witam.Mam dość specyficzny problem....PANICZNIE boję się iść do pracy.Postanowiłam tutaj napisać bo nie mam z kim o tym porozmawiać.W moim otoczeniu nikt tego nie rozumie.Jeśli ktoś zmaga się również z takim problemem to chętnie porozmawiam z kimś kto ma podobny problem.Często czytam że ludzie chodzą do pracy z depresją a ja nie mogę ruszyć z miejsca.Czuję się jak ufoludek wśród innych ludzi.............Dodam że ten problem nie jest przejściowy,mam 34 i jest jeszcze gorzej.Nie pracuje od lat......Klepie biede ale dalej stoję w miejscu.....Pozdrawiam
witam.Mam dość specyficzny problem....PANICZNIE boję się iść do pracy.Postanowiłam tutaj napisać bo nie mam z kim o tym porozmawiać.W moim otoczeniu nikt tego nie rozumie.Jeśli ktoś zmaga się również z takim problemem to chętnie porozmawiam z kimś kto ma podobny problem.Często czytam że ludzie chodzą do pracy z depresją a ja nie mogę ruszyć z miejsca.Czuję się jak ufoludek wśród innych ludzi.............Dodam że ten problem nie jest przejściowy,mam 34 i jest jeszcze gorzej.Nie pracuje od lat......Klepie biede ale dalej stoję w miejscu.....Pozdrawiam
Skąd masz pieniądze na utrzymanie? Ktoś ci daje? Rodzice? W takim razie są współwinni. Jak Ci bieda do tyłka zajrzy, to pójdziesz do pracy.
Pracowałaś kiedykolwiek gdziekolwiek? Czego właściwie się boisz? Jakie masz wykształcenie/zawód?
witam.Mam dość specyficzny problem....PANICZNIE boję się iść do pracy.Postanowiłam tutaj napisać bo nie mam z kim o tym porozmawiać.W moim otoczeniu nikt tego nie rozumie.Jeśli ktoś zmaga się również z takim problemem to chętnie porozmawiam z kimś kto ma podobny problem.Często czytam że ludzie chodzą do pracy z depresją a ja nie mogę ruszyć z miejsca.Czuję się jak ufoludek wśród innych ludzi.............Dodam że ten problem nie jest przejściowy,mam 34 i jest jeszcze gorzej.Nie pracuje od lat......Klepie biede ale dalej stoję w miejscu.....Pozdrawiam
Bać się można różnych rzeczy,ale z całą pewnością nie pójścia do pracy. Weż się w garść,bo manna z nieba jeszcze nikomu nie spadła,a żyć chyba chcesz,podobnie jest i z pieniędzmi,same do Twoich drzwi nie zapukają, inni też nie będą Ciebie ani żywić,ani opłacać za Ciebie rachunków,nie mówiąc o ubraniach.Wmówiłaś sobie to i nic więcej,a skoro chcesz pomocy,udaj się do Psychologa,z tym,że tam trzeba zapłacić, a Ty przecież nie pracujesz.
masz jakiś monopol na strach? wiesz ze to zazwyczaj są zaburzenia lękowe i nie chodzi tu o samą pracę tylko o strach przed oceną innych?.Dzieje się tak kiedy padło się ofiarą toksycznych dorosłych...........
Z zaburzeniami lękowymi idzie się na terapię, a nie siedzi na utrzymaniu innych, bo tak. Wybacz, Autorko, ale jakiej porady oczekujesz?
6 2018-06-26 14:29:20 Ostatnio edytowany przez Hannah99 (2018-06-26 14:30:33)
córka jednego ze wspólników w mojej firmie miała podobne zaburzenie. Miała przyjść do nas na staż - nie pojawiła się, ukrywała przed matką, że wychodzi do pracy - nie przychodziła w ogóle do firmy.
dziewczyna aktualnie chodzi na terapię. Jej matka zrobiła to co powinna i od razu zajęła się problemem...
Jeżeli Twoi rodzice tolerują fakt, że masz 34 lat i nie pracujesz, to coś z nimi też nie jest w porządku. Rolą rodzica jest przygotować dziecko do życia - jeżeli to konieczne ZMUSIĆ go do roboty. Mam kuzyna, którym 35 lat zajmowała się mama, w końcu zmarła.... musiał iść do pracy, a był absolwentem prawa. Jak teraz mówi mi. jak mu ciężko bo musi iść do pracy, zrobić zakupy i posprzątać dom, to najpierw się denerwowałam a teraz mam niepohamowane napady śmiechu. W końcu widzi, na czym polega życie
Lotosik - Wysłałam Ci prywatną wiadomość.
Ech.. Też tak miałam z pracą.
U mnie bardziej chodziło o to że zawsze byłam najlepsza - a korpo i Warszawa mnie przerażały.
Ale w drugą stronę też nie oceniajmy. Po dwóch latach rzuciłam to w cholerę.. I się zastanawiam co dalej!
Ale czego konkretnie się boisz? Przed czym masz lęk?
1. Że nie podołasz pracy, jesteś słaba zawodowo?
2. Że nie zaaklimatyzujesz sie w nowym środowisku, boisz się ludzi?
To dwa inne problemy. Jeśli chodzi o drugi problem to ma go każdy kto idzie w nowe srodowisko. Jeśli chodzi o pierwszy to właściwie chyba nikt o nim nie myśli idąc do pierwszej pracy.
Ja mam (chyba) cały czas problem #1.
Boje się że nie podołam, boję się że za wysoko sobie stawiam poprzeczkę.. Przez co zaniedbałam związek - w sumie w ten sam sposób po raz drugi - raz zaraz po studiach, teraz znowu.
Teraz próbuję "nie pracować" - znaleźć w sobie coś co nie jest pracoholizmem...
Bać można się różnych rzeczy, również pójścia do pracy Natolinko. Autorko nie przejmuj się tymi, którzy Ci odpisali. Zauważyłam, że ciężko tu znaleźć pomoc... Najlepiej pomóc "rozwiązać" problem pisząc weź się w garść i nie marudź... niektórzy sobie lubią po innych pojeździć. Mam coś podobnego do Ciebie z tym, że u mnie bardziej chodzi o moje zdrowie. Potrzeba mi więcej asertywności i będę to musiała przećwiczyć z psychologiem. Ale kiedyś tak jak Ty zwłaszcza we wczesnym dzieciństwie byłam bardzo wrażliwa na ocenę innych, sama nie wiem skąd u mnie się to wzięło, być może przez moją babcię i tatę... moja babcia chyba zwłaszcza i mama bardzo się przejmują opinią innych... ja jestem cały czas pod jakimś ich wpływem, ale cały czas z tym walczę. Ale powiem Ci, że naprawdę wyleczyłam się z tego i poczułam się o wiele lepiej. Zrozumiałam, że powinnam być przede wszystkim sobą, taka jaka sama chce być i naprawdę nie przejmować się opinią innych ludzi... każdy ma prawo do bycia kim chce i robienia czego chce dopóki nie szkodzi tym innym. Daj sobie też takie prawo. Czasami ludzie mogą się o to na Ciebie wkurzać i nie znajdziesz w nich "przyjaciół", bo nie robisz tego co oni od Ciebie wymagają, ale najważniejsze jest to byś żyła w zgodzie z samą sobą. Po za tym pamiętaj, że każdemu przydarzają się błędy, nie bój się, że je popełnisz i ktoś z tego powodu Cię skrytykuje, wyciągaj z nich wnioski. Ludźmi którzy karmią się czyimiś porażkami nie warto się przejmować Jeżeli chciałabyś porozmawiać to pisz śmiało