Hej dziewczyny!
Spotkałam fajnego faceta. Pisało nam się na tyle ciekawie, że zaprosił mnie na randkę. Spędziliśmy na niej 8h (!). Byłam w szoku gdy spojrzałam na zegarek. On ciągle na mnie patrzył, powtarzał że każdy facet mu zazdrości, że ze mną idzie. Bawiliśmy się świetnie, jak gdybyśmy znali się od lat. Nazajutrz od razu do mnie napisał, ciągle pytał kiedy będę mogła znów się spotkać. Nie zgodziłam się od razu, żeby mu nie dać wszystkiego na tacy i spotkaliśmy się po paru dniach.
On zarezerwował stolik, potem poszliśmy nad Wisłę na plenerowe kino. Wszystko szło świetnie, ale milczy już od dwóch dni. Wysłałam mu żartobliwego mema, na co on odpisał, ale rozmowa nie pociągnęła się dalej. Zdziwiłam się bo spotkanie nr 2 było bardzo podobnie do pierwszego. Byłam wyluzowana, pewna siebie, zabawna. Natomiast miałam wrażenie, że on był jakiś zamyślony, często patrzył w dal, mało żartował. Zaskoczyła mnie taka totalna zmiana tonu.
Facet mi się podoba i chciałabym wiedzieć o co chodzi, ale nie będę od razu go wypytywać.
Pomyślałam, że może tym rzem ja przejmę inicjatywę i wyjdę z propozycją spotkania skoro on zrobił to już dwa razy?
A może to głupie i po prostu powinnam poczekać?