Co czujecie, kiedy jesteście zakochani?
Jestem teraz w specyficznej sytuacji. Trudna relacja, o której nie chcę dużo pisać; czuję do niego coś więcej, jakby przywiązanie.
Jestem młoda i niedoświadczona, nie miałam wielu udanych relacji z kolegami, być może dlatego nie potrafię określić, co dokładnie odczuwam? Dawniej czuło się te specyficzne, tańczące w brzuchu motylki na samą myśl o obiekcie westchnień.
Teraz? Teraz owszem, jestem rozradowana podczas spotkań. Każda wiadomość od niego (dostaję ich dużo, naprawdę się stara ^^') szczerze mnie cieszy, uśmiecham się do telefonu. Ale jego wyznania nie działają na mnie jakoś szczególnie, zaś sama nie jestem w stanie jasno określić, co czuję. Na jego pytania o moje uczucia odpowiadam: zauroczenie, być może zakochanie. Nie jestem jednak pewna, czy to nie wymuszone słowa, na wyrost opisujące zalążki uczuć.
Mamy wiele wspólnego, również wizje przyszłości, mówiliśmy o tym i śmialiśmy się z naszego wariactwa. Dogadujemy się wręcz bez słów, jednocześnie dużo rozmawiamy o wszystkim. Naprawdę do siebie pasujemy, ale ja... jest we mnie jakaś bariera, nie chcę pogłębiać tej relacji, jednocześnie chciałabym czegoś więcej. Powoli się poznajemy, poprosiłam go o cierpliwość, więc nie spieszy nam się, on mówi, że naprawdę mu zależy, więc będzie czekał nawet i latami.
Mówię mu, że widzę go na mojej drodze, czuję, że mogłabym z nim podróżować, dzielić życie. Co do tego jestem pewna, ale to samo mogę powiedzieć o najlepszych przyjaciołach.
Uwielbiam każdą jego niedoskonałość, dotyk, lubię na niego patrzeć - choć nie jest w stu procentach w moim typie i jest mnóstwo facetów przystojniejszych od niego. Kocham słuchać jego opowieści, jest niegłupim mężczyzną, odważnym. Charakter: dla mnie ideał.
Jak mogę zrozumieć, czy jestem zakochana? Po czym to rozpoznajecie?