Witajcie. Potrzebuje opinii osób trzecich. Wiem ze pomogliście już nie jednej osobie
Mam mnóstwo myśli, obawiam się ze mój facet może mieć narcystyczne zaburzenie osobowości, ale może być to również pewność siebie i on wie ze może sobie pozwolić na takie zachowania.
Poznaliśmy się jakiś rok temu zupełnie przypadkowo. Mój facet potrafi zrobić wrażenie. Jest przystojny, bardzo wygadany i z tego co widzę jest lubiany wśród jego znajomych. Zapomniałam dodać ze oboje mamy po 25 lat.
Na samym początku znajomosci zbagatelizowałam to niepotrzebnie ale on zle wypowiadał się o innych dziewczynach. W prawdzie nigdy nie był w poważnym jakimś związku, ale miałam wrażenie ze ma uraz do kobiet bo żadne znajonosci nie wychodziły. Nasza znajomość zaczela się rozwijac. On był mną zauroczony. Mówił, ze chciałaby mieć strasznie taka dziewczynę jak ja. Spotykaliśmy się i jakoś wyszło ze zostaliśmy parą. Ja również się w nim zauroczyłam bardzo. Zdziwiło mnie, ze po tym kiedy oficjalnie zostaliśmy parą, on przybrał bierna postawę. Tak jakby jego to przerosło. Były sytuacje ze nie potrafił się zadeklarować, czy jestem jego dziewczyna czy przyjaciółka z która się spotyka. Ja próbowałam jakoś z nim rozmawiać, pomyślałam sobie ze skoro nie był nigdy w zwiakzu to może nie wie co i jak i się gubi w tym. Kazda moja rada, wskazówka kończyła się tym ze ja się czepiam. Potem jakby zaczęło być dobrze. Coś w stylu sinusoidy. Raz jest on zakochany we mnie po uszy, chce dzwonić rozmawiać ze mną. Kolejnego dnia w ogóle nic się nie odzywa. A przecież jest to świeży związek a nie relacja z bardzo długim stażem.
Była kilka razy sytuacja, ze on o czymś opowiadał dla niego ważnym, chociaż było to gadanie hipotetyczne. On lubi dużo mówić. Oczekuje ode mnie rady. Nie lubie tego, ze on mówi o czymś przejęcie co on by nie zrobił ale to nie ma przełożenia na rzeczywistość bo mówi i mówi a nic z tym nie robi
On jest dość impulsywna osobą. Raz jechaliśmy na fajna wycieczkę nad wode. Zieleń, spokój. On rozpoczął temat ze chciałby nagrywać filmiki na youtube bo ma wiedzę na pewne tematy i trzeba to przekazać ludziom. Fajnie. Powiedziałam ze teraz jesteśmy nad wodą, ze innym razem pomyślimy na ten temat a teraz niech zajmie się swoją praca. Powiedziałam to normalnym tonem. Wyraziłam swoje zdanie. On od razu skwitował to ze nie chce mi się go słuchać i ze ja go hejtuje. Był długo oburzony.
Kolejna sytuacja: siedzimy na ławce ale nagle wymyślił temat jakiś naukowy i w tym momencie szybko musi zobaczyć coś w necie żeby się upewnić czy ktoś dobrze mówił. Ja wtedy myślałam bardziej nad restauracja gdzie możemy się udać coś zjeść on nagle powiedział żebym dała jemu mój telefon do ręki bo natychmiast musi to sprawdzić a mieliśmy szukać jedzenia w pobliżu
z tego względu ze jest on impulsywny boje się jemu dawać telefon do ręki, bo gdyby napisał nagle jakiś mój kolega to nie wiem jakby się zachował. Mówię ze potem dam telefon, narazie zajmijmy się szukaniem czegoś do jedzenia bo oboje jesteśmy głodni. Usłyszałam ze ja tam coś ukrywam ze czegoś się wstydzę, ze chyba pisze sobie z kimś. Mówił to tak głośno ze przechodzący facet spojrzał się na nas jak na debili. Nagle on wstał z ławki i powiedział ze idzie do samochodu, ze zepsułam mu piękny dzień, ze już jemu się jeść odechciało. A ja co? Lecę za nim i się tłumacze. Kolejnego dnia już było piękne super.
Wybaczcie ze to taki długi post. Prosze o ocenę tego z perspektywy osoby trzeciej. Czy ja jego prowokuje do takich zachowań czy nie mogę wyrazić swojego zdania?
Pogubiłam się...