Witam,
jakieś 14 dni temu mocno nadwyrężyłam stopę a konkretnie staw skokowy, źle stąpnęłam i następnego dnia mocny ból i nie mogłam chodzić... smaruję stopę maściami, altacetem, okładam zimnem, trzymam wyżej i mam specjalną opaskę.
Parę lat temu miałam zerwane ścięgno achillesa w tej stopie i nogę w gipsie, potem znowu jakieś nadwyrężenie a teraz znowu to...
Problem w tym, że po tych 2 tygodniach jest nie wiele lepiej co prawda mogę chodzić, ale opuchlizna nadal się utrzymuje a ból nadal towarzyszy, najgorsze, że nie mogę włożyć stopy do żadnego obuwia, bo po pół godz chodzenia stopa jest jak balon a już nie wyobrażam sobie włożenia stopy do obuwia roboczego i stania bite 9 godz w pracy na ten moment (specjalne na potrzeby pracy). Lekarz dał mi skierowanie do podoterapeuty, który ma dopasować jakieś wkładki etc. ale jeśli nie mogę włożyć stopy do buta i chodzić jak człowiek to jak mam to zrobić?
Zapisałam się znów do lekarza, aby dał mi skierowanie do fizjoterapeuty i może jakieś prześwietlenie?
Jak uważacie - czy dobrym tropem zmierzam? Czemu to się tak ciągnie???
Mam też iść do lekarza zakładowego (mieszkam za granicą, i takie są procedury), który ma stwierdzić czy mogę pracować.
Co tu dalej robić?