Nie daje sobie rady...Zawsze byłam zakompleksiona, ale teraz to już tak przybrało na sile, że nie można mi powiedzieć ani słowa, bo zaraz płacze. Niszcze tym swój związek, mój facet ma mnie już dość, ale ja nie potrafię inaczej. Czuje się obrzydliwa, porównuje się z każdą dziewczyną jaką widzę, nie chce nigdzie wychodzić bo wtedy łapie doła. Wzieło się to też z tego, że mój facet nie potrafi mi nic milego powiedzieć, kompletnie nic. Jedynie co usłyszałam to to, że jestem czysta i schludna. Wszystko się skumulowało tak, że nie spie i ciągle placze. Jestem załamana smutas.gif
2 2018-06-07 12:08:31 Ostatnio edytowany przez adiafora (2018-06-07 12:45:17)
podejrzewam, ze nawet gdyby codziennie obsypywal Cie komplementami to efekt byłby podobny. Wytlumaczylabys sobie, ze pewnie tak mówi przez grzecznośc albo Cie pociesza...
Zycie z zakompleksiona osoba jest trudne, irytujace i w koncu niektorzy faktycznie maja dosc, co tylko bardziej utwierdza w kompleksach te osoby, ze nie sa dosc dobre, ladne, madre itp. itd.
Musisz jakoś się ogarnąć ze sobą, przestać ciągle myśleć jaka jesteś lub jaka nie jesteś a chcialabys być. To nie jest łatwe, ale jak najbardziej możliwe - praca nad swoim poczuciem wartości. Tracisz masę możliwości i przyjemności w życiu gdy przemykasz przez nie pod scianą. W sieci znajdziesz masę filmów motywujacych w temacie. Jeśli czujesz, ze sama nie masz dość siły aby wziąć się za bary ze swoim problemem to może idź do psychologa. Siedzenie w kącie i plakanie nie rozwiąże sprawy. Potrafisz inaczej. Potrafisz. Tylko zechciej.
Masz dużo zalet, tylko ich nie dostrzegasz bo skupiasz się na swoich niedoskonałościach. Zapewniam Cie, ze swiat ich nie widzi a jesli nawet jakies dostrzega to ma je w nosie. Nie jestesmy nikim waznym dla swiata. Wazne, ze jestesmy takimi dla konkretnych ludzi. Każdy ma jakieś wady. Nie ma ludzi idealnych. A każdego bardziej zajmują jego własne sprawy niż to jak wygląda ktoś, kogo mija na ulicy. Mam koleżankę, która nie rozbierze się na plaży bo twierdzi, ze jest gruba (nie jest, trochę przy kości). Tylko, ze nikogo to nie interesuje na tej plaży, czy ona jest gruba, chuda czy taka lub inna... Brutalnie rzecz ujmując - inni maja to serdecznie w dupie, żeby skupiać się na innych i roztrzasac cokolwiek, co ich dotyczy. A ona się wstydzi ze inni ja zobaczą i ze co sobie pomyslą... A może ktoś sobie pomyśli - ale fajna babeczka? Lecz ci z kompleksami i tak zinterpretują to wg schematu - dlatego się gapią bo jestem gruba/ brzydka/mam krzywy nos i w ogole, cos ze mna nie tak...
Co ze mna nie tak. Nerwowa wogóle na wszystko reagujaca bardzo emocjonalnie lubiaca duzo gadac ale czasami bez namysłu wogóle brak skupienia a do tego jeszcze czesto zdarza mi sie zapominac. Mam mało znajomych w pracy uważali mnie za newusa i ciagle nie zadowoloną z życia ciagłe przytyki i wogóle.No ja tez moze nie bez winny bo na swój temat zbytnio nie lubiłam sie wypowiadac. Nie skupiłam sie na ludziach tylko na pracy i poprostu starałam sie nie przynosic pracy do domu i na odwrut.
Tzn to jest tak na swoja figure nie narzekam, bo zla nie jest. Ale moja twarz.... to to jest porażka. Mam tak brzydka twarz, że nie moge patrzeć w lusterko. Nic w niej nie ma ładnego. Ogromny nos, oczy maleńkie, usta też jakieś dziwne i ogolnie rysy mam brzydkie.
Idź na terapię.
Oczywiście najlepszym rozwiązaniem byłaby terapia. Specjalista mógłby bliżej poznać problem (i pewnie kilka innych,które się na ten składają) i korzystając z wiedzy oraz doświadczenia mógłby pomóc popracować nad sobą. Tylko taka praca to praca nad samoakceptacją. Ona nie uczyni zmian fizycznych. I musisz być gotowa i zdecydowana na zmiany w swoim myśleniu.
