W skrocie opisze swoj problem. Bylam mezatka 7lat urodzilam w tym czasie dwoje dzieci . Zachowanie meza zaczelo sie z czasem diametralnie zmieniac,wyrzywal sie na mnie i na dzieciach. Nie mialam w nikim oparcia. Bylam mloda mialam zaledwie 21 lat ,balam sie co bedzie jak od niego odejde. Rodzina sie ode mnie odwrocila "bo jak ja smialam tak skazic idealny wizerunek rodziny" i odejsc od meza. Pracowalam w delegacjach,maz byl zbyt leniwy zeby utrzymywac rodzine,o dzieci tez nie mial czasu dbac. Po ktoryms zjezdzie z delegacji oznajmil mi ze sie wyprowadzamy do jego rodzicow zeby mama pomogla mu sie opiekowac dziecmi, a ja naiwna uwierzylam. Bylo to 8lat temu i wtedy widzialam ostatni raz dzieci. Wyrzucil mnie z domu jak psa na ulice,a dzieciom wmowil ze ich mama nie zyje. Moj rozwod zakonczyl sie rok temu,dzieci nie odzyskalam co wiecej nie moge sie nawet z nimi widziec,jesli on sie nie zgodzi. Sad nie mial mi nic do zarzucenia,procz tego ze pracowalam i zostawilam dzieci pod jego opieka. Ja sie pytam czy pozostawienie dzieci pod opieka ojca w czasie kiedy jestem w pracy jest rownoznaczne z porzuceniem dziecka na ulicy??????nie potrafie tego zrozumiec bol jest niewyobrazalny,nie da sie go porownac z zadnym bolem. Przez 9 miesiecy nosilam pod sercem moje dwie kruszynki wychowywalam jak potrafilam najlepiej a sad przyznal racje takiemu smie.....?????nie ma sprawiedliwosci na tym swiecie....nie znam drugiego takiego przypadku zeby sad nie majac podstaw pozwolil odebrac matce dzieci....
Musisz się odwolywac!!!
Przecież to nie jest normalne.
Nie poddawaj się, na pewno jest jakieś wyjście!
A wątek przenieś może do działu PSYCHOLOGIA i spróbuj się też doradzić w dziale o prawie.
Ale troll.
To raczej nie jest prawdziwa opowieść Bez przesady, że coś takiego się stało i jeśli już ojciec jakimś cudem dostałby opiekę nad dziećmi, to nie na wyłączność i nie zabrałby ci praw rodzicielskich. Także bzdura.
Zawsze sąd stara się być po stronie matki, psychologowie musieli napisać opinie dzieci, więc nie jest tak, że bez powodu zabrali... ukryłaś coś?