bo wiadomo rodzina, itp chociaż w wielu przypadkach to raczej strach przed samotnością, może trudem życia, przed podjęciem decyzji, krokiem w nieznane... łatwiej się oszukiwać
I jeszcze jedno - spora grupa nieszczęśliwców od świtu do nocy operuje słowem MUSZĘ, po tym słowie następuje reakcja - opór. Jak już się wie dlaczego i po co coś się robi dużo prościej jest powiedzieć sobie, że chce się coś zrobić.
Ci co się oszukują, dalej będą tkwić w przekonaniu, że ich świat musi być taki, pytanie raczej do tych którzy mieli podobne przemyślenia - jak zmieniło się/nie zmieniło się wasze życie, gdy sobie odkłamaliście prawdziwe motywy działania?