Ale o wizycie u psychologa sama pewnie wiesz, skoro piszesz tutaj to znaczy,że nie chcesz od tej opcji zaczynać. Być może jesteś w stanie to wypracować sama,potrzebujesz może tylko kilku wskazówek. Nie można tego w ciemno stwierdzić. Ale żeby dostać takie wskazówki i żeby to były w miarę możliwości wartościowe wskazówki to trzeba by było się bliżej przyjrzeć sprawie. Takie uniwersalne rady raczej nie działają. Ja mocno wyznaję zasadę,że aby dokonywać owocnych zmian to trzeba podejść indywidualnie do człowieka i jego problemu. Dlatego jeśli tylko jesteś na poważnie zainteresowana pomocą w pracy nad sobą to zapraszam do napisania wiadomości prywatnej.
Tzn to jest tak na swoja figure nie narzekam, bo zla nie jest. Ale moja twarz.... to to jest porażka. Mam tak brzydka twarz, że nie moge patrzeć w lusterko. Nic w niej nie ma ładnego. Ogromny nos, oczy maleńkie, usta też jakieś dziwne i ogolnie rysy mam brzydkie.
poka fote!
Żart
Takie kompleksy ma masa dziewczyn. Może chociaz to Cię pocieszy, że w tym wzgledzie nie odstajesz od reszty. A kompleksy owe w przeważajacej mierze nie mają odzwierciedlenia w faktach. Tak więc uszy do gory. Rozejrzyj się wokól, czy widzisz same piękności? Nie, a jednak ludzie łączą się w pary. Bycie ładną fajna rzecz, nie powiem, w końcu kto nie chcialby być ładnym czlowiekiem? To tak, jakby zapytać czy nie chcialby być mlodym, zdrowym i bogatym Ale bez milionow na koncie i końskiego zdrowia też da się szczęśliwie żyć i mieć w zyciu powodzenie oraz przyjaciół.
Dopoki będziesz na siebie patrzyla z nastawieniem, że jesteś brzydka to będziesz w lustrze widziała brzydulę. Inni mogą widzieć Cię zupelnie inaczej. Pewnie niektorzy zdziwiliby się okrutnie, gdybyś im powiedziała co myślisz o sobie.
8 2018-06-12 22:13:48 Ostatnio edytowany przez marakujka (2018-06-12 22:54:24)
Nie daje sobie rady...Zawsze byłam zakompleksiona, ale teraz to już tak przybrało na sile, że nie można mi powiedzieć ani słowa, bo zaraz płacze. Niszcze tym swój związek, mój facet ma mnie już dość, ale ja nie potrafię inaczej. Czuje się obrzydliwa, porównuje się z każdą dziewczyną jaką widzę, nie chce nigdzie wychodzić bo wtedy łapie doła. Wzieło się to też z tego, że mój facet nie potrafi mi nic milego powiedzieć, kompletnie nic. Jedynie co usłyszałam to to, że jestem czysta i schludna. Wszystko się skumulowało tak, że nie spie i ciągle placze. Jestem załamana smutas.gif
To jest taki odwrotny narcyzm - moja brzydota jest pępkiem wszechświata.
Nie dziw się, ze nikt (czyt. chłopak) nie ma ochoty ci mówić komplementów, skoro ciągle marudzisz.
Twój brzydki nos, naprawdę, nie jest centrum świata.
Poza tym, wartości człowieka nie buduje się na urodzie, bo ta dana ci jest niezależnie od ciebie. Uroda nie jest czymś, co sama swoimi siłami, za pomocą swoich rąk jesteś w stanie wypracować. I dalej, może wcale nie jesteś taka koszmarna jak ci się wydaje. Pewnie są koszmarniejsze, więc luzik, nagrody na Naj i tak nie wygrasz.
I jeszcze dalej, pomyśl o stylistce - może ta coś zaradzi - dobierze ci kolory, pokaże jak ładne uwypuklać, a brzydkie chować.
Na wstępie przyznam że nie czytałam całej wypowiedzi autorki, za dużo narzekania. Życie z taką osobą (autorka) musi być cholernie ciężkie. Każdy ma jakieś tam kompleksy, lecz nie każdy robi z nich priorytet i źródło porażek życiowych. Tragedia
Idź na terapię.
Krótka odpowiedź, ale tak naprawdę najbardziej pomocna.
Bardzo niska samoocena, to wstęp do tworzenia się fobii i lęków.
Lepiej pójść na terapie i przegadać swój stan, bo tak naprawdę, każdy z nas jest na tyle wspaniały, że to tylko w kwestia nastawienia jak się postrzegamy, a nie obiektywna prawda.