Witam Was serdecznie,
Pisze, ponieważ mam problem z kotem, który muszę rozwiązać jak najszybciej. Otóż nigdy nie przepadalam za kotami i też wiedzialam, że w domu raczej nie będziemy mieli innego zwierzatka niż chomik, rybki. Cenię sobie porządek w domu. Do tego dochodzi wiele innych powodów... takich jak koszty itd. W kazdym bądz razie mieszkając przez 9 lat w domku jednorodzinnym nie mieliśmy innego zwierzątka niż chomik, a koty jedynie od czasu do czasu przechodzily przez podwórko. U mnie na wsi jest wiele bezpańskich kotów i niestety i wiele jest chorych i umiera. Mnie ich widok czasami przeraża i tak było z kotem, który przybłąkał się do nas w kwietniu... Był w złym stanie, ale był zupełnie inny niż pozostałe koty... Był bardzo oswojony i grzeczny. Przesiadywał często u na podwórku i chociaż czasami próbował wejść do środka, to nigdy mu na to nie pozwoliłam. Gubił ogromne ilości sierści i ten kot pierwszy raz wzbudził we mnie zaufanie. Pierwszy raz pogłaskałam kota i moja córka także. Potem od czasu do czasu dostał coś do jedzenia. Wydaje nam się, że kot ten mieszkał z ludzmi i przezyl jakiś wypadek, bo ogon ma zupelnie zmiażdzony, połowa mu odpadła, ale jakoś po ok. 2 tygodniach wyglądał juz lepiej. Jednak ja nie chce nadal byc właścicielem kota, gdyż planujemy przeprowadzkę do mieszkania w bloku. Może gdybyśmy tu zostali, to coś by sie wymyślilo, ale w takim wypadku nie możemy pozwolic sobie na kotka. I teraz moje pytanie? Co mamy dalej z nim zrobic? Nie mam sumienia go tak po prostu zostawic, ale też nie jestem jego wlaścicielem i takich kotow jest tu naprawdę wiele. Czy jak my wyprowadzimy sie to on sobie poradzi? Czy jest jakies miejsce gdzie można oddac kotka w dobre rece? Kotek juz bardzo duzo przeszedl i nie chcialabym zeby znowu cierpial...
Napiszcie mi jeszcze, co oznacza taku ruch skory/siersci kota podczas siedzenia i jedzenia. Myslalam, ze kot jest w ciąży ale od 16 kwietnia nie urodzila wie chyba nie... Niestety nie znam sie na tym....
Proszę o mądre podpowiedzi.
Pozdrawiam.
Po pierwsze zabrać kota to weta. Niech go zbada odpchli i odrobaczy. Koty mogą spokojnie mieszkać w bloku. A jeśli nie to szukajcie dla niego dobrego domu.
lepiej do schroniska oddać niż po prostu zostawić na ulicy.
Koty przywiązują się do swoich właścicieli. Nie chcecie - oddajcie i zróbcie to jak najszybciej.
Tylko, ze ja nie wiem czy ten kot jest tak bardzo do nas pzywiazany. Czesto go calymi dniami i nocami nie ma, a sa dni ze caly dzien lezy na podworku. Nie karmie go regularnie... Moze traktuje nas tak z doskoku. Po drugie patrzac na los kotow z tej okolicy, to musialabym zlapac i oddac do schroniska pewnie z dobre 10 kotow a wciaz nowe sie pojawiaja... Meczy mnie ta sytuacja i los tych kotow, ale z drugiej strony, przeciez nie bede lapac tych kotow. Moge poglaskac tego jedngo kota, ktorego zaakceptowalam ale z innymi mam problem... Oczywiscie zrobie to co mi doradzicie i jesli bedzie trzeba to oddam kotka do schroniska, ale zastanawiam sie czy aby na pewno nie zrobie mu krzywdy. Tu sa pola, rolnicy, jest duzo myszek... moze mu tu dobrze, lepiej niz w schronisku...?
Tylko, ze ja nie wiem czy ten kot jest tak bardzo do nas pzywiazany. Czesto go calymi dniami i nocami nie ma, a sa dni ze caly dzien lezy na podworku. Nie karmie go regularnie... Moze traktuje nas tak z doskoku. Po drugie patrzac na los kotow z tej okolicy, to musialabym zlapac i oddac do schroniska pewnie z dobre 10 kotow a wciaz nowe sie pojawiaja... Meczy mnie ta sytuacja i los tych kotow, ale z drugiej strony, przeciez nie bede lapac tych kotow. Moge poglaskac tego jedngo kota, ktorego zaakceptowalam ale z innymi mam problem... Oczywiscie zrobie to co mi doradzicie i jesli bedzie trzeba to oddam kotka do schroniska, ale zastanawiam sie czy aby na pewno nie zrobie mu krzywdy. Tu sa pola, rolnicy, jest duzo myszek... moze mu tu dobrze, lepiej niz w schronisku...?
Na wolności takiego kota mogą rozszarpać psy, może zostać przez coś przejechany, mogą go pogryźć inne koty. Jeśli to kotka to wcześniej czy później będzie miała małe. Kolejne biedy bezdomne. W schronisku kot będzie miał karmę, weta i szanse na dom.
Kot nie jest twój. Do tej pory się nim nie opiekowałaś, więc skąd te wyrzuty sumienia? Sama piszesz, że jedyne co cię z nim łączy, to czasem dasz mu coś do jedzenia i również okazjonalnie kot bywa na twoim podwórku. Z tego wniosek że kot sobie radzi. Miał kryzys, wtedy mu pomogłaś, teraz jest wolnym włóczęgą. Po co na siłę organizować mu życie w klatce? Jak pisał Mickiewicz "Lepszy w wolności kąsek lada jaki, niźli w niewoli przysmaki". Pomyśl czy ty wolałabyś iść do więzienia na dożywocie, czy być wolna i mieć perspektywę, że w pewnych okolicznosciach może się zdarzyć że stracisz pracę, wpadniesz pod samochód, albo umrzesz z głodu. Ja osobiście wolę wolność.
7 2018-06-24 22:57:03 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-06-24 22:59:41)
Też jestem zdania, że lepiej takiego samodzielnego kota zostawić w spokoju niż oddawać do schroniska. Skoro do Was się "przygarnął", to i przygarnie się do kogoś innego w razie potrzeby, skoro tylko od czasu do czasu go dokarmiasz, to znaczy, że daje sobie radę. W schronisku wcale nie musi mu być lepiej, swoją drogą, niektóre schroniska właśnie z takich powodów nie przyjmują dzikich kotów. I wcale nie jest powiedziane, że schronisko szybciej znajdzie dom dla niego.
Zadbałabym jedynie o sterylizację lub kastrację. Dowiedz się, czy u Was w gminie można ją zrobić bezpłatnie, w większości można, przeprowadza się bezpłatne zabiegi "dzikich" zwierząt. Po prostu zgłoś kota, a oni już się tym zajmą. Jeśli nie bezpośrednio w gminie, to na pewno jakaś fundacja.
Ale z drugiej całkiem strony zastanów się, czy faktycznie nie zabrać go ze sobą, skoro się zaprzyjaźniliście Tu koniecznie wet, odrobaczanie, szczepienie, a kot wcale nie jest w bloku jakimś wielkim problemem i nie robi takiego bałaganu jak pies
Kot to drapieżnik. Wspaniale da sobie radę sam, tym bardziej, że zna to dzikie życie. Na wsi można się schronić w stodole, złapać mysz. A na zjedzenie przez psa jest narażony tak samo jak koty wychodzące. Mój też czasem znika na cale noce i dnie ale wraca. Tylko mój jest od małego, sam by sobie nie poradził. Natomiast Twój na pewno da radę. W schronisku będzie siedział w klatce